Prezydent porównuje komisję do badania rosyjskich wpływów z tworem "lex Tusk". Manipuluje

Źródło:
Konkret24
"Lex Tusk". Sondaż: komisja ds. rosyjskich wpływów ma przede wszystkim wyeliminować Donalda Tuska z życia publicznego
"Lex Tusk". Sondaż: komisja ds. rosyjskich wpływów ma przede wszystkim wyeliminować Donalda Tuska z życia publicznegoJakub Sobieniowski/Fakty TVN
wideo 2/6
"Lex Tusk". Sondaż: komisja ds. rosyjskich wpływów ma przede wszystkim wyeliminować Donalda Tuska z życia publicznegoJakub Sobieniowski/Fakty TVN

Według prezydenta Andrzeja Dudy zapowiadana teraz przez premiera Donalda Tuska komisja do badania wpływów rosyjskich jest "taką", jaką stworzono specustawą za rządów Zjednoczonej Prawicy. Wyjaśniamy, dlaczego to porównanie jest nieuprawnione i wprowadza opinię publiczną w błąd.

Prezydent Andrzej Duda 18 maja 2024 roku był gościem Telewizji Republika. Podczas wywiadu zapytano go m.in. o zapowiedzianą przez premiera Donalda Tuska komisję ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich. Będzie to komisja rządowa badająca lata 2004-2024. Na jej czele stanie szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Jarosław Stróżyk. Prezydent zapytany, czy popiera stworzenie takiej komisji, odpowiedział: "Tak, popieram cały czas stworzenie komisji. Popierałem stworzenie komisji wtedy, kiedy pan Donald Tusk organizował demonstracje uliczne przeciwko temu". Po czym kontynuował:

Ja przypominam, proszę państwa, że przecież myśmy rok temu w Polsce mieli demonstracje uliczne przeciwko powstaniu takiej komisji, w obronie pana premiera Donalda Tuska. 

"Pan premier Donald Tusk tak bardzo bał się wtedy powstania takiej komisji (...), która rzeczywiście pokazałaby, jak wyglądała ta współpraca jego i jego rządu wtedy z Rosjanami, jak wyglądał ten reset z Rosją, jakie były oblicza tego resetu z Rosją, która [komisja] być może wyjaśniłaby ten cały szereg znaków zapytania, które są" - dodał prezydent. "Ale w efekcie, kiedy powstała, mimo tych wszystkich wtedy wściekłych protestów, no to w pierwszych swoich działaniach wydobyła od razu z archiwum właśnie ten dokument, tą umowę pomiędzy służbami podległymi Donaldowi Tuskowi a rosyjską FSB" - podsumował.

Porównywanie tworzonej teraz komisji do tamtej, która powstała za rządów Zjednoczonej Prawicy, to manipulowanie opinią publiczną. Obu ciał i ich prawnych uwarunkowań nie można zestawiać - a to z powodów, z których właśnie protestowano w 2023 roku. Przypominamy, jakie były zarzuty do owej komisji, którą "wtedy popierał" Andrzej Duda.

Ustawa "lex Tusk" i zarzuty niekonstytucyjności

W kwietniu 2023 roku, pół roku przed wyborami parlamentarnymi, Sejm głosami posłów PiS, Kukiz'15 i koła Polskie Sprawy przyjął ustawę powołującą Państwową Komisję do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022. Ustawę szybko nazwano potocznie "lex Tusk", ponieważ już w jej uzasadnieniu pisano, że "rząd Donalda Tuska w latach 2007-2014 (...) realizował politykę resetu w relacjach z Rosją", co mogło wskazywać, kim przede wszystkim miałaby zajmować się komisja.

Największe kontrowersje, które spowodowały protesty opozycji i wielu prawników, wywołał jednak nie sam fakt powstania komisji, ale nadane jej w ustawie bardzo szerokie i niespotykane wcześniej uprawnienia. Przede wszystkim chodziło o tzw. środki zaradcze, które komisja mogła zarządzić wobec osób, którym udowodniła działanie pod wpływem rosyjskim. Główne obawy budziła możliwość cofnięcia na 10 lat poświadczenia bezpieczeństwa, czyli odebranie dostępu do tajnych dokumentów oraz 10-letni zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi. Stwarzało to niebezpieczeństwo, że komisja swoją arbitralną decyzją mogła pozbawić kogoś możliwości kandydowania w wyborach lub obejmowania najważniejszych stanowisk państwowych, np. ministra czy premiera.

