Mocne frazy i emocjonalny przekaz to podstawy każdego mitu czy teorii spiskowej. Fakty schodzą na drugi plan. Tak właśnie robi Prawo i Sprawiedliwość, budując swój kolejny polityczny mit, tym razem oparty na sprawie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Ekspert marketingu politycznego ocenia: to element planu "chaos plus", a celem jest zwarcie szeregów.
Od 10 stycznia 2024 roku politycy Prawa i Sprawiedliwości Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik przebywają w zakładach karnych. To efekt wyroku z grudnia 2023 roku, w którym sąd skazał ich na dwa lata pozbawienia wolności i pięcioletni zakaz zajmowania stanowisk publicznych - byli szefowie Centralnego Biura Antykorupcyjnego zostali uznani za winnych w związku z działaniami operacyjnymi podczas tzw. afery gruntowej z 2007 roku. Policja zatrzymała obu polityków 9 stycznia w Pałacu Prezydenckim, gdzie przyjechali na zaproszenie Andrzeja Dudy. Następnie trafili na komisariat policji, stamtąd do aresztu na warszawskim Grochowie; ostatecznie Mariusza Kamińskiego przewieziono do zakładu karnego w Radomiu, a Macieja Wąsika do więzienia w Przytułach Starych pod Ostrołęką.
Jeszcze przed tymi wydarzeniami, zaraz po wydaniu 20 grudnia wyroku przez Sąd Okręgowy w Warszawie, politycy PiS i Suwerennej Polski zaczęli upowszechniać narrację, która rozrasta się do politycznego mitu, teorii spiskowej skierowanej przeciwko obecnie rządzącej koalicji (Koalicja Obywatelska, PSL, Polska 2050, Nowa Lewica). Teoria ma spajać elektorat PiS, zbudowana jest na fałszywych przekazach i emocjach. Można by ją streścić: w Polsce trwa zamach stanu, a Kamiński i Wąsik stali się pierwszymi po 1989 roku więźniami politycznymi. W ten mit wpisuje się np. obecność żon obu skazanych w Sejmie 16 stycznia. "PiS 'gra obrazkami', więc żony skazanych polityków na sejmowej galerii to jeden z elementów tych symbolicznych potyczek" - mówiła w rozmowie z Onetem dr hab. Agnieszka Kasińska-Metryka, politolożka, profesor Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. "Naprawdę jestem pod wrażeniem, jakie wizerunkowe sztuczki są realizowane, żeby wzbudzić w wyborcach współczucie dla osadzonych i ich żon. Gesty, ubrania, mimika – to wszystko wpisuje się w narracje PiS-u o niesłusznie uwięzionych. Wobec tak emocjonalnego przekazu racjonalne wyjaśnienie tego, co zaszło, schodzi na drugi plan" – zauważała.
Emocjonalny przekaz jest podstawą budowania mitu czy teorii spiskowej - w tego typu przekazach fakty mają zejść na drugi plan. Potrzebne są do tego elementy emocjonalnie łączące docelowych odbiorców. Oto na jakich konkretnych, mocnych frazach PiS buduje teraz kolejny polityczny mit.
Fałsz 1. "Zamach stanu"
W przypadku wielu polityków PiS zarzuty o rzekomym zamachu stanu były pierwszą reakcją na zatrzymanie Kamińskiego i Wąsika w Pałacu Prezydenckim. W dzień aresztowania - 9 stycznia - posty z tą frazą na platformie X opublikowali m.in. Jacek Sasin: "Zamach stanu. To poniesie się hańbą dla reżimu Tuska na lata"; Janusz Kowalski: "To rosyjskie i białoruskie metody nowego rządu Tuska. W mojej ocenie to zamach stanu"; Antoni Macierewicz: "To co zostało zrealizowane wobec pana Prezydenta RP i posłów Kamińskiego oraz Wąsika to zamach stanu". Obecny pod aresztem na Grochowie Przemysław Czarnek mówił: "Pamiętajcie, to jest zamach stanu. Dzisiaj przyszli po naszych kolegów, uprowadzili ich bezprawnie z Pałacu Prezydenckiego wbrew woli prezydenta, który ich ułaskawił, ale jutro mogą przyjść po was".
🚨 Szanowni Państwo, to jest zamach stanu.
— Dariusz Stefaniuk (@DariuszStefani9) January 9, 2024
🚨 Proszę o wysłuchanie kilku słów prosto spod aresztu, gdzie przetrzymywani są posłowie Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik. @CzarnekP @radekfogiel @SliwkaAndrzej @jciesz pic.twitter.com/WtEyPg5U73
W rozmowie z Konkret24 specjalista ds. wizerunku i marketingu politycznego dr Mirosław Oczkoś ocenia, że przekaz o "zamachu stanu" raczej nie przebije się do masowej świadomości, bo większość odbiorców prawidłowo rozumie ten termin. - Generalnie ludziom zamach stanu kojarzy się z tym, że ktoś siłowo przejmuje władzę. Czyli co, Tusk, Kosiniak-Kamysz, Hołownia i Czarzasty siłą przejęli władzę od Kaczyńskiego? W to nikt nie uwierzy, bo przecież 15 października były wybory i 75 procent Polaków wzięło w nich udział - twierdzi ekspert. - PiS mówi o zamachu stanu, a tutaj nowo wybrani posłowie siedzą w Sejmie i normalnie głosują. To może emocjonalnie brzmi, ale moim zdaniem nie ma potencjału przebicia się - ocenia.
Fałsz 2. "Więźniowie polityczni"
Ciekawe, że w dniu osadzenia polityków w więzieniu PiS poinformował o powołaniu stowarzyszenia Komitet Obrony Więźniów Politycznych (KOWP). Uruchomiono od razu stronę komitetu: Kowp.pl. Jak zauważył jednak reporter TVN24 Bartosz Bartkowiak, ta domena została utworzona już 22 grudnia 2023 roku, dwa dni po wydaniu wyroku w sprawie Kamińskiego i Wąsika. Może to sugerować, że PiS już od dłuższego czasu przygotowywał narrację o "więźniach politycznych".
29 grudnia Marcin Mastalerek z kancelarii prezydenta mówił w "Faktach po faktach" w TVN24, że "prezydent (...) będzie uważał Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika za więźniów politycznych, którzy walczyli z korupcją i niestety płacą za to gigantyczną cenę". Po zatrzymaniu polityków - 9 stycznia - pod aresztem, do którego trafili, Jarosław Kaczyński ogłosił, że "mamy pierwszych więźniów politycznych po 1989 roku". Podobnie w internetowym nagraniu twierdził były premier Mateusz Morawiecki: "W Polsce pierwszy raz od czasów Jaruzelskiego mamy więźniów politycznych. Łajdacka władza jak za komuny wsadza do więzień przeciwników politycznych". Europosłanka Beata Szydło napisała na platformie X: "Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik są symbolami walki z korupcją i innymi patologiami III RP. (...) Teraz są pierwszymi więźniami politycznymi reżimu Tuska".
Zdjęcia skazanych polityków PiS - jako "więźniów politycznych" - nieśli uczestnicy marszu 11 stycznia w Warszawie. Powstały grafiki mające wzmacniać ten przekaz. Posłanka PiS Małgorzata Gosiewska 11 stycznia opublikowała na platformie X ilustrację, na której obok portretów Kamińskiego i Wąsika umieszczono wizerunki rzeczywistych więźniów politycznych: Micheila Saakaszwilego, Andrzeja Poczobuta i Aleksieja Nawalnego. Portrety opisano: "Więźniowie polityczni wschodnich reżimów" i "Tusk = Łukaszenka = Putin". Posłanka Gosiewska, zapytana przez dziennikarza TVN24 w Sejmie o tę grafikę, stwierdziła, że "nie żałuje" i "to jest bardzo dobre porównanie". Na emocje miał oddziaływać także rzekomy list Mariusza Kamińskiego napisany w więzieniu i udostępniony m.in. na koncie Komitetu Obrony Więźniów Politycznych. "Nasi wrogowie nigdy nie zobaczą białych flag w naszych rękach. (...) Razem obronimy Polskę!" - miał napisać skazany polityk.
Na sesji Rady Warszawy 11 stycznia radny PiS Błażej Poboży, mówiąc o Kamińskim i Wąsiku jako o więźniach politycznych, odwołał się do definicji przyjętej przez Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy. Jego zdaniem sytuacja dwóch polityków odpowiada punktowi "e" tej definicji, który mówi, że za więźnia politycznego należy uznać osobę pozbawioną wolności, "jeśli pozbawienie wolności nastąpiło w wyniku postępowania przeprowadzonego z pogwałceniem zasady sprawiedliwości, co mogło wynikać z politycznych motywacji władz". Na tę wypowiedź zareagowała sędzia Olimpia Barańska-Maluszek. "Kłamstwo. Ministrowie zostali skazani za czyny kryminalne, popełnili przestępstwa nadużycia władzy, wykreowali korupcję, by zniszczyć koalicjantów politycznych. Zostali skazani w pełnym i niezależnym procesie sądowym. Nie można ze zwykłych przestępców robić bohaterów. To podłe" - napisała na portalu X.
Przeciwko używaniu wobec Kamińskiego i Wąsika określenia "więźniowie polityczni" zaprotestowała też Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Jej zdaniem takie określanie obu osadzonych "stanowi głęboko niesprawiedliwe przekłamanie, godzące wprost w pamięć o osobach faktycznie osadzonych z powodu ich przekonań, postaw, walki o demokrację i prawa człowieka". HFPC przypomniała, "że obaj osadzeni zostali prawomocnie skazani wyrokiem sądu wydanym w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej na karę pozbawienia wolności za przestępstwa, których dopuścili się w związku z wykonywaniem powierzonych im funkcji publicznych". Podobne stanowisko zajęła Amnesty International, która zamiast "więźniowie polityczni" posługuje się terminem "więźniowie sumienia". Jak napisała w swoim stanowisku: "Nie budzi żadnych wątpliwości, że pojęcie więźniów sumienia nie obejmuje sytuacji osób, które zostały osądzone i skazane w rzetelnym procesie sądowym za czyn podlegający karze zgodnie z prawem międzynarodowym".
Fałsz 3. "Skazani za walkę z korupcją"
Ważnym elementem teorii o zamachu stanu jest fraza, że Kamiński i Wąsik zostali "skazani za walkę z korupcją". Wiąże się to z charakterem zarzutów wobec nich - a te dotyczyły przygotowywania przez CBA akcji w sprawie tzw. afery gruntowej. Twierdzenia o skazaniu byłych szefów CBA "za walkę z korupcją" pojawiły się już w 2015 roku, po pierwszym wyroku skazującym Kamińskiego i Wąsika. Już wtedy prezes PiS Jarosław Kaczyński oświadczył: "To jest sygnał mówiący wprost, że nie korupcja jest przestępstwem, tylko walka z korupcją jest przestępstwem".
Od wyroku prawomocnego z 20 grudnia 2023 roku przekaz ten jest powtarzany przez obrońców Kamińskiego i Wąsika, w tym polityków PiS. Następnego dnia po ogłoszeniu wyroku prezydent Andrzej Duda stwierdził, że "panowie zostali wyłącznie skazani za to, że walczyli z korupcją". To określenie pojawiło się w wypowiedziach m.in. Jacka Sasina w Polsat News ("Polska już jest dzisiaj krajem pod rządami Donalda Tuska, gdzie do więzienia trafia się za walkę z korupcją") czy Mariusza Błaszczaka w Sejmie ("Chcę przypomnieć, że posłowie Kamiński i Wąsik całe swoje polityczne życie walczyli z korupcją i zostali za tę walkę z korupcją ukarani").
Jak wyjaśnialiśmy w Konkret24, politycy PiS nie zostali skazani za "walkę z korupcją", tylko za przekroczenie uprawnień. Sąd okręgowy w wyroku z 20 grudnia 2023 roku podzielił argumentację zawartą w uzasadnieniu wyroku z 2015 roku i stwierdził, że Mariusz Kamiński "przekroczył przyznane mu uprawnienia i nie dopełnił ciążących na nim obowiązków w ten sposób, że kierował popełnieniem niżej opisanego czynu zabronionego przez podległych mu funkcjonariuszy CBA", a Maciej Wąsik "nie dopełnił ciążących na nim obowiązków", bo nie odmówił wykonania poleceń szefa CBA, "których realizacja spowoduje popełnienie czynu zabronionego, (…) a także przekroczył uprawnienia". W krótkim ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Anna Bator-Ciesielska podkreśliła, że "nie były to działania zmierzające do wykrycia przestępstw, lecz kreujące te przestępstwa. (…) Wszystko to zostało wymyślone i stworzone przez funkcjonariuszy CBA".
