Prezydent porównuje komisję do badania rosyjskich wpływów z tworem "lex Tusk". Manipuluje

Źródło:
Konkret24
"Lex Tusk". Sondaż: komisja ds. rosyjskich wpływów ma przede wszystkim wyeliminować Donalda Tuska z życia publicznego
"Lex Tusk". Sondaż: komisja ds. rosyjskich wpływów ma przede wszystkim wyeliminować Donalda Tuska z życia publicznegoJakub Sobieniowski/Fakty TVN
wideo 2/6
"Lex Tusk". Sondaż: komisja ds. rosyjskich wpływów ma przede wszystkim wyeliminować Donalda Tuska z życia publicznegoJakub Sobieniowski/Fakty TVN

Według prezydenta Andrzeja Dudy zapowiadana teraz przez premiera Donalda Tuska komisja do badania wpływów rosyjskich jest "taką", jaką stworzono specustawą za rządów Zjednoczonej Prawicy. Wyjaśniamy, dlaczego to porównanie jest nieuprawnione i wprowadza opinię publiczną w błąd.

Prezydent Andrzej Duda 18 maja 2024 roku był gościem Telewizji Republika. Podczas wywiadu zapytano go m.in. o zapowiedzianą przez premiera Donalda Tuska komisję ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich. Będzie to komisja rządowa badająca lata 2004-2024. Na jej czele stanie szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. Jarosław Stróżyk. Prezydent zapytany, czy popiera stworzenie takiej komisji, odpowiedział: "Tak, popieram cały czas stworzenie komisji. Popierałem stworzenie komisji wtedy, kiedy pan Donald Tusk organizował demonstracje uliczne przeciwko temu". Po czym kontynuował:

Ja przypominam, proszę państwa, że przecież myśmy rok temu w Polsce mieli demonstracje uliczne przeciwko powstaniu takiej komisji, w obronie pana premiera Donalda Tuska. 

"Pan premier Donald Tusk tak bardzo bał się wtedy powstania takiej komisji (...), która rzeczywiście pokazałaby, jak wyglądała ta współpraca jego i jego rządu wtedy z Rosjanami, jak wyglądał ten reset z Rosją, jakie były oblicza tego resetu z Rosją, która [komisja] być może wyjaśniłaby ten cały szereg znaków zapytania, które są" - dodał prezydent. "Ale w efekcie, kiedy powstała, mimo tych wszystkich wtedy wściekłych protestów, no to w pierwszych swoich działaniach wydobyła od razu z archiwum właśnie ten dokument, tą umowę pomiędzy służbami podległymi Donaldowi Tuskowi a rosyjską FSB" - podsumował.

Porównywanie tworzonej teraz komisji do tamtej, która powstała za rządów Zjednoczonej Prawicy, to manipulowanie opinią publiczną. Obu ciał i ich prawnych uwarunkowań nie można zestawiać - a to z powodów, z których właśnie protestowano w 2023 roku. Przypominamy, jakie były zarzuty do owej komisji, którą "wtedy popierał" Andrzej Duda.

Ustawa "lex Tusk" i zarzuty niekonstytucyjności

W kwietniu 2023 roku, pół roku przed wyborami parlamentarnymi, Sejm głosami posłów PiS, Kukiz'15 i koła Polskie Sprawy przyjął ustawę powołującą Państwową Komisję do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022. Ustawę szybko nazwano potocznie "lex Tusk", ponieważ już w jej uzasadnieniu pisano, że "rząd Donalda Tuska w latach 2007-2014 (...) realizował politykę resetu w relacjach z Rosją", co mogło wskazywać, kim przede wszystkim miałaby zajmować się komisja.

Największe kontrowersje, które spowodowały protesty opozycji i wielu prawników, wywołał jednak nie sam fakt powstania komisji, ale nadane jej w ustawie bardzo szerokie i niespotykane wcześniej uprawnienia. Przede wszystkim chodziło o tzw. środki zaradcze, które komisja mogła zarządzić wobec osób, którym udowodniła działanie pod wpływem rosyjskim. Główne obawy budziła możliwość cofnięcia na 10 lat poświadczenia bezpieczeństwa, czyli odebranie dostępu do tajnych dokumentów oraz 10-letni zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi. Stwarzało to niebezpieczeństwo, że komisja swoją arbitralną decyzją mogła pozbawić kogoś możliwości kandydowania w wyborach lub obejmowania najważniejszych stanowisk państwowych, np. ministra czy premiera.

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Dorwać Tuska. Czy ustawa "lex Tusk" to umożliwi?

Ale przede wszystkim według prawników konstytucjonalistów, z którymi rozmawiał Konkret24, ustawa o komisji naruszała łącznie 17 artykułów Konstytucji RP. Senat, odrzucając w całości ustawę, wskazywał nawet na 23 naruszone artykuły. Chodziło między innymi o artykuł dotyczący trójpodziału władzy w Polsce, ponieważ - zdaniem prawników, a także Rzecznika Prawa Obywatelskich Marcina Wiącka - możliwość stosowania środków zaradczych wchodziła w obszar władzy sądowniczej i tym samym komisja zastępowała i oskarżyciela, i sąd. Naruszane miały być także m.in. konstytucyjne prawa osób, które stałyby się przedmiotem działań komisji, do: obrony, domniemania niewinności, zaskarżenia orzeczeń i decyzji wydanych w pierwszej instancji czy sprawiedliwego i jawnego procesu sądowego.

Ponadto komisja mogła wzywać na świadków osoby zobowiązane do zachowania tajemnic zawodowych: adwokatów, radców prawnych, lekarzy i dziennikarzy oraz domagać się od nich ujawniania informacji objętymi tymi tajemnicami, gdy zostałoby to uznane za "niezbędne do ochrony ważnych interesów Rzeczypospolitej Polskiej lub ochrony bezpieczeństwa wewnętrznego".

Dodatkowo w ustawie wymieniono szeroką grupę instytucji - w tym ABW, CBA czy sądy powszechne - które na wniosek przewodniczącego komisji musiały zapewnić dostęp do wszystkich posiadanych przez siebie informacji, włącznie z informacjami niejawnymi i strzeżonymi tajemnicami przedsiębiorstw. Komendant Główny Policji mógł natomiast na wniosek tej komisji udostępniać dane telekomunikacyjne, pocztowe i internetowe, które oceniłby jako "niezbędne do zweryfikowania wpływów rosyjskich na działalność osób".

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Które artykuły Konstytucji RP narusza ustawa "lex Tusk"

Te właśnie uprawnienia komisji krytykowali przedstawiciele środowisk prawniczych i obrońcy praw człowieka, a nawet środowisko biznesu. "Każdy prawnik, który widzi tę ustawę, nie powinien mieć żadnych wątpliwości, że nie powinna wejść w życie" - oceniał profesor Maciej Gutowski z Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu. "Komisja, która jest jednocześnie instytucją śledczą, prokuraturą i sądem. Czegoś takiego świat nie widział od dziesięcioleci, a nawet stuleci, od czasów rewolucji październikowej czy inkwizycji" - komentował Wojciech Kostrzewa, prezes Polskiej Rady Biznesu. "Lex Tusk łamie podstawowe prawa człowieka" - pisała w oświadczeniu organizacja Amnesty International.

Prezydent podpisuje i zgłasza nowelizację

Mimo tych zastrzeżeń zgłaszanych z wielu stron prezydent Andrzej Duda 29 maja 2023 roku poinformował, że podpisze ustawę i skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego. "Transparentność wyjaśniania ważnych kwestii publicznych, politycznych ma dla mnie czołowe znaczenie. Opinia publiczna powinna sama sobie wyrabiać opinię na temat tego, w jaki sposób działają różni jej przedstawiciele" - argumentował Duda na konferencji w sprawie ustawy. "Mam świadomość tego, że są zgłaszane zastrzeżenia, także natury konstytucyjnej. Dlatego korzystam z tych instrumentów, które daje prezydentowi konstytucja" - uzasadniał przesłanie ustawy do kontroli przez TK. Najważniejszy był jednak jego podpis, ponieważ dzięki niemu ustawa weszła w życie 31 maja 2023 roku.

W tamtym czasie zaplanowany był już na 4 czerwca marsz organizowany w Warszawie przez Platformę Obywatelską. Donald Tusk zapowiedział go 15 kwietnia 2023 roku, czyli dzień po przegłosowaniu ustawy "lex Tusk" w Sejmie. Podpisanie ustawy przez prezydenta jeszcze bardziej zmobilizowało zwolenników opozycji do uczestnictwa w "Marszu 4 czerwca".

Dlatego też 2 czerwca, dwa dni przed planowaną demonstracją, Andrzej Duda raz jeszcze zwołał konferencję, na której zapowiedział nowelizację kontrowersyjnej ustawy. Główne zmiany miały dotyczyć likwidacji tzw. środków zaradczych, czyli m.in. 10-letniego zakazu pełnienia funkcji publicznych; braku posłów i senatorów w komisji oraz możliwości odwołania się od decyzji komisji do sądu apelacyjnego. "Jest wokół komisji wiele dyskusji, jest wokół komisji wiele protestów, jest wokół komisji też i wiele nieprawd, które się pojawiły w mediach" - mówił Duda. Już po "Marszu 4 czerwca" Małgorzata Paprocka, minister z kancelarii prezydenta, mówiła w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że w zapowiedzi nowelizacji "chodziło także o uspokojenie sytuacji, ze względu na manipulacje i nieprawdy, które pojawiły się w przestrzeni publicznej".

"Frekwencję zwiększył polityczny spór o komisję antyrosyjską"

Mimo zapowiedzi prezydenta 4 czerwca, w dniu marszu w Warszawie, wciąż obowiązującą ustawą o komisji była ta oskarżana o niekonstytucyjność. To właśnie ona zdaniem niektórych zagranicznych mediów zmotywowała zwolenników opozycji do wzięcia udziału w demonstracji.

"Część manifestujących mówiła, że do przyjazdu do Warszawy zmotywowała ich zaproponowana przez PiS ustawa dotycząca rosyjskich wpływów w Polsce" - pisała agencja Reuters. "Frekwencję zwiększył polityczny spór o komisję antyrosyjską" - przekazywał brytyjski dziennik "Financial Times". Natomiast w relacji francuskiego "Le Figaro" pisano, że protestujących zmotywował fakt, że "za chwalebnymi intencjami [rządzących] kryje się zupełnie inna rzeczywistość", ponieważ "według obserwatorów mająca szerokie uprawnienia komisja miałaby dążyć do zdyskredytowania kandydatury Donalda Tuska w wyborach parlamentarnych".

CZYTAJ WIĘCEJ W TVN24: Marsz 4 czerwca w Warszawie. Zagraniczne media komentują

Prezydencki podpis pod ustawą sprawił też, że do "Marszu 4 czerwca" dołączyli przedstawiciele Trzeciej Drogi, czyli Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polski 2050 Szymona Hołowni. "Gdy prezydent podejmuje fatalną decyzję, okropną i haniebną, podpisując się pod bolszewicką komisją, nikt, kto chce być i żyć w Polsce, nie będzie przechodził obok tego obojętnie. Zapisy tej ustawy łamią zasady demokratycznego państwa prawa, przyzwoitości" - komentował wtedy szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Polska 2050 i PSL wezmą udział w Marszu Wolności 4 czerwca. To reakcja na podpisanie przez Dudę "lex Tusk"
Polska 2050 i PSL wezmą udział w Marszu Wolności 4 czerwca. To reakcja na podpisanie przez Dudę "lex Tusk"Arleta Zalewska/Fakty TVN

Prezydencką nowelizację 16 czerwca przegłosował Sejm, a Andrzej Duda podpisał ją 31 lipca. Usunięto w niej m.in. możliwość pozbawiania praw publicznych na 10 lat, ale komisja wciąż mogła wydawać decyzje administracyjne stwierdzające, że ktoś działał pod wpływem rosyjskim i "rekomendować niepowierzanie stanowisk związanych z odpowiedzialnością za bezpieczeństwo państwa". Dzięki nowelizacji od takiej decyzji przysługiwało odwołanie do sądu apelacyjnego. Ponadto w komisji nie mogli już zasiadać parlamentarzyści i usunięto konieczność publikacji pierwszego raportu 17 września 2023 roku.

30 sierpnia Sejm powołał dziewięciu członków komisji: wszystkich wskazało Prawo i Sprawiedliwość. Dokładnie dwa miesiące później, 30 października - już po przegranych przez PiS wyborach - przewodniczący komisji Sławomir Cenckiewicz wydał komunikat, w którym poinformował, że do tego czasu "komisja odbyła ponadto pięć spotkań plenarnych oraz liczne spotkania w grupach roboczych", oraz "planuje odbycie przesłuchań świadków".

Nie wiadomo, czy do przesłuchań rzeczywiście doszło, ponieważ 29 listopada nowa większość sejmowa zdecydowała o odwołaniu wszystkich dziewięciu członków komisji. Tego dnia na stronie kancelarii premiera opublikowano więc raport komisji, w którym zapisano między innymi, że "w odniesieniu do byłego premiera Donalda Tuska oraz ministrów Jacka Cichockiego, Bogdana Klicha, Tomasza Siemoniaka i Bartłomieja Sienkiewicza Komisja rekomenduje niepowierzanie im zadań, stanowisk i funkcji publicznych związanych z odpowiedzialnością za bezpieczeństwo państwa". Dwa tygodnie później prezydent Andrzej Duda zaprzysiągł nowy rząd Donalda Tuska. Sama ustawa o powołaniu komisji znowelizowana przez prezydenta nie została uchylona i obowiązuje do dziś.

Jak będzie działać komisja rządowa

Trudno więc robić jakiekolwiek porównania komisji powołanej na podstawie "lex Tusk" do tej, która ma zostać powołana teraz.

Zapowiedziana przez Donalda Tuska komisja ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich jest bowiem konstruowana inaczej. Przede wszystkim nie ma tych uprawnień speckomisji powołanej w 2023 roku, które wywołały najwięcej kontrowersji. Nie została powołana ustawą, tylko zarządzeniem premiera i tym samym będzie komisją rządową.

Jak wyjaśniono w komunikacie Ministerstwa Sprawiedliwości, które odpowiada za przygotowanie komisji, do prac w niej zostaną powołani "eksperci z różnych dziedzin" rekomendowani przez siedmiu ministrów. Nie będą mogli wzywać żadnych świadków, a tym samym zwalniać ich z tajemnicy zawodowej, co zarzucano poprzedniej komisji. Będą bazować jedynie na analizie dostarczonych jej dokumentów i materiałów.

Najpierw komisja opublikuje raport cząstkowy, który ma się ukazać po wyborach do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2024 roku (przypomnijmy, że raport speckomisji z ustawy "lex Tusk" miał być opublikowany już 17 września 2023 roku: na miesiąc przed wyborami parlamentarnymi). Końcowym efektem prac komisji "będą najprawdopodobniej wnioski do prokuratury i opinie na temat tego, dlaczego zaniechano badania wpływu na bezpieczeństwo Polski służb rosyjskich i białoruskich w poprzednich latach". Nie będzie więc ona miała uprawnień do zakazywania pełnienia funkcji publicznych lub odbierania dostępu do informacji niejawnych. Takie decyzje będą podejmować już po przeprowadzeniu własnych śledztw prokuratura i sądy, a od ich postanowień będą przysługiwały odwołania przewidziane w polskim prawie.

Dlatego właśnie na konferencji prasowej 21 maja premier Donald Tusk zapewniał:

Naprawdę naszym zadaniem, tej komisji, nie jest szukanie i śledzenie ludzi: kto jest winny. Nawet mi do głowy nie przyszło, żeby efektem pracy tej komisji był na przykład zakaz kandydowania Jarosława Kaczyńskiego do parlamentu. To w ogóle nie o to chodzi.

Szef rządu wyjaśniał także: "Ta komisja to nie jest komisja śledcza, ona nie ma uprawnień śledczych, ona nie będzie nikogo wzywała. To jest analiza materiałów analiza, dokumentów: tych dokumentów, które są w dyspozycji wszystkich służb specjalnych, prokuratury, analiza mediów".

Dlatego teza prezydenta Andrzeja Dudy, że "myśmy rok temu w Polsce mieli demonstracje uliczne przeciwko powstaniu takiej komisji", jest wprowadzaniem opinii publicznej w błąd.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP

Pozostałe wiadomości

Na przełomie sierpnia i września Polska zamierza składać wnioski o płatności z drugiej i trzeciej transzy KPO. By dostać niemal 50 mld zł, Polska musi między innymi zobowiązać się do kupowania ekologicznych autobusów, zmienić Regulamin Sejmu, produkować w kraju więcej leków czy energii ze źródeł odnawialnych. Sprawdzamy, co zapisano w kamieniach milowych.

Kupno ekologicznych autobusów, zmiany Regulaminu Sejmu, produkcja leków. Co musi robić Polska, by dostać kolejne środki z KPO?

Kupno ekologicznych autobusów, zmiany Regulaminu Sejmu, produkcja leków. Co musi robić Polska, by dostać kolejne środki z KPO?

Źródło:
Konkret24

Politycy Konfederacji rozpowszechniają przekaz, jakoby Rada Unii Europejskiej "chciała zalania 400 tysięcy hektarów jednych z najlepszych ziem w Polsce", przez co "ucierpi 35 tysięcy gospodarstw rolnych". To nieprawda. Fałszywy przekaz dotyczy niedawno przyjętego rozporządzenia o odbudowie zasobów przyrodniczych. Sprawdziliśmy jego zapisy.

UE "chce zalania 400 tysięcy hektarów najlepszych ziem w Polsce"? Braun i inni politycy Konfederacji manipulują

UE "chce zalania 400 tysięcy hektarów najlepszych ziem w Polsce"? Braun i inni politycy Konfederacji manipulują

Źródło:
Konkret24

Do sieci wróciło nagranie, na którym prezydent Wołodymyr Zełenski jakoby potwierdza, że masakry w Buczy dokonali Ukraińcy. Przekaz jest zmanipulowany. I to podwójnie.

Zełenski na nagraniu: "strzelajmy w nocy, tak jak to zrobiliśmy w Buczy"? Wyjaśniamy manipulację

Zełenski na nagraniu: "strzelajmy w nocy, tak jak to zrobiliśmy w Buczy"? Wyjaśniamy manipulację

Źródło:
Konkret24

Premier Albanii Edi Rama rzekomo stwierdził w obecności amerykańskiego sekretarza stanu Antony'ego Blinkena, że Stany Zjednoczone to jeden z "trzech głównych diabłów" świata, obok Rosji i Izraela. Dowodem na to miało być krótkie nagranie. Słowa szefa rządu Albanii zostały wyjęte z kontekstu.

Premier Albanii: Stany Zjednoczone to jeden z "trzech głównych diabłów" świata. Słowa wyrwane z kontekstu

Premier Albanii: Stany Zjednoczone to jeden z "trzech głównych diabłów" świata. Słowa wyrwane z kontekstu

Źródło:
Konkret24

Prezydent Andrzej Duda przedstawił swoją wizję: w Polsce będzie coraz więcej bogatych ludzi, którzy będą mieli swoje samoloty. Według danych ULC z ostatnich dziesięciu lat w rejestrze cywilnych samolotów przyrost nie był duży, choć systematyczny. Polacy najchętniej inwestują w samoloty ultralekkie.

Prezydent: "coraz więcej ludzi będzie miało swoje samoloty". Ilu już ma? Sprawdziliśmy

Prezydent: "coraz więcej ludzi będzie miało swoje samoloty". Ilu już ma? Sprawdziliśmy

Źródło:
Konkret24

Nagranie, które zamieszczono na TikToku, a potem w innych mediach społecznościowych sugeruje, że w województwie lubelskim powstaje obóz dla migrantów, którzy rzekomo zostaną relokowani z innych państw. Przeznaczenie obiektu jest inne. Wyjaśniamy.

"Czyżby tu powstawał obóz dla nielegalnych migrantów Tuska?" Nie. Wyjaśniamy, co wybudowano w pobliżu granicy

"Czyżby tu powstawał obóz dla nielegalnych migrantów Tuska?" Nie. Wyjaśniamy, co wybudowano w pobliżu granicy

Źródło:
Konkret24

W ramach rosyjskich działań dezinformacyjnych przed wyborami do Parlamentu Europejskiego stworzono strony internetowe, które były bliźniaczo podobne do stron uznanych serwisów medialnych. W Polsce podszyto się pod strony tygodnika "Polityka" i Polskiego Radia. Opisujemy szczegóły rosyjskiej kampanii dezinformacyjnej wymierzonej w eurowybory.

Rosyjski "Sobowtór" kontratakuje. Jak podszyto się pod "Politykę" i Polskie Radio

Rosyjski "Sobowtór" kontratakuje. Jak podszyto się pod "Politykę" i Polskie Radio

Źródło:
Konkret24

Zdaniem Witolda Tumanowicza fermy futerkowe to "naprawdę duża część polskiej gospodarki". Przeanalizowaliśmy dane. Poseł się myli.

Poseł Konfederacji: fermy futerkowe dużą częścią polskiej gospodarki. Nieprawda

Poseł Konfederacji: fermy futerkowe dużą częścią polskiej gospodarki. Nieprawda

Źródło:
Konkret24

Oszczędności Karola Karskiego podczas pracy w Parlamencie Europejskim wzrosły 20-krotnie. Ma też więcej mieszkań. Ryszard Czarnecki stał się milionerem. Również majątek Róży Thun znacząco urósł. Byli europosłami co najmniej dekadę - teraz już nie zostali wybrani. Sprawdzamy, z jakimi majątkami kończą przygodę w Brukseli.

Miliony na kontach, mieszkania, domy. Wieloletni europosłowie wracają z Brukseli

Miliony na kontach, mieszkania, domy. Wieloletni europosłowie wracają z Brukseli

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci nagrania i wpisów w mediach społecznościowych na mecz Ukrainy ze Słowacją podczas Euro 2024 kibice nie będą mogli wnieść słowackich flag. To dlatego, że te przypominają flagi innego państwa. To nieprawda. Wyjaśniamy, jakie są zasady dotyczące flag na meczach i gdzie jest przekłamanie.

Słowackie flagi będą konfiskowane, "bo są podobne do rosyjskich"? To fake news

Słowackie flagi będą konfiskowane, "bo są podobne do rosyjskich"? To fake news

Źródło:
Konkret24

Wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha pochwalił się w serwisie X listą kwestii zrealizowanych po "pół roku rządów". Część z nich pokrywa się ze 100 konkretami - obietnicami przedwyborczymi Koalicji Obywatelskiej. Sprawdziliśmy, czy lista przedstawiana przez polityka ma potwierdzenie w rzeczywistości.

Minister Myrcha chwali się dokonaniami rządu. Sprawdzamy

Minister Myrcha chwali się dokonaniami rządu. Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Posłanka Lewicy Wanda Nowicka zapytana, czy w ochronę naszej wschodniej granicy powinien się włączyć Frontex, stwierdziła, że ta unijna agencja zaangażuje się tylko wtedy, "gdybyśmy sobie rzeczywiście nie radzili z tymi problemami". Tak jednak nie jest. Frontex regularnie współpracuje z Polską - również w tym roku.

Frontex działa wtedy, gdy państwo nie radzi sobie z problemami na granicy? Nie tylko

Frontex działa wtedy, gdy państwo nie radzi sobie z problemami na granicy? Nie tylko

Źródło:
Konkret24

Niemal 60 polityków Prawa i Sprawiedliwości, Suwerennej Polski oraz Konfederacji w ciągu dwóch dni rozsyłało w mediach społecznościowych zdjęcia czarnoskórych osób przebywających w Polsce. To wywołało efekt "zalania internetu", który teraz ci sami politycy wskazują jako… skutek działań rządu. Towarzyszący tej akcji manipulacyjny przekaz miał generować negatywne emocje. 

"Zalewają internet". Jak politycy skoordynowali akcję ze zdjęciami czarnoskórych osób

"Zalewają internet". Jak politycy skoordynowali akcję ze zdjęciami czarnoskórych osób

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci cytatu prezydent Andrzej Duda miał na szczycie w Szwajcarii wzywać do "dekolonizacji" Rosji, a konkretnie: do jej podziału "na 200 państw etnicznych". To dezinformacja, szerzona także na prorosyjskich stronach. Słowa polskiego prezydenta zostały przeinaczone.

Duda zaproponował "podział Rosji na 200 państw etnicznych"? Co dokładnie powiedział

Duda zaproponował "podział Rosji na 200 państw etnicznych"? Co dokładnie powiedział

Źródło:
Konkret24

"Przyszłym pokoleniom zabrano lekarzy", "rząd nie chce, żeby w Polsce było więcej lekarzy" - piszą w sieci internauci, krytykując likwidację kierunków lekarskich na niektórych uczelniach. Takie decyzje jeszcze jednak nie zapadły. Trwa audyt. Naczelna Rada Lekarska tłumaczy, że bardziej niż ilość liczy się jakość kształcenia.

"Likwidują kierunki lekarskie"? Jaki problem ma dziewięć uczelni

"Likwidują kierunki lekarskie"? Jaki problem ma dziewięć uczelni

Źródło:
Konkret24

Informacja, jakoby w Wałbrzychu miał się pojawić jakiś autokar z uchodźcami z Afryki, od kilku dni jest rozpowszechniana w mediach społecznościowych - w różnej formie. Nie jest prawdziwa. Wygląda to na skoordynowaną akcję, której celem jest wywołanie negatywnych emocji wobec migrantów i uchodźców w Polsce.

"Zaczęło się", "autokar z uchodźcami w Wałbrzychu". Uwaga na fałszywkę

"Zaczęło się", "autokar z uchodźcami w Wałbrzychu". Uwaga na fałszywkę

Źródło:
Konkret24

"A czy państwo otrzymali już powołanie na ćwiczenia wojskowe..." - tego typu komentarze krążą w mediach społecznościowych w reakcji na publikowane w sieci karty powołań do wojska. Według nagłaśnianego przekazu wojsko ma teraz wysyłać więcej takich kart i to do osób "z łapanki". Uspokajamy i wyjaśniamy.

"Zapukało do mnie wojsko". Co wiemy o kartach powołań

"Zapukało do mnie wojsko". Co wiemy o kartach powołań

Źródło:
Konkret24

Krążąca w mediach społecznościowych zbitka zdjęć ma dowodzić, że podczas trwającej teraz wojny Palestyńczycy namalowali na ośle flagę Izraela, a potem go zabili. Jednak te fotografie nie są ze sobą powiązane i nie mają nic wspólnego z tym, co obecnie się dzieje w Gazie. To fake news.

Osioł z namalowaną flagą Izraela zamęczony przez "dzieci z Gazy"? To nieprawda

Osioł z namalowaną flagą Izraela zamęczony przez "dzieci z Gazy"? To nieprawda

Źródło:
Konkret24

W sieci rozchodzi się opowieść o tym, jak to prezydent Wołodymyr Zełenski rzekomo kupił kasyno i hotel na Cyprze - posty o tym wrzucane są przy okazji różnych wypowiedzi dotyczących Ukrainy. To kolejny przykład historii stworzonej przez rosyjską propagandę po to, by zdyskredytować ukraińskiego prezydenta - ale też tych, którzy pomagają Ukrainie. W tym między innymi polski rząd.

Zełenski, hotel i kasyno na Cyprze. Jak rosyjska propaganda tworzy napięcia dyplomatyczne

Zełenski, hotel i kasyno na Cyprze. Jak rosyjska propaganda tworzy napięcia dyplomatyczne

Źródło:
Konkret24

Uczestnicy rolniczego protestu w Brukseli utrzymują, że jedną z przyczyn interwencji policji był fakt, że nieśli polskie flagi. Tak samo sugerował w swoim tekście rolniczy portal. Brukselska policja wyjaśnia, dlaczego polscy rolnicy "zostali poproszeni o przeniesienie się" w inne miejsce. Nie o flagę chodziło.

