Resort zdrowia chce, aby od 2027 roku szczepienia przeciwko HPV były obowiązkowe między 9. a 15. rokiem życia. Wśród przeciwników szczepień wywołuje to kolejną falę medycznej dezinformacji - budowanej między innymi na starym piśmie z Ministerstwa Zdrowia.
20 października 2025 roku Ministerstwo Zdrowia opublikowało projekt nowelizacji rozporządzenia w sprawie obowiązkowych szczepień ochronnych. Wynika z niego iż resort zdrowia planuje włączyć do nich szczepienie przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego (HPV) dla osób między 9. a 15. rokiem życia. Ma to na celu zapobieganie nowotworom, w szczególności rakowi szyjki macicy, ale nie tylko, ponieważ HPV może powodować też raka odbytu, pochwy, sromu, prącia, przestrzeni ustno-gardłowej oraz okolic głowy i szyi.
Obecnie bezpłatne szczepienia przeciwko HPV przysługują dzieciom i młodzieży w wieku 9-14 lat. Są one dobrowolne. Można z nich skorzystać w każdej przychodni podstawowej opieki zdrowotnej, a od września ubiegłego roku także w szkołach. Jednak plany resortu zdrowia wzbudzają dyskusje w sieci i stają się tematem medycznej dezinformacji.
Wraca fałszywy przekaz zbudowany na starym dokumencie resortu zdrowia
"Niech się nawet nie ważą wprowadzać tę szczepionkę jako obowiązkową. Ministerstwo Zdrowia samo wystawiło sobie świadectwo braku wiarygodności"; "Nie posiadają w ogóle dowodów na skuteczność i bezpieczeństwo szczepionek ale (...) obowiązek wprowadzają. Banda jelopow"; "Pachołki koncernów..." - to tylko niektóre komentarze wpisywane pod rozpowszechnianym na platformie X zdjęciem, na którym widać fragment jakiegoś dokumentu z resortu zdrowia. Czytamy w nim m.in.: "Ministerstwo Zdrowia nie posiada dokumentacji dotyczącej badań naukowych potwierdzających skuteczność i bezpieczeństwo szczepionki przeciwko HPV" (to zdanie podkreślono na czerwono)".
Post z tym screenem opublikowano 22 października na jednym z profili, którego autor znany jest z szerzenia dezinformacyjnych treści - wygenerował ponad 69 tys. wyświetleń, podało go dalej ponad pół tysiąca użytkowników. Zdjęcie z fragmentem dokumentu pojawia się też na innych kontach.
Przestrzegamy: to medyczna dezinformacja, a zdjęcie to krążyło już kiedyś w polskiej sieci. Wtedy również rozprowadzający go podważali zasadność szczepień przeciwko HPV, oburzając się, "jak można polecać nie zbadany preparat" i że to "przestępstwo narażenia życia i zdrowia". W lutym 2025 roku na to samo zdjęcie powołał się poseł Konfederacji Konrad Berkowicz, pisząc: "Ministerstwo Zdrowia stręczy nam szczepionki przeciwko HPV. W medialnych przekazach politycy zapewniają o ich skuteczności i bezpieczeństwie". I dalej: "Teraz najciekawsze; oto pismo z Ministerstwa Zdrowia na zapytanie czy Ministerstwo prowadzi lub prowadziło badania i czy posiada dokumentacje badań potwierdzających bezpieczeństwo i skuteczność tejże szczepionki. Papier (jak widać) wszystko przyjmie''.
Wówczas weryfikowaliśmy w Konkret24 ową manipulacyjną tezę, jakoby resort zdrowia zaleca szczepienia na HPV, podczas gdy nie ma on dokumentacji potwierdzającej skuteczność i bezpieczeństwo preparatu.
