Chiny i Indie walczą o granice "na pałki, kije i kamienie"? Co to za historia

Źródło:
Konkret24
Indie. Pożar w parku rozrywki. Zginęły dzieci
Indie. Pożar w parku rozrywki. Zginęły dzieciChirag Chotaliya/Associated Press/East News
wideo 2/2
Indie. Pożar w parku rozrywki. Zginęły dzieciChirag Chotaliya/Associated Press/East News

Jedni żołnierze wbiegają na zbocze, a inni stojący u góry rzucają w nich kamieniami. Potem wszyscy walczą wręcz, okładając się metalowymi pałkami. Opublikowane w sieci nagranie z takiej bitwy wzbudza zainteresowanie i pytania internautów. Nie wszyscy wierzą, że to starcie wojsk dwóch atomowych mocarstw - czyli "czwarta wojna światowa". Wyjaśniamy.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Film, który od połowy maja krąży w anglojęzycznych mediach społecznościowych, wygląda na prawdziwy i m.in. dlatego budzi ciekawość internautów. Trwa niecałe dwie minuty; składa się z ponad dwudziestu różnych ujęć: widać na nich m.in. walki dwóch grup żołnierzy. Wątpliwości co do rzeczywistości tych scen budzi fakt, że obie strony okładają się nawzajem pałkami, obrzucają kamieniami, niektórzy mają tarcze. Na niektórych ujęciach oglądamy bitwę na wzgórzu - obrońcy, którzy są na szczycie, cofają się pod naporem przeciwnika. Kilku atakujących ma broń palną - widać karabiny na plecach. Na jednym z ujęć jest jakiś zbiornik wodny u podnóża wzniesienia, na nim amfibia dobijająca do brzegu, gdzie stoi kilka samochodów wojskowych.

Sceny starć przeplatane są innymi - widzimy m.in. ujęcia z jeńcami, w jednym jeńcy są podtrzymywanych przez prawdopodobnie chińskich żołnierzy. Jest też ujęcie pokazujące ciała kilku mężczyzn: leżą na ziemi, to zapewne ofiary starć. Widzimy też żołnierzy stojących na szczycie wzgórza z rozłożoną flagą Chin. Kolejny kadr to wiwatujący żołnierze z flagą Chin; wznoszą w górę trzymane w dłoniach pałki. W tle słychać podniosłą muzykę. W lewym dolnym rogu kadru jest znak wodny z Douyin - chińskiego odpowiednika aplikacji TikTok.

Wideo pojawiło się w internecie 15 maja 2024 roku w serwisie X. "Chiny ujawniły nowe nagrania z wcześniejszych potyczek granicznych z Indiami nad jeziorem Pangong Tso z użyciem kijów i kamieni. W 2020 i 2021 r. doszło do intensywnych starć między wojskami chińskimi i indyjskimi wzdłuż LAC (ang. line of actual control, linia faktycznej kontroli) w Pangong Tso, w wyniku których zginęły dziesiątki osób" - czytamy anglojęzycznym poście z nagraniem (tłum. red.).

W kolejnych dniach materiał udostępniali również polscy internauci (tu nagranie jest krótsze o kilkadziesiąt sekund - red.). Dwa takie polskie posty z nagraniem miały ponad 188 tys. i 197 tys. wyświetleń. W jednym autor stwierdza, że Chiny i Indie "na mocy umów" walczą "jedynie na pałki, kije i kamienie".

Kadry z popularnego w sieci nagrania ze starć wojsk Indii i ChinX.com

Internauci: "4 wojna światowa. Na kije i kamienie"

Internauci dyskutują o filmie. "To jest ta 4 wojna swiatowa o ktorej pisal Einstein?"; "4 wojna światowa. Na kije i kamienie"; "Już ćwiczą na 4tą wojnę światową"; '"Nie wiem jaka broń będzie użyta w trzeciej wojnie światowej, ale czwarta będzie na kije i kamienie.' - Albert Einstein" - komentują (pisownia wszystkich postów oryginalna). Warto tu zaznaczyć, że w 2018 roku redakcja fact-checkingowa Snopes, oceniła, że nie da się ustalić, czy Einstein faktycznie powiedział takie lub podobne słowa.

"Cyrk"; "Potęgi nuklearne a tłuką się na kije i kamienie, wstyd na cały świat"; "Jest to jednak w pewien sposób zabawne: 2 mocarstwa atomowe i kosmiczne toczą ze sobą walki w górach na kije i kamienie a w odwecie nakładają sankcje na aplikacje mobilne" - stwierdzają kolejni internauci. "Rozumiem, że Chiny w tej potyczek zwyciężyły, gdyż ten filmik wypuściły. Inaczej głęboko by go ukryli"; Trochę jednak chińska propaganda. Chińczycy nieraz tam wp*erdol dostali.." - piszą inni. "To ta nowa Diuna?"; "Poczekaj, wojsko rzuca w siebie kamieniami ?? Co jest"; "III Światowa? Coś przespałam?" - dopytują zaintrygowani nagraniem.

Nie wszyscy wierzą, że to prawdziwe wydarzenia. "Jakies potwierdzone info?"; "to są filmy, które krążą po sieci już od kilku lat, czemu powielasz fejkowe informacje??" - zwracają uwagę.

Jednak to rzeczywiście autentyczne wydarzenie. Wyjaśniamy, jaka historia się kryje za tym nagraniem. Bo przedstawia starcia żołnierzy w granicznym sporze, który jest o wiele bardziej skomplikowany, niż piszą internauci.

Spór o granicę trwa kilkadziesiąt lat

Nagranie przedstawia prawdziwy konflikt toczący się na pograniczu atomowych mocarstw: Chin i Indii. O filmie tym w maju pisał m.in. polski portal Defence24. "Film został opublikowany przez Chińską Armię Ludowo-Wyzwoleńczą teraz, ale prawdopodobnie dotyczy walk stoczonych w latach 2020-2022" - informował dziennikarz portalu Maciej Szopa, zauważając, że oglądamy sceny, gdy Chińczycy wyparli Hindusów z zajmowanych pozycji na jednym ze wzgórz i chwalą się zdobytym terenem.

Chiny i Indie toczą spór terytorialny od dziesięcioleci. W 1962 roku skutkował wojną między tymi państwami. Granica między krajami nie jest dokładnie wytyczona. Sporne tereny graniczne według Indii liczą 3,5 tys. kilometrów kwadratowych i rozciągają się od regionu Ladakh do indyjskiego stanu Arunaczal Pradeś.

W połowie 2020 roku konflikt przybrał na sile. W czerwcu 2020 roku doszło do potyczki w dolinie rzeki Galwan, w czasie której wprawdzie nie było wymiany ognia, ale w walce na pięści, kamienie i metalowe pręty zginęło 20 indyjskich żołnierzy. Pekin dopiero w lutym 2021 roku poinformował, że w starciach zginęło także czterech żołnierzy Chińskiej Republiki Ludowej. Był to pierwszy raz, gdy ta strona konfliktu przyznała się do strat w ludziach.

Jak przebiegały te starcia? Tak opisywał je ekspert Instytutu Sobieskiego Rafał Libera w czerwcu 2020 roku: "W maju Państwo Środka zaczęło przerzucać do Aksai Chin (chiński teren przygraniczny - red.) tysiące żołnierzy oraz ciężki sprzęt. Następnie chińskie oddziały zaczęły sprawdzać, jak daleko mogą się posunąć. Zorganizowano patrole, które przekraczały linie rzeczywistej kontroli. Następnie doszło do rozłożenia wojskowego namiotu przez chińskich żołnierzy w dolinie rzeki Galwan (po stronie indyjskiej). Chiny odmówiły jego usunięcia, w związku z czym wojsko indyjskie podpaliło tę konstrukcję. Po czym strony zaczęły obrzucać się kamieniami. Następnego dnia doszło do brutalnego ataku sił chińskich na stacjonującą w Ladakhu jednostkę armii indyjskiej. Po tej ofensywie Chińczycy się wycofali i podjęli rokowania z przedstawicielami armii indyjskiej".

Starcia indyjsko-chińskie w Himalajach w styczniu 2021 rokuPAP

"Nie, oni się nie umówili na pałki i kamienie"

Genezę konfliktu i to, co kryje się za uproszczonymi przekazami na jego temat wyjaśnia w rozmowie z Konkret24 dr Michał Bogusz, politolog i analityk w Zespole Chińskim Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW).

"Ten spór o granicę trwa jeszcze od czasów kolonialnych. Rozpoczęły go władze brytyjskich Indii, czasami lokalne, które próbowały narzucić granicę imperialnym Chinom w tym regionie. Robiły to zazwyczaj jednostronnie, władza w Pekinie była zbyt słaba, by odpowiedzieć, czy też nie miała w ogóle dostępu do granicy. I tak naprawdę niepodległe Indie i Chińska Republika Ludowa odziedziczyły ten nierozstrzygnięty spór. Obydwie strony do dziś nie potrafią dojść do porozumienia, ponieważ rozstrzygałoby ono dostęp do strategicznych obszarów" - opowiada. Wspomina, że na tym obszarze "przeplatają się interesy nie tylko indyjskie i chińskie, ale też państw trzecich: Butanu, Pakistanu czy Nepalu".

"Granica między Indiami a Chińską Republiką Ludową przebiega w trzech odcinkach. Pierwszy biegnie od granicy Chin z częścią Kaszmiru kontrolowaną przez Pakistan do Nepalu. Kolejny pomiędzy Nepalem a Butanem, a trzeci od Butanu do granicy Mjanmą. Żadna z tych granic nie jest formalnie ustalona. I tak na wysokogórskim odcinku między Nepalem a Butanem granica jest w miarę stabilna – to znaczy ograniczony dostęp do tych górzystych terenów sprawia, że ani Chińczycy, ani Hindusi nie wypuszczają się na drugą stronę tej umownej granicy, by ją przesunąć. Podobnie jest na wschód od Butanu do granicy z Myanmar, choć tutaj dochodzi już częściej do incydentów. Inaczej jest za to na odcinku w Ladakh, który przebiega na płaskowyżu. Tam najczęściej dochodzi do utarczek sił Chin i Indii. Mimo dużej wysokości, braku roślinności, co widać na filmie i trudnego terenu" - opisuje ekspert.   "Po wojnie z 1962 roku między Indiami i Chinami w ramach zawieszenia broni uzgodniono, że na odcinku w Ladakh, obie strony się wycofają na dwa kilometry od linii wstrzymania ognia. Ta linia nazywana jest linią faktycznej kontroli (wspomniana wyżej ang. line of actual control, LAC). To właśnie to rozstrzygnięcie jest problematyczne. Strony wycofały się z ciężkim sprzętem, ale nie to oznacza, że zrezygnowały z patrolowania terenu LAC, do którego obie zgłaszają pretensje. Oddziały obydwu stron spotykają się fizycznie, patrolując ten sam teren, który Chiny i Indie uważają za swój. Stąd dochodzi do konfrontacji" - tłumaczy.   Dlaczego nie używa się broni palnej? "Wynika to z tego, że 1996 roku Chiny i Indie podpisały porozumienie mające na celu unikanie eskalacji. Uznały w nim, że żadna strona nie powinna używać broni palnej, dokonywać biodegradacji terenu, używać niebezpiecznych chemikaliów, przeprowadzać operacji wysadzania czegokolwiek w odległości dwóch kilometrów od LAC. I tak od 1996 roku faktycznie na tym odcinku nie dochodziło do wymiany ognia. Z tego co wiemy, szeregowi żołnierze ciągle mają przy sobie broń, ale bez wpiętych magazynków. Tylko oficerowie mają magazynki wpięte w broń. Tak więc żołnierze mają przy sobie broń, ale z niej nie korzystają" - odpowiada Bogusz.   I wyjaśnia: "Skutkiem ubocznym tego porozumienia, niezamierzonym przez strony, jest właśnie wrażenie, które tak podchwycili internauci, że Chiny i Indie umówiły się na konflikt na pałki i kamienie. Nie, oni się nie umówili na pałki i kamienie (wytłuszczenie od redakcji). W sposób naturalny żołnierze obydwu stron zaczęli się uzbrajać w różnego rodzaju pałki, później obwiązywać je drutem kolczastym albo obciążnikami - stosować broń, która jest prawie rodem z epoki kamienia łupanego. W ten sposób po prostu nie łamią zapisów porozumienia z 1996 roku".

Najwięcej żołnierzy umiera z zimna

Bogusz zaznacza, że to są prawdziwe armie, frontowe. "Mają hełmy, kamizelki kuloodporne, z naramiennikami, więc te potyczki nie powodują poważnych obrażeń jak broń palna. Po 1996 roku większość ofiar śmiertelnych nie jest efektem ran odniesionych w bezpośredniej walce, lecz to wynik na przykład upadku z wysokich klifów". Uważa, że najwięcej ofiar to ofiary hipotermii, a nie starć bezpośrednich. "Walki toczą się często na liniach lodowatych strumieni i rzek płynących wprost z lodowca, które są naturalnymi przeszkodami w tym terenie. Nawet latem temperatury powietrza są niskie, rzadko kiedy przekraczają 10 stopni Celsjusza. I gdy żołnierz wpadnie do takiej wody, zwłaszcza ze sprzętem, w trudnych warunkach górskich, to ciężko go szybko na czas ewakuować, czy też odpowiednio się nim zająć" - wyjaśnia.   Według niego "nie wiemy co się dokładnie dzieje, bo Chińczycy nie podają nic, lub prawie nic". "Hindusi, mimo że mają wolne media, to tak naprawdę większość informacji jest u nich klasyfikowanych" - zaznacza. I kontynuuje: "Wynika to prawdopodobnie z obaw rządu premiera Indii Modi'ego, który gra często nacjonalistyczną karta i hinduska opinia publiczna byłaby bardzo niezadowolona z faktu, że ich siły są de facto w defensywie. Ze strzępków niepotwierdzonych informacji z trzeciej, czwartej ręki wiemy, że w kilku spornych sektorach w ostatnich latach Chińczycy wyparli Hindusów, a ci byli w stanie wyprzeć Chińczyków tylko z jednego. I dziś najprawdopodobniej to Chińczycy kontrolują więcej spornych sektorów niż Hindusi".

Zdaniem eksperta potwierdzają to wydarzenia pokazane na filmie: "Chińczycy przygotowali się do wypchnięcia Hindusów z zajmowanej pozycji, a Hindusi zostali zaskoczeni i było ich zbyt mało. Chińczycy po prostu masą żołnierzy byli w stanie ich przepchnąć".

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Nowa ustawa spowoduje, że polski gaz będzie magazynowany w Niemczech - alarmują politycy opozycji i prawicowe media. To fałszywa narracja zbudowana na wielostopniowej manipulacji. W jej przypadku szczególnie istotne jest, jak powstała.

"Polski gaz u Niemca"? Tekst Obajtka i ustawa z czasów PiS

"Polski gaz u Niemca"? Tekst Obajtka i ustawa z czasów PiS

Źródło:
Konkret24

Wizualizacje remontowanych kamienic we Wrocławiu wywołały poruszenie w sieci. Na budynkach widać bowiem szyldy w językach polskim i niemieckim. Czy rzeczywiście tam wiszą? My sprawdziliśmy, a inwestor wyjaśnia.

Niemieckie szyldy na kamienicach we Wrocławiu? "Charakter ilustracyjny"

Niemieckie szyldy na kamienicach we Wrocławiu? "Charakter ilustracyjny"

Źródło:
Konkret24

Po rocznicy rzezi wołyńskiej w sieci pojawiło się zdjęcie, które rzekomo przedstawia szczątki ofiar w zbiorowej mogile. Drastyczny opis informuje o "10 000 czaszkach małych dzieci". Fotografia nie ma jednak nic wspólnego z ludobójstwem na Wołyniu. Wyjaśniamy, co wiadomo o grobie i ofiarach, które się w nim znajdują.

