Najpierw w rosyjskim, teraz w polskim internecie rozpowszechniana jest informacja, jakoby Ukraińcy porzucili w Sołedarze polskich najemników. To kolejny fake news prokremlowskiej propagandy, w którym wykorzystano wizerunek polskich żołnierzy. - Widoczne jestem gdzieś w ich komputerach - mówi nam oficer widoczny na zdjęciu.
"W Sołedarze wycofujące się oddziały Sił Zbrojnych Ukrainy pozostawiły na pastwę losu polskich najemników" - taki tweet w języku angielskim cytujący rzekomo słowa Iwana Filiponenki, rzecznika milicji Ługańskiej Republiki Ludowej, zaczął krążyć w polskim internecie, wzbudzając duże zainteresowanie. Ma ponad 33 tys. wyświetleń. Pojawił się 9 stycznia na anonimowym, anglojęzycznym koncie, którego administratorzy nie kryją prorosyjskiego nastawienia. Szczególną uwagę polskich internautów wzbudziło dołączone do posta zdjęcie, na którym widać dwóch polskich żołnierzy w pełnym rynsztunku, jakby podczas jakiejś akcji. Mają na sobie mundury Wojska Polskiego i naszywki z polską flagą. Jeden rozmawia przez radiostację, którą drugi ma w plecaku. Obaj mają broń.
Sołedar, ukraińskie miasto w obwodzie donieckim, jest w ostatnim czasie miejscem, gdzie toczą się najcięższe walki. Rosjanie twierdzą, że w środę 10 stycznia udało się im przejąć kontrolę nad miastem. Zaprzeczyła temu strona ukraińska, nie potwierdzają tego również Amerykanie. I właśnie na fali propagandowych komunikatów o rosyjskim sukcesie i ukraińskim odwrocie z Sołedaru w internecie pojawił się przekaz o rzekomych polskich najemnikach pozostawionych tam "na pastwę losu" . Jak sprawdziliśmy, cytowany wyżej post na Twitterze to kalka wpisu, który pojawił się trzy dni wcześniej w rosyjskim Telegramie.
To kolejna akcja prorosyjskiej dezinformacji. Fotografia jest stara, nie przedstawia walczących w Sołedarze polskich najemników.
Polski pułkownik: "Tak, to ja"
Nie udało się nam znaleźć pierwotnego miejsca publikacji fotografii z polskimi żołnierzami. Lecz przy pomocy odwróconego wyszukiwania obrazem można sprawdzić, że zdjęcie jest stare, na pewno nie powstało podczas trwającej w Ukrainie wojny. Było np. publikowane na chińskim forum w sierpniu 2013 roku i na chińskich stronach w 2018 czy w 2019 roku, a także w ostatnich latach na rosyjskich stronach internetowych. Na tych ostatnich fotografia ilustrowała artykuły o rzekomych planach Polski przejęcia Zachodniej Ukrainy, planowanych ruchach polskich wojsk, o ćwiczeniach czy o rzekomych polskich najemnikach na Donbasie.
Teraz polscy internauci szybko odkryli, kim jest polski żołnierz na pierwszym planie trzymający słuchawkę. "'Polscy żołnierze bronią Sołedaru'. Czyli rosyjska propaganda w pigułce. Czy to nie jest przypadkiem Pan pułkownik Piotr Lewandowski?" - zapytał na Twitterze Mateusz Lachowski, korespondent Polsat News na Ukrainie (pisownia oryginalna).
- Tak, to ja - mówi w rozmowie z Konkret24 płk Piotr Lewandowski. To siedmiokrotny uczestnik misji bojowych poza granicami kraju, gdzie był między innymi zastępcą dowódcy batalionowej grupy bojowej i dowódcy bazy. Był także dowódcą bazy w Redzikowie, w której znajdują się elementy amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Teraz jest na emeryturze. Wykłada w Centrum Szkolenia Wojsk Obrony Terytorialnej. Ostatnio można go oglądać w telewizyjnych programach publicystycznych i internecie, gdzie regularnie komentuje wojnę w Ukrainie. Dlatego internauci go rozpoznali.
Pułkownik Lewandowski nie był zaskoczony naszym pytaniem o post z jego zdjęciem. Wcześniej już ktoś mu go przesłał. - Zostało zrobione jakieś kilkanaście lat temu podczas ćwiczeń, gdy dowodziłem batalionową grupą taktyczną. Przez ostatnie lata jest wykorzystywane przez rosyjską propagandę przy tekstach o polskich najemnikach w Donbasie, ale tym razem coś wyraźnie im nie wyszło - ocenia. I żartuje: - Widoczne jestem gdzieś w ich komputerach w folderze "polscy najemnicy".
Internauci po odkryciu, że na zdjęciu jest płk Lewandowski, również żartowali: "Rano je śniadanie, w ciągu dnia jest wg Rosjan pod Sołedarem, a wieczorem nagrywa z @wolskiowojnie" (program na YouTubie, którego płk Lewandowski jest częstym gościem - red.)" (pisownia oryginalna).
Pułkownik Lewandowski poinformował nas, że jest w Polsce i że nigdy w Ukrainie nie szkolił ukraińskich żołnierzy.
Żaryn: konto "może być obsługiwane przez przestępców z Grupy Wagnera"
11 stycznia w serii anglojęzycznych wpisów Stanisław Żaryn, pełnomocnik rządu do spraw bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP, ostrzegał przed twitterowym, anglojęzycznym kontem, na którym pojawiło się zdjęcie płk. Lewandowskiego. Uważa, że profil ten jest narzędziem rosyjskiej propagandy. "Analiza aktywności wspomnianego konta sugeruje, że może ono być obsługiwane przez przestępców z Grupy Wagnera" - przekazał. To prywatna firma wojskowa, powiązana z rosyjskim wywiadem wojskowym. Operuje teraz w Ukrainie, także w Sołedarze. Żaryn dodał, że treści publikowane na tym profilu koncentrują się na: wzmacnianiu celów wojny informacyjnej Rosji, manipulowaniu obrazem wojny, promowaniu pozytywnego wizerunku rosyjskich sił i oczernaniu Ukrainy. Zauważył, że konto regularnie informuje o sukcesach militarnych Grupy Wagnera. Odnoście zdjęcia z płk. Lewandowskim napisał: "Forsowanie antypolskich narracji stanowi istotną część działalności tego prorosyjskiego konta. Szczególnie w odniesieniu do szeroko zakrojonej kampanii dezinformacyjnej sugerującej masowe zaangażowanie tzw. 'polskich najemników' na Ukrainie".
Wiosną media donosiły, że o formalną zgodę na służbę w ukraińskiej armii wystąpiło do resortu obrony ponad 40 Polaków. Prawdopodobnie jednak służy ich tam więcej - nie są jednak polskimi żołnierzami w służbie czynnej. Media informowały o śmierci kilku z nich.
Źródło: Konkret24