Miesiące po kampanii samorządowej premierowi przypomina się niekorzystne rozstrzygnięcia sądu w sprawie jego wypowiedzi z tego okresu. Jednak często posługuje się przy tym określeniami nie odpowiadającymi faktom. Mateusz Morawiecki nie został "za kłamstwo skazany". W rzeczywistości nakazano mu sprostować nieprawdziwe wypowiedzi. I nie wyrokami, a postanowieniami.
Choć od wyborów samorządowych minęły już ponad dwa miesiące, w mediach społecznościowych wciąż pojawiają się wpisy nawiązujące do tematu "wyroków Morawieckiego". Internauci przypominają i wypominają premierowi prowadzone w trybie wyborczym postępowania, które skończyły się niekorzystnymi dla niego rozstrzygnięciami. Jednak część z krytykujących posługuje się przy tym sformułowaniami, jakoby kończyły się one "wyrokami za kłamstwa".
"#Morawiecki ma 2 wyroki i łże dalej",
"2 wyroki sądowe, dla M.Morawieckiego za mówienie nieprawdy",
"facet ma dwa wyroki za kłamstwo", piszą internauci.
Część z osób pisze także o skazaniu premiera Morawieckiego:
"dwukrotnie skazany za publiczne kłamstwo",
"Zostanie w historii jako pierwszy premier skazany za kłamstwo",
"Premier Morawiecki, dwukrotnie skazany przez sąd za kłamstwa".
Nie wyroki, a postanowienia
Choć w rozumieniu potocznym stwierdzenia takie jak "wyrok" czy "skazanie" pojawiają się w dyskusjach, tak nie odpowiadają one literze polskiego prawa i w związku z tym - konkretnym rozstrzygnięciom w sprawach dotyczących Mateusza Morawieckiego. Twierdzenie, że premier "został skazany" bądź "ma wyroki" jest niezgodne ze stanem faktycznym.
Postępowania w stosunku do premiera wszczynane były w trybie wyborczym na wnioski Koalicji Obywatelskiej i Jacka Majchrowskiego, prezydenta Krakowa. Toczyły się w trybie nieprocesowym (tzw. "nieprocesie"), do którego odsyła art. 111 §2 i następne kodeksu wyborczego. Jest to tryb znany także z życia codziennego, np. ze spraw o stwierdzenie zgonu, o ubezwłasnowolnienie, związanych z prawem rodzinnym, opiekuńczym i kurateli (np. wyjątkowo delikatnych: z zakresu stosunków między rodzicami a dziećmi), z zakresu prawa rzeczowego (jak choćby stwierdzanie zasiedzenia) i innych wskazanych w kodeksie postępowania cywilnego oraz tych pozakodeksowych.
W nieprocesie nie ma stron, a są uczestnicy. Wszczyna się go na wniosek i co do zasady nie ma w nim rozpraw. Charakteryzuje go też to, że kończy się tylko i wyłącznie postanowieniami, a nie wyrokami czy nakazami zapłaty, znanymi z procesów. I to właśnie postanowienia zapadły w sprawach dotyczących wypowiedzi premiera Morawieckiego
Przepis kodeksu wyborczego, stanowiący podstawę prawną takich orzeczeń brzmi:
"Art 111 § 1. Jeżeli rozpowszechniane (...) materiały wyborcze, w szczególności plakaty, ulotki i hasła, a także wypowiedzi lub inne formy prowadzonej agitacji wyborczej, zawierają informacje nieprawdziwe, kandydat lub pełnomocnik wyborczy zainteresowanego komitetu wyborczego ma prawo wnieść do sądu okręgowego wniosek o wydanie orzeczenia:
1) zakazu rozpowszechniania takich informacji
(...)
3) nakazania sprostowania takich informacji (...)" (pogrubienie autora).
Tego typu regulacje, zdaniem Trybunału Konstytucyjnego, mają w założeniu zagwarantować uczciwość kampanii wyborczej. Tzn. kampanię taką, w której wyborcy mogą możliwie swobodnie formować swoją wolę. Umożliwić to ma "dostęp do zgodnych z prawdą informacji o sprawach publicznych i o kandydatach". Zdaniem Sądu Najwyższego, owym regulacjom przyświeca cel zagwarantowania "nie tylko proceduralnej, ale i materialnej wolności wyboru, która może być zakłócona w razie sugestywnego (przy użyciu wszelkich form propagandy i agitacji) przedstawiania nieprawdziwych stanów i zdarzeń".
W komentarzu do kodeksu wyborczego pod redakcją prof. Banaszaka można przeczytać, że art. 111 §1 i następne znajduje zastosowanie, gdy w materiałach wyborczych znajdą się nieprawdziwe informacje na temat programu wyborczego czy osoby kandydata, które mogą go zdyskwalifikować w oczach wyborców. Wyliczone rozstrzygnięcia mają na celu ewentualne szybkie naprawienie tego typu niezdrowej sytuacji, w interesie wyborców.
Tym bardziej nie skazanie
"Wyrok skazujący" to pojęcie wzięte ze sfery prawa karnego. Kodeks wyborczy rzeczywiście ma cały dział dotyczący przepisów karnych (Dział IX), w postępowaniu w związku z którymi stosuje się przepisy postępowania karnego. Jednak art. 111 regulujący konsekwencje nieprawdziwych wypowiedzi, które padają w kampanii, reguluje kodeks postępowania cywilnego - ustawa nie znająca wyroków, a tym bardziej postanowień "skazujących" (co do meritum, sąd może rzeczywiście "skazać" na grzywnę za niestawiennictwo uczestnika postępowania cywilnego).
W wydanych postanowieniach premierowi nakazano sprostować informacje oraz w przypadku sprawy krakowskiej dodatkowo zakazano dalszego rozpowszechniania wypowiedzi.
Wypowiedź nieprawdziwa
Zastosowanie regulacji z art. 111 kodeksu wyborczego miało miejsce w przypadku dwóch wystąpień premiera z jesieni 2018. W jednym z nich, 15 września w Świebodzinie, stwierdził on, że "przez osiem lat wydali (rząd koalicji PO i PSL - red.) 5 mld zł na drogi lokalne. To jest tyle, ile my (rząd PiS - red.) wydajemy w ciągu jednego do półtora roku".
Sąd Apelacyjny w Warszawie 26 września 2018 r. postanowił, że zobowiązuje premiera Morawieckiego do
"opublikowania w ciągu 48 godzin (...) oświadczenia o następującej treści: 'Nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie w dniu 15 września 2018 r., podczas wiecu wyborczego Komitetu Wyborczego Prawo i Sprawiedliwość w Świebodzinie, że w ciągu jednego do półtora roku wydawana jest przez nas większa suma na drogi lokalne niż za czasów koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego w ciągu 8 lat'".
Sąd Apelacyjny podzielił stanowisko wnioskodawców - Komitetu Wyborczego Koalicji Obywatelskiej, jakoby wypowiedź premiera dawała się zweryfikować w kategoriach prawdy i fałszu. I stwierdził, że była nieprawdziwa. W uzasadnieniu Sąd Apelacyjny zwrócił uwagę, że kluczowym momentem zażalenia strony wnioskującej był ten dotyczący rozróżnienia między informacją a oceną.
"Wnioskodawca w niniejszym postępowaniu dowiódł, iż inkryminowana wypowiedź zawiera informacje nieprawdziwe, mogące w odbiorze przeciętnego wyborcy kształtować obraz rzeczywistości niezgodnej z prawdą", można przeczytać w treści orzeczenia. "Zwłaszcza, że zawiera określone dane liczbowe", podkreślił sąd.
Informacja, nie opinia
By sąd orzekł wnioskowane nakazy, art. 111 kw domaga się możliwości rozstrzygnięcia, czy kwestionowana przez wnioskodawców wypowiedź jest prawdziwa, czy fałszywa. Przyjmuje się, że właśnie ten przymiot odróżnia informację od oceny: informacja zawierałaby dane, które da się odnieść do faktów.
Zastosowanie w przepisie pojęcia "informacji" zamiast suchego "faktu", miało zdaniem części doktryny, pozwolić skuteczniej chronić rzetelność wiadomości pojawiających się w trakcie kampanii wyborczej. W komentarzu prof. Banaszaka można przeczytać na ten temat następujący passus: "Dla wielu definicji informacji wspólne jest to, że akcentują one dwa elementy. Po pierwsze informacje zawierają dane istotne w procesie komunikacji interpersonalnej, a po drugie ich celem jest wywołanie u odbiorcy określonych reakcji, powstanie określonych ocen itp.".
Zwraca się tam też uwagę, że Europejski Trybunał Praw Człowieka w 2005 roku w sprawie Turhan przeciwko Turcji stwierdził, że "Jednak, nawet jeśli wypowiedź jest sądem ocennym, można rozważać, czy doszło do naruszenia, jeśli istnieją fakty pozwalające na kwestionowanie sądów ocennych, a sąd ocenny może przekraczać dopuszczalne granice, jeśli brak jest podstaw faktycznych na ich poparcie".
Zakaz rozpowszechniania nieprawdziwych informacji
Druga sprawa dotycząca wypowiedzi premiera Morawieckiego, na wniosek prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, dotyczyła słów jakoby ci, którzy rządzili Krakowem, "nie zrobili nic lub prawie nic" na rzecz poprawy jakości powietrza w mieście.
Sąd Apelacyjny 30 października postanowił:
"I. zakazać uczestnikowi M. M. (2) rozpowszechniania nieprawdziwych informacji o rzekomym braku działań prezydenta miasta K. J. M., na rzecz poprawy jakości powietrza w K.;
II. nakazać uczestnikowi M. M. (2) sprostowanie nieprawdziwych informacji, w terminie nie późniejszym niż 48 godzin od dnia wydania postanowienia przez Sąd, poprzez opublikowanie (...) oświadczenia o następującej treści: „Nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie w dniu 14 października 2018 r. podczas spotkania wyborczego komitetu wyborczego (...) w K. o braku działań prezydenta Miasta K. J. M. na rzecz poprawy jakości powietrza w K. M. M. (2), Prezes Rady Ministrów”".
W tym przypadku Sąd Apelacyjny stwierdził, że za ocennym charakterem wypowiedzi premiera nie może przemawiać to, że "brak w niej odniesienia do konkretnych wydarzeń, sprawdzonych informacji czy danych liczbowych". To czy wypowiedź jest ogólnikowa czy nie, nie ma znaczenia dla stosowania art. 111. To, że poprzednicy "nie zrobili nic" daje się bez wątpliwości, mimo ogólnikowości, zweryfikować.
Sprawa była trudniejsza w przypadku wypowiedzi, jakoby "nie zrobili prawie nic". Sąd przedstawił tu interesującą argumentację: gdyby było tak, że premier najpierw przedstawił działania władz Krakowa - zreferował odpowiednie fakty, a potem porównał je do działań kandydatki PiS-u na urząd prezydent Krakowa, oceniając te pierwsze w świetle drugich krytycznie - wypowiedź "zrobili prawie nic" mieściłaby się w ramach pojęcia "oceny". Sugerowałoby to, że: chociaż istniały możliwości, władze Krakowa nie wykorzystały ich.
Jednak premier Morawiecki nie wskazał faktów, nie pokazał, że było pole do działania, którego zaniechano. Polityk nie dokonywał wartościowania dwóch działań. W takiej sytuacji:
"Tej treści wypowiedź poddaje się, w ocenie Sądu II instancji, kontroli pod względem jej prawdziwości. Odnosi się do sytuacji, zjawiska weryfikowalnego przy użyciu kryterium prawda/fałsz. Z samego faktu, że określenie "prawie nic" nie jest ostre nie wynika przecież, że nie ma możliwości kwalifikacji, czy podana informacja jest prawdziwa czy też nie. Podkreślenia wymaga, że uczestnik nie stwierdził, że można było zrobić więcej, że w tym warunkach ktoś zrobiłby więcej – co byłoby oceną. Stwierdził jednoznacznie, że nie zrobiono „nic lub prawie nic”", można przeczytać w treści orzeczenia.
Mając na uwadze wszystko co powyżej trzeba stwierdzić, że nieprawdą jest, że Mateusz Morawiecki ma "wyroki za kłamstwo".
Uniemożliwianie rzeczowej debaty
Warto przytoczyć końcowe przemyślenia Sądu Apelacyjnego w Krakowie:
"Stosowanie w dyskusji publicznej sformułowań uogólnionych utrudnia ich falsyfikację. Duży stopień ogólności wypowiedzi czyni wątpliwym możliwość wykazania fałszywości twierdzenia lub błędności hipotezy w procesie ich sprawdzania. Ogólna wypowiedź wieloznaczna i nieostra, nie odnosząca się do konkretów, przypisująca konkurentowi działania (czynienie lub zaniechanie) o negatywnym zabarwieniu, z natury rzeczy nie opiera się na żadnej prawdzie. Taki sposób wypowiedzi prowadzi do rozmycia granic pomiędzy dozwolonymi i niedozwolonymi racjami perswazyjnymi.
Nie sposób uznać za dopuszczalne wykorzystywanie nadmiernego uogólnienia w dyskursie publicznym. Prowadzi bowiem do tego, że – w zależności od własnego interesu – uzasadnia się twierdzenia wątpliwe, przy równoczesnym utrudnieniu rzeczowej dyskusji ze stawianymi tezami i trudnościami w wykazywaniu nieprawdziwości podanej, ogólnej informacji.
Za naganne uznać należy korzystanie z tego rodzaju wypowiedzi jako uniemożliwiającej przeprowadzenie rzeczowej debaty. W szczególności, jeżeli korzystanie ze sformułowań uogólnionych połączone jest z następczą argumentacją, iż wypowiedź miała charakter jedynie opinii – co ma prowadzić do niemożności podjęcia obrony przez podmiot dotknięty tego rodzaju praktyką."
Autor: Oskar Breymeyer-Darski / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock