Kowalczyk: naprotechnologia skuteczniejsza niż in vitro. "Za wypowiedzą posła stoi niewiedza"

Źródło:
Konkret24
"In vitro to metoda leczenia". Eksperci tłumaczyli w Warszawie, że to nie jest metoda "produkcji dzieci"
"In vitro to metoda leczenia". Eksperci tłumaczyli w Warszawie, że to nie jest metoda "produkcji dzieci"Katarzyna Górniak/Fakty TVN
wideo 2/6
"In vitro to metoda leczenia". Eksperci tłumaczyli w Warszawie, że to nie jest metoda "produkcji dzieci"Katarzyna Górniak/Fakty TVN

Obywatelski projekt ustawy "Tak dla in vitro" budzi duże dyskusje. Poseł PiS Henryk Kowalczyk przekonuje, że naprotechnologia jest skuteczniejszą metodą niż in vitro. Eksperci pytani przez Konkret24 wyjaśniają: tych dwóch metod nie można porównywać. - Za wypowiedzą pana posła stoi niewiedza - stwierdza profesor Rafał Kurzawa.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

22 listopada w Sejmie nowej kadencji odbyło się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy "Tak dla in vitro". Pod projektem podpisało się prawie 500 tys. osób, został złożony w poprzedniej kadencji Sejmu, w marcu tego roku. Zakłada on nowelizację ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Zgodnie z nią minister zdrowia miałby opracować, wdrożyć, zrealizować i sfinansować program polityki zdrowotnej leczenia niepłodności obejmujący procedury medyczne wspomaganej prokreacji, w tym zapłodnienie pozaustrojowe. Autorzy projektu postulują przeznaczanie na program in vitro co najmniej 500 mln zł rocznie. 29 listopada Sejm przyjął projekt ustawy. Za głosowało 268 posłów, przeciw było 118, wstrzymało się 50. Teraz ustawą zajmie się Senat, gdzie jej druk wpłynął dzień później.  

22 listopada poseł Prawa i Sprawiedliwości Henryk Kowalczyk, zapytany na sejmowym korytarzu o projekt tej ustawy, stwierdził: "Widzimy, jaka ta ustawa jest, natomiast w tym momencie nie jest to dobra metoda na niepłodność, bo to nie jest leczenie niepłodności. Są inne metody, dużo skuteczniejsze. Natomiast przy tej metodzie, niestety, jak na razie bardzo dużo zarodków po prostu ginie". 

"Jakie są skuteczniejsze metody?" - dopytała dziennikarka TVN24 Agata Adamek. "Naprotechnologia na przykład" - odparł poseł PiS. "Dane o tym nie świadczą, panie premierze" - skontrowała Adamek. "A jaka jest skuteczność in vitro?" - stwierdził polityk. Gdy dziennikarka odparła, że dużo większa, poseł przekonywał: "Nie jest dużo skuteczniejsza, bo jeśli policzylibyśmy, ile ginie zarodków w stosunku do tych, które później są skutecznie przeprowadzone do pełnego finału, to ta statystyka jest absolutnie już nieporównywalna. My porównujemy jednak tylko statystykę tych par, które podejmują się, ale ile przy tej okazji niestety uśmiercają zarodków, to tego się nie liczy" - stwierdził Kowalczyk.

Kowalczyk o in vitro: są inne metody, dużo skuteczniejsze
Kowalczyk o in vitro: są inne metody, dużo skuteczniejszeTVN24

Według raportu WHO z marca 2023 roku ​​niepłodność to problem dotykający ok. 17,5 proc. dorosłej populacji, czyli mniej więcej 1 na 6 osób na całym świecie. "W Rzeczpospolitej Polskiej szacuje się, że niepłodność może dotyczyć około 3 milionów osób" - stwierdzono w uzasadnieniu projektu "Tak dla in vitro".

Przeciwnicy tej ustawy zazwyczaj podnoszą dwa argumenty: że metoda in vitro nie leczy niepłodności oraz że lepiej jest stosować naprotechnologię. Poseł Kowalczyk wymienił w cytowanej rozmowie oba. Tego samego dnia Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS i profesor socjologii, podobnie oświadczył w serwisie x.com: "In vitro nie leczy bezpłodności". Te kwestię - czyli dlaczego nie jest to prawdziwe stwierdzenie - weryfikowaliśmy już w Konkret24. Eksperci tłumaczyli, na czym polega efekt leczniczy in vitro i dlaczego spłycanie tej sprawy jest krzywdzące dla par, które mierzą się z poważnym problemem, jakim jest niepłodność.

