FAŁSZ

Kaleta: Polska wpłaca do budżetu UE więcej, niż dostaje. "Dowód ekonomicznej niewiedzy"

Źródło:
Konkret24
Co ze środkami dla Polski?
Co ze środkami dla Polski?Fakty TVN
wideo 2/4
Co ze środkami dla Polski?Fakty TVN

Zdaniem wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety Polska wpłaca do budżetu Unii Europejskiej więcej, niż dostaje, a Polska jest już płatnikiem netto UE. Dane nie potwierdzają jego tezy. Według ekspertów ta wypowiedź jest "dowodem ekonomicznej niewiedzy".

30 października wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta gościł w programie "Kwadrans polityczny" w TVP1. Przestrzegał przed konsekwencjami zmian w traktatach europejskich, po czym stwierdził: "Będą Polacy - ja uważam - w najbliższych kilkunastu miesiącach mamieni tym, że nam jakaś manna z nieba spada z Unii Europejskiej, a de facto my jesteśmy już płatnikami netto w Unii Europejskiej. Toteż o tym powinniśmy głośno mówić: że tylko patrząc na składkę i opłatę klimatyczną, którą Polska wnosi, to Polacy więcej wpłacają do budżetu Unii i budżetów państw zachodnich, niż z tego budżetu fiskalnie dostajemy (prawdopodobnie chodziło o słowo "finalnie" - red.), a będzie nam się wmawiało, że my dostajemy mannę z nieba, że Unia tylko dla nas chce dobrze, a tak naprawdę, no Niemcy chcą nas sobie podporządkować" - przekonywał wiceminister.

Czy rzeczywiście Polska wpłaca do budżetu UE więcej, niż dostaje? Czy Polska jest już płatnikiem netto UE? Czy można sumować składkę członkowską UE z - jak to określił polityk - "opłatą klimatyczną"? Eksperci, których Konkret24 poprosił o analizę tej wypowiedzi, wyjaśniają, dlaczego mało w niej sensu. A Komisja Europejska przypomina: "budżet UE nie jest grą o sumie zerowej".

Ile Polska wnosi do budżetu UE, a ile z niego dostaje?

Polska jako państwo członkowie Unii Europejskiej co roku płaci składki do wspólnego budżetu UE. W 2022 roku suma składek członkowskich od wszystkich państw unijnych wyniosła 129,9 mld euro - stanowiło to prawie 53 proc. budżetu UE na dany rok (cały: 245,3 mld euro). Budżet UE opiera się na zasadzie, że wydatki muszą odpowiadać dochodom. Pieniądze z budżetu wydawane są na realizację unijnych celów priorytetowych, finansują również duże projekty infrastrukturalne i badawcze oraz umożliwiają UE wspieranie mniej zamożnych państw członkowskich w ich rozwoju gospodarczym. Ponadto pomagają finansować reakcje na wyzwania wykraczające poza granice UE takie jak pandemia COVID-19, skutki zmiany klimatu i zagrożenie terroryzmem - wyjaśnia Komisja Europejska. Wydatki są zatwierdzane wspólnie przez Radę i Parlament Europejski.

Ministerstwo Finansów publikuje na stronie roczne zestawienie transferów finansowych pomiędzy Polską a budżetem unijnym (wyrażone w euro). Pełne dane są dostępne za lata 2004-2022; dane za rok 2023 obejmują okres do końca września. Jak wyjaśnia resort, zestawienia dzielą się na główne części:

  • transfery z budżetu UE do Polski (w podziale na ich główne źródła);
  • wpłaty Polski do budżetu UE (głównie składka członkowska);
  • saldo rozliczeń (różnica między transferami z budżetu UE i wpłatami Polski do budżetu UE).

Dodatkowo MF podaje, ile pieniędzy Polska zwróciła do budżetu UE w danym roku.

Przypomnijmy: jeśli saldo rozliczeń danego państwa z budżetem UE jest dodatnie, oznacza to, że otrzymało z unijnego budżetu więcej niż wyniosła wpłacona składka członkowska. Taki kraj nazywa się płatnikiem brutto UE. Jeśli saldo jest ujemne, a więc otrzymana z budżetu UE kwota jest mniejsza niż wpłacona przez państwo składka - jest ono płatnikiem netto. Na wykresie poniżej przedstawiamy saldo rocznych rozliczeń między Polską a budżetem UE od maja 2004 roku do końca września 2023 roku. Jak widać, Polska od początku członkostwa w UE ma dodatnie saldo rozliczeń, a to znaczy, że wciąż pozostaje płatnikiem brutto.

W 2022 roku saldo rozliczeń wynosiło 11,3 mld euro. Saldo za styczeń-wrzesień 2023 roku wynosiło 6,3 mld euro. W ciągu tych dziewięciu miesięcy wpłaciliśmy do budżetu UE 4,8 mld euro, a otrzymaliśmy 11,1 mld euro.

Najwyższe saldo rozliczeń z budżetem unijnym Polska miała w 2020 roku: 13,2 mld euro; w 2014 roku wyniosło prawie 13 mld euro, a w 2012 - 11,9 mld euro. Najniższe saldo rozliczeń z UE mieliśmy w pierwszym roku członkostwa (niepełnym, 2004): 1,2 mld euro. Niskie saldo, ale dodatnie, było też w 2005 roku - 1,6 mld euro i w 2006 - 2,7 mld euro.

"Opłata klimatyczna" - określenie wytrych w polskiej polityce

Wiceminister Kaleta mówił, że Polska jest "de facto" płatnikiem netto, czyli więcej do unijnego budżetu wpłaca, niż z niego dostaje, jeśli weźmiemy pod uwagę "składkę i opłatę klimatyczną, którą Polska wnosi".

Warto podkreślić, że jako określenie "opłata klimatyczna" w polskich mediach wymiennie funkcjonują trzy daniny. I tak: opłatą klimatyczną często określa się dwie opłaty pobierane przez gminy w niektórych miejscowościach o szczególnych walorach przyrodniczych i uzdrowiskowych, tj. opłata miejscowa i uzdrowiskowa (ustanawiane na mocy art. 17 ustawy o podatkach i opłatach lokalnych). Pieniądze żadnej z nich nie trafiają do budżetu unijnego, tylko zasilają budżet lokalnego samorządu.

Na początku 2022 roku w wielu miejscach Polski stanęły banery o treści "Opłata klimatyczna Unii Europejskiej to aż 60 proc. kosztów produkcji energii". Była to prowadzająca w błąd kampania billboardowa zainicjowana przez koncerny energetyczne: PGE, Enea, Tauron i PGNiG. Wtedy pod określeniem "opłata klimatyczna" krył się unijny system handlu uprawnieniami do emisji CO2 (ang. Emissions Trading System, ETS) - wyjaśniał to w rozmowie z TVN24 Jakub Wiech, redaktor naczelny serwisu Energetyka24. - Nie ma czegoś takiego jak opłata klimatyczna (w kontekście energetyki - red.). Opłata klimatyczna to jest coś, co jest pobierane w miejscowościach uzdrowiskowych. W przypadku Unii Europejskiej i jej polityki klimatycznej mówimy o kosztach handlu emisjami, które faktycznie przyczyniają się do wzrostów kosztów generacji energii - mówił.

ETS to kluczowe narzędzie UE do realizacji wspólnotowej polityki na rzecz walki ze zmianą klimatu oraz jej podstawowym narzędziem służącym do zmniejszania emisji gazów cieplarnianych. System działa już od 2005 roku, przez pierwsze lata uprawnienia do emisji CO2 były przydzielane za darmo. W 2013 roku rozpoczął się handel prawami do emisji.

"System ETS polega na tym, że wytwórcy energii, którzy emitują dwutlenek węgla do atmosfery, muszą kupować specjalne pozwolenie na tę emisję, czyli płacą pewien rodzaj podatku. Celem tego jest uprzywilejowanie odnawialnych źródeł produkujących energię elektryczną" - wyjaśniał w czerwcu prof. Władysław Mielczarski z Politechniki Łódzkiej w rozmowie redakcją Money.pl. I to właśnie o ETS najprawdopodobniej chodziło wiceministrowi Kalecie.

"'Podatek' ETS to opłata za prawo do emisji dodatkowych zanieczyszczeń gazów cieplarnianych, głównie CO2 (tj. możliwość emisji tych zanieczyszczeń powyżej ustalonych na poziomie UE limitów), ponad bezpłatną (ale z roku na rok malejącą) pulę uprawnień otrzymywanych przez około 700 firm energetycznych i przemysłowych w Polsce (ok. ponad 11 tys. instalacji w sektorze energetycznym i przemysłowym na obszarze UE)" - wyjaśnia w analizie dla Konkret24 prof. dr hab. Elżbieta Kawecka-Wyrzykowska z Katedry Integracji i Prawa Europejskiego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Jak tłumaczy, uprawnienia te są przydzielane firmom, które najbardziej zanieczyszczają atmosferę i z reguły są zbyt niskie w stosunku do emitowanych zanieczyszczeń. Dlatego rządy państw UE sprzedają dodatkowe uprawienia na rynku aukcji, a więc ich cena zależy od podaży uprawnień i popytu na nie.

Do 2021 roku z tytułu sprzedaży ETS do budżetu Polski trafiło 51,2 mld zł

Gdzie trafiają pieniądze z ETS? "Aukcje organizuje Komisja Europejska, a dochody z tych aukcji są przekazywane państwom członkowskim po potrąceniu drobnej opłaty za sprzedaż dla giełdy" - wyjaśniał w 2021 roku w wywiadzie dla portalu Energetyka24.pl Marcin Kowalczyk z WWF Polska.

"Wpływy ze sprzedaży powinny być, zgodnie z unijnym prawem, przynajmniej w połowie wykorzystywane na restrukturyzację sektora energii (w kierunku rozwoju mniej emisyjnych źródeł energii, w tym zwłaszcza odnawialnych źródeł energii - OZE). Dochody te mają więc służyć finansowaniu transformacji energetycznej" - uściśla prof. dr hab. Elżbieta Kawecka-Wyrzykowska.

To, że pieniądze z ETS trafiają do polskiego budżetu, potwierdzają rządowe dane i komunikaty. "W ramach EU ETS Polska otrzymuje dochody z tytułu sprzedaży uprawnień do emisji gazów cieplarnianych. Od początku aukcyjnej sprzedaży uprawnień do emisji budżet państwa zasiliło ok. 20,5 mld zł" - chwaliło się w kwietniu 2020 roku ówczesne Ministerstwo Klimatu (od października 2020 roku funkcjonuje w ramach Ministerstwa Klimatu i Środowiska - red.). I szacowało, że w ciągu kolejnej dekady "wpływy z mechanizmów w ramach EU ETS będą znacznie wyższe i szacuje się, że przekroczą 100 mld zł".

"Z tytułu aukcyjnej sprzedaży uprawnień do emisji w ramach systemu handlu uprawnieniami do emisji EU ETS Polska uzyskała w latach 2013-2021 łączne wpływy w wysokości ok. 59 752 mln zł (z czego 51 188 mln zł – do budżetu państwa), z czego prawie połowa tych środków uzyskana została w 2021 r., co świadczy o bezprecedensowej sytuacji na rynku uprawnień do emisji w chwili obecnej" - przekazał w lutym 2022 roku w odpowiedzi na interpelację poselską Dariusza Rosatiego wiceminister klimatu i środowiska Adam Guibourgé-Czetwertyński. Tak więc w tym czasie trafiło do budżetu 51,2 mld zł. Różnica łącznych wpływów i wpływów do budżetu państwa wynika z tego, że część pieniędzy przeznaczono na m.in. na Fundusz Rekompensat Pośrednich Kosztów Emisji oraz funkcjonowanie Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami (KOBiZE), co również wiceminister Guibourgé-Czetwertyński wykazał w odpowiedzi na interpelację.

W 2022 roku na handlu emisjami polski budżet zarobił ponad 22 mld zł - podał w grudniu tego samego roku portal Wysokienapięcie.pl na podstawie informacji przekazanych mu przez KOBiZE.

"Wypowiedź jest ekonomiczną bzdurą, płynącą z braku wiedzy i zrozumienia danych"

O komentarz do słów wiceministra Kalety poprosiliśmy ekonomistów: prof. dr hab. Elżbietę Kawecką-Wyrzykowską z SGH i prof. dr hab. Witolda Orłowskiego z Akademii Vistula i Politechniki Warszawskiej.

"Wypowiedź jest ekonomiczną bzdurą, płynącą z braku wiedzy i zrozumienia danych" - przekazał nam w komentarzu prof. Witold Orłowski. Zauważa, że na stronie Ministerstwa Finansów polski rząd podaje dokładne, coroczne dane o rozliczeniach Polski z UE. "W roku 2022 Polska otrzymała z UE transfery 18,7 mld euro, zapłaciła składkę 7,4 mld euro, dodatnie dla Polski saldo wyniosło 11,3 mld euro. Podobnie dodatnie saldo ma Polska co roku" - podkreśla ekspert, potwierdzając podane przez nas powyżej dane.

Podobnie prof. Kawecka-Wyrzykowska oceniła wypowiedź wiceministra Kalety: "Jest to zdecydowanie nierzetelna wypowiedź". I również przytacza dane Ministerstwa Finansów: "od początku akcesji (1.05.2004) do końca września 2023 Polska otrzymała z budżetu UE 243,2 mld euro. Jednocześnie w tym czasie wpłaciła do budżetu UE 82 mld euro. Tak więc transfery netto do Polski (po odliczeniu wpłat do budżetu UE) wyniosły od początku akcesji 161 mld euro. Średniorocznie (pomijając przepływy z niepełnego roku 2023) było to 154 mld: 19 lat = ok. 8,1 mld euro netto. Nie uważam, że było to 'mamienie' polskiego społeczeństwa".

Ekspertka przypomina: "Ze środków unijnych sfinansowano wiele inwestycji o charakterze infrastrukturalnym (drogi, modernizacja kolei, budowa regionalnych portów lotniczych, jakkolwiek niektóre z nich trudno uznać za 'trafione' inwestycje), z zakresu ochrony środowiska, zrewitalizowano wiele miast, obiektów sakralnych, zmodernizowano zakłady przetwórcze itp.".

"Ponadto większość środków, jakie rolnicy otrzymują w formie płatności bezpośrednich (wsparcie ich dochodów), jak też na rozwój (na zakup maszyn, tworzenie zakładów usługowych, rozwój bioróżnorodnej produkcji rolnej itp.) pochodzi z budżetu unijnego, a nie z budżetu krajowego" - podkreśla. I konkluduje: "Tak więc beneficjentami transferów z unijnego budżetu są zarówno szczebel centralny państw UE (środki na inwestycje o charakterze krajowym, np. na budowę autostrad), jak też regiony (województwa), konkretne przedsiębiorstwa, pojedynczy rolnicy".

Profesor Orłowski pytany o to, czy prawidłowe jest sumowanie składki członkowskiej i podatku ETS przy określaniu wkładu danego kraju do UE, stwierdził: "Pan minister prawdopodobnie nie wie, że podatek ETS nie trafia do budżetu UE, ale do polskiego budżetu. Powinien być przeznaczony na inwestycje w transformację energetyczną, choć w ostatnich latach rząd przeznaczał go na inne cele (np. dopłaty do cen energii). Dodawanie go do składki jest pozbawione ekonomicznego sensu".

Podobnie odpowiedziała prof. hab Elżbieta Kawecka-Wyrzykowska: "Nie można sumować naszych wpłat do budżetu UE ('składki') z dochodami ze sprzedaży uprawnień ETS. Polskie wpłaty są przekazami z polskiego budżetu (są wyliczane wg jednolitych unijnych zasad i pochodzą z kilku różnych źródeł)".

"Tak więc pieniądze te na pewno nie są 'opłatą klimatyczną, którą Polska wnosi' do UE. Budżet unijny (lub jakakolwiek instytucja UE) nic nie otrzymuje z tych wpływów. Prawdą natomiast jest, że opłata ta, podobnie jak cały system ETS, ma służyć stopniowemu odchodzeniu od najbardziej emisyjnych źródeł energii poprzez zachęcanie firm do przechodzenia na 'czyste' źródła energii, w tym OZE. Te ostatnie nie emitują zanieczyszczeń, tym samym nie są objęte systemem ETS i nie generują opłat (umożliwiają produkcję tańszej energii, tańszych produktów energochłonnych itp.)" - wyjaśnia ekspertka z SGH.

Czy więc wypowiedź wiceministra Kalety wprowadza w błąd? "'Polacy więcej wpłacają do budżetu Unii i budżetów państw zachodnich' – to jest dopiero wmawianie rzeczy, które nie mają miejsca. Do budżetu UE oczywiście wpłacamy składkę jak inni członkowie. Ale nie do budżetów państw zachodnich (w domyśle 'członkowskich')!" - odpowiada prof. Kawecka-Wyrzykowska. "Wypowiedź nie tyle wprowadza w błąd, co jest raczej dowodem ekonomicznej niewiedzy pana ministra" - to z kolei odpowiedź prof. Orłowskiego.

Komisja Europejska: "Budżet UE nie jest grą o sumie zerowej"

Zapytaliśmy Komisję Europejską, czy poprawne jest sumowanie składki członkowskiej i opłat związanych z ETS oraz jak ocenia wypowiedź polityka PiS. "Budżet UE nie jest grą o sumie zerowej. Wszyscy wygrywają na członkostwie w UE, ciesząc się podróżami bez granic, przystępnymi cenami połączeń telefonicznych z zagranicy i skoordynowaną reakcją UE na pandemię koronawirusa i jej konsekwencje. Wszystkie państwa członkowskie UE zyskują na byciu częścią jednolitego rynku, wspólnym stawianiu czoła wyzwaniom związanym z migracją oraz walce z terroryzmem i zmianami klimatu, a także na lepszych drogach, zmodernizowanych usługach publicznych i nowoczesnym leczeniu" - odpowiedziało biuro prasowe KE. Podkreśla, że narracja mówiąca o tym, ile każdy kraj UE otrzymuje z budżetu w zestawieniu z tym, ile do niego wnosi, jest błędna. "Nie uwzględnia ona korzyści, jakie państwa członkowskie czerpią z jednolitego rynku. Nie mierzy również możliwości biznesowych, jakie polityka spójności - główna polityka inwestycyjna UE - stwarza dla przedsiębiorstw z całej Unii. UE wnosi znaczący wkład w gospodarki swoich państw członkowskich, co jest całkowicie ignorowane w tych obliczeniach" - czytamy w odpowiedzi KE.

Ponieważ wiceminister Kaleta mówił też, jakoby "Polacy wpłacali do budżetów państw zachodnich", zapytaliśmy resort finansów, czy w ramach struktur UE były bezpośrednie transfery pieniędzy z Polski do członków UE w Europie Zachodniej, a jeśli tak, to kiedy, do jakich państw i jakiej wysokości były te transfery? Biuro prasowe w odpowiedzi poprosiło o doprecyzowanie pytania. Przesłaliśmy bardziej szczegółowe, pytając, czy w ostatnich 10 latach z polskiego budżetu wykonywano transfery do budżetów innych państw w Europie Zachodniej będących członkami UE, a jeśli tak to, kiedy, do jakich państw i jakiej wysokości.

Odpowiedź otrzymaliśmy już po publikacji tekstu. 9 listopada resort odpisał, że "nie dysponuje danymi w tym zakresie".

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Pracownicy konsulatu Ukrainy mieli prowadzić podziemną drukarnię i legalizować fałszywe ukraińskie paszporty - dowiadujemy się z rozpowszechnianego w mediach społecznościowych filmu. Ma on logo ukraińskiej organizacji rządowej i wygląda jak oficjalny materiał. Ale to fałszywka: zarówno pod względem informacyjnym, jak i montażowym.

Ukraiński konsulat, podziemna drukarnia, fałszywe paszporty. Nic się nie zgadza

Ukraiński konsulat, podziemna drukarnia, fałszywe paszporty. Nic się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Informacja, jakoby w Katowicach obywatele Ukrainy protestowali przeciwko poborowi do ukraińskiego wojska również tych mężczyzn, którzy są teraz w Polsce, wywołała komentarze w sieci. Nie jest prawdziwa, taki protest się nie odbył. Ten fake news jest jednak wykorzystywany teraz w antyukraińskiej narracji.

Ukraińcy przeciwko poborowi mężczyzn przebywających w Polsce? Takiego protestu nie było

Ukraińcy przeciwko poborowi mężczyzn przebywających w Polsce? Takiego protestu nie było

Źródło:
Konkret24

"Czym ci biedni ludzie mają palić"? - komentują internauci, którzy uwierzyli w rzekomy nowy zakaz planowany w Unii Europejskiej. Krążący w sieci przekaz jest skutkiem sugestii zbudowanej na bazie tytułu jednego z tekstów w specjalistycznym serwisie. Uspokajamy: w UE nie ma takich planów.

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

 W Kanadzie za "mówienie dobrze o samochodach spalinowych" grozi "dwa lata odsiadki", bo to "propaganda antyklimatystyczna" - twierdzą bohaterowie nagrań, które mają tysiące wyświetleń w sieci. Po pierwsze, to nieprawda. Po drugie, internauci mylą promowanie paliw kopalnych z chwaleniem samochodu.

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

Źródło:
Konkret24

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych ma nagranie pokazujące, jak mężczyzna podbiega do zatkniętej w polu flagi Autonomii Palestyńskiej, kopie ją - i tym samym aktywuje ukrytą bombę. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy film jest prawdziwy? Czy on przeżył? Internauci pytają, a udzielane odpowiedzi są rozbieżne. Wyjaśniamy więc.

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

Źródło:
Konkret24

Wielu internautów wierzy w rozpowszechniany w sieci przekaz, jakoby środki z Krajowego Planu Odbudowy zostały nam wypłacone po bardzo zawyżonym kursie i że Polska będzie spłacała to przez pół wieku. Tyle że to nieprawda.

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Źródło:
Konkret24

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

To nie ściema kampanijna - tłumaczył minister nauki Dariusz Wieczorek, pytany o obiecane przez Lewicę tysiąc złotych dla studenta. I wyjaśniał, że nie była to obietnica, że "to jest pewien błąd, który wszyscy popełniamy". Przypominamy więc, kto z Lewicy publicznie obiecywał to w kampanii wyborczej.

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Źródło:
Konkret24

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości forsują w mediach przekaz, że wraz z powrotem Donalda Tuska na fotel premiera źle się dzieje na ryku pracy. Mateusz Morawiecki jako "dowód" pokazuje mapę z firmami, które zapowiedziały zwolnienia grupowe. Jak sprawdziliśmy, takich zwolnień nie jest więcej, niż było za zarządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci tłumaczą, czego są skutkiem.

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy mają większe prawa w Polsce niż Polacy" - stwierdził jeden z internautów, który rozsyłał przekaz o przyjęciu przez Senat uchwały "o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi". Posty te zawierają szereg nieprawdziwych informacji.

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Coś się szykuje" - przekazują zaniepokojeni internauci, rozsyłając zdjęcie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samochodu jako świadczenia na rzecz jednostki wojskowej. Uspokajamy: dokument wygląda groźnie, lecz nie jest ani niczym nowym, ani wyjątkowym.

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Źródło:
Konkret24

Po pogrzebie Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął w izraelskim ostrzale w Strefie Gazy, internauci zaczęli dopytywać, co wokół jego trumny robiły swastyki i czy były prawdziwe. Sprawdziliśmy.

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych ma fotografia dwóch mężczyzn jedzących coś na ulicy przed barem. Jeden to prezydencki doradca Marcin Mastalerek, drugi stoi bokiem, twarzy nie widać. Internauci informują, że to prezydent Duda, który podczas pobytu w Nowym Jorku poszedł ze swoim doradcą na pizzę do baru. Czy na pewno?

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci przekazu po zmianie prawa Ukraińcom łatwiej będzie uzyskać u nas kartę pobytu na trzy lata. A to spowoduje, że "do Polski będą ściągać jeszcze większe ilości Ukraińców". Przekaz ten jest manipulacją - w rzeczywistości planowane zmiany mają uniemożliwić to, by wszyscy Ukraińcy mogli uzyskiwać karty pobytu i pozostawać u nas trzy lata.

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

Źródło:
Konkret24

Ponad milionowe zasięgi generuje w polskiej sieci przekaz, że od początku lipca nie będzie można w Niemczech w weekendy jeździć samochodami osobowymi. Powodem ma być troska o środowisko. Uspokajamy: nie ma takich planów.

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

Źródło:
Konkret24

Czy Amerykański Czerwony Krzyż nie przyjmuje krwi od osób zaszczepionych przeciw COVID-19? Taką teorię, na podstawie pytań z formularza tej organizacji, wysnuli polscy internauci. Kwestionariusz jest prawdziwy, teoria już nie.

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Źródło:
Konkret24

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24