Dlaczego czwarta fala pandemii jest inna od poprzednich? Sześć głównych powodów


Nie tylko wariant delta koronawirusa powoduje, że czwarta fala pandemii w Polsce jest inna od poprzednich. Zwana jest falą pełzającą, mieszaną. Przedstawiamy czynniki, które odróżniają ją od poprzednich.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Sytuacja epidemiczna w czwartej fali pandemii COVID-19 bywa często porównywana z tym, co działo się przed rokiem o tej porze lub z którąś z poprzednich trzech fal zachorowań. Przypomnijmy: w Polsce przypadły one na wiosnę i jesień 2020 roku oraz przełom marca i kwietnia tego roku. Czwarta fala rozpoczęła się na początku września, a przyspieszyła w październiku i wciąż się rozwija. W czwartek 25 listopada Ministerstwo Zdrowia poinformowało o śmierci kolejnych 497 osób z COVID-19 - to najwięcej w tej fali. Minister Adam Niedzielski - ale też eksperci i lekarze - podkreślają jednak odmienność obecnej fali od poprzednich.

Już w październiku w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" minister Niedzielski stwierdził: "Rozwój czwartej fali jest inny. Nie rozwija się w tak szybkim tempie jak poprzednie, choć liczba przypadków oczywiście rośnie". 25 listopada w RMF FM powiedział: "Odporność populacyjna jest teraz zupełnie inna niż była rok temu, a liczba zakażeń nie przekłada się w tak dużym stopniu jak w poprzednich falach na liczbę hospitalizacji".

Prof. Fal: niewiele na razie zrobiliśmy ku temu, żeby zatrzymać pandemię w ryzach
Prof. Fal: niewiele na razie zrobiliśmy ku temu, żeby zatrzymać pandemię w ryzachtvn24

Eksperci mówią o czwartej fali jako mieszanej, pełzającej, ale mającej wciąż duży potencjał. Wirusolożka z Uniwersytetu Oksfordzkiego dr Emilia Skirmuntt, komentując dla Konkret24 m.in. sytuację na Gibraltarze, ostrzegała, że proste porównanie sytuacji pandemicznej rok do roku nie uwzględnia niektórych czynników epidemicznych, które wystąpiły w tym czasie.

Czym więc i dlaczego ta czwarta różni się od poprzednich? Przedstawiamy główne czynniki, które ją wyróżniają.

1) Wariant delta: nowy, bardziej zakaźny

Doktor Paweł Grzesiowski, ekspert Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19, w rozmowie z Konkret24 jako jedną z głównych różnic czwartej fali od poprzednich wymienia pojawienie się wariantu delta koronawirusa. - Ten wariant wirusa jest inny, bardziej zakaźny. Ponadto, moim zdaniem, wariant delta jest groźniejszy dla nieszczepionych, bo wywołuje u nich więcej hospitalizacji i zgonów niż poprzednie warianty - wyjaśnia. - Zresztą mogą zarazić się nim też zaszczepieni i może wywołać u nich kilkudniową infekcję. Oczywiście ona przebiega lekko, ale mimo wszystko widać to przełamanie odporności tym wariantem - dodaje.

Wariant delta został uznany za "wariant szczególnej uwagi" (VOC) przez Światową Organizację Zdrowia w maju tego roku, dlatego nie miał jeszcze wpływu na przebieg trzeciej fali np. w Polsce. Teraz jest najbardziej zakaźnym wariantem koronawirusa i odpowiada za prawie 99 proc. nowych zakażeń w Polsce.

Gdzie i ile przypadków zakażenia Deltą stwierdzono (stan na 10 listopada 2021)
Gdzie i ile przypadków zakażenia Deltą stwierdzono (stan na 10 listopada 2021)Gdzie i ile przypadków zakażenia Deltą stwierdzono (stan na 10 listopada 2021)Konkret24 | ministerstwo zdrowia

Jak bardzo wariant delta zmienia sytuacje epidemiczne w krajach nawet z dużym odsetkiem zaszczepionej populacji, opisywaliśmy na przykładzie Izraela. Tal Brosh-Nissimov, kierujący oddziałem chorób zakaźnych w Szpitalu Uniwersyteckim Assuta Ashdod, tłumaczył, że "sytuacja w Izraelu na pewno nie oznacza, że szczepienia nie działają - oznacza, że obecnie stosowane szczepionki wymagają innego schematu dawkowania niż pierwotnie planowano". To właśnie z powodu delty i tam, i w kolejnych krajach zaczęto podawać trzecią dawkę szczepionki na COVID-19 oraz rozszerzono szczepienia na osoby poniżej 18. roku życia.

2) Inna struktura chorych: fala ludzi młodych

Jednym ze skutków wariantu delta jest też to, że coraz młodsze osoby chorują i trafiają do szpitali z powodu COVID-19. Doktor Grzesiowski: - Mój kolega, który pracuje na oddziale dziecięcym dużego szpitala wojewódzkiego, przez poprzednie trzy fale przyjął piątkę dzieci z PIMS (zespół pocovidowy u dzieci - red.). A teraz połowa jego oddziału to dzieci z ostrym przebiegiem covidu. Dzieci chorują objawowo, czyli wirus przesunął się w kierunku młodszej populacji: dzieci i młodzieży.

Ekspert dodaje, że bardziej zakaźna mutacja spowodowała jeszcze jedną zmianę w strukturze chorych: - Wymieniłbym kobiety w ciąży. Przez trzy poprzednie fale przyjmowaliśmy po kilka pacjentek w ciąży z covid, a w ciągu ostatnich dwóch miesięcy było ich dwadzieścia. W innych szpitalach jest podobnie, część z tych kobiet choruje bardzo ciężko, wymaga respiratora lub ECMO (maszyny pozaustrojowo natleniającej krew - red.) - mówi Grzesiowski. - Tego nie obserwowaliśmy w poprzednich falach. A powodem jest wariant delta lub może nawet jakiś lokalnie zmodyfikowany wariant, na przykład delta plus - dodaje.

Dr Aneta Afelt: w trakcie czwartej fali może dojść do 40 tysięcy zgonów spowodowanych COVID-19
Dr Aneta Afelt: w trakcie czwartej fali może dojść do 40 tysięcy zgonów spowodowanych COVID-19tvn24

Obniżający się wiek pacjentów odnotowuje także Ministerstwo Zdrowia. Rzecznik resortu 22 listopada na konferencji prasowej łączył ten fakt z poziomem zaszczepienia poszczególnych grup wiekowych. "Na dzisiaj pacjenci do 50. roku życia stanowią 70 procent zakażających się. Jedynie 30 procent osób to osoby po 50. roku życia. Po 70. roku to w granicach 10 procent. W najbardziej zaszczepionej grupie 75 plus widzimy, że zakażenia występują bardzo rzadko" - mówił Wojciech Andrusiewicz.

Tę zmianę zauważają również epidemiolodzy. "Na początku pandemii w drugiej i trzeciej fali wśród zakażonych na oddziałach szpitalnych dominowały osoby starsze, powyżej 60. roku życia" - mówiła 19 listopada w RMF FM prof. Maria Gańczak, epidemiolog i wiceprezydent Sekcji Kontroli Zakażeń Europejskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego. "W tej chwili z uwagi na to, że od blisko roku mamy szczepienia, wiek pacjenta hospitalizowanego przesunął się na osoby w 40., 50. roku życia" - wyjaśniała.

W magazynie "Polska i świat" TVN24 informowano m.in. o młodych pacjentach podłączonych do ECMO w Warszawie i Poznaniu. "W tej chwili do ECMO podłączeni są ludzie dwudziesto-, trzydziestoletni, czego do tej pory nie mieliśmy. To jest rzeczywiście fala pandemii ludzi młodych i niezaszczepionych" – mówił dr Konstanty Szułdrzyński z Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA w Warszawie. Zwrócił też uwagę na zjawisko, o którym mówił nam dr Grzesiowski: "Do tej pory jedna trzecia (pacjentów pod ECMO - red.) to były kobiety w ciąży albo tuż po porodzie".

3) Mniej obostrzeń - większa mobilność społeczna

Czwarta fala przebiega (a w każdym razie do momentu nasilenia się jej w wielu krajach) w innej sytuacji: wprowadzono mniej obostrzeń. Doktor Emilia Skirmuntt zauważała, że "rok temu mieliśmy dodatkowo lockdowny, bardzo ograniczone podróże międzynarodowe, restrykcje dotyczące noszenia maseczek czy spotykania się w większych grupach". Jej zdaniem wpłynęło to na odsetek zachorowań w takich miejscach, gdzie tych restrykcji przestrzegano. "W tej chwili wiele z tych restrykcji zniesiono, podróże międzynarodowe nie są tak ograniczane" - wyjaśniała wirusolożka. Choć to akurat zaczyna się zmieniać w ostatnich dniach z powodu wykrycia kolejnego wariantu SARS-CoV-2: omikrona. Wiele państw zawiesiło loty z południa Afryki, gdzie ten wariant wykryto.

Brak obostrzeń pozwala na większą mobilność społeczną, czyli przemieszczanie się ludności, a to rodzi możliwość osobistych kontaktów, które mogą się przyczynić do rozprzestrzeniania choroby. Dane o mobilności Polaków zbiera amerykański Instytut Pomiarów i Oceny Stanu Zdrowia (Institute for Health Metrics and Evaluation, IHME). Jak wyjaśnia, kontakty społeczne są "mierzone danymi o mobilności telefonów komórkowych", a "gdy mobilność jest wysoka, ryzyko rozprzestrzeniania się COVID-19 również może być wysokie". Dane podaje jako procent odchylenia od typowej mobilności ludzi, która jest wtedy, gdy nie ma żadnych obostrzeń w przemieszczaniu się.

Na poniższym wykresie widać, że już od połowy maja mobilność Polaków jest wyższa od typowej. Odchylenie sięgało już nawet 13 proc. (we wrześniu), a obecnie oscyluje wokół 5 proc.

Wykres mobilności społecznej w Polsce od lutego 2020 do listopada 2021IMHE

Doktor Paweł Grzesiowski nazywa to zasadniczą różnicą w podejściu prewencyjnym między falami pandemii. Stwierdza, że obecnie "nie ma żadnych hamulców dla wirusa". - Dlatego obserwujemy szybki wzrost hospitalizacji i zgonów - mówi. Przypomina, że w Polsce decyzje o obostrzeniach podejmowano są w oparciu o oficjalne dane, a te mogą być zaniżone. - Opierając decyzje o środkach zapobiegawczych na zgonach i hospitalizacjach, trzeba pamiętać, że my nie doszacowujemy zachorowań co najmniej pięciokrotnie. Gdybyśmy nie mówili dzisiaj o 28 tysiącach, tylko o 140 tysiącach, byłaby zupełnie inna rozmowa - stwierdza ekspert.

4) Mniej testów - większe niedoszacowanie

To niedoszacowanie wynika ze zbyt małej liczby testów wykonywanych w Polsce. Zdaniem doktora Grzesiowskiego to właśnie kolejna różnica między czwartą falą pandemii a poprzednimi.

- Musimy dokładniej patrzeć na liczby wykonanych testów i procent testów pozytywnych, dlatego że w tej fali robiliśmy mniej testów niż w poprzedniej. To też jest bardzo ważne - tłumaczy. - Dane oficjalne o liczbie zachorowań są zaniżone i to może nawet pięć-siedem razy. W poprzednich falach były zaniżone mniej: około trzy razy. Ponadto jest różnica w rodzaju testów: teraz jest już dużo więcej antygenowych, pacjenci sami się badają testami dostępnymi w marketach, ale nie wszystkie są wpisywane do systemu. To powoduje dużą różnicę w statystykach - dodaje.

Rzeczywiście w Polsce wykonuje się obecnie średnio mniej testów niż podczas trzeciej fali pandemii. Różnica ta jednak maleje. Obecna średnia tygodniowa to 89-91 tys., w szczytowym momencie trzeciej fali było to średnio 90-93 tys. Testów jest jednak więcej niż w drugiej fali - wtedy średnia wyniosła maksymalnie 68,3 tys.

Ponieważ jednak testujemy teraz mniej, średni udział testów pozytywnych w Polsce jest wyższy niż w państwach sąsiednich (które testują bardziej masowo). Na razie ten udział jest jednak niższy niż w szczycie drugiej i trzeciej fali w Polsce - bo szczyt czwartej fali mamy jeszcze przed sobą. Siedmiodniowa średnia testów pozytywnych wynosi teraz 25,4 proc. - w szczycie trzeciej fali było to 31,4 proc., a w szczycie drugiej 46,7 proc. (źródło: "COVID-19 w Polsce", Michał Rogalski).

Średnia liczba wykonywanych testów i udział testów pozytywnych w Polsceopracowanie własne na podstawie ECDC

5) Szczepienia - pełzająca fala dwóch prędkości

Podstawową różnicą między czwartą falą a poprzednimi jest jednak dostępność szczepionek i poziom zaszczepienia społeczeństwa. W szczycie trzeciej fali, który przypadł w Polsce na przełom marca i kwietnia, w pełni zaszczepionych było nieco ponad 5 proc. uprawnionych obywateli. Teraz jest to 59,8 proc. (20,4 mln osób).

Doktor Paweł Grzesiowski wyjaśnia, że szczepienia i większa liczba ozdrowieńców "częściowo neutralizują większą zakaźność wirusa" w wariancie delta. - Te osoby niwelują w pewnym zakresie efekt większej zakaźności nowego wariantu koronawirusa, ale widzimy, że w województwach, gdzie jest mniej zaszczepionych, jest więcej chorych, hospitalizowanych i zgonów. Dlatego ta fala jest nierównomierna, są dwie prędkości. Wschód Polski został bardzo mocno zaatakowany na początku, a reszta kraju dopiero wchodzi w ten cykl, choć wolniej. Ta fala jest przez to bardziej rozciągnięta, bo wirus nie może już zakazić każdego i musi szukać - dodaje.

Doktor Franciszek Rakowski z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego w rozmowie w radiu Tok FM mówił o "fali mieszanej". "Teraz obserwujemy falę mieszaną. Mamy jakieś 25 procent społeczeństwa, czyli 10 milionów osób bez przeciwciał, oni najczęściej chorują. Do tego dochodzą zakażenia osób po szczepieniu lub tych, które przechorowały" - tłumaczył.

Nierównomierność rozchodzenia się czwartej fali w województwach pokazaliśmy już w Konkret24, analizując sytuację w województwach: zestawiliśmy odsetek zaszczepionych dwoma dawkami szczepionki na COVID-19 (do 19 października) z liczbą zgonów z COVID-19 na milion mieszkańców (od 20 września do 19 października). Na poniższych mapach im ciemniejszym kolorem zaznaczono województwo, tym wyższy w nim był odsetek zaszczepionych lub (na drugiej mapie) liczba zgonów. Najgorzej pod względem zgonów było w województwach lubelskim, podlaskim, opolskim i podkarpackim. Były to województwa, w których odsetek zaszczepionych był wtedy najniższy. Zaś najmniej zgonów z COVID-19 w analizowanym okresie było w województwach dolnośląskim, lubuskim, pomorskim - należały do siódemki województw z najwyższym odsetkiem zaszczepienia.

Odsetek zaszczepionych a zgony w województwach - stan na 19 października 2021tvn24/Ministerstwo Zdrowia, GUS

Rozciągnięcie w czasie czwartej fali potwierdzał m.in. wirusolog prof. Włodzimierz Gut. "Czwarta fala będzie miała charakter pełzający" - mówił 24 listopada w rozmowie z PAP. Pytany, jak długo taka pełzająca fala może potrwać, odpowiedział: "Do momentu, kiedy 85 procent społeczeństwa będzie po covidzie lub po szczepieniu. Wówczas ulegnie skróceniu okres zakażania i fala zacznie wygasać".

6) Odporność populacyjna: mniej hospitalizacji i zgonów

Dużo więcej zaszczepionych i ozdrowieńców w Polsce skutkuje tym, że w czwartej fali do szpitali trafia mniej chorych, bo przebieg choroby jest u takich osób łagodniejszy. Na razie jest też mniej zgonów z COVID-19 niż w trzeciej fali, która była pod tym względem najgorsza - analizowaliśmy to w Konkret24.

W szpitalach przebywa obecnie (stan na 29 listopada) 20,5 tys. chorych z COVID-19. W szczycie trzeciej fali było ich nawet 34,6 tys., a w szycie drugiej - 23 tys. Tygodniowa średnia liczba zgonów z COVID-19 na milion mieszkańców wynosiła 27 listopada 315. W szczycie trzeciej fali było to ponad 600, a w szycie drugiej ponad 500.

Hospitalizacje i zgony związane z COVID-19 od początku pandemii w PolsceOur World In Data

Ministerstwo Zdrowia prowadzi tzw. badania seroprewalencji, czyli sprawdza obecność przeciwciał na reprezentatywnej grupie obywateli. Według danych przytoczonych przez ministra zdrowia 25 listopada "wychodzi, że jest to blisko 70-75 procent, czyli odporność populacyjna jest teraz zupełnie inna niż była rok temu".

