Politycy prawicy - a za nimi internauci - zwracają ostatnio uwagę na wszystko, co niemieckie bądź z Niemiec, komentując to jako zagrożenie dla Polski. Tak też się stało, gdy na Wałach Chrobrego w Szczecinie zacumowała niemiecka korweta. Padały nawet komentarze o możliwej prowokacji wobec Polski. Ten alarmujący ton i wzbudzający strach polityczny przekaz jest bezzasadny.
Prawicowy internet nadal straszy "niemieckimi wpływami" w Zachodniej Polsce. Pretekstem do tej akcji okazała się nawet obecność niemieckiej korwety w porcie w Szczecinie. W komentarzach na jej temat było dużo o rzekomym zagrożeniu, doszukiwania się prowokacji oraz pytań o cel obecności "obcych sił" w polskim porcie. "Po polskich lasach jeżdżą niemieccy policjanci. W porcie w Szczecinie cumuje niemiecki okręt. Krajem rządzi niemiecki agent a we Wrocławiu chcą zmieniać polską nazwę mostu na niemiecką! Co za czasy!" - oburzała się 13 lipca anonimowa użytkowniczka serwisu X (pisownia wszystkich postów oryginalna).
CZYTAJ TEŻ W KONKRET24: "Chcą zmienić nazwę Mostu Grunwaldzkiego na niemiecką"? O co chodzi
Do posta internautka dodała krótkie nagranie krążące na TikToku. Wygląda, jakby nagrywał kierowca auta stojącego przy ulicy biegnącej wzdłuż nabrzeża. Film pokazuje zacumowany statek niemieckiej marynarki wojennej. Jednostka ma z boku napis "F260", widać na nim niemiecką flagę. Wcześniej tego samego dnia nagranie opublikował jeden z użytkowników TikToka. Internauta oznaczył, że materiał powstał w Szczecinie na Wałach Chrobrego.
Niemiecką jednostką, która zacumowała w porcie w Szczecinie, postanowił też postraszyć poseł klubu Prawa i Sprawiedliwości, polityk Suwerennej Polski Dariusz Matecki. "W samym Szczecinie na Wałach Chrobrego Deutsche Marine, niemiecka korweta Braunschweig wyposażona w nowoczesne systemy radarowe i sensory" - napisał 13 lipca na Facebooku. "A pod granicą stacjonuje już Bundeswehra, niemieckie wojska. Niemieckie drony non stop latają nad polską granicą" - dodał sugerująco.
Do wpisu dołączył trzy zdjęcia: zacumowanego w Szczecinie niemieckiego okrętu oraz pojazdów wojskowych na jakiejś brukowanej drodze. Na facebookowy post prawicowego polityka zareagowało 6,6 tys. użytkowników, zostawili pod nim 3,4 tys. komentarzy. Udostępniono go 2,8 tys. razy. Podobny wpis z tymi samymi zdjęciami poseł Matecki opublikował 13 lipca w serwisie X. Tam jego post wyświetlono ponad pół miliona razy.
Internauci: "Czy Polska zachodnia jest jeszcze Polska" vs. "jesteśmy w NATO"
Oczywiście, takie wpisy wywołały szybką reakcję internautów. Wielu wyrażało zaniepokojenie obecnością niemieckiej marynarki wojennej w polskim porcie: "Straszne!"; "Jaki jest powód?"; "W jakim celu?"; "Co oni nam szykują?"; "Co to ma być, gdzie nasza władza?"; "I to mają być te ich wzajemne polsko-niemieckie stosunki? Czy Polska zachodnia jest jeszcze Polska?"; "Co się dzieje? Dosyć tego! Dlaczego to nie Polski statek?".
Nie brakowało mocno antyniemieckich akcentów: "Szykują nam nowy rozbiór Polski. Niestety"; "Jak długo nas Polaków będą upokarzać. Dokąd ten rząd zmierza. Brak słów"; "To jest najazd, a Wy nic?". A także nawiązywania do drugiej wojny światowej: "To hańba dla każdego Polaka za tolerowanie takiego stanu rzeczy, hańba również względem zamordowanych w II wojnie światowej!"; "Coś mi to przypomina, a niedługo wrzesień..."; "Tak się teraz nazywa Schleswig Holstein?"; "Przyjacielska wizyta, źle się to kojarzy".
Jednak niektórzy komentujący zauważali: "Przecież w Szczecinie cumują statki ze wszystkich krajów. Po co pan robi głupi szum i głupio kłamie. Nawet jak cumuje wojskowy statek niemiecki to jesteśmy w NATO"; "Panie Matecki zapomniał pan dodać, że takie ćwiczenia wojsk NATO to raczej normalna sprawa. Spotykam w Niemczech bardzo dużo wojsk innych państw w tym Polskie i nikt nie robi z tego paniki szczególnie że od dawna jesteśmy w NATO i wspólne ćwiczenia są normą".
Bo rzeczywiście: ani nie była to wyjątkowa sytuacja, ani obecność niemieckiego okrętu w porcie w Szczecinie nie powinna dziwić.
Najpierw w Rydze, potem w Szczecinie
Zdjęcia dostępne Google Street View potwierdzają, że nagranie i zdjęcie niemieckiego okrętu faktycznie powstało przy Wałach Chrobrego w Szczecinie. Na zdjęciu widać niemiecką korwetę serii K130, FGS Braunschweig (F260). O jej trzydniowej obecności w Porcie Szczecin 13 lipca informował serwis Gospodarka Morska. Jak podał autor tekstu Rafał Kamiński, okręt był w trakcie wykonywania misji na Morzu Bałtyckim. "Obok uzupełnienia zapasów i odpoczynku załogi jest to okazja do zapoznania się z okrętem państwa NATO jak i potwierdzenia znaczenia polskich portów w zakresie obsługi jednostek sił morskich" - wyjaśniał dziennikarz.
Okręt wracał z Rygi, gdzie 8 lipca spotkali się prezydent Federacji Niemiec Frank-Walter Steinmeier i prezydent Łotwy Edgars Rinkevics. Wspólnie odwiedzili niemiecką korwetę Braunschweig zacumowaną wówczas w Rydze. Okręt uczestniczy w programie NATO "Baltic Sentry" - poinformowała rzeczniczka prezydenta Niemiec Cerstin Gammelin, relacjonując na platformie X wspomniane spotkanie polityków.
Celem "Baltic Sentry" jest wzmocnienie obecności wojskowej NATO na Morzu Bałtyckim i poprawienie zdolność sojuszników do reagowania na działania destabilizujące.
"Insynuacje nie mają związku z rzeczywistością". Korwetę można było zwiedzać
Rzeczniczka prasowa Urzędu Morskiego w Szczecinie Ewa Wieczorek, w odpowiedzi na pytania Konkret24, wyjaśnia obecność niemieckiej korwety FGS Braunschweig: "Jednostka zacumowała w porcie Szczecin 11 lipca o godz. 10.10 i odcumowała 13 lipca o godz. 18.55. Zgodnie z procedurą, otrzymaliśmy wcześniej notę dyplomatyczną, wystawioną przez Dowództwo Komponentu Morskiego Marynarki Wojennej w Gdyni, która autoryzowała obecność jednostki. Nota mówi o cyt. 'wizycie w porcie Szczecin' i przywołuje korespondencję w tej sprawie, na szczeblu dyplomatycznym".
Po czym rzeczniczka tłumaczy, że służby Urzędu Morskiego monitorują przede wszystkim ruch statków cywilnych (głównie handlowych) w portach, a jednostki wojskowe nie są objęte obowiązkiem zgłaszania się w elektronicznym systemie ruchu statków. "Ich wejścia i wyjścia odbywają się według odrębnej procedury. W przypadku jednostek wojennych, zarówno krajowych, jak i zagranicznych (ale także wszystkich innych statków), nasza rola to zapewnienie im bezpiecznego wejścia, postoju i wyjścia z portu" - pisze Ewa Wieczorek. Na koniec podkreśla: "Tego rodzaju zawinięcia nie są niczym nadzwyczajnym. W szczecińskim porcie dość często goszczą zarówno polskie, jak i zagraniczne okręty, szczególnie przy okazji różnego rodzaju wydarzeń i imprez morskich".
Natomiast Weronika Gocłowska, rzeczniczka Portu Szczecin, napisała nam: "Zwyczajem jest, iż podczas takiego pobytu w centralnym punkcie miasta (a Bulwar Chrobrego to nabrzeże Odry ogólnodostępne dla turystów i mieszkańców) taka jednostka staje się atrakcją turystyczną, a jej obecność pozwala zaznajomić się z wyposażeniem rodzimych i sojuszniczych wojsk". Oraz stwierdziła:
Insynuacje z podanych przekazów nie mają związku z rzeczywistością.
Przypomniała ponadto, że przecież "korweta była dostępna dla zwiedzających w trakcie pobytu w Szczecinie".
Sojusznicze okręty w polskich portach? Nic nadzwyczajnego
O ile wzbudzanie strachu i antyniemieckich skojarzeń w związku z niemiecką korwetą przyniosło skutek wśród internautów, to profesjonaliści oraz tzw. shipspotterrzy, czyli pasjonaci obserwujący i dokumentujący statki czy okręty, uznali obecność sojuszniczej jednostki NATO w polskim porcie za normalność.
Bo o wejściu takich jednostek do polskich portów w Szczecinie, Gdyni czy w Świnoujściu regularnie informują specjalistyczne i lokalne serwisy informacyjne. Tak np. w marcu 2024 roku okręt zaopatrzeniowy niemieckiej marynarki wojennej FGS Donau (A516) cumował w Porcie Wojennym Świnoujście. Załoga odpoczęła, uzupełniła zapady i spotkała się z polską kadrą marynarki wojennej - informował portal Gospodarka Wodna.
Na początku grudnia 2024 roku trzy okręty NATO - niemiecki okręt dowodzenia zespołem FGS Werra oraz dwa niszczyciele min z Litwy LNS Skalvis i niemiecki FGS Weilheim - wpłynęły do Portu Szczecin i zacumowały przy Wałach Chrobrego, donosił "Kurier Szczeciński". Celem pobytu było uzupełnienie zapasów, przygotowanie się do kolejnych zadań oraz spotkanie z władzami miasta i dowódcą 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej.
W lutym 2025 roku w Gdańsku zacumowała niemiecka korweta FGS Magdeburg (F261), "siostra" F260. W tym samym czasie w Porcie Gdańsk cumowała fregata Królewskiej Marynarki Wojennej Holandii HNLMS Tromp (F803). Załogi obu okrętów w Gdańsku odpoczywały i uzupełniały zapasy.
Aktywna na Facebooku grupa shipspotterów ze Szczecina już 11 lipca wypatrzyła FGS Braunschweig. Nie wzbudziło to jednak ich zaniepokojenia, tylko... zachwyt i zaciekawienie. "Piękna sylwetka! I ładne zdjęcie!"; "Kapitalne uchwycenie okrętu! Świetny kadr"; "Jaka to klasa? F od fregata?" - komentowali zdjęcia niemieckiej jednostki.
Ekspert: "brak takich wizyt byłby wręcz anomalią"
Przypływające do polskich portów okręty marynarek wojennych państw sojuszniczych to normalność - potwierdza w rozmowie z Konkret24 Dawid Kamizela z serwisu Strefaobrony.pl. - Jeśli ktoś regularnie śledzi ruch w polskich portach - czy to z leżaka na plaży, czy na stronach monitorujących ruch statków - wie, że wizyty sojuszniczych okrętów NATO są czymś absolutnie normalnym. Mamy takich gości średnio raz na miesiąc, a w czasie ćwiczeń jeszcze częściej. Brak takich wizyt przez kilka tygodni byłby wręcz anomalią - stwierdza ekspert.
Jak mówi Kamizela, warto rozróżnić dwa zasadnicze typy wizyt takich okrętów. Jedne to wizyty planowane i zapowiedziane, tak zwane kurtuazyjne. Drugie to wizyty robocze. - Te pierwsze wiążą się z oficjalnymi uroczystościami, czasem wizytą polityków i dyplomatów oraz zwiedzaniem jednostki. Te drugie, zdecydowanie częstsze, to moment na uzupełnienie zapasów i krótki odpoczynek załogi - wyjaśnia.
- Z tego, co wiem, wizyta niemieckiej korwety miała właśnie charakter roboczy. Takie cumowanie okrętów państw sojuszniczych w polskich portach zdarza się regularnie i nie budzi najmniejszego zdziwienia - mówi Dawid Kamizela. Jak podkreśla, z takich wizyt korzystają też polskie firmy: dostarczają usługi i zaopatrują jednostki. - Traktowanie obecności niemieckiego okrętu w porcie jak zagrożenia jest równie absurdalne, jak pomysł wyrzucania niemieckich turystów z polskich sklepów - zauważa ekspert.
Okręty państw sojuszniczych, w tym jednostki niemieckie, nie działają na własną rękę. - Operują we współpracy z innymi flotami NATO, w tym z marynarką wojenną RP. Celem tej współpracy jest budowa świadomości sytuacyjnej na Bałtyku - to trafne wojskowe określenie na realne rozeznanie w tym, kto i jak porusza się na naszym akwenie - tłumaczy Kamizela. A nawiązując do posta Mateckiego, dodaje: - Sama elektronika - radary, satelity czy drony - nie wystarczy. Potrzebne są fizyczne jednostki i ludzie, którzy stale patrolują teren i zbierają informacje z pierwszej ręki. Bez tego nie da się skutecznie ani działać, ani reagować. Nasze bezpieczeństwo opiera się właśnie na takiej codziennej, praktycznej współpracy sojuszniczej.
Natomiast komentując uwagi internautów porównujące wizytę niemieckiej korwety teraz do obecności pancernika Schleswig-Holstein we wrześniu 1939 roku, Dawid Kamizela uczula: - W relacjach między sojusznikami ważne jest nie tylko wspólne działanie, ale też dojrzałość w postrzeganiu symboli i historii. Japoński lotniskowiec Kaga, nazwany tak samo jak jednostka, która zaatakowała Pearl Harbor, w listopadzie 2024 roku zawinął do tego samego amerykańskiego portu. Amerykanie nie robili z tego sensacji, bo rozumieją różnicę między historią a teraźniejszością. My również powinniśmy ją rozumieć.
Budować narrację strachu wobec sojuszniczych wizyt? Sami sobie szkodzimy
W rozmowie z Konkret24 Dawid Kamizela zwraca uwagę na to, że podsycanie nieufności wobec obecności sojuszniczych jednostek może mieć poważne konsekwencje, wykraczające poza szum medialny. - Budowanie narracji strachu wobec sojuszniczych wizyt to działanie szkodliwe. Podważa zaufanie wewnątrz NATO, które jest fundamentem naszego bezpieczeństwa. Jeśli ten trend się rozwinie, może dojść do sytuacji, w której Niemcy przestaną zapraszać nasze okręty na wspólne ćwiczenia. To z kolei obniżyłoby naszą gotowość bojową w sytuacji kryzysu lub wojny oraz utrudniło realną współpracę z sojusznikami, od której zależy skuteczność wspólnych działań obronnych - ocenia.
Kamizela uspokaja zaniepokojonych przekazem, że niemiecka korweta jest "wyposażona w nowoczesne systemy radarowe i sensory". - To jeden z mniejszych okrętów bojowych tej floty. Nie jest to najnowocześniejsza jednostka, ale można ją określić jako stosunkowo nowoczesną. Przeznaczona jest głównie do zadań na drugiej linii - mówi. I dodaje: - Znacznie większe niemieckie fregaty czy jednostki rozpoznania radioelektronicznego, które na przykład śledzą Rosjan na Bałtyku, wielokrotnie gościły w Polsce.
Niedawno ze stoczni remontowej w Gdańsku wypłynął francuski okręt oceanograficzny służący do badania dna morskiego, ale w zasadzie spełnia on też zadania wywiadowcze. - I jakoś wtedy nie wywoływało to medialnej histerii - zauważa Kamizela.
Źródło: Konkret24