Szef KPRM wypowiedział się w poniedziałek na temat afery mailowej, której jest głównym bohaterem. Nie odniósł się do treści maili publikowanych na Telegramie, wyjaśniał natomiast, jak to się stało, że używał prywatnej skrzynki do korespondencji w sprawach służbowych. Według niego obszary partyjny i administracyjny trudno rozgraniczyć, "nie zawsze się to udaje". Przeanalizowaliśmy opublikowane wiadomości pod tym kątem.
Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, przez kilka tygodni od wybuchu afery mailowej - poza opublikowaniem dwóch oświadczeń i udzieleniem dwóch wywiadów - odmawiał odniesienia się do wycieku jego domniemanych wiadomości i ich publikacji w komunikatorze Telegram. Nie chciał też mówić o treści tych publikacji. Gdy na kolejnych konferencjach prasowych reporterzy TVN24 pytali go o nie, ignorował ich. Dopiero na konferencji w poniedziałek 12 lipca odpowiedział na pytanie, dlaczego w ogóle do korespondencji służbowej, m.in. z premierem, wykorzystywał prywatną skrzynkę mailową. Jak ocenił, "bardzo często jest tak, że decyzje stricte administracyjne powiązane są z decyzjami politycznymi, partyjnymi".
- Bardzo trudne do rozgraniczenia są te obszary. Myślę, że wszyscy się zgodzimy, iż nikt nie chciałby, aby z domeny, czy to Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, czy to innych ministerstw prowadzić stricte partyjną dyskusję. To byłoby niewłaściwe - mówił. Przekonywał, że "w Polsce i na całym świecie jest tak, że tego rodzaju korespondencja jest prowadzona (z prywatnych skrzynek - przyp. red.)". Według niego "nie łamie to żadnych przepisów".
- Ale tu też trzeba dodać, że należy rzeczywiście dokładać wszelkiej staranności do tego, żeby wszędzie, gdzie się da, te obszary rozgraniczać - zaznaczył. Gdy dziennikarze zwrócili mu uwagę, że w zrzutach ekranu z maili, które mają być częścią jego korespondencji, poruszane są kwestie dotyczące spraw rządowych, a nie partyjnych - między innymi sprawy związane z ustalaniem kalendarza premiera, nagród w kancelarii szefa rządu czy kontaktowaniem się z Rządową Agencją Rezerw Strategicznych - Dworczyk odpowiedział: - Powiedziałem bardzo wyraźnie i mogę to powtórzyć, że trzeba starać się zawsze, kiedy to jest możliwe, rozgraniczać te obszary. Nie zawsze się to udaje. Czasami też pewnie zdarzają się błędy, to ze statystyki musi wynikać, gdzie po prostu można byłoby coś zrobić lepiej.
Dworczyk wyjaśniał też dziennikarzom, że korzystanie wyłącznie z poczty rządowej czy sejmowej wcale nie gwarantuje bezpieczeństwa. Przypomniał, że w ostatnich dniach zhakowano jedenaście kont w domenie sejmowej, w tym i jego.
Odmówił natomiast skomentowania treści jego domniemanych maili opublikowanych w Telegramie.
- Jeśli chodzi o pytania dotyczące konkretnych materiałów publikowanych na rosyjskiej platformie Telegram, konsekwentnie tutaj podtrzymujemy, że nie będziemy odnosić się do pojedynczych materiałów, bo to jest jeden z celów atakującego: wprowadzanie dyskusji słowo przeciwko słowu; tłumaczenia, co jest prawdziwe, co jest zmanipulowane, co jest całkowicie fałszywe – mówił na poniedziałkowej konferencji.
Powtórzył więc przekaz, który od początku afery forsują przedstawiciele rządu i KPRM: że wśród wiadomości na Telegramie są treści fałszywe, spreparowane.
Dworczyk, wracając do kwestii użycia prywatnego konta do wymiany służbowych maili, kilka razy podkreślał, że bardzo trudno rozgraniczyć obszar decyzji administracyjnych od spraw partyjnych. Tyle że dokumenty, które się pojawiły na Telegramie - o ile są prawdziwe - dotyczą naprawdę szeroko rozumianych spraw państwowych: od prób z nową bronią poprzez schematy organizacyjne wojska czy politykę zagraniczną Polski po szczepienia obywateli podczas pandemii.
Właśnie takie treści - wobec niemożności uzyskania jakichkolwiek komentarzy od osób i instytucji, których domniemana korespondencja wyciekła na Telegrama - spróbowaliśmy zweryfikować dziennikarskimi narzędziami. Podjęliśmy tę próbę ze względu na ważny interes społeczny. Obywatele mają prawo do informacji o tym, czy najważniejsze osoby w państwie poprzez prywatne, niezabezpieczone odpowiednio skrzynki mailowe prowadziły korespondencję w sprawach służbowych, istotnych z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Żeby się o tym przekonać, Konkret24 przeanalizował maile i dokumenty ujawniane w Telegramie w pierwszych 20 dniach afery.
8 czerwca: początek afery mailowej
O ataku na prywatną skrzynkę mailową szefa kancelarii premiera zrobiło się głośno we wtorek 8 czerwca - po wpisie na facebookowym profilu żony ministra, Agnieszki Dworczyk. "Z przykrością muszę poinformować, że moja skrzynka e-mail została zhakowana przez nieznane osoby" – brzmiał początek posta, a chodziło o skrzynkę, którą minister Dworczyk miał w domenie Wirtualnej Polski. Jak wynika z pierwszego oświadczenia ministra, które wydał 9 czerwca, wpis został spreparowany i umieszczony na profilu jego żony, a kończył się linkiem do kolejnego profilu, tym razem w komunikatorze Telegram. Dworczyk napisał, że traktuje ten atak "jako jeden z elementów szeroko zakrojonych działań dezinformacyjnych zawierających sfałszowane i zmanipulowane informacje". A w drugim oświadczeniu, z 11 czerwca, napisał: "Już dziś wiadomo, że część z ujawnionych informacji i rzekomych maili została spreparowana".
Z oświadczenia wicepremiera do spraw bezpieczeństwa, prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego wydanego 19 czerwca dowiedzieliśmy się, że: "Najważniejsi polscy urzędnicy, ministrowie, posłowie różnych opcji politycznych byli przedmiotem ataku cybernetycznego. Analiza pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, że został przeprowadzony z terenu Federacji Rosyjskiej". Jednak źródła tvn24.pl i "Faktów" TVN potwierdziły, że włamanie na skrzynkę Dworczyka nastąpiło poprzez wyłudzenie haseł dostępu: najpierw przeprowadzono atak phishingowy na konto żony ministra, a on w prywatnej skrzynce mailowej wpisał adres żony jako konto, przez które można odzyskać hasło. I to na mail Agnieszki Dworczyk miał przyjść mail od hakerów z prośbą o podanie hasła - dzięki temu zyskali dostęp do skrzynki ministra. Także Wirtualna Polska w wydanym 14 czerwca komunikacie oświadczyła, że "informacje czy insynuacje, jakoby miało dojść do włamania na konta WP, są całkowicie nieprawdziwe".
Reporterzy tvn24.pl ustalili też, że przynajmniej dwa profile na Telegramie publikują dokumenty, które mogą pochodzić z włamania do prywatnej skrzynki szefa kancelarii. Oprócz konta, które od 4 czerwca publikuje maile mające pochodzić ze skrzynki Dworczyka, inny profil działający od lutego opatruje ujawniane dokumenty komentarzem w języku rosyjskim.
Postępowanie w sprawie ataku hakerskiego prowadzi Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego pod nadzorem prokuratury.
Dworczyk o wyciekach: część "absurdalna i w oczywisty sposób nieprawdziwa"
20 i 21 czerwca portale wPolityce i Wprost.pl opublikowały wywiady z ministrem Dworczykiem. W rozmowie z pierwszą redakcją mówił: - Wśród materiałów opublikowanych lub rozsyłanych mailem do tej pory rzeczywiście są takie, które nawet przeciętny czytelnik bez wahania wyłapuje jako absurdalne i w oczywisty sposób nieprawdziwe.
A w drugim wywiadzie tłumaczył: - Przyjęliśmy jedyną możliwą w tej sytuacji zasadę niekomentowania poszczególnych wiadomości. Agresorzy próbują uzyskać potwierdzenie autentyczności jakiejś treści, żeby później sugerować, że wszystko, co publikują, jest prawdziwe. Nie będziemy się wpisywać w ten scenariusz.
Tezę o wymieszaniu na Telegramie maili prawdziwych ze spreparowanymi podtrzymywał minister Andrzej Dera z Kancelarii Prezydenta RP, gdy gościł 20 czerwca w programie "Kawa na ławę" w TVN24. - Na tym polega dezinformacja, że w dziesięciu prawdziwych mailach puszcza się ten jedenasty – ripostował na uwagę posła PO Andrzeja Halickiego, który stwierdził, że te maile trzeba czytać, bo to "maile prawdy".
O tym, że w ujawnionych na Telegramie plikach widać - po analizie metadanych - że były modyfikowane, informował portal OKO.press i serwis Demagog.org. "Na pewno widoczne są ślady ingerencji w plikach, które mogą wynikać np. z przekopiowania treści z oryginalnych plików do tych zamieszczonych na Telegramie" - pisał w analizie Demagog.org.
W przypadku samej treści domniemanych prywatnych maili weryfikację utrudnia odmowa komentarzy ze strony wszystkich adresatów. Lecz co do niektórych wpisów można sprawdzić, czy tematy w nich poruszane pokrywają się czasowo z wydarzeniami, faktami oraz tym, co docierało wtedy do opinii publicznej. Można też zweryfikować, czy dokumenty, które zostały pokazane na Telegramie, istnieją w innych źródłach bądź mają tam potwierdzenie. To właśnie spróbowaliśmy zrobić, szukając informacji, które są "absurdalne i w oczywisty sposób nieprawdziwe".
Maile datowane od 14 czerwca 2020 roku do 22 kwietnia 2021 roku
Przeanalizowaliśmy treści na profilu na Telegramie opublikowane od 4 do 23 czerwca, które przedstawiano jako mające pochodzić z prywatnej skrzynki ministra Dworczyka. Wśród nich było 56 różnego rodzaju dokumentów - pism, analiz, zestawień, oświadczeń (w tym cztery klipy wideo) - i 33 zestawy domniemanej korespondencji mailowej Michała Dworczyka z różnymi osobami: najczęściej z Mateuszem Morawieckim, członkami rządu, urzędnikami i kilkoma osobami spoza rządu i KPRM, które wyglądają na nieformalny krąg doradców premiera. Pięć z opublikowanych dokumentów pojawiło się jako załącznik w korespondencji mailowej, pozostałe opublikowano bez odniesienia się do konkretnego maila. Skany zamieszczonych w Telegramie dokumentów nie zawierają żadnych adnotacji, że są to dokumenty poufne, tajne czy ściśle tajne.
24 dokumenty dotyczą tematów wojskowych. To m.in. schematy organizacyjne kompanii zmechanizowanej, systemu Narew (planowanego elementu obrony przeciwlotniczej Polski), prowadzonych prób z bronią elektromagnetyczną czy sytuacji w zakładach zbrojeniowych Mesko. Dla przypomnienia: Michał Dworczyk do marca do grudnia 2017 roku był wiceministrem obrony, natomiast w opisie jego zadań jako szefa kancelarii premiera nie ma spraw dotyczących obronności.
Od końca 2020 roku Dworczyk jest pełnomocnikiem rządu do spraw realizacji Narodowego Programu Szczepień. Osiem dokumentów i maili ujawnionych w analizowanym okresie na Telegramie dotyczy szczepień. Sprawy pandemii poruszono w trzech domniemanych korespondencjach mailowych, miały dotyczyć m.in. wprowadzenia ewentualnego zakazu przemieszczania się między województwami.
Najstarszy dokument z tych ujawnionych na Telegramie w analizowanym przez nas okresie jest datowany na 23 kwietnia 2018 roku, najnowszy - na 21 kwietnia tego roku. Najwcześniejsza korespondencja mailowa ma datę 14 czerwca 2020 roku, najpóźniejsza - 22 kwietnia 2021 roku.
Mimo oświadczeń Michała Dworczyka, że on i osoby występujące w ujawnionej korespondencji nie będą komentować treści domniemanych maili, wysłaliśmy do nich w sumie kilkadziesiąt pytań. Pytaliśmy o potwierdzenie, czy w pokazanej wymianie korespondencji uczestniczyli bądź czy potwierdzają prawdziwość dokumentów, które im miano przesłać. Wśród nich, oprócz Michała Dworczyka, byli: premier Mateusz Morawiecki, rzecznik rządu Piotr Mueller, dyrektor Centrum Informacyjnego Rządu Tomasz Matynia, pełniący obowiązki prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Filip Nowak, sekretarz dyrektora CIR Karol Kotowicz, wicemarszałek województwa dolnośląskiego Grzegorz Macko, dyrektor Biura Prezesa Rady Ministrów Anna Wójcik, dyrektor ds. marketingu w PKO BP Mariusz Chłopik, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju Tomasz Fill, członkini rady nadzorczej PFR i dyrektor departamentu w kancelarii premiera Izabela Antos, prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski, radca Prezesa Rady Ministrów płk Krzysztof Gaj, dyrektor Rządowego Centrum Bezpieczeństwa płk Krzysztof Korpowski, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych Grzegorz Cessak. Do biura prasowego Sztabu Generalnego wysłaliśmy pytania, czy wspomniane wyżej dokumenty wojskowe są autentyczne, czy zawierają prawdziwe dane i czy zostały wytworzone w Sztabie Generalnym. Na kilku widnieje bowiem adnotacja (bez podpisu): "zatwierdzam Szef Sztabu Generalnego WP".
Na pytania skierowane do członków rządu, KPRM i CIR otrzymaliśmy z CIR jedną wspólną odpowiedź treści: "Centrum Informacyjne Rządu nie komentuje treści materiałów wykorzystywanych do akcji dezinformacyjnej prowadzonej z terenu Federacji Rosyjskiej". Na pytania dotyczące faktów i zdarzeń CIR już nie odpowiedziało.
Natomiast na pytania wysłane do członków PFR biuro prasowe odpisało nam, że weryfikacja treści z prywatnych skrzynek upublicznionych przez niezweryfikowane źródła jest domeną odpowiednich służb państwowych. "W trakcie takiej kompleksowej weryfikacji nie jest pożądane wydawanie komentarzy przez osoby lub podmioty takie jak PFR SA, niezaangażowane w prowadzenie tego procesu" – czytamy. Z innych jednostek odpowiedzi nie dostaliśmy.
Przyjrzeliśmy się więc ujawnionym na Telegramie dokumentom oraz wydarzeniom, próbując znaleźć potwierdzenie, że mogą być autentyczne. Prezentujemy te, które z uznajemy za wiarygodne (w kolejności, w jakiej wrzucano je na Telegram).
4 czerwca: dokument "Służby państwowe uprawnione do szczepień w I etapie zestawienie"
Opublikowany tego dnia plik excel ma być zestawieniem instytucji i służb, których pracownicy mieli być uprawnieni do szczepień przeciwko COVID-19 - z liczbą chętnych do szczepień, wyznaczonymi punktami szczepień oraz wykazem osób odpowiedzialnych w tych jednostkach za szczepienia. W przypadku tych ostatnich są podane imiona, nazwiska, służbowe adresy mailowe i telefony, także komórkowe. Są to pracownicy m.in. Prokuratury Krajowej, Państwowej Straży Pożarnej, Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, policji, Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, Straży Ochrony Kolei, Służby Ochrony Państwa, Agencji Wywiadu, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Służby Wywiadu Wojskowego, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i Ministerstwa Obrony Narodowej.
Zapytaliśmy Ministerstwo Zdrowia, czy otrzymało z KPRM takie zestawienie. Odpowiedź z biura komunikacji ministerstwa brzmi: "do resortu zdrowia nie dotarło wskazane zestawienie". Sprawdziliśmy więc poszczególne osoby z listy, analizując strony internetowe jednostek bądź dzwoniąc na podany telefon jednostki – wniosek: są to pracownicy tych jednostek. Zgadzają się imiona i nazwiska, stanowiska/stopień wojskowy/służbowy, adresy mailowe, a także większość numerów telefonów komórkowych (nie do wszystkich osób udało się nam dodzwonić). Osoba, której naszym zdaniem pomylono imię w zestawieniu, potwierdziła nam to. Z rozmów przeprowadzonych z wymienionymi w tabeli m.in. pracownikami Prokuratury Krajowej, SOP, SOK, WOPR, ABW, SKW wynika, że:
podobne zestawienie sporządzono na potrzeby Rządowego Centrum Bezpieczeństwa
wymienione w excelu osoby nie wiedziały, że cała tabela miała wyciec do internetu
po ujawnieniu wycieków na Telegramie nikt z rządu czy ABW się z tymi osobami nie kontaktował.
Część naszych rozmówców nie kryła irytacji faktem, że dokument z ich nazwiskami jest dostępny publicznie, a oni nie zostali nawet o tym poinformowani. Zapytaliśmy Rządowe Centrum Bezpieczeństwa, czy zestawienie rzeczywiście zostało przygotowane tam bądź w którymś z Centrum Zarządzania Kryzysowego. Szefowa wydziału polityki informacyjnej RCB Anna Adamkiewicz odpisała nam, że "nie komentuje pojawiających się w przestrzeni publicznej informacji pochodzących z nieuprawnionego dostępu do skrzynek mailowych". Na kolejne pytanie, czy zestawienie zawiera dane, które posiada RCB i czy są one objęte ochroną danych osobowych, Anna Adamkiewicz odpisała: "W sprawie nieuprawnionego dostępu do skrzynek mailowych toczy się obecnie postępowanie prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie, dlatego też Rządowe Centrum Bezpieczeństwa nie będzie odnosić się do pojawiających się w przestrzeni publicznej informacji pochodzących z tego źródła".
5 czerwca: ustawa o rezerwach strategicznych
Tego dnia na Telegramie opublikowano noszący datę 19 października 2020 roku dokument wyglądający jak projekt ustawy o rezerwach strategicznych wraz z uzasadnieniem i oceną skutków regulacji. Dokument tej samej treści znaleźliśmy na stronach Rządowego Centrum Legislacji. Opublikowane na Telegramie zgłoszenie projektu tej ustawy do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów ma tę samą merytoryczną treść, co informacja w publicznie dostępnym wykazie na stronach KPRM. Różnica polega na tym, że w dokumencie na Telegramie widnieją dane kontaktowe do osoby odpowiedzialnej za koordynowanie prac nad projektem.
Dwa inne upublicznione 5 czerwca dokumenty wyglądają jak: 1) pismo dyrektora Departamentu Analiz Przygotowań Obronnych Administracji Huberta Królikowskiego do ministra Dworczyka z dokumentami niezbędnymi do zgłoszenia projektu ustawy o rezerwach; 2) pismo (niepodpisane) do ministra Łukasza Schreibera z wnioskiem o wpisanie projektu ustawy do wykazu prac legislacyjnych rządu.
Oba pisma wyglądają na formalne, nie zawierają informacji wrażliwych, widnieje na nich logo KPRM, czcionka podobna jest do tej ze skanów pism urzędowych na stronach RCL.
Ustawa o rezerwach strategicznych została rzeczywiście uchwalona przez Sejm: 17 grudnia 2020 roku. Prezydent podpisał ją 3 lutego 2021 roku.
12 czerwca: Dworczyk o zarejestrowanym na szczepienie 105-latku
W ujawnionej 12 czerwca domniemanej korespondencji Michała Dworczyka z 22 kwietnia, jego znajoma miała skrytykować wpis na twitterowym profilu szefa KPRM o tym, że 105-latek zarejestrował się na szczepienie. "Naprawdę nie ma się czym chwalić, że 105 latek uzyskał termin szczepienia dopiero dziś. Totalnie nie ma. Przecież powinien być już dawno zaszczepiony" – miała napisać.
Treść tego maila odpowiada zaistniałemu faktowi. Rzeczywiście 21 kwietnia na profilu Dworczyka na Twitterze ukazał się post, w którym chwalił się postępem akcji szczepień: "Od początku kwietnia na szczepienie pierwszą dawką zarejestrowało się już 3,7 mln osób. Dziś wspaniały przykład dał także 105-latek, który skorzystał z rejestracji i uzyskał termin szczepienia".
Dworczyk miał odpisać na krytykę: "Chłopaki co do zasady są nieźli ale jak każdy mają czasem słabszy dzień".
13 czerwca: pismo prezesa Szpitala Tucholskiego do ministra Dworczyka
Tego dnia na Telegramie pojawił się screen mający pokazywać skrzynkę Michała Dworczyka – miał to być mail przesłany na służbową skrzynkę Filipa Nowaka, p.o. prezesa NFZ; datę i godzinę wysłania wiadomości ucięto. Na screenie widać wiadomość przekazaną Nowakowi przez Dworczyka, która została wysłana do ministra 20 kwietnia br. z adresu sekretariat@szpitaltuchola.pl. Asystentka zarządu szpitala miał napisać: "W załączeniu przesyłam scan pisma Jarosława Katulskiego Prezesa Szpitala Tucholskiego kierowane do Ministra Michała Dworczyka Pełnomocnika rządu ds. Narodowego Programu Szczepień przeciw SARS-CoV-2".
Na załączonym skanie widać podpisane przez Jarosława Katulskiego pismo do ministra Dworczyka z 20 kwietnia tego roku. Prezes szpitala miał prosić ministra o pomoc w rozwiązaniu problemu: otóż 14 kwietnia wysłał wniosek o włączenie jego placówki do Narodowego Programu Szczepień jako szpitala węzłowego i wciąż nie dostał odpowiedzi.
Na nasze pytania NFZ odpowiedział 7 lipca. Dyrektor biura komunikacji Sylwia Wądrzyk napisała, że "korespondencja mailowa nie stanowi informacji publicznej, jak również nie podlega udostępnieniu w tym trybie". Podała, że szpital w Tucholi został włączony do Narodowego Programu Szczepień i wpisany na wykaz 28 grudnia 2020 roku. Z analizy strony internetowej tego szpitala wynika, że dopiero 29 kwietnia – czyli dziewięć dni po napisaniu przez prezesa Katulskiego domniemanego pisma do Dworczyka – placówka poinformowała, iż "uzyskała uprawnienia do prowadzenia szczepień populacyjnych w zadeklarowanym wcześniej wymiarze 3500 szczepień tygodniowo".
W odpowiedzi na nasze pytania do Szpitala Tucholskiego wymieniona w mailu Dworczyka asystentka zarządu potwierdziła, że 20 kwietnia prezes Katulski wystosował do ministra pismo, którego skan ujawniono na Telegramie, oraz że treść jest autentyczna. A także, że to ona wysłała do ministra Dworczyka to pismo – na adresy mailowe w domenach: sejm.pl, kprm.gov.pl, wp.pl – i że treść ujawnionego na Telegramie maila jest zgodna z tym, co wtedy napisała. Poinformowała też, że Szpital Tucholski został włączony do Narodowego Programu Szczepień od 31 maja tego roku.
16 czerwca: artykuł o polityce USA wobec Rosji
Na Telegramie 16 czerwca opublikowano sześciostronicowy dokument, niepodpisany autorem i bez daty, który zaczynał się słowami: "Spór w Waszyngtonie na tle polityki wobec Rosji". Nie wygląda na spreparowany. Taki sam tytuł ma tekst podpisany przez Marka Budzisza, który znaleźliśmy na portalu wPolityce.pl. Informuje, że "nasz region Europy nie będzie już na czele listy amerykańskich priorytetów". Został opublikowany 12 marca tego roku i jest omówieniem tekstu, który 5 marca ukazał się na stronie amerykańskiego think tanku Atlantic Council.
Weryfikacja poprzez poszlaki
Oczywiście, wielu dokumentów i maili nie da się zweryfikować, nie mając potwierdzenia od osób, które miały je rozsyłać. Często dotyczą jednak zdarzeń, które nastąpiły w owym czasie i były związane z ujawnionym na Telegramie treściami. Korelacja czasową i fakt, który nastąpił, można uznać za poszlakę wskazującą, że treść takich dokumentów/maili jest wiarygodna. W analizowanym przez nas okresie były to np. następujące wycieki (prezentujemy w kolejności ich publikowania):
10 czerwca: ustawa o zarządzaniu bezpieczeństwem narodowym
Tego dnia na Telegramie pojawiły się dwa dokumenty wyglądające jak:
- pięciostronicowe "Opracowanie ustawy o zarządzaniu bezpieczeństwem narodowym wynika wprost z zapisów Strategii Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej (SBN RP 2020), zatwierdzonej przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w dniu 12 maja 2020 r." (pisownia oryginalna – red.)
- 57-stronicowy dokument o nazwie: "Niniejszy materiał stanowi propozycję założeń projektu ustawy o zarządzaniu bezpieczeństwem narodowym, do której przygotowania obligują postanowienia Strategii Bezpieczeństwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej, zatwierdzonej przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w dniu 12 maja 2020 r. (SBN RP 2020)".
Oba mają podobne sygnatury: KPRM.DAPO.1.12.2020. KPRM to skrót od Kancelarii Prezesa Rady Ministrów; DAPO – od nazwy Departamentu Analiz Przygotowań Obronnych Administracji; 1.12.2020 to najprawdopodobniej data powstania lub zarejestrowania obu dokumentów.
Jak sprawdziliśmy, podpisana przez prezydenta właśnie 12 maja 2020 roku (czyli data się zgadza) Strategia Bezpieczeństwa Narodowego rzeczywiście zawiera postanowienie o opracowaniu ustawy o zarządzaniu bezpieczeństwem narodowym. A szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch informował 10 lipca 2020 roku, że na początku czerwca BBN wysłało do kancelarii premiera rekomendacje do projektu ustawy.
Od 1 czerwca 2020 roku działa powołany przez premiera międzyresortowy zespół do opracowania projektu tej ustawy. Premier, jako przewodniczący tego zespołu, miał do 31 grudnia 2020 roku przedstawić rządowi projekt ustawy o zarządzaniu bezpieczeństwem narodowym. Takiego projektu nie znaleźliśmy jednak ani w wykazie prac legislacyjnych Rady Ministrów, ani w wykazie projektów aktów normatywnych prowadzonym przez Rządowe Centrum Legislacji.
11 czerwca: zestrzeliwanie dronów na poligonie w Nowej Dębie
Na kanale Telegrama 11 czerwca najpierw opublikowano 12-sekundowe nagranie o nazwie: Drony7szt.mp4. Kilka godzin później pojawił się domniemany mail płk. Krzysztofa Gaja z 28 lutego 2021 roku do ministra Dworczyka, w którym miał napisać: "Panie ministrze, W załączeniu filmiki z ostatniego wyjazdu na Nową Dębę. Widać jak drony spadają. W kolejnych przesyłkach będą kolejne filmiki".
Następnie opublikowano cztery pliki wideo, podobne do tego z pierwszego nagrania. Mogą przedstawiać testy z urządzeniami elektromagnetycznymi, które opisywano w notatce opublikowanej później na Telegramie. Tym razem widać, jak ktoś trzyma kamerę w rękach, zmienia się kadr, momentami widać ludzi i teren. Wszystkie filmy powstały zimą (widać spory śnieg, osoby, które na krótko pojawiły się w kadrze, mają zimową odzież). W ostatnich sekundach trzeciego filmu po lewej stronie w kadrze jest ktoś, kogo sylwetka i twarz przypomina płk Gaja. Zapytaliśmy CIR, czy pułkownik był w dniach 18-19 lutego 2021 roku na poligonie w Nowej Dębie – ale, jak piszemy wyżej, CIR odmówił odpowiedzi.
W domniemanym mailu płk. Gaja z 28 lutego jest też takie zdanie do ministra Dworczyka: "Mam nadzieję, że walczy Pan skutecznie z chińską zarazą. Oby możliwie bezboleśnie Pan przez to przechodził i szybko wrócił do zdrowia".
Sprawdziliśmy: 22 lutego Michał Dworczyk poinformował, że jest zakażony koronawirusem i przeszedł na pracę w izolacji domowej. 25 lutego z redakcją Kontakt24 skontaktował się internauta, który zobaczył ministra Dworczyka w pobliżu Centralnego Szpitala Klinicznego MSWiA i na dowód przesłał nam zdjęcie. Gdy reporter tvn24.pl zadzwonił do szefa KPRM, ten potwierdził, że to był on - tłumaczył, że cały czas przebywa w izolacji, a do szpitala udał się tylko na badania.
12 czerwca: próby z urządzeniami elektromagnetycznymi
12 czerwca na Telegramie opublikowano dwustronicową notatkę z datą 21 lutego 2021 roku pt. "Testy jakościowego rażenia / prób z urządzeniami elektromagnetycznymi". Według domniemanej korespondencji miały się one odbyć w dniach 18-19 lutego na strzelnicy artyleryjskiej Ośrodka Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych w Nowej Dębie.
Poszlakowe potwierdzenie faktu przeprowadzenia poligonowych prób nad urządzeniami elektromagnetycznymi można znaleźć w informacji opublikowanej na stronach firmy Kubara Lamina – jej logo widać na jednym z nagrań z prób na poligonie. Firma informuje, że jest członkiem konsorcjum ośmiu podmiotów naukowo-badawczych realizujących program "nowe systemy uzbrojenia i obrony w zakresie energii skierowanej". Konsorcjum zawarło w 2014 roku umowę z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju – a z ujawnionego maila, który miał napisać płk. Gaj, wynika, że przedstawiciel NCBiR też miał uczestniczyć w próbach na poligonie. W ramach tego projektu Kubara Lamina buduje prototyp urządzenia elektromagnetycznego, które w warunkach wojennych może zostać użyte do niszczenia elektroniki w urządzeniach przeciwnika.
14 czerwca: uchwała Rady Najwyższej Ukrainy
Na Telegramie tego dnia pojawił się skan domniemanego maila, który 10 stycznia 2021 roku premier Mateusz Morawiecki miał wysłać do dziewięciu osób, także spoza KPRM. "Podobno ukraiński parlament przyjął 16 grudnia uchwałę w sprawie państwowych dat i rocznic - na liście 'bohaterów' zasługujących na upamiętnienie są Kłym Sawur - jeden z głównych organizatorów Rzezi Wołyńskiej, Konowalec przedwojenny lider OUN i Szczygielski 'Burłaka', który kierował mordem na Polakach w Baligrodzie" - miał napisać premier.
Jak sprawdziliśmy, 17 grudnia 2020 roku portal Kresy.pl poinformował o przyjęciu przez Radę Najwyższą Ukrainy większością 238 głosów uchwały w sprawie upamiętnienia ważnych dat i jubileuszy w 2021 roku. Wśród osób, które mają być uhonorowane na Ukrainie, znaleźli się: Dmytro Kłaczkiwski, którego pseudonim brzmiał Kłym Sawur (inicjator i sprawca ludobójstwa na ok. 60 tys. Polaków na Wołyniu w 1943 roku), a także Rostysław Wołoszyn, pseudonim Bereziuk (w 1943 roku zastępca Kłaczkiwskiego) i Wołodymyr Szczygielski, pseudonim Burłaka (odpowiadał za wymordowanie 6 sierpnia 1944 roku 42 Polaków w Baligrodzie). Tę informację podał także Kresowy Serwis Informacyjny 13 stycznia.
W mailu Morawiecki miał też napisać do adresatów: "Tak tego nie możemy zostawić! Proszę o Wasze Propozycje". Reakcję polskich władz na te uchwałę znaleźliśmy w odpowiedzi z 27 stycznia 2021 roku wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka na interpelację sześciu posłów Konfederacji z 24 grudnia 2020 roku. Wiceminister Wawrzyk napisał, że: "MSZ krytycznie odnosi się" do tej uchwały i że "Minister Spraw Zagranicznych skierował powyższą sprawę do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej – jako odpowiednika Rady Najwyższej Ukrainy - z propozycją podjęcia konkretnych działań w tej sprawie".
22 stycznia 2021 roku stanowisko w tej sprawie miała zająć sejmowa komisja spraw zagranicznych, ale została odwołana bez podania przyczyny i nowego terminu. Na stronach komisji sprawdziliśmy, że od 22 stycznia nie zajęła się już treścią ukraińskiej uchwały.
15 czerwca: reakcja premiera Morawieckiego na Nord Stream 2
Tego dnia na Telegramie opublikowano domniemaną wymianę korespondencji, do jakiej miało dojść 8 lutego br. między m.in. premierem Morawieckim, Tomaszem Fillem, Michałem Dworczykiem, Tomaszem Matynią, Piotrem Muellerem. Publicysta, były dyrektor radiowej Trójki Wiktor Świetlik miał zasugerować premierowi, że "to może dobry moment" na jego "mocny głos w sprawie Nord Stream 2" – i miał przesłać informację o wywiadzie, jakiego udzielił premier Słowacji francuskiemu "Le Monde". Na domniemaną uwagę Morawieckiego: "może rzeczywiście przydałaby się mój pomocny głos teraz w sprawie Nord stream dwa bo dużo dość o tym się w trasie międzynarodowej teraz mówi" - adresaci mieli się odnosić do tej propozycji.
Osoby z tej wymiany maili nie komentują ich treści, więc nie mamy potwierdzenia, że do takiej wymiany zdań doszło. Ale jak sprawdziliśmy, rzeczywiście 7 lutego premier Słowacji Igor Matovic w wywiadzie dla "Le Monde" powiedział ostro, że wstrzymanie gazociągu Nord Stream 2 pokazałoby siłę Europy i zaapelował o większą spójność UE w stosunkach z Rosją i Chinami. Wywiad ten opisywano m.in. na stronach TVP Info, Polskiego Radia, Telewizji Republika.
A 11 lutego na twitterowym profilu premiera Morawieckiego ukazał się wpis treści: "Zgadzam się z Prezydentem (tu flaga Niemiec – red.), że powojenne długi nie zostały spłacone, ale #NordStream2 nie jest żadną rekompensatą. To działanie za plecami UE, które ułatwi Rosji prowadzenie agresywnej polityki, zwiększy zależność Europy, zaszkodzi gospodarce i bezpieczeństwu. Czas to zatrzymać".
Była to reakcja na rzekome słowa prezydenta Niemiec, który jakoby zasugerował w wywiadzie, iż gazociąg Nord Stream 2 jest formą rekompensaty za niemieckie zbrodnie popełnione w Związku Radzieckim w czasie drugiej wojny światowej. Wywiad z prezydentem Frankiem-Walterem Steinmeierem ukazał się 6 lutego w dzienniku "Rheinische Post". Wywiad skrytykował 7 lutego ukraiński ambasador w Berlinie Andrij Melnyk, także niektórzy niemieccy komentatorzy – a wkrótce dołączyli politycy PiS; oprócz premiera m.in. Michał Dworczyk.
Tylko że cała rzecz była nieporozumieniem – co opisaliśmy w Konkret24. "To absurdalny zarzut, postawiony przez kogoś, kto tego wywiadu nie czytał. (…) Prezydent Steinmeier mówi jedynie, choć mógłby być bardziej precyzyjny, o potrzebie solidarności z ofiarami wojny" – tłumaczył nam Andrzej Byrt, były ambasador Polski w Niemczech. A Witold Jurasz, prezes Ośrodka Analiz Strategicznych, 12 lutego w tekście dla Onet.pl skomentował: "prezydent, premier i wiceszef dyplomacji, odnosząc się do słów prezydenta Niemiec, odnosili się do słów, które nie padły, i opierali się na doniesieniach mediów, których – najwyraźniej – w ogóle nie sprawdzono ani w Kancelarii Prezydenta, ani w Kancelarii Premiera, ani w MSZ".
Tak więc głos premiera Morawieckiego w sprawie Nord Stream 2 usłyszeliśmy zaraz po tym, gdy jego doradcy mieli o tym dyskutować w domniemanej mailowej dyskusji. Choć nie wiadomo, czy w tym wypadku katalizatorem nie był wywiad z prezydentem Niemiec.
18 czerwca: wizyta ministra Michała Dworczyka na Litwie
W ujawnionym na Telegramie tego dnia mailu czytamy, jakoby Michał Dworczyk 27 listopada 2020 roku miał pisać do Mateusza Morawieckiego relację ze swoich spotkań i rozmów, jakie w imieniu premiera miał przeprowadzić na Litwie. Według maila 26 listopada miał się tam spotkać z ustępującym premierem Sauliusem Skvernelisem, z nową litewską premier Ingridą Šimonyte, z Eweliną Dobrowolską - przyszłą minister sprawiedliwości polskiego pochodzenia i Waldemarem Tomaszewskim - szefem Akcji Wyborczej Polaków na Litwie.
Oficjalnym potwierdzeniem wizyty Dworczyka na Litwie 26 listopada 2020 roku jest relacja, którą znaleźliśmy na oficjalnej stronie litewskiego rządu.
Relację o tej wizycie znaleźliśmy też na portalu Wilnoteka.lv. 27 listopada napisano tam m.in., że "Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów RP, przekazał odchodzącemu rządowi Litwy Sauliusa Skvernelisa osobiste podziękowania Mateusza Morawieckiego za współpracę w minionych latach". Nie ma natomiast informacji o spotkaniach ministra Dworczyka z osobami, o których miał on pisać w mailu do Morawieckiego.
Równie poszlakowo można by weryfikować inne ujawnione domniemane wpisy ze skrzynki Dworczyka. Także te najbardziej dyskutowane – np. maile z datą 16 grudnia 2020 roku, w których premier Morawiecki miał rozważać wprowadzenie zakazu przemieszczania się między województwami, a jeśli to nie poskutkuje, to ogłoszenie godziny policyjnej.
"Zakazy przemieszczania sie zakomujikowane jako apl ale z informacja żenjesli mobilnosc ie spadnie to Adam będzie wbioskowal o rozwazenie wprowadzenia godziny policyjnej JAK W INNYCH KRAJACH EUROPY" – brzmi treść opublikowanego na Telegramie maila mającego pochodzić od Morawieckiego (pisownia oryginalna - red.).
Korelacja czasowa: co w mailach, to w mediach
Wystarczy prześledzić doniesienia medialne i wypowiedzi premiera czy członków rządu z dni, których daty widnieją na domniemanych mailach ujawnionych w Telegramie, by zobaczyć, że dokładnie wtedy takie rozwiązania rozważano. Już 10 grudnia, w wyniku krążących pogłosek, "Gazeta Wyborcza" opublikowała wyniki sondażu "Czy rząd powinien wprowadzić zakaz przemieszczania się przed świętami?". "Premier Morawiecki apeluje, by zachowywać się, jakby była godzina policyjna" – to informacja na stronie "Rzeczpospolitej" z 18 grudnia. "Rozważamy wprowadzenie dalej idących restrykcji, również dotyczących przemieszczania się - powiedział premier Mateusz Morawiecki. W rozmowie z Wirtualną Polską szef rządu zaapelował, by obywatele zachowywali się jakby obowiązywała godzina policyjna" – pisała "Rz". A 17 grudnia minister Adam Niedzielski informował, że zakaz przemieszczania się ma w Polsce obowiązywać tylko w noc sylwestrową.
Zaraz na początku afery mailowej komentowany szeroko był też domniemany mail Michała Dworczyka z 27 października 2020 roku, w którym pisał "kilka uwag po naszej dzisiejszej rozmowie" do premiera i jego współpracowników – a rozmowa miała dotyczyć wysłania wojska na ulice podczas Strajku Kobiet. Przez kraj przetaczały się w tym czasie protesty po wyroku Trybunału Konstytucyjnego.Ten temat przewijał się wówczas w dyskusji publicznej. 26 października ukazało się zarządzenie Mateusza Morawieckiego w sprawie użycia żołnierzy Żandarmerii Wojskowej do udzielenia pomocy policji. Napisano w nim, że: "w związku z rozprzestrzenianiem się epidemii wywołanej wirusem SARS-CoV-2 i wzrostem zachorowań na terenie kraju na COVID-19 żołnierze Żandarmerii Wojskowej udzielą od dnia 28 października 2020 r. do dnia odwołania stanu epidemii pomocy Policji w zakresie ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego". Już podczas protestu 30 października w Warszawie na ulicach pojawili się żołnierze Żandarmerii Wojskowej. 3 grudnia "Dziennik Gazeta Prawna" pisał, że w dwóch niezależnych źródłach redakcja ustaliła, iż na szczeblu politycznym rozważano, by pójść krok dalej i do zabezpieczenia demonstracji wysłać żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej.Na Telegramie wciąż publikowane są nowe treści mające pochodzić ze skrzynki pocztowej ministra Dworczyka - pojawiają się codziennie, choć od początku lipca z mniejszą częstotliwością. Po okresie przez nas analizowanym, czyli od 24 czerwca do 13 lipca (stan na wtorek na godzinę 13.30) na Telegramie pojawiło się kolejnych 58 skanów domniemanych maili Michała Dworczyka oraz 28 dokumentów, które miałyby pochodzić z jego prywatnej skrzynki. Najstarszy taki mail nosi datę 15 czerwca 2020 roku, najnowszy - 27 maja 2021 roku.
Autor: Renata Gluza, Piotr Jaźwiński, współpraca: Gabriela Sieczkowska, Krzysztof Jabłonowski / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Radek Pietruszka / PAP