Dlaczego 10 lutego nie mogliście zobaczyć programów TVN24 i newsów portalu Tvn24.pl

Dlaczego wczoraj nie mogliście zobaczyć programów TVN24 i newsów portalu Tvn24.pl

Czarne ekrany telewizorów, radia nadające tylko jeden komunikat, czarne plansze na stronach serwisów informacyjnych, czarne czołówki gazet – i wszędzie to samo hasło "Media bez wyboru". Tak wyglądał przeprowadzony w środę 10 lutego protest polskich mediów przeciwko obarczeniu ich dodatkową daniną od reklam. Tłumaczymy, dlaczego się na to zdecydowano.

Zaczęło się we wtorek 9 lutego wieczorem opublikowaniem "Listu otwartego do władz Rzeczypospolitej Polskiej i liderów ugrupowań politycznych" podpisanego przez 47 firmy medialnych - właścicieli stacji telewizyjnych, radiowych, gazet, magazynów i serwisów internetowych. List dotyczył nowej planowanej przez rząd opłaty dla mediów nazwanej "składką od reklam", wprowadzanej pod pretekstem pandemii COVID-19.

Propozycję tej daniny zawarto w projekcie ustawy o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzeniu Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów. A informację o projekcie "składki od reklamy internetowej i konwencjonalnej" opublikowało 2 lutego na swoich stronach Ministerstwo Finansów.

Ogólnopolski protest mediów kontra rząd
Ogólnopolski protest mediów kontra rządtvn24

Pierwszy przypadek po 1989 roku tak powszechnej solidarności mediów w Polsce

10 lutego o 4 rano media, które przystąpiły do wspólnej akcji "Media bez wyboru", zaczęły protest. Nadawcy telewizyjni - m.in. TVN Grupa Discovery, Telewizja Polsat, Telewizja Puls - zawiesiły emisję swoich programów. Na ekranach telewizorów po włączeniu kilkudziesięciu kanałów pojawiały się czarne plansze z napisem "Tu miał być Twój ulubiony program". Poniżej wyjaśniano: "Przepraszamy naszych widzów i partnerów handlowych. Dziękujemy za zrozumienia i wsparcie" i odsyłano do listu otwartego. Canal+ Polska, który poparł list protestacyjny, nie przerwał nadawania kanałów z racji tego, że za dostęp do nich płacą widzowie, ale umieścił przy logotypach hasło "Media bez wyboru".

Czarne plansze zastąpiły też strony serwisów internetowych, m.in. Agory SA, Ringier Axel Springer Polska, Grupy Interii, Grupy Eurozet, Polsatu, OKO.press, Natemat.pl; od południa główną witrynę zamknęła też Wirtualna Polska. - Wiedziałem od pewnego czasu, ile firm medialnych weźmie udział w tej akcji, ale to przerosło moje wyobrażenia. To jest pierwszy przypadek po 1989 roku tak powszechnej solidarności mediów w Polsce - zwracał uwagę redaktor naczelny Onetu Bartosz Węglarczyk.

Jeżeli nie ma informacji, to nie ma wyboru, a bez wyboru nie ma demokracji
Jeżeli nie ma informacji, to nie ma wyboru, a bez wyboru nie ma demokracjitvn24

Nie nadawały stacje radiowe – zamiast programu, emitowały zapętlony komunikat o proteście. Usłyszeli go ci, którzy tego dnia włączyli m.in. Radio Zet, RMF FM, Tok FM, Radio Pogoda, Chilli Zet. W stacjach Grupy Radiowej Time nadawano muzykę, a komunikat emitowano między piosenkami. Po południu niektóre rozgłośnie, np. Grupy RMF, zaczęły emitować muzykę i reklamy, ale wciąż przypominano o proteście.

- Nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy nasze programy zastąpić komunikatem informującym o proteście. To dość drastyczny protest, ale inaczej nikt by go nie zauważył - tłumaczył wiceprezes grupy radiowej Agory Adam Fijałkowski. Redaktor naczelny Radia Zet Michał Celeda podkreślał: - Nie było takiej sytuacji, żeby tak liczne media ze sobą współpracowały. Walczymy w słusznej sprawie. W sprawie wolnych mediów.

Dzienniki – m.in. "Gazeta Wyborcza", "Rzeczpospolita", "Fakt", "Dziennik Bałtycki", "Dziennik Łódzki", "Dziennik Zachodni", "Echo Dnia", "Dziennik Polski" – na jedynce opublikowały wyłącznie treść listu mediów do rządu; niektóre ukazały się z czarnymi jedynkami. Tygodniki, które przystąpiły do protestu, opublikowały informację o nim na swoich stronach internetowych z odesłaniem do listu przedstawicieli mediów. Również strony internetowe magazynów – np. Edipresse, Burdy Media Polska, Wydawnictwa Bauer – zamieściły informacje o proteście, nie zamykając jednak dostępu do witryny. Tygodniki, których wydania drukowane ukazały się przed 10 lutego, zapowiadają, że wydrukują treść listu w kolejnym numerze - jak np. "Kronika Beskidzka".

Bo w ciągu dnia do akcji dołączały kolejne media. Rano 11 lutego na liście sygnatariuszy listu do rządu były już 54 firmy medialne.

"To po prostu haracz"

W liście do rządu przedstawiciele firm medialnych piszą wprost, że nowa składka od reklam "to po prostu haracz, uderzający w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę, a także polskie produkcje, kulturę, rozrywkę, sport oraz media". Punktują, że wprowadzenie go będzie oznaczać:

osłabienie, a nawet likwidację części mediów;

ograniczenie możliwości finansowania jakościowych i lokalnych treści;

pogłębienie nierównego traktowania podmiotów działających na polskim rynku medialnym "w sytuacji, gdy media państwowe otrzymują co roku z kieszeni każdego Polaka 2 mld zł";

faworyzowanie firm, które nie inwestują w tworzenie polskich, lokalnych treści kosztem podmiotów, które w Polsce inwestują najwięcej.

Pomysł wprowadzenia nowej opłaty dla mediów będzie dla telewizji, rozgłośni radiowych, portali internetowych i gazet dodatkowym obciążeniem. - Będzie to bardzo poważne obciążenie, które zasadniczo wpłynie na wynik finansowy. Sprawi, że wprowadzi media w straty, co oznacza osłabienie w sensie kadrowym i kontentowym - tłumaczy redaktor naczelny "Rzeczpospolitej" Bogusław Chrabota, który jest też prezesem Izby Wydawców Prasy.

Chrabota: strona rządowa postawiła się jako przeciwna strona wobec niezależnych mediów
Chrabota: strona rządowa postawiła się jako przeciwna strona wobec niezależnych mediówtvn24

Sygnatariusz apelu piszą, że "według szacunków, firmy określane przez rząd jako 'globalni cyfrowi giganci' zapłacą z tytułu wspomnianego haraczu zaledwie ok. 50 - 100 mln zł w porównaniu do 800 mln zł, jakie zapłacą pozostałe aktywne lokalnie media". Zdaniem właścicieli mediów "skandaliczne jest niesymetryczne i selektywne obciążenie poszczególnych firm".

Przypominają, że media co roku płacą do budżetu państwa "rosnącą liczbę podatków, danin i opłat (CIT, VAT, opłaty emisyjne, organizacje zarządzające prawami autorskimi, koncesje, częstotliwości, decyzje rezerwacyjne, opłata VOD itd.)", a działalnością charytatywną wspierają najsłabsze grupy społeczeństwa – także w pandemii.

Właściciele mediów sprzeciwiają się "używaniu epidemii, jako pretekstu do wprowadzenia kolejnego, nowego, wyjątkowo dotkliwego obciążenia mediów. Obciążenia trwałego, które przetrwa epidemię COVID-19".

Jedna trzecia na fundusz, który jeszcze nie istnieje

Bo potrzebę uchwalenia takiej ustawy rząd Morawieckiego tłumaczy właśnie koniecznością zasilenia Narodowego Funduszu Zdrowia dodatkowymi wpływami z powodu kosztów, jakich wymaga walka z pandemią COVID-19. Źródłem tych wpływów mają być owe "składki z tytułu reklamy internetowej i konwencjonalnej". Wpływy z nich zasilą:

Narodowy Fundusz Zdrowia (50 proc.)

Narodowy Fundusz Ochrony Zabytków (15 proc.)

