Prawie 70 proc. wyborców za granicą oddało głos w pierwszej turze na kandydata z głównych partii: Andrzeja Dudę albo Rafała Trzaskowskiego. Wygrał Trzaskowski. Nie powtórzyła się sytuacja jak z Pawłem Kukizem, który w 2015 roku miał najlepszy wynik wśród Polaków za granicą, mimo braku zaplecza jednego z największych ugrupowań partyjnych.
Polacy mieszkający lub przebywający za granicą podczas pierwszej tury wyborów prezydenckich 28 czerwca mogli głosować w ponad 160 obwodach utworzonych w 85 krajach. Głosowali osobiście lub w formie korespondencyjnej, choć niektóre państwa wyraziły zgodę na stosowanie tylko jednej możliwości. Przykładowo w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii głosowanie odbywało się wyłącznie korespondencyjnie, a m.in. w Czarnogórze i Kazachstanie konieczne było udanie się do lokalu wyborczego.
Łącznie za granicą oddano 311 124 ważne głosy. To aż o 90 proc. więcej niż w pierwszej turze wyborów prezydenckich 2015 roku – wtedy do zagranicznych urn wrzucono 164 tys. kart.
Wyniki opublikowane przez Państwową Komisję Wyborczą pokazują, że zwycięzcą głosowania wśród Polaków głosujących za granicą był Rafał Trzaskowski, którego wskazało prawie 150 tys. wyborców, co przełożyło się na 48,13 proc. poparcia. O ponad połowę gorszy wynik miał Andrzej Duda. Prawie 65 tys. oddanych na prezydenta głosów dało mu 20,86 proc.
Następni w kolejności - Szymon Hołownia, Krzysztof Bosak i Robert Biedroń - za granicą uzyskali procentowo lepsze wyniki niż w Polsce. Na Hołownię zagłosowało 15,68 proc. Polonii, na Bosaka - 8,78 proc., Biedroń uzyskał 4,6 proc. głosów. Wynik Szymona Hołowni był jednak połową tego, co udało się uzyskać pięć lat temu Pawłowi Kukizowi. On również był trzeci w kraju, ale za granicą odniósł zwycięstwo, zdobywając 38,4 proc. głosów.
Europa dla Trzaskowskiego, Ameryka dla Dudy
Rafał Trzaskowski wygrał w większości krajów, w których umożliwiono głosowanie Polakom. W Europie tylko na Łotwie, Ukrainie i Białorusi najchętniej wybierano Andrzeja Dudę, a w Mołdawii obaj kandydaci zdobyli tę samą liczbę głosów.
W szczególnie licznej pod względem Polonii Wielkiej Brytanii kandydat Koalicji Obywatelskiej zdobył 48,37 proc. głosów. Drugi był Szymon Hołownia, którego wybrało 17,48 proc. tamtejszych Polaków, a prezydent Andrzej Duda zajął trzecie miejsce z wynikiem 15,54 proc. głosów.
Rafał Trzaskowski wygrał także we wszystkich - poza Kazachstanem - krajach azjatyckich, w których można było głosować. Triumfował także w Australii i Nowej Zelandii, w obu krajach przekonując do siebie ponad 50 proc. Polaków.
Natomiast prezydent Andrzej Duda był najchętniej wybierany w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Brazylii. Wśród Polaków w USA kandydat PiS wygrałby wybory w pierwszej turze, ponieważ zdobył tam 50,67 proc. głosów. Jeszcze wyższe zwycięstwo odniósł wśród Polaków w Kanadzie, gdzie wybrało go 53,68 proc. wyborców. W Brazylii poparło go 42,9 proc. wyborców.
Rafał Trzaskowski wygrał natomiast w Meksyku, Kolumbii, Argentynie, Panamie i na Kubie.
Z 311 tys. wyborców za granicą 214 tys. głosowało na któregoś z dwójki Duda-Trzaskowski, a więc kandydatów, którzy zmierzą się w drugiej turze 12 lipca. Stanowi to 68,99 proc. wszystkich głosów oddanych za granicą.
Trzaskowski przejął kraje Kukiza
Pozostałych dziewięciu kandydatów zdobyło w sumie 31,01 proc. głosów Polonii. Z tego ponad połowę – 15,68 proc. – Szymon Hołownia. Następny był Krzysztof Bosak - 8,78 proc., potem Robert Biedroń - 4,6 proc. Ci trzej kandydaci uzyskali wśród Polonii lepszy wynik niż w głosowaniu w kraju. Gorszy był natomiast wynik Władysława Kosiniaka-Kamysza, który zdobył 1,05 proc. głosów z zagranicy (w Polsce 2,36 proc.).
To sytuacja różna od tej sprzed pięciu lat. Paweł Kukiz, który w Polsce zdobył wtedy 20,8 proc. głosów, zajmując trzecie miejsce za Andrzejem Dudą i Bronisławem Komorowskim, za granicą triumfował. Polonia postawiła na debiutanta - zagłosowało na niego ponad 63 ze 164 tys. Polaków, co przełożyło się na 38,36 proc. głosów. Andrzej Duda miał 24,66 proc., a Bronisław Komorowski - 21,16 proc.
Pięć lat temu na Kukiza – czyli kandydata spoza duopolu PO-PiS - szczególnie chętnie głosowano na północy Europy. Zwyciężył wśród Polaków w Szwecji, Danii, Norwegii, Holandii, Irlandii, Islandii oraz w Wielkiej Brytanii. We wszystkich krajach poza dwoma pierwszymi zdobył więcej niż 50 proc. głosów.
W tegorocznych wyborach we wszystkich tych krajach świata, gdzie pięć lat temu wygrał Kukiz, zwycięstwo odniósł Rafał Trzaskowski.
Decyduje rozpoznawalność i polaryzacja
– Nie ma jednego powodu takiej różnicy w wynikach Pawła Kukiza i Szymona Hołowni za granicą. Może jest to efekt tego, że Kukiz był wówczas postacią bardzo rozpoznawalną, także dla ludzi pozostających na emigracji – komentuje w rozmowie z Konkret24 politolog dr Olgierd Annusewicz z Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. – Szymon Hołownia jest jednak postacią znaną bardziej w kraju. Jego programy telewizyjne, w których zdobył swoją popularność, nadawano w Polsce – dodaje.
Komentując wzrost liczby głosów oddanych za granicą na kandydatów KO i PiS w porównaniu z wyborami przed pięcioma laty, Annusewicz wyjaśnia: – Proszę pamiętać, że mamy do czynienia z bardzo silną polaryzacją. Wydaje się nawet, że silniejszą niż ta w 2015 roku. A to właśnie polaryzacja bardzo mocno pompuje kandydatów najbliższych obu biegunom. To też powód, dla którego Biedroń czy Kosiniak-Kamysz zanotowali takie słabe wyniki. Jakaś część spolaryzowanego elektoratu postanowiła nie czekać do drugiej tury, tylko zagłosować na Trzaskowskiego już w pierwszej.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Marta Darowska/REPORTER
Źródło zdjęcia głównego: Marta Darowska/REPORTER