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Dorwać Tuska. Czy ustawa "lex Tusk" to umożliwi?

Ale przede wszystkim według prawników konstytucjonalistów, z którymi rozmawiał Konkret24, ustawa o komisji naruszała łącznie 17 artykułów Konstytucji RP. Senat, odrzucając w całości ustawę, wskazywał nawet na 23 naruszone artykuły. Chodziło między innymi o artykuł dotyczący trójpodziału władzy w Polsce, ponieważ - zdaniem prawników, a także Rzecznika Prawa Obywatelskich Marcina Wiącka - możliwość stosowania środków zaradczych wchodziła w obszar władzy sądowniczej i tym samym komisja zastępowała i oskarżyciela, i sąd. Naruszane miały być także m.in. konstytucyjne prawa osób, które stałyby się przedmiotem działań komisji, do: obrony, domniemania niewinności, zaskarżenia orzeczeń i decyzji wydanych w pierwszej instancji czy sprawiedliwego i jawnego procesu sądowego.

Ponadto komisja mogła wzywać na świadków osoby zobowiązane do zachowania tajemnic zawodowych: adwokatów, radców prawnych, lekarzy i dziennikarzy oraz domagać się od nich ujawniania informacji objętymi tymi tajemnicami, gdy zostałoby to uznane za "niezbędne do ochrony ważnych interesów Rzeczypospolitej Polskiej lub ochrony bezpieczeństwa wewnętrznego".

Dodatkowo w ustawie wymieniono szeroką grupę instytucji - w tym ABW, CBA czy sądy powszechne - które na wniosek przewodniczącego komisji musiały zapewnić dostęp do wszystkich posiadanych przez siebie informacji, włącznie z informacjami niejawnymi i strzeżonymi tajemnicami przedsiębiorstw. Komendant Główny Policji mógł natomiast na wniosek tej komisji udostępniać dane telekomunikacyjne, pocztowe i internetowe, które oceniłby jako "niezbędne do zweryfikowania wpływów rosyjskich na działalność osób".

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Które artykuły Konstytucji RP narusza ustawa "lex Tusk"

Te właśnie uprawnienia komisji krytykowali przedstawiciele środowisk prawniczych i obrońcy praw człowieka, a nawet środowisko biznesu. "Każdy prawnik, który widzi tę ustawę, nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że nie powinna wejść w życie" - oceniał profesor Maciej Gutowski z Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu. "Komisja, która jest jednocześnie instytucją śledczą, prokuraturą i sądem. Czegoś takiego świat nie widział od dziesięcioleci, a nawet stuleci, od czasów rewolucji październikowej czy inkwizycji" - komentował Wojciech Kostrzewa, prezes Polskiej Rady Biznesu. "Lex Tusk łamie podstawowe prawa człowieka" - pisała w oświadczeniu organizacja Amnesty International.

Prezydent podpisuje i zgłasza nowelizację

Mimo tych zastrzeżeń zgłaszanych z wielu stron prezydent Andrzej Duda 29 maja 2023 roku poinformował, że podpisze ustawę i skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego. "Transparentność wyjaśniania ważnych kwestii publicznych, politycznych ma dla mnie czołowe znaczenie. Opinia publiczna powinna sama sobie wyrabiać opinię na temat tego, w jaki sposób działają różni jej przedstawiciele" - argumentował Duda na konferencji w sprawie ustawy. "Mam świadomość tego, że są zgłaszane zastrzeżenia, także natury konstytucyjnej. Dlatego korzystam z tych instrumentów, które daje prezydentowi konstytucja" - uzasadniał przesłanie ustawy do kontroli przez TK. Najważniejszy był jednak jego podpis, ponieważ dzięki niemu ustawa weszła w życie 31 maja 2023 roku.

W tamtym czasie zaplanowany był już na 4 czerwca marsz organizowany w Warszawie przez Platformę Obywatelską. Donald Tusk zapowiedział go 15 kwietnia 2023 roku, czyli dzień po przegłosowaniu ustawy "lex Tusk" w Sejmie. Podpisanie ustawy przez prezydenta jeszcze bardziej zmobilizowało zwolenników opozycji do uczestnictwa w "Marszu 4 czerwca".

Dlatego też 2 czerwca, dwa dni przed planowaną demonstracją, Andrzej Duda raz jeszcze zwołał konferencję, na której zapowiedział nowelizację kontrowersyjnej ustawy. Główne zmiany miały dotyczyć likwidacji tzw. środków zaradczych, czyli m.in. 10-letniego zakazu pełnienia funkcji publicznych; braku posłów i senatorów w komisji oraz możliwości odwołania się od decyzji komisji do sądu apelacyjnego. "Jest wokół komisji wiele dyskusji, jest wokół komisji wiele protestów, jest wokół komisji też i wiele nieprawd, które się pojawiły w mediach" - mówił Duda. Już po "Marszu 4 czerwca" Małgorzata Paprocka, minister z kancelarii prezydenta, mówiła w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że w zapowiedzi nowelizacji "chodziło także o uspokojenie sytuacji, ze względu na manipulacje i nieprawdy, które pojawiły się w przestrzeni publicznej".

"Frekwencję zwiększył polityczny spór o komisję antyrosyjską"

Mimo zapowiedzi prezydenta 4 czerwca, w dniu marszu w Warszawie, wciąż obowiązującą ustawą o komisji była ta oskarżana o niekonstytucyjność. To właśnie ona zdaniem niektórych zagranicznych mediów zmotywowała zwolenników opozycji do wzięcia udziału w demonstracji.

"Część manifestujących mówiła, że do przyjazdu do Warszawy zmotywowała ich zaproponowana przez PiS ustawa dotycząca rosyjskich wpływów w Polsce" - pisała agencja Reuters. "Frekwencję zwiększył polityczny spór o komisję antyrosyjską" - przekazywał brytyjski dziennik "Financial Times". Natomiast w relacji francuskiego "Le Figaro" pisano, że protestujących zmotywował fakt, że "za chwalebnymi intencjami [rządzących] kryje się zupełnie inna rzeczywistość", ponieważ "według obserwatorów mająca szerokie uprawnienia komisja miałaby dążyć do zdyskredytowania kandydatury Donalda Tuska w wyborach parlamentarnych".

CZYTAJ WIĘCEJ W TVN24: Marsz 4 czerwca w Warszawie. Zagraniczne media komentują

Prezydencki podpis pod ustawą sprawił też, że do "Marszu 4 czerwca" dołączyli przedstawiciele Trzeciej Drogi, czyli Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polski 2050 Szymona Hołowni. "Gdy prezydent podejmuje fatalną decyzję, okropną i haniebną, podpisując się pod bolszewicką komisją, nikt, kto chce być i żyć w Polsce, nie będzie przechodził obok tego obojętnie. Zapisy tej ustawy łamią zasady demokratycznego państwa prawa, przyzwoitości" - komentował wtedy szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Polska 2050 i PSL wezmą udział w Marszu Wolności 4 czerwca. To reakcja na podpisanie przez Dudę "lex Tusk"
Polska 2050 i PSL wezmą udział w Marszu Wolności 4 czerwca. To reakcja na podpisanie przez Dudę "lex Tusk"Arleta Zalewska/Fakty TVN

Prezydencką nowelizację 16 czerwca przegłosował Sejm, a Andrzej Duda podpisał ją 31 lipca. Usunięto w niej m.in. możliwość pozbawiania praw publicznych na 10 lat, ale komisja wciąż mogła wydawać decyzje administracyjne stwierdzające, że ktoś działał pod wpływem rosyjskim i "rekomendować niepowierzanie stanowisk związanych z odpowiedzialnością za bezpieczeństwo państwa". Dzięki nowelizacji od takiej decyzji przysługiwało odwołanie do sądu apelacyjnego. Ponadto w komisji nie mogli już zasiadać parlamentarzyści i usunięto konieczność publikacji pierwszego raportu 17 września 2023 roku.

30 sierpnia Sejm powołał dziewięciu członków komisji: wszystkich wskazało Prawo i Sprawiedliwość. Dokładnie dwa miesiące później, 30 października - już po przegranych przez PiS wyborach - przewodniczący komisji Sławomir Cenckiewicz wydał komunikat, w którym poinformował, że do tego czasu "komisja odbyła ponadto pięć spotkań plenarnych oraz liczne spotkania w grupach roboczych", oraz "planuje odbycie przesłuchań świadków".

Nie wiadomo, czy do przesłuchań rzeczywiście doszło, ponieważ 29 listopada nowa większość sejmowa zdecydowała o odwołaniu wszystkich dziewięciu członków komisji. Tego dnia na stronie kancelarii premiera opublikowano więc raport komisji, w którym zapisano między innymi, że "w odniesieniu do byłego premiera Donalda Tuska oraz ministrów Jacka Cichockiego, Bogdana Klicha, Tomasza Siemoniaka i Bartłomieja Sienkiewicza Komisja rekomenduje niepowierzanie im zadań, stanowisk i funkcji publicznych związanych z odpowiedzialnością za bezpieczeństwo państwa". Dwa tygodnie później prezydent Andrzej Duda zaprzysiągł nowy rząd Donalda Tuska. Sama ustawa o powołaniu komisji znowelizowana przez prezydenta nie została uchylona i obowiązuje do dziś.

Jak będzie działać komisja rządowa

Trudno więc robić jakiekolwiek porównania komisji powołanej na podstawie "lex Tusk" do tej, która ma zostać powołana teraz.

Zapowiedziana przez Donalda Tuska komisja ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich jest bowiem konstruowana inaczej. Przede wszystkim nie ma tych uprawnień speckomisji powołanej w 2023 roku, które wywołały najwięcej kontrowersji. Nie została powołana ustawą, tylko zarządzeniem premiera i tym samym będzie komisją rządową.

Jak wyjaśniono w komunikacie Ministerstwa Sprawiedliwości, które odpowiada za przygotowanie komisji, do prac w niej zostaną powołani "eksperci z różnych dziedzin" rekomendowani przez siedmiu ministrów. Nie będą mogli wzywać żadnych świadków, a tym samym zwalniać ich z tajemnicy zawodowej, co zarzucano poprzedniej komisji. Będą bazować jedynie na analizie dostarczonych jej dokumentów i materiałów.

Najpierw komisja opublikuje raport cząstkowy, który ma się ukazać po wyborach do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2024 roku (przypomnijmy, że raport speckomisji z ustawy "lex Tusk" miał być opublikowany już 17 września 2023 roku: na miesiąc przed wyborami parlamentarnymi). Końcowym efektem prac komisji "będą najprawdopodobniej wnioski do prokuratury i opinie na temat tego, dlaczego zaniechano badania wpływu na bezpieczeństwo Polski służb rosyjskich i białoruskich w poprzednich latach". Nie będzie więc ona miała uprawnień do zakazywania pełnienia funkcji publicznych lub odbierania dostępu do informacji niejawnych. Takie decyzje będą podejmować już po przeprowadzeniu własnych śledztw prokuratura i sądy, a od ich postanowień będą przysługiwały odwołania przewidziane w polskim prawie.

Dlatego właśnie na konferencji prasowej 21 maja premier Donald Tusk zapewniał:

Naprawdę naszym zadaniem, tej komisji, nie jest szukanie i śledzenie ludzi: kto jest winny. Nawet mi do głowy nie przyszło, żeby efektem pracy tej komisji był na przykład zakaz kandydowania Jarosława Kaczyńskiego do parlamentu. To w ogóle nie o to chodzi.

Szef rządu wyjaśniał także: "Ta komisja to nie jest komisja śledcza, ona nie ma uprawnień śledczych, ona nie będzie nikogo wzywała. To jest analiza materiałów analiza, dokumentów: tych dokumentów, które są w dyspozycji wszystkich służb specjalnych, prokuratury, analiza mediów".

Dlatego teza prezydenta Andrzeja Dudy, że "myśmy rok temu w Polsce mieli demonstracje uliczne przeciwko powstaniu takiej komisji", jest wprowadzaniem opinii publicznej w błąd.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP

Pozostałe wiadomości

Na oskarżenia polityków Prawa i Sprawiedliwości o "bezprawnym odebraniu pieniędzy" przez rząd w wyniku decyzji PKW minister finansów odpowiada: w 2016 roku była "dokładnie analogiczna sytuacja". Chodzi o wstrzymanie wypłaty subwencji dla Nowoczesnej. Porównaliśmy więc oba przypadki.

Wstrzymanie subwencji: PiS w "analogicznej sytuacji" jak Nowoczesna? Grosz różnicy

Wstrzymanie subwencji: PiS w "analogicznej sytuacji" jak Nowoczesna? Grosz różnicy

Źródło:
Konkret24

Wołodymyr Zełenski podpisuje flagę ukraińskiej jednostki wojskowej, która podczas drugiej wojny światowej mordowała Polaków - z takim przekazem krąży w mediach społecznościowym pewne nagranie. To antyukraińska dezinformacja. Tłumaczymy, jaki naprawdę moment ten film pokazuje.

"Nie patrzy, co podpisuje"? Czyją flagę podpisał Zełenski

"Nie patrzy, co podpisuje"? Czyją flagę podpisał Zełenski

Źródło:
Konkret24

Profesor Andrzej Zybertowicz z Kancelarii Prezydenta RP - podkreślając zasługi Andrzeja Dudy - utrzymuje, że przed jego prezydenturą "nie stacjonowały w Polsce amerykańskie wojska", a tarcza w Redzikowie jest pierwszą stałą bazą wojsk USA w naszym kraju. Nie umniejszając dorobku obecnego prezydenta, wyjaśniamy, dlaczego przypisywanie mu tych wszystkich zasług nie jest jednak uprawnione.

Amerykańskie wojska w Polsce. Co pominął profesor Zybertowicz?

Amerykańskie wojska w Polsce. Co pominął profesor Zybertowicz?

Źródło:
Konkret24

Czy rzeczywiście w tym roku do Polski "wjechało już więcej Rosjan" niż za poprzednich rządów? Tak twierdzi posłanka PiS Anna Gembicka. Przedstawiamy więc dane.

Ilu Rosjan "już wjechało do Polski"? Trend jest znaczący

Ilu Rosjan "już wjechało do Polski"? Trend jest znaczący

Źródło:
Konkret24

Opieszałość w wypłatach rządowej pomocy dla powodzian wzmocniła krytykę opozycji wobec działań ministra Marcina Kierwińskiego. Politycy PiS zarzucają, że "obsługa pełnomocnika" ma kosztować budżet 25 milionów złotych. Sprawdziliśmy, o jakie pieniądze chodzi i na co rzeczywiście mogą zostać przeznaczone.

25 milionów "na obsługę pełnomocnika ds. odbudowy po powodzi"? Co to za pieniądze

25 milionów "na obsługę pełnomocnika ds. odbudowy po powodzi"? Co to za pieniądze

Źródło:
Konkret24

Analitycy NATO sprawdzili, w których serwisach społecznościowych najłatwiej i najtaniej można kupić fałszywe zaangażowanie - polubienia, wyświetlenia, udostępnienia, komentarze. Te mogą być używane do wzmacniania treści politycznych i operacji wywierania wpływu. Badacze ocenili też, jak radzą sobie z tym platformy. Wnioski nie są zachęcające.

Ile fałszywych polubień, wyświetleń i komentarzy można kupić za 250 złotych? Raport NATO

Ile fałszywych polubień, wyświetleń i komentarzy można kupić za 250 złotych? Raport NATO

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych rozchodzi się nagranie prezentujące budynek Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie zniszczony przez grafficiarzy. Nie jest to autentyczne wideo.

