FAŁSZ

Kaleta: Polska wpłaca do budżetu UE więcej, niż dostaje. "Dowód ekonomicznej niewiedzy"

Źródło:
Konkret24
Co ze środkami dla Polski?
Co ze środkami dla Polski?Fakty TVN
wideo 2/4
Co ze środkami dla Polski?Fakty TVN

Zdaniem wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety Polska wpłaca do budżetu Unii Europejskiej więcej, niż dostaje, a Polska jest już płatnikiem netto UE. Dane nie potwierdzają jego tezy. Według ekspertów ta wypowiedź jest "dowodem ekonomicznej niewiedzy".

30 października wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta gościł w programie "Kwadrans polityczny" w TVP1. Przestrzegał przed konsekwencjami zmian w traktatach europejskich, po czym stwierdził: "Będą Polacy - ja uważam - w najbliższych kilkunastu miesiącach mamieni tym, że nam jakaś manna z nieba spada z Unii Europejskiej, a de facto my jesteśmy już płatnikami netto w Unii Europejskiej. Toteż o tym powinniśmy głośno mówić: że tylko patrząc na składkę i opłatę klimatyczną, którą Polska wnosi, to Polacy więcej wpłacają do budżetu Unii i budżetów państw zachodnich, niż z tego budżetu fiskalnie dostajemy (prawdopodobnie chodziło o słowo "finalnie" - red.), a będzie nam się wmawiało, że my dostajemy mannę z nieba, że Unia tylko dla nas chce dobrze, a tak naprawdę, no Niemcy chcą nas sobie podporządkować" - przekonywał wiceminister.

Czy rzeczywiście Polska wpłaca do budżetu UE więcej, niż dostaje? Czy Polska jest już płatnikiem netto UE? Czy można sumować składkę członkowską UE z - jak to określił polityk - "opłatą klimatyczną"? Eksperci, których Konkret24 poprosił o analizę tej wypowiedzi, wyjaśniają, dlaczego mało w niej sensu. A Komisja Europejska przypomina: "budżet UE nie jest grą o sumie zerowej".

Ile Polska wnosi do budżetu UE, a ile z niego dostaje?

Polska jako państwo członkowie Unii Europejskiej co roku płaci składki do wspólnego budżetu UE. W 2022 roku suma składek członkowskich od wszystkich państw unijnych wyniosła 129,9 mld euro - stanowiło to prawie 53 proc. budżetu UE na dany rok (cały: 245,3 mld euro). Budżet UE opiera się na zasadzie, że wydatki muszą odpowiadać dochodom. Pieniądze z budżetu wydawane są na realizację unijnych celów priorytetowych, finansują również duże projekty infrastrukturalne i badawcze oraz umożliwiają UE wspieranie mniej zamożnych państw członkowskich w ich rozwoju gospodarczym. Ponadto pomagają finansować reakcje na wyzwania wykraczające poza granice UE takie jak pandemia COVID-19, skutki zmiany klimatu i zagrożenie terroryzmem - wyjaśnia Komisja Europejska. Wydatki są zatwierdzane wspólnie przez Radę i Parlament Europejski.

Ministerstwo Finansów publikuje na stronie roczne zestawienie transferów finansowych pomiędzy Polską a budżetem unijnym (wyrażone w euro). Pełne dane są dostępne za lata 2004-2022; dane za rok 2023 obejmują okres do końca września. Jak wyjaśnia resort, zestawienia dzielą się na główne części:

  • transfery z budżetu UE do Polski (w podziale na ich główne źródła);
  • wpłaty Polski do budżetu UE (głównie składka członkowska);
  • saldo rozliczeń (różnica między transferami z budżetu UE i wpłatami Polski do budżetu UE).

Dodatkowo MF podaje, ile pieniędzy Polska zwróciła do budżetu UE w danym roku.

Przypomnijmy: jeśli saldo rozliczeń danego państwa z budżetem UE jest dodatnie, oznacza to, że otrzymało z unijnego budżetu więcej niż wyniosła wpłacona składka członkowska. Taki kraj nazywa się płatnikiem brutto UE. Jeśli saldo jest ujemne, a więc otrzymana z budżetu UE kwota jest mniejsza niż wpłacona przez państwo składka - jest ono płatnikiem netto. Na wykresie poniżej przedstawiamy saldo rocznych rozliczeń między Polską a budżetem UE od maja 2004 roku do końca września 2023 roku. Jak widać, Polska od początku członkostwa w UE ma dodatnie saldo rozliczeń, a to znaczy, że wciąż pozostaje płatnikiem brutto.

W 2022 roku saldo rozliczeń wynosiło 11,3 mld euro. Saldo za styczeń-wrzesień 2023 roku wynosiło 6,3 mld euro. W ciągu tych dziewięciu miesięcy wpłaciliśmy do budżetu UE 4,8 mld euro, a otrzymaliśmy 11,1 mld euro.

Najwyższe saldo rozliczeń z budżetem unijnym Polska miała w 2020 roku: 13,2 mld euro; w 2014 roku wyniosło prawie 13 mld euro, a w 2012 - 11,9 mld euro. Najniższe saldo rozliczeń z UE mieliśmy w pierwszym roku członkostwa (niepełnym, 2004): 1,2 mld euro. Niskie saldo, ale dodatnie, było też w 2005 roku - 1,6 mld euro i w 2006 - 2,7 mld euro.

"Opłata klimatyczna" - określenie wytrych w polskiej polityce

Wiceminister Kaleta mówił, że Polska jest "de facto" płatnikiem netto, czyli więcej do unijnego budżetu wpłaca, niż z niego dostaje, jeśli weźmiemy pod uwagę "składkę i opłatę klimatyczną, którą Polska wnosi".

Warto podkreślić, że jako określenie "opłata klimatyczna" w polskich mediach wymiennie funkcjonują trzy daniny. I tak: opłatą klimatyczną często określa się dwie opłaty pobierane przez gminy w niektórych miejscowościach o szczególnych walorach przyrodniczych i uzdrowiskowych, tj. opłata miejscowa i uzdrowiskowa (ustanawiane na mocy art. 17 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych). Pieniądze żadnej z nich nie trafiają do budżetu unijnego, tylko zasilają budżet lokalnego samorządu.

Na początku 2022 roku w wielu miejscach Polski stanęły banery o treści "Opłata klimatyczna Unii Europejskiej to aż 60 proc. kosztów produkcji energii". Była to prowadzająca w błąd kampania billboardowa zainicjowana przez koncerny energetyczne: PGE, Enea, Tauron i PGNiG. Wtedy pod określeniem "opłata klimatyczna" krył się unijny system handlu uprawnieniami do emisji CO2 (ang. Emissions Trading System, ETS) - wyjaśniał to w rozmowie z TVN24 Jakub Wiech, redaktor naczelny serwisu Energetyka24. - Nie ma czegoś takiego jak opłata klimatyczna (w kontekście energetyki - red.). Opłata klimatyczna to jest coś, co jest pobierane w miejscowościach uzdrowiskowych. W przypadku Unii Europejskiej i jej polityki klimatycznej mówimy o kosztach handlu emisjami, które faktycznie przyczyniają się do wzrostów kosztów generacji energii - mówił.

ETS to kluczowe narzędzie UE do realizacji wspólnotowej polityki na rzecz walki ze zmianą klimatu oraz jej podstawowym narzędziem służącym do zmniejszania emisji gazów cieplarnianych. System działa już od 2005 roku, przez pierwsze lata uprawnienia do emisji CO2 były przydzielane za darmo. W 2013 roku rozpoczął się handel prawami do emisji.

"System ETS polega na tym, że wytwórcy energii, którzy emitują dwutlenek węgla do atmosfery, muszą kupować specjalne pozwolenie na tę emisję, czyli płacą pewien rodzaj podatku. Celem tego jest uprzywilejowanie odnawialnych źródeł produkujących energię elektryczną" - wyjaśniał w czerwcu prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej w rozmowie redakcją Money.pl. I to właśnie o ETS najprawdopodobniej chodziło wiceministrowi Kalecie.

"'Podatek' ETS to opłata za prawo do emisji dodatkowych zanieczyszczeń gazów cieplarnianych, głównie CO2 (tj. możliwość emisji tych zanieczyszczeń powyżej ustalonych na poziomie UE limitów), ponad bezpłatną (ale z roku na rok malejącą) pulę uprawnień otrzymywanych przez około 700 firm energetycznych i przemysłowych w Polsce (ok. ponad 11 tys. instalacji w sektorze energetycznym i przemysłowym na obszarze UE)" - wyjaśnia w analizie dla Konkret24 prof. dr hab. Elżbieta Kawecka-Wyrzykowska z Katedry Integracji i Prawa Europejskiego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Jak tłumaczy, uprawnienia te są przydzielane firmom, które najbardziej zanieczyszczają atmosferę i z reguły są zbyt niskie w stosunku do emitowanych zanieczyszczeń. Dlatego rządy państw UE sprzedają dodatkowe uprawienia na rynku aukcji, a więc ich cena zależy od podaży uprawnień i popytu na nie.

Do 2021 roku z tytułu sprzedaży ETS do budżetu Polski trafiło 51,2 mld zł

Gdzie trafiają pieniądze z ETS? "Aukcje organizuje Komisja Europejska, a dochody z tych aukcji są przekazywane państwom członkowskim po potrąceniu drobnej opłaty za sprzedaż dla giełdy" - wyjaśniał w 2021 roku w wywiadzie dla portalu Energetyka24.pl Marcin Kowalczyk z WWF Polska.

"Wpływy ze sprzedaży powinny być, zgodnie z unijnym prawem, przynajmniej w połowie wykorzystywane na restrukturyzację sektora energii (w kierunku rozwoju mniej emisyjnych źródeł energii, w tym zwłaszcza odnawialnych źródeł energii - OZE). Dochody te mają więc służyć finansowaniu transformacji energetycznej" - uściśla prof. dr hab. Elżbieta Kawecka-Wyrzykowska.

To, że pieniądze z ETS trafiają do polskiego budżetu, potwierdzają rządowe dane i komunikaty. "W ramach EU ETS Polska otrzymuje dochody z tytułu sprzedaży uprawnień do emisji gazów cieplarnianych. Od początku aukcyjnej sprzedaży uprawnień do emisji budżet państwa zasiliło ok. 20,5 mld zł" - chwaliło się w kwietniu 2020 roku ówczesne Ministerstwo Klimatu (od października 2020 roku funkcjonuje w ramach Ministerstwa Klimatu i Środowiska - red.). I szacowało, że w ciągu kolejnej dekady "wpływy z mechanizmów w ramach EU ETS będą znacznie wyższe i szacuje się, że przekroczą 100 mld zł".

"Z tytułu aukcyjnej sprzedaży uprawnień do emisji w ramach systemu handlu uprawnieniami do emisji EU ETS Polska uzyskała w latach 2013-2021 łączne wpływy w wysokości ok. 59 752 mln zł (z czego 51 188 mln zł – do budżetu państwa), z czego prawie połowa tych środków uzyskana została w 2021 r., co świadczy o bezprecedensowej sytuacji na rynku uprawnień do emisji w chwili obecnej" - przekazał w lutym 2022 roku w odpowiedzi na interpelację poselską Dariusza Rosatiego wiceminister klimatu i środowiska Adam Guibourgé-Czetwertyński. Tak więc w tym czasie trafiło do budżetu 51,2 mld zł. Różnica łącznych wpływów i wpływów do budżetu państwa wynika z tego, że część pieniędzy przeznaczono na m.in. na Fundusz Rekompensat Pośrednich Kosztów Emisji oraz funkcjonowanie Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE), co również wiceminister Guibourgé-Czetwertyński wykazał w odpowiedzi na interpelację.

W 2022 roku na handlu emisjami polski budżet zarobił ponad 22 mld zł - podał w grudniu tego samego roku portal Wysokienapięcie.pl na podstawie informacji przekazanych mu przez KOBiZE.

"Wypowiedź jest ekonomiczną bzdurą, płynącą z braku wiedzy i zrozumienia danych"

O komentarz do słów wiceministra Kalety poprosiliśmy ekonomistów: prof. dr hab. Elżbietę Kawecką-Wyrzykowską z SGH i prof. dr hab. Witolda Orłowskiego z Akademii Vistula i Politechniki Warszawskiej.

"Wypowiedź jest ekonomiczną bzdurą, płynącą z braku wiedzy i zrozumienia danych" - przekazał nam w komentarzu prof. Witold Orłowski. Zauważa, że na stronie Ministerstwa Finansów polski rząd podaje dokładne, coroczne dane o rozliczeniach Polski z UE. "W roku 2022 Polska otrzymała z UE transfery 18,7 mld euro, zapłaciła składkę 7,4 mld euro, dodatnie dla Polski saldo wyniosło 11,3 mld euro. Podobnie dodatnie saldo ma Polska co roku" - podkreśla ekspert, potwierdzając podane przez nas powyżej dane.

Podobnie prof. Kawecka-Wyrzykowska oceniła wypowiedź wiceministra Kalety: "Jest to zdecydowanie nierzetelna wypowiedź". I również przytacza dane Ministerstwa Finansów: "od początku akcesji (1.05.2004) do końca września 2023 Polska otrzymała z budżetu UE 243,2 mld euro. Jednocześnie w tym czasie wpłaciła do budżetu UE 82 mld euro. Tak więc transfery netto do Polski (po odliczeniu wpłat do budżetu UE) wyniosły od początku akcesji 161 mld euro. Średniorocznie (pomijając przepływy z niepełnego roku 2023) było to 154 mld: 19 lat = ok. 8,1 mld euro netto. Nie uważam, że było to 'mamienie' polskiego społeczeństwa".

Ekspertka przypomina: "Ze środków unijnych sfinansowano wiele inwestycji o charakterze infrastrukturalnym (drogi, modernizacja kolei, budowa regionalnych portów lotniczych, jakkolwiek niektóre z nich trudno uznać za 'trafione' inwestycje), z zakresu ochrony środowiska, zrewitalizowano wiele miast, obiektów sakralnych, zmodernizowano zakłady przetwórcze itp.".

"Ponadto większość środków, jakie rolnicy otrzymują w formie płatności bezpośrednich (wsparcie ich dochodów), jak też na rozwój (na zakup maszyn, tworzenie zakładów usługowych, rozwój bioróżnorodnej produkcji rolnej itp.) pochodzi z budżetu unijnego, a nie z budżetu krajowego" - podkreśla. I konkluduje: "Tak więc beneficjentami transferów z unijnego budżetu są zarówno szczebel centralny państw UE (środki na inwestycje o charakterze krajowym, np. na budowę autostrad), jak też regiony (województwa), konkretne przedsiębiorstwa, pojedynczy rolnicy".

Profesor Orłowski pytany o to, czy prawidłowe jest sumowanie składki członkowskiej i podatku ETS przy określaniu wkładu danego kraju do UE, stwierdził: "Pan minister prawdopodobnie nie wie, że podatek ETS nie trafia do budżetu UE, ale do polskiego budżetu. Powinien być przeznaczony na inwestycje w transformację energetyczną, choć w ostatnich latach rząd przeznaczał go na inne cele (np. dopłaty do cen energii). Dodawanie go do składki jest pozbawione ekonomicznego sensu".

Podobnie odpowiedziała prof. hab Elżbieta Kawecka-Wyrzykowska: "Nie można sumować naszych wpłat do budżetu UE ('składki') z dochodami ze sprzedaży uprawnień ETS. Polskie wpłaty są przekazami z polskiego budżetu (są wyliczane wg jednolitych unijnych zasad i pochodzą z kilku różnych źródeł)".

"Tak więc pieniądze te na pewno nie są 'opłatą klimatyczną, którą Polska wnosi' do UE. Budżet unijny (lub jakakolwiek instytucja UE) nic nie otrzymuje z tych wpływów. Prawdą natomiast jest, że opłata ta, podobnie jak cały system ETS, ma służyć stopniowemu odchodzeniu od najbardziej emisyjnych źródeł energii poprzez zachęcanie firm do przechodzenia na 'czyste' źródła energii, w tym OZE. Te ostatnie nie emitują zanieczyszczeń, tym samym nie są objęte systemem ETS i nie generują opłat (umożliwiają produkcję tańszej energii, tańszych produktów energochłonnych itp.)" - wyjaśnia ekspertka z SGH.

Czy więc wypowiedź wiceministra Kalety wprowadza w błąd? "'Polacy więcej wpłacają do budżetu Unii i budżetów państw zachodnich' – to jest dopiero wmawianie rzeczy, które nie mają miejsca. Do budżetu UE oczywiście wpłacamy składkę jak inni członkowie. Ale nie do budżetów państw zachodnich (w domyśle 'członkowskich')!" - odpowiada prof. Kawecka-Wyrzykowska. "Wypowiedź nie tyle wprowadza w błąd, co jest raczej dowodem ekonomicznej niewiedzy pana ministra" - to z kolei odpowiedź prof. Orłowskiego.

Komisja Europejska: "Budżet UE nie jest grą o sumie zerowej"

Zapytaliśmy Komisję Europejską, czy poprawne jest sumowanie składki członkowskiej i opłat związanych z ETS oraz jak ocenia wypowiedź polityka PiS. "Budżet UE nie jest grą o sumie zerowej. Wszyscy wygrywają na członkostwie w UE, ciesząc się podróżami bez granic, przystępnymi cenami połączeń telefonicznych z zagranicy i skoordynowaną reakcją UE na pandemię koronawirusa i jej konsekwencje. Wszystkie państwa członkowskie UE zyskują na byciu częścią jednolitego rynku, wspólnym stawianiu czoła wyzwaniom związanym z migracją oraz walce z terroryzmem i zmianami klimatu, a także na lepszych drogach, zmodernizowanych usługach publicznych i nowoczesnym leczeniu" - odpowiedziało biuro prasowe KE. Podkreśla, że narracja mówiąca o tym, ile każdy kraj UE otrzymuje z budżetu w zestawieniu z tym, ile do niego wnosi, jest błędna. "Nie uwzględnia ona korzyści, jakie państwa członkowskie czerpią z jednolitego rynku. Nie mierzy również możliwości biznesowych, jakie polityka spójności - główna polityka inwestycyjna UE - stwarza dla przedsiębiorstw z całej Unii. UE wnosi znaczący wkład w gospodarki swoich państw członkowskich, co jest całkowicie ignorowane w tych obliczeniach" - czytamy w odpowiedzi KE.

Ponieważ wiceminister Kaleta mówił też, jakoby "Polacy wpłacali do budżetów państw zachodnich", zapytaliśmy resort finansów, czy w ramach struktur UE były bezpośrednie transfery pieniędzy z Polski do członków UE w Europie Zachodniej, a jeśli tak, to kiedy, do jakich państw i jakiej wysokości były te transfery? Biuro prasowe w odpowiedzi poprosiło o doprecyzowanie pytania. Przesłaliśmy bardziej szczegółowe, pytając, czy w ostatnich 10 latach z polskiego budżetu wykonywano transfery do budżetów innych państw w Europie Zachodniej będących członkami UE, a jeśli tak to, kiedy, do jakich państw i jakiej wysokości.

Odpowiedź otrzymaliśmy już po publikacji tekstu. 9 listopada resort odpisał, że "nie dysponuje danymi w tym zakresie".

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, stwierdziła, że dla jej partii istotna jest objęcie funkcji wicepremiera w planowanej rekonstrukcji rządu, bo "wicepremier może więcej niż minister". A co na to akty prawne?

Pełczyńska-Nałęcz: "wicepremier może więcej niż minister". Ekspert: "nieco ryzykowne stwierdzenie"

Pełczyńska-Nałęcz: "wicepremier może więcej niż minister". Ekspert: "nieco ryzykowne stwierdzenie"

Źródło:
Konkret24

Poszukujący Tadeusza Dudy policjanci jakoby nawet nie potrafią nosić broni, a sam poszukiwany rzekomo zamieszcza w sieci nagranie obozowiska; na dodatek miał też sfilmować policyjny śmigłowiec, a nagranie zamieścił w sieci. Akcja w okolicach Limanowej stała się pretekstem do drwienia z policjantów biorących w niej udział lub zwiększania zasięgów i popularności w sieci. Pokazujemy przykłady krążących wokół niej fake newsów.

"Vlogi Tadeusza Dudy" i zdjęcie policjantki. Fałszywki o obławie w Starej Wsi

"Vlogi Tadeusza Dudy" i zdjęcie policjantki. Fałszywki o obławie w Starej Wsi

Źródło:
Konkret24

Komentując "patrole obywatelskie" na granicy polsko-niemieckiej, politycy opozycji mówią po raz kolejny o "tysiącach migrantów przerzucanych przez Niemców". Dane o rzeczywistych przekazaniach są jednak dużo niższe. Wyjaśniamy.

"Kilka tysięcy nielegalnych migrantów dziennie" z Niemiec? Dane pokazują coś innego

"Kilka tysięcy nielegalnych migrantów dziennie" z Niemiec? Dane pokazują coś innego

Źródło:
Konkret24

Mateusz Morawiecki zamieścił wykres, który miał pokazywać, jak bardzo za rządów PiS rosły dochody budżetu państwa, gdy podczas rządów PO-PSL i obecnej koalicji wzrosty nie są tak znaczące. Ekonomiści tłumaczą, co były premier pomija.

Mateusz Morawiecki o dochodach państwa. Jak wprowadza w błąd

Mateusz Morawiecki o dochodach państwa. Jak wprowadza w błąd

Źródło:
Konkret24

Po tragedii w Starej Wsi, podczas policyjnej obławy pojawiło się zdjęcie, które ma pokazywać ulicę przed domem, gdzie dokonano zbrodni. Jest rozpowszechniane z twierdzeniem, że podejrzany Tadeusz Duda uciekł stamtąd na motocyklu. Oba przekazy są nieprawdziwe.

"Tak wygląda ulica", morderca na motocyklu? Nic tu się nie zgadza

"Tak wygląda ulica", morderca na motocyklu? Nic tu się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

W sieci pojawił się fragment kodu, który ma świadczyć o tym, że tak zwana aplikacja Mateckiego miała być podłączona do serwerów PKW. Nieznających się na programowaniu może wprowadzać w błąd. Tłumaczymy.

"Aplikacja Mateckiego" podpięta pod PKW? Fałszywy "niezbity dowód"

"Aplikacja Mateckiego" podpięta pod PKW? Fałszywy "niezbity dowód"

Źródło:
Konkret24

Nagranie z kilkudziesięcioma bocianimi gniazdami na słupie wysokiego napięcia przyciągnęło uwagę tysięcy internautów. Jedni twierdzą, że to Polska, inni wskazują na zagranicę. Sprawdziliśmy, co wiadomo o tym materiale.

"Blokowisko bocianów" w Polsce? Sprawdzamy popularne nagranie

"Blokowisko bocianów" w Polsce? Sprawdzamy popularne nagranie

Źródło:
Konkret24

Były wicepremier Jacek Sasin pytał w wywiadzie radiowym, gdzie są pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy i czy "ktoś odczuł jakąś poprawę z tego względu". Pokazujemy więc, na co do tej pory przeznaczono te środki: od pracowni AI, przez żłobki, po oczyszczalnie ścieków i modernizacje linii kolejowych.

Sasin: gdzie są mityczne pieniądze z KPO? Odpowiadamy

Sasin: gdzie są mityczne pieniądze z KPO? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

Mimo zawieszenia przyjmowania wniosków o azyl na granicy polsko-białoruskiej, polskie służby wciąż przyjmują ich ponad tysiąc miesięcznie. Internauci komentują, że "Donald Tusk okłamał Polaków", bo "granica jest nieszczelna". Wyjaśniamy, dlaczego te dane o tym nie świadczą.

Wnioski o azyl w Polsce mimo zawieszenia. Kto i gdzie je składa

Wnioski o azyl w Polsce mimo zawieszenia. Kto i gdzie je składa

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji i internauci komentują, że wyborcy masowo wysyłali do Sądu Najwyższego protesty wyborcze według wzoru przygotowanego przez posła Romana Giertycha i z jego numerem PESEL. Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska dolała oliwy do ognia, mówiąc, że takich protestów jest kilka tysięcy. Inne zdanie ma jednak rzecznik prasowy instytucji. Wyjaśniamy, co wiemy.

"Giertychówki", PESEL posła i dwugłos w Sądzie Najwyższym. Co wiemy

"Giertychówki", PESEL posła i dwugłos w Sądzie Najwyższym. Co wiemy

Źródło:
Konkret24

Prokurator generalny Adam Bodnar wnioskuje o ponowne przeliczenie głosów z niemal 1,5 tysiąca komisji wyborczych, bowiem w kilkunastu przypadkach, w których przeliczono już głosy, wykazano nieprawidłowości. Monitorujemy na bieżąco, w jakich komisjach sprawdzono jeszcze raz oddane głosy i z jakim wynikiem, oraz stan prokuratorskich śledztw.

Komisje, w których przeliczono ponownie głosy. Ile miał Trzaskowski, ile Nawrocki

Komisje, w których przeliczono ponownie głosy. Ile miał Trzaskowski, ile Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Rzecznik rządu Adam Szłapka jako sukces koalicji rządzącej wymienił wzrost punktualności pociągów do niemal 95 procent. Sprawdziliśmy więc dane.

Rzecznik rządu o punktualności pociągów. Dane nie potwierdzają

Rzecznik rządu o punktualności pociągów. Dane nie potwierdzają

Źródło:
Konkret24

Internauci z rozbawieniem komentują materiał pochodzący rzekomo z rosyjskiej telewizji. Przedstawia on reportera, który zachwala nowo wybudowaną drogę w Woroneżu, ale asfalt okazuje się być tylko ogromnym kawałkiem tkaniny. "Propaganda sukcesu" - podsumowują. Tyle że nagranie nie jest autentyczne.

Reporter mówi, asfalt "się podnosi"? Nie, to nie Rosja

Reporter mówi, asfalt "się podnosi"? Nie, to nie Rosja

Źródło:
Konkret24

Do sieci powraca zdjęcie, które jest podstawą antyimigranckiego przekazu. "Stop migracji", "straszny widok", "koszmar" - komentują internauci widoczną na fotografii grupę ciemnoskórych, młodych mężczyzn, czekających na przystanku autobusowym. Co o zdjęciu wiadomo?

Imigranci w Nadarzynie? Powraca zdjęcie ze zmanipulowanym przekazem

Imigranci w Nadarzynie? Powraca zdjęcie ze zmanipulowanym przekazem

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marcin Przydacz, broniąc nieautoryzowanej aplikacji do weryfikacji zaświadczeń wyborczych, stwierdził, że sama PKW zezwoliła na stosowanie "tego typu instrumentów", a aplikacja miała uchronić przed turystyką wyborczą. Oba argumenty są nietrafione.

Przydacz o "aplikacji Mateckiego". Dwa razy fałsz

Przydacz o "aplikacji Mateckiego". Dwa razy fałsz

Źródło:
Konkret24

Do Sądu Najwyższego wpłynęło już ponad 54 tysiące protestów wyborczych, a sąd ma czas na ich rozpatrzenie do 2 lipca. Sąd zarządził też oględziny kart i przeliczenie głosów w kilkunastu komisjach. Te same komisje były wytypowane w modelach, które badały wahnięcia w poparciu na korzyść kandydatów. Wyjaśniamy, czym są te modele i czy na ich podstawie można mówić o jakichś "nieprawidłowościach statystycznych" w wynikach wyborów.

"Nieprawidłowości statystyczne" w wynikach komisji. Co pokazują modele, a czego nie

"Nieprawidłowości statystyczne" w wynikach komisji. Co pokazują modele, a czego nie

Źródło:
Konkret24

Wobec trwającej dyskusji prezydent Andrzej Duda miał zachęcać do ponownego przeliczenia głosów w wyborach - tak wynika z cytatu rozsyłanego obecnie w mediach społecznościowych. Pokazujemy, kiedy prezydent wypowiedział te słowa i jak dokładnie brzmiały.

Andrzej Duda o "rzetelnym przeliczeniu głosów". Kiedy to mówił

Andrzej Duda o "rzetelnym przeliczeniu głosów". Kiedy to mówił

Źródło:
Konkret24

Mateusz Morawiecki, komentując domniemany gwałtowny wzrost przestępstw w 2024 roku, stwierdził, że to przez "10 tysięcy nielegalnych migrantów z Niemiec". W jednym zdanie zawarł dwa fałsze. Wyjaśniamy.

Jedno zdanie Morawieckiego. Dwie nieprawdy

Jedno zdanie Morawieckiego. Dwie nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Wymiana poległych ukraińskich i rosyjskich żołnierzy stała się podstawą do prokremlowskiej dezinformacji wymierzonej w Ukrainę. A wykorzystano do tego sfabrykowany artykuł "The Wall Street Journal".

Ciała 6000 żołnierzy, dekret Zełenskiego i amerykańska gazeta. Co się nie zgadza

Ciała 6000 żołnierzy, dekret Zełenskiego i amerykańska gazeta. Co się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Europosłanka Hanna Gronkiewicz-Waltz z Koalicji Obywatelskiej przekonuje, że prezydent Andrzej Duda złamał konstytucję, bo na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaprosił prezydenta elekta. Konstytucjonaliści oceniają to jednoznacznie.

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

Źródło:
Konkret24

W sieci rozpowszechniany jest przekaz, jakoby biskup Jerzy Mazur miał potępić zgwałcone kobiety, które zażyły tabletkę "dzień po". Nie ma dowodów, że duchowny wypowiedział słowa, które mu się przypisuje. Przestrzegamy przed rozpowszechnianiem tego cytatu.

Biskup o zgwałconych kobietach i tabletce "dzień po"? Fałszywy cytat

Biskup o zgwałconych kobietach i tabletce "dzień po"? Fałszywy cytat

Źródło:
Konkret24

Polacy rzekomo zostali zatrzymani przez ukraińską służbę bezpieczeństwa "za pokazywanie polskich symboli", jakoby oskarżono ich "o naruszanie integralności ukraińskich terytoriów i szerzenie idei separatystycznych". Dowodem ma być krótkie nagranie, które udostępniają niektórzy internauci. Według eksperta to przykład nieudolnej rosyjskiej prowokacji.

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

Źródło:
Konkret24

Pytany o krytykę ze strony Magdaleny Biejat, szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że jej frustracja "pewnie wynika z tego, że Grzegorz Braun dostał więcej głosów kobiet" niż kandydatka Lewicy. Ale to nieprawda.

Kosiniak-Kamysz reaguje na "uszczypliwości tiktokowe" Biejat. Nie ma racji

Kosiniak-Kamysz reaguje na "uszczypliwości tiktokowe" Biejat. Nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Najpierw za spłatę przez Polskę ukraińskich odsetek oberwało się premierowi Donaldowi Tuskowi. Potem tłumaczyć się z tego musiał były premier Mateusz Morawiecki. Zamieszanie - i jednocześnie akcję dezinformacyjną w internecie - wywołał jeden z posłów Konfederacji, ukrywając istotny szczegół w swoim przekazie.

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

Źródło:
TVN24+

Niemiecki czarnoskóry europoseł miał skrytykować Polskę i stwierdzić, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane. Taka informacja, okraszona zdjęciem rzekomego polityka, wywołała w sieci antyunijne i rasistowskie komentarze. Tylko że na zdjęciu jest ktoś inny, przekaz miał być żartem - ale za prawdziwy wziął go nawet poseł PiS.

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

Źródło:
Konkret24

Rząd przygotowuje rzekomo ustawę, dzięki której nielegalni migranci będą przejmować mieszkania komunalne - tak twierdzą politycy PiS. Ministerstwo rozwoju ocenia ten przekaz dosadnie: jako "oderwany od rzeczywistości", nastawiony na "wzbudzanie niepokoju Polaków".

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Źródło:
Konkret24

Ukraiński rzekomo ma zostać wprowadzony jako drugi język obcy do szkół podstawowych. Miałby zastąpić hiszpański, niemiecki czy francuski. Byłby przedmiotem obowiązkowym. W dodatku stałby się częścią egzaminu ósmoklasisty.... Takie nieprawdziwe twierdzenia rozpowszechniają politycy i internauci. Przestrzegamy przed ich powielaniem, bo to fake newsy.

Ukraiński obowiązkowy? Zamiast niemieckiego czy francuskiego? Trzy nieprawdy

Ukraiński obowiązkowy? Zamiast niemieckiego czy francuskiego? Trzy nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Z informacji Sądu Najwyższego wynika, że liczba zarejestrowanych protestów wyborczych rośnie z dnia na dzień. Politycy PO przekonują, że liczba protestów wskazuje na konieczność dokładnego sprawdzenia przebiegu głosowania. A europoseł PiS na to, że teraz "jest mniej protestów niż w poprzednich wyborach". Sprawdziliśmy.

Protesty wyborcze. Mniej czy więcej niż dawniej? Jeden rok się wybija

Protesty wyborcze. Mniej czy więcej niż dawniej? Jeden rok się wybija

Źródło:
Konkret24