Kłęby dymu wydobywające się spod maseczki na twarzy - pokazujący to film na YouTube i nagrania udostępniane w mediach społecznościowych mają udowadniać, że maski nie chronią przed rozprzestrzenianiem się wirusa. Eksperci tłumaczą, dlaczego te filmy wprowadzają w błąd.
Internauci udostępniają w mediach społecznościowych nagranie, które ma udowodniać, że maski nie chronią przed zakażeniem koronawirusem SARS-Cov-2. Podobny "eksperyment" powtarzają inni i wrzucają filmy np. na TikToka. Tego typu przekazy nasiliły się w internecie po filmie, który we wrześniu 2020 roku pojawił się na YouTube. Jak tłumaczą oceniający go eksperci, wprowadza w błąd, ponieważ nie można stawiać znaku równości między sposobem rozprzestrzeniania się SARS-CoV-2 w kropelkach oddechu a ruchem cząstek gazowych.
Producent maski o jej zastosowaniu
"Tak działa maseczke imbecyle" (pisownia oryginalna) - czytamy we wpisie z 13 marca na koncie użytkownika Twittera o nazwie @Intermag75. Opublikowano go w reakcji na komunikat Ministerstwa Zdrowia o dziennej liczbie nowych wykrytych przypadków COVID-19. Do wpisu załączono nagranie. Składa się z trzech filmików. Na każdym jest głowa manekina w maseczce innego rodzaju: z przezroczystego plastiku, chirurgicznej i materiałowej. Na filmikach oglądamy symulację, jak rozchodzi się dym spod maseczki. Zza pierwszej maski dym wydobywa się tylko z boków, zza chirurgicznej - po bokach i u góry. A maseczka materiałowa nie stanowi większego oporu dla dymu, który wydobywa się również przez materiał. Post miał ponad 180 polubień, ponad 100 razy podano go dalej.
Jak sprawdziliśmy, jest to nagranie przygotowane przez kanadyjską firmę, która jest producentem przezroczystej maseczki widocznej na jednym z filmików. Oryginalnie opublikowano je na profilu tej firmy w aplikacji TikTok 4 marca. W komentarzach pod nagraniem firma wyjaśnia, że ich maska służy temu, by spowolnić rozprzestrzenianie się wydychanych aerozoli - a nie ich filtracji.
"Maska założona na własne umysły"
Na innym nagraniu widzimy mężczyznę, który zakłada po jednej, a potem po dwie maski: chirurgiczne, materiałowe i N95. Stoi na zewnątrz, za jego plecami widać, że leży śnieg. W niskiej temperaturze wydychane przez mężczyznę powietrze jest widoczne jako para wodna. A on pokazuje, jak wydychane powietrze wydostaje się spod maseczek, które po kolei zakłada.
Autor konta, który zamieścił ten film, skomentował: "Mamy nosić maski, żeby 'chronić siebie i innych' przed zawirusowanym oparem naszych wyziewów. Podwójne, potrójne, FFP2, FFP3, ale ponad wszystko tę najważniejszą - założoną na własne umysły...".
Pomysł nie jest nowy, bo we wrześniu 2020 roku na Facebooku krążyło zdjęcie młodej osoby w masce chirurgicznej. Jej twarz zasłaniał dym, który wydobywał się spod maski. "Tak wygląda twój wydech powietrza w masce" - brzmiał napis nad zdjęciem.
"Bardzo wątpliwe wnioski", nagranie "całkowicie mylące"
Inspiracją dla części internautów publikujących takie i podobne materiały mógł być film, który opublikowano na YouTube na początku września 2020 roku. Widać na nim, jak mężczyzna wydycha dym z e-papierosa, mając na twarzy różne maski: chirurgiczną, z tkaniny, z materiałem filtrującym, z zaworem. Przedstawia się jako anestezjolog Ted Noel. Do 19 marca wideo miało ponad 105 tys. wyświetleń. W polskich mediach społecznościowych krążyło już w styczniu.
Dwie redakcje zajmujące się weryfikacją informacji - AFP Fact Check i amerykańska PolitiFact - z pomocą ekspertów ustaliły niezależnie od siebie, że demonstracja przedstawiona na filmie nie dowodzi, iż maski nie działają przeciwko rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Natomiast dr Ted Noel nie ma już praw do wykonywania zawodu anestezjologa. Jego uprawnienia wygasły w stanie Floryda z końcem stycznia 2014 roku, gdy przeszedł na emeryturę - poinformował redakcję PolitiFact Departament Zdrowia tego stanu.
AFP Fact Check i PolitiFact poprosiły ekspertów w dziedzinie epidemiologii i chorób zakaźnych o ocenę nagrania. Jak ocenił w rozmowie z redakcją AFP Fact Check dr John O'Horo, specjalista chorób zakaźnych w Mayo Clinic, wnioski, które wyciąga mężczyzna w filmie, są "bardzo, bardzo wątpliwe". Doktor wyjaśnił, że test pokazany na nagraniu tak naprawdę nie oddaje sposobu, w jaki maska zapewnia ochronę przed zakażeniem koronawirusem osobie noszącej i ludziom wokół. "Maski rzeczywiście pozwalają powietrzu i małym cząsteczkom przechodzić przez nie. Dzięki temu nadal możemy oddychać w masce. Jednak to, co maski robią, to zabierają dużo energii cząsteczkom, które się już tak nie rozchodzą" - tłumaczył dr John O'Horo.
Na tę funkcję maseczek zwrócił też uwagę Christopher Sulmonte, kierownik projektu Biocontainment Unit na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa w Baltimore, który zajmuje się pacjentami z chorobami zakaźnymi o wysokim stopniu zagrożenia, m.in. z ebola i COVID-19. "Zauważ, że dym jest blokowany - kiedy człowiek oddycha, dym nie wydostaje się zbyt daleko, ale też się cofa. To jest dokładnie to, co próbujemy osiągnąć maskami" - skomentował film w rozmowie z reporterem AFP Fact Check. Jak pisze portal, Sulmonte skrytykował film za próbę "stworzenia równoważności między sposobem rozprzestrzeniania się SARS-CoV-2 przez kropelki oddechu a ruchem cząstek gazowych".
"Według tej błędnej logiki fakt, że powietrze może przedostać się przez maskę, również można by przytoczyć jako 'dowód'" - powiedział redakcji PolitFact dr Amesh Adalja, specjalista w zakresie chorób zakaźnych, adiunkt w Centrum Bezpieczeństwa Zdrowia na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa.
Kolejna ekspertka, prof. Cindy Prins, epidemiolożka z Uniwersytetu Florydy, określiła nagranie jako "całkowicie mylące". Zwróciła uwagę, że maski materiałowe, chirurgiczne mają za zadanie pomagać w ochronie przed większymi aerozolami, które mogą zawierać COVID-19. Przypomnijmy, że aerozole to mikroskopijne kropelki uwalniane podczas oddychania, mówienia czy śpiewu.
Maski zatrzymują krople oddechu z ładunkiem wirusa
Jak pisaliśmy w Konkret24, kiedy oddychamy, rozmawiamy, kaszlemy i kichamy tysiące kropelek wydobywa się z naszych ust i nosa. Ich wielkość jest różna - niektóre mogą mieć rozmiary milimetrów, inne mogą być wiele tysięcy razy mniejsze. Większe kropelki, które przenoszą więcej cząsteczek wirusa, szybciej osiadają z powodu grawitacji. Mniejsze, przenoszące mniej cząstek, mogą pozostawać w powietrzu przez wiele godzin.
Liczba i wielkość kropli różni się w zależności od wykonywanej czynności. Kaszel wytwarza więcej kropel, a jednocześnie większość z nich jest duża. Oddychanie powoduje wytwarzanie mniejszej ilości kropel i są one zazwyczaj mniejsze. Szybkość, z jaką krople opuszczają nasze usta i nos, ma również wpływ na to, jak daleko się przemieszczają - krople podczas kichania będą przemieszczać się najdalej.
Ładunek wirusowy określa liczbę kopii wirusa w danej objętości płynu, np. w kroplach, które wydostają się z naszych ust i nosa. Wiemy, że liczba kopii (w rozumieniu: jednostek) wirusa w przypadku próby oddechowej pacjentów COVID-19 może się wahać od kilku tysięcy do setek miliardów na mililitr. Ładunek wirusowy jest różny dla każdej osoby, ale zależy też od tego, w jakim stadium choroby znajduje się pacjent.
Wypowiadający się dla obu portali fact-checkingowych eksperci przyznają, że sam wirus jest wystarczająco mały, by przejść przez włókna maski - podobnie jak dym z e-papierosa - ale maski zatrzymują te większe kropelki oddechu, które przenoszą potencjalnie zakaźne cząsteczki.
Podobnie Amerykańskie Centra Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC) tłumaczą, że maseczka spowalnia rozprzestrzenianie się COVID-19, ponieważ stanowi barierę, która powstrzymuje kropelki oddechu przed rozprzestrzenianiem się między ludźmi.
O tym, jaką ochronę zapewniają różnego rodzaju maski, których noszenie jest zalecane w ograniczeniu rozprzestrzeniania się COVID-19, wyjaśnialiśmy także wcześniej w Konkret24.
Autor: Gabriela Sieczkowska / Źródło: Konkret24; zdjęcie: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24