Poseł Grzegorz Braun zasugerował na Facebooku, że doradca premiera ds. COVID-19 prof. Andrzej Horban "zmienił zdanie o skuteczności leczenia amantadyną", bo stał się lobbystą producentów szczepionek. Powołał się przy tym na pismo z 2009 roku. Wyjaśniamy, dlaczego prof. Horban zmienił zdanie i czy są dowody na skuteczność amantadyny w leczeniu COVID-19.
Wraca sprawa amantadyny - leku, który mimo braku podstaw naukowych przedstawiany jest jako skuteczny w leczeniu COVID-19. "Amantadyna szybko znika z aptek" - donosił 12 lutego portal Medonet. Z danych na portalu Gdziepolek.pl wynikało wówczas, że na dostawę leku Viregyt-K zawierającego amantadynę oczekiwało 238 osób.
O amantadynie i jej domniemanej skuteczności w leczeniu COVID-10 głośno też w mediach tradycyjnych i społecznościowych. Jednak wbrew twierdzeniom powielanym przez internautów żadne dostępne badania nie potwierdziły skuteczności tego leku w walce z koronawirusem.
Komunikat krajowego konsultanta z 2009 roku
Dużą popularność na Facebooku miał opublikowany 10 lutego post posła Konfederacji Grzegorza Brauna sugerujący, że prof. Andrzej Horban, główny doradca premiera do spraw COVID-19, zmienił zdanie o skuteczności leczenia amantadyną. "Kiedy profesor Horban był nikomu nie znanym specjalistą, amantadyna była przez niego zalecana 'Pacjentom o ciężkim lub postępującym przebiegu'. Teraz będąc de facto lobbystą Pfizera i AstraZeneca, przestawia amantadynę jako substancję potencjalnie bardzo groźną. Tak groźną że nawet dyplomowanym lekarzom, zakazuje się wystawiać na nią recepty" - napisał Braun (pisownia postu oryginalna).
Do wpisu poseł dołączył skan komunikatu z 2009 roku podpisany przez prof. Horbana jako krajowego konsultanta w dziedzinie chorób zakaźnych. Komunikat dotyczył zasad stosowania leków antywirusowych w leczeniu grypy. W dokumencie tym Grzegorz Braun zaznaczył czerwonym kolorem zdanie: "Pacjentom o ciężkim lub postępującym przebiegu należy rozważyć podawanie ponadto dodatkowo jednego z dwóch inhibitorów M2 (amantadyna lub rimantadyna)".
Post posła Brauna ma 3,3 tys. udostępnień, wywołał 3,8 tys. reakcji użytkowników Facebooka. W komentarzach internauci nie przebierali w słowach w krytyce prof. Horbana: "Straszny HIPOKRYTA! Nie lubię go słuchać, bo wieje oszustwem!"; "Tylko najcięższy wymiar kary, dożywocie"; "Brak słów na takiego cwaniaka wielki doradca" - pisali.
Grypa to nie COVID-19, a rok 2009 to nie 2021
Dokument opublikowany przez Grzegorza Brauna jest na stronie świdnickiego Sanepidu. Lektura całego komunikatu nie pozostawia wątpliwości, że prof. Horban wymienił w nim sposoby leczenia wyłącznie grypy, a nie innych chorób.
Na komunikacie widać datę 20 listopada 2009 roku, czyli nie może on mieć związku z wykrytym dziesięć lat później koronawirusem SARS-CoV-2. Poza tym po 12 latach od publikacji pisma zmieniły się już zalecenia dotyczące leczenia grypy.
W dokumencie "Profilaktyka i leczenie grypy" opublikowanym w 2016 roku, który zawiera wytyczne Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce, można przeczytać, że amantadyna pozostaje lekiem zarejestrowanym do leczenia wirusa grypy typu A - jednak nie jest już lekiem zalecanym. "Aktualnie ze względu na wysoki poziom oporności wirusa typu AH3N2 i AH1N1 na amantadynę jej stosowanie nie jest zalecane" - napisano.
Profesor Andrzej Horban, poproszony przez nas o komentarz do posta Grzegorza Brauna i rozpowszechnianych wypowiedzi na temat domniemanej skuteczności amantadyny, przesłał krótką odpowiedź: "Grypa to inna choroba niż Covid – inny wirus. A 2009 to nie 2021".
Horban obszernie wypowiadał się o amantadynie w filmie opublikowanym 28 grudnia 2020 roku przez kancelarię premiera. Podkreślał, że lek nie jest już stosowany w leczeniu chorób zakaźnych, mimo że amantadyna była początkowo używana w leczeniu pewnych postaci grypy. Horban mówił również, że nie ma badań, które w wystarczający sposób udowadniają skuteczność amantadyny w leczeniu koronawirusa. Zaznaczył, że lek może spowodować dużo efektów ubocznych.
- Teraz już nikt nie używa amantadyny w leczeniu grypy - potwierdza w rozmowie z Konkret24 prof. Joanna Zajkowska, podlaski wojewódzki konsultant do spraw epidemiologii z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. - To jest historia sprzed lat, nie sprawdziła się - dodaje.
- Amantadyna jest tak zwanym starym lekiem przeciwgrypowym, lekiem pierwszej generacji, przeciw któremu aktualnie krążący wirus grypy A jest oporny - mówi dr Paweł Grzesiowski, ekspert do spraw COVID-19 Naczelnej Rady Lekarskiej. Wyjaśnia, że po pojawieniu się w Polsce tzw. świńskiej grypy w 2009 roku okazało się, że nowy wirus i jego pochodne nie poddają się leczeniu amantadyną. Dlatego leki z grupy amantadyny nie są już zalecane w leczeniu grypy typu A, H1N1 i H3N2. Jak podkreśla dr Grzesiowski, głównym wskazaniem do stosowania leku jest obecnie choroba Parkinsona. - W tej chwili amantadyny jako leku przeciwgrypowego praktycznie się w ogóle nie stosuje - kwituje.
Niedzielski: lek przewidziany do leczenia choroby Parkinsona
O amantadynie i jej domniemanej skuteczności w leczeniu COVID-19 pisaliśmy w Konkret24 w październiku 2020 roku. Opisaliśmy wówczas działania przemyskiego lekarza Włodzimierza Bodnara, który twierdził, że dzięki amantadynie można wyleczyć COVID-19 w 48 godzin. Poproszeni przez nas o komentarz lekarze podkreślali, że nie udowodniono jeszcze możliwości i zasadności stosowania leku w terapii COVID-19.
W kolejnych tygodniach sprawę nagłośnił wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. 13 grudnia napisał na Twitterze, że "amantadyna działa na covid". "Jestem przykładem. Najpierw syn, potem żona, w końcu ja: wysoka gorączka, ogromny ból, silny kaszel, wg. lekarza tak 7 dni, a potem apogeum, więc wziąłem amantadynę - piorunujący efekt! Zadziałało!" - opisał. Warchoł zapowiedział, że będzie się domagał, by tym lekiem zajął się resort zdrowia.
Pytany o tę sprawę 15 grudnia minister zdrowia Adam Niedzielski przypominał, że amantadyna to lek, "który w swoich zaleceniach jest przewidziany do leczenia choroby Parkinsona". "W tym zakresie chorobowym ten lek jest dopuszczony na polski rynek" - zaznaczył. Dodał, że Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji poinformowała o braku dowodów naukowych na skuteczność działania amantadyny przy leczeniu COVID-19.
11 stycznia Agencja Badań Medycznych poinformowała o sfinansowaniu badania dotyczącego zastosowania amantadyny w zapobieganiu progresji i leczeniu objawów COVID-19. Liderem projektu jest prof. Konrad Rejdak, kierownik Katedry I Kliniki Neurologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Jak podano w komunikacie, wyniki badania będą znane "za kilka tygodni".
Profesor Zajkowska: "nikt tego nie stosuje, bo nie jest rekomendowane"
Doktor Paweł Grzesiowski potwierdził w rozmowie z Konkret24, że nie opublikowano żadnych badań, które udowodniłyby skuteczność amantadyny w leczeniu COVID-19. - W naukowej prasie nie ma nic nowego - mówi dr Grzesiowski. Wspomina o omówionych już przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji badaniach z Meksyku, a także o publikacjach polskich naukowców, m.in. prof. Konrada Rejdaka - w publikacjach tych nie ma mowy o antywirusowym działaniu amantadyny. - Są to jednak tylko hipotezy wyjaśniające, jak ten lek mógłby pomagać w leczeniu COVID-19, ponieważ poprawia samopoczucie, likwiduje uczucie osłabienia. Właśnie dlatego ludzie czują się lepiej po amantadynie - mówi dr Grzesiowski.
- Nie ma jeszcze wyników badania zastosowania amantadyny w leczeniu COVID-19 - potwierdza prof. Joanna Zajkowska. - Jako zakaźnicy nie mamy doświadczenia w zastosowaniu tego leku, nikt tego nie stosuje, bo nie jest rekomendowane - dodaje. Zdaniem prof. Zajkowskiej fakt, że pacjenci sami sięgają po amantadynę, powinien niepokoić. - Doniesienia o korzystnym działaniu tego leku to są wybrane przypadki i nie wiadomo, jakie mogą być skutki jego podania. Nie wiadomo, jaka miałaby być stosowana dawka - mówi prof. Zajkowska.
Przyjmowanie amantadyny na własną rękę jest niebezpieczne
Doktor Paweł Grzesiowski zauważa, że amantadyna jest lekiem dostępnym tylko na receptę. Lekarz, nie mając dowodu na skuteczność leku w terapii COVID-19, nie może jej przepisać cierpiącym na tę chorobę, bo złamałby prawo. - To, że ludzie załatwiają sobie amantadynę innymi kanałami, jest wielkim problemem. Funkcjonuje ogromny czarny rynek - mówi dr Grzesiowski. - Równie dobrze można by inny lek nazwać skutecznym, bo pięciu czy dwudziestu pięciu ludzi poczuło się lepiej - dodaje.
Przyjmowanie amantadyny na własną rękę jest jego zdaniem potencjalnie niebezpieczne. - Konsultowałem ostatnio pacjenta z ciężkim zatruciem tym lekiem, z drgawkami, arytmią, leczone w szpitalu - mówi dr Grzesiowski.
Autor: Krzysztof Jabłonowski / Źródło: Konkret24, Tvn24.pl; zdjęcie: Shutterstock/Facebook
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock