Podpisy poparcia dla Jakubiaka zbierane od "stycznia, lutego"? Eksperci: to niezgodnie z prawem

Liczba i tempo zebrania podpisów przez Marka Jakubiaka wzbudziło kontrowersjetvn24

Startujący na prezydenta Marek Jakubiak powiedział, że wśród 130-140 tys. zebranych podpisów osób popierających jego kandydaturę są też te zebrane w styczniu i lutym - a więc przed ogłoszeniem daty wyborów. Zdaniem prawników Państwowa Komisja Wyborcza nie powinna wziąć ich pod uwagę.

Były poseł Kukiz’15, lider partii Federacja dla Rzeczypospolitej Marek Jakubiak złożył w czwartek 26 marca w Państwowej Komisji Wyborczej podpisy pod swoją kandydaturą na fotel prezydenta. Jest jednym z 19 kandydatów.

Art. 90 par. 2 Kodeksu Wyborczego mówi, że do rejestracji potrzebne jest 100 tys. podpisów. Jakubiak kilkakrotnie deklarował, że otrzymał wymaganą liczbę. Jednak ich sposób zbierania budzi wątpliwości polityków opozycji, prawników, rodzi pytania internautów.

Wątpliwości wokół podpisów poparcia dla Marka Jakubiaka
Wątpliwości wokół podpisów poparcia dla Marka JakubiakaFakty po południu

Kampania w cieniu epidemii

5 lutego w Dzienniku Ustaw pojawiło się postanowienie marszałka Sejmu w sprawie zarządzenia wyborów prezydenckich na 10 maja. 4 marca w Polsce wykryto pierwszy przypadek zakażenia koronawirusem. W połowie marca wprowadzono stan zagrożenia epidemicznego, a potem epidemii. Polski rząd zamknął granice, sklepy wielkopowierzchniowe, kina. Wprowadził ograniczenia dla obywateli w poruszaniu się.

9 marca - jak poinformowała nas Państwowa Komisja Wyborcza - utworzono Komitet Wyborczy Kandydata na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Marka Jakubiaka. 16 marca PKW przyjęła zawiadomienie o jego utworzeniu.

16 marca: "bieżąca sytuacja uniemożliwia zbieranie podpisów"

Jeszcze tego samego dnia Jakubiak zastanawiał się na Twitterze nad tym, jak ma zrealizować konstytucyjny obowiązek zebrania 100 tys. głosów poparcia. "Pozostała jedynie metoda oparta o wysiłek rodzinny i kręgów przyjaciół i organizacji" – stwierdził. W piśmie do PKW, które dołączył, napisał, że "bieżąca sytuacja uniemożliwia nie tylko zbieranie podpisów pod listami poparcia poszczególnych Komitetów Wyborczych, ale również prowadzenia kampanii wyborczych".

18 marca: "około 100 tysięcy podpisów"

18 marca Jakubiak powiedział portalowi Wpolityce.pl, że ma już "około 100 tysięcy podpisów". Dodał: "Zbieranie ustało, ludzie zeszli z ulic. Liczę, że Państwowa Komisja Wyborcza i wszyscy, którzy mają tu coś do powiedzenia, wezmą to pod uwagę, planując dalsze działania związane z wyborami".

23 marca: "157 tysięcy podpisów"

23 marca Jakubiak poinformował Polską Agencję Prasową, że "na obecną chwilę" ma 157 tysięcy podpisów. "Codziennie przychodzą do mnie paczki. Ludzie mówią: 'Panie Marku, zebraliśmy dla pana, przesyłamy'. Listonosz mi się buntuje" – dodał. Ocenił, że zebranie podpisów pod jego kandydaturą to gigantyczny sukces.

"Nie można w kilkanaście dni epidemii zebrać 140 tys. podpisów. Tym bardziej bez żadnych struktur" – skomentował to Artur Zawisza, były poseł.

"Na pana Jakubiaka zagłosowało pół roku temu 3501 osób. Teraz w kilka dni na pustych ulicach uzbierał 140 tysięcy. Cud" – kpiła dziennikarka "Newsweek Polska" Dominika Długosz.

26 marca: "około 130-140 tysięcy"

26 marca podczas radiowego wywiadu w RMF FM Jakubiak pytany o liczbę podpisów poparcia dla jego kandydatury, odparł: "Myślę, że około 130-140 tysięcy będzie".

"Słuchając Marka Jakubiaka dochodzę do wniosku, że jeśli PKW przymknie na to wszystko oko i zarejestruje go jako kandydata to... na kolejne wybory podpisy możemy zacząć zbierać zaraz po epidemii; będzie się można za parę lat pochwalić kilkoma milionami" - skomentował wtedy na Twitterze Robert Winnicki, lider Konfederacji.

"Któryś z dziennikarzy może sprawdzić jakim cudem Jakubiak zebrał ponad 100 tys podpisów w czasie epidemii?!Ktoś w ogóle widział odbywające się zbiórki?" – dopytywał na Twitterze jeden z anonimowych internautów.

"Tym podpisom należy szczególnie się przyjrzeć. 12 marca ogłoszono stan zagrożenia epidemicznego. Ulice są puste. Nikt nie podpisuje. Nikt nie zbiera. Trzeba być wyjątkowym szczęściarzem" – komentował Michał Szczerba, poseł Koalicji Obywatelskiej.

"To nieprawdopodobna historia, że ktoś, nie będąc osobą specjalnie popularną, w kilka dni zebrał ponad 100 tysięcy podpisów" – mówił "Gazecie Wyborczej" mecenas Roman Giertych". Zbieranie podpisów przed rejestracją komitetu wyborczego jest sprzeczne z prawem - oceniał.

Część komentujących wskazywała, że działacze i sympatycy Prawa i Sprawiedliwości mogli zbierać podpisy poparcia Marka Jakubiaka. Miało się to stać po informacjach, że wszyscy kandydaci opozycyjni mieliby zawrzeć porozumienie i solidarnie wycofać się z kandydowania. Wówczas wybory musiałyby być zarządzone ponownie. Nie stałoby się tak, gdyby w wyścigu o prezydencki fotel zostali Andrzej Duda i Marek Jakubiak.

"PiS wystawiło sobie dublera z piątej ligi. Gdyby opozycja wycofała kandydatów, to on będzie kontrkandydatem dla Dudy i 10 maja będzie można przeprowadzić wybory" - komentował 24 marca w Tok FM Tomasz Trela, szef sztabu Roberta Biedronia.

"Ilu jeszcze kandydatów na prezydenta PiS planujemy zarejestrować do piątku?" – kpił w Sejmie poseł Kukiz’15 Stanisław Tyszka.

26 marca Wirtualna Polska poinformowała, że według jej ustaleń "działacze PiS na Pomorzu otrzymali polecenie od szefów okręgowych władz partii, by zbierać podpisy pod kandydaturą Marka Jakubiaka".

"Podpisy są zbierane od mniej więcej stycznia, lutego"

Na te zarzuty odpowiadał w czwartek 26 marca Jakubiak w rozmowie w RMF FM. "Nie znam Jarosława Kaczyńskiego, a jakieś układanie nie wchodzi w grę. Jestem zdumiony całą tą literaturą science-fiction kolegów. Wyzywanie swojego kontrkandydata dowodzi jedynie tego, jak groźny kandydat pojawił się na liście do tego fotela (prezydenckiego – red.)" – stwierdził.

Marek Jakubiak o zbieraniu podpisów (Poranna rozmowa RMF FM)
Marek Jakubiak o zbieraniu podpisów (Poranna rozmowa RMF FM)Poranna rozmowa RMF FM

Kilkakrotnie powtórzył, że podpisy zbierał na początku 2020 roku. "Te podpisy są zbierane od mniej więcej stycznia, lutego" – poinformował. Zastrzegł, że nie robił tego osobiście.

"Jak można w kraju kompletnie zamkniętym, bez struktur partyjnych zebrać 100 tysięcy podpisów?" - dopytywał prowadzący rozmowę Robert Mazurek.

"W styczniu, lutym" – odpowiadał Jakubiak. "No, wczoraj na przykład dostałem paczkę. Parę tysięcy podpisów" – dodał były poseł.

"A pamięta pan, kiedy marszałek Sejmu ogłosiła datę wyborów? 5 lutego. To był początek kampanii. Nie może pan w styczniu zbierać" – zwrócił uwagę dziennikarz RMF FM.

"Mówię o końcu stycznia i początku lutego. Te daty nie są aż tak ważne. Żeby zarejestrować komitet, trzeba mieć tysiąc podpisów. Które stanowią część podpisów wynikających z obowiązku 100 tysięcy podpisów. To są te same druki" – odparł Jakubiak.

