W 11 krajach Unii Europejskiej udział importu gazu z Rosji jest wyższy niż średnia unijna. Natomiast w 10 państwach udział importu rosyjskiej ropy jest większy niż średni dla UE. Europa szuka alternatywnych źródeł dostaw surowców energetycznych na wypadek inwazji Rosji na Ukrainę – my sprawdzamy, które kraje UE są najbardziej uzależnione od rosyjskiej ropy i gazu.
Stany Zjednoczone prowadzą rozmowy z Katarem i innymi dużymi eksporterami gazu, by zaplanować środki awaryjne na wypadek, gdyby rosyjska inwazja na Ukrainę zakłóciła dostawy do Europy – poinformował 22 stycznia "Financial Times". Według doniesień gazety rozmowy z Katarem i państwami członkowskimi UE mające na celu zabezpieczenie dodatkowych ładunków skroplonego gazu ziemnego "nabrały pilnego charakteru" po tym, jak amerykańsko-rosyjskie rozmowy w sprawie Ukrainy nie przyniosły rezultatów.
Również Reuters poinformował 25 stycznia o rozmowach w sprawie przekierowania i zwiększenia dostaw do Europy skroplonego gazu (LNG) np. z USA, Australii, Kataru i innych państw. 31 stycznia emir Kataru ma być gościem prezydenta Joe Bidena w Białym Domu.
"Europejczycy również rozmawiają z kim trzeba na ten temat" – powiedział 24 stycznia komisarz Unii Europejskiej ds. rynku wewnętrznego i usług Thierry Breton w wywiadzie dla francuskiej telewizji BFM.
Temat stał się szczególnie ważny, gdy pojawiły się informacje, że Rosja w ramach sankcji mogłaby zostać odcięta od SWIFT (Stowarzyszenie na rzecz Światowej Międzybankowej Telekomunikacji Finansowej) - czyli globalnego systemu wymiany informacji i rozliczeń finansowych. Sugerowali to amerykańscy ustawodawcy. Na co Rosjanie odpowiadali, że gdyby do tego doszło, dostawy ropy, gazu i metali do Europy zostałyby zablokowane.
Sprawdziliśmy więc, jak bardzo Europa jest uzależniona od rosyjskiej ropy i gazu - które kraje UE szczególnie.
Rosja – największy dostawca gazu w Unii Europejskiej
Z ostatnio publikowanych danych Eurostatu dotyczących importu surowców energetycznych wynika, że Rosja pozostaje największym dostawcą gazu ziemnego i produktów naftowych do krajów Unii Europejskiej. Jak podał Eurostat w październiku 2021 roku, do krajów UE w 2020 roku trafiło prawie 91,9 mln ton gazu ziemnego, a w pierwszym półroczu 2021 roku – 60,9 mln ton. Według szacunków Eurostatu udział Rosji w imporcie gazu przez kraje UE pod względem wartości handlowej (trade value) był w 2020 roku na poziomie 43,9 proc., a w pierwszym półroczu 2021 roku - 46,8 proc.
Według tego raportu w pierwszym półroczu 2021 roku dziesięć państw UE: Bułgaria, Czechy, Estonia, Łotwa, Węgry, Austria, Rumunia, Słowenia, Słowacja i Finlandia - importowało z Rosji ponad 75 proc. swojego gazu ziemnego (według wartości importu w euro). Szacunki udziału Rosji w imporcie gazu do krajów UE we wspomnianej publikacji Eurostatu oparto na wartości handlowej importu, ilość sprowadzonego surowca podano w milionach ton.
Poprosiliśmy Eurostat o bardziej szczegółowe dane. Statystyki, które Konkret24 otrzymał z biura prasowego Eurostatu, dotyczą kilku ostatnich lat i podają ilość sprowadzanego gazu ziemnego wyrażoną w metrach sześciennych (stąd nie można tego zestawić z raportem z października 2021). To bardziej powszechna miara dla gazu ziemnego. Otrzymaliśmy dane, ile każde państwo UE sprowadziło gazu ziemnego ze wszystkich źródeł - w tym ile z Rosji. Na tej podstawie wyliczyliśmy procentowy udział importu gazu z Rosji dla każdego kraju UE w poszczególnych latach.
W 2019 roku kraje UE sprowadziły 440 mld metrów sześciennych gazu ziemnego - w tym z Rosji 166,2 mld. Wtedy gaz z Rosji stanowił 37,68 proc. całego importu gazu do UE. Najwyższy poziom był w 2016 roku – 39,64 proc., od tego czasu maleje.
Powyżej unijnej średniej jest 11 państw. Łotwa i Słowacja w 2019 roku gaz sprowadzały wyłącznie z Rosji. W Czechach, Estonii, Finlandii i na Węgrzech udział importu gazu z Rosji był powyżej 90 proc. W grupie tych 11 państw Litwa i Polska to jedynie kraje, w których udział importu gazu z Rosji od 2014 roku maleje: na Litwie z 94,66 proc. w 2014 roku do 43,32 proc. w 2019 roku; w Polsce odpowiednio – z 75,70 do 54,35 proc.
Rosja – największy dostawca ropy w Unii Europejskiej
Drugi ważny surowiec energetyczny sprowadzany z Rosji to ropa naftowa. W 2020 roku, jak poinformował nas Eurostat, do krajów UE trafiło ponad 440 mln ton ropy - w tym 112 mln z Rosji. To najmniej od 2016 roku (wtedy: 164 mln ton). Udział Rosji w imporcie ropy systematycznie maleje od 2016 roku: wówczas wynosił 32,38 proc., a w 2020 roku już tylko 25,66 proc. Mimo to Rosja wciąż jest największym dostawcą ropy do UE - przed Norwegią, Kazachstanem i USA (ich udziały w imporcie są na poziomie 9 proc. dla każdego z państw).
Jak wyliczyliśmy na podstawie danych o ilości sprowadzonej do UE ropy, udział importu ropy naftowej z Rosji był w 2020 roku wyższy od unijnej średniej w 10 krajach UE. Rosja była w 2020 roku wyłącznym dostawcą tego surowca dla Słowacji (podobnie w latach 2014-2019). W czterech krajach - Finlandii, Litwie, Polsce i na Węgrzech - udział Rosji w imporcie ropy w 2020 roku był powyżej 60 proc.; wynosił odpowiednio: 84,04 proc.; 72,61 proc.; 72,03 proc.; 60,95 proc.
Wśród tych 10 państw najniższy udział importu ropy z Rosji w 2020 roku miały Belgia - 29,94 proc. (udział importu ropy z Rosji w przypadku tego kraju maleje od 2017 roku) i Holandia - 26,45 proc. (tu spadek udziału importu ropy z Rosji notuje się od 2016 roku).
Jeśli chodzi o Polskę, udział importu ropy z Rosji w 2014 roku wynosił u nas 93,37 proc., w 2019 roku spadł do 68,36 proc. W 2020 roku udział nieznacznie wzrósł – do 72,03 proc.
Eksperci: sytuacja znacząco się nie zmieni
Zdaniem ekspertów, których Konkret24 poprosił o opinie, duża zależność UE od dostaw surowców energetycznych z Rosji raczej się nie zmieni. Szczególnie jeśli chodzi o gaz, bo dla Rosji - jak zauważa dr Szymon Kardaś z Ośrodka Studiów Wschodnich - unijny rynek jest i pozostanie w najbliższych dekadach kluczowym rynkiem zbytu.
Zdaniem dr. Kardasia wiele krajów europejskich - zachodnich (Niemcy, Austria), południowych, ale też w Europie Środkowej (Węgry) - jest zainteresowanych współpracą energetyczną z Rosją. "To, co sprzyja Rosji i jej obecności na unijnym rynku gazowym, to spadające wydobycie własne w Europie i zmienne tendencje, jeśli idzie o dostawy na europejski rynek skroplonego gazu LNG z USA czy Bliskiego Wschodu" – podkreśla w analizie dla Konkret24 dr Kardaś. Jak pisze, "doświadczenie wielu państw zachodniej Europy (Niemiec, Austrii, Francji, Holandii, Włoch) w zakresie współpracy energetycznej z Rosją jest zasadniczo pozytywne", co oznacza, że inaczej patrzą na zagrożenie bezpieczenstwa energetycznego.
Wmacnianiu rosyjskiej obecności na europejskim rynku - uważa dr Kardaś - sprzyja i będzie sprzyjać rosnąca liczba szlaków przesyłowych (Nord Stream 1, Turk Stream, Jamał - Europa , Nord Stream 2). Ekspert przypomina, że Rosja rozbudowuje swoje moce produkcyjne w zakresie instalacji do skraplania gazu LNG. "Będzie miała możliwości zwiększania obecności na europejskim rynku gazowym nie tylko poprzez eksport gazu rurociągowego, ale też LNG" - podkreśla dr Kardaś.
Również dr hab. Mariusz Ruszel, profesor Politechniki Rzeszowskiej, Zakład Ekonomii Wydziału Zarządzania i prezes Instytutu Polityki Energetycznej im. I. Łukasiewicza uważa, że sytuacja w kolejnych latach zasadniczo się nie zmieni, bo proces transformacji energetycznej zwiększa zapotrzebowanie na gaz ziemny. Jako atuty Rosji profesor Ruszel wskazuje: rozbudowaną rosyjską sieć przesyłową, umiejętnie zawarte kontrakty długoterminowe i zdolność do sprzedaży surowca po cenie politycznej, a nie ekonomicznej. "Powoduje to, że niektóre państwa prowadzące politykę prorosyjską w określonych obszarach ważnych dla Federacji Rosyjskiej uzyskują dodatkowy rabat na dostawy gazu ziemnego" – podkreśla prof. Rusze. Przypomina, że wiele państw w UE ma zawarte kontrakty do 2030, a nawet 2040 roku.
Doktor Kardaś natomiast uważa, że zainteresowanie dalszą ekspansją Rosji na rynku europejskim, w tym zawieraniem nowych kontraktów długoterminowych z odbiorcami europejskim, "stanowi pewne ograniczenie w zakresie nadmiernego upolityczniania sfery dostaw gazu przez stronę rosyjską". Choć - jak dodaje - ostatni kryzys energetyczny "uzmysławia nam, jakie wyzwania wiążą się z silnym poziomem zależności od Rosji i braku pewnych alternatywnych, jeśli idzie o źródła dostaw".
Kluczowy element: kto będzie właścicielem infrastruktury
Dr Kardaś podkreśla, że są państwa w Unii Europejskiej – Polska, Litwa Bułgaria – które podejmują wysiłki, by rozbudować infrastrukturę mającą umożliwić dywersyfikację źródeł dostaw gazu. Zdaniem prof. Ruszela ważne jest doprowadzenie do sytuacji, gdy infrastruktura energetyczna danego kraju jest na tyle rozwinięta, by mógł importować surowiec z dowolnego źródła.
"Wówczas cena przestaje być polityczna, a ma szansę być ceną ekonomiczną. Istotne jest kontynuowanie tych działań z jednoczesnym zachowaniem kontroli nad strategiczną infrastrukturą energetyczną, gdyż w kolejnych latach - nawet przy zmienionych cenach energii lub większej możliwości sposobu jej produkcji - kluczowe znaczenie będzie miało to, kto jest właścicielem infrastruktury energetycznej. Niektóre państwa UE tę kontrolę straciły częściowo za cenę czasowych rabatów" - stwierdza prof. Ruszel.
Autor: Piotr Jaźwiński, współpr. Gabriela Sieczkowska / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock