KPRM: "Rekordowe sumy od rządu dla samorządów". Samorządowcy: to pół prawdy

Spot kancelarii premiera oburzył samorządyshutterstock/twitter

W spocie przygotowanym przez kancelarię premiera rząd PiS prezentuje wsparcie, jakiego samorządy "nie otrzymały nigdy wcześniej". Liczby się zgadzają, lecz nie pokazują wszystkiego. Związek Miast Polskich komentuje, że dane przedstawiono "w oderwaniu od kontekstu". Unia Metropolii Polskich pisze o "daleko idącej manipulacji".

Opublikowany w serwisach społecznościowych na oficjalnych kontach Kancelarii Prezesa Rady Ministrów spot nosi tytuł "#InwestycjeWSamorządy". Pojawił się w czwartek 18 czerwca – w dzień spotkania Andrzeja Dudy z samorządowcami w Tomaszowie Mazowieckim. Prezydent mówił tam m.in. że "bez wsparcia ze strony władz centralnych samorząd nie ma żadnych szans".

Pokazanie tego wsparcia było głównym celem autorów spotu. "To właśnie w naszych małych ojczyznach rozstrzygają się sprawy najistotniejsze i dlatego rząd PiS zapewnił samorządom wsparcie, jakiego nie otrzymały nigdy wcześniej" – informuje lektor.

Następnie w spocie pada wiele liczb mających pokazać, jak bardzo rząd PiS dofinansował samorządy w porównaniu z poprzednimi rządami. "Porównując lata 2019 i 2015, dochody samorządów z podatków PIT i CIT wzrosły w sumie aż o 22 mld zł! Z PIT o 47 %, a z CIT o 54 %" – informuje pierwsza z plansz, po czym lektor podaje przykład trzech miast, które dzięki uszczelnieniu systemu podatkowego otrzymały "rekordową ilość pieniędzy". I czyta, że na przykład Warszawa otrzymała 2,4 mld więcej niż w 2015 roku, Kraków 750 mln, a Wrocław 600 mln złotych więcej - słowom tym towarzyszą odpowiednie plansze z liczbami.

"Ale to nie wszystko" – zaznacza lektor i wymienia inwestycje planowane w ramach Funduszu Dróg Samorządowych, przywrócone połączenia autobusowe, otwarte posterunku policji, "ogromny wzrost" inwestycji w sport i 47 mld zł dla samorządów z subwencji oświatowej.

Związek Miast Polskich: "tandetne operowanie półprawdą i przemilczeniem"

Na treści w spocie zareagował Związek Miast Polskich. To najstarsza i największa polska organizacja samorządowa zrzeszająca obecnie ponad 330 miast, w których mieszka prawie trzy czwarte miejskiej ludności Polski. W swoim komentarzu zatytułowanym "Propagandowa marność KPRM" dyrektor biura ZMP Andrzej Porawski określił spot jako "frapujący w swej obłudzie i tandetnym operowaniu półprawdą i przemilczeniem".

Dodał, że "w spocie zawarto prawdziwe liczby, ale w oderwaniu od kontekstu, przemilczając istotne dane, które dopiero razem tworzą prawdziwy obraz sytuacji samorządu". "Dopiero w tym kontekście ujawniają się wspomniane w spocie, faktyczne 'kulisy sukcesu polskiego samorządu'" – pisze Porawski.

ZMP opublikował na swoim facebookowym profilu grafikę, na której zestawia liczby podane w spocie z innym ważnymi z perspektywy samorządowców danymi. "Jesteśmy bulwersowani sposobem przedstawienia przez KPRM sytuacji finansowej samorządów. Jeśli mówimy o wzroście przychodów, to mówmy również o wzroście wydatków" – napisał ZMP na Facebooku.

Unia Metropolii Polskich: "oszczędne gospodarowanie prawdą"

Na tę samą kwestię, co ZMP, uwagę zwrócili przedstawiciele Unii Metropolii Polskich zrzeszającej 12 miast wojewódzkich. Ich prezydenci wystosowali list otwarty do premiera Mateusza Morawieckiego, który rozpoczynają stwierdzeniem, że "nie spodziewali się, że urząd Premiera RP może się dopuścić tak daleko idącej manipulacji i skrajnie oszczędnego gospodarowania prawdą".

Oni również jako element pominięty w spocie wymieniają m.in. "wzrost bieżących kosztów funkcjonowania spowodowanego działaniami rządu". Tłumaczą, że droższe są przykładowo energia i koszty zagospodarowania odpadów, a za tymi wzrostami stoją decyzje rządu.

"Owszem, dochody Krakowa z tytułu PIT wzrosły między 2015 a 2019 rokiem o 750 mln złotych, a Wrocławia o 550 mln złotych ale w tym samym czasie koszty bieżące w obu miastach wrosły odpowiednio, o 1,2 miliarda i 770 milionów złotych!" – podkreślają prezydenci.

Większe wpływy z podatków? Tak, ale dwukrotnie wzrosły wydatki

Zarówno dane o wpływach z podatków dochodowego od osób fizycznych (PIT) i osób prawnych (CIT), jak i zsumowane wydatki bieżące dla wymienionych w spocie miast można sprawdzić w ich ogólnodostępnych sprawozdaniach z wykonania budżetu za lata 2015 i 2019. Warszawa w 2015 roku z obu podatków uzyskała dokładnie 4,9 mld zł, natomiast w 2019 roku - 7,3 mld zł. Stąd w spocie informacja o wzroście o 2,4 mld zł.

Wzrost wydatków bieżących w okresie 2015-2019 przekroczył jednak zwiększone wpływy z PIT i CIT. W 2015 roku stolica wydała na swoje cele 11,55 mld zł, a cztery lata później - już 16,34 mld zł. Wzrost wydatków wyniósł więc niemal 4,8 mld zł - czyli był dwukrotnie wyższy niż wzrost wpływów z podatku dochodowego.

Nie inaczej było w Krakowie. W 2015 roku Kraków z PIT i CIT otrzymał 1,2 mld zł, a cztery lata później - 1,95 mld zł. Wspomniany w spocie wzrost o 750 mln zł jest więc prawdą. Jednak wzrost kosztów bieżących był dużo wyższy. O ile w 2015 roku koszty te pochłonęły 3,6 mld zł, to w 2019 roku miasto musiało wydać już 5,3 mld - a więc nawet więcej niż wskazano na grafice Związku Miast Polskich i w zestawieniach Unii Metropolii Polskich. Wzrost wydatków Krakowa na poziomie 1,7 mld zł to ponad dwa razy więcej niż wyniósł wzrost wpływów z PIT i CIT.

- Z jednej strony rząd mówi: daliśmy wam więcej o 750 milionów złotych, więc powinniście się cieszyć. My mówimy: dobra, ale myśmy wydali o prawie 1,7 miliarda złotych więcej – komentuje te dane w rozmowie z Konkret24 wiceprezydent Krakowa Bogusław Kośmider. - Więc tak naprawdę dwa razy więcej niż od was dostaliśmy, musieliśmy wydać na zadania bieżące, w tym na przykład na edukację, której nie pokrywacie wszystkich kosztów – dodaje.

Tendencja zauważalna w Warszawie i Krakowie wystąpiła też we Wrocławiu. Pięć lat temu stolica Dolnego Śląska z PIT i CIT uzyskała 1,06 mld zł, a w 2019 roku - 1,61 mld. Wzrost wyniósł więc dokładnie 550 mln zł, o 50 mln mniej niż zasugerowano w spocie. Jednak wydatki bieżące z poziomu 3,05 mld zł w 2015 roku urosły do 4,25 mld zł cztery lata później. Czyli wzrost wydatków (1,2 mld zł) był dwukrotnie wyższy niż wzrost wpływów uzyskanych z podatków PIT i CIT (0,55 mld zł).

"Sądzimy się z władzą, że daje nam za mało pieniędzy"

Wiceprezydent Krakowa tłumaczy, z czego wynikał wzrost wydatków tego miasta w latach 2015-2019. – Dotyczy to głównie rosnących wydatków na edukację. To między 35 a 40 procent budżetu – mówi Bogusław Kośmider. – Potem prawdopodobnie wśród tych rosnących wydatków jest komunikacja. Wiadomo, że ceny biletów są, jakie są, a sama komunikacja kosztuje coraz więcej. I na trzecim miejscu pewnie koszty obsługi mieszkańców, które też poszły w górę – tłumaczy.

Jednocześnie samorządowiec podkreśla, że na takie zlecone przez władze centralne zadania miasto dostaje zbyt mało pieniędzy. – Może poza 500+, na które dostajemy wystarczającą liczbę środków. Ale pozostałe zadania: obsługa dowodów czy komunikacji to jest po parę milionów, z tego się robi kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt milionów i my potem sądzimy się z władzą, że daje nam za to za mało pieniędzy – mówi Kośmider i jednocześnie dodaje, że miasto "wygrywa takie sprawy".

21.06.2020 | Miasto jak z obrazka w rządowym spocie. Burmistrz Piaseczna: to praca samorządowców i mieszkańców
21.06.2020 | Miasto jak z obrazka w rządowym spocie. Burmistrz Piaseczna: to praca samorządowców i mieszkańcówKatarzyna Górniak | Fakty TVN

47 mld zł subwencji oświatowej - tak, ale nie starcza

W spocie "#InwestycjeWSamorządy" jest temat edukacji. "Dzięki rządowi szkoły zarządzane przez samorządy otrzymały aż 47 miliardów złotych z subwencji oświatowej" – mówi lektor.

Wiceprezydent Krakowa tłumaczy, że subwencja nie wystarcza na pokrycie wszystkich kosztów edukacji, które rosną w szybkim tempie. - Subwencja pozwala nam na sfinansowanie sześćdziesięciu kilku procent tych wydatków – mówi Bogusław Kośmider. – W przypadku Krakowa subwencja oświatowa wzrosła o wiele mniej niż wzrosły wydatki na oświatę – dodaje.

Konkretne liczby przytacza Związek Miast Polskich. Wzrost subwencji w latach 2015-2019 wyniósł niecałe 7 mld zł, gdy tymczasem wydatki bieżące na oświatę - o 13,6 mld zł.

Na inną kwestię związana z finansowaniem oświaty zwraca uwagę Unia Metropolii Polskich. "Chwalicie się Państwo, że wypłaciliście samorządom subwencję oświatową w wysokości 47 miliardów złotych. To jednak tylko część prawdy" – piszą prezydenci 12 miast. "Z danych opublikowanych przez resort finansów wynika, że luka finansowa w oświacie – różnica pomiędzy dochodami bieżącymi oświaty, w tym z rządowej subwencji, a wydatkami bieżącymi - osiągnęła w roku 2019 rekordową kwotę niemal 26 mld zł. I to bez uwzględnienia inwestycji!" – dodają.

Kwota, która samorządy muszą rocznie dopłacać do subwencji oświatowej, by móc realizować swoje zadania edukacyjne, rośnie. Według danych Związku Miast Polskich w 2019 roku samorządy musiały dopłacić do oświaty 28 mld zł - o 7 mld zł więcej niż w 2015 roku.

"To nie rząd dał, tylko mieszkańcy wypracowali"

Bogusław Kośmider pytany o ogólne przesłanie spotu, wskazuje na jeszcze jedną, jego zdaniem, manipulację: - Co to znaczy "daliśmy wam więcej"? Czy rząd ma własne pieniądze? Nie. To są pieniądze naszych mieszkańców.

Jak wyjaśnia, to dlatego władze Krakowa starają się, żeby jak najwięcej osób płaciło podatki w tym mieście. - Zresztą wszyscy o to zabiegają – dodaje wiceprezydent, mając na myśli władze innych miast.

Takie samo zastrzeżenie do treści spotu ma Unia Metropolii Polskich. "Wzrost dochodów samorządów to nie zasługa rządu, ale Polek i Polaków, którzy swoją ciężką pracą - szczęśliwie w okresie globalnej koniunktury gospodarczej - podwyższyli swoje dochody, a tym samym, wpływy z podatków, z którego samorządy otrzymują część" – pisze w liście do premiera. Samorządowcy nawiązują do sposobu uzyskiwania przez jednostki samorządu terytorialnego wpływów z podatków PIT i CIT, których wzrostem chwalił się rząd.

Przychody mniejsze, wydatków więcej. Samorządowcy biją na alarm
Przychody mniejsze, wydatków więcej. Samorządowcy biją na alarmFakty po południuu

Wysokość tej kwoty nie zależy od decyzji Rady Ministrów, tylko od przelicznika z uchwalonej w 2003 roku ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Ustala się go na podstawie ogólnej kwoty wpływów z obu podatków. O kwocie decyduje więc liczba osób i firm, które zapłaciły podatek w danym samorządzie i jego wysokość zależna od ich dochodów. Im więcej osób zarabia większe kwoty, tym większe dochody z podatków PIT i CIT uzyskują samorządy. Ministerstwo Finansów podało, że udział gmin we wpływach z podatku PIT w 2020 roku wyniesie 38,1 proc.