"Czynności są nieważne"

- Prawdą jest, że przed zarejestrowaniem komitetu trzeba zebrać co najmniej tysiąc podpisów i może być ich też więcej. Prawdą jest również, że podpisy te wliczają się do liczby 100 tysięcy wymaganych podpisów do zarejestrowania kandydata - ocenia dla Konkret24 dr Marcin Krzemiński, konstytucjonalista z Uniwersytetu Jagielońskiego. - Jednak zgodnie z artykułem 85 paragraf 1 Kodeksu wyborczego czynności związane z utworzeniem komitetu wyborczego mogą być wykonywane od dnia ogłoszenia aktu o zarządzeniu wyborów, a taką czynnością jest zbieranie podpisów celem zarejestrowania komitetu - tłumaczy.

Podkreśla, że jeżeli podpisy te były zbierane przed ogłoszeniem zarządzenia wyborów prezydenckich, to Kodeks wyborczy "jasno stanowi w artykule 85 paragraf 2, że czynności podjęte przed dniem ogłoszenia aktu o zarządzeniu wyborów są nieważne".

"PKW dostała sygnał"

Podobnie radiową wypowiedź Marka Jakubiaka ocenił w rozmowie z TVN24 Wojciech Hermeliński, były szef PKW.

- Tutaj przepisy Kodeksu wyborczego są jednoznaczne. Rozumiem, że Państwowa Komisja Wyborcza ma sygnał w postaci oświadczenia pana Jakubiaka. Powinna poprosić pana Jakubiaka o złożenie wyjaśnień - powiedział w piątek 27 marca. - A gdyby były dalsze wątpliwości - mówię tylko hipotetycznie, ponieważ nie znam dokładnie stanu faktycznego - gdyby komisja doszła do wniosku, że rzeczywiście nastąpiło tutaj zbieranie podpisów już nawet tych na kandydata, zanim ten komitet został zarejestrowany, to tu nawet w najgorszym przypadku jest podstawa do zgłoszenia tego do policji lub prokuratury, ponieważ może to naruszać przepisy kodeksu karnego, w szczególności artykuł 248 mówiący o przestępstwach przeciwko wyborom - dodał. I zastrzegł: - Mówię hipotetycznie. Taka powinna być procedura. Jak będzie w tym wypadku, trudno powiedzieć.

Wojciech Hermeliński o zbieraniu podpisów poparcia dla Marka Jakubiaka
Wojciech Hermeliński o zbieraniu podpisów poparcia dla Marka Jakubiakatvn24

"Podpisy z mocy prawa nieważne"

- Kluczowe są dwie daty. Data podania do publicznej wiadomości postanowienia marszałka Sejmu o zarządzeniu wyborów, czyli 5 lutego, oraz data utworzenia komitetu, czyli w tym przypadku 9 marca - mówi Konkret24 prof. dr hab Bartłomiej Michalak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.

- Komitet to taka formalno-prawna nadbudowa kandydata, podmiot, który jest odpowiedzialny między innymi za sprawy formalno-finansowe - tłumaczy. - Nie można prowadzić kampanii wyborczej, w tym zbierania podpisów, jeśli się fizycznie nie posiada komitetu wyborczego - podkreśla. - W mojej ocenie podpisy zebrane przed jego utworzeniem powinny być uznane z mocy prawa za nieważne. Tym bardziej te zbierane przed ogłoszenie wyborów - podkreśla. Dodaje jednak, że zazwyczaj jest tak, że komitety zbierają podpisy najwcześniej, jak tylko to się da.

Zaznacza, że w przepisach jest furtka w postaci możliwości zbierania podpisów koniecznych do utworzenia komitetu, które potem wlicza się w konieczne do rejestracji 100 tysięcy. - Otwartym pozostaje pytanie, ile jest się w stanie wtedy tych podpisów zebrać - dodaje.

- Z przepisów Kodeksu wyborczego wynika, że zbieranie podpisów pod kandydaturą jest elementem agitacji wyborczej, a tą można prowadzić od zarejestrowania komitetu, czyli w tym przypadku od 16 marca. To jest absolutnie najwcześniejszy możliwy termin - podkreśla w rozmowie z Konkret24 prof. Anna Rakowska-Trela, konstytucjonalistka z Uniwersytetu Łódzkiego, członek zespołu doradców marszałka Senatu do spraw kontroli konstytucyjności ustaw.

I zwraca uwagę na kolejny istotny aspekt: - Tylko jak to sprawdzić? Na listach nie ma dat - zastanawia się. - Wyobrażam sobie, że PKW wzywa komitet do złożenia wyjaśnień i pyta o to, kiedy podpisy zostały zebrane - mówi.

Co powinno wywołać czujność PKW

Profesor Rakowska-Trela zwraca uwagę, że na każdej stronie z podpisami powinna być naniesiona data ogłoszonych wyborów, także na tych, które były zbierane dla Marka Jakubiaka w styczniu i lutym. - A przecież datę poznaliśmy ją dopiero 5 lutego - zauważa.

- Kodeks nie wymaga oznaczania daty przy podpisie. Wymaga natomiast wskazania na każdej karcie daty, na jaką zarządzono wybory. Zatem czujność PKW powinno wywołać wpisanie daty ręcznie czy możliwość jej dodrukowania - zwraca z kolei uwagę dr Marcin Krzemiński. - Jednak zbierający podpisy mogli wcześniej nieoficjalnie dowiedzieć się o planowanej dacie wyborów i tak wydrukować listy. W związku z tą wypowiedzią wskazane byłoby dokładne przyjrzenie się przez PKW listom załączonym do zgłoszenia utworzenia komitetu - ocenia.

Autor: Jan Kunert / Źródło: Konkret24; zdjęcie: tvn24

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Przed każdym finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy uaktywniają się przeciwnicy tej wielkiej akcji pomocowej. Powracają nieudokumentowane zarzuty zarówno wobec Jerzego Owsiaka, jak i finansów WOŚP. W tym roku jednak pojawił się kolejny temat: pieniądze przeznaczone dla powodzian. Wyjaśniamy, ile z tych środków i na co już wydano.

WOŚP i "kasa dla powodzian". Jak jest wydawana

WOŚP i "kasa dla powodzian". Jak jest wydawana

Źródło:
Konkret24

Czy przewodnicząca Komisji Europejskiej użyła choroby jako wymówki, by nie wziąć udziału w inauguracji polskiej prezydencji w UE? Tak twierdzą internauci rozsyłający informację i zdjęcie, jakoby w tym samym czasie Ursula von der Leyen odwiedziła Grenlandię. Oto ile jest prawdy w tym przekazie.

Von der Leyen na Grenlandii, gdy w Warszawie "szopka Tuska"? Spotkania nie było

Von der Leyen na Grenlandii, gdy w Warszawie "szopka Tuska"? Spotkania nie było

Źródło:
Konkret24

Nagranie, na którym kot strąca lecącego w jego kierunku rzekomego drona kamikadze, zdobywa dużą popularność w sieci, także wśród polskich internautów. Jak twierdzi autor zagranicznego wpisu - ma to być dron o przeznaczeniu wojskowym. Prawda jest jednak nieco inna.

"Kot w Ukrainie zneutralizował drona kamikadze"? Co widać na nagraniu

"Kot w Ukrainie zneutralizował drona kamikadze"? Co widać na nagraniu

Źródło:
Konkret24

Viktor Orban rozpoczyna procedurę wyprowadzenia Węgier z Unii Europejskiej - tak przynajmniej twierdzą polscy internauci. Dowodem ma być nagranie, na którym węgierski premier w towarzystwie innego polityka składa podpis na jakimś dokumencie. Wyjaśniamy, co przedstawia film.

"Pierwszy krok" Orbana do wyjścia z UE? Oto, co podpisał premier Węgier

"Pierwszy krok" Orbana do wyjścia z UE? Oto, co podpisał premier Węgier

Źródło:
Konkret24

Dla Polski ma to być "finisz wyjścia z okołorosyjskiej organizacji". Chodzi o obecność naszego kraju w Intersputniku. Historia ta sięga lat 70. ubiegłego wieku.

Ta umowa sięgała czasów PRL. Dopiero teraz została wypowiedziana

Ta umowa sięgała czasów PRL. Dopiero teraz została wypowiedziana

Źródło:
Konkret24

Rozmowa znanego dziennikarza Bogdana Romanowskiego z doktorem Piotrem Witczakiem oburzyła niektórych naukowców. Dlaczego? Bo Witczak wygłaszał w programie tezy niezgodne z aktualną wiedzą naukową. Co więcej, jego działalność Rzecznik Praw Pacjenta już dawno zgłosił do prokuratury.

Autyzm, polio i zawiadomienie do prokuratury o leczeniu bez uprawnień. Witczak u Rymanowskiego

Autyzm, polio i zawiadomienie do prokuratury o leczeniu bez uprawnień. Witczak u Rymanowskiego

Źródło:
Konkret24

"Serio jest taki przepis?" - pytają internauci, komentując popularne w sieci zdjęcie z informacją o rzekomym nowym obowiązku dla kierowców. Chodzi o wożenie zapasu płynu do spryskiwaczy. Tłumaczymy więc, czy i kiedy jego brak może skutkować mandatem.

Mandat za brak płynu do spryskiwaczy? Wyjaśniamy

Mandat za brak płynu do spryskiwaczy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Strzelali do siebie z balkonów przy użyciu fajerwerków - tak rzekomo miała wyglądać noc sylwestrowa w jednej z miejscowości w Niemczech. Ma tego dowodzić rozpowszechniane teraz w sieci wideo. Rzeczywiście, to jest "wojna na fajerwerki", ale nie ma nic wspólnego ani z sylwestrem, ani z Niemcami.

Sylwester "w nowoczesnych Niemczech"? Gdzie była ta bitwa na fajerwerki

Sylwester "w nowoczesnych Niemczech"? Gdzie była ta bitwa na fajerwerki

Źródło:
Konkret24

"Dwoje Niemców i jeden Francuz" - ironizują internauci, komentując rozpowszechniane w sieci zdjęcie Donalda Tuska z Angelą Merkel i Emanuelem Macronem. A wszystko z powodu - ich zdaniem - braku polskiej flagi na stole. Tylko że jej tam nie powinno być.

"Czego brakuje na tym zdjęciu?". Niczego

"Czego brakuje na tym zdjęciu?". Niczego

Źródło:
Konkret24

Rosja doprowadziła do perfekcji mechanizmy dezinformacji, a tanie narzędzia wyzwoliły potęgę sztucznej inteligencji. Ofiarami tych zjawisk w 2024 roku stali się zarówno poszczególni obywatele, jak i całe demokracje. Na nowego, aktywnego gracza, jeśli chodzi o dezinformację wymierzoną w Polskę, wyrósł Mińsk.

Dezinformacja w 2024 roku. Trzy niebezpieczne zjawiska. Nowy aktywny gracz

Dezinformacja w 2024 roku. Trzy niebezpieczne zjawiska. Nowy aktywny gracz

Źródło:
Konkret24

Według popularnego przekazu "norwescy marynarze odmówili ratowania Rosjan" po zatonięciu rosyjskiego statku na Morzu Śródziemnym. Sprawdziliśmy, skąd wziął się ten przekaz, jak wyglądała akcja ratunkowa i jak na oskarżenia odpowiada właściciel norweskiego statku.

Norwescy marynarze "odmówili ratowania Rosjan"? Jak było z tą akcją

Norwescy marynarze "odmówili ratowania Rosjan"? Jak było z tą akcją

Źródło:
Konkret24

W polskich miastach rzekomo pojawiły się przy drogach billboardy z wizerunkiem Stepana Bandery i "życzeniami od Polaków". Internauci alarmują, że to ''skandal'' i ''poniżenie'' dla naszego kraju. W rzeczywistości takie billboardy zawisły w innym kraju, a rozpowszechniane w sieci zdjęcia to fotomontaż.

"Polska składa życzenia Banderze"? Te plakaty są inne, nie w Polsce

"Polska składa życzenia Banderze"? Te plakaty są inne, nie w Polsce

Źródło:
Konkret24

Można dziś stworzyć nieprawdopodobną informację związaną z polityką i podać ją w wiarygodnej formie, a odbiorcy uwierzą. Dlaczego tak się dzieje? - To mały piksel skomplikowanego obrazu - wyjaśnia ekspert.

"Tusk wydał dekret". Dlaczego wierzymy? "Twórcy fejków zauważyli zależność"

"Tusk wydał dekret". Dlaczego wierzymy? "Twórcy fejków zauważyli zależność"

Źródło:
Konkret24

Doradca prezydenta Łukasz Rzepecki zaprzeczył, że skrytykował inicjatywę marszałka Sejmu w sprawie stwierdzenia przez Sąd Najwyższy ważności wyboru prezydenta w 2025 roku. Przypominamy więc, co o niej mówił.

Rzepecki twierdzi, że nie skrytykował ''ustawy incydentalnej''. Sprawdzamy

Rzepecki twierdzi, że nie skrytykował ''ustawy incydentalnej''. Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Kandydat PiS na prezydenta Karol Nawrocki - podobnie jak politycy tej partii - utrzymuje, że Polska może jednostronnie wypowiedzieć pakt migracyjny. Lecz eksperci prawa europejskiego przypominają, że "jednostronne działanie państwa członkowskiego nie ma żadnej skuteczności". Z kolei niestosowanie przepisów paktu może wywołać konsekwencje. Wyjaśniamy.

