Przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości powtarzają, że polska Krajowa Rada Sądownictwa jest powoływana tak samo jak hiszpańska - i zarzucają instytucjom europejskim nierówne traktowanie. Ostatnio w Bogatyni porównania tego użył Zbigniew Ziobro. Przypominamy pięć głównych różnic między systemem polskim a hiszpańskim.
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro oraz jego wiceministrowie nieustannie odnoszą się do krytycznych wystąpień instytucji europejskich na temat Polski i zmian w systemie sądownictwa wprowadzonych przez rząd Zjednoczonej Prawicy. A gdy Suwerenna Polska i PiS chcą instytucje unijne skrytykować, minister Ziobro i jego współpracownicy wskazują przykłady Hiszpanii i Niemiec: według ich przekazu sposób powoływania sędziów do hiszpańskich i niemieckich odpowiedników naszej Krajowej Rady Sądownictwa ma być tam zorganizowany podobnie lub nawet identycznie jak w Polsce. Jednak tylko Polska ma z tego tytułu olbrzymie problemy z organami UE i jest przez nie krytykowana. Gdy we wrześniu 2021 roku swoją narrację zaprezentowali na konferencji prasowej Zbigniew Ziobro i wiceminister Sebastian Kaleta, TVN24 przerwał transmisję, a prowadząca program sprostowała ich wypowiedzi. W maju 2022 roku w wywiadzie telewizyjnym minister sprawiedliwości stwierdził: "To nie jest żaden neo-KRS, tylko to jest zasada, że Polska jest państwem suwerennym, że jak Niemcom wolno wybierać sędziów i wybierają sędziów do niemieckiego sądu federalnego sami parlamentarzyści, bezpośrednio. Jeżeli Hiszpanom wolno stosować identyczną procedurę jak w Polsce, czyli, że Kortezy wybierają".
Ponownie o tych dwóch krajach Zbigniew Ziobro wspomniał 24 czerwca na wiecu Prawa i Sprawiedliwości w Bogatyni. "Dwa dni temu wypowiadał się Europejski Trybunału Sprawiedliwości i dowiedzieliśmy się, że hiszpańskie rozwiązania, jeżeli chodzi o radę sądownictwa, nie budzą żadnych zastrzeżeń. Nie naruszają europejskiej praworządności, a sędziowie są w pełni niezawiśli, którzy są powoływani przy pomocy takiej rady. A ta rada to jest kopiuj-wklej polskiego rozwiązania. A więc w Hiszpanii wolno, Hiszpanom wolno, a Polsce nie wolno" - powiedział do zebranych lider Suwerennej Polski. I dodał: "Już nie mówiąc o Niemcach. Niemcy, idąc na wybory, poprzez wyłonienie polityków mają wpływ na to, kto będzie sędzią ich Sądu Najwyższego, czyli sądów federalnych. Polakom eurokraci chcą te prawa odebrać. Nie możemy na to pozwolić. Musimy bronić naszej wolności. Musimy bronić naszej demokracji. Musimy bronić naszej suwerenności".
Przypominamy więc różnice między polską Krajową Radą Sądownictwa (KRS) a hiszpańskim odpowiednikiem i wyjaśniamy, o co chodziło w wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz) - bo Zbigniew Ziobro pomieszał sądy międzynarodowe.
Nie TSUE, tylko ETPCz
Jak sprawdziliśmy, minister sprawiedliwości pomylił trybunał, który wydał wyrok, o którym wspominał. 22 czerwca to Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał wyrok dotyczący odpowiednika polskiej KRS, czyli Consejo General de Poder Judicial (CGPJ), a nie TSUE. Orzeczenie zapadło w sprawie Lorenzo Bragado i inni przeciwko Hiszpanii. Skargę złożyło sześcioro kandydatów do CGPJ, a ETPCz uznał ich rację. Chodziło o to, że parlament we wskazanym w prawie terminie nie wybrał członków CGPJ. Skarżący najpierw złożyli skargę do krajowego Trybunału Konstytucyjnego, a po niekorzystnym wyroku do ETPCz. - Niewybranie nowego składu CGPJ u tych sześciu kandydatów sprawiło, że nie wiedzieli, jaki jest ich status, byli w stanie niepewności - tłumaczy nam Marcin Wolny, adwokat z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Zwraca uwagę, że wyrok nie był o tym, czy w Hiszpanii członkowie odpowiednika polskiej KRS są właściwie wybierani. - Jednakże w swoim orzeczeniu Trybunał odnotował problem wpływu politycznego. Wymienił między inni raporty Grupy Państw Przeciwko Korupcji (GRECO) – antykorupcyjnej agendy Rady Europy i Komisji Europejskiej (o czym w dalszej części tekstu) o nadmiernym wpływie polityków hiszpańskich na GCPJ - zwraca uwagę Wolny.
Polska KRS i jej hiszpański odpowiednik. Różnice
Consejo General de Poder Judicial składa się z przewodniczącego (który po wyborze staje się równocześnie prezesem Sądu Najwyższego) i 20 członków. Razem jest to więc 21 członków. Do rady może kandydować każdy sędzia, który ma poparcie 25 członków samorządu sędziowskiego albo stowarzyszenia sędziowskiego. Parlament nie ma kompetencji do zgłaszania sędziów w celu ich wyboru do Rady. Przewodniczący jest wybierany przez zgromadzenie plenarne CGPJ spośród sędziów lub prawników o uznanych kompetencjach.
Procedury wyborów członków polskiej KRS i jej hiszpańskiego są podobne, ale w kluczowych elementach się różnią. Omawialiśmy je już w Konkret24.
Kryteria dla kandydatów
W Hiszpanii kandydata na członka CGPJ obowiązują kryteria merytoryczne (wykształcenie, umiejętności, publikacje, ocena pracy zawodowej) i zdolność do sprawowania obowiązków członka Rady w znaczeniu predyspozycji osobistych, zaangażowania na rzecz sądownictwa oraz posiadania planu działań i rozwoju sądownictwa. W Polsce kandydat nie musi spełniać żadnych tego typu kryteriów.
Dodatkowo istotnym wymogiem jest, by wśród 12 wybranych przez parlament członków CGPJ trzech sędziów było sędziami Sądu Najwyższego; trzech musi mieć minimum 25-letnią praktykę zawodową; musi być trzech sędziów tzw. starszych oraz trzech sędziów bez wymogu długości stażu. W Polsce nie ma analogicznych wymogów.
Pozostałych kandydatów CGPJ proponują (po czterech), a następnie wybierają obie izby hiszpańskiego parlamentu (Kongres Deputowanych i Senat). Kandydatami nie mogą być sędziowie a przedstawiciele innych zawodów prawniczych. Kandydaci muszą posiadać odpowiednie kompetencje i ponad 15 lat praktyki w swoim zawodzie. Wybór dokonywany jest w każdej z izb większością 3⁄5 deputowanych, a powołania dokonuje monarcha.
Wpływ polityków na listę kandydatów
W Hiszpanii na żadnym etapie procedury politycy nie mają wpływu na listę sędziów-kandydatów. Wstępną weryfikacji kandydatów przeprowadzają sędziowie z Komisji Wyborczej (składająca się z najstarszego prezesa Izby Sądu Najwyższego, najstarszego i najmłodszego sędziego Sądu Najwyższego i sekretarza Sądu Najwyższego). Swoją kandydaturę może zgłosić każdy sędzia, który posiada poparcie 25 członków samorządu sędziowskiego albo stowarzyszenia sędziowskiego. W Polsce politycy aż trzykrotnie mają wpływ na listę kandydatów. Najpierw marszałek Sejmu (ocena formalna); potem kluby poselskie (przedstawienie kandydatów); a na końcu komisja sejmowa (ustalenie listy) kolejno decydują, który z sędziów może być kandydatem w ostatecznym głosowaniu.
Tę kwestię podkreślał w swoim wyroku z 19 listopada 2019 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Przypomniał, że przed zmianami 15 członków KRS wybieranych spośród sędziów było wcześniej wyłanianych przez środowisko sędziowskie, natomiast "obecnie są oni desygnowani przez organ władzy ustawodawczej spośród kandydatów, którzy mogą być zgłaszani przez grupę 2000 obywateli lub 25 sędziów, co sprawia, że taka reforma prowadzi do zwiększenia liczby członków KRS z nadania sił politycznych lub przez nie wybranych do 23 z 25 członków, których liczy ten organ".
Wobec hiszpańskiej rady formułowano podobne zarzuty. W 2016 roku w raporcie "Justice Scoreboard EU" sporządzonym przez Europejską Sieć Rad Sądownictwa wraz z Komisją Europejską uznano, że niezawisłość hiszpańskiej władzy sądowniczej jest na jednym z najniższych poziomów w Europie. Również Komisja Europejska w sprawozdaniu z lipca 2021 roku na temat praworządności w krajach UE oceniła poziom niezależności sądów w Hiszpanii jako niski.
Przykładowo sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowiek ustaliła listę kandydatów przed wyborem obecnej kadencji KRS w kwietniu 2022 roku. Odbyło się to tak, że członkowie tej komisji, czyli politycy głosowali nad wszystkimi kandydatami en bloc (razem), nie było osobnego głosowania nad każdą kandydaturą. Politycy więc mogli odrzucić wszystkich kandydatów do KRS jeszcze przed decyzją całego Sejmu.
Wybór przez parlament
W Hiszpanii 20 członków CGPJ wybierają obie izby parlamentu – połowę Kongres Deputowanych, a połowę Senat. W Polsce tylko Sejm wybiera sędziów do KRS.
Większość głosów w przypadku braku wyboru
Inną ważną różnicą jest to, że w Polsce, jeśli Sejm nie dokona pierwotnie wyboru większością 3/5 głosów, członkowie KRS są wybierani bezwzględną większością (gdy liczba głosów za wnioskiem jest większa od sumy głosów przeciw i wstrzymujących się). W Hiszpanii tak nie jest. W każdej z izb wyboru dokonuje się większością 3/5 głosów, co w praktyce oznacza konieczność dogadania się różnych opcji politycznych.
Obecność polityków w radzie
W Hiszpanii politycy nie zasiadają w KRS. Jest 12 lub 13 sędziów (wliczając przewodniczącego prezesa Sądu Najwyższego) i ośmiu przedstawicieli innych zawodów prawniczych. A w Polsce, oprócz sędziów, mamy sześciu parlamentarzystów, ministra sprawiedliwości i osobę wybraną przez prezydenta (może być sędzią).
Ziobro o niemieckim systemie
Minister Ziobro w Bogatyni porównał też sposób organizacji niemieckiego i polskiego wymiaru sprawiedliwości. Zrobił to po raz kolejny. Na przykład w lipcu 2020 roku podczas konferencji prasowej powiedział: "Niemcy mogą wyłaniać sędziów do ichniejszych sądów federalnych w sposób całkowicie polityczny, poprzez decyzję przedstawicieli tamtejszego parlamentu, a Polacy nie mogą prowadzić procedury, która dalej gwarantuje większościowy udział w wyłonieniu takich sędziów samym sędziom, ale wprowadza pewien udział demokratycznych przedstawicieli władzy, w tym polskiego parlamentu".