Fundusz Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów (35 proc.).

Ten ostatni ma dopiero powstać - i budzi właśnie obawy właścicieli mediów, że z ich pieniędzy rząd będzie dofinansowywał wyłącznie media sprzyjające PiS. - Jedna trzecia tego haraczu ma być przekazywana do mediów PiS-owskich i to pod legendą ochrony dziedzictwa narodowego. Ten rząd nie ma wstydu, nawet przed własną śmiesznością – ocenił zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Jarosław Kurski.

Rząd Zjednoczonej Prawicy od dłuższego czasu stara się osłabić niezależne media. Ostatnim ruchem w tym kierunku był zakup przez PKN Orlen koncernu Polska Press, który działa medialnie na 15 rynkach lokalnych w kraju. Wydaje 20 dzienników regionalnych, blisko 120 tygodników lokalnych oraz prasę bezpłatną.

Według ustawy danina od reklam dotyczyłaby nadawców telewizyjnych, radiowych, wydawców prasowych, kin, firm reklamy zewnętrznej i firm internetowych.

Chodzi o to, żeby ścigać i skubać media, których władza nie lubi
Chodzi o to, żeby ścigać i skubać media, których władza nie lubitvn24

Podatek od reklamy internetowej ma wynieść 5 proc. Ma dotyczyć firm internetowych, których globalne przychody przekraczają równowartość 750 mln euro i jednocześnie z tytułu reklamy internetowej w Polsce ich roczne przychody przekraczają równowartość 5 mln euro.

Składka z tytułu reklamy konwencjonalnej ma dotyczyć nadawców telewizyjnych, radiowych, operatorów kin i nośników reklamy zewnętrznej, których wpływy reklamowe w roku kalendarzowym przekroczą 1 mln zł. Dla wydawców prasowych ten próg wyniesie 15 mln zł (co może nie dotyczyć tytułów prawicowych, sprzyjających rządowi, ponieważ takich wpływów raczej nie osiągają).

Od wpływów z reklam w telewizji, radiu, kinach i nośnikach reklamy zewnętrznej powyżej 1 mln zł mają obowiązywać stawki: 7,5 proc. od przychodów do 50 mln zł (po przekroczeniu progu wynoszącego 1 mln zł), 10 proc. od przychodów powyżej 50 mln zł.

Od wpływów z reklam w prasie planowane są stawki: w przypadku zwykłych reklam - 2 proc. od przychodów do 30 mln zł, 6 proc. od przychodów wyższych niż 30 mln. W przypadku reklam towarów kwalifikowanych - 4 proc. od przychodów do 30 mln zł, a 12 proc. od przychodów powyżej 30 mln zł.

Według autorów projektu danina ma w 2022 roku przynieść ok. 800 mln zł rocznie. Przedstawiciele mediów szacują, że będzie to ok. 800 mln zł od aktywnych lokalnie mediów oraz 50-100 mln od globalnych cyfrowych gigantów. Podkreślają, że rząd chce żyjącym z reklam nadawcom rocznie zabierać ok. 1 mld zł, podczas gdy w 2020 roku na media publiczne przekazał 1,95 mld zł.

Beneficjentami tego rozwiązania będą mega-platformy

Protestujące media podkreślają, że - wbrew temu, co twierdzi rząd - danina od reklam nie jest wymierzona w światowych gigantów jak Amazon czy Google, bo nawet według szacunków zapłacą kilkanaście razy mniej niż polskie media. Izba Wydawców Prasy w swoim oświadczeniu zauważa: "Jeszcze kilka lat temu zapowiadano wprowadzenie podatku cyfrowego od mega-platform, które osiągają ogromne przychody z działalności reklamowej. Tymczasem projekt nowego podatku obejmuje wszystkich dostawców usług medialnych, nadawców, podmioty prowadzące kino, podmioty umieszczające reklamę na nośniku zewnętrznym reklamy oraz wydawców (art. 4 projektu)".

Natomiast według Związek Pracodawców Branży Internetowej IAB "ta dodatkowa danina wynosząca w prasie nawet 12 proc. (art. 11 ust. 2 pkt 2) wraz z już obowiązującym podatkiem VAT wynoszącym 23 proc., oznacza drastyczny spadek przychodów reklamowych całej branży prasowej. Beneficjentami tego rozwiązania będą niewątpliwie wspomniane mega-platformy, które nie płacą w Polsce podatków, a których – zgodnie z projektem (art. 20) – objąć ma składka wynosząca 5 proc.".

Znamy przykłady, gdy pod osłoną covidu rządu próbują ograniczyć wolność prasy
Znamy przykłady, gdy pod osłoną covidu rządu próbują ograniczyć wolność prasytvn24

Protestują nie tylko media, ale też branża reklamowa. Również Stowarzyszenie Komunikacji Marketingowej SAR oraz IAA Polska Międzynarodowe Stowarzyszenie Reklamy uzasadniają, że nowy podatek faworyzuje internetowych gigantów. "Wprowadza 5 proc. stawki podatku dla formatów internetowych, wobec od 7,5 proc. do nawet 15 proc. dla reklamy prasowej, radiowej i telewizyjnej. Jest to w oczywisty sposób krzywdzące, dyskryminujące oraz niezgodne z zasadami równości prowadzenia działalności gospodarczej" - czytamy w oświadczeniu SAR i IAA Polska.

W czwartek 11 lutego w "Gazecie Wyborczej" Jacek Olechowski, prezes IAA Polska, stwierdził wprost: "Rząd wprowadza opinię publiczną w błąd, mówiąc, że jest to podatek dla gigantów cyfrowych, bo to jest podatek, który dotknie wszystkie media, a media lokalne i tradycyjne będą de facto wyżej opodatkowane niż wspomniane międzynarodowe koncerny. Takiej sytuacji nie ma nigdzie w Europie".

O proteście polskich mediów informował świat

Protest polskich mediów relacjonowały wczoraj media na całym świecie. Komentowali go także unijni politycy.

- Myślę, że wszyscy widzieliśmy czarne ekrany. Czarne ekrany wiele mówią, one wręcz krzyczą – powiedziała wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourova uczestnicząca w dyskusji nad rynkiem cyfrowym w Unii. - Musimy chronić wolność słowa, także przez wsparcie niezależnych mediów, a nie poprzez tłumienie ich, przez nakładanie dodatkowych finansowych obciążeń – zaznaczyła. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans napisał z kolei na Twitterz: "Demokracja nie może rozkwitać w ciemności. Wolne i niezależne media są fundamentem naszego wspólnego europejskiego domu".

haracz_KE
haracz_KEtvn24

Ale przede wszystkim zagraniczne media nagłośniły akcję, która trwała w Polsce.

Portal Politico zauważył, że: "Niezależne media w Polsce postrzegają nową daninę jako próbę zastraszenia prywatnych nadawców przez nacjonalistyczny rząd Prawa i Sprawiedliwości". Portal podkreślał, że opłata "jest pospiesznie przepychana przez parlament". "Grupy medialne i opozycyjni politycy postrzegają podatek jako próbę zastraszenia niezależnej prasy przez rząd kierowany przez nacjonalistyczne Prawo i Sprawiedliwość" – dodał.

Agencja Bloomberg zaznaczyła: "Plan polskiego rządu jest bliski temu na Węgrzech". Agencja Reuters pisała: "Rządząca w Polsce partia Prawo i Sprawiedliwość od dojścia do władzy promuje wartości konserwatywne i patriotyczne, sprzeciwiając się temu, co określa importowanym liberalizmem i wielokulturowością". Dodała, że według naszego rządu "zagraniczne koncerny medialne mają za duże wpływy w Polsce".

OGLĄDAJ W TVN24 GO: REPORTERZY BEZ GRANIC POPIERAJĄ PROTETS POLSKICH MEDIÓW

"Protestujące firmy utrzymują, że danina pogłębi nierówności między mediami państwowymi a prywatnymi nadawcami. Dodają, że to kolejny w cios w ich niezależność" – napisał amerykański dziennik "The Washington Post". "Rząd argumentuje, że podatek w wysokości do 15 procent przychodu z reklam ma pomóc zwiększyć fundusze na opiekę zdrowia i inne kluczowe świadczenia w czasie walki z pandemią. Dzieje się to jednak w czasie, gdy polski rząd Prawa i Sprawiedliwości oskarżany jest o tłamszenie niezależności krajowych instytucji" – podkreślił.

Amerykański portal ABC News ocenił, że władze w Polsce "podążają drogą Węgier pod autokratycznymi rządami premiera Viktora Orbana". Przypomniał o zapowiedzianym w grudniu przez państwowy koncern PKN Orlen zakupie grupy Polska Press.

Brytyjski nadawca BBC zwrócił uwagę, że rządowy projekt w sprawie nowej daniny "zwiększył obawy o los pluralizmu mediów w Polsce" – i też przypomniał przejęcie grupy Polska Press przez PKN Orlen. Brytyjski "The Guardian" zwrócił uwagę na to, że część mediów w Polsce jest "hojnie obdarowywana" przez obecny rząd.

Protest w Polsce opisywały też mediach w Niemczech. Deutsche Welle wypunktowało argumenty przedstawione w liście otwartym kilkudziesięciu redakcji i grup medialnych, zaznaczając, że media kontrolowane przez państwo nie zostaną objęte haraczem. Wydawany w Berlinie dziennik "Der Tagesspiegel" zwrócił uwagę, że PiS "od lat dąży do wyparcia z rynku grup medialnych z kapitałem zagranicznym lub do sprzedaży ich polskim inwestorom".

List otwarty polskich grup medialnych zacytowały w środę w swoich serwisach też m.in. niemiecki "Handelsblatt", francuskie dzienniki "Le Figaro" i "Liberation", hiszpańskie "El Pais" i "La Vanguardia", austriackie "Wiener Zeitung" i "Der Standard". Informację podał także "Times of Malta" czy indyjski "Times of India".

Autor: RG / Źródło: Konkret24; zdjęcie: tvn24

Pozostałe wiadomości

Odblokowano fundusze unijne, przywrócono finansowanie in vitro, zlikwidowano prace domowe, wprowadzono kasowy PIT, podniesiono zasiłek pogrzebowy, wprowadzono "babciowe"... - lista spełnionych obietnic Koalicji Obywatelskiej po dwóch latach rządów nie jest jednak długa. Nie zrealizowano wielu sztandarowych zapowiedzi: nie zmieniono prawa aborcyjnego, nie podniesiono kwoty wolnej od podatku, nie zlikwidowano Funduszu Kościelnego, nie ma ustawy o związkach partnerskich, no i nie udało się zreformować wymiaru sprawiedliwości. Trzy czwarte ze 100 konkretów czeka na realizację.

Dwa lata koalicji 15 października. Padło sto konkretów, ile dowieziono?

Dwa lata koalicji 15 października. Padło sto konkretów, ile dowieziono?

Źródło:
Konkret24

Wszystkie afery zostaną rozliczone - zapowiadali po wygranych w 2023 roku wyborach politycy z koalicji 15 października. Sprawdziliśmy więc stan rozliczeń 12 najgłośniejszych afer z czasów Zjednoczonej Prawicy. Po dwóch latach akty oskarżenia można policzyć na palcach obu rąk, wyroków zapadło tylko cztery. Z polityków wskazanych do rozliczeń wyrok usłyszał jeden, a jednemu postawiono zarzut. Przed Trybunałem Stanu nie stanął nikt.

12 głośnych afer Zjednoczonej Prawicy. Jak idą rozliczenia

12 głośnych afer Zjednoczonej Prawicy. Jak idą rozliczenia

Źródło:
Konkret24

Zapowiedziana niedawno przez ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka nowa ustawa praworządnościowa to najlepszy dowód, że przez dwa lata koalicji 15 października nie udało się przywrócić rządów prawa w Polsce. To nie znaczy, że nie próbowano.

Miało być "szybkie i bezwzględne" przywrócenie praworządności. Dlaczego się nie udało

Miało być "szybkie i bezwzględne" przywrócenie praworządności. Dlaczego się nie udało

Źródło:
Konkret24

Trzecia Droga stworzona przez PSL i Polskę 2050 rozpadła się na półmetku rządów. Przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku przedstawiła 12 gwarancji z wieloma obietnicami, które miała spełnić po dojściu do władzy. Żadnej z tych gwarancji nie udało się zrealizować w całości.

12 gwarancji Trzeciej Drogi. Żadnej nie spełniono

12 gwarancji Trzeciej Drogi. Żadnej nie spełniono

Źródło:
Konkret24

Przed wyborami w 2023 roku lewicowa koalicja ogłosiła aż 155 obietnic wyborczych. O ile udało się wprowadzić rentę wdowią, finansowanie in vitro czy uruchomić środki z KPO - to dużo istotnych obietnic, które miała na sztandarach, pozostaje niezrealizowanych. I nie chodzi tylko o zmianę prawa aborcyjnego czy wprowadzenie związków partnerskich.

Nowa Lewica: co z jej głównymi postulatami?

Nowa Lewica: co z jej głównymi postulatami?

Źródło:
Konkret24

W mediach społecznościowych krąży informacja, że rodzice, którzy nie zaszczepią dzieci, będą płacić nawet do 50 tysięcy złotych kary grzywny. Sugeruje się, że to nowe prawo. Pojawia się data 17 października, od kiedy mają rzekomo obowiązywać "nowe zasady" w żłobkach. Wyjaśniamy przekłamania w tym przekazie.

50 tysięcy złotych grzywny za brak szczepień? Z czego im wyszła taka kwota

50 tysięcy złotych grzywny za brak szczepień? Z czego im wyszła taka kwota

Źródło:
Konkret24

Emocje internautów wywołała informacja, jakoby w Kanadzie nie jest wymagana zgoda, by procedurze wspomaganej medycznie śmierci poddać dziecko. Dowodem ma być pewna broszura informacyjna. W tym przekazie są dwa kłamstwa.

Kanada a eutanazja dzieci. Ten fake news ma drugie dno

Kanada a eutanazja dzieci. Ten fake news ma drugie dno 

Źródło:
Konkret24

Mimo że Polska otwarła już przejścia graniczne z Białorusią, to Chiny wykluczyły ją z kolejowego Jedwabnego Szlaku - twierdzą internauci, którzy obejrzeli krążące w sieci nagranie. Film jest spreparowaną fałszywką, w którą uwierzą osoby nie rozumiejące, czym naprawdę jest obecnie Jedwabny Szlak.

"Polska wykluczona z Jedwabnego Szlaku"? Kto rysuje te kreski na mapie

"Polska wykluczona z Jedwabnego Szlaku"? Kto rysuje te kreski na mapie

Źródło:
Konkret24

Poseł Konrad Berkowicz po raz kolejny postanowił przestrzec Polaków przed "ukrainizacją" - tym razem Rzeszowa. I po raz kolejny zrobił to, tworząc fake newsa. Nawet osoby mu sprzyjające uznały, że przekroczył granice.

"Teraz to się pan skompromitował". Posła Berkowicza walka z Ukraińcami

"Teraz to się pan skompromitował". Posła Berkowicza walka z Ukraińcami

Źródło:
Konkret24

Posłowie PiS krytykują rząd Tuska za system kaucyjny, który w exposé w 2019 roku zapowiadał premier Morawiecki. W 2023 roku głosowali za przyjęciem ustawy wprowadzającej ten system, ale teraz go krytykują. Z kolei obecna ministra klimatu przekonuje, że nowelizacja wprowadziła niewielkie zmiany – a jej resort informuje o wielu. Kto ma rację?

Kto odpowiada za system kaucyjny? Tusk czy Morawiecki

Kto odpowiada za system kaucyjny? Tusk czy Morawiecki

Źródło:
Konkret24

Podczas rekrutacji do warszawskich szkół średnich nie dostało się ponad trzy tysiące uczniów. Według rozpowszechnianego w internecie przekazu to dlatego, że w tym roku faworyzowani byli cudzoziemcy. W domyśle - Ukraińcy. Zdaniem władz miasta taka teza może być "świadomą dezinformacją celem tworzenia antagonizmów wśród młodzieży i ich rodzin".

Szkoły średnie. "Pierwszeństwo w naborze mieli cudzoziemcy"? Warszawski ratusz wyjaśnia

Szkoły średnie. "Pierwszeństwo w naborze mieli cudzoziemcy"? Warszawski ratusz wyjaśnia

Źródło:
Konkret24

Czy prawdą jest, że ponieważ w religii islamskiej muzyka jest zakazana, to z uwagi na ilość muzułmańskich uczniów w szkołach w Hamburgu nie będzie już lekcji śpiewu? Taki przekaz krąży w sieci - polskiej i zagranicznej. U jego podstaw leżą napięcia, do jakich dochodzi w Niemczech między muzułmanami a szkołami, w których uczą się ich dzieci.

W Hamburgu lekcje muzyki w szkole są "haram"? Problem jest inny

W Hamburgu lekcje muzyki w szkole są "haram"? Problem jest inny

Źródło:
Konkret24

"Dwa lata sobie trwał w tym bajzlu i teraz się obudził", "teraz tak gada, bo jest na wylocie", "on jest współodpowiedzialny" - komentują internauci fragment wywiadu z Szymonem Hołownią, który notuje tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych. Lider Polski 2050 wypowiada tam słowa wskazujące, że ostro krytykuje rząd Donalda Tuska. Takie słowa padły - ale w jakim kontekście?

Hołownia przyznał: "ten rząd niczego nie dowozi"? Skąd ten cytat

Hołownia przyznał: "ten rząd niczego nie dowozi"? Skąd ten cytat

Źródło:
Konkret24

Wywiad Angeli Merkel dla węgierskiego kanału Partizan wywołał polityczną burzę w Polsce. Jednak nie ze względu na słowa, które padły. Wiele polskich mediów - między innymi TVP Info, Onet, "Rzeczpospolita", "Fakt", Gazeta.pl, RMF FM, Polskie Radio, Telewizja Republika - bezkrytycznie przekazywało interpretację niemieckiego dziennika. Oto jak zbudowano przekaz, że była kanclerz Niemiec "obwinia Polskę" za wojnę w Ukrainie.

Merkel "obwiniła Polskę" za wojnę w Ukrainie? Jak powstał fałszywy przekaz

Merkel "obwiniła Polskę" za wojnę w Ukrainie? Jak powstał fałszywy przekaz

Źródło:
Konkret24

"Mega inwestycja", "jak oni się będą ewakuować?" - zastanawiali się internauci, którzy za prawdziwy wzięli film pokazujący rzekomo nowy stadion w Arabii Saudyjskiej. Tym razem wiara w możliwości technologiczne tego kraju przegrała jednak ze zdrowym rozsądkiem.

"Arabia Saudyjska przygotowuje się do mistrzostw świata". Ale nie tak

"Arabia Saudyjska przygotowuje się do mistrzostw świata". Ale nie tak

Źródło:
Konkret24

Za sprawą petycji do prezydenta ożyła dyskusja, czy należałoby wycofać monety o nominale 1 grosz i 2 grosze. Co do autora petycji - wersje są różne. Co do przykładów państw, które wycofały już monety z najniższymi nominałami - nie zawsze to prawda. Co do kosztów produkcji jednogroszówek - to chroniona tajemnica, lecz niektórzy uchylili jej rąbka.

Groszowa sprawa? U nas tajemnicza petycja, w innych krajach decyzje

Groszowa sprawa? U nas tajemnicza petycja, w innych krajach decyzje

Źródło:
TVN24+

Widzowie ukraińskiego spektaklu rzekomo mieli pokazywać gest nawiązujący do rzezi wołyńskiej. W rzeczywistości oznacza on jednak coś zupełnie innego.

"Trzy palce symbolizujące widły"? Co pokazywali Ukraińcy

"Trzy palce symbolizujące widły"? Co pokazywali Ukraińcy

Źródło:
Konkret24

Według posła Konrada Berkowicza premier Donald Tusk jest "rzecznikiem interesów państwa Izrael". Tak przynajmniej poseł Konfederacji podsumowuje wypowiedź premiera z konferencji prasowej. Jednak manipuluje.

Co Tusk mówił o Izraelu, a co poseł Berkowicz zrozumiał

Co Tusk mówił o Izraelu, a co poseł Berkowicz zrozumiał

Źródło:
Konkret24

Poseł Marek Jakubiak alarmuje w mediach społecznościowych, że decyzją Światowej Organizacji Zdrowia uprawy tytoniu mają być zlikwidowane, co uderzy w 30 tysięcy polskich rolników. Europoseł Daniel Obajtek ocenia to jako "kolejny cios w polskich rolników". Obaj jednak wprowadzają w błąd.

"WHO wydała wyrok na rolników"? Jak polski tytoń podpala polityków

"WHO wydała wyrok na rolników"? Jak polski tytoń podpala polityków

Źródło:
Konkret24

Poseł Marcin Horała z PiS twierdzi, że "wszędzie na Zachodzie", gdzie wprowadzono edukację seksualną, wskaźniki ciąż, chorób wenerycznych i przemocy seksualnej wśród nieletnich są wielokrotnie wyższe niż w Polsce. Sprawdzamy dane, a ekspertka wyjaśnia, dlaczego takie tezy są demagogią niezgodną z rzeczywistością.

Horała o skutkach edukacji seksualnej na Zachodzie. "Powiela chochoły"

Horała o skutkach edukacji seksualnej na Zachodzie. "Powiela chochoły"

Źródło:
Konkret24

Anglia i Austria to dwa kraje, gdzie rzekomo wprowadzono prawo szariatu - przekonują popularne wpisy, w tym polityków Konfederacji. Dowodem ma być krótkie nagranie z brytyjskiego parlamentu. Tymczasem teza, jak i nagranie, to manipulacja.

Prawo szariatu w Anglii i Austrii? Uwaga na manipulację

Prawo szariatu w Anglii i Austrii? Uwaga na manipulację

Źródło:
Konkret24

Czy można trafić do więzienia za nieprzeczytanie książki? Taka sytuacja rzekomo miała przytrafić się mężczyźnie, którego historię nagłaśnia prawicowy polityk. Wielu internautów oburzyły te doniesienia. Sprawdziliśmy więc, o co dokładnie chodzi w tej sprawie i za co dokładnie mężczyzna został skazany.

"Sąd nakazał przeczytanie książki". Co to za historia

"Sąd nakazał przeczytanie książki". Co to za historia

Źródło:
Konkret24

Senator Wojciech Skurkiewicz przekonywał, że Donald Tusk "mówił wprost, że stosuje prawo tak jak je rozumie". Tyle że to manipulacja wypowiedzią premiera, a politycy Prawa i Sprawiedliwości dopuścili się jej już kilkukrotnie.

Tusk "ogłosił, że będzie stosował prawo tak jak je rozumie"? Senator PiS manipuluje cytatem

Tusk "ogłosił, że będzie stosował prawo tak jak je rozumie"? Senator PiS manipuluje cytatem

Źródło:
Konkret24

Samolot przelatuje bardzo nisko nad wieżowcami i podobno ma to związek z zagrożeniem spowodowanym przez ukraińskie drony, które w tamtym momencie miały atakować Moskwę. Tak część internautów interpretuje krążące w sieci od poniedziałku nagrania. Co wiemy o tym zdarzeniu?

Samolot leciał tuż nad wieżowcami w Moskwie przez atak  ukraińskich drony? Co wiadomo o filmiku

Samolot leciał tuż nad wieżowcami w Moskwie przez atak ukraińskich drony? Co wiadomo o filmiku

Źródło:
Konkret24

Nagranie mężczyzny niosącego czerwono-czarną flagę przez centrum miasta wywołało w sieci gorącą dyskusję. Internauci spierali się o to, czy sceny pochodzą z Polski - tak jak sugerował popularny wpis, czy zza zagranicy. Wyjaśniamy więc.

"Banderowcy chodzą po polskich ulicach. To się naprawdę dzieje w Polsce"? Skąd jest to nagranie

"Banderowcy chodzą po polskich ulicach. To się naprawdę dzieje w Polsce"? Skąd jest to nagranie

Źródło:
Konkret24

Komisja Europejska rzekomo przyznała, że zaszczepieni przeciw COVID-19 służyli za "szczury laboratoryjne". Tyle że nie są to słowa KE. Wyjaśniamy, skąd wziął się przekaz i co pomija.

Szczepieni na COVID-19 to "szczury laboratoryjne"? Co uznała Komisja Europejska

Szczepieni na COVID-19 to "szczury laboratoryjne"? Co uznała Komisja Europejska

Źródło:
Konkret24