Nawrocki: "jednostronnie wypowiedzieć pakt migracyjny". To możliwe?

Nawrocki: "jednostronnie wypowiedzieć pakt migracyjny". To możliwe?

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń wygenerowało nagranie, na którym rzekomo widać interwencję niemieckiej policji w polskim mieście przygranicznym. Do takiej akcji rzeczywiście doszło w ostatnich dniach, jednak nie w Polsce.

Akcja niemieckiej policji w "przygranicznym mieście" w Polsce? Skąd ten film

Akcja niemieckiej policji w "przygranicznym mieście" w Polsce? Skąd ten film

Źródło:
Konkret24

Do polskiej sieci społecznościowej przeniknął pod koniec roku przekaz, jakoby kraje NATO celowo miały przekazać Ukrainie krew zakażoną HIV i wirusem zapalenia wątroby. Narrację tę suflują dwie siatki propagandowe Kremla, które mają pomocników wśród polskich internautów. Historia jest zmyślona.

NATO, skażona krew i Ukraina. Siatki kont Kremla znowu aktywne

NATO, skażona krew i Ukraina. Siatki kont Kremla znowu aktywne

Źródło:
Konkret24

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz zaapelował do prezydenta, by ten nie podpisywał ustawy budżetowej i skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Następnie poseł przedstawił, jak wtedy "doprowadzić do zerwania Sejmu" i przyspieszonych wyborów. Tylko że polskie prawo takiego scenariusza nie przewiduje.

Berkowicz: "to doprowadzi do zerwania Sejmu". Eksperci studzą emocje

Berkowicz: "to doprowadzi do zerwania Sejmu". Eksperci studzą emocje

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Piotr Uściński przekonuje, że inny poseł PiS - Łukasz Mejza - miał się zrzec immunitetu tylko dlatego, że "pomylił liczbę metrów kwadratowych swojego domu czy mieszkania" w oświadczeniu majątkowym. A prawda jest taka, że zarzutów wobec Mejzy prokuratura ma aż 11. Przypominamy.

Mejza stracił immunitet, bo "pomylił liczbę metrów kwadratowych"? No nie

Mejza stracił immunitet, bo "pomylił liczbę metrów kwadratowych"? No nie

Źródło:
Konkret24, "Gazeta Wyborcza"

Czy "0,6 książki" przeczytanej w roku to dużo czy mało? - zastanawiają się internauci, przytaczając wartość podawaną w najnowszej kampanii promującej czytelnictwo w Polsce. Dyskusja w sieci jest poważna. Tymczasem wskaźnik "0,6 książki rocznie" - już nie. Autorzy kampanii tłumaczą, że chodziło o to, by "zainteresować tematem".

Polak czyta "0,6 książki rocznie"? Statystyki w "konwencji absurdu"

Polak czyta "0,6 książki rocznie"? Statystyki w "konwencji absurdu"

Źródło:
Konkret24

Uznany aktor Denzel Washington z powodu niechęci do "kultury woke" miał rzekomo odrzucić rolę filmową, za którą miał dostać 200 milionów dolarów. Nieprawdopodobne? Owszem, bo to fake news.

Denzel Washington, rola za 200 milionów dolarów i "kultura woke". Co się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

W polskich mediach społecznościowych rozchodzi się przekaz, z którego wynika, że Rosjanie przebywający w Czechach nie mogą już otrzymać czeskiego obywatelstwa. Nie jest to prawdą, choć Czesi rzeczywiście pracują nad zaostrzeniem przepisów. Wyjaśniamy.

Obywatelstwo czeskie już nie dla Rosjan? Niezupełnie

Obywatelstwo czeskie już nie dla Rosjan? Niezupełnie

Źródło:
Konkret24

Marcin Romanowski otrzymał azyl na Węgrzech, co utrudni Polsce wyegzekwowanie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Eksperci wyjaśniają, czy i jakie kroki prawne może podjąć polskie państwo, korzystając z członkostwa naszego i Węgier w Unii Europejskiej.

Marcin Romanowski z azylem na Węgrzech. Co może państwo polskie?

Marcin Romanowski z azylem na Węgrzech. Co może państwo polskie?

Źródło:
Konkret24