Gdzie można znaleźć informacje o skuteczności i bezpieczeństwie szczepionek przeciwko HPV
Ówczesna ministra zdrowia Izabela Leszczyna zwracała uwagę, że Berkowicz "posługuje się w 2025 roku pismem z 2018", że zostało "podpisane przez urzędniczkę, będącą dyrektorką w Ministerstwie Zdrowia w czasach rządu PiS" oraz że "nie jest dowodem na brak skuteczności szczepień przeciw HPV, tylko na niekompetencję posła i kompletny brak podstawowej wiedzy".
Pismo, którego fragment zdobywa znowu popularność w sieci, pochodzi sprzed 2022 roku. Wskazuje na to stare logo Ministerstwa Zdrowia, bo aktualne powstało po ujednoliceniu identyfikacji wizualnej administracji rządowej w 2022 roku. Dokument został wydany w Departamencie Matki i Dziecka, a podpisany przez jego ówczesną dyrektorkę Annę Widarską. Stanowisko to objęła w 2017 roku, pracując już w resorcie od ponad 15 lat. Nie udało się nam ustalić, na co ten dokument był odpowiedzią.
Jednak medyczna dezinformacja za pomocą fragmentu tego pisma polega na tym, że to nie Ministerstwo Zdrowia odpowiada za przeprowadzenie badań nad szczepionkami dopuszczanymi do obrotu w Polsce. Nie musi więc "posiadać dokumentacji dotyczącej badań naukowych" na temat danego preparatu. Za dokumentację potwierdzającą skuteczność szczepionek odpowiadają producenci oraz wyznaczone agencje i instytuty. Na stronach rządowych można znaleźć wiele informacji na temat preparatów przeciwko HPV - i sam fakt, że resort zdrowia nie ma dokumentacji, nie dowodzi ani braku takich badań potwierdzających skuteczność szczepionek, ani niebezpieczeństwa dostępnych na rynku szczepionek.
Już z drugiego zdania rozpowszechnianego w sieci fragmentu pisma resortu zdrowia dowiadujemy się, że informacje dotyczące szczepień przeciwko wirusowi HPV są na stronie szczepienia.pzh.gov.pl (Szczepienia.Info). Ten portal poświęcony informacjom na temat szczepień powstał z inicjatywy Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH - Państwowego Instytutu Badawczego (NIZP PZH - PIB) we współpracy z polskim Towarzystwem Wakcynologii; działa od 2007 roku. Jest akredytowany przez Światową Organizację Zdrowia i "został dodany do listy stron internetowych polecanych jako informujące o szczepieniach w sposób rzetelny i wiarygodny". A co ważne: NIZP PZH-PIB jest instytutem badawczym nadzorowanym i współpracującym z Ministerstwem Zdrowia.
Na wskazanej stronie, oprócz informacji na temat samego wirusa HPV, potencjalnych skutków jego zarażeniem, technikaliów programu szczepień przeciwko niemu i danych liczbowych, jest zakładka poświęcona kwestii bezpieczeństwa szczepionek. Podlinkowane i opisane zostały 34 różne przeprowadzone badania dotyczące m.in.: oceny ryzyka zaburzeń autoimmunologicznych po przyjęciu szczepionki; obalenia mitu związku szczepionki przeciwko HPV z występowaniem zespołu przewlekłego zmęczenia (CFS); braku zagrożenia przedwczesną niewydolnością jajników po przyjęciu szczepienia; braku związku między szczepieniami a występowaniem zespołu przewlekłego bólu regionalnego (CRPS); braku związku między szczepieniami a występowaniem żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej.
Na portalu znajdujemy też odnośniki do trzech przykładowych badań, które potwierdziły brak związku między przyjęciem szczepionki na HPV a występowaniem podwyższonej aktywności seksualnej u dzieci i młodzieży.