- To nie rząd dał, tylko nasi mieszkańcy wypracowali i rząd jest tu tylko od sprawiedliwego dzielenia – komentuje Bogusław Kośmider.

Mniejszy podatek, mniejsze wpływy samorządów

Wpływy z podatków są dla samorządów ważnym źródłem finansowania, dlatego władze miast w odniesieniu do spotu przypominają, że to rząd PiS w ramach tzw. piątki Kaczyńskiego obniżył stawkę podatku PIT z 18 na 17 proc. Ta zmiana mocno uderzyła w samorządy. Jak wylicza Bogusław Kośmider, od wprowadzenia zmiany w lipcu 2019 roku Kraków stracił prawie 300 mln zł.

Unia Metropolii Polskich już przy wprowadzaniu obniżki podatkowej wyliczała, że uszczupli ona budżety samorządów o ok. 3,6 mld zł. Kolejny 1 mld zł samorządy miały stracić przez rządowy program PIT zero, w ramach którego podatku dochodowego nie płacą osoby do 26. roku życia.

Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Shutterstock/Twitter

Źródło zdjęcia głównego: shutterstock/twitter

Pozostałe wiadomości

Osoby wypłacające pieniądze na poczcie, nawet stosunkowo niewielkie sumy, rzekomo muszą wypełniać deklaracje do urzędu skarbowego i określić przeznaczenie pieniędzy - piszą internauci w mediach społecznościowych. To nieprawda, nie ma takiego obowiązku.

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Źródło:
Konkret24

"To takie ohydne", "to absolutnie nie pomaga zdławić tej historii" - to reakcje internautów na informację, że amerykańska agencja Associated Press usunęła ze swojej strony tekst na temat J.D. Vance'a. Był to fact-check dementujący pewną plotkę o kandydacie na republikańskiego wiceprezydenta. Skąd się wzięła? Wyjaśniamy.

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Źródło:
Konkret24

"W tym tygodniu w Niemczech zakazana została litera C" - wpis z takim komunikatem niesie się w polskiej sieci. I wprowadza w błąd. Bo wcale nie chodzi o literę. Wyjaśniamy.

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

Źródło:
Konkret24

Aktorzy Mel Gibson i Mark Wahlberg oraz przedsiębiorca Elon Musk razem rzekomo mają stworzyć filmową inicjatywę antylewicową w ramach walki ze zjawiskiem woke - twierdzą użytkownicy mediów społecznościowych. Musk ma w to zainwestować miliard dolarów. Nie jest to jednak prawda. 

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu prezydent Wołodymyr Zełenski potwierdził, że Polska przekaże Ukrainie swoje myśliwce F-16. To jednak przekłamanie wynikające z błędnej interpretacji posta prezydenta Ukrainy. Tłumaczymy, jak powstało.

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Źródło:
Konkret24

Kilka dni po zamachu na Donalda Trumpa w sieci - także polskiej - zaczął krążyć przekaz, że w Stanach Zjednoczonych powstaje "armia weteranów". Mają oni "tłumić ewentualne niepokoje społeczne i zamieszki". Jako dowód rozpowszechniane jest wideo pokazujące rzekomą "armię". Tylko że przekaz jest fake newsem.

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Źródło:
Konkret24

"Religia", "kolejna ideologia" - tak poseł PiS Piotr Kaleta przedstawiał problem dziury ozonowej. Sugerował, że został on wymyślony, a na dowód pytał ironicznie: "co się z nią stało?". Otóż dziura wciąż jest.

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

"Ale dać Polakowi to rozdawnictwo", "złodziejstwo" - to reakcje internautów na przekaz w sieci, jakoby "przeciętna ukraińska rodzina" miała dostawać 10 tysięcy złotych miesięcznie w ramach różnego rodzaju świadczeń. To fake news stworzony poprzez manipulację danymi.

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Brawo uśmiechnięta Polska", "Tusk przysłany przez Niemców wykończy Polskę" - piszą internauci, komentując upadłość Browaru Kościerzyna. Tylko że historia ta działa się za poprzedniego rządu. Wyjaśniamy.

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Źródło:
Konkret24

Prokremlowska dezinformacja nie ustaje w podważaniu faktu, że Rosja stoi za zbombardowaniem szpitala dziecięcego w Kijowie. Wykorzystuje do tego stosowaną od początku wojny metodę: fałszywy fact-checking. Kolejną jego odsłoną jest nagranie, które ma być dowodem, że to Ukraińcy zainscenizowali sceny z lekarzem na gruzach szpitala.

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

Źródło:
Konkret24

Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości po zmianie rządu nowe kierownictwo resortu obrony "zmarnowało szanse", które stworzyły podpisane przez ministra Mariusza Błaszczaka umowy na dostawy uzbrojenia. Z odpowiedzi MON dla Konkret24 wynika jednak, że tak nie jest. Każda z tych umów jest kontynuowana.

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w mediach społecznościowych przekazu w dwóch amerykańskich stanach Joe Biden otrzymał nominację i nie można już go skreślić z listy kandydatów na prezydenta. Tłumaczymy, że tak nie jest i dlaczego.

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Według polityków Konfederacji przyjęta przez Parlament Europejski rezolucja zmusza Polskę i pozostałe państwa unijne do wspierania Ukrainy w wysokości co najmniej 0,25 proc. PKB rocznie. Ale rezolucja nie ma mocy prawnej i jest jedynie "formą pewnej woli politycznej". Wyjaśniamy.

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Źródło:
Konkret24

"Za pieniądze podatników Mastalerek zakleił sobie ucho?" - ironizują internauci, komentując fotografię, na której widać szefa gabinetu prezydenta z opatrunkiem na uchu. W domyśle jest przekaz, że Marcin Mastalerek, goszcząc na konwencji republikanów w USA, w ten sposób pokazał solidarność z Donaldem Trumpem.

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Źródło:
Konkret24

Na krążącym w mediach społecznościowych zdjęciu grupa kilkuletnich dzieci oraz ich nauczycielki stoją roześmiani na tle napisu "Kochamy Tuska". Internauci się oburzają, piszą o indoktrynacji dzieci w szkołach, porównują Polskę do Korei Północnej. Ale zdjęcie nie jest prawdziwe.

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

Źródło:
Konkret24

Niedługo po pożarze jednej z najpiękniejszych katedr na świecie w mediach społecznościowych zaczęła krążyć mapa Francji mająca przedstawiać, ile jest tam rzekomo "podpalonych, sprofanowanych, zdemolowanych" kościołów. Tylko że opis tej mapy wprowadza w błąd, a ona sama nie jest aktualna.

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

Źródło:
Konkret24

13 milionów, 20 milionów, a nawet 22 miliony złotych mieli rzekomo już otrzymać w ramach premii ministrowie i wiceministrowie obecnego rządu - taki przekaz rozsyłany jest w mediach społecznościowych. Powstał po artykule jednego z dzienników, którego informacje zostały jednak przeinaczone.

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

Źródło:
Konkret24

Według rozsyłanego w sieci przekazu dzięki liberalnemu prawo aborcyjnemu w Czechach przyrost naturalny jest dużo wyższy niż w Polsce. Jednak pomieszano różne dane i wskaźniki. A wiązanie prawa aborcyjnego z przyrostem naturalnym lub współczynnikiem dzietności jest błędem. Wyjaśniamy.

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Politycy Konfederacji zarzucają premierowi złamanie konstytucji i domagają się postawienia Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. Chodzi o podpisanie porozumienia między Polską a Ukrainą. Konstytucjonaliści, z którymi konsultował się Konkret24, w większości nie dostrzegają w tym przypadku złamania prawa - choć mają uwagi.

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Źródło:
Konkret24

"Muzeum Narodowe rozprawiło się również z Maryją", "zamiarem tej władzy jest usunięcie nie tylko krzyży" - piszą oburzeni internauci, komentując informację, jakoby z obrazu Jana Matejki wymazano postać Matki Boskiej. W tym rozpowszechnianym między innymi przez Roberta Bąkiewicza fake newsie nie zgadza się nic - z wyjątkiem nazwy muzeum.

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Źródło:
Konkret24

Po wizycie niemieckiego kanclerza Olafa Scholza w Warszawie wrócił temat reparacji wojennych. Jednak w trwającej debacie publicznej politycy raz mówią o "reparacjach", innym razem o "odszkodowaniach". Oba terminy oznaczają jednak inne pieniądze i dla kogo innego. Wyjaśniamy.

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Źródło:
Konkret24