Z tym że - jak pisaliśmy wyżej - szczyt czwartej fali mamy wciąż przed sobą, według ekspertów ma nastąpić w grudniu. Zdaniem doktora Grzesiowskiego ogólna mniejsza śmiertelność to skutek szczepień, a ponieważ zaszczepionych Polaków wciąż jest za mało, to ze względu na bardziej zakaźny wariant koronawirusa zgonów z COVID-19 w tej fali może być ostatecznie więcej niż w poprzednich. - Jest mniejsza śmiertelność wśród zaszczepionych. Gdybyśmy mieli ich więcej, ogólna śmiertelność byłaby jeszcze niższa - mówi.

Profesor Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, 10 listopada w wywiadzie dla portalu Menedżer Zdrowia stwierdził, że w czwartej fali zgonów z COVID-19 będzie mniej. "Wtórne infekcje są często łagodniejsze, z kolei szczepionki redukują o rzędy wielkości występowanie ciężkich przypadków tej choroby, jak również ryzyko śmierci, nawet jeśli dojdzie do zakażenia. Liczby powinny być zatem mniejsze niż w poprzednich falach zakażeń, jednak jeżeli pozostaniemy bierni w dalszym ciągu, ta zima może być tragiczna" - stwierdził.

Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24, zdjęcie: Wojtek Jargiło/PAP

Pozostałe wiadomości

Po zawetowaniu przez prezydenta ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy niektórzy zwracają uwagę na fakt, że Ukraińcy nie tylko korzystają z naszej pomocy, ale też zasilają polski budżet. Według dostępnych danych w 2024 roku tylko z podatków i składek przez nich płaconych wpłynęło ponad 18 miliardów złotych.

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Źródło:
Konkret24

Rzekomy zakaz wywieszania flag Wielkiej Brytanii i Anglii na Wyspach Brytyjskich zainteresował wielu polskich internautów. Szczególnie że miał o nim informować brytyjski premier. W rzeczywistości mówił jednak o zupełnie innej sprawie.

W Wielkiej Brytanii już nie można wieszać flag? Co powiedział premier

W Wielkiej Brytanii już nie można wieszać flag? Co powiedział premier

Źródło:
Konkret24

Tam, gdzie stoi najwięcej wiatraków, tam jest najdroższy prąd - przekonują ci, którzy popierają zawetowanie nowelizacji ustawy wiatrakowej przez prezydenta. Jako dowód na swoją tezę wskazują ceny energii w Niemczech i Danii. Wyjaśniamy, dlaczego ta teza jest jednak fałszywa.

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Źródło:
Konkret24

Jarosław Kaczyński na spotkaniach z elektoratem krytykuje rząd Donalda Tuska - między innymi za politykę obronną. Twierdzi, że kupujemy mniej czołgów, niż planowano, że wyłączono instalację antydronową, a Fundusz Wspierania Sił Zbrojnych "ma już nie funkcjonować". Jak jest naprawdę?

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Źródło:
Konkret24

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz postuluje, by rządzący wypowiedzieli unijny system ETS, skoro im "tak bardzo zależy na obniżce cen prądu". Pomysł chwytliwy, ale eksperci nie pozostawiają złudzeń.

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Źródło:
Konkret24

O powitaniu przez Ochotniczą Straż Pożarną w Lewiczynie na Mazowszu dwóch samochodów napisał pod koniec sierpnia marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik. Tyle że wozy trafiły do jednostki już jakiś czas temu.

Marszałek Struzik: "druhowie powitali dwa wozy". Tak, ale wcześniej

Marszałek Struzik: "druhowie powitali dwa wozy". Tak, ale wcześniej

Źródło:
Konkret24

Według medialnych doniesień ma się to wydarzyć już w 2026 roku: Chiny staną się pierwszym krajem, w którym roboty będą rodzić dzieci. Ma to być efekt pracy naukowców, a cena takiego robota ma sięgać 14 tysięcy dolarów. Sprawdziliśmy, o jaki projekt chodzi i co o nim wiadomo. Jak się okazuje, niewiele. W dodatku w Chinach obecnie nie można wprowadzić na rynek robota-surogatki.

W Chinach "robot urodzi dziecko". Ile w tym prawdy, ile science fiction

W Chinach "robot urodzi dziecko". Ile w tym prawdy, ile science fiction

Źródło:
TVN24+

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz twierdzi, że olimpijska medalistka w boksie Imane Khelif zakończyła karierę. Sprawdziliśmy, skąd te doniesienia i co na ten temat twierdzi sama zawodniczka.

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu Ukrainiec zakładający firmę ma otrzymywać "na start" niemal 300 tysięcy złotych, a Polak - prawie sześć razy mniej. Informacja wzbudza oburzenie wśród internautów i krytykę polityki rządu - bezpodstawnie. Po pierwsze, kwoty zestawiono manipulacyjnie. Po drugie, dotyczą różnych etapów działalności. Po trzecie, Polacy otwierający firmy mogą liczyć na wiele wyższe wsparcie.

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

Źródło:
Konkret24

Pomoc przekazana Ukrainie i Ukraińcom przez Polskę według niektórych internautów jest zbyt dużym obciążeniem dla budżetu. To nie tylko manipulacja, ale i błędna interpretacja danych.

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Źródło:
Konkret24

W dyskusji o rosyjskim dronie, który spadł na terytorium Polski, poseł Marek Suski skrytykował ministra obrony za jego rzekomą wypowiedź o tym, że "deszcz pada i też drony spadają". Tylko że te słowa pochodzą z przerobionego filmiku.

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Źródło:
Konkret24

"Zakończyłem sześć wojen" - powtarza wielokrotnie prezydent USA Donald Trump podczas rozmów z szefami różnych państw. Analiza sytuacji w krajach wskazywanych przez Trumpa pokazuje jednak, że jego deklaracje są na wyrost. Obecnemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych nie można odmówić jednak tego, że jako szef supermocarstwa ma świadomość posiadania narzędzi globalnej polityki.

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

Źródło:
TVN24+

Nagranie, na którym brytyjscy policjanci zatrzymują nastolatkę, obejrzało miliony osób. W sieci zawrzało - internauci twierdzili, że uczennicę zatrzymano za wejście po godzinie 17 do baru fast food. Jednak przyczyna była inna.

Nastolatka aresztowana za wejście do baru po godzinie 17? Internauci w szoku, rzeczywistość jest inna

Nastolatka aresztowana za wejście do baru po godzinie 17? Internauci w szoku, rzeczywistość jest inna

Źródło:
Konkret24, Reuters

Były premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że deficyt budżetowy jest o ponad 100 miliardów złotych wyższy, niż podaje rzecznik rządu Adam Szłapka. Alarmuje, że "cel deficytu na grudzień został osiągnięty niemal w całości w lipcu". To nieprawda.

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

Źródło:
Konkret24

Głodujące palestyńskie dziecko przedstawiane jako jazydka. Aktualne fotografie tłumaczone jako stare. Lokalizacje biolaboratoriów w Ukrainie, które nie istnieją. Fake newsy? Owszem, w odpowiedziach generowanych przez sztuczną inteligencję. Ośrodki wpływu próbują manipulować treściami, które trafiają do modeli językowych - przestrzegają eksperci. Oto jak się to robi.

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

Źródło:
TVN24+

Zamieszanie mogły wprowadzić pozornie sprzeczne komunikaty po konferencji Karola Nawrockiego. Strona rządowa pisze o "zawetowaniu tańszego prądu dla Polaków", a Kancelaria Prezydenta o "podpisaniu projektu zamrażającego ceny energii elektrycznej". A to dwie różne decyzje.

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki podpisał projekt ustawy o zwolnieniu rodziców co najmniej dwójki dzieci z podatku PIT. Według ministra Marcina Przydacza z kancelarii prezydenta jest to odpowiedź na kryzys demograficzny w Polsce, bo jesteśmy "najmniej dzietnym społeczeństwem w całej Unii Europejskiej". A co na to dane?

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Źródło:
Konkret24

Minister finansów i gospodarki Andrzej Domański uważa, że rząd spełnia obietnice. Według niego "dowiezionych konkretów jest naprawdę bardzo, bardzo dużo" i już w czasie pierwszych stu dni rządzenia wiele z nich zrealizowano. Fakty temu przeczą.

Domański: "wiele ze 100 konkretów zostało zrealizowane". No nie

Domański: "wiele ze 100 konkretów zostało zrealizowane". No nie

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy przywódcy europejskich krajów byli jeszcze w Białym Domu na spotkaniu z Donaldem Trumpem, w sieci furorę robiła już fotografia mająca pokazywać, jak wszyscy oni siedzieli grzecznie przed drzwiami, oczekując na to spotkanie. Publikujący zdjęcie kpili, że "widać na nim wyraźnie potęgę Unii Europejskiej". Fake newsa publikowali między innymi zwolennicy PiS, a także konta Kanału Zero. Popularność tego obrazu pokazała jednak co najwyżej potęgę rosyjskiej dezinformacji. Także w Polsce.

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

Źródło:
Konkret24

Dzień po rozmowach liderów europejskich krajów z Donaldem Trumpem zorganizowano spotkanie państw należących do tak zwanej koalicji chętnych. Ta grupa krajów Europy powstała kilka miesięcy temu. Jednak wbrew rozpowszechnianej teraz narracji nie wyłącznie po to, by wysyłać wojska do walczącej Ukrainy. Przedstawiamy, co wiadomo o celach tej politycznej inicjatywy.

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Źródło:
Konkret24

Wojskowy pojazd szturmujący ukraińskie pozycje, a na nim zatknięte flagi Rosji i Stanów Zjednoczonych - taki film rozchodzi się w sieci, wywołując masę komentarzy. Rosyjska propaganda podaje, że ukraińska armia "zaatakowała amerykański transporter opancerzony z amerykańską flagą". Ukraińcy piszą o "maksymalnej bezczelności", a internauci pytają o prawdziwość nagrania.

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Źródło:
Konkret24

Pielgrzymki na Jasną Górę jak co roku obfitowały wieloma zdjęciami i filmami publikowanymi w internecie. Szczególne zainteresowanie wzbudziła fotografia grupki pielgrzymów trzymających rzekomo obraz z Karolem Nawrockim. "Paranoja", "to się nie dzieje", "polska wersja katolicyzmu" - komentowali internauci. Bo wielu uwierzyło, że to prawda.

Obraz z Nawrockim na pielgrzymce? Niesłusznie uwierzyli

Obraz z Nawrockim na pielgrzymce? Niesłusznie uwierzyli

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w internecie generuje informacja, jakoby Biały Dom miał zażądać od prezydenta Zełenskiego założenia garnituru na spotkanie z prezydentem USA - i że to był warunek odbycia tego spotkania. Przekaz ten w polskiej sieci szeroko rozpowszechniały anonimowe konta. To narracja zgodna z prorosyjską dezinformacją, której celem jest dyskredytowanie prezydenta Ukrainy. Jednak nie ma potwierdzenia, że Biały Dom postawił taki warunek.

Zełenski "musi założyć garnitur"? Propaganda reaguje na wizytę w Białym Domu

Zełenski "musi założyć garnitur"? Propaganda reaguje na wizytę w Białym Domu

Źródło:
Konkret24

"Czego amerykańskie media nie pokazały" - brzmi komentarz do rozpowszechnianego w mediach społecznościowych filmu. Ma przedstawiać scenę, gdy amerykańscy piloci "narysowali" na niebie gwiazdę dla Putina podczas szczytu na Alasce. Film robi wrażenie, ale nie wierzcie w te opisy - choć rosyjska propaganda bardzo próbuje nas do tego przekonać.

"Gwiazda" od Trumpa dla Putina? Tak głosi przekaz Kremla

"Gwiazda" od Trumpa dla Putina? Tak głosi przekaz Kremla

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki złożył projekt ustawy o ochronie polskiej wsi - w tym przed wyprzedażą ziemi obcokrajowcom. Teraz politycy przeciwnych opcji kłócą się, za których rządów sprzedano więcej polskiej ziemi. Obie strony jednak wprowadzają w błąd, prezentując dane albo wybiórczo, albo bez kontekstu. A ten jest istotny.

Nawrocki o "wyprzedaży polskiej ziemi", rząd podaje dane. Czego nie pokazują?

Nawrocki o "wyprzedaży polskiej ziemi", rząd podaje dane. Czego nie pokazują?

Źródło:
Konkret24

W sieci od lipca rozchodzi się przekaz, jakoby rolnicy byli karani "za korzystanie z własnej studni" - co wielu internautów rozumie jako sytuację nową, wymuszoną kolejnymi restrykcjami Unii Europejskiej. To manipulacja, choć kary rzeczywiście są - lecz za coś innego i nie od dzisiaj. Natomiast resort infrastruktury analizuje inny problem.

"Kary za korzystanie z własnej studni"? Ministerstwo: "trwa analiza problemu"

"Kary za korzystanie z własnej studni"? Ministerstwo: "trwa analiza problemu"

Źródło:
Konkret24