FAŁSZ

Mueller o referendum: da legitymację, by nie wykonywać przepisów UE. Eksperci: to nieprawda

Źródło:
Konkret24
Mueller o pytaniach w referendum
Mueller o pytaniach w referendumTVN24
wideo 2/4
Mueller o pytaniach w referendumTVN24

Prawo i Sprawiedliwość przekonuje, że polski rząd nie będzie musiał wykonywać żadnych przepisów paktu migracyjnego, jeśli Polacy w referendum wyrażą swój przeciw, a referendum będzie wiążące. Nie jest to prawdą. Według prawników aktem politycznym chce się zniweczyć działanie prawa unijnego. Przestrzegają: jedyną sytuacją, w której Polska może nie wykonywać prawa Unii Europejskiej, jest wyjście ze wspólnoty.

Wraz z wyborami do Sejmu i Senatu 15 października przeprowadzone zostanie referendum, którego jedno z pytań brzmi: "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?".

"Przymusowy mechanizm relokacji" według polskiego rządu ma wynikać z dyskutowanego w Unii Europejskiej paktu migracyjnego, czyli szeregu przepisów dotyczących kwestii azylu i migracji do Europy. Jego kluczowym elementem jest tzw. rozporządzenie kryzysowe, które zostało przyjęte 4 października na posiedzeniu ambasadorów krajów członkowskich UE i teraz będzie przedmiotem dyskusji w Parlamencie Europejskim. Rozporządzenie wprowadza mechanizmy solidarnościowe: każdy kraj będzie mógł wybrać, czy chce przyjąć pewną liczbę migrantów, czy wesprzeć finansowo lub operacyjnie (np. wysyłając własnych strażników granicznych) kraje poddane presji migracyjnej. Unijna komisarz ds. wewnętrznych Ylva Johansson zapewniała kilkukrotnie, że Polska ze względu na przyjętych uchodźców z Ukrainy i napięcie na granicy polsko-białoruskiej będzie zwolniona z konieczności uczestnictwa w mechanizmach przewidzianych w rozporządzeniu.

Ylva Johansson, unijna komisarz: Polska nie będzie zmuszana do przyjmowania jakichkolwiek migrantów
Ylva Johansson, unijna komisarz: Polska nie będzie zmuszana do przyjmowania jakichkolwiek migrantówMichał Tracz/Fakty po Południu TVN24

Mimo tego rząd Zjednoczonej Prawicy przekonuje, że polski rząd nie będzie musiał wykonywać żadnych przepisów paktu migracyjnego, jeśli Polacy w referendum wyrażą swój przeciw, a referendum będzie wiążące (czyli frekwencja w referendum wyniesie ponad 50 proc.). Powtarzał to w ostatnich dniach kampanii kilka razy rzecznik rządu Piotr Mueller.

Na przykład 6 października Mueller został zapytany w RMF FM, "co się stanie, jeśli pakiet migracyjny po prostu wejdzie w życie? Jak zachowa się Polska?". Odpowiedział: "My dlatego potrzebujemy wiążącego charakteru referendum, które jest w czasie wyborów 15 października, bo wtedy mamy legitymację społeczną do tego, aby nie wykonywać tych przepisów, które będą przyjęte przez UE". Dopytany, czy w takiej sytuacji Polska nie będzie musiała płacić za każdego nieprzyjętego migranta, dodał: "Nie będziemy płacić. Ani nie będziemy płacić, ani nie będziemy przyjmować nielegalnych imigrantów, ponieważ w naszym porządku konstytucyjnym referendum, jeżeli ma powyżej pięćdziesięciu procent, ma charakter wiążący dla władzy w Polsce. W związku z tym jeżeli Polacy zdecydują w referendum, żeby nie przyjmować się tego pakietu, to po prostu go nie będziemy realizować".

Trzy dni później rzecznik rządu w Radiu Gdańsk poszedł dalej i stwierdził, że wiążące referendum poza społeczną legitymacją do niewykonywania przepisów unijnych da rządowi także legitymację prawną. Zapewniał:

Jeżeli referendum będzie wiążące, a do tego potrzeba pięćdziesiąt procent głosów, wtedy będzie można tę legitymację demokratyczną położyć na stole, a my będziemy mieli legitymację prawną, żeby nie wykonywać rozporządzenia unijnego.

Natomiast w Programie I Polskiego Radia 11 października Piotr Mueller do legitymacji społecznej i prawnej dodał jeszcze polityczną: "Dlatego tak ważne dla nas jest referendum w ten weekend, bo ono da silną legitymację polityczną, społeczną i będzie dla nas wiążące jako dla władz państwowych, jeżeli będzie przekroczone pięćdziesiąt procent". I jeszcze raz zapewnił:

To głosowanie w weekend daje szansę na to, żeby ten pakiet (migracyjny - red.) po prostu nie mógł w Polsce skutecznie obowiązywać.

Tego samego dnia o tę kwestię był pytany w TVP 1 minister ds. Unii Europejskiej Szymon Szynkowski vel Sęk. Prowadzący rozmowę zapytał go: "Czy jeśli referendum byłoby ważne lub wiążące, w sensie że wziąłby w nim udział ponad połowa obywateli, czy one będzie też wiążące dla przyszłego rządu, a po drugie dla instytucji europejskiej? Może mogą sobie powiedzieć, że to jest jakiś tam rodzaj sondażu, ale relokacje muszą być obowiązkowe i koniec?". Minister odpowiedział: "Konstytucja mówi jasno: władza zwierzchnia należy do narodu, a naród wypowiada się instrumentem demokracji bezpośredniej, tym takim najbardziej oczywistym, jakim jest referendum. I także mowa jest o tym, że referendum powyżej pięćdziesiąt procent frekwencji jest wiążące, to trzeba te słowa literalnie brać na serio. Jeżeli jest wiążące, to znaczy, że ma znaczenie prawne, a skoro ma znaczenie prawne, to zobowiązuje każdy rząd, żeby rozwiązań, które zakwestionowali potencjalni obywatele w tym referendum, nie wprowadzać".

Zapytaliśmy prawników, specjalistów od prawa europejskiego, czy rzeczywiście referendum da rządowi prawną legitymację, "żeby nie wykonywać rozporządzenia unijnego".

"Referendum nie można uzasadnić niestosowania prawa unijnego. Po prostu nie ma takich mechanizmów"

Na nasze pytania odpowiedzieli: dr hab. Magdalena Słok-Wódkowska z Katedry Prawa Europejskiego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego; prof. Robert Grzeszczak, kierownik Centrum Badań Ustroju Unii Europejskiej WPiA UW; prof. Artur Nowak-Far z Katedry Integracji i Prawa Europejskiego Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.

Wszyscy zgodnie twierdzą: wiążący wynik referendum, w którym większość odpowiedziałaby negatywnie na pytanie o mechanizm relokacji, nie da rządowi legitymacji do niewykonywania przepisów rozporządzenia unijnego. Prof. Robert Grzeszczak stwierdza wprost:

To oczywiste, że rząd nie będzie miał takiej legitymacji. To populizm polityczny. Tutaj nie ma problemu prawnego i nie ma niejasności. Od początku naszego członkostwa w Unii Europejskiej zasada jest taka: żadnym orzeczeniem sądu, nawet Trybunału Konstytucyjnego, jak także żadną inną krajową procedurą, jak na przykład referendum, nie można uzasadnić niestosowania prawa unijnego. Po prostu nie ma takich mechanizmów.

Wątpliwości nie ma też prof. Artur Nowak-Far:

Referendum nie daje legitymacji, żeby nie wykonywać rozporządzeń unijnych, bo nawet sama taka intencja jest sprzeczna z prawem Unii Europejskiej. Mamy po prostu obowiązek stosowania rozporządzeń.

- Logika rządu jest tu mniej więcej taka, czytana przez prawnika, że aktem w zasadzie politycznym chce się zniweczyć jakieś działanie prawa unijnego. Ale to stoi przecież w sprzeczności ze zobowiązaniami traktatowymi Polski, bo one są tutaj bardzo jasne - kontynuuje prawnik. - Przy okazji trzeba pamiętać, że tym aktem politycznym chce się tutaj uratować swoją nieskuteczność w negocjowaniu prawa unijnego - dodaje.

Artur Nowak-Far i Magdalena Słok-Wódkowska zwracają uwagę, że obowiązek wykonywania rozporządzeń unijnych wynika chociażby z zasady lojalnej współpracy zapisanej w art. 4 Traktatu o Unii Europejskiej. Czytamy w nim: "Państwa Członkowskie ułatwiają wypełnianie przez Unię jej zadań i powstrzymują się od podejmowania wszelkich środków, które mogłyby zagrażać urzeczywistnieniu celów Unii".

"Jedyny moment, w którym możemy nie wykonywać prawa Unii Europejskiej, to jest po wyjściu z niej"

Magdalena Słok-Wódkowska dodaje, że poza zobowiązaniem wynikającym wprost z traktatów europejskich także polska konstytucja mówi, że Polska przestrzega wiążącego ją prawa międzynarodowego (artykuł 9). - Referendum na pewno nie może pozwolić komuś nie wykonywać prawa unijnego. Nie może unieważnić prawa - tłumaczy. - Referendum może być tylko wskazówką co do tego, co można robić dalej - wyjaśnia.

Prawniczka stwierdza też, że jedyną sytuacją, w której Polska może nie wykonywać prawa Unii Europejskiej, jest wyjście ze wspólnoty. - Jeśli referendum byłoby wiążące i jeśli wynikałoby z niego, że przy frekwencji powyżej pięćdziesięciu procent większość opowiada się za niewykonywaniem rozporządzeń unijnych, to jedyna droga jest taka, żeby wyjść z Unii Europejskiej - mówi dr hab. Słok-Wódkowska. - Zresztą taką drogę dość wyraźnie podpowiedział Trybunał Konstytucyjny w 2005 roku, w jednym z dwóch pierwszych orzeczeń dotyczących traktatu akcesyjnego, w którym stwierdził, że jeśli nie da się pogodzić konstytucji z prawem UE, to są trzy drogi: albo zmiana konstytucji, albo dyskusyjna próba zmiana prawa unijnego, albo wyjście z unii. Jedyny moment, w którym możemy nie wykonywać prawa Unii Europejskiej, to jest po wyjściu z niej - podsumowuje.

"Można to zaskarżyć do TSUE, ale tam jest już dyskusja na argumenty"

Troje prawników, z którymi rozmawiał Konkret24, stwierdziło, że jedyną instytucją, która może uznać rozporządzenie unijne za wadliwe i w konsekwencji go unieważnić, jest Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Skargę do TSUE może złożyć każdy kraj członkowski. - Jeżeli państwo ma jakiekolwiek zastrzeżenia do aktu prawnego, może go wyłącznie zaskarżyć do TSUE i tylko ten trybunał może uznać akt unijny jak rozporządzenie za wadliwy czy przyjęty bez właściwej kompetencji, a w efekcie unieważnić. Więc wszystko inne to jest demagogia - mówi prof. Robert Grzeszczak. - Nie można więc powołać się na wynik referendum i na przykład zawiesić stosowania rozporządzenia. Jedyną ścieżką może być skarga na nieważność rozporządzenia. Referendum nie może się wypowiadać co do stosowania prawa unijnego - podkreśla. Przypomina, że do momentu wydania wyroku przez TSUE zaskarżony akt nadal jest w obrocie prawnym, a więc skarga nie ma wpływu na obowiązek jego stosowania.

Potwierdza to dr hab. Magdalena Słok-Wódkowska: - Rząd może tylko zaskarżyć rozporządzenie unijne, czyli próbować wykazywać, że ono narusza jakieś przepisy traktatowe. Natomiast to jest droga przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i artykuł 263, który daje państwu prawo do złożenia skargi o stwierdzenie nieważności prawa wtórnego. Sama skarga nie oznacza jednak czasowego unieważnienia takiego rozporządzenia. To sytuacja analogiczna do tego, jak działa ocena konstytucyjności polskich ustaw przez Trybunał Konstytucyjny.

Wspomniany przez prawniczkę art. 263 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej stwierdza m.in., że:

Trybunał jest właściwy do orzekania w zakresie skarg wniesionych przez Państwo Członkowskie, Parlament Europejski, Radę lub Komisję, podnoszących zarzut braku kompetencji, naruszenia istotnych wymogów proceduralnych, naruszenia Traktatów lub jakiejkolwiek reguły prawnej związanej z ich stosowaniem lub nadużycia władzy.

O możliwości złożenia skargi do TSUE prof. Artur Nowak-Far mówi: - Można to zaskarżyć do TSUE, ale tam jest już dyskusja na argumenty. A jak się nie ma argumentów, to się chwyta takiej brzytwy jak mówienie, że referendum pozwoli nie stosować przepisów unijnych. Jeśli rząd nie będzie respektował przepisów rozporządzenia, powołując się na referendum, to naraża się na karę.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Historia śmierci pacjenta we Wrocławiu wywołała w sieci duże emocje. Pojawiły się twierdzenia, że do tragedii przyczyniła się słaba znajomość języka polskiego personelu medycznego. Przekaz ten powielali internauci, media i niektórzy prawicowi politycy. Sprawdziliśmy, co naprawdę wiadomo o tym zdarzeniu. Do sprawy odniosła się prokuratura.

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Źródło:
Konkret24

Zdjęcia dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości po polsku i białorusku wywołały w sieci gorącą dyskusję. Nie zabrakło komentarzy o "ukrainizacji Polski" i zagrożeniu "rozbiorami". Tymczasem stojące od lat tablice są efektem prawa chroniącego mniejszości narodowe i etniczne.

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

Źródło:
Konkret24

Szczepienie przeciw COVID-19 rzekomo zwiększa ryzyko zachorowania na raka, co potwierdzać ma koreańskie badanie - wynika z popularnych przekazów, powielanych przez niektórych prawicowych polityków. Publikacja nie potwierdza takiego wniosku, a zastosowana metodologia budzi spore wątpliwości.

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

Źródło:
Konkret24

Media społecznościowe nie są neutralnym źródłem informacji i wiedzy - rządzą nimi algorytmy zaprojektowane tak, by promować emocje, nie prawdę. To środowisko sprzyja fake newsom i dezinformacji, a raz zasiane fałsze zostają nawet po ich sprostowaniu.

Big Techy i fake newsy. Skoro jest dobrze, to dlaczego jest źle?

Big Techy i fake newsy. Skoro jest dobrze, to dlaczego jest źle?

Źródło:
Konkret24

Policjanci za pracę 11 listopada jakoby mieli dostać dodatkowe pieniądze - dwa tysiące złotych. Rzekomo ma to być "gratyfikacja" za utrudnianie Marszu Niepodległości w Warszawie i "przechwytywanie autokarów". Wyjaśniamy, jakie pieniądze i za co dostaną policjanci.

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Wpisy o tym, że mężczyzna, który uratował spadające dziecko, został pozwany i skazany za złamanie mu ręki, mają setki tysięcy wyświetleń. Jest co najmniej kilka powodów, dla których ta historia nie może być prawdziwa.

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

Źródło:
Konkret24

Internauci bulwersują się informacjami o rzekomym skandalu w szczecińskim oddziale ZUS. Pracująca tam Ukrainka jakoby miała opóźniać wydawanie decyzji o emeryturach. Tyle że kobieta wcale nie istnieje.

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

Źródło:
Konkret24

Im więcej czasu użytkownicy spędzają na platformach internetowych - takich jak Facebook, Instagram, YouTube, X czy TikTok - tym większy jest ich zysk. Platformom zależy więc na faworyzowaniu treści sensacyjnych lub emocjonalnych, a przez to często dezinformacyjnych, które bardziej przyciągają uwagę. Wyjaśniamy, jak wielkie firmy technologiczne zorientowały się, że mogą zarabiać na dezinformacji.

Liderzy dezinformacji. Dlaczego Big Techom się to opłaci?

