"Uciszacie katolików", "komunizm wrócił" - tak reagowali internauci na doniesienia, jakoby w Toruniu policja zatrzymała mężczyznę za uczestnictwo w publicznym różańcu. Moment zatrzymania widać na publikowanym w mediach społecznościowych nagraniu. Jednak to nie modlitwa była przyczyną reakcji funkcjonariuszy.
"Okropne. Wiesław Janowski zatrzymany za udział w publicznym różańcu" - napisał 22 listopada na platformie X aktywny w mediach społecznościowych ksiądz Daniel Wachowiak. Duchowny udostępnił post z nagraniem, na którym oglądamy zatrzymanie przez policję starszego mężczyzny.
To Wiesław Janowski, poseł na Sejm pierwszej kadencji (1991-1993). Na filmie widać Janowskiego stojącego na toruńskiej starówce w towarzystwie innych osób. Rozmawia z funkcjonariuszami, którzy po chwili zaprowadzają go do radiowozu i odjeżdżają. Na filmie słychać głos kobiety, która najprawdopodobniej nagrywała to zajście. "Panowie, co wy robicie?" - krzyczy do policjantów i opowiada dalej: "Boże drogi! Byłego solidarnościowca, bitego pałami za komuny. Zobaczcie, jaka komuna wróciła do Polski. To jest po prostu skandal. Członek Solidarności, zasłużony, odznaczony krzyżami Wiesław Janowski. Siłą, siłą wsadzony przez policję za to, że odmawia różaniec publiczny pod Kopernikiem z banerem antyaborcyjnym albo mówi o tym, co robi rząd Tuska. Zobaczcie, jakie bezprawie w Toruniu".
Pod koniec filmu słychać także męski głos: "A wy wszyscy ludzie teraz stoicie i widzicie, co robi władza z nami. Ludzie, których my wybieramy, zabierają ludzi nie wiadomo za co i siłą wrzucają. Przemyślcie to tylko przy następnych (wyborach - red). Chore czasy się zrobiły". Na nagraniu jest nałożony napis: "Toruń 15.11.2025 Policja chce aresztować osobę z Publicznego Rózanca" (pisownia oryginalna).
Internauci: "jeśli państwo zaczyna karać za różańce, to nie jest neutralność"; "komunizm wrócił i czasy PZPR"
"Uciszacie katolików, więc za dekady będą tu muzułmanie" - skomentował film ks. Wachowiak, a jego post wyświetlono ponad 60 tys. razy. Oburzeni internauci komentowali: "Wolność zgromadzeń i religii: konstytucja gwarantuje prawo do publicznej modlitwy. Jeśli państwo zaczyna karać za różańce, to nie jest neutralność - to represja"; "To tak działa na lewactwo jak pokropienie diabła święconą wodą. Wścieklizny dostają"; "Dla nas Polaków wolność jest świętością. Im więcej prześladowań tym większa w nas determinacja, żeby nie siedzieć cicho i bezczynnie..."; "Komunizm wrócił i czasy PZPR" (pisownia wszystkich postów oryginalna).
Jeszcze więcej wyświetleń - ponad 150 tys. - wygenerował post podany dalej przez duchownego. "Widziałam filmiki z Anglii, Niemiec itd. Byłam ciekawa kiedy zobaczę z Polski....szybko poszło" - stwierdziła jego autorka. Internauci w komentarzach pisali: "Polska Tuska"; "To co w Polsce wyprawia władza R.P. Służby Tuska, to zamach na demokrację w każdym jednym zakresie wolności i prawa do życia i swobodnego wyrażania praw obywatelskich a takim jest modlitwa i publiczne uroczystości religijne!".
O rzekomym zatrzymaniu za udział w różańcu informował też artykuł na portalu Radia Maryja: "Działacz opozycji antykomunistycznej siłą zatrzymany przez policjantów za udział w 'Publicznym Różańcu'. Wiesław Janowski: Jakiego rodzaju wykroczenia dokonałem stojąc pod pomnikiem Kopernika i modląc się o odnowę moralną narodu?" - brzmiał tytuł.
Wyjaśniamy, o co naprawdę poszło.
Antyaborcyjne banery i zawiadomienie o wykroczeniu
15 listopada 2025 roku na toruńskiej starówce pod pomnikiem Mikołaja Kopernika odbył się "Publiczny Różaniec w intencji Odnowy Narodu Polskiego". To wydarzenie od 2017 roku odbywa się cyklicznie, każdego 15. dnia miesiąca; organizowane jest przez przeciwników aborcji. Władze miasta próbowały przerwać inicjatywę ze względu na to, że towarzyszą jej kontrowersyjne banery. Antyaborcyjni aktywiści jednak nadal gromadzą się na toruńskiej starówce.
Banerów nie zabrakło także i tym razem. O ich treści poinformowały w oświadczeniu z 19 listopada Dominika Walichniewicz i Aneta Wierzbowska, radne miasta z klubu Koalicji Obywatelskiej. "W związku z manipulacjami organizatorów tzw. Publicznego Różańca oraz osób im sprzyjających (w tym radnych PiS), czujemy się zobowiązane przedstawić opinii publicznej rzeczywisty przebieg zdarzeń podczas zgromadzenia w dniu 15.11.2025 r." - napisały. Podały, że tego dnia złożono zawiadomienie o popełnieniu wykroczenia z art. 141 Kodeksu wykroczeń, zgodnie z którym "kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany".
Radne przekazały, że zawiadomienie złożono w związku z banerem "o nieprzyzwoitej treści". Napisano na nim: "Rząd Tuska chce uczyć dzieci: 4-latki - masturbacji, 6-latki - wyrażania zgody na seks, 9-latki - pierwszych doświadczeń seksualnych i orgazmu"; był też przekreślony znak tęczy i napis "stop pedofilii". "Te treści widziały i czytały dzieci, a ich publiczne prezentowanie pod pomnikiem Mikołaja Kopernika wpływa negatywnie na wizerunek naszego miasta w oczach nie tylko mieszkańców, ale również turystów" - czytamy w oświadczeniu radnych.
Radne przywołały także treść innego baneru, na którym napisano: "W szpitalu na Bielanach w Toruniu w 2024 r. zabito 27 dzieci przez aborcję, a w 2025 (01-06) - zabito 22 dzieci". Podały, że organizatorzy publicznego różańca prezentowali wspomniany baner "już kilka razy w mieście i wówczas w odpowiedzi Dyrektorka Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego - Sylwia Sobczak - poinformowała organizatorów, że szpital nie wykonuje zabiegów aborcji".
Walichniewicz i Wierzbowska przyznały, że nie były jednak obecne podczas zatrzymania Janowskiego. Napisały tylko, że z opublikowanych nagrań wynika, iż powodem zatrzymania "był brak zgody Pana Janowskiego na wylegitymowanie".
Relacja straży miejskiej i policji
O rzeczywisty powód zatrzymania mężczyzny zapytaliśmy zarówno toruńską straż miejską, jak i policję. Jarosław Paralusz, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Toruniu, w odpowiedzi dla Konkret24 zrelacjonował zajście z 15 listopada.
Opisuje, że do funkcjonariuszy straży miejskiej, którzy zabezpieczali wydarzenie, podeszły cztery osoby i zgłosiły podejrzenie popełnienia wykroczenia, o którym napisały radne. Zgłoszenie dotyczyło dwóch banerów. "W związku z otrzymanym zawiadomieniem, służby przystąpiły do czynności legitymowania osób zgłaszających, świadków oraz osób, których dotyczyło podejrzenie popełnienia wykroczenia (trzymających banery). W trakcie ustalania tożsamości jednej z osób trzymających baner, mężczyzna odmówił podania swoich danych personalnych. Z uwagi na popełnienie wykroczenia z art. 65 Kodeksu wykroczeń (nieudzielenie organowi państwowemu wiadomości lub dokumentów co do tożsamości własnej), na miejsce wezwano patrol Policji" - informuje Jarosław Paralusz. Dodaje, że mężczyzna "konsekwentnie odmawiał podania danych osobowych również funkcjonariuszom Policji" i w związku z tym "zgodnie z obowiązującymi procedurami i przepisami prawa, osoba ta została przewieziona do Komisariatu Policji w celu potwierdzenia jej tożsamości".
Rzecznik poinformował nas, że obecnie trwa ocena materiału dowodowego. Tę wersję potwierdza także odpowiedź otrzymana od mł. asp. Sebastiana Pypczyńskiego z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Toruniu. Wyjaśnia on, że funkcjonariusze policji interweniowali na prośbę straży miejskiej, a "jeden z mężczyzn odmówił podania swoich danych osobowych strażnikom i policjantom, został zatrzymany i doprowadzony na komisariat", gdzie jego tożsamość została ustalona.
"Mężczyzna został zwolniony po przeprowadzeniu przez funkcjonariuszy niezbędnych czynności" - informuje mł. asp. Pypczyński.
Zatem rozpowszechniana w mediach społecznych narracja, jakoby powodem zatrzymania Wiesława Janowskiego był udział w publicznym różańcu, jest fake newsem. To manipulacyjne przedstawienie zdarzenia z toruńskiego rynku, którego autorzy pomijają istotne fakty.
Źródło: Konkret24