Były pytania o mieszkania - te budowane i te przejmowane. Było o Zielonym Ładzie, migrantach czy stosunku do Ukrainy. Ostatnia przed pierwszą turą wyborów debata prezydencka pokazała, że wciąż warto sprawdzać, co mówią wyborcom kandydaci. I tym razem padały - jak to określił jeden z uczestników - "fake newsy, półprawdy, a często ordynarne kłamstwa".
Niemal cztery godziny trwała ostatnia debata przed wyborami prezydenckimi, która odbyła się w poniedziałek 12 maja wieczorem. Zorganizowały ją stacje TVP, TVN24 i Polsat. Udział wzięło wszystkich 13 kandydatów: Artur Bartoszewicz, Grzegorz Braun, Magdalena Biejat, Szymon Hołownia, Marek Jakubiak, Joanna Senyszyn, Krzysztof Stanowski, Karol Nawrocki, Maciej Maciak, Sławomir Mentzen, Marek Woch, Rafał Trzaskowski i Adrian Zandberg.
W imieniu redakcji debatę prowadzili: Dorota Wysocka-Schnepf (TVP), Radomir Wit (TVN24) i Piotr Witwicki (Polsat). Pierwsza część podzielona była na dwa bloki - politykę krajową i zagraniczną. W każdej części każdy z trzech dziennikarzy zadał po jednym takim samym pytaniu wszystkim kandydatom, a potem kandydaci zadawali pytanie jednemu kontrkandydatowi. Po dwóch blokach tematycznych była runda pytań wzajemnych. Każdy kandydat mógł zadać po dwa pytania, ale nie temu samemu kontrkandydatowi. Na koniec kandydaci mieli półtorej minuty na swobodną wypowiedź.
Już podczas zadawania pytań i udzielania odpowiedzi kandydaci zarzucali sobie nawzajem mówienie nieprawdy czy zmienianie zdań na jakiś temat. Rafał Trzaskowski mówił, że "prawdy polityk nie może się obawiać". Szymon Hołownia oświadczył wprost: "Karol Nawrocki jest kłamcą". Zaś kandydat PiS w ostatniej wypowiedzi przestrzegał: "Tematy zastępcze, fake newsy, półprawdy, a często ordynarne kłamstwa nie mogą zabrać wam (wyborcom – red.) poczucia, o czym są najbliższe wybory, które odbędą się w niedzielę".
Jednocześnie ani jemu, ani innym kandydatom nie udało się uniknąć podczas wypowiedzi manipulowania faktami, podawania półprawd, nieścisłości czy po prostu nieprawd. Prezentujemy te, które dotyczyły istotnych tematów poruszanych w debacie.
FAŁSZ. Nawrocki o przejętym mieszkaniu: "pomogłem człowiekowi", "zapłaciłem za mieszkanie"
Jednym z powracających tematów podczas debaty było mieszkanie w Gdańsku przejęte przez kandydata PiS Karola Nawrockiego od Jerzego Ż. To zresztą jest afera, która zdominowała ostatnie tygodnie kampanii prezydenckiej. Zapytany przez Szymona Hołownię, "dlaczego ukrywa te przekręty, które zrobił, żeby wbić zęby w mieszkanie człowieka, który nie ma teraz ani mieszkania, ani [jego] opieki", Nawrocki odpowiedział: "Pomogłem człowiekowi, kupiłem od niego mieszkanie i przekazałem je ostatecznie na cele charytatywne (…)". A potem, odpowiadając na pytanie Magdaleny Biejat, stwierdził: "Pomogłem człowiekowi, który mógł być poddany kryzysowi bezdomności właśnie, bo nie stać go było na czynsz. Pomogłem człowiekowi, któremu zapłaciłem za mieszkanie, a jego właścicielem stałem się w roku 2017. Pan Trzaskowski tu mi dał taki dokument. A w 2021 roku podpisałem, że nadal będę się opiekował tym człowiekiem w ramach swoich możliwości". I dodał, że "oddał to mieszkanie organizacji charytatywnej". Tymczasem afera i niejasności z kawalerką Nawrockiego dotyczą właśnie sposobu jej "zakupu" i opieki nad właścicielem mieszkania - który wylądował w domu pomocy społecznej.
Zaczęło się 28 kwietnia podczas debaty prezydenckiej "Super Expressu" Nawrocki powiedział niezgodnie z prawdą, że ma tylko jedno mieszkanie. Krótko potem portal Onet ujawnił, że jest jeszcze 28-metrowa kawalerka w Gdańsku. Należała do pana Jerzego, który przejął ją od miasta na własność z 90-procentową bonifikatą, dlatego że Nawrocki w 2011 roku wpłacił za niego całą kwotę, czyli 12 tys. zł. Po ponad pięciu latach historyk kupił od pana Jerzego ten lokal. W akcie notarialnym podano rynkową cenę 120 tys. zł. W ujawnionym z kolei przez Interię dokumencie z 2021 roku Nawrocki oświadcza, że zobowiązał się do dożywotnej opieki nad panem Jerzym. Tylko że od kwietnia 2024 roku 80-letni pan Jerzy przebywa w domu pomocy społecznej, a rzeczniczka sztabu Nawrockiego informowała, że od grudnia 2024 roku Nawrocki nie miał kontaktu ze swoim "podopiecznym". W sprawie kluczą i Nawrocki, i sztab kandydata. Twierdzą, że to spisek służb specjalnych. Politycy PiS forsują tezę, że "postąpił wyjątkowo empatycznie, wyjątkowo uczciwie, wszystkie warunki dochowuje, płaci za to mieszkanie". Tak samo mówił właśnie Nawrocki podczas debaty. Odsyłał do opublikowanego krótko wcześniej nagrania w mediach społecznościowych, w którym "opowiada o tym, jak wyglądała sprawa mieszkania pana Jerzego" - ale i tam nie wszystko tłumaczy. Nie potwierdza, że zgodnie z zapisem aktu notarialnego przekazał panu Jerzemu 120 tys. - tylko powtarza, że płacił czynsz, a strony "mogą regulować sprawę zapłaty"; w ogóle nie mówi, kiedy zapłacił sumę wpisaną w akcie notarialnym. Faktem jest natomiast, że Nawrocki zyskał przejęty w niejasnych okolicznościach lokal, że jego podopieczny jest w DPS, a nie otoczony jego opieką i że dopiero po wybuchu afery kandydat PiS zdecydował się przekazać mieszkanie jednej z organizacji pozarządowych - a nie panu Jerzemu czy miastu. Do tej pory nie przedstawiono żadnych dowodów na to, że Nawrocki faktycznie zapłacił 120 tys. zł.
FAŁSZ. Trzaskowski: "już nie ma Europejskiego Zielonego Ładu"
Na pytanie Artura Bartoszewicza o forsowanie Europejskiego Zielonego Ładu i jego zgodność z Konstytucją RP, Rafał Trzaskowski odpowiedział: "Już nie ma Europejskiego Zielonego Ładu, dlatego że w tej chwili zmienił się świat, jeżeli chodzi o kwestie dotyczące załamania łańcucha dostaw i tego, że musimy inwestować w nasz przemysł i w naszą konkurencyjność". Zielony Ład to nie jeden, zwarty dokument, lecz plan mający doprowadzić do neutralności klimatycznej państw członkowskich Unii Europejskiej do 2050 roku. Jego kluczowym elementem jest pakiet dyrektyw Gotowi na 55 (z ang. Fit fot 55), które mają służyć ograniczeniu emisji dwutlenku węgla o 55 proc. do 2030 roku. Ten plan nie został porzucony, a jego założenia dochodzenia do neutralności klimatycznej nadal są stopniowo realizowane w UE. Ma w tym pomagać 13 dyrektyw, z których większość jest już uchwalona lub nawet weszła w życie. Do tej pory nie wycofano się z żadnej dyrektywy. To prawda, że Komisja Europejska wysyła sygnały, że Zielony Ład może zostać złagodzony. W listopadzie 2024 roku szefowa KE Ursula von der Leyen stwierdziła: "Będziemy trzymać się celów Europejskiego Zielonego Ładu, ale musimy w tej transformacji być zręczniejsi". Jej pomysły stawiające na pierwszym miejscu konkurencyjność europejskiej gospodarki a nie dążenie do neutralności klimatycznej, nie oznaczają jednak wprost, że "już nie ma Europejskiego Zielonego Ładu", ponieważ jako koncepcja on wciąż obowiązuje w Unii Europejskiej.
Jeszcze w nocy podczas debaty do tej wypowiedzi kandydata KO odniósł się w serwisie X Jakub Wiech, redaktor naczelny Energetyka24.com, pisząc: " To ja tylko przypomnę, że w podpisanym 9 maja traktacie polsko-francuskim mamy takie stwierdzenie: 'Strony zobowiązują się do przyczynienia się do osiągnięcia europejskich celów klimatycznych, w tym celu na 2030 rok i neutralności klimatycznej UE do 2050 roku' (art. 7). Te cele (2030, 2050) wyznacza dla UE właśnie Europejski Zielony Ład, którego elementem jest np. Fit for 55, który został przyjęty i którego element już wchodzą w życie albo zaraz wejdą".
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Morawiecki o tym, jak "skutecznie blokowali" Zielony Ład. Dwa razy nieprawda
MANIPULACJA. Mentzen: "średni wiek polskiego rezerwisty to 50 lat"
Sławomir Mentzen, zapytany przez marszałka Hołownię o udział kobiet w armii, stwierdził, że polska armia ma zdecydowanie większe problemy niż to, ile kobiet w niej służy. "W tym momencie średni wiek polskiego rezerwisty, kogoś kto był kiedyś przeszkolony i jest w stanie zostać teraz powołany do wojska, to jest 50 lat" – oświadczył kandydat Konfederacji.
Tę tezę politycy Konfederacji głoszą już od jakiegoś czasu - również Sławomir Mentzen. Weryfikowaliśmy ją w Konkret24. Oparta jest na raporcie "Tabele porodówki. Mapowanie luk w dyskusji o liczebności SZ RP A.D. 2020" Fundacji Ad Arma z Torunia, której prezesem jest Jacek Hoga, doradca Mentzena do spraw wojskowości. Dokument powstał prawie pięć lat temu, w sierpniu 2020 roku, a informacji o średniej wieku nie podano w nim wprost - czytelnik może to samodzielnie wyliczyć z danych pochodzących z pokazanego tam modelu matematycznego fundacji. Z raportu dowiadujemy się m.in. tego, że na podstawie swojego modelu matematycznego organizacja oszacowała, iż w 2020 roku "rezerwy wyszkolone składały się z ok. 1,7 mln żołnierzy rezerwy" (str. 53). Podała liczebność grup wiekowych żołnierzy rezerwy w 2020 roku: 21-30 lat - zbiór pusty (osoby w tym przedziale wiekowym nie zostały objęte powszechnym poborem wojskowym); 31-40 lat - 270 tys. żołnierzy rezerwy; 41-50 lat - 570 tys., 51-60 lat - 870 tys.
Tylko że są to nieoficjalne szacunki, oparte na modelu matematycznym - a nie na danych z resortu obrony czy innych instytucji mających odpowiednie dane. Sama fundacja zwraca zresztą uwagę na ograniczenia tego modelu i założenia. Natomiast oficjalnych statystyk nie ma. Ministerstwo Obrony Narodowej, pytane przez Konkret24 o średni wiek rezerwistów, poinformowało: "Szczegółowe dane ilościowe dotyczące żołnierzy pasywnej rezerwy stanowią informację niejawną". Tak więc teza Menztena o średnim wieku rezerwistów jest nieweryfikowalna, nie można wykazać jej prawdziwości, a źródło nie jest wiarygodne statystystycznie.
MANIPULACJA: Hołownia, Bartoszewicz o decydującej roli referendum
Niektórzy kandydaci na prezydenta zapowiadali, w jaki sposób chcieliby korzystać z narzędzia, jakim jest referendum. Artur Bartoszewicz, optując za "demokracją bezpośrednią, która pozwoli nam wszystkim podejmować decyzje", zapowiadał: "To razem w referendach zdecydujemy, co jest dla nas najważniejsze. To razem w referendach bezprogowych, w referendach, które będą wiążące dla rządzących, zdecydujemy, jakiej Polski chcemy. To razem zdecydujemy o wszystkich rozwiązaniach społecznych, gospodarczych, politycznych".
Podobnie na decydującą rolę referendum wskazywał Szymon Hołownia, w kontekście zmiany prawa aborcyjnego: "Jeżeli chodzi o rozwiązanie tej sprawy docelowo tylko referendum. (...) Należy oddać głos narodowi". Jednak wprowadzenie regularnych referendów tylko z inicjatywy prezydenta jako stałego elementu demokracji bezpośredniej wymagałoby zmiany Konstytucji RP i odpowiednich ustaw. O obecnym stanie prawnym, nawet jeśli wynik referendum w sprawie jakiegokolwiek prawa byłby wiążący (tj. zagłosowało w nim więcej niż połowa uprawnionych do głosowania), to wdrożenie zmian zgodnych z wolą obywateli nadal należy do polityków - posłów i senatorów zasiadających w parlamencie. Czyli to nie "w referendach decydujemy", to nie "naród decyduje". Jeśli projekt ustawy nie zyska większości, nowe prawo nie zostanie uchwalone. Rolę referendum oraz następujący po nim proces legislacyjny wyjaśnialiśmy w Konkret24.
FAŁSZ. Nawrocki: "Polska buduje apartamenty dla nielegalnych migrantów"
Karol Nawrocki usłyszał od Rafała Trzaskowskiego pytanie o sprawę apartamentu Deluxe w kompleksie hotelowym Muzeum II Wojny Światowej, z którego korzystał. Trzaskowski zapytał czy zapłacił on za swój pobyt tam. Odpowiadając mu, Nawrocki stwierdził: "Nie mogłem mieszkać sto dni w apartamencie, jeśli spędzałem sylwestra w domu i mam z tego zdjęcia. Tymczasem wy zajmujecie się, pan i telewizja rządowa, rzeczami, których nie było. (...) A nie zajmujecie się apartamentami dla nielegalnych migrantów, które buduje obecnie Polska – Centrami Integracji dla Cudzoziemców".
Nazwanie Centrów Integracji Cudzoziemców (CIC) "apartamentami dla nielegalnych migrantów" to nieprawda powtarzana od dłuższego czasu przez polityków prawicy. Jak wyjaśnialiśmy w Konkret24, CIC to nie placówki stałego pobytu migrantów, tylko punkty informacyjno-usługowe. Ponadto skierowane są do osób, które legalnie przebywają w Polsce - głównie do Białorusinów i Ukraińców. Jak wyjaśnialiśmy w Konkret24, chodzi o to, aby obcokrajowiec w jednym miejscu mógł otrzymać pomoc dotyczącą adaptacji w kraju, podjęcia pracy, rozpoczęcia kursów języka polskiego, pomocy psychologicznej dla dzieci i innych inicjatyw integrujących go z Polakami. Nie jest więc to placówka mieszkaniowa, a bardziej urząd.
Nawrocki zarzuca obecnemu rządowi, że Polska aktualnie takie centra buduje. Ale nie wspomina już, że ich zamysł sięga 2021 roku, czyli czasów Zjednoczonej Prawicy.
CZYTAJ TEŻ: Centra Integracji Cudzoziemców dla "nielegalnych imigrantów"? Wielostopniowa manipulacja
FAŁSZ: Trzaskowski: "dzięki tym zapisom nie wejdzie w życie żaden pakt migracyjny"
Rafał Trzaskowski, zapytany przez Karola Nawrockiego o swoje słowa z 2015 roku na temat przyjmowania uchodźców, stwierdził: "Ja w 2015 roku walczyłem o to, żeby zabezpieczyć granice, walczyliśmy o to, żeby rozwiązywać problemy migrantów w krajach trzecich. I walczyłem o to, i wywalczyłem zapis, który jasno mówi, że my nie będziemy w ogóle przyjmowali żadnych migrantów, jeżeli pomożemy Ukrainie i to się właśnie stało. W związku z tym, dzięki tym zapisom, nie wejdzie żaden pakt migracyjny w życie, dlatego że myśmy już zrobili swoje, jeżeli chodzi o odpowiedzialność za migrantów". W 2015 roku Rafał Trzaskowski był wiceministrem spraw zagranicznych odpowiedzialnym za kwestie europejskie. W obliczu kryzysu migracyjnego, wywołanego m.in. napływem uchodźców do Grecji i Włoch, z ramienia polskiego rządu negocjował w Brukseli sposoby poradzenia sobie z kryzysem, w tym temat możliwej relokacji migrantów między kraje UE. Jeśli chodzi o konkretne dokumenty uchwalone w tamtym czasie, to kluczowa była Decyzja Rady UE z 14 września 2015 roku "ustanawiająca środki tymczasowe w obszarze ochrony międzynarodowej na rzecz Włoch i Grecji", w której zapisano wynegocjowane wcześniej zasady relokacji. Zgodnie z tym, co mówi Rafał Trzaskowski, w tym dokumencie dodano artykuł mówiący, że w przypadku "nagłego napływu obywateli państw trzecich" do danego kraju, Rada UE może zwolnić go z obowiązku przyjmowania relokowanych uchodźców. Kluczowe jest jednak, że ta Decyzja Rady UE dotyczyła wyłącznie migrantów przybywających do Włoch i Grecji, a jak sprawdziliśmy - przestała obowiązywać we wrześniu 2017 roku. Przypomnijmy, że w ramach paktu migracyjnego Komisja Europejska dopiero w październiku 2025 roku określi, które kraje poddane są presji migracyjnej i z tego powodu potrzebują pomocy. Zapytaliśmy KE, czy wspomniany przez Rafała Trzaskowskiego przepis będzie brany pod uwagę przy tej ocenie. Jednak jest to bardzo mało prawdopodobne, ponieważ dokument z 2015 roku przestał obowiązywać osiem lat temu. Dlatego twierdzenie kandydata KO, że wywalczony przez niego zapis spowoduje, że "nie wejdzie żaden pakt migracyjny w życie", uznajemy jako fałsz. CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Pakt migracyjny a Polska. Kiedy Komisja Europejska zdecyduje
FAŁSZ: Jakubiak: "tylko czternaście domów opieki społecznej" w Warszawie
Marek Jakubiak, pytając Joannę Senyszyn o sytuację seniorów w Warszawie, stwierdził: "Mamy proszę państwa gigantyczny budżet. Mamy wielkie miasto. To jest milion osiemset tysięcy mieszkańców, ale tylko niestety czternaście domów opieki społecznej, o których tutaj dzisiaj mówiliśmy". Jednak Jakubiak nieco tę liczbę zaniżył. Według danych na stronach warszawskiego ratusza w stolicy funkcjonuje nie 14, tylko 19 domów pomocy społecznej prowadzonych przez lub na zlecenie miasta, w tym: domy dla osób w podeszłym wieku (dzielnice: Wola, Śródmieście, Praga Południe, Ochota, Białołęka); domy dla osób przewlekle somatycznie chorych (Śródmieście, Ochota, Mokotów, Praga Północ, Bemowo, Śródmieście, Praga Południe); domy dla osób niepełnosprawnych intelektualnie (Wawer); jeden dom dla osób przewlekle psychicznie chorych (Bielany).
ZOBACZ "PODCAST POLITYCZNY": Finałowa debata: gołąbki pokoju, tajemniczy gadżet i dwa zdania Trzaskowskiego
MANIPULACJA: Trzaskowski: "wybudowałem od podstaw Szpital Południowy"; "pozyskałem 200 milionów złotych z funduszy unijnych"
Rafał Trzaskowski, odpowiadając na pytanie Sławomira Mentzena o wprowadzenie funduszy ubezpieczeń zdrowotnych (to prywatne instytucje, które miałby konkurować z NFZ – red.), powiedział: "Pozyskałem 200 milionów złotych z funduszy unijnych, żeby walczyć z rakiem. W ogóle wybudowałem jeden szpital od podstaw, Szpital Południowy". Cztery warszawskie szpitale: Bielański, Praski, Czerniakowski i Południowy na realizację swoich projektów o wartości 244 mln zł dostaną z Krajowego Planu Odbudowy 216 mln zł. Za te pieniądze zostanie kupiony sprzęt i zostaną wyremontowane pomieszczenia szpitali, głównie związane z opieką onkologiczną. Tyle że to nie prezydent Warszawy składał wnioski o dofinansowanie, lecz bezpośrednio same placówki. Ostateczną decyzję podejmowało Ministerstwo Zdrowia. Słowa Trzaskowskiego o tym, że "zbudował od podstaw" Szpital Południowy, są również manipulacją mającą podkreślać jego dokonania. Budowa rozpoczęła się w grudniu 2016 roku – symbolicznie pierwsze łopaty wbito 12 grudnia, gdy stolicą kierowała jeszcze Hanna Gronkiewicz-Waltz. Trzaskowski prezydentem został 22 listopada 2018 roku.
FAŁSZ: Senyszyn: "Rosjanie już prawie przestali zajmować nowe tereny w Ukrainie"
Udzielając odpowiedzi na pytanie dotyczące polityki krajowej, Joanna Senyszyn stwierdziła, że 5 proc. PKB na obronność to "ogromne, wręcz niewyobrażalne pieniądze" i dodała: "Już teraz widać gołym okiem, że wojny nie będzie. Rosjanie już prawie przestali zajmować nowe tereny w Ukrainie".
Niestety, tak dobrze nie jest. Mimo deklaracji Władimira Putina o gotowości do wznowienia rozmów pokojowych, Rosja wciąż napiera na pozycje ukraińskiej obrony. Oczywiście zdobycze terytorialne są nieporównywalnie mniejsze niż te z początku inwazji w 2022 roku, ale wbrew słowom Joanny Senyszyn rosyjska armia wciąż zajmuje nowe tereny na północy i wschodzie Ukrainy.
Według danych zbieranych przez Harvard Kennedy School tylko w kwietniu 2025 roku Rosja zajęła dodatkowe 345 kilometrów kwadratowych ukraińskiego terytorium. Był to efekt m.in. ofensywy, którą wojska rosyjskie rozpoczęły w tamtym miesiącu w obwodach sumskim i charkowskim na północnym wschodzie kraju. W jej wyniku Rosjanie mieli zająć m.in. wsi Basiwka i Noweńke w obwodzie sumskim, zaraz za granicą rosyjsko-ukraińską.
Natomiast na początku maja najwięcej nowego ukraińskiego terytorium rosyjska armia zdobyła w obwodzie donieckim. Analityk wojskowy Jarosław Wolski 5 maja informował, że "od ostatniego tygodnia Rosjanie ewidentnie poczynili całkiem spore postępy" w rejonie między Konstantynówką a Pokrowskiem. Jego zdaniem Rosjanie przygotowują się do zdobycia w tym roku pierwszego z wymienionych miast.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: zdjęcia organizatora