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Krasnodębski: "In vitro nie leczy bezpłodności". Wyjaśniamy

A co z kwestią naprotechnologii, jej skuteczności i porównywania tego z metodą in vitro? Czy poseł Henryk Kowalczyk ma rację, głosząc wyższość naprotechnologii nad in vitro? Wyjaśniamy.

"Pojęcia naprotechnologii praktycznie nikt na świecie, poza Polską, nie rozumie"

W rozmowie z Konkret24 profesor Rafał Kurzawa, Prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Rozrodu i Embriologii, tłumaczy, że naprotechnologia to zbiór technik, który został opakowany i rozpowszechniony jako akceptowana przez Kościół Katolicki alternatywa dla metod rozrodu wspomaganego medycznie. - Pojęcia naprotechnologii praktycznie nikt na świecie, poza Polską, nie rozumie. A jeśli nawet pojawia się to zrozumienie, to tylko w określonych środowiskach. Termin "naprotechnologia" nie funkcjonuje w Niemczech czy Wielkiej Brytanii, szczególnie w literaturze naukowej – mówi.

Profesor Kurzawa tak wyjaśnia różnice między, ogólnie mówiąc, in vitro a naprotechnologią: - By to przedstawić obrazowo, porównajmy na moment niepłodność do choroby układu moczowego. Naprotechnolog powiedziałby: choroby układu moczowego leczymy antybiotykami. My, specjaliści medycyny rozrodu, mówimy: tak, ale tylko wtedy, gdy jest infekcja; ponadto trzeba zrobić dializę, a w przypadku skrajnej niewydolności nerek, należy zrobić przeszczep nerki. Całe nieporozumienie polega na tym, że to, co jest dostępne w arsenale naprotechnologii, stosują standardowo też lekarze zajmujący się leczeniem niepłodności. Tylko naprotechnolodzy stosują te środki w odniesieniu do wszystkich pacjentów, a my tylko dla wybranej grupy. W dodatku robimy to częściej i sprawniej niż oni. I jeśli zauważymy, że metody zachowawcze nie działają lub nie mają szans zadziałać, stosujemy inne zwalidowane klinicznie metody tak zwanego rozrodu wspomaganego medycznie, do których należy zapłodnienie pozaustrojowe. Nie narażamy par na utratę czasu reprodukcyjnego. Naprochtechnolodzy, ze względów światopoglądowych, już tych metod nie zastosują - i to jest zasadnicza różnica – tłumaczy prof. Rafał Kurzawa.

Podaje przykład: - Nie jesteśmy w stanie wyleczyć zachowawczo pacjenta, w którego nasieniu nie ma plemników. W tym momencie naprotechnolog zaproponowałby zaprzestanie leczenia, a my nie. Możemy pobrać plemniki z jąder i wstrzyknąć je do komórki jajowej. Powstanie zarodek i ma szansę urodzić się dziecko.

Eksperci: "Nie da porównać naprotechnologii i in vitro", "Takiego porównania wprost nie da się zrobić", "dwa światy"

Zdaniem profesora Kurzawy naprotechnologia jest metodą nieskuteczną dla dość dużej grupy pacjentów. Więc czy można – bądź: czy należy - porównywać skuteczność naprotechnologii i in vitro?

- Takiego porównania wprost nie da się zrobić, ponieważ obie te metody są różne, obejmują różne zabiegi i procedury - odpowiada prof. Rafał Kurzawa. - Jedyną miarą porównania skuteczności leczenia niepłodności jest to, czy dana para w wyniku zastosowanego leczenia ma dziecko, czy też tego dziecka nie ma. W tej chwili przyjmuje się, że wyleczeniem problemu niepłodności jest spowodowanie tego, że dojdzie do poczęcia biologicznego dziecka. W związku z tym powinno porównywać się te metody w ten sposób: stosujemy daną metodę terapeutyczną u pacjentki, która ma swojego partnera, i patrzymy, czy to postępowanie powoduje, że urodzi ona dziecko. To oczywiście zależy od wielu czynników: jakie są wskazania, jaki pacjentka ma problem, w jakim jest wieku. Nie jest to więc możliwe, a dodatkowo, jak mówiłem, świat nie zna określenia "naprotechnologia", więc nigdy nie prowadzono badań na temat jej skuteczności.

Doktor Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie, specjalista położnictwa i ginekologii, w rozmowie z Konkret24 na to samo pytanie odpowiada: - Oczywiście, że się nie da porównać naprotechnologii i in vitro. To, co jest reklamowane jako naprotechnologia, to de facto cała diagnostyka, którą podejmujemy jako lekarze przed wdrożeniem metody in vitro. To jest wywiad z pacjentką, szereg badań diagnostycznych i leczniczych, które mają nam pomóc odpowiedzieć na pytanie: dlaczego dana para jest niepłodna. Podkreślmy, że niepłodność to bardzo szerokie hasło. Mogą ją powodować zaburzenia endokrynologiczne, na przykład niedoczynność tarczycy, po której wyrównaniu jest możliwość zajścia w ciążę, ale także endometrioza. Do tego samego worka wpada niepłodność idiopatyczna, czyli taka, gdzie zgodnie z aktualną wiedzą medyczną i po wykonaniu wszystkich niezbędnych badań nie możemy znaleźć przyczyny niepłodności.

- Mając to wszystko na uwadze, nie można porównywać postępowania naprotecnologii i procedury in vitro, ponieważ in vitro stosujemy, gdy diagnozujemy niepłodność, której nie można wyleczyć w innym schemacie - wyjaśnia dr Bulsa. - In vitro jest ostatnią deską ratunku dla takich bezpłodnych par. Nie ma lekarzy, którzy w pierwszym kroku, bez diagnozowania pacjenta od razu wdrażają procedurę in vitro - podsumowuje.

A dopytywany, czy są badania, które porównują skuteczność obu metod, odpowiada: - Nie znajduję takich badań, ponieważ nikt by się nie odważył porównywać zupełnie dwóch różnych rzeczy, takich jak naprotechnologia i in vitro. To są dwa różne światy i porównywanie ich w mojej ocenie jest po prostu niestosowne i nie na miejscu.

Oceniając wypowiedź posła Kowalczyka, prof. Rafał Kurzawa stwierdza: - W moim odczuciu za wypowiedzą pana posła stoi niewiedza. Nawet nie jest chęć manipulacji z jego strony, lecz po prostu niewiedza, która jest uwarunkowana tym, że on głęboko wierzy w to, co mu powiedziano.

"Pewne zarodki w okresie przed zagnieżdżeniem po prostu same obumierają - i dzieje się to zarówno przy zapłodnieniu naturalnym, jak i pozaustrojowym"

Przypomnijmy, że poseł Kowalczyk, przekonując o wyższości naprotechnologii, mówił, że w metodzie in vitro "niestetybardzo dużo zarodków po prostu ginie".

- W dyskusji o in vitro zawsze pojawia się argument etyczny: "no dobrze, ale wy tutaj niszczycie zarodki". Tylko to jest nieprawda – stwierdza prof. Kurzawa. - In vitro powiela to, co się dzieje w organizmie kobiety. A w naturze pewne zarodki w okresie przed zagnieżdżeniem po prostu same obumierają - i dzieje się to zarówno przy zapłodnieniu naturalnym, jak i przy zapłodnieniu pozaustrojowym (in vitro). Dlaczego te zarodki się nie rozwijają? Bo są nieprawidłowe genetycznie. Tak jest w każdym cyklu kobiety, to zupełnie naturalne. Jeżeli kobieta ma lat 38 i ma cykle z jajeczkowaniem, będzie miała mniejsze szanse na zajście w ciążę niż kobieta w wieku 25 lat. Bo – zakładając na potrzeby wyjaśnienia tego procesu, że pozostałe szanse obu kobiet na zajście w ciążę są takie same - 38-latka w większości cykli będzie miała gotowe do zapłodnienia nieprawidłowe genetycznie oocyty, z których powstaną nieprawidłowe genetycznie zarodki. Takie zarodki nie będą się rozwijać albo się nie zaimplantują w błonie śluzowej macicy. Jeśli nawet im się to uda, to się poronią, a jeśli się nie poronią, na świat może przyjść dziecko z wadami. Taka jest biologia kobiety. In vitro to po prostu odtworzenie w warunkach laboratorium tego, co się dzieje w organizmie kobiety – podsumowuje prof. Rafał Kurzawa.

Rządowy program in vitro

Metoda zapłodnienia pozaustrojowego, czyli in vitro (łac. "w szkle"), polega na pobraniu komórek jajowych i plemników, a następnie połączeniu ich ze sobą w warunkach laboratoryjnych. Tak powstałe najsilniejsze zarodki przenosi się do macicy. Jeśli zapłodnienie jest udane, ciąża rozwija się dalej według praw natury.

Od lipca 2013 roku do końca 2016 roku w Polsce obowiązywał rządowy program in vitro "Program Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego". Dzięki niemu przez trzy i pół roku na świat przyszły ponad 22 tys. dzieci. W grudniu 2018 roku resort zdrowia przekazał redakcji OKO.press, że w rządowym programie in vitro udział wzięło udział 19 617 par. Kosztował budżet państwa 250 mln zł.

Po dojściu do władzy Prawa i Sprawiedliwości ówczesny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł poinformował o rezygnacji z rządowego programu in vitro. Jego poprzednik Marian Zembala, tuż przed opuszczeniem urzędu przedłużył program do 2019 roku. Ale w zamian PiS wprowadził "program prokreacyjny". Po likwidacji rządowego programu in vitro w 2016 roku zapłodnienie tą metodą dofinansowują niektóre samorządy (za: tvn24.pl) m.in. Łódź, Gdańsk, Sopot czy Słupsk.

Średni koszt programu in vitro dla jednej pary przeprowadzonego na najwyższej jakości sprzęcie, z zastosowaniem najnowszych metod, to około 15-16 tysięcy złotych - informował dr. n. med. Grzegorz Mrugacz, dyrektor medyczny sieci kliniki leczenia niepłodności Bocian. Jest to koszt jednokrotnego przeprowadzenia procedury in vitro, a często zachodzi konieczność jej powtórzenia.

Program prokreacyjny PiS

Naprotechnologia jest potrzebną i niezbędną metodą, ale na początku leczenia niepłodności - mówiła dr Katarzyna Kozioł na konferencji eksperckiej w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich "In vitro - doświadczenie i przyszłość" w październiku 2019 roku. Zaznaczyła, że jeśli nie pomoże, rozwiązaniem jest tylko in vitro.

Właśnie naprotechnologię wykorzystuje program, który rząd PiS wdrożył w miejsce dotychczasowego programu in vitro. Chodzi o "Program kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego w Polsce na lata 2016–2020" nazywany też programem prokreacyjnym. Ten został dwukrotnie przedłużony do 2023 roku. Od 2016 roku do pierwszego półrocza 2023 roku kosztował 48,3 mln zł - wynika z odpowiedzi na interpelację poselską Aleksandra Miszalskiego. Autorem odpowiedzi jest wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.

Poseł Miszalski pytał resort zdrowia też o to, ile par objętych programem zakończyło program z sukcesem w postaci narodzin dziecka. "Od 2021 r. Narodowy Fundusz Zdrowia przekazuje do Ministerstwa Zdrowia dane dotyczące liczby poczęć po przeprowadzonej diagnostyce i leczeniu niepłodności. NFZ nie przekazuje danych dotyczących liczby narodzonych dzieci. W pierwszych latach 'Programu kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego w Polsce' finansowana była jedynie diagnostyka niepłodności i w związku z tym pary biorące udział w programie nie zostały zobowiązane do informowania ośrodka, czy proces diagnostyki zakończył się ciążą" - wyjaśnił wiceminister Kraska. Podał, że od 2019 roku do pierwszej połowy 2023 roku odnotowano 633 poczęcia: 209 w 2021 roku; 212 w 2022 roku; 212 w pierwszej połowie 2023 roku. Według danych resortu zdrowia od 2017 roku do pierwszej połowy 2023 roku 8595 par zakończyło diagnostykę w tym programie (rozpoczęło ją 12 012).

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Pracownicy konsulatu Ukrainy mieli prowadzić podziemną drukarnię i legalizować fałszywe ukraińskie paszporty - dowiadujemy się z rozpowszechnianego w mediach społecznościowych filmu. Ma on logo ukraińskiej organizacji rządowej i wygląda jak oficjalny materiał. Ale to fałszywka: zarówno pod względem informacyjnym, jak i montażowym.

Ukraiński konsulat, podziemna drukarnia, fałszywe paszporty. Nic się nie zgadza

Ukraiński konsulat, podziemna drukarnia, fałszywe paszporty. Nic się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Informacja, jakoby w Katowicach obywatele Ukrainy protestowali przeciwko poborowi do ukraińskiego wojska również tych mężczyzn, którzy są teraz w Polsce, wywołała komentarze w sieci. Nie jest prawdziwa, taki protest się nie odbył. Ten fake news jest jednak wykorzystywany teraz w antyukraińskiej narracji.

Ukraińcy przeciwko poborowi mężczyzn przebywających w Polsce? Takiego protestu nie było

Ukraińcy przeciwko poborowi mężczyzn przebywających w Polsce? Takiego protestu nie było

Źródło:
Konkret24

"Czym ci biedni ludzie mają palić"? - komentują internauci, którzy uwierzyli w rzekomy nowy zakaz planowany w Unii Europejskiej. Krążący w sieci przekaz jest skutkiem sugestii zbudowanej na bazie tytułu jednego z tekstów w specjalistycznym serwisie. Uspokajamy: w UE nie ma takich planów.

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

 W Kanadzie za "mówienie dobrze o samochodach spalinowych" grozi "dwa lata odsiadki", bo to "propaganda antyklimatystyczna" - twierdzą bohaterowie nagrań, które mają tysiące wyświetleń w sieci. Po pierwsze, to nieprawda. Po drugie, internauci mylą promowanie paliw kopalnych z chwaleniem samochodu.

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

Źródło:
Konkret24

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych ma nagranie pokazujące, jak mężczyzna podbiega do zatkniętej w polu flagi Autonomii Palestyńskiej, kopie ją - i tym samym aktywuje ukrytą bombę. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy film jest prawdziwy? Czy on przeżył? Internauci pytają, a udzielane odpowiedzi są rozbieżne. Wyjaśniamy więc.

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

Źródło:
Konkret24

Wielu internautów wierzy w rozpowszechniany w sieci przekaz, jakoby środki z Krajowego Planu Odbudowy zostały nam wypłacone po bardzo zawyżonym kursie i że Polska będzie spłacała to przez pół wieku. Tyle że to nieprawda.

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Źródło:
Konkret24

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

To nie ściema kampanijna - tłumaczył minister nauki Dariusz Wieczorek, pytany o obiecane przez Lewicę tysiąc złotych dla studenta. I wyjaśniał, że nie była to obietnica, że "to jest pewien błąd, który wszyscy popełniamy". Przypominamy więc, kto z Lewicy publicznie obiecywał to w kampanii wyborczej.

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Źródło:
Konkret24

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości forsują w mediach przekaz, że wraz z powrotem Donalda Tuska na fotel premiera źle się dzieje na ryku pracy. Mateusz Morawiecki jako "dowód" pokazuje mapę z firmami, które zapowiedziały zwolnienia grupowe. Jak sprawdziliśmy, takich zwolnień nie jest więcej, niż było za zarządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci tłumaczą, czego są skutkiem.

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy mają większe prawa w Polsce niż Polacy" - stwierdził jeden z internautów, który rozsyłał przekaz o przyjęciu przez Senat uchwały "o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi". Posty te zawierają szereg nieprawdziwych informacji.

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Coś się szykuje" - przekazują zaniepokojeni internauci, rozsyłając zdjęcie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samochodu jako świadczenia na rzecz jednostki wojskowej. Uspokajamy: dokument wygląda groźnie, lecz nie jest ani niczym nowym, ani wyjątkowym.

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Źródło:
Konkret24

Po pogrzebie Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął w izraelskim ostrzale w Strefie Gazy, internauci zaczęli dopytywać, co wokół jego trumny robiły swastyki i czy były prawdziwe. Sprawdziliśmy.

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych ma fotografia dwóch mężczyzn jedzących coś na ulicy przed barem. Jeden to prezydencki doradca Marcin Mastalerek, drugi stoi bokiem, twarzy nie widać. Internauci informują, że to prezydent Duda, który podczas pobytu w Nowym Jorku poszedł ze swoim doradcą na pizzę do baru. Czy na pewno?

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci przekazu po zmianie prawa Ukraińcom łatwiej będzie uzyskać u nas kartę pobytu na trzy lata. A to spowoduje, że "do Polski będą ściągać jeszcze większe ilości Ukraińców". Przekaz ten jest manipulacją - w rzeczywistości planowane zmiany mają uniemożliwić to, by wszyscy Ukraińcy mogli uzyskiwać karty pobytu i pozostawać u nas trzy lata.

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

Źródło:
Konkret24

Ponad milionowe zasięgi generuje w polskiej sieci przekaz, że od początku lipca nie będzie można w Niemczech w weekendy jeździć samochodami osobowymi. Powodem ma być troska o środowisko. Uspokajamy: nie ma takich planów.

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

Źródło:
Konkret24

Czy Amerykański Czerwony Krzyż nie przyjmuje krwi od osób zaszczepionych przeciw COVID-19? Taką teorię, na podstawie pytań z formularza tej organizacji, wysnuli polscy internauci. Kwestionariusz jest prawdziwy, teoria już nie.

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Źródło:
Konkret24

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24