Ministerstwo Infrastruktury chwali się "skuteczną walką z wykluczeniem komunikacyjnym", pisząc o ponad pięciu tysiącach miejscowości, które zyskały połączenia autobusowe. Jednak statystyki obrazujące rzeczywistą skalę problemu są bezlitosne: w ciągu pięciu lat ubyło ponad 300 tysięcy kilometrów linii autobusowych, zlikwidowano ponad pięć tysięcy połączeń.
Ministerstwo Infrastruktury opublikowało 2 sierpnia na Twitterze serię postów. Wszystkie zaczynały się od słów: "Skutecznie walczymy z wykluczeniem komunikacyjnym!". Resort chwalił się osiągnięciami Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych (FRPA), który ma wspierać samorządy w organizacji transportu publicznego. "W tym roku, dzięki rządowemu wsparciu, uruchomiono 6565 linii autobusowych" - czytamy w tweecie. Ilustracją był wykres, na którym widać, jak słupki rosną - ale małą czcionką wyjaśniono, że to tylko liczba linii komunikacyjnych dofinansowanych w ramach funduszu. W 2019 roku dofinansowano 1228 linii, w 2020 roku - 2834, w 2021 roku - 4371, w 2022 roku - 5508. W kolejnym tweetcie resort informował z kolei: "Połączenia autobusowe docierają dziś do ponad 5000 miejscowości więcej. Mieszka w nich ok. 1,5 mln osób". Tu ilustracją była grafika, na której uwagę zwraca: "1,5 mln mieszkańców", a pod tym w nawiasie: "transport drogowy".
Resort opublikował te tweety dzień po tym, jak senator Krzysztof Brejza podał dane otrzymane z GUS w odpowiedzi na interwencję senatorską. To przejazdy zamiejskie realizowane przez podmioty zatrudniające powyżej dziewięciu osób (z wyłączeniem komunikacji miejskich). Okazuje się, że co roku siatka połączeń komunikacyjnych w kraju kurczyła się. Na koniec 2016 roku długość linii krajowej komunikacji autobusowej wynosiła ponad 710 tys. km, ale na koniec 2017 roku zmalała do 627,5 tys. km (za tamten rok zaznaczono "brak kompletnych danych"), na koniec 2020 roku - do 480,4 tys., a na koniec 2022 roku - do 394 tys. kilometrów. "To tyle jeśli chodzi o 'walkę' z wykluczeniem komunikacyjnym przez rząd PiS" - skomentował Brejza 1 sierpnia na Twitterze.
O walce z wykluczeniem komunikacyjnym mówi się od wielu lat - i z roku na rok dane pokazują, że to się nie udaje. Zwracał na to ostatnio uwagę Robert Biedroń z Lewicy. "Jeśli chodzi o transport publiczny, pekaesy, przez osiem lat o połowę prawie zmniejszyła się liczba połączeń" - mówił 7 sierpnia w radiowej Trójce. O "zwijanych" połączeniach autobusowych dzień później w TVN24 mówiła Magdalena Biejat. Posłanka Lewicy podkreślała, że wielu Polaków musi dojeżdżać do pracy czy szkoły własnym transportem. "Państwo przerzuca coraz więcej kosztów codziennego życia na nas" - punktowała Biejat.
W listopadzie 2022 roku, podczas oddania do użytku nowego dworca kolejowego w Świdniku, wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin mówił o walce rządu z wykluczeniem komunikacyjnym, a resort wrzucił na Twittera jego wypowiedź, dodając: "dotrzymujemy słowa". Wyjaśnialiśmy wówczas w Konkret24, że dane GUS nie potwierdzają, iż PiS dotrzymuje słowa, jeśli chodzi o odbudowę infrastruktury komunikacyjnej - statystyki dowodzą, jak niewiele w tej kwestii udało się zbudować.
Od 2016 roku: ponad 350 tys. km mniej linii autobusowych, ponad 5 tys. mniej połączeń
Pokazanymi na Twitterze grafikami Ministerstwo Infrastruktury przekonuje jednak, że "skutecznie walczy z wykluczeniem komunikacyjnym". Resort podał liczbę "5 tys. miejscowości więcej", w których mieszka ok. 1,5 mln osób - ale danych o liczbie uruchomionych linii/połączeń w kraju oraz całkowitej długości linii autobusowej nie pokazał, a to jest istotne. Pokazał, jak rosła liczba linii dofinansowanych przez Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych, ale nie pokazał, ile w tych latach zlikwidowano połączeń autobusowych w kraju. Fundusz działa od 2019 roku i - jak wyjaśnialiśmy w Konkret24 - mimo jego powołania trendu spadkowego, czyli zamykania połączeń, nie udało się zahamować.
Pokazane na Twitterze resortu dane do tematu "skutecznej walki z wykluczeniem komunikacyjnym" to manipulacja, ponieważ ani nie potwierdzają skuteczności tej walki, ani nie pokazują skali problemu. Tymczasem statystyki GUS dotyczące długości linii regularnej komunikacji autobusowej i liczby przewiezionych pasażerów w Polsce dowodzą, że w ostatnich latach z autobusowym transportem publicznym jest coraz gorzej.
GUS podaje również dane o liczbie linii regularnej komunikacji autobusowej - do 2021 roku. Oto jak tych linii w kraju ubywało: - w 2015 roku działało 14,6 tys. linii - w 2016 roku działało 14,2 tys. linii - w 2017 roku działało 13 tys. linii - w 2018 roku działało 11,6 tys. linii - w 2019 działało 11,1 tys. linii - w 2020 roku działało 10,2 tys. linii - w 2021 działało 9,3 tys. linii.