"Ogłoszono im zarzut zniszczenia mienia". Uwaga na ten film

"Ogłoszono im zarzut zniszczenia mienia". Uwaga na ten film

Źródło:
Konkret24

Po zatrzymaniu 14 listopada 2024 roku przez Centralne Biuro Antykorupcyjne prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka pojawiło się pytanie, czy politycy mogą pracować w spółkach Skarbu Państwa i w spółkach samorządowych. Wątek ten wzbudził wiele wątpliwości wśród posłów. Wyjaśniamy, co stanowią przepisy.

Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, posłowie. Czego im nie wolno

Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, posłowie. Czego im nie wolno

Źródło:
Konkret24

Posłanka rządzącej koalicji mówi o "obstrukcji prac rządu" ze strony Andrzeja Dudy, a prezydencki minister utrzymuje, że to rządzący "żadnych ustaw nie kierują na biurko prezydenta". Kto ma rację? Sprawdziliśmy, ile ustaw Andrzej Duda dostał do podpisu i jaki był ich los.

"Obstrukcja prac rządu"? Ilu ustaw prezydent nie podpisał

"Obstrukcja prac rządu"? Ilu ustaw prezydent nie podpisał

Źródło:
Konkret24

Miliony odsłon w mediach społecznościowych generują wpisy z nagraniem, na którym Władimir Putin ma rzekomo mówić, że Rosja użyje broni jądrowej w przypadku masowego ataku rakietowego na jej terytorium. Nieprzypadkowo wideo to - z błędnym opisem - jest teraz rozpowszechniane przez prorosyjskie konta. Tłumaczymy, kiedy i co mówił rosyjski prezydent.

Władimir Putin o "użyciu broni jądrowej". Kiedy tak powiedział

Władimir Putin o "użyciu broni jądrowej". Kiedy tak powiedział

Źródło:
Konkret24

Substancje chemiczne w wodzie powodują u dzieci homoseksualizm, fluor obniża inteligencję, wirus HIV nie jest przyczyną AIDS, a szczepionki powodują autyzm - z takich fałszywych tez słynie Robert F. Kennedy Jr. Ten wyznawca spiskowych teorii ma wkrótce zadbać o zdrowie Amerykanów. Moment ogłoszenia tej decyzji określono już "strasznym dniem dla zdrowia publicznego".

"Uczynić Amerykę znowu zdrową". Robert F. Kennedy Jr. i jego chore teorie

"Uczynić Amerykę znowu zdrową". Robert F. Kennedy Jr. i jego chore teorie

Źródło:
Konkret24

Czy wiceministra klimatu Urszula Zielińska mówiła o "kapsułach napędzanych energią kosmiczną" i "szlakach dla sterowców z bambusa"? Według rozpowszechnianego w sieci nagrania proponowała takie technologie jako ekologiczne rozwiązania transportowe. Brzmi niewiarygodnie - bo film nie jest wiarygodny. To przykład, jak wykorzystano sztuczną inteligencję do stworzenia fałszywki.

"Energia księżycowa" i "fosforyzujące ślimaki". Minister ofiarą deep fake'a

"Energia księżycowa" i "fosforyzujące ślimaki". Minister ofiarą deep fake'a

Źródło:
Konkret24

Poseł Paweł Jabłoński ma nadzieję, że Donald Trump po ponownym objęciu urzędu prezydenta USA będzie naciskał, by Niemcy przeznaczały więcej na obronność. Tylko że podane przez posła PiS dane nie są już aktualne.

Jabłoński: "Niemcy do dzisiaj nie płacą 2 procent PKB na obronność". Sprawdziliśmy

Jabłoński: "Niemcy do dzisiaj nie płacą 2 procent PKB na obronność". Sprawdziliśmy

Źródło:
Konkret24

Rafał Trzaskowski "w Dzień Niepodległości pojechał po rogale do Poznania" - twierdzi poseł PiS Jacek Sasin. Gdy ogłosił to na swoim profilu, wielu zaprzeczało, na co on opublikował rzekomy "dowód". Co naprawdę 11 listopada robił prezydent Warszawy?

Kiedy Trzaskowski "pojechał po rogale"? Sasin nie ma racji

Kiedy Trzaskowski "pojechał po rogale"? Sasin nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Nagranie z tłumami muzułmanów modlących się na ulicach dużego miasta wzbudza dyskusję w mediach społecznościowych. Rozchodzi się z przekazem, że to sceny z Paryża i dowód na "islamizację Europy". W tle pojawia się krytyka polityki francuskiego rządu. Nie jest to jednak Paryż, choć rzeczywiście miasto w Europie.

"Islamizacja Europy"? Skąd jest to nagranie

"Islamizacja Europy"? Skąd jest to nagranie

Źródło:
Konkret24

"Sikorski i Tusk blokowali jej budowę, dopóki mogli", "zablokowali w imię resetu z Putinem" - ten fałszywy przekaz dotyczący instalacji tarczy antyrakietowej w Polsce wrócił z okazji oficjalnego otwarcia bazy w Redzikowie. Od lat służy PiS jako element politycznej gry. Przypominamy, dlaczego inwestycja w Redzikowie tak się przeciągała.

Baza w Redzikowie. Jak to było z "blokowaniem budowy" tarczy antyrakietowej

Baza w Redzikowie. Jak to było z "blokowaniem budowy" tarczy antyrakietowej

Źródło:
Konkret24

Rozpowszechniany w sieci fragment wystąpienia Donalda Trumpa ma dowodzić, że według prezydenta elekta Polska powinna płacić za zaprowadzenie pokoju w Ukrainie. Nagranie jest prawdziwe, lecz jego interpretacja już nie.

"Polski rząd zapłaci" za te projekty. Kiedy i o czym Trump tak mówił?

"Polski rząd zapłaci" za te projekty. Kiedy i o czym Trump tak mówił?

Źródło:
Konkret24

Po przegraniu wyborów przez Kamalę Harris w sieci rozpowszechniane są fałszywe informacje mające zdyskredytować jej wynik. A w tle tej dezinformacji jest antyimigrancki przekaz - szerzony też w polskim internecie.

"Akurat w tych stanach" wygrała Kamala Harris? Wcale nie

"Akurat w tych stanach" wygrała Kamala Harris? Wcale nie

Źródło:
Konkret24

"Szokujące wyniki badań złotej medalistki"; "raport stawia sprawę jasno"; "raport medyczny poraża" - takie nagłówki o algierskiej pięściarce Imane Khelif można było czytać w polskich serwisach. Internauci pisali wprost, że "Imane Khelif jest mężczyzną" - też powołując się na rzekomy raport medyczny. Jednak brak dowodów, że "ujawniony" raport jest autentyczny, a wiele elementów tej historii się nie zgadza.

"Wyciekł raport medyczny" Imane Khelif? Nie ma dowodu, że jest prawdziwy

"Wyciekł raport medyczny" Imane Khelif? Nie ma dowodu, że jest prawdziwy

Źródło:
Konkret24

"Polskojęzyczny rząd postanowił zmienić słowa Roty" - oburzał się Konrad Berkowicz z Konfederacji, a poseł PiS Sebastian Kaleta pisał o "cenzurze proniemieckiej". Zdjęcie podręcznika do języka polskiego dla szkół średnich z tekstem "Roty" wywołało burzę w sieci: zamiast słowa "Niemiec" widnieje tam słowo "Krzyżak". Wyjaśniamy, skąd się wzięły różne wersje wiersza Marii Konopnickiej.

Krzyżak czy Niemiec w "Rocie" Konopnickiej? Mamy wyjaśnienie

Krzyżak czy Niemiec w "Rocie" Konopnickiej? Mamy wyjaśnienie

Aktualizacja:
Źródło:
Konkret24

Europoseł PiS Waldemar Buda wykorzystał dyskusję o mocnych punktach kampanii Donalda Trumpa, by przypomnieć osiągnięcia rządu Zjednoczonej Prawicy - według niego "ograniczył największą biedę, w tym i wśród dzieci". Tylko że najnowsze dane pokazują zaskakującą zmianę trendu za poprzedniego rządu.

Waldemar Buda: "ograniczyliśmy największą biedę". A co pokazują dane?

Waldemar Buda: "ograniczyliśmy największą biedę". A co pokazują dane?

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w mediach społecznościowych - polskich i zagranicznych - generuje film prezentujący przezroczyste smartfony lub takie, które można zwijać. Sprzęt ten ma już być rzekomo produkowany w Chinach. Jednak nagranie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Przezroczyste, ultracienkie smartfony z Chin? Wyjaśniamy

Przezroczyste, ultracienkie smartfony z Chin? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Po wygraniu wyborów w USA przez Donalda Trumpa w polskich mediach społecznościowych zaczęto rozpowszechniać rzekomy cytat z książki, którą napisał kiedyś J.D. Vance - teraz kandydat na wiceprezydenta. Miał to być niewybredny żart o Polakach. Jednak słowa te wcale nie pochodzą z jego książki "Elegia dla bidoków".

J.D. Vance "tak pisał o Polakach"? Nie on

J.D. Vance "tak pisał o Polakach"? Nie on

Źródło:
Konkret24

Opozycja oskarża rząd Donalda Tuska o fatalną politykę gospodarczą, której skutkiem ma być to, że wielkie międzynarodowe firmy wycofują się z planów dotyczących Polski. Jako przykłady podawane są najczęściej koncerny: Intel, Ford, Maersk, Beko. Tylko że ich decyzje mają inne podłoże. Wyjaśniamy.

Intel, Ford, Beko, Maersk. Polska traci inwestycje "przez nieudolność rządu"? Wyjaśniamy

Intel, Ford, Beko, Maersk. Polska traci inwestycje "przez nieudolność rządu"? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

"Dokąd zmierzamy jako naród?", "mogliby się zorganizować, zameldować się i przejąć władzę nad miastem" - tak internauci komentują wpis, jakoby 35 procent mieszkańców Rzeszowa stanowili Ukraińcy. Dane tego jednak nie potwierdzają, a fałszywy przekaz powstał na bazie starej informacji wyrwanej z kontekstu.

35 procent mieszkańców Rzeszowa "stanowią Ukraińcy"? Skąd ten fałszywy przekaz

35 procent mieszkańców Rzeszowa "stanowią Ukraińcy"? Skąd ten fałszywy przekaz

Źródło:
Konkret24

Antoni Macierewicz nie zrezygnował z zakupu samolotów tankujących w powietrzu, a Polska miała płacić za to, że będą one stacjonować w Holandii - twierdzi Jacek Sasin i broni decyzji rządu Zjednoczonej Prawicy. Jednak poprzedni szef MON wycofał się z programu międzynarodowego, w ramach którego latające cysterny miały stacjonować w Polsce. W rezultacie Wojsko Polskie wciąż ich nie ma.

Sasin: "nie zrezygnowaliśmy z zakupu latających cystern". Jak było naprawdę?

Sasin: "nie zrezygnowaliśmy z zakupu latających cystern". Jak było naprawdę?

Źródło:
Konkret24

Franciszkanin został aresztowany w Nowym Jorku "za modlitwę w intencji nienarodzonych dzieci" - z taką informacją rozpowszechniany jest w sieci film z momentu zatrzymania księdza przez policję. Nagranie jest prawdziwe, lecz jego opis już nie.

Ksiądz "aresztowany za modlitwę"? Nie, za co innego

Ksiądz "aresztowany za modlitwę"? Nie, za co innego

Źródło:
Konkret24

Czy po próbnych eksperymentach związanych z krótszym czasem pracy Islandia zdecydowała, że "przechodzi na czterodniowy tydzień pracy"? Internauci tak zrozumieli analizy raportu z badań na ten temat, ale to uproszczenie. Bo ani nie ma odgórnej decyzji rządu, ani krótszy czas pracy nie zawsze znaczy tam mniej dni roboczych.

Islandia już "przechodzi na czterodniowy tydzień pracy"? To bardziej skomplikowane

Islandia już "przechodzi na czterodniowy tydzień pracy"? To bardziej skomplikowane

Źródło:
Konkret24