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Skazani "za walkę z korupcją". Nowa fałszywa narracja PiS
Fałsz 4. "Atak policji na Pałac Prezydencki". "Wtargnięcie"
Samo aresztowanie Kamińskiego i Wąsika - miejsce i okoliczności - też posłużyły PiS jako element tworzonego mitu. Mówią o "ataku policji na Pałac Prezydencki" lub "wtargnięciu do Pałacu Prezydenckiego". To ma przekonywać odbiorców, że zatrzymanie polityków PiS w budynku nadzorowanym przez kancelarię prezydenta było siłowe i niezgodne z prawem. Mocne frazy "atak policji" i "wtargnięcie" mają wzbudzać odpowiednie emocje.
Szczególnie dużo wpisów o "ataku policji" pojawiło się w pierwszych minutach po podaniu informacji o zatrzymaniu posłów. 9 stycznia frazy "atak policji na Pałac Prezydencki" użyli między 19.35 a 19.46 w swoich wpisach: europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski, poseł PiS Kazimierz Smoliński, posłanka PiS Iwona Arent, poseł PiS Sylwester Tułajew. W wieczornym komentarzu dla TV Republika także szefowa kancelarii prezydenta Grażyna Ignaczak-Bandych mówiła o "ataku policji na Pałac Prezydencki", nazywając to "całkowitym bezprawiem". Ponadto stwierdziła: "Wejście do siedziby głowy państwa bez dokumentów należy traktować jako wtargnięcie". Tę tezę powielali m.in. Marcin Warchoł z Suwerennej Polski ("to wtargnięcie odbyło się w sposób brutalny"), poseł PiS Filip Kaczyński ("siłowe wtargnięcie do Pałacu Prezydenckiego miało jeden zasadniczy cel: wzbudzić w nas strach"), poseł PiS Kazimierz Smoliński (we wpisie o "bezprawnym wtargnięciu do Pałacu Prezydenckiego" pytał, czy to "Białoruś? Rosja?".
Takie tezy nie mają potwierdzenia w faktach. Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera wyjaśnił 10 stycznia w "Faktach po Faktach" w TVN24, że "prawidłowość postępowania, od momentu wydania postanowienia sądu, przez rozkazy dowódców Służby Ochrony Państwa, policji, były wykonywane zgodnie z zasadami użycia funkcjonariuszy jako narzędzia". - Ta procedura była realizowana w sposób spokojny, merytoryczny - podkreślił. - Z formalnego punktu widzenia procedura zatrzymania była wykonana w sposób legalny, ze wszystkich stron – dodał Siewiera.
Natomiast minister Marcin Kierwiński tego samego dnia w "Kropce nad i" w TVN24 przypomniał, że "policja działa na zlecenie sądu, a wyrok polskiego sądu jest bezapelacyjny". - Ja mogę powiedzieć, że na linii współpracy policja - Służba Ochrony Państwa wszystko było perfekcyjnie. Policja wystąpiła o stosowną pomoc do SOP-u i SOP w tej operacji także uczestniczył. Tak że z tej perspektywy SOP zachował się tak, jak należy - ocenił szef MSWiA. Według relacji świadków, które zebrała "Gazeta Wyborcza", policjantów na teren budynku wprowadziło dwóch zastępców komendanta Służby Ochrony Państwa, a zatrzymanie odbyło się bez incydentów.
Fałsz 6. "Mają immunitet", bo "są niewinni"
Kamiński i Wąsik do momentu skazania byli posłami, przysługiwał im immunitet poselski, który bez zgody Sejmu nie pozwala ich ani zatrzymać, ani aresztować. Dlatego wielu ich obrońców utrzymuje, że policja "aresztowała posłów mających immunitet". Do tego dochodzi teza, że "posłowie są niewinni".
Poseł PiS Jarosław Sellin 10 stycznia, po swojej interwencji poselskiej w areszcie na warszawskim Grochowie, mówił dziennikarzom, że "jest wstrząśnięty", ponieważ "immunitet posłów Kamińskiego i Wąsika został złamany". Inny poseł PiS Marek Jakubiak w wywiadzie dla TV Media Narodowe mówił: "Ten wyrok jest mocno kontrowersyjny. To są posłowie, którzy mają immunitet. Kolejny Rubikon został przekroczony".
Skąd to przekonanie? Otóż obrońcy obu polityków uważają, że prezydenckie ułaskawienie z 2015 roku - mimo że zastosowane przed prawomocnym wyrokiem - wciąż obowiązuje, więc posłowie nie mogli zostać skazani 20 grudnia. Mówił o tym m.in. poseł PiS Jacek Sasin: "Stan faktyczny jest taki, że jest ułaskawienie, czyli w świetle prawa są niewinni". Posłanka PiS Anna Kwiecień napisała na platformie X, że "oni" 9 stycznia "wtargnęli do Pałacu Prezydenckiego i aresztowali niewinnych Posłów".
W tej narracji pojawiają się nawet oskarżenia o "uprowadzenie posłów". W dniu ich zatrzymania rzecznik PiS Rafał Bochenek napisał: "To co dzisiaj robi władza Tuska i Hołowni wobec pełnoprawnych posłów Kamińskiego i Wąsika to nielegalne uprowadzenie i złamanie wszelkich reguł demokratycznych". Wtórował mu Przemysław Czarnek, który 10 stycznia stwierdził, że Donald Tusk "nakazał swoim ludziom, dziczy swojej, uprowadzenie posłów z Pałacu Prezydenckiego".
W Konkret24 wyjaśnialiśmy: argument o "aresztowaniu posłów mających immunitet" jest nietrafiony, bo posłowie skazani prawomocnym wyrokiem sądu tracą mandaty poselskie, a tym samym immunitet. Prawnicy, z którymi rozmawiał Konkret24, są zgodni, że Kamiński i Wąsik stracili mandaty poselskie 20 grudnia 2023 roku, czyli w dniu wydania wyroku w ich sprawie. Nie byli już więc chronieni immunitetem w momencie zatrzymania.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Politycy PiS: "panowie Kamiński i Wąsik są nadal posłami". Nie, już nie są
Nieprawdziwe jest też twierdzenie, że dwaj politycy PiS są niewinni. I nie wpływa na to sposób interpretacji prezydenckiego aktu łaski, ponieważ ułaskawienie to nie to samo co uniewinnienie. Prezydent może pozbawić skazanego konsekwencji za czyn, np. kary więzienia, ale nie może go uniewinnić. Dlatego osoba ułaskawiona nadal jest uznawana za winną, choć nie odbywa kary. Uniewinnić może tylko sąd, wydając wobec oskarżonego wyrok uniewinniający.
Wreszcie posłowie nie zostali też "uprowadzeni". Według prawa karnego uprowadzić można tylko małoletniego poniżej lat 15 albo osobę nieporadną, a powszechnie ten termin jest synonimem "porwania". W przypadku polityków PiS nie ma o tym mowy, bo sąd wydał prawomocny wyrok pozbawienia wolności, po czym skierował do policji nakaz doprowadzenia skazanych do zakładu karnego. Policjanci wykonali więc wolę sądu.
Fałsz 7. Spisek autobusowy, czyli "autobus niby zepsuty"
Ten element tworzonego przez PiS mitu byłby nawet zabawny, gdyby nie fakt, że politycy PiS mówili o tym poważnie. A było tak: gdy policja zatrzymywała Kamińskiego i Wąsika, prezydenta Andrzeja Dudy nie było w pałacu, ponieważ spotykał się w Belwederze z liderką białoruskiej opozycji Swiatłaną Cichanouską. Po otrzymaniu informacji o wydarzeniach w pałacu, prezydent chciał tam wrócić, lecz główny wyjazd z Belwederu akurat zablokował autobus komunikacji miejskiej nr 180. Prezydencka kolumna musiała przejechać chodnikiem, co opóźniło interwencję Andrzeja Dudy i doprowadziło do powstania przekazu o "spisku autobusowym", w myśl którego "zastawienie" drogi prezydentowi było działaniem celowym.
Taka sugestia padła w relacji prezydenckiego ministra Wojciecha Kolarskiego, który towarzyszył głowie państwa i wspominał tę sytuację: "Gdy tylko prezydent dowiedział się telefonicznie od szefowej kancelarii prezydenta Grażyny Ignaczak-Bandych o tym, że ministrowie Kamiński i Wąsik zostali zatrzymani, zdecydował o natychmiastowym powrocie. Tyle że przez dłuższy czas nie mogliśmy opuścić Belwederu, bo wyjazd blokował autobus miejski stojący na światłach awaryjnych". Po czym dodał: "Jestem przekonany, że to była celowa akcja". Sama szefowa kancelarii też mówiła w TV Trwam, że "to chyba nie przypadek". A prezes PiS Jarosław Kaczyński przed aresztem na warszawskim Grochowie stwierdził: "Zastawienie autobusem, niby zepsutym, wyjazdu z Belwederu, to już jest sytuacja wyjątkowo wręcz skandaliczna".
Do tej teorii spiskowej odniósł się prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Wyjaśnił, że "to była po prostu zwykła awaria". "Mamy olbrzymie mrozy, niestety awarie się zdarzają. Jest monitoring, opis całej sytuacji, w momencie kiedy autobus się zepsuł, były natychmiast poinformowane policja i SOP" - tłumaczył 10 stycznia. Rzeczniczka stołecznego ratusza Monika Beuth wyjaśniała w TVN Warszawa: "Nie ma żadnej podstawy, żeby twierdzić, że doszło do jakiekolwiek celowego blokowania wyjazdu. Doszło do awarii układu hamulcowego w autobusie, który zatrzymał się na światłach i nie mógł ruszyć. To jedna z licznych awarii technicznych, które mają miejsce w Warszawie przy okazji takich mrozów i takiej pogody. Nieprawdziwe jest sugerowanie, że to celowe działanie kierowcy, ratusza czy kogoś innego".
Zresztą świadkiem tego, że "spisek autobusowy" to wydumana teza, jest Bartosz Chyż z Konkret24. Nasz kolega przypadkiem akurat tym autobusem wracał z pracy. "Autentycznie autobus 180 się rozkraczył przed brama Belwederu, jechałem nim" - napisał na platformie X, komentując spekulacje minister Ignaczak-Bandych. Dopytywany, jak to wyglądało od środka, odpisał: "Wsiadłem na Wiertniczej o 18.47. Na wysokości Belwederu byliśmy pewnie 20 minut później, mogła to być ok. 19.10. Autobus po prostu stanął, centralnie przed bramą, kierowca otworzył drzwi, nic nie powiedział. Od razu wysiadłem (mogłem nie słyszeć) i poszedłem na przystanek". Nasz redakcyjny kolega pytany, czy widział kolumnę aut, która próbowała wyjechać sprzed Belwederu, odpowiada: - Nie, auta były zaparkowane po bokach placu. Nikt do wyjazdu się nie szykował. To było około 19.10, więc spotkanie jeszcze trwało.
W jego ocenie sytuacja wyglądała na typową awarię.
Ekspert: "Szuka się słów emocjonalnych, oddziałujących na emocje"
Doktor Mirosław Oczkoś ocenia, że polityczny mit wokół sprawy Kamińskiego i Wąsika jest dopiero kształtowany i rozwijany. Jego zdaniem politykom PiS trudno będzie jednak zbudować duży mit na wzór smoleńskiego, bo Kamiński i Wąsik w końcu wyjdą z więzienia. - Ponadto niektóre sformułowania są przestrzelone, a tym samym niefortunne dla autorów, na przykład słowo "uprowadzeni". Nikt raczej tego nie będzie widział w ten sposób - tłumaczy dr Oczkoś. - Większe szanse przebicia jako składowa tego mitu mają "atak policji" czy "wtargnięcie policji". Tak samo fraza "skazani za walkę z korupcją" jest bardziej przyswajalna, szczególnie dla osób, które nie lubią wchodzić w meandry i szczegóły. A to jest komunikat, że skoro ich skazano za walkę z korupcją, to znaczy, że skazali ich ci, z którymi oni walczyli. Natomiast cała ta narracja nie przyjęła się jeszcze poza grupą docelową, czyli wyznawcami PiS-u - analizuje ekspert. I dodaje:
Generalnie widać, że szuka się słów emocjonalnych, oddziałujących na emocje, które w zestawieniu ze sobą mają wywołać konkretny efekt. Wokół tej sprawy naprawdę dużo się mówi i pisze, więc żeby się przebić, musi się pojawić coś szokującego. Tak jak to działa w przypadku tabloidów.
Pytany o powody tworzenia mitu wokół zatrzymania polityków PiS, dr Mirosław Oczkoś odpowiada: - To jest element planu "chaos plus", czyli obrzydzania rządu Tuska jak tylko się da. Celem jest zwarcie szeregów. Kaczyński robił to już w przeszłości: przegraliśmy wybory, zwieramy szyki i przetrzymamy w opozycji najtrudniejsze chwile, a przy okazji sprawdzimy, kto jest wierny. Na razie dało im to trochę paliwa politycznego, bo zrobili sobie znaczki, wpinki, plakaty. A pamiętajmy, że oni nie walczą o oswobodzenie Kamińskiego i Wąsika, tylko o to, żeby najwierniejsi zostali z nimi do wyborów samorządowych.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24