Spore poruszenie w sieci wywołały zdjęcia tablic wjazdowych do czterech polskich gmin, przy których zawieszono dodatkowe tablice z napisem "strefa wolna od LGBT". Niektórzy internauci i politycy oburzyli się takimi działaniami "polskich władz", które jednak nie są odpowiedzialne za wywieszenie tablic. Zdjęcia są częścią projektu artystycznego, a tablica jest umieszczana na znakach tylko na czas wykonania fotografii.
Świdnik, Końskowola, Niedrzwica Duża, Puławy - na popularnych w sieci zdjęciach przy tablicach wjazdowych do tych gmin widnieją dodatkowe tablice z napisem "strefa wolna od LGBT" w języku polskim, angielskim, francuskim i rosyjskim.
Rozpowszechniano je w internecie w różnej formie - także bez żadnego wyjaśniającego opisu, a jedynie z komentarzami, które mogły sugerować, że rzeczywiście zostały wywieszone przy wjazdach do gmin.
Całą sytuację uwiarygadniał fakt, że rady wszystkich czterech gmin przyjęły uchwały sprzeciwiające się "ideologii LGBT" (skrót używany do określenia społeczności osób nieheteroseksualnych powstały od pierwszych liter słów Lesbijki, Geje, Biseksualiści, Transseksualiści).
Powodowało to niezrozumienie u niektórych internautów, którzy udostępniali zdjęcia i pytali, nawet w wulgarny sposób, jakie jest wyjaśnienie przedstawionych na fotografiach sytuacji.
Pod wpisami ze zdjęciami zamieszczanymi bez kontekstu sugerowano także, że są one nieprawdziwe lub że to komputerowy fotomontaż.
"Wzywam Komisję Europejską"
Wpis dotyczący zdjęć pojawił się także na twitterowym profilu Guya Verhofstadta - posła do Parlamentu Europejskiego i byłego premiera Belgii.
Polityk zaapelował do Komisji Europejskiej, aby zajęła się tą sprawą, o której organizację posądził "polskie władze". "To wywołuje u mnie mdłości. Wzywam Komisję Europejską do podjęcia natychmiastowych działań przeciwko tym obrzydliwym praktykom oraz przeciwko polskim władzom, które umieściły te znaki przeciw LGBTI+" - napisał Verhofstadt.
Wiele osób wskazywało politykowi, że za tablice nie odpowiadają "polskie władze". Po dwóch dniach od opublikowania Verhofstadt usunął swój wpis.
Wpis belgijskiego polityka był jednak komentarzem do innego postu opublikowanego przez Barta Staszewskiego. Autor zamieścił w nim zdjęcia tablic i poinformował, że jest to jego projekt artystyczny. "Przedstawiam mój projekt fotograficzny z mieszkańcami ze stref wolnych od LGBT na tle znaków z ich miast i tabliczki ostrzegającej przed wjazdem" - napisał.
"Pokazać ludzi, których radni się boją"
Szerzej o swoim "projekcie fotograficznym" Bart Staszewski - jak sam o sobie pisze "aktywista LGBT" - informował na Facebooku.
Wyjaśnił tam, że tablice o "strefach wolnych od LGBT" były "symbolicznie przymocowane pod nazwami miejscowości". "Czas ruszyć w Polskę i sfotografować ludzi, którzy żyją, mieszkają i pochodzą ze stref, których jest już kilkadziesiąt w Polsce. Duże stalowe znaki, które w symboliczny sposób przymocowałem pod nazwami miejscowości, to odpowiedź na symboliczne stanowiska gmin i powiatów [sprzeciwiające się "ideologii LGBT" - red.]" - pisał Staszewski.
Celem jego działań miało być, by "pokazać osoby, których dotyczą [stanowiska gmin i powiatów - red.], prawdziwych ludzi, których radni tak bardzo się boją".
Dlatego właśnie na jego zdjęciach, poza nazwami gmin, które przyjęły uchwały sprzeciwiające się "ideologii LGBT" i tablicami, pojawiają się członkowie społeczności LGBT mieszkający w tych miejscach.
Jedna tablica
Kiedy autor projektu wyjaśnił, że to nie lokalne władzy zawiesiły tablice o "strefach wolnych od LGBT", internauci zastanawiali się także, czy jego tablice nadal wiszą przy wjazdach do miast. - Nie, po wykonaniu każdej sesji zdejmowałem tablicę ze znaków, ponieważ mam tylko jeden egzemplarz. Koszt jej wykonania i tak był dosyć wysoki - odpowiada Bart Staszewski na pytanie Konkret24.
Sama tablica powstała w sierpniu zeszłego roku. Pierwsze zdjęcie, na którym widać ją zawieszoną przy wjeździe do Świdnika, Staszewski wykonał w grudniu. W swoim projekcie autor planuje odwiedzić z aparatem jeszcze ponad 30 gmin, aby pokazać, że mimo uchwał lokalnych polityków, mieszkają tam przedstawiciele społeczności LGBT.
- Z dwóch miejsc zgłosiły się już do mnie osoby chętne do wzięcia udziału w sesji - mówi autor projektu. - Poza całą falą hejtu, jaka spadła na mnie i bohaterów moich dotychczasowych zdjęć, pojawiło się także wiele fajnych komentarzy. Różni ludzie dzielą się także ze mną swoimi historiami - dodaje.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24, Zdjęcie tytułowe: Facebook/Twitter
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Twitter