Takie porównania stosują także inni politycy Solidarnej Polski. 30 sierpnia 2022 roku na konferencji prasowej wiceministrowie sprawiedliwości Sebastian Kaleta i Michał Woś porównali kilka elementów systemu sądownictwa w Polsce i Niemczech. Użyte podczas konferencji porównanie - złożone z czterech slajdów i zatytułowane "Polski i niemiecki wymiar sądownictwa. Podobieństwa i różnice" - pojawiło się tego samego dnia na twitterowym koncie Ministerstwa Sprawiedliwości. Dwa dni później opublikowano je po angielsku, niemiecku i francusku. Materiały te udostępnił na swoim profilu 30 sierpnia wiceminister Kaleta, komentując: "Tych kilka grafik pokazuje cynizm polityczny tego ataku, ponieważ w każdym z aspektów zarzutów system [niemiecki] ma niższe standardy". 31 sierpnia grafikę opublikował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro - z komentarzem: "Niemcom wolno. Polakom nie wolno. Rasizm niemieckich polityków".
To, że między Polską a Niemcami w kwestii wymiaru sprawiedliwości są jednak różnice, wyjaśnialiśmy szczegółowo w Konkret24.
Eksperci: nie można porównywać
Prawnicy już niejednokrotnie krytycznie oceniali często stosowane przez przedstawicieli obozu rządzącego, a przede wszystkim kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości porównania niemieckiego i polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Na przykład w 2017 roku w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" prof. Christian von Bar stwierdził, że ten, kto chce przenieść na inny grunt rozwiązania niemieckie, "posługuje się żałosnymi metodami prawnoporównawczymi na najniższym możliwym poziomie. Ten system jest tak zawiły, ściśle powiązany z federalną strukturą państwa i głęboko osadzony w naszej kulturze prawnej, że bezmyślne transponowanie go do jakiegokolwiek innego systemu, bez wzięcia pod uwagę złożonych zależności pomiędzy władzami i poszczególnymi procedurami, jest nie do pomyślenia".
Profesor Piotr Mikuli, szef Katedry Prawa Ustrojowego Porównawczego Uniwersytetu Jagiellońskiego, w komentarzu dla Konkret24 również analizował tę narrację obozu rządzącego. "Polega na tym, że często przytacza się jakieś regulacje prawne bez kontekstu praktyki ustrojowej. W wielu krajach zachodnich funkcjonują rozwiązania dające formalny wpływ politycznej egzekutywie na obsadę stanowisk sędziowskich, ale w praktyce nikt nie nominuje tam osób, które nie dają rękojmi dochowania niezależności" - wyjaśniał.
Przykład Niemiec jest często wykorzystywany przez polityków Prawa i Sprawiedliwości, bo - zdaniem prof. Mikulego - nie jest on reprezentatywny dla państw europejskich. "W RFN nie ma odpowiednika rady sądownictwa. Stosowane tam regulacje są często krytykowane, gdyż rzeczywiście rola polityków w procesie obsadzania urzędów sędziowskich jest znaczna. Niemniej w procesie tym zapewnia się pewien parytet wpływów głównych partii politycznych na obsadę stanowisk sędziowskich, a więc udział w tym procesie ma również opozycja" - wyjaśniał prof. Mikuli.
Podobnie oceniał to mecenas Michał Wawrykiewicz: "Niemiecki system powoływania sędziów jest znacznie bardziej skomplikowany, niż przedstawia to PiS. (...) Wcale nie można go nazwać upolitycznionym, a z pewnością nie ma nic wspólnego z topornym modelem polskim, gdzie politycy posiadający większość w parlamencie wybierają wprost zależny od siebie organ, jakim jest neo-KRS, która z kolei ma decydujący wpływ na nominacje i awanse sędziów".
W Niemczech nie zdarza się - pisał mecenas w swojej analizie - "aby promocje lub awans sędziowski otrzymał ktoś wbrew opinii sędziów i samorządu adwokackiego. To są starannie dobrane kandydatury, które przeszły sprawdzian merytoryczny i etyczny. Dlatego poziom zaufania do sędziów jest w Niemczech ogromny". W powojennej historii Niemiec - przypominał - nie było sytuacji, by ktoś zgłaszał zastrzeżenia co do systemowej bezstronności lub niezawisłości całego niemieckiego sądownictwa.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: www.iustitia.pl