Są tam także informacje o "ocenie bezpieczeństwa szczepionek przeciw HPV przeprowadzonej w Europejskiej Agencji Leków" (EMA). To właśnie EMA nadzoruje i dopuszcza do obrotu produkty lecznicze w Unii Europejskiej. EMA, a właściwie jej Komitet Monitorowania Działań Niepożądanych, swoją analizę przeprowadził na podstawie dostępnych w czasopismach "Clinical Rheumatology" oraz "Danish Medical Journal" wyników badań dot. bezpieczeństwa stosowania szczepionek przeciwko HPV w odniesieniu do "występowania dwóch rzadkich zespołów bólu i dysfunkcji autonomicznego układu nerwowego u młodych kobiet". Związek przyczynowy nie został potwierdzony przez ekspertów, a badania te są przykładem rutynowego postępowania w przypadku jakichkolwiek doniesień o możliwych skutkach ubocznych szczepień.
Ponadto na stronie resortu zdrowia - oprócz informacji o szczepieniach przeciwko HPV - jest cała zakładka z odpowiedziami na pytanie o bezpieczeństwo preparatów. Na całym świecie podano już ponad milion dawek, a preparaty monitorowane są od pojawienia się w 2006 roku pierwszego z nich. "Są mocne dowody naukowe, które potwierdzają bezpieczeństwo szczepionek przeciw HPV. Badań jest bardzo dużo. Można powiedzieć, że są to jedne z najwnikliwiej przebadanych preparatów" - czytamy na stronie resortu; szczegóły można znaleźć we wskazanych linkach.
Szczegóły na temat szczepień przeciwko wirusowi HPV można poznać także za pomocą Internetowego Konta Pacjenta.
"Najlepiej kontrolowany produkt leczniczy"
Profesor dr hab. Aleksandra A. Zasada, kierownik Zakładu Badania Surowic i Szczepionek w NIZP PZH – Państwowym Instytucie Badawczym - z którą Konkret24 konsultował się już przy innym temacie dotyczącym szczepień i bezpieczności szczepionek - wyjaśniała wówczas, że rejestracja i dopuszczenie do obrotu nowej szczepionki może się odbywać w ramach procedury centralnej, procedury narodowej lub procedury wzajemnego uznania.
Za procedurę centralną odpowiedzialna jest wspomniana już EMA, natomiast za narodową - Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych (URPLWMiPB). "W procedurze wzajemnego uznania produkt rejestrowany jest najpierw na poziomie narodowym, a następnie rejestracja jest rozszerzana na inne kraje UE" - tłumaczyła nam prof. Zasada. Ten etap polega na analizie dostarczonej przez producenta dokumentacji zgromadzonej podczas badań. W trakcie procedury rejestracji i dopuszczenia produktu na rynek eksperci analizują wiele kwestii, m.in. stosunek korzyści do ryzyka, ale także jakość i bezpieczeństwo preparatu. Profesor Zasada podkreśla, że "oceniane są również potrzeby populacji dla wprowadzenia nowej szczepionki".
Po zarejestrowaniu, czyli dopuszczeniu do powszechnego stosowania, badania nad szczepionką wcale się nie kończą. Ważne jest to, że w odróżnieniu od innych leków szczepionki podlegają dodatkowej kontroli, która polega na przebadaniu każdej serii przed jej wejściem na rynek przez niezależne od producenta państwowe laboratorium - OMCL (Official Medicines Control Laboratory). W Polsce te kompetencje posiada właśnie Zakład Badania Surowic i Szczepionek NIZP PZH – PIB w Warszawie.
Każda seria po przejściu kontroli u wytwórcy trafia do "kontroli seryjnej wstępnej" do OMCL. Jak tłumaczy prof. Zasada, słowo "wstępna" nie oznacza wstępnych badań tylko "wstąpienie" produktu na rynek. "W ramach tej kontroli wykonywany jest wachlarz badań laboratoryjnych, zgodnie z wytycznymi dla danego rodzaju szczepionki, który może obejmować badania fizykochemiczne, biochemiczne, biologiczne, serologiczne, mikrobiologiczne, molekularne. Weryfikowana jest również dokumentacja wytwórcy" - wyjaśnia ekspertka. Aby seria została wypuszczona na rynek, wyniki tych badań muszą zgadzać się z zarejestrowaną wcześniej, np. przez EMA, specyfikacją produktu. "Jeśli natomiast chociaż jeden z parametrów specyfikacji nie został spełniony, szczepionka nie zostaje zwolniona, a o tym fakcie powiadamiany jest Główny Inspektorat Farmaceutyczny (GIF) oraz wszystkie laboratoria OMCL w Europie, co ma zapobiec ewentualnemu pojawieniu się tej serii szczepionki w innym kraju" - podkreśla prof. Zasada.
