Niezaczytani. O Polakach, książkach i alfabetyzmie

Polacy nie czytają książekUnsplash | Tom Hermans

Reżyser teatralny Krzysztof Warlikowski w przemówieniu z okazji przyznania Europejskiej Nagrody Książkowej, której jury był przewodniczącym, wskazał na istniejące jego zdaniem powiązanie między nacjonalizacją życia politycznego a zanikaniem umiejętności czytania i spadkiem czytelnictwa. Jednak dane dotyczące Polski, którymi się posłużył dla zilustrowania owego zjawiska, były nieaktualne. Te zaktualizowane tylko w części zmieniły się na korzyść Polaków.

Dzisiaj blisko 40 proc. Polaków nie rozumie tego, co czyta, a kolejne 30 proc. rozumie w niewielkim stopniu. Co dziesiąty absolwent szkoły podstawowej nie potrafi czytać. Aż 10 mln Polaków (ok. 25 proc.) nie ma w domu ani jednej książki. Analfabetą funkcjonalnym jest co szósty magister w Polsce. 6,2 mln Polaków znajduje się poza kulturą pisma, czyli nie przeczytało nic, nawet artykułu w brukowcu. 40 proc. Polaków ma problemy z czytaniem rozkładów jazdy czy map pogodowych. To są dane tak niewiarygodne, że aż zabawne. A jednak napawają grozą - mówił Warlikowski w Parlamencie Europejskim podczas grudniowej ceremonii rozdania nagród.

Reżyser posłużył się danymi, które w części pojawiają się już od pewnego czasu także na popularnych w sieci memach i wpisach w mediach społecznościowych.

Postanowiliśmy przyjrzeć się tym danym.

"Aż 10 milionów Polaków (ok. 25 proc.) nie ma w domu ani jednej książki" .

prawda

Aż 7,1 miliona Polaków (ok. 21,8 proc.) nie ma w domu ani jednej książki. dane na bazie badań Biblioteki Narodowej z 2017 r.

Z badań przeprowadzonych w 2017 r. przez Bibliotekę Narodową wynika, że około 21,8 proc. ich uczestników nie posiada nawet jednej książki w księgozbiorze, co w przeliczeniu daje 7,1 miliona dorosłych Polaków. O liczbie "10 milionów", o której mówi reżyser, pisała m.in. Gazeta Wyborcza, tyle że w 2015 r. i włączyła do niej te osoby, które mają na półkach tylko podręczniki. Gdyby wziąć pod uwagę osoby dorosłe nieposiadające także i podręczników, w 2014 roku, którego dotyczył artykuł, osób dorosłych bez ani jednej książki w domu było 16 proc.

Zatem w stosunku do 2014 r. liczba ta wzrosła. Osób bez własnego księgozbioru jest - przy podobnej liczbie ludności - więcej, nie jest to jednak przytaczane przez Warlikowskiego 10 milionów.

Polacy nie czytają książek
Polacy nie czytają książekTVN24 BiS

W tym samym artykule Wyborczej z 2015 r., ale i w przemówieniu Warlikowskiego, stwierdzono, że:

"6,2 miliona Polaków znajduje się poza kulturą pisma, czyli nie przeczytało nic, nawet artykułu w brukowcu" .

prawda

7,1 miliona Polaków znajduje się poza kulturą pisma. dane na bazie badań Biblioteki Narodowej z 2017 r.

Za "osobę poza kulturą pisma" w badaniach Biblioteki Narodowej uznaje się kogoś, kto:

"odpowiedział przecząco na cztery pytania:

1) o lekturę dłuższego tekstu (co najmniej trzystronicowego) w ciągu miesiąca poprzedzającego badanie;

2) o lekturę prasy (tradycyjnej lub internetowej) w ciągu 12 miesięcy poprzedzających badanie;

3) o lekturę dowolnej książki (w całości lub we fragmencie) w ciągu 12 miesięcy poprzedzających badanie;

4) o korzystanie z internetu co najmniej raz w miesiącu"

Osób, które odpowiedziały przecząco na te pytania, było 19 proc., co w przeliczeniu na liczbę osób dorosłych wynosi rzeczywiście 6,2 miliona osób, ale znów... w roku 2014.

W 2015 r. odsetek takich osób spadł do 14 proc., co w przeliczeniu daje ponad 4,5 miliona osób.

Podobny odsetek osób znajdował się poza kulturą pisma w roku 2016, kiedy liczba ta wyniosła 16 proc. respondentów, czyli w przeliczeniu ponad 5,2 miliona osób.

W raporcie z badań z 2017 r. brak jest informacji na temat odsetka osób, które pozostawały poza kulturą pisma. Pojawia się w nim jedynie stwierdzenie: "Wśród naszych badanych 26% przyznało, że w ciągu ostatniego miesiąca nie czytało z żadnego powodu. Jest to odsetek bliski grupie osób, która podała, że nie czyta prasy ani wiadomości w internecie oraz grupy osób poza kulturą pisma".

Jednak jak udało się dowiedzieć Konkretowi24 w rozmowie z Izabelą Koryś, autorką badań, w 2017 roku poza kulturą pisma znajdowało się 22 proc. respondentów. Czyli w przeliczeniu - 7,1 miliona osób dorosłych. To wynik wyższy niż w 2014 roku i niż ten wymieniany przez Warlikowskiego.

"Blisko 40 proc. Polaków nie rozumie tego, co czyta" .

prawda

W 2011 r. 19 proc. Polaków posiadało bardzo niski poziom umiejętności rozumienia tekstu. z raportu z badań OECD z 2013 r.

Problem z weryfikacją przemówienia Warlikowskiego, w części w której posłużył się konkretnymi liczbami, jest taki, że nie podał ich źródła. Ponadto, określenia "rozumieć" czy "nie rozumieć" są bardzo pojemne i ogólne.

Weryfikując podane przez reżysera liczby trafiliśmy na wspomnianą infografikę, którą można znaleźć w różnych miejscach sieci. Sugeruje ona, że dane pochodzą "z OECD". Jednak i one są nieaktualne.

Wspomniane 40 proc. odnaleźć można w raporcie z Międzynarodowego Badania Kompetencji Osób Dorosłych (PIAAC) z 2013 r., które uwzględniało m.in. umiejętność czytania. Badanie przygotowała Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Przeprowadzone zostało w latach 2011-2012 w 24 krajach, w Polsce wzięło w nim udział 9 tys. osób. Dodatkowa edycja badania realizowana była w kolejnych trzech latach w dodatkowych dziewięciu krajach.

Na siódmej stronie raportu z 2013 r. można znaleźć następującą wzmiankę: "O ile w 1994 r. ponad 40 proc. osób dorosłych w wieku 16-65 lat posiadało bardzo niski poziom umiejętności rozumienia tekstu, to w 2011 r. odsetek ten spadł do 19 proc." (pogrubienie autora).

I najprawdopodobniej o wynik ze wspomnianych badań chodziło zarówno Krzysztofowi Warlikowskiemu, jak i autorom krążącej po sieci grafiki. Dotyczy on jednak pierwszego międzynarodowego badania kompetencji osób dorosłych (IALS) z 1994 roku. Polska rzeczywiście wypadła w nim bardzo źle na tle innych badanych krajów - uplasowała się na końcu rankingu, wyprzedzając jedynie Chile i Portugalię.

Jak jednak piszą autorzy raportu z badań PIAAC z 2013 r., "porównanie wyników PIAAC i IALS – badania przeprowadzonego w Polsce w 1994 r. – wskazuje na wyraźny wzrost poziomu kompetencji Polaków w zakresie rozumienia tekstu. Polska odnotowała największą poprawę wyników spośród wszystkich krajów, które wzięły udział w obydwu badaniach".

Badania OECD z 2013 r. są ostatnimi, w których organizacja badała poziom alfabetyzmu w Polsce.

Polacy nie czytają książek
Polacy nie czytają książekTVN24 BiS

Jak się bada alfabetyzm?

Całościowy raport z badań PIACC został opublikowany przez OECD w 2016 r. w Skills Matter.

Jak można przeczytać w przewodniku po badaniu, za "umiejętność czytania" czy "alfabetyzm" bierze się w nim konkretnie zdolność do "rozumienia, oceniania, używania, posługiwania się tekstem pisanym umożliwiającą uczestniczenie w życiu społecznym, osiąganie celów i rozwijanie osobistych: wiedzy i potencjału". Z definicji "alfabetyzmu" wyłącza się zatem na potrzeby tego badania umiejętność rozumienia tekstów mówionych, czy pisania własnych.

W badaniu korzystano zarówno z tekstów ciągłych, różnego rodzaju tekstów rwanych w postaci tabeli, grafik, formularzy, czy też tekstów mieszanych. Jego częścią były zarówno teksty krótkie i proste, jak i złożone, np. szkatułkowe.

Ma to umożliwić dokładną ocenę kolejnych interesujących poznawczych zdolności uczestników do:

* dostępu i identyfikowania informacji

* łączenia, kojarzenia informacji i ich interpretowania

* oceny, ważenia informacji i refleksji na ich temat.

Pytania w badaniu skupiały się wokół kilku kontekstów - pracy, spraw osobistych (np. rodzinnych, zdrowotnych, organizacji wolnego czasu), spraw publicznych i edukacji.

Jak wypadają polscy dorośli?

Jak wynika z ostatnich dostępnych badań, obywatele Polski poprawili swoje umiejętności na przestrzeni ostatnich 20 lat. Nadal znajdują się ciut poniżej średniej OECD (o punkt), ale dysproporcje te są dużo mniejsze niż w 1994 r.

Poziomy biegłości w czytaniu osób dorosłych wg OECD są następujące:

Poziom "poniżej poziomu pierwszego" wymaga lokalizowania prostych informacji w krótkich, niecyfrowych tekstach na znane tematy, w rodzaju formularzy. Nie jest na tym poziomie wymagana umiejętność rozpoznawania struktury zdania, akapitu, ani znajomość skomplikowanego słownictwa. Na tym poziomie znalazło się średnio 4,5 proc. badanych w ogóle. W Polsce poniżej poziomu pierwszego jest mniej osób niż wynosi średnia OECD - 3,9 proc.

Osiągnięcie poziomu 1 oznacza, że możliwa jest praca także z tekstami cyfrowymi. Na tym poziomie wymagana jest znajomość podstawowego słownictwa, pewien wkład wiedzy osobistej uczestnika w procesie czytania. Wymaga się podstawowej biegłości w odczytywaniu zdań jako całości - tekst jest krótki, ale przybiera już nie tylko formularzową formę; może być zarówno rwany, jak i ciągły. Wyniki z tego poziomu osiągnęło 14,4 proc. uczestników badania. Na poziomie pierwszym Polaków jest średnio więcej niż w OECD, bo 14,8 proc.

Na poziomie drugim teksty mogą być ciągłe, rwane lub mieszane. Zadania mogą wymagać umiejętności parafrazy oraz przeprowadzania prostszych rozumowań. Na tym poziomie zaczynają pojawiać się w tekstach informacje konkurujące wobec tej, którą trzeba zlokalizować. Niektóre zadania polegają na porównywaniu treści, odróżnianiu ich, przeprowadzaniu wnioskowań, kojarzeniu, łączeniu informacji. Tak biegłych w czytaniu było 33,9 proc. uczestników badania. W Polsce jest ich więcej - 36,5 proc.

Na poziomie trzecim zadane teksty są już często długie i gęste. Zrozumienie ich jako całości coraz częściej konieczne jest do wykonania zadania. Informacje nie tylko już trzeba w nich lokalizować i interpretować, ale i oceniać. Na ich podstawie należy przeprowadzać coraz bardziej skomplikowane rozumowania. Pojawia się sporo informacji konkurujących, choć nie są one wysunięte na pierwszy plan; zadania wymagają odsiewania tych bez znaczenia w danym kontekście, co niemożliwe jest bez głębszego zrozumienia całości tekstu. Osób na tym poziomie biegłości w pracy z tekstem było najwięcej, bo 35,4 proc. W Polsce jest ich mniej niż wynosi średnia OECD, bo 35 proc.

Na poziomie czwartym trzeba interpretować, syntetyzować informację z wielu różnorodnych tekstów na raz. Coraz bardziej wymagana do ich zrozumienia jest wiedza osobista uczestnika oraz umiejętność przeprowadzania złożonego rozumowania i zauważania związków przyczynowo-skutkowych. Informacje konkurujące są już często tak samo uwypuklone, jak te właściwe. Na poziomie czwartym znajdowało się 10 proc. badanych w krajach OECD. W Polsce jest ich mniej - 9 proc.

Na poziomie najwyższym wymaga się natomiast łączenia, kojarzenia informacji na przestrzeni wielu gęstych tekstów różnego rodzaju, tworzenia syntez, oceny argumentacji, związków przyczynowo-skutkowych. Potrzebna do wykonania zadań jest nierzadko biegłość w poruszaniu się między subtelnymi chwytami retorycznymi, specjalistyczna wiedza osobista, umiejętność przeprowadzania najbardziej złożonych wnioskowań, zdolność do oceny wiarygodności informacji, ich selekcji. Osób tak sprawnych w posługiwaniu się tekstem było w badaniu OECD tylko 0,7 proc. W Polsce odsetek dorosłych najbieglejszych w czytaniu jest podobny do tego średniego w państwach i gospodarkach OECD i wynosi 0,7 proc.

"Blisko 40% Polaków nie rozumie tego, co czyta"

Z racji konstrukcji badania PIAAC, którą przedstawiono wyżej, trudno powiedzieć, co miałoby znaczyć, że Polacy "nie rozumieją tego, co czytają". Niewątpliwie, prawie co piąty Polak nie umiał przeprowadzać wymaganych przez badających prostych wnioskowań, parafrazować czytanego tekstu, poruszać się po nim, rozróżniać znajdujących się w nim informacji. Uwzględniając osoby z poziomu drugiego, w sumie ponad połowa z badanych w Polsce (ponad 55 proc. dorosłych Polaków) nie radziła sobie ze zróżnicowanymi, gęstszymi tekstami i miała problem ze zrozumieniem przeciętnej długości tekstu jako całości, interpretowaniem oraz ważeniem informacji, dokonywaniem ich selekcji w obliczu pojawiających się informacji konkurujących, niepotrzebnych. Nie musi to jednak oznaczać, że osoby te "nie rozumiały, co czytają".

W świetle ostatnich, obowiązujących badań OECD stwierdzenie, że "dzisiaj blisko 40 proc. Polaków nie rozumie tego, co czyta, a kolejne 30 proc. rozumie w niewielkim stopniu" nie znajduje potwierdzenia. Pierwsza liczba dwukrotnie przekracza tę oddającą odsetek Polaków, którzy znajdują się na poziomie pierwszym i niższym, jeżeli zinterpretować go jako "niezrozumienie tego, co się czyta", a druga jest zaniżona, jeżeli przyjąć, że poziom drugi oddaje słowa "rozumie w niewielkim stopniu".

15-latkowie powyżej średniej

W 2015 r. przeprowadzane badania alfabetyzmu wśród dzieci i młodzieży (PISA - badanie różniące się od PIAAC poza wiekiem badanych w kilku kwestiach, m.in. ilością poziomów - wyróżnia ich o dwa więcej), wykazały, że wśród 15-letnich uczniów Polska znajduje się powyżej średniej, z bardzo dobrze rokującym wynikiem ponad 85 proc. badanych powyżej kluczowego poziomu drugiego (poniżej niego powstaje ryzyko niepodjęcia edukacji wyższej oraz nieradzenia sobie na rynku pracy).

Jak wynika ze szczegółowych danych, polskie dzieci na poziomach trzecim, czwartym i piątym osiągają wyniki lepsze niż wynosi średnia dla państw i gospodarek OECD, ustępując tylko na najwyższym poziomie szóstym. Z kolei w najniższych grupach znajdują się mniejsze odsetki młodych Polaków niż średnio w reszcie badanych społeczeństw OECD.

I choć wzrost umiejętności czytania zwalnia, tak wciąż sytuuje Polskę wysoko na tle innych krajów OECD.

Felieton Janusza Rudnickiego o umieraniu książek
Felieton Janusza Rudnickiego o umieraniu książektvn24

Jak idzie nam czytanie

Podsumowując, można powiedzieć, że Krzysztof Warlikowski nie tyle podaje nieprawdziwe dane, co dane nieaktualne. W części dotyczącej umiejętności czytania wśród Polaków są na dziś dzień zaniżone, dla obywateli Polski niekorzystne, a w części poświęconej czytelnictwu z kolei zawyżone, tworząc nieadekwatny obraz.

Autor: Oskar Breymeyer-Darski / Źródło: Konkret24; OECD; zdjęcie: Tom Hermans/Unsplash

Źródło zdjęcia głównego: Unsplash | Tom Hermans

Pozostałe wiadomości

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych ma nagranie pokazujące, jak mężczyzna podbiega do zatkniętej w polu flagi Autonomii Palestyńskiej, kopie ją - i tym samym aktywuje ukrytą bombę. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy film jest prawdziwy? Czy on przeżył? Internauci pytają, a udzielane odpowiedzi są rozbieżne. Wyjaśniamy więc.

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

Źródło:
Konkret24

 W Kanadzie za "mówienie dobrze o samochodach spalinowych" grozi "dwa lata odsiadki", bo to "propaganda antyklimatystyczna" - twierdzą bohaterowie nagrań, które mają tysiące wyświetleń w sieci. Po pierwsze, to nieprawda. Po drugie, internauci mylą promowanie paliw kopalnych z chwaleniem samochodu.

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

Źródło:
Konkret24

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24

Wielu internautów wierzy w rozpowszechniany w sieci przekaz, jakoby środki z Krajowego Planu Odbudowy zostały nam wypłacone po bardzo zawyżonym kursie i że Polska będzie spłacała to przez pół wieku. Tyle że to nieprawda.

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Źródło:
Konkret24

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

To nie ściema kampanijna - tłumaczył minister nauki Dariusz Wieczorek, pytany o obiecane przez Lewicę tysiąc złotych dla studenta. I wyjaśniał, że nie była to obietnica, że "to jest pewien błąd, który wszyscy popełniamy". Przypominamy więc, kto z Lewicy publicznie obiecywał to w kampanii wyborczej.

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Źródło:
Konkret24

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości forsują w mediach przekaz, że wraz z powrotem Donalda Tuska na fotel premiera źle się dzieje na ryku pracy. Mateusz Morawiecki jako "dowód" pokazuje mapę z firmami, które zapowiedziały zwolnienia grupowe. Jak sprawdziliśmy, takich zwolnień nie jest więcej, niż było za zarządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci tłumaczą, czego są skutkiem.

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy mają większe prawa w Polsce niż Polacy" - stwierdził jeden z internautów, który rozsyłał przekaz o przyjęciu przez Senat uchwały "o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi". Posty te zawierają szereg nieprawdziwych informacji.

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Coś się szykuje" - przekazują zaniepokojeni internauci, rozsyłając zdjęcie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samochodu jako świadczenia na rzecz jednostki wojskowej. Uspokajamy: dokument wygląda groźnie, lecz nie jest ani niczym nowym, ani wyjątkowym.

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Źródło:
Konkret24

Po pogrzebie Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął w izraelskim ostrzale w Strefie Gazy, internauci zaczęli dopytywać, co wokół jego trumny robiły swastyki i czy były prawdziwe. Sprawdziliśmy.

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych ma fotografia dwóch mężczyzn jedzących coś na ulicy przed barem. Jeden to prezydencki doradca Marcin Mastalerek, drugi stoi bokiem, twarzy nie widać. Internauci informują, że to prezydent Duda, który podczas pobytu w Nowym Jorku poszedł ze swoim doradcą na pizzę do baru. Czy na pewno?

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci przekazu po zmianie prawa Ukraińcom łatwiej będzie uzyskać u nas kartę pobytu na trzy lata. A to spowoduje, że "do Polski będą ściągać jeszcze większe ilości Ukraińców". Przekaz ten jest manipulacją - w rzeczywistości planowane zmiany mają uniemożliwić to, by wszyscy Ukraińcy mogli uzyskiwać karty pobytu i pozostawać u nas trzy lata.

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

Źródło:
Konkret24

Ponad milionowe zasięgi generuje w polskiej sieci przekaz, że od początku lipca nie będzie można w Niemczech w weekendy jeździć samochodami osobowymi. Powodem ma być troska o środowisko. Uspokajamy: nie ma takich planów.

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

Źródło:
Konkret24

Czy Amerykański Czerwony Krzyż nie przyjmuje krwi od osób zaszczepionych przeciw COVID-19? Taką teorię, na podstawie pytań z formularza tej organizacji, wysnuli polscy internauci. Kwestionariusz jest prawdziwy, teoria już nie.

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Źródło:
Konkret24

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Sceptycy pandemii COVID-19 i przeciwnicy wprowadzonych wtedy obostrzeń szerzą ostatnio narrację, jakoby "niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii". Wiele wpisów z taką informacją krąży po Facebooku i w serwisie X. Nie jest to jednak prawda.

"Niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii"? Manipulacja pana profesora

"Niemiecki rząd przyznał, że nie było pandemii"? Manipulacja pana profesora

Źródło:
Konkret24

W sieci pojawiły się dramatyczny zbiór nagrań, rzekomo z potężnej burzy, która przeszła nad Dubajem. Niektóre z nich nie mają jednak nic wspólnego z ostatnimi wydarzeniami. Wyjaśniamy.

Powódź w Dubaju. Huragan i drzewo wyrwane z korzeniami? To nie są nagrania stamtąd

Powódź w Dubaju. Huragan i drzewo wyrwane z korzeniami? To nie są nagrania stamtąd

Źródło:
Konkret24

Posłanka PiS Joanna Lichocka zaalarmowała swoich odbiorców, że we Wrocławiu powstał "ruchomy meczet". W poście nawiązała do kwestii nielegalnych migrantów, Donalda Tuska i Unii Europejskiej. Posłanka mija się z prawdą. Pokazujemy, co rzeczywiście stoi przy Stadionie Olimpijskim w stolicy Dolnego Śląska.

"Ruchomy meczet" we Wrocławiu? Posłanka PiS manipuluje, tam stało i stoi boisko

"Ruchomy meczet" we Wrocławiu? Posłanka PiS manipuluje, tam stało i stoi boisko

Źródło:
Konkret24

"Głosują, jak im patroni z Niemiec każą", "lista hańby europosłów", "komu podziękować za pakiet migracyjny" - z takimi komentarzami rozsyłane jest w sieci zestawienie mające pokazywać, jak 25 polskich europosłów rzekomo głosowało "w sprawie pakietu migracyjnego". Tylko że grafika zawiera błędy i nie przedstawia, jak rzeczywiście ci europosłowie głosowali. Wyjaśniamy.

"Lista hańby europosłów"? Nie, grafika z błędami. Kto jak głosował w sprawie paktu migracyjnego?

"Lista hańby europosłów"? Nie, grafika z błędami. Kto jak głosował w sprawie paktu migracyjnego?

Źródło:
Konkret24