Już nie tylko Donald Tusk, Rosja i Unia Europejska są odpowiedzialni za podwyżki cen energii - zdaniem ministra Piotra Naimskiego winien jest też wiatr, którego w Europie "jest statystycznie mniej". Jak sprawdziliśmy, tezy pełnomocnika rządu do spraw strategicznej infrastruktury energetycznej nie mają pokrycia w danych.
Sekretarz stanu w kancelarii premiera Piotr Naimski mówił w wywiadzie dla Polskiego Radia 22 grudnia o przyczynach koniecznej podwyżki cen energii i gazu - powiedział, że są to rosnące ceny węgla i gazu, a także rosnące ceny emisji dwutlenku węgla (CO2). "Jednym z powodów, dla którego kryzys energetyczny w Europie jest tak głęboki, jest mniejsza liczba wietrznych dni. Statystycznie jest mniej wiatru w Europie, w związku z tym elektrownie wiatrowe produkują mniej energii. Mniejsza ilość energii albo zastępowanie energii produkcją z drogiego węgla obarczonego podatkiem powoduje, że mamy w tej chwili konieczność podniesienia cen dla wszystkich" – tłumaczył minister Naimski.
Tezę o mniejszej ilości wiatru jako jednej z przyczyn wzrostu cen energii Piotr Naimski powtórzył 5 stycznia w Polskim Radiu 24. "Jesienią zeszłego roku było statystycznie mniej wiatru, co przełożyło się również na ceny. Odnawialne źródła nie dostarczały energii, która przez cały czas była potrzebna w normalnej ilości. Uruchamiane były elektrownie węglowe nieużywane przez dłuższy czas" - powiedział.
Mniej energii z wiatru jesienią 2021? Nie, raczej tyle co zwykle
Minister Naimski nie podał źródła swoich informacji o mniejszej produkcji energii z siłowni wiatrowych. Te można znaleźć np. na stronach niemieckiego Instytutu Fraunhofera ds. Systemów Energii Słonecznej ISE. To jeden z największych ośrodków badawczych zajmujących się odnawialnymi źródłami energii, który gromadzi również dane na temat produkcji energii elektrycznej w krajach europejskich.
By sprawdzić, czy elektrownie wiatrowej jesienią 2021 roku produkowały mniej energii, przeanalizowaliśmy dane o produkcji energii elektrycznej z kilku ostatnich lat.
Z danych Instytutu Fraunhofera wynika, że jesienią 2021 roku – we wrześniu, październiku i listopadzie - siłownie wiatrowe w Europie (na lądzie i morzu) wyprodukowały odpowiednio: 20 804; 37 499; 34 688 GWh (gigowatogodzin) energii. Łączna ilość wyprodukowanej energii jesienią 2021 roku była wyższa od tej wytworzonej w tych samych miesiącach 2018 i 2019 roku, a o 1,6 proc. niższa od jesieni 2020 roku.
Procentowy udział energii wiatrowej w produkcji energii elektrycznej ze wszystkich źródeł w państwach Unii Europejskiej nie odbiegał znacząco od tego z poprzednich lat. Energia wyprodukowana z siłowni wiatrowych (lądowych i morskich) jesienią 2021 roku stanowiła w tych trzech miesiącach 14,5 proc. całkowitej produkcji energii elektrycznej. W całym 2021 roku udział energii pochodzącej z wiatru w produkcji energii w UE wyniósł 14,4 proc.
Pod tym względem najlepsza była jesień 2020 roku – ze średnią 15,2 proc.; najgorsza jesień 2018 roku – 12,5 proc., a wtedy nie mówiono o kryzysie energetycznym ani o rosnących cenach energii.
Jesień 2021 w Polsce? Najwięcej energii z wiatru od lat
Jesień 2021 roku, jak pokazują dane Instytutu Fraunhofera, była najlepszą dla energii z wiatru w analizowanym okresie. We wrześniu, październiku i listopadzie polskie siłownie wiatrowe wyprodukowały łącznie 4529 GWh energii (1018 we wrześniu, 1807 w październiku i 1704 w listopadzie). Biorąc pod uwagę dane ze wszystkich jesiennych miesięcy od 2018 roku - najwięcej energii wiatrowej wytworzono w październiku 2021 roku.
Średni udział energii z wiatru w strukturze produkcji całej energii dla września, października i listopada 2021 roku wyniósł 10,8 proc. - było to najwięcej od 2018 roku. Średnia dla całego roku 2021 wyniosła 9,5 proc.
Biorąc więc pod uwagę te dane, nie można jednoznacznie twierdzić, że wzrost cen energii w Polsce był efektem niższej produkcji energii wiatrowej jesienią 2021 roku. Bo niższej produkcji nie było.
Wiatr w Europie słabnie? "Spadek w zakresie naturalnej zmienności prędkości wiatru"
Opinie ministra Naimskiego o "słabnącym wietrze w Europie" są zbliżone do tego, co na początku października 2021 roku napisał brytyjski "Financial Times", a co cytowała część polskich mediów, m.in. Polskie Radio i zbliżony do rządu portal Wpolityce.pl.
Otóż "Financial Times", powołując się na dane firmy Vortex, która m.in. zajmuje się modelowaniem i prognozowaniem pogody, napisał, że "siła wiatru wiejącego w północnej Europie spadła o 15 proc.", co bezpośrednio przekłada się na zmniejszenie ilości prądu produkowanego przez farmy wiatrowe. Poprosiliśmy Vortex o interpretację tych danych - czekamy na odpowiedź.
Artur Surowiecki z Zakładu Klimatologii Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Warszawskiego pytany, jak to jest z tym słabnącym wiatrem, wskazuje na zjawisko global terrestrial stilling, czyli globalnego ziemskiego bezruchu - zmniejszania się prędkości wiatru na powierzchni Ziemi. - Zjawisko globalnego spadku prędkości wiatru jest złożone i nie ma jeszcze jednoznacznie określonych jego przyczyn – stwierdza Artur Surowiecki w rozmowie z Konkret4.
W jednym z opracowań na temat zjawiska terrestrial stilling autorzy napisali, że od lat 80. XX wieku do roku 2010 średnia prędkość wiatru na powierzchni Ziemi zmalała o 8 proc. Ale zauważyli, że w kolejnej dekadzie XXI wieku następuje odwrócenie trendu. Globalne prędkości wiatru nad lądem odwróciły się około 2010 roku, prezentując ostry trend wzrostowy, i wróciły do poziomu z 1980 roku w ciągu ośmiu lat. Ostatnie tempo wzrostu jest trzykrotnie wyższe od tempa spadku sprzed 2010 roku, przy czym najbardziej widoczne jest to w Ameryce Północnej, Europie i Azji.
- Nie oznacza to, że średnia prędkość wiatru rośnie wszędzie. Mało tego, w wielu miejscach może nadal spadać. Ponadto nie ma też pewności, że wzrost średniej globalnej prędkości wiatru będzie się utrzymywał w kolejnych latach – zastrzega Artur Surowiecki.
Zmienność zjawisk meteorologicznych podkreśla także prof. Bogdan Chojnicki, klimatolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Tłumaczy, że zmienność to naturalna cecha każdego zjawiska meteorologicznego. "W przypadku prędkości wiatru wiemy, że jej wartość uzależniona jest od stanu dynamiki atmosfery, np. pojawienie się wyżu powoduje spadek prędkości wiatru, któremu zwykle towarzyszy słoneczna pogoda" – napisał profesor w opinii dla Konkret24.
Profesor Chojnicki zwraca uwagę, że "poszczególne lata różnią się między sobą pod względem średniej prędkości wiatru i nie należy się spodziewać, iż ta zmienność zmaleje w przyszłości". I wyjaśnia: "Spadek zasobów energetycznych dostępnych z wiatru w jednym roku nie oznacza spadku tych zasobów w ogóle".
Zdaniem klimatologa "okresowy spadek o 15 proc. w skali roku mieści się w zakresie naturalnej zmienności prędkości wiatru, a mylne przyjęcie, iż taka chwilowa redukcja oznacza trwały trend spadkowy, może doprowadzić do błędnego wniosku, iż wiatr na terenie Europy przestanie wiać w ciągu najbliższych 7 lat. Innymi słowy, to tak jak byśmy na podstawie pomiarów promieniowania w pochmurny dzień wnioskowali, że słoneczny dzień już nigdy nie nadejdzie" - stwierdza ekspert.
Zdaniem prof. Chojnickiego nawet jeśli do 2100 roku spadek energii wiatrowej wyniesie 10 proc. (o czym także pisał "Financial Times"), to wystarczy powiększać liczbę turbin wiatrowych o 1 proc. w ciągu ośmiu lat, by go nie odczuć. "Jest to wysiłek techniczny, z którym gospodarka może sobie bez problemu poradzić. Dodatkowo należy pamiętać, iż prowadzone prace nad wzrostem wydajności (skuteczności) turbin wiatrowych pozwolą w najbliższych latach stosunkowo łatwo zredukować te niedobory" – zaznacza prof. Chojnicki.
Trudności w zbilansowaniu krajowego systemu elektroenergetycznego? Stare bloki węglowe
Niedobory energii Polska odczuła na początku grudnia 2021 roku. W komunikacie z 6 grudnia spółka Polskie Sieci Elektroenergetyczne, nadzorująca działalność krajowej sieci energetycznej, informowała, że "ze względu na niską generację wiatrową oraz postoje awaryjne i remontowe kilku jednostek wytwórczych w dniu 6.12.2021 r. wystąpiły trudności w zbilansowaniu krajowego systemu elektroenergetycznego".
Dziennikarze specjalizujący się w problematyce energetycznej zwracali uwagę, że przyczyną nie był słaby wiatr. Bartłomiej Sawicki z "Rzeczpospolitej" pisał, że tego dnia ze względu na remonty z pracy było wyłączonych siedem bloków w polskich elektrowniach. Michał Tabaka z serwisu spidersweb.pl stwierdził: "To wcale nie jest tak, że nasze rezerwy mocy są na zbyt niskim poziomie głównie dlatego, że wiatr nie wieje tak jak powinien". Wyjaśniał to szerzej na swoim blogu: "Energetyczną czkawkę wywołały zbyt stare i dlatego coraz częściej remontowane bloki węglowe. Polski Instytut Ekonomiczny wylicza, że średni wiek elektrowni w Polsce (w zdecydowanej większości węglowych) wynosi aż 47 lat".
Autor: Piotr Jaźwiński / Źródło: Konkret24; zdjęcie: T.W. van Urk/Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: T.W. van Urk/Shutterstock