Po awanturze w Sejmie na 51 posłów PiS nałożono kary. Teraz Tomasz Sakiewicz i jego telewizja twierdzą, że w związku z tym poseł Edwarda Siarka trafił do szpitala. Parlamentarzysta jednak zaprzecza, a my wyjaśniamy, o co chodzi w tym fake newsie.
Prezes i redaktor naczelny Telewizji Republika Tomasz Sakiewicz sugeruje, że wskutek kar nałożonych po niedawnej awanturze sejmowej, jeden z posłów PiS trafił do szpitala. "Nasz News. Poseł PiS Edward Siarka przeszedł zabieg po udarze, po tym, jak został ukarany przez Hołownię" - napisał Sakiewicz we wpisie opublikowanym 6 kwietnia na X, kilka dni po scysji na sali plenarnej.
Manipulacyjny wpis Sakiewicza wygenerował ponad 120 tysięcy wyświetleń. Internauci, którzy uwierzyli w narrację o "kolejnej ofierze rządu Tuska", pisali: "Kolejny przypadek, ile jeszcze prawych ludzi musi stracić życie?"; "Oby szybko wrócił do zdrowia". Tylko że pobyt Edwarda Siarki w szpitalu nie ma żadnego związku z niedawnymi wydarzeniami sejmowymi. Owszem, na posła została nałożona kara, ale dużo wcześniej i w związku z inną sytuacją.
"Morderca"; "łobuz"; "sadysta". 51 posłów ukaranych
Wszystko zaczęło się, gdy 2 kwietnia podczas posiedzenia Sejmu doszło do awantury między prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim a posłem Koalicji Obywatelskiej Romanem Giertychem. Na początku Kaczyński wyszedł na mównicę, z której oskarżył Giertycha o odpowiedzialność za śmierć swojej bliskiej współpracownicy Barbary Skrzypek i nazwał posła KO "głównym sadystą". Niedługo potem do głosu doszedł Giertych, który odniósł się do słów prezesa PiS. Jednak przy mównicy nie stał sam, bo obok niego pojawił się Kaczyński. "Jarku, siadaj, uspokój się" - powiedział do niego Giertych, na co Kaczyński odpowiedział ze złością i zaczął nazywać Giertycha "łobuzem". Po chwili na sali plenarnej doszło do awantury - część posłów Prawa i Sprawiedliwości wstała i zaczęła skandować "morderca" w stronę Giertycha.
Niedługo później Prezydium Sejmu zareagowało na to zajście. 51 posłów zostało ukaranych za swoje zachowanie i krzyki podczas posiedzenia. Parlamentarzystom zostanie obniżone uposażenie. Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z PSL, który prowadził wtedy obrady, poinformował, że najwyższy wymiar kary zastosowano wobec Jarosława Kaczyńskiego i Iwony Arent.
Już od dnia śmierci Barbary Skrzypek politycy PiS budują przekaz "pierwszej ofiary reżimu", co opisywaliśmy w Konkret24. A teraz "drugą ofiarą reżimu" miał stać się poseł Prawa i Sprawiedliwości Edward Siarka. Sakiewicz we wpisie połączył fakt zabiegu i jego pobytu w szpitalu z karą nałożoną na posłów - Siarka rzekomo zasłabł, gdy usłyszał o obcięciu mu pensji. "Poseł PiS zasłabł krótko po nałożeniu kary przez marszałka Hołownię za okrzyki na sali plenarnej 'morderca' pod adresem posła KO Romana Giertycha - dowiedziała się Republika" - czytamy w artykule z 6 kwietnia na portalu stacji telewizyjnej. Tyle że Edwarda Siarki podczas tej awantury 2 kwietnia w Sejmie nawet nie było na sali plenarnej. Problemy zdrowotne posła nie mają żadnego związku ze sprawą Barbary Skrzypek i decyzjami Prezydium Sejmu z kwietnia.
Czytaj więcej w Konkret24: Śmierć Barbary Skrzypek. Jak zbudowano przekaz "pierwsza ofiara reżimu"
Kara za "kulę w łeb", a nie za "mordercę"
Fakty są całkowicie inne. Na posła Edwarda Siarkę nałożona została kara, ale nie za oskarżenia kierowane w stronę Romana Giertycha. Bowiem prezydium wymierzyło posłowi PiS karę 20 tysięcy złotych w drugiej połowie lutego, czyli 1,5 miesiąca przed sejmową awanturą oraz jeszcze przed samą śmiercią współpracownicy Kaczyńskiego (Barbara Skrzypek zmarła 15 marca 2025 roku).
Decyzję o ukaraniu Siarki wydano w innej sprawie. Chodziło o zajście z 20 lutego, kiedy podczas posiedzenia izby poseł PiS użył słów: "kula w łeb" wobec premiera Donalda Tuska. Taki okrzyk z ust Siarki padł podczas oskarżycielskiego przemówienia byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który zapowiedział, że "Donald Tusk pójdzie siedzieć". Następnego dnia marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował o wymierzonej posłowi karze. Tego samego dnia ukarano także posła Konfederacji Ryszarda Wilka, który na posiedzenie przyszedł pod wpływem alkoholu.
Zatem kara finansowa wobec posła Siarki nie ma żadnego związku z sejmowym zajściem z 2 kwietnia. Posła nawet na tym posiedzeniu nie było - sejmowa strona pokazuje, że nie brał tego dnia udziału w głosowaniach. Opublikowano także listę parlamentarzystów, którzy zostali ukarani za wykrzykiwanie oskarżeń w stronę Romana Giertycha. Znaleźli się tam, oprócz Kaczyńskiego i Arent, m.in.: Radosław Fogiel, Przemysław Czarnek, Antoni Macierewicz, Mateusz Morawiecki, Marek Suski czy Michał Woś. Na tej liście Edwarda Siarki nie ma.
Siarka zaprzecza spekulacjom
Manipulacją jest także wiązanie jego stanu zdrowia z nałożonymi na 51 posłów karami finansowymi. Po publikacji fałszywej informacji przez Telewizję Republika oraz jej redaktora naczelnego, dziennik "Fakt" skontaktował się z posłem PiS. Siarka "nie krył zaskoczenia, kiedy padło pytanie o zabieg, udar oraz karę od Szymona Hołowni za awanturę z Giertychem". Poseł w rozmowie z redakcją "Faktu" zaprzeczył tym doniesieniom.
Jestem na zwolnieniu, bo przeszedłem zabieg, ale znacznie wcześniej. W ogóle nie było mnie w Sejmie, kiedy doszło do awantury z Giertychem. Nie można łączyć tych dwóch faktów.
Edward Siarka przekazał także, że czuje się dobrze i nie przebywa już w szpitalu, ale nie zamierza prostować informacji podanej przez prawicowe medium. Konkret24 także skontaktował się z posłem PiS. W rozmowie z Konkret24 powiedział: "Wszyscy jesteśmy pod dużą presją. Rzeczywiście byłem w szpitalu, ale szczęśliwie już z niego wyszedłem". Dopytywany o łączenie stanu jego zdrowia z sejmową awanturą między prezesem Kaczyńskim i posłem Giertychem, stwierdził: "Nie było mnie na ostatnim posiedzeniu Sejmu. Mam problemy zdrowotne i obecnie jestem na zwolnieniu".
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Obara/PAP