Liderzy dezinformacji. Dlaczego Big Techom się to opłaci?

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marek Gróbarczyk pisze o "końcu budowy" i "wyrzuceniu do kosza" projektu terminala kontenerowego w Świnoujściu. Tymczasem resort infrastruktury i zarząd portu tłumaczą: w miejsce starego projektu ma powstać coś znacznie większego.

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Źródło:
Konkret24

Bywa, że mają problemy z odpowiedzią na pytanie, kto jest teraz papieżem. Nie potrafią wyjaśnić, dlaczego prezydent Ukrainy nie nosi garnituru. Zaprzeczają, że astronauci NASA utknęli w kosmosie. Najpopularniejsze chatboty - coraz częściej pytane o bieżące tematy - zmyślają i wprowadzają w błąd. Nie są to ich jedyne słabości, jeśli chodzi o newsy.

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki oraz politycy Prawa i Sprawiedliwości straszą, że rząd Donalda Tuska chce wprowadzić cenzurę w internecie - a sposobem na to ma być ustawa wdrażająca unijne regulacje. Lecz choć opozycja grzmi o "cenzorskich gilotynach", to zdaniem ekspertów ustawa właściwie nie zakaże niczego więcej, niż to, co już dziś jest zakazane.

Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Źródło:
Konkret24

Oburzenie, krytyka polskiego rządu i fala antyukraińskich komentarzy, w tym pełnych nienawiści - to reakcje na platformach społecznościowych na rozpowszechniane nagranie spod szpitala w Stalowej Woli. Co robili tam ukraińscy żołnierze? Tłumaczą starosta, szpital oraz resorty obrony i zdrowia.

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci notuje nagranie "dowodzące", jakoby Wołodymyr Zełenski kupił niedawno w USA ranczo warte 79 milionów dolarów. Historia wydaje się wiarygodna: są szczegóły, nazwiska i informacja na stronie pośrednika. Jednak kluczowe elementy opowieści zostały zmyślone, a "dowody" sfabrykowane.

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w sieci i setki tysięcy podań dalej osiągają wpisy o raporcie, który rzekomo ujawnia prawdę o związkach między szczepionkami a autyzmem. Przestrzegamy: został umiejętnie przygotowany właśnie po to, by go promować. Bazą są materiały wycofane za manipulacje, a w tle jest działalność Andrew Wakefielda, któremu udowodniono oszustwa.

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

Źródło:
TVN24+

Czy zaszczepieni przeciwko grypie rzeczywiście częściej na nią chorują niż niezaszczepieni? Nie. Takie błędne wnioski wyciągnięto z pewnych amerykańskich badań i rozpowszechnia się je teraz w polskiej sieci. Ekspert wyjaśnia słabości zarówno samego badania, jak i jego raportowania.

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Źródło:
Konkret24

Najpierw w sieci pojawiły się zdjęcia billboardów z hasłem po angielsku i hebrajsku. Potem zaczęło się oskarżanie rządu o rozpoczęcie "akcji przesiedleńczej Żydów do Polski". W efekcie wylała się fala antysemickich komentarzy. Oto historia, jak ludzka dezorientacja doprowadziła do politycznej dezinformacji.

"Przyjedź i osiedl się w Polsce". Napisał to po hebrajsku. I się zaczęło

"Przyjedź i osiedl się w Polsce". Napisał to po hebrajsku. I się zaczęło

Źródło:
TVN24+

"To jest wiara!", "tak Polacy powinni reagować na zdejmowanie krzyży" - komentują internauci wideo, które rzekomo przedstawia setki drewnianych krzyży ustawionych przy drodze gdzieś na Korsyce. Tak mieszkańcy mieli zareagować na wyrok dotyczący usunięcia krzyża z przestrzeni publicznej. Jednak nie wszystkie elementy tego przekazu są prawdziwe.

W proteście "postawili setki nowych krzyży"? To nie bunt mieszkańców

W proteście "postawili setki nowych krzyży"? To nie bunt mieszkańców

Źródło:
Konkret24

"System zniewolenia człowieka"; "nazistowskie rozwiązanie"; "stała inwigilacja non stop" - tak internauci reagują na doniesienia o unijnym urzędzie rzekomo kontrolującym wydatki obywateli i mającym możliwość zamykania ich kont. Tyle że działalność urzędu dotyczy czegoś innego.

"Bruksela będzie zamykać nasze konta?". Czym zajmuje się nowy unijny urząd

"Bruksela będzie zamykać nasze konta?". Czym zajmuje się nowy unijny urząd

Źródło:
Konkret24

Kordon samochodów, ogrodzenie i betonowe zapory - w takim otoczeniu ma się rzekomo odbywać tegoroczny świąteczny jarmark w belgijskim mieście Brugia. Choć trudno w ten widok uwierzyć - wielu wierzy, więc obraz generuje tysiące wyświetleń w sieci. Nie tylko polskiej.

Jarmark świąteczny "strzeżony jak granica"? Nie, to nie jest "nowoczesna Europa"

Jarmark świąteczny "strzeżony jak granica"? Nie, to nie jest "nowoczesna Europa"

Źródło:
Konkret24

Słowa Jarosława Kaczyńskiego z konwencji PiS rozgrzały scenę polityczną. Prezes straszył, że Unia Europejska chce zniszczyć Polskę jako suwerenny kraj. Politycy PiS ochoczo tłumaczą, że dokona się to poprzez zmiany traktatów. A ponieważ to temat skomplikowany i wyborcom mało znany - łatwo można go sprowadzić do prostych tez. Fałszywych.

Kaczyński straszy "utratą suwerenności". Trzy fałszywe filary tej tezy

Kaczyński straszy "utratą suwerenności". Trzy fałszywe filary tej tezy

Źródło:
Konkret24

"Wierna służąca Ukrainy" - piszą o minister edukacji Barbarze Nowackiej internauci, komentując jej rzekomą decyzję wprowadzenia języka ukraińskiego na maturę. Jednak to nie ona podpisała stosowne rozporządzenie - i nie jest to jedyne przekłamanie dotyczące tej reformy.

Ukraiński na maturze. Kto w końcu go wprowadził?

Ukraiński na maturze. Kto w końcu go wprowadził?

Źródło:
Konkret24

"Wezwał Ukrainę do uznania Krymu za rosyjski", jego "słowa mogą być sygnałem, że kraje Unii Europejskiej zaczną deportować Ukraińców" - informują rosyjskie media. O kogo chodzi? O Leszka Millera. Niektóre wypowiedzi byłego premiera o wojnie w Ukrainie brzmią bowiem jak echa przekazów Kremla. Powiela fałszywe narracje rosyjskiej propagandy, tłumacząc to "prawem obywatela".

Leszek Miller o wojnie w Ukrainie. Wypowiedzi, które cieszą Kreml

Leszek Miller o wojnie w Ukrainie. Wypowiedzi, które cieszą Kreml

Źródło:
Konkret24

Resort zdrowia chce, aby od 2027 roku szczepienia przeciwko HPV były obowiązkowe między 9. a 15. rokiem życia. Wśród przeciwników szczepień wywołuje to kolejną falę medycznej dezinformacji - budowanej między innymi na starym piśmie z Ministerstwa Zdrowia.

Szczepionki na HPV. Pismo z resortu zdrowia wykorzystane do fałszywego przekazu

Szczepionki na HPV. Pismo z resortu zdrowia wykorzystane do fałszywego przekazu

Źródło:
Konkret24

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Sebastian Kaleta twierdzi, że polski sędzia odmówił wydania Niemcom Wołodymyra Żurawlowa, ponieważ uznał niemieckich sędziów za upolitycznionych. A jako "dowód" swojej tezy, opublikował nagranie. Brzmi sensacyjnie, ale to manipulacja.

Jak poseł Kaleta słowa obrońcy Ukraińca przypisał sędziemu. "To jest grube"

Jak poseł Kaleta słowa obrońcy Ukraińca przypisał sędziemu. "To jest grube"

Źródło:
Konkret24

"Rząd Tuska masowo ściąga imigrantów!", "zalew imigrantów pod rządami Tuska" - alarmują politycy Konfederacji i PiS. A Sławomir Mentzen grzmi, że "Tusk niczym się tu nie różni od Kaczyńskiego". Jako rzekomy dowód na tę tezę podawane są liczby: a to o pozwoleniach na pracę, a to o wizach pracowniczych. Mylone i błędnie intepretowane. Bo rzeczywiste liczby tezy opozycji nie potwierdzają.

"Tusk ściąga dziesiątki tysięcy imigrantów"? Ostra manipulacja liczbami

"Tusk ściąga dziesiątki tysięcy imigrantów"? Ostra manipulacja liczbami

Źródło:
Konkret24

Według europosła PiS Waldemara Budy kandydujący na prezydenta Karol Nawrocki obiecał podczas kampanii wyborczej "ustawę o obniżce prądu" w sto dni po objęciu urzędu. Czy naprawdę to obiecał?

Obniżenie cen prądu. Co Nawrocki obiecał, a co Buda zapamiętał

Obniżenie cen prądu. Co Nawrocki obiecał, a co Buda zapamiętał

Źródło:
Konkret24

Europoseł PiS Bogdan Rzońca obarczył Donalda Tuska winą za przejęcie Ursusa przez ukraińskiego inwestora. Przypominamy, jak naprawdę wyglądała historia kłopotów i upadłości polskiego przedsiębiorstwa. Bo ta przypada na lata rządów Zjednoczonej Prawicy.

"Brawo za 'repolonizację' panie Tusk". Jak polityk PiS przekręca historię upadku Ursusa

"Brawo za 'repolonizację' panie Tusk". Jak polityk PiS przekręca historię upadku Ursusa

Źródło:
Konkret24

"Zabrać resztki suwerenności narodowej i stworzyć z UE superpaństwo zarządzane z Brukseli" - to ma być cel przegłosowanej rezolucji Parlamentu Europejskiego. To znaczy tak interpretuje to europosłanka Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik, bo rzeczywistość jest nieco inna.

"Chcą odebrać Polsce prawo weta"? Czym straszy europosłanka

"Chcą odebrać Polsce prawo weta"? Czym straszy europosłanka

Źródło:
Konkret24

Kancelaria Prezydenta RP ma być najbardziej oszczędną i zatrudniać najmniej pracowników w porównaniu do innych najważniejszych instytucji w kraju - Kancelarii Sejmu, Kancelarii Senatu i kancelarii premiera. Tak uważa Zbigniew Bogucki, który chwali zaradność kierowanego przez siebie organu. Czy ma rację? Przyglądamy się tym czterem instytucjom.

Bogucki: Kancelaria Prezydenta "najbardziej oszczędna" i zatrudnia najmniej? Wcale nie

Bogucki: Kancelaria Prezydenta "najbardziej oszczędna" i zatrudnia najmniej? Wcale nie

Źródło:
Konkret24

Internauci komentują w sieci od kilku dni pomysł, by bezdzietne Polki pracowały do 65. roku życia tak jak mężczyźni. Jedni wskazują plusy, inni minusy takiego rozwiązania. Czy jednak projekt opóźnienia wieku emerytalnego dla bezdzietnych kobiet powstał w Kancelarii Prezydenta?

Bezdzietne Polki i "praca do 65. roku życia". To nie projekt prezydencki

Bezdzietne Polki i "praca do 65. roku życia". To nie projekt prezydencki

Źródło:
Konkret24

"I jak tu nie popierać Nawrockiego?" - stwierdzają internauci, komentując medialne doniesienia o "nowym świadczeniu 1000 plus", które miał już zatwierdzić nowy prezydent. W tekstach czytamy, jakoby Karol Nawrocki "podpisał ustawę", "wprowadził PIT-0", "dał rodzinom ogromny bonus" itp. Tylko że takiego pomysłu nawet nie było.

Prezydent "podpisał ustawę", "wprowadził 1000 plus"? Co podpisał Nawrocki

Prezydent "podpisał ustawę", "wprowadził 1000 plus"? Co podpisał Nawrocki

Źródło:
Konkret24