Minister kultury przekonywał w radiowym wywiadzie, że za rządów Donalda Tuska w skrajnej biedzie żyło 30 procent polskich dzieci, a teraz już tylko 3-4 procent. Tłumaczymy, skąd wziął takie liczby i dlaczego błędnie je interpretuje.
Minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński 15 września, goszcząc w radiowej Trójce, został zapytany m.in. o nagrodzony w Wenecji film "Zielona granica" Agnieszki Holland, który opowiada o uchodźcach na polsko-białoruskiej granicy. Przyznał, że filmu nie widział, ale stwierdził: "Bardzo oburzające są różne wypowiedzi pani Holland i innych celebrytów czy artystów, którzy, z jednej strony, zajmują się głębokością dekoltu, jaki prezentują na różnych festiwalach, a z drugiej strony, pochylają się nad losem emigrantów ekonomicznych, którzy są wykorzystywani przez Putina i Łukaszenkę".
Prowadząca rozmowę dodała, że oskarżenia wobec działań polskich służb na granicy to "oskarżenia o brak empatii, wręcz nawet o okrucieństwo". Piotr Gliński odpowiedział: "Bardzo to jest oburzające, bo to jest, ma pani rację, to jest wykorzystanie takiego szantażu moralnego. Tymczasem my jako politycy mamy obowiązek kierowania się etyką odpowiedzialności. My musimy podejmować decyzje, które czasami właśnie można powiedzieć, że są bezduszne. Nie są bezduszne. One są w interesie Polski, w interesie milionów polskich ludzi". Po czym dodał:
Ja bym się spytał tych wszystkich celebrytów, co oni robili, jak w Polsce trzydzieści procent dzieci, najwięcej w Europie, do piętnastego roku, za rządów Donalda Tuska żyło w biedzie. Żyło w skrajnej biedzie. To są statystyki europejskie. Trzydzieści procent polskich dzieci w tamtym czasie, gdy rządził Donald Tusk w Polsce, żyło w skrajnej biedzie. W tej chwili to jest cztery, trzy procent.
"To jest za dużo o te cztery, trzy procent, no, ale różnica jest kolosalna. Tak powinni działać politycy: żeby rozwiązywać takie problemy społeczne i masowe. I między innymi poprawiać los polskich dzieci poprzez nasze decyzje w ciągu ostatnich siedmiu i pół roku" - dodał.
Przekaz forsowany przez Jarosława Kaczyńskiego
Piotr Gliński nie jest pierwszym politykiem PiS, który powtarza tezę o dziesięciokrotnym spadku ubóstwa wśród dzieci w Polsce za rządów Zjednoczonej Prawicy. Mówił o tym co najmniej dwukrotnie prezes Jarosław Kaczyński. Na przykład 14 sierpnia na spotkaniu w Uniejowie powiedział: "W ciągu ostatnich ośmiu lat, dam taki przykład, ilość dzieci, które są zagrożone nędzą, wykluczeniem... z 30 procent w Polsce zmniejszyła się do 3,2 procent, prawie dziesięć razy". A na konwencji PiS w Końskich 9 września: "Początek naszych rządów: 30 procent dzieci w sferze zagrożenia nędzą. Prawie koniec tego ośmiolecia - bo nie naszych rządów oczywiście - według danych organizacji autoryzowanej przez Eurostat, a więc danych zewnętrznych, zmniejszyliśmy to w zeszłym roku do 4,2 procent, a są już dane z tego roku pierwsze: do 3,2".
Jak wyjaśnialiśmy w Konkret24, dane unijnego Eurostatu i polskiego Głównego Urzędu Statystycznego nie potwierdzają tych podawanych przez prezesa PiS. Minister Gliński je powtórzył, dodając, że chodzi o dzieci do 15. roku życia i twierdząc, że 30 proc. w czasach rządów PO-PSL to był najwyższy wynik w Europie. Wyjaśniamy więc, co się nie zgadza w tym jednym z głównych przekazów PiS.
Nie "trzy, cztery" procent, tylko prawie 17
Minister kultury powołał się na "statystyki europejskie". Eurostat podaje dane o zagrożeniu ubóstwem i wykluczeniem społecznym z podziałem na grupy wiekowe. I tak: dzieci do 15. roku życia - o takich mówił minister Gliński - występują w tych danych jako grupa wiekowa 11-15 lat. Nie są to więc wszystkie dzieci w Polsce. Tym niemniej w tej grupie w 2015 roku (ostatnim roku rządów PO-PSL) rzeczywiście 31,5 proc. dzieci było zagrożonych ubóstwem. Po ośmiu latach rządów Zjednoczonej Prawicy ten odsetek spadł - ale nie do "trzech, czterech procent", tylko do 18 proc. w 2022 roku. Przejrzeliśmy inne przedziały wiekowe dotyczące dzieci (m.in. 6-11 lat, 12-17 lat) - tam statystki też nie potwierdzają tego, co mówił Gliński.
Również jeżeli chodzi o dane dotyczące wszystkich dzieci w Polsce - czyli osób do 18. roku życia - statystyki Eurostatu nie potwierdzają narracji PiS. W 2015 roku 26,8 proc. Polaków do 18. roku życia było zagrożonych ubóstwem, w 2022 roku ten odsetek spadł do 16,7 proc. Wprawdzie w 2020 roku było to 16,1 proc., lecz od tego czasu udział znowu rośnie: do 16,5 proc. w 2021 i 16,7 proc. w 2022.
Minister kultury mówił, że poziom ubóstwa polskich dzieci z czasów Donalda Tuska był najwyższy w Europie. To nieprawda. W 2015 roku aż w 11 krajach Unii Europejskiej odsetek dzieci do lat 15 zagrożonych ubóstwem był wyższy niż w Polsce. Były to: Malta (32,4 proc.), Irlandia (33,2), Łotwa (34,9), Portugalia (36,1), Włochy (37,4), Hiszpania (39,7), Węgry (42,9), Litwa (43,3), Grecja (43,9), Bułgaria (48,7) i Rumunia (56,1).
Inne dane w programie wyborczym PiS
Ciekawe jest, że PiS przedstawia dane o ubóstwie wśród dzieci w swoim programie wyborczym - i są inne od tych podawanych w publicznych wypowiedziach polityków tej partii. Do programu wzięto mianowicie statystyki dla dwóch grup wiekowych: poniżej 6 lat i 6-11 lat. W pierwszej grupie w 2015 roku zagrożonych ubóstwem było 23 proc. dzieci, a w 2022 roku - 14 proc. W drugiej grupie w 2015 roku ten odsetek wynosił 25 proc., a w 2022 roku - 17 proc.
Nawet więc liczby prezentowane przez PiS nie potwierdzają tez Piotra Glińskiego i Jarosława Kaczyńskiego, że ubóstwo wśród dzieci za czasów ich rządów spadło dziesięciokrotnie wobec okresu rządów PO-PSL.
Deprywacja materialna wśród dzieci. Eurostat: 4,8 procent; GUS: 5,7 procent
Jak już wspomnieliśmy, Eurostat publikuje też bardziej szczegółowe dane dotyczące ubóstwa wśród dzieci: wskaźnik deprywacji materialnej. W przypadku dzieci do 16. roku życia podaje odsetek tych, które ze względu na problemy finansowe w ich gospodarstwach domowych nie są w stanie zaspokoić co najmniej trzech z siedemnastu potrzeb, które Eurostat zakwalifikował jako najważniejsze. Są to np. dwie pary butów, codzienne świeże owoce i warzywa czy odpowiednio ogrzany dom.
Według ostatnich pełnych opublikowanych takich danych Eurostatu w 2021 roku deprywacją materialną dotkniętych było 4,8 proc. dzieci w Polsce. Był to piąty najlepszy wynik w Unii Europejskiej (ex aequo z Danią). Mniejszy odsetek dzieci dotkniętych deprywacją materialną jest notowany w: Estonii (3,8 proc.), Finlandii (3,7 proc.), Szwecji (3,5 proc.) i Słowenii (2,9 proc.). W przypadku tych danych nie da się jednak pokazać dłużej perspektywy, np. roku 2015, ponieważ Eurostat wprowadził tę kategorię dopiero w 2021 roku.
Gdy zagłębiliśmy się w dane kategorii Skrajna deprywacja materialna i społeczna - znaleźliśmy statystyki dotyczące dzieci w Polsce od 11 do 15 lat tylko za 2022 rok: tu widać odsetek 3,2 proc. (mniej więcej tyle, ile wskazał Gliński) - tylko że w 2015 roku ten wskaźnik w Polsce wynosił 10,5 proc. (a nie 30 proc.) Gdyby więc wziąć pod uwagę akurat tę kategorię, podane przez ministra Glińskiego liczby też się nie zgadzają.
Własne dane o zasięgu skrajnego ubóstwa wśród dzieci publikuje także polski Główny Urząd Statystyczny. Skrajne ubóstwo dotyka osób w tych gospodarstwach domowych, w których poziom wydatków jest niższy niż minimum egzystencji wyznaczające poziom zaspokojenia potrzeb, poniżej którego następuje biologiczne zagrożenie życia oraz rozwoju psychofizycznego człowieka. Wysokość tego minimum każdego roku oblicza Instytut Pracy i Spraw Socjalnych. Jest ono zróżnicowane ze względu na liczebność gospodarstwa domowego i w 2022 roku wynosiło od 775 zł dla osoby samotnie gospodarującej do 3490 zł dla małżeństwa z trójką dzieci.
Według GUS skrajne ubóstwo w Polsce w 2015 roku dotyczyło 9 proc. dzieci do 17. roku życia. W 2022 roku wskaźnik spadł do 5,7 proc., choć od 2021 roku zanotowano wzrost z 5,3 proc.
Żadne z przytoczonych danych, zarówno unijnych jak i polskich, nie potwierdzają więc słów Piotra Glińskiego, że ubóstwo wśród dzieci w ciągu ostatnich lat spadło z trzydziestu do trzech, czterech procent.
Źródło: Konkret24