Rolnicy w Brukseli "osaczeni", bo "chodzili z polską flagą"? Policja wyjaśnia powód

Rolnicy w Brukseli "osaczeni", bo "chodzili z polską flagą"? Policja wyjaśnia powód

Źródło:
Konkret24

Jedni twierdzą, że zastrzeganie numeru PESEL to wstęp do likwidacji gotówki, inni - że chodzi o większą inwigilację obywateli. Wokół nowej usługi narosło już wiele fałszywych przekazów. Weryfikujemy je.

"Jest drugie dno" przy zastrzeżeniu numeru PESEL? Rozwiewamy mity

"Jest drugie dno" przy zastrzeżeniu numeru PESEL? Rozwiewamy mity

Źródło:
Konkret24

Samolot podnosi się z pasa startowego, gdy tuż za nim, na tym samym pasie, ląduje już inny - taką scenę widać na filmie opublikowanym w mediach społecznościowych. Komentujący uznał to "przykład synchronizacji lądowania", ale wielu internautów nie wierzy w prawdziwość filmu. Jaka jest prawda?

"Ciekawy przykład synchronizacji" lądowania i startu samolotów? Wręcz przeciwnie

"Ciekawy przykład synchronizacji" lądowania i startu samolotów? Wręcz przeciwnie

Źródło:
Konkret24

Politycy PiS i Suwerennej Polski wykorzystują pismo wysłane przez Podlaski Urząd Wojewódzki do samorządowców jako dowód, jakoby rząd wydał "polecenie szukania miejsc na ośrodki dla nielegalnych migrantów". To przekaz nieprawdziwy, wzbudzający niepokój w lokalnej społeczności. Dokument dotyczy czego innego, a procedurę tę opisał dwa lata temu rząd Zjednoczonej Prawicy.

Rząd "szuka miejsc dla nielegalnych migrantów" na Podlasiu? O co chodzi z pismem wojewody

Rząd "szuka miejsc dla nielegalnych migrantów" na Podlasiu? O co chodzi z pismem wojewody

Źródło:
Konkret24

Według wielu internautów polsko-rosyjskę granicę na Mierzei Wiślanej wyznacza niski płot z siatki. Nagrania i zdjęcia publikowane w mediach społecznościowych pokazują dość liche ogrodzenie, które biegnie w poprzek plaży. Tyle że granica państwowa przebiega w innym miejscu i w inny sposób jest ochraniana. Wyjaśniamy.

"Tak wygląda nasza granica z Rosją"? Nie. Wygląda inaczej

"Tak wygląda nasza granica z Rosją"? Nie. Wygląda inaczej

Źródło:
Konkret24

W rozpoczynającym się jutro posiedzeniu Sejmu już nie będą brać udziału, a na mandaty posłów Parlamentu Europejskiego jeszcze czekają. Wyjaśniamy, jaka jest teraz sytuacja posłów, którzy w wyniku niedzielnych wyborów pojadą do Brukseli. I kiedy ich miejsca w Sejmie zostaną uzupełnione.

25 wybranych. Jeszcze nie są europosłami, a w Sejmie już nie zagłosują

25 wybranych. Jeszcze nie są europosłami, a w Sejmie już nie zagłosują

Źródło:
Konkret24, PAP

"W zamian za to wejdą prażone chrząszcze", "chyba trzeba wyjść z Unii, bo za chwile nic nie zjemy" - piszą oburzeni internauci, komentując rozpowszechnianą w sieci informację, jakoby Unia Europejska zakazała produkcji chipsów o smaku bekonowym. Tylko że to fake news. Chodzi o inny zakaz.

Unia zakazała chipsów o smaku bekonu? To nie tak, wyjaśniamy

Unia zakazała chipsów o smaku bekonu? To nie tak, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24