W ostatnim tygodniu średnia dzienna liczba zakażeń wzrosła w każdym województwie - a w dwóch szczególnie. Lecz resort zdrowia nie podejmuje decyzji ani o restrykcjach epidemicznych, ani o masowym testowaniu, dopóki nie będzie pięciu tysięcy chorych w szpitalach. Zapytaliśmy ministerstwo, skąd się wzięła ta granica.
Począwszy od lipca, już sześć razy odnotowano w Polsce ponad tysiąc zakażeń COVID-19 dziennie: 5 lipca - 1075, 7 lipca - 1068, 8 lipca - 1046, 9 lipca - 1264, 12 lipca - 2035, a w środę, 13 lipca - 1647. Mimo tych wzrostów Ministerstwo Zdrowia nie planuje szybkiego wprowadzenia restrykcji epidemicznych, które mogłyby ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa. Przyjętym przez resort wyznacznikiem decyzji o restrykcjach nie jest bowiem liczba zakażeń, tylko liczba hospitalizowanych z COVID-19.
8 lipca minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że dopóki liczba osób hospitalizowanych w kraju nie przekroczy pięciu tysięcy, w Polsce nie będą wprowadzane "żadne kroki restrykcyjne". Wyjaśniał: "Dwa razy w tygodniu otrzymujemy raporty, które mówią o liczbie hospitalizacji. Będzie to główny parametr, który będzie podstawą do podejmowania ewentualnych decyzji dotyczących stosowania instrumentów zapobiegających COVID-19".
11 lipca o progu pięciu tysięcy hospitalizacji mówił Polskiej Agencji Prasowej wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Wyjaśniał, że próg ustalono, analizując prognozy rozwoju epidemii dostarczane przez polskich naukowców. "Wtedy będziemy zastanawiali się, co dalej robić. Czy rzeczywiście wrócić do populacyjnego testowania wszystkich" - stwierdził. Próg pięciu tysięcy hospitalizacji zdumiewa ekspertów. "Czekamy na te 5 tys. hospitalizacji? Wówczas mamy obiecane szerokie testowanie. Kuriozum na skalę europejską. Powtórzę, jesteśmy zaściankiem Europy w nowoczesnej epidemiologii" - komentowała 9 lipca na Twitterze prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.
Na konferencji 13 lipca minister Niedzielski, mówiąc o spodziewanym wzroście liczby zakażeń, stwierdził, że nie oznacza to jednak, iż już teraz należy zmieniać politykę testowania lub otwierać oddziały covidowe w szpitalach. "To jeszcze nie jest ten czas. Według naszych prognoz w wakacje w szczycie zachorowań będzie mniej więcej siedem tysięcy dziennie. Dopóki nie będziemy mieli wyraźnej eskalacji hospitalizacji i to tych hospitalizacji, które są związane z trudnym staniem zdrowia, a nie podawaniem leku, to nie będziemy wykonywali żadnych histerycznych ruchów" - mówił (za tvn24.pl).
Dlaczego do wprowadzenia restrykcji przyjęto za wyznacznik akurat hospitalizacje? I skąd poziom pięciu tysięcy? Wyjaśnienia Ministerstwa Zdrowia nie przyniosły konkretów.
Próg pięciu tysięcy hospitalizacji? Rekomendacja sztabu kryzysowego "na podstawie analizy"
Na pytanie Konkret24, kto i kiedy zdecydował o progu pięciu tysięcy hospitalizacji, biuro komunikacji Ministerstwa Zdrowia odpowiedziało, że rekomendację 30 czerwca przyjął sztab kryzysowy ministerstwa "na podstawie analizy dotychczasowego przebiegu zakażeń i hospitalizacji oraz aktualnej sytuacji epidemicznej". Resort wyjaśnia, że ekspertyzy przedstawili "w formie ustnej" m.in. dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH - Państwowego Instytutu Badawczego, Główny Inspektor Sanitarny oraz konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych.
"W przypadku narastającej fali zakażeń wrócimy do powszechnego testowania w kierunku SARS-CoV-2, w tym także w punktach wymazowych" - informuje resort. Potwierdza, że jeśli w Polsce będzie poniżej pięciu tysięcy hospitalizacji dziennie, testowanie będzie się odbywać na dotychczasowych zasadach.
Zapytany o skład sztabu kryzysowego, resort podał nam tylko, że skład określa zarządzenie Ministra Zdrowia z 4 września 2020 roku w sprawie powołania Zespołu do spraw działań związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19. Zarządzenie jako członków sztabu wymienia ministra zdrowia (przewodniczący), sekretarzy i podsekretarzy stanu oraz kilku przedstawicieli innych komórek resortu, Głównego Inspektora Sanitarnego, prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia oraz jego zastępcę, dyrektora NIZP-PZH i konsultanta krajowego w dziedzinie chorób zakaźnych. Na zaproszenie przewodniczącego w posiedzeniach mogą brać udział również inne osoby. Sztab kryzysowy podejmuje rozstrzygnięcia w trybie konsensusu. Listy osób obecnych na posiedzeniu 30 czerwca ministerstwo nam nie przesłało. A na prośbę o przesłanie protokołu z tego spotkania odpowiedziało, że protokołów nie sporządza. Resort podaje, że trwają prace nad aktualizacją "Strategii walki z pandemią COVID-19".
Obecnie Ministerstwo Zdrowia raz w tygodniu w mediach społecznościowych podaje liczbę pacjentów z COVID-19 w szpitalach. W środę 13 lipca było ich 694 - o 54,6 proc. więcej niż 6 lipca (449).
Szybciej niż chorych w szpitalach przybywa za to osób zakażonych. Przedstawiamy dynamikę wzrostu zakażeń w podziale na województwa.
Średnia siedmiodniowa liczba zakażeń w kraju przekracza tysiąc
Wykres poniżej przestawia, jak zmieniała się średnia dzienna liczba zakażeń COVID-19 obliczana na podstawie danych z siedmiu dni (średnia siedmiodniowa) od 1 maja do 12 lipca tego roku. Jeszcze do połowy czerwca spadała - 1 maja wynosiła 794, miesiąc później - 220. Na takim poziomie utrzymywała się do połowy czerwca. A pod koniec czerwca przekroczyła już 300 (28 czerwca - 315).
5 lipca średnia siedmiodniowa liczba zakażeń COVID-19 w Polsce przekroczyła 500 (534,6) - i ciągle rosła. 12 lipca wyniosła 983,9, a dzień później przekroczyła tysiąc (dokładnie 1081,6). To najwięcej w analizowanym okresie. Jak piszemy na początku tekstu, były w lipcu dni, gdy zachorowań stwierdzono ponad tysiąc.
Zobacz interaktywną wersję wykresu ze szczegółowymi danymi.
Wzrost średniej zakażeń w województwach. W dwóch prawie dwukrotny
Poniższe mapy pokazują średnią siedmiodniową liczbę zakażeń COVID-19 w województwach w przeliczeniu na 100 tys. mieszkańców w odstępie tygodnia: w dniach 6 i 13 lipca. Jak widać, tydzień temu najwyższą średnią miały województwa: mazowieckie - 2,41; opolskie - 1,92; dolnośląskie - 1,77; pomorskie - 1,75; śląskie - 1,71. Tylko w trzech średnia wyniosła poniżej jednego: w warmińsko-mazurskim - 0,95; zachodniopomorskim - 0,95; podkarpackim - 0,88.
W środę, 13 lipca najwyższa średnia siedmiodniowa liczba zakażeń SARS-CoV-2 w przeliczeniu na 100 tysięcy mieszkańców była w województwach mazowieckim - 4,22 i pomorskim - 3,55. Kolejne były: Śląskie - 2,91; Małopolskie - 2,89; Zachodniopomorskie - 2,82. Najniższa średnia była w województwach lubelskim (1,9) i podkarpackim (1,38).
Widać, że w każdym województwie w ciągu tygodnia średnia wzrosła. Najbardziej w Zachodniopomorskiem (z 0,95 do 2,82), Mazowieckiem (z 2,41 do 4,22), Pomorskiem (z 1,75 do 3,55) i Warmińsko-Mazurskiem (z 0,95 do 2,55). Tak więc w województwach mazowieckim i pomorskim w ciągu tygodnia średnia wzrosła około dwukrotnie.
"Mamy dużą szarą strefę osób zakażonych, które nie trafiają do systemu"
Trzeba jednak pamiętać, że pokazane tu dane są bardzo niepełne - teraz obowiązuje bowiem mniej restrykcyjna strategia monitorowania i wykrywania zakażeń. Od 1 kwietnia zrezygnowano z powszechnego i bezpłatnego testowania na COVID-19: przestały działać mobilne punkty pobrań, laboratoria i farmaceuci w aptekach nie wykonują już bezpłatnych testów.
16 maja zniesiono w Polsce stan epidemii. Obowiązywał od 20 marca 2020 roku. Jego zniesienie uzasadniano poprawą stanu epidemiologicznego w kraju, zmniejszeniem się gwałtownego rozprzestrzeniania się zakażeń i zmniejszeniem liczby osób hospitalizowanych. Obecnie mamy stan zagrożenia epidemicznego - to sytuacja prawna wprowadzona na danym obszarze w związku z ryzykiem wystąpienia epidemii. W Konkret24 wyjaśnialiśmy, czego nie wiemy już o pandemii z powodu wszystkich tych zmian.
Wirusolog prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska w rozmowie z redakcją portal.abczdrowie.pl zauważyła, że w Polsce mamy już wysoki odsetek testów pozytywnych, co świadczy o tym, że o sporej części zakażonych nie wiemy. "Ponadto mamy obecnie sytuację, kiedy odsetek dodatnich wyników testów jest wysoki, wynosi bowiem 18 procent. WHO zaś mówi, że epidemia jest pod kontrolą, jeśli odsetek pozytywnych wyników jest na poziomie 5 procent" - zauważyła prof. Szuster-Ciesielska. "A zatem nasz wynik pokazuje, że znowu mamy dużą szarą strefę osób zakażonych, które nie trafiają do systemu. Wobec braku jakichkolwiek restrykcji czy nawet rekomendacji, osoby te roznoszą zakażenie" - wyjaśniła.
Przypomnijmy, że analizując m.in. wskaźnik testów pozytywnych, można ocenić, czy transmisja COVID-19 w danym kraju czy regionie jest pod kontrolą. Wskaźnik testów pozytywnych to odsetek pozytywnych testów wśród wszystkich wykonanych testów na COVID-19. Zgodnie ze zaktualizowanymi w czerwcu 2021 kryteriami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), jeżeli średnia wartość wskaźnika testów pozytywnych za ostatnie 14 dni wynosi powyżej 20 procent, oznacza to, że państwo można zaliczyć do czwartego, najwyższego poziomu transmisji wirusa w społeczności. "Na tym poziomie ograniczenie transmisji [wirusa] w społeczności będzie stanowiło wyzwanie i będzie bardziej wymagające" - ocenia WHO.
Autor: Gabriela Sieczkowska, Krzysztof Jabłonowski / Źródło: Konkret24; zdjęcie: David Tanecek/CTK/PAP