"Podsumowując, można z całą pewnością stwierdzić, że szczepionki są najlepiej kontrolowanym i tym samym najbezpieczniejszym produktem leczniczym nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Jest to jeden z nielicznych produktów, dla których każda wytworzona seria jest kontrolowana przez niezależne od wytwórcy państwowe laboratorium przed jej zwolnieniem na rynek, a jakość prowadzonej kontroli jest na bardzo wysokim poziomie" - stwierdziła w wypowiedzi dla Konkret24 prof. Zasada.
Resort zdrowia nie zajmuje się dokumentacją badań
Zapytana przez Konkret24 o rozpowszechniany fragment pisma z resortu zdrowia, prof. dr hab. Agnieszka Szuster-Ciesielska z Katedry Wirusologii i Immunologii Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie tłumaczyła nam: - Wszystkie szczepionki w Europie są dopuszczane do obrotu i stale monitorowane przez Europejską Agencję Leków (EMA) oraz jej krajowe odpowiedniki, w Polsce jest to Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. Po wprowadzeniu szczepionek na rynek ich bezpieczeństwo, w tym występowanie niepożądanych odczynów poszczepiennych (NOP), jest stale monitorowane. Eksperci EMA regularnie dokonują oceny zgłoszonych NOP oraz informacji z badań nad szczepionkami prowadzonymi na całym świecie. Eksperci EMA reprezentują wszystkie instytucje kontroli produktów leczniczych w UE. Współpracują też z organami opieki zdrowotnej spoza Europy, w tym Światową Organizacją Zdrowia. Taki system daje pewność, że wszystkie dostępne na rynku szczepionki są bezpieczne i pełnią swoje zadanie ochrony zdrowia i życia.
- Z tych regulacji jasno wynika, że nasze Ministerstwo Zdrowia nie musi dysponować dokumentacją bezpieczeństwa szczepionek, gdyż tym zajmuje się inny urząd - podkreślała ekspertka.
Dlaczego warto się szczepić?
Do zakażenia HPV dochodzi przez dotyk, najczęściej drogą płciową. Wirus ten jest przenoszony zarówno przez kobiety, jak i przez mężczyzn.
- Rak szyjki nie ma podłoża genetycznego. Większość nowotworów szyjki macicy spowodowana jest przez infekcję HPV, czyli wirusem brodawczaka ludzkiego. Jest to bardzo powszechna infekcja, która może być przenoszona od jednej osoby do drugiej poprzez kontakt dotykowy z okolicami intymnymi. Praktycznie każda osoba, która jest aktywna seksualnie będzie miała kontakt z tym wirusem wcześniej czy później w ciągu swojego życia - mówił w najnowszym "Wywiadzie medycznym" prof. dr hab. n. med. Krzysztof Nowosielski, specjalista położnictwa i ginekologii, seksuologii i ginekologii onkologicznej.
Ginekolog podał przykład Australii, gdzie szczepienia przeciwko HPV rozpoczęto w 2006 roku, czyli już prawie dwie dekady temu. - My mamy 11 przypadków na 100 tysięcy, oni mają 4 na 100 tysięcy, czyli mają trzy razy mniejszą częstość raka szyjki macicy - powiedział prof. Nowosielski i wyjaśnił, co przesądziło o australijskim sukcesie w walce z rakiem szyjki macicy: determinacja ustawodawcy, pracowników ochrony zdrowia, a także pacjentek i rodziców dziewczynek.
W tym właśnie odcinku podcastu "Wywiad medyczny" prof. Nowosielski obalał też mity o szczepionkach przeciwko HPV.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock