Wśród posłów, którzy 12 listopada złożą poselską przysięgę, blisko 30 proc. będą stanowiły kobiety. Żadna z nich nie będzie reprezentowała Konfederacji. Procentowo najbogatszą żeńską reprezentację będzie miała Lewica. Wyrazem uznania roli kobiet w polskiej polityce ma być decyzja prezydenta Andrzeja Dudy o powierzeniu kobietom roli marszałkiń-seniorek obu izb parlamentu.
Zapisany od 2011 r. w kodeksie wyborczym wymóg 35 proc. kobiet na listach kandydatów został przez wszystkie komitety wyborcze w tych wyborach parlamentarnych spełniony, ale i tak jak w poprzednich wyborach, nie przełożył się na znaczącą obecność kobiet w parlamencie. Będzie ich w Sejmie IX kadencji 132, o siedem więcej niż poprzednio. To zaledwie 29 proc. wszystkich posłów.
Ostatnie będą pierwszymi
W tych wyborach najlepszy wynik wyborczy osiągnęła kobieta. Kandydatka Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Kidawa-Błońska w skali kraju otrzymała 416 030 głosów – prawie 170 tys. więcej głosów niż drugi w kraju Jarosław Kaczyński i niemal trzy razy tyle, co Małgorzata Wassermann, kandydatka z najwyższą liczbą głosów wśród kobiet startujących z list PiS.
Ale najbardziej spektakularny sukces odniosły te kobiety, które startowały z ostatnich miejsc na listach i zdobyły poselskie mandaty. To Dominika Chorosińska z PiS, która z ostatniego miejsca zdobyła mandat w okręgu 20 (podwarszawskim) czy Anna Dąbrowska-Banaszek, także z PiS, która startowała z okręgu chełmskiego. Kolejna posłanka PiS Maria Kurowska wygrała mandat w krośnieńskiem z przedostatniego miejsca, a Aleksandra Szczudło z białostockiego, była na ostatnim miejscu listy PiS i także zostanie posłanką.
We wrocławskim okręgu nr 3 z ostatniego miejsca na liście SLD do Sejmu weszła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. W okręgu nr 19, obejmującym Warszawę, z ostatniego 40. miejsca na liście poselski mandat zdobyła Aleksandra Gajewska z KO, uzyskując dziewiąty wynik wśród kandydatów swojego komitetu.
Biorące "jedynki"
Gdy przed wyborami analizowaliśmy kształt list kandydatów do parlamentu, okazało się, że SLD (Lewica) oraz Koalicja Obywatelska miały największą liczbę kobiet na pierwszych miejscach swoich list - po 14, czyli 34 proc. wszystkich "jedynek". PiS na jedynki wystawił osiem kobiet (18 proc.), PSL – siedem, Konfederacja wystawiła na "jedynce" dwie kobiety, a Bezpartyjni i Samorządowcy tylko jedną.
Tylko dwóm komitetom – KO i PiS udało się wprowadzić do Sejmu wszystkie kobiety z pierwszych miejsc na listach. To KO (14) i PiS (8). SLD ma 12 posłanek, które startowały z pierwszych miejsc, PSL – cztery, Konfederacja – ani jednej.
Konfederacja jest jedynym komitetem, który do Sejmu nie wprowadził żadnej kobiety.
Parytet w Sejmie nie działa
Żadnemu z pięciu komitetów, których kandydaci dostali się do Sejmu, nie udało się utrzymać podobnego odsetka kobiet w Sejmie, co na listach wyborczych. Najwięcej kobiet wobec uzyskanych mandatów ma SLD (Lewica) – prawie 43 proc. Kolejna jest Koalicja Obywatelska – 37 proc. mandatów uzyskały kandydatki tego komitetu. W przypadku SLD i KO, komitetom tym udało się zatem wprowadzić do Sejmu wyższy odsetek kobiet niż jest wymagany jako parytet na listach wyborczych (35 proc.).
Najwięcej, jeśli chodzi o liczbę kobiet w Sejmie - 56 - ma PiS, ale stanowią one niespełna 24 proc. wszystkich posłów z tego komitetu. Pięć posłanek z PSL to prawie 17 proc. klubu ludowców.
O sile kobiet w parlamencie nie stanowi tylko ich liczba, ale także stanowiska jakie zajmują. Na początku VIII kadencji w sejmowych ławach zasiadło w sumie 125 kobiet (27 proc. wszystkich posłów). Pod koniec kadencji, posłanki - cztery – stanowiły większość w sześcioosobowym Prezydium Sejmu. Żadna kobieta nie była przewodniczącą klubu poselskiego, natomiast przewodniczyły obradom siedmiu z 29 komisji sejmowych.
Jak donoszą media, faworytką do otworzenia obrad Sejmu jako marszałkini-seniorka jest Iwona Śledzińska-Katarasińska. Sugerował to także rzecznik prezydenta Błażej Spychalski.
Kobiety mocniejsze w Senacie
Można się spodziewać, że w nowej kadencji wzrośnie rola kobiet w Senacie. I to nie tylko za sprawą Barbary Borys-Damięckiej, która zgodnie z decyzją prezydenta będzie pełnić rolę marszałka-seniora izby w trakcie pierwszego posiedzenia 12 listopada. To właśnie ona spośród wszystkich kobiet, które teraz weszły do Senatu, uzyskała największą liczbę głosów – 157 369.
Niemal podwoiła się bowiem liczba senatorek – z 13 w mijającej kadencji do 24 w nowej. 13 senatorek będzie reprezentowało Koalicję Obywatelską, dziewięć - PiS, jedna - SLD. Jedna startowała z własnego komitetu wyborczego. Będą stanowiły 24 proc. wszystkich senatorów.
Autor: Piotr Jaźwiński / Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24