Taka sytuacja wystepuje pomimo możliwości dofinansowywania linii komunikacyjnych przez Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych.
OBEJRZYJ W TVN24 GO: reportaż "Rozkład" o wykluczeniu komunikacyjnym w kraju
2 sierpnia o dane upublicznione przez Krzysztofa Brejzę zapytała ministerstwo Ewa Szymańska z magazynu "Polska i Świat" TVN24. W odpowiedzi resort podkreślił, że według przepisów ustawy o publicznym transporcie zbiorowym organizatorami publicznego transportu zbiorowego w zakresie przewozów autobusowych są jednostki samorządu terytorialnego. Zdaniem resortu Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych działa, bo powstają nowe linie komunikacyjne, a mieszkańcy przede wszystkim mniejszych miejscowości mogą dotrzeć środkami transportu publicznego do pracy czy szkoły. Jednak resort nie podał danych o długości linii, tylko powtórzył te pokazane w tweecie, bo według resortu wykluczenie komunikacyjne zredukowano o 1,5 mln osób. Ministerstwo poinformowało tylko, że takie dane uzyskano z urzędów wojewódzkich.
Plusy i minusy funduszu. Lanie wody do "dziurawego wiadra"
- Liczby podane przez resort są dość optymistyczne. To jednak suche liczby, do których trudno się odnieść - komentuje Paweł Rydzyński ze Stowarzyszenia Ekonomiki Transportu. Zauważa, że nie wiemy, czy to są nowe linie, czy zmodyfikowane już istniejące połączenia. - Ktoś pewnie to policzył i raczej należy domniemywać, że transport publiczny rzeczywiście dociera do jakichś nowych miejscowości - zastanawia się Rydzyński. Ale jego zdaniem trzeba by poznać owe 5 tys. miejscowości, żeby rozwiać wątpliwości. 3 sierpnia wystąpiliśmy do resortu infrastruktury o szczegółowe dane dotyczące pokazanych liczb, ale do publikacji tekstu nie dostaliśmy odpowiedzi.
Rydzyński zwraca uwagę na to, że lepsze są statystyki GUS dotyczące liczby przewożonych pasażerów w 2022 roku. Wyjaśnia, że poprawa wynikała z odbudowywania siatki połączeń po pandemii, ale jest też konsekwencją uruchomienia Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych. - Bez niego statystyki GUS byłyby jeszcze bardziej beznadziejne - stwierdza Rydzyński.
Uważa, że fundusz to dobre rozwiązanie, o ile dany przewoźnik czy samorząd rzeczywiście chce rozwijać transport publiczny, a nie markować działania. Pytany o sukces, wymienia: - Na przykład w Bieszczadach, gdzie przez lata występował ogromny problem z transportem publicznym, a teraz praktycznie każda miejscowość ma do niego dostęp, również w weekendy.
Jednocześnie zwraca uwagę na negatywne przykłady wykorzystania funduszu: - Zgodnie z zasadami przyznawania dotacji mogą one dotyczyć tylko nowych linii komunikacyjnych. I w wielu wypadkach jest tak, że połączenia tylko minimalnie zmieniają swoją starą trasę: na przykład zmienia się ulicę, którą dany autobus jedzie. Nie zmienia się jednak w żaden sposób samej oferty, pozostawiając ją na beznadziejnym poziomie - stwierdza. Za negatywny uważa też fakt, że w FRPA nie ma obowiązku zapewnienia minimalnych standardów na przykład dotyczących wymaganej liczby połączeń dziennie.
Samorządy niezbyt chętnie sięgają po dopłaty z funduszu, bo dofinansowanie można dostać tylko na jeden rok. Jak wyjaśniał w reportażu "Rozkład" Łukasz Dudzic, radny gminy Bobrowice, powodem jest fakt, że program dopłat ma być co roku aktualizowany. "Żaden samorząd, nie mając zaplecza finansowego, nie odważy się na budowę jakiegokolwiek systemu transportu, nie wiedząc, co się wydarzy w przyszłym roku i jak będzie finansowany" – mówił Dudzic. Problem ten ma rozwiązać przygotowana przez Ministerstwo Infrastruktury ustawa, która czeka na podpis prezydenta: przewiduje możliwość podpisywania umów na okres do 10 lat. W trakcie prac nad ustawą Sejm nie zgodził się jednak na zwiększenie maksymalnego, rocznego limitu wydatków z budżetu państwa na dofinansowania z 400 do 900 mln zł.
Eksperci, z którymi rozmawiała Ewa Szymańska z TVN24, punktowali podobne problemy. "Linii autobusowych może być wiele, natomiast kluczowe tutaj jest pytanie o pracę przewozową, która jest wykonywana, a sądząc po kilometrażu, niestety ten rozwój nie następuje, a następuje regres" - oceniła Iwona Budych ze Stowarzyszenia Wykluczenie Transportowe.
"Najpierw 800 mln rocznie, obecnie miliard, bez zmian systemowych, bez pomysłu, jak ta komunikacja ma być zorganizowana, bez wymienienia dziurawego wiadra na normalne sprawne wiadro. To nie jest nic zaawansowanego, cały czas będziemy lali wodę do dziurawego wiadra" - ocenił dr Michał Wolański z Instytutu Infrastruktury, Transportu i Mobilności Szkoły Głównej Handlowej.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Red_Baron/Shutterstock/Twitter