"10 000 czaszek małych dzieci" zabitych podczas rzezi wołyńskiej? Co widać na zdjęciu

"10 000 czaszek małych dzieci" zabitych podczas rzezi wołyńskiej? Co widać na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

"To jest mocne" - napisał rzecznik rządu Adam Szłapka, publikując w mediach społecznościowych "wyciąg z systemu wizowego", który miał udowadniać, że za rządów Zjednoczonej Prawicy nie kontrolowano migracji do Polski. Tylko że akurat nie te dane to pokazują.

Adam Szłapka pokazuje dane o "niekontrolowanej migracji". Manipuluje

Adam Szłapka pokazuje dane o "niekontrolowanej migracji". Manipuluje

Źródło:
Konkret24

"Biurokratyczny zamordyzm w plastikowym wydaniu" - grzmiał w Sejmie poseł Konfederacji Witold Tumanowicz, twierdząc, że szwedzka fundacja wykazała wzrost liczby wyrzucanych nakrętek po tym, jak Unia Europejska nakazała przytwierdzać je do butelek. Tylko że to nieprawda.

"Unijne nakrętki". Konfederacja cytuje szwedzki raport. Oto jak zmyśla

"Unijne nakrętki". Konfederacja cytuje szwedzki raport. Oto jak zmyśla

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy polski polityk wprost podważa zbrodnie popełnione w Auschwitz-Birkenau, w sieci rozpowszechniane są grafiki AI, które mają imitować autentyczne obrazy pokazujące sceny z tego obozu zagłady. Powstają często na bazie prawdziwych, zachowanych zdjęć. "Manipulowanie takim obrazem dla rozrywki bezcześci go" - przestrzega muzeum. Apeluje o niepodawanie dalej takich postów.

Nieautentyczne obrazy o Auschwitz. Muzeum apeluje do internautów

Nieautentyczne obrazy o Auschwitz. Muzeum apeluje do internautów

Źródło:
Konkret24

Iga Świątek pokonała Amandę Anisimovą w finale Wimbledonu, przechodząc do historii tenisa. Jej zwycięstwo skomentował premier Donald Tusk, lecz nie ustrzegł się przy tym wpadki.

Tusk o Świątek: "jeszcze nikt nigdy" nie wygrał tak finału Wimbledonu. Wygrał

Tusk o Świątek: "jeszcze nikt nigdy" nie wygrał tak finału Wimbledonu. Wygrał

Źródło:
Konkret24

W gorącej dyskusji na temat migrantów "przerzucanych" przez niemiecką granicę politycy opozycji stawiają za wzór Danię i Luksemburg. Według nich te dwa kraje mają nie przyjmować żadnych migrantów z Niemiec. Sprawdziliśmy więc, jak to jest. Publikujemy najnowsze niemieckie statystyki.

Nie tylko do Polski. Do których krajów Niemcy zawracają migrantów. Mamy dane

Nie tylko do Polski. Do których krajów Niemcy zawracają migrantów. Mamy dane

Źródło:
Konkret24

Te historie poruszają. Szczególnie tych rodziców, którzy stracili dzieci, a teraz widzą zdjęcia nastolatków i czytają, że zginęli w wypadkach, lecz ich organy posłużyły do przeszczepów. Autorzy takich wpisów "błagają o udostępnienia" - a my ostrzegamy: to fake newsy.

"Odszedł z tego świata". Fałszywe zdjęcia i prawdziwe żerowanie na uczuciach

"Odszedł z tego świata". Fałszywe zdjęcia i prawdziwe żerowanie na uczuciach

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS postanowił zaalarmować o wzroście bezrobocia wśród młodych ludzi w Polsce. Choć posłużył się wiarygodnymi danymi, to przedstawił je w taki sposób, że czytelnik może wyciągać błędne wnioski. Wyjaśniamy.

Poseł PiS zrobił wykres wzrostu bezrobocia. Co policzył, a czego nie?

Poseł PiS zrobił wykres wzrostu bezrobocia. Co policzył, a czego nie?

Źródło:
Konkret24

Opozycja krytykuje rząd za wprowadzenie zakazu lotów dronami nad zachodnią granicą. Według niej ten zakaz ułatwi "przerzucanie" migrantów z Niemiec. A ponadto politycy opozycji twierdzą, że nie ma podstawy prawnej tej decyzji. Wyjaśniamy.

Zakaz dronów na zachodniej granicy. Jest, czy go nie ma

Zakaz dronów na zachodniej granicy. Jest, czy go nie ma

Źródło:
Konkret24

Posłowie Konfederacji grzmią, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski postanowił przeznaczyć 700 tysięcy złotych na postawienie na Placu Zbawiciela tęczy. Instalacja ma być symbolem społeczności LGBTQ+. Politycy - a za nimi internauci - zarzucają prezydentowi Warszawy marnowanie pieniędzy. Tylko że on nie ma z tym nic wspólnego.

"Tęcza Trzaskowskiego za 700 tysięcy"? Kto zadecydował

"Tęcza Trzaskowskiego za 700 tysięcy"? Kto zadecydował

Źródło:
Konkret24

"Grok zerwał się z łańcucha", "Grok zwariował" – przestrzegają użytkownicy platformy X należącej do Elona Muska. Rzeczywiście, chatbot oparty na sztucznej inteligencji obraża Tuska i Giertycha, a pozytywnie pisze o Braunie czy Hitlerze. O co chodzi z tym Grokiem? 

Obraża Tuska i Giertycha, chwali Brauna. Co się stało z Grokiem?

Obraża Tuska i Giertycha, chwali Brauna. Co się stało z Grokiem?

Źródło:
TVN24+

"Germanizacja w pełni" - tak internauci i niektóre media komentują rzekomą zmianę nazwy mostu Grunwaldzkiego we Wrocławiu z polskiej na niemiecką. Konserwator zabytków i urząd miasta zaprzeczają, a my tłumaczymy, skąd wziął się ten fałszywy przekaz.

"Chcą zmienić nazwę Mostu Grunwaldzkiego na niemiecką"? O co chodzi

"Chcą zmienić nazwę Mostu Grunwaldzkiego na niemiecką"? O co chodzi

Źródło:
Konkret24

Wygląda jak lokalny serwis, ale nim nie jest. Zamiast informować, strona ta szerzy antymigrancki hejt. W rzekomej trosce o bezpieczeństwo mieszkańców karmi ich strachem. Promują ją politycy, a firmuje człowiek z komitetu poparcia Karola Nawrockiego. Portal Gazeta Zielonogórska to modelowe źródło dezinformacji niemedialnej. Na czym polega to zjawisko? 

Redakcja widmo i niewidzialni migranci. Kto gra strachem w Zielonej Górze

Redakcja widmo i niewidzialni migranci. Kto gra strachem w Zielonej Górze

Źródło:
TVN24+

Prawica rozpowszechnia przekaz o tysiącach "nielegalnych imigrantów" z Afryki, czy Bliskiego Wschodu zawróconych z Niemiec do Polski. Dane - także te najnowsze - pokazują coś zupełnie innego.

Kogo Niemcy zawracają do Polski? Jedna narodowość dominuje

Kogo Niemcy zawracają do Polski? Jedna narodowość dominuje

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji grzmią w mediach społecznościowych, że "ludzie Bodnara chcieli zapewnić sobie bezkarność". Jako dowód rozsyłają rzekomy zapis, który miał się znaleźć w ustawie przygotowywanej w Ministerstwie Sprawiedliwości. Resort już się do tego odniósł, a my wyjaśniamy, co dało początek tej narracji.

"Ustawa bezkarnościowa". Skąd się wziął wirtualny paragraf 

"Ustawa bezkarnościowa". Skąd się wziął wirtualny paragraf 

Źródło:
Konkret24

Zdjęcie wykonane nocą niedaleko granicy z Niemcami przez umieszczoną w lesie fotopułapkę wywołało oburzenie w sieci. Polityczka Konfederacji uznała bowiem, że kamera pokazała niemiecki patrol po polskiej stronie granicy. Wyjaśniamy, kogo naprawdę widać na fotografii.

Czy to "niemieccy żołnierze po polskiej stronie granicy"? Mamy odpowiedź

Czy to "niemieccy żołnierze po polskiej stronie granicy"? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Po głośnym pożarze budynku w podwarszawskich Ząbkach w mediach społecznościowych pojawiły się teorie, że jego przyczyną były panele fotowoltaiczne. Jako potwierdzenie tej tezy publikowano nawet zdjęcia satelitarne. Straż pożarna dementuje ten przekaz.

Pożar w Ząbkach. Fotowoltaika jako "podajnik ognia"? Nie wierzcie w to

Pożar w Ząbkach. Fotowoltaika jako "podajnik ognia"? Nie wierzcie w to

Źródło:
Konkret24

"Wszyscy powinni bić na alarm", "dlaczego zbiorniki retencyjne są pełne", "nie spuszczają wody"... - takie komentarze pojawiły się w sieci po informacjach o zbliżających się ulewach. Internauci alarmują, że zbiorniki retencyjne są już zapełnione, a Wody Polskie na to nie reagują. Przedsiębiorstwo zarządzające zbiornikami odpowiada, że "tworzący alternatywne teorie" internauci nie mają racji.

Zbiorniki retencyjne "pełne po brzegi"? Internauci alarmują, Wody Polskie odpowiadają

Zbiorniki retencyjne "pełne po brzegi"? Internauci alarmują, Wody Polskie odpowiadają

Źródło:
Konkret24

Internauci dyskutują, czy na nagraniu z płonącym samochodem, które krąży w sieci, rzeczywiście płonie auto elektryczne. Sprawdzamy, więc co o całym zajściu wiadomo.

"Płonie elektryk" w Koszalinie? Co to za auto

"Płonie elektryk" w Koszalinie? Co to za auto

Źródło:
Konkret24

Kolejne państwa strefy Schengen przywracają kontrole graniczne, dlatego coraz częściej można usłyszeć głosy o "końcu" czy nawet "zabiciu Schengen". Eksperci wymieniają jednak zaskakujące powody, dla których ich zdaniem strefa nie tylko przetrwa, ale będzie się rozszerzać.

Koniec strefy Schengen? "Składanie do grobu jest przedwczesne"

Koniec strefy Schengen? "Składanie do grobu jest przedwczesne"

Źródło:
TVN24+

Internauci, ale też poseł Marek Jakubiak oburzają się na zdjęcie polskiego policjanta, który na ramieniu ma naszywkę z flagą unijną. Wyjaśniamy, co to za naszywka.

"Europejska policja"? Co oznacza naszywka na mundurze

"Europejska policja"? Co oznacza naszywka na mundurze

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji utrzymują, że polski rząd nie przedstawia prawdziwych danych o liczbie migrantów "przerzucanych" z Niemiec do Polski, podczas gdy według władz niemieckich są to "duże liczby, tysiące w skali jednego miesiąca". Publikujemy więc najnowsze statystyki otrzymane z niemieckiej policji - nie potwierdzają takich twierdzeń.

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Źródło:
Konkret24

Szef MSZ oferuje Karolowi Nawrockiemu "możliwość zbriefowania" go, jeśli chodzi o politykę zagraniczną rządu. W odpowiedzi przyszły rzecznik kancelarii prezydenta poucza, co należy do prerogatyw głowy państwa. Tak więc w nowej politycznej rzeczywistości wróci stary spór, a konstytucja się przecież nie zmieniła. Wyjaśniamy.

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

Źródło:
Konkret24