"Misje obserwacyjne przy wyborach to coś normalnego"? Tak, jeśli są powody

Źródło:
Konkret24
Cimoszewicz o apelach ws. kontroli OBWE: to jest sygnał, że wszyscy są zaniepokojeni, czy wybory będą uczciwe
Cimoszewicz o apelach ws. kontroli OBWE: to jest sygnał, że wszyscy są zaniepokojeni, czy wybory będą uczciweTVN24
wideo 2/5
Cimoszewicz o apelach ws. kontroli OBWE: to jest sygnał, że wszyscy są zaniepokojeni, czy wybory będą uczciweTVN24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości przyjęli teraz narrację, że misje obserwacyjne wyborów to całkowicie normalna sytuacja, dlatego nie ma co przejmować się wezwaniem Parlamentu Europejskiego do wysłania takiej misji do Polski. Wcześniej zaś dyskredytowano tę rezolucję i potrzebę obecności w kraju przedstawicieli OBWE podczas jesiennego głosowania do Sejmu i Senatu. Wokół misji obserwacyjnej, która będzie sprawdzać przebieg wyborów w Polsce, narosło sporo niejasności. Tłumaczymy więc, kto może przyjechać do Polski je obserwować i jak taki proces przebiega.

We wtorek 11 lipca Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której skrytykował powołanie w Polsce komisji weryfikacyjnej do spraw wpływów rosyjskich, nazywanej "lex Tusk", oraz nowelizację polskiego Kodeksu wyborczego. Zaapelował też do Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) o zorganizowanie "pełnowymiarowej misji obserwacyjnej wyborów na nadchodzące wybory parlamentarne w Polsce". Za przyjęciem rezolucji byli europosłowie Platformy Obywatelskiej, Polski 2050 i Lewicy. Eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu, a europosłowie PiS byli przeciwko.

Już w trakcie debaty nad rezolucją, a także po jej przyjęciu, politycy PiS krytykowali europosłów za ich decyzję. "Parlament Europejski, domagając się misji obserwacyjnej OBWE w Polsce, rozpoczął nowy etap w pisaniu czarnej legendy o naszym kraju. Organizacja skupiająca takie kraje jak Kazachstan, Turkmenistan, Tadżykistan czy Uzbekistan będzie nadzorować demokratyczne procesy w Polsce. Tego nie wymyśliłby nawet Monty Python, ale jak widać w Parlamencie Europejskim nie ma granic absurdu, których nie można przekroczyć" - mówiła po głosowaniu Izabela Kloc, europosłanka PiS, w rozmowie z PAP.

Poseł PiS Radosław Fogiel w "Rozmowie Piaseckiego" na antenie TVN24 zarzucał autorom rezolucji, że "w większości nie mają zielonego pojęcia, jak wygląda sytuacja w Polsce" i "nie wiedzą, że są wpuszczani w maliny przez naszych kolegów z opozycji". "Parlament Europejski jest ciałem politycznym i w związku z tym wydaje z siebie oświadczenia polityczne. My nie jesteśmy w żaden sposób nimi związani" - twierdził dzień po głosowaniu w europarlamencie.

Od "pisania czarnej legendy" do "nie ma żadnego problemu"

Poseł opozycji, Michał Gramatyka z Polski 2050, 12 lipca na antenie Polskiego Radia 24 przekonywał jednak, że "misje obserwacyjne przy wyborach to jest coś normalnego w nowoczesnych systemach". "Przecież polskie posłanki i polscy posłowie jeżdżą na misje obserwacyjne wyborów na przykład do Mołdawii albo do innych krajów Unii Europejskiej i spoza Unii Europejskiej. Oni też tam coś robią, prawda? Obserwują proces wyborczy. No to dlaczego inne reguły miałyby dotyczyć Polski?" - pytał.

Narrację o tym, że misja obserwacyjna przy wyborach "to coś normalnego", przejęli w następnych dniach także politycy PiS. Przestali twierdzić, że Parlament Europejski "nie ma granic absurdu, których nie można przekroczyć" i "wydaje z siebie oświadczenia polityczne", a zaczęli mówić, tak jak 16 lipca minister z kancelarii premiera Łukasz Schreiber w Polsat News, że "co do samej misji OBWE, w tym to nie ma nic jakby strasznego, dziwnego ani czegoś, co nas powinno niepokoić. Przypominam, że przy ostatnich wyborach w Stanach Zjednoczonych też była misja OBWE, nawet Polka stała na jej czele. To nie ma żadnego znaczenia, my nie mamy nic do ukrycia".

Wtórowała mu tego samego dnia posłanka PiS Mirosława Stachowiak-Różecka, która w "Kawie na ławie" w TVN24 stwierdziła, że "nie ma żadnego problemu z tym, że przyjedzie tutaj prawda jakaś reprezentacja i będzie badać rzetelność naszych wyborów. My nie mamy się czego wstydzić. (...) Chce OBWE przyjechać sprawdzać wybory - lepiej dla wyborów, lepiej dla Polaków, będą pewniejsi, że wszystko z tym w porządku. Nie mamy z tym problemu".

Nawet sam Radosław Fogiel, który dzień po przyjęciu rezolucji mówił, że Polska nie jest w żaden sposób związana "oświadczeniami politycznymi" Parlamentu Europejskiego, 16 lipca w rozmowie z PAP stwierdził, że "w samej idei obserwacji wyborów nie ma nic złego. Wprost przeciwnie, im więcej otwartości, przejrzystości w procesie wyborczym, tym lepiej dla demokracji. Dość powiedzieć, że OBWE, w tym również Zgromadzenie Parlamentarne OBWE, gdzie mam zaszczyt być członkiem polskiej delegacji, bardzo często obserwuje wybory w różnych krajach. Obserwowaliśmy je również jesienią zeszłego roku w Stanach Zjednoczonych, co dowodzi, że w bardzo wielu krajach te misje są prowadzone i nie ma w tym nic nadzwyczajnego".

Sprawdziliśmy więc, jak wygląda proces decydowania o wysłaniu misji obserwacyjnej wyborów i czy rzeczywiście "nie ma w tym nic jakby strasznego, dziwnego ani czegoś, co nas powinno niepokoić".

Trzy rodzaje misji obserwacyjnych OBWE

Najważniejszą organizacją odpowiedzialną za międzynarodową obserwację wyborów jest wspomniana w rezolucji europarlamentu Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. To ona może wysyłać misje obserwacyjne do krajów Unii Europejskiej. Sama Unia również wysyła swoje misje, ale tylko do państw, w których nie działa OBWE. To dlatego europosłowie zwrócili się właśnie do tej organizacji z apelem o wysłanie pełnowymiarowej misji do Polski. Poza OBWE i Unią misje obserwacyjne mogą wysyłać także np. parlamenty poszczególnych krajów lub organizacje pozarządowe, takie jak amerykańskie National Democratic Institute (NDI) lub International Republican Institute (IRI). Te dwie organizacje często organizują wspólne misje obserwowania wyborów na świecie.

W kalendarzu na stronie OBWE zapisano, że w 2022 roku w krajach członkowskich organizacji odbyło się 19 różnych wyborów. Misje obserwacyjne zostały wysłane do sześciu z nich: dwie do krajów UE (Bułgarii i Węgier) oraz cztery do krajów spoza UE (Bośni i Hercegowiny, Kazachstanu, Serbii i Stanów Zjednoczonych).

Wysłanie sześciu misji obserwacyjnych w 2022 roku nie oznacza jednak, że reszta wyborów nie zainteresowała OBWE. Wręcz przeciwnie: do 18 z 19 krajów wysłano wcześniej tzw. misję oceny potrzeb (ang. needs assessment mission). To początkowy etap decydujący o wysłaniu przyszłej misji obserwacyjnej: członkowie takiej misji, najczęściej pracownicy Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka w Warszawie (ODIHR), przyjeżdżają do danego kraju kilka miesięcy przed wyborami i spotykają się z przedstawicielami różnych instytucji, m.in. politykami, dziennikarzami lub członkami organizacji pozarządowych. Na tej podstawie oceniają m.in. zaufanie publiczne do procesu wyborczego, pluralizm polityczny, przejrzystość procesu wyborczego, pluralizm środowiska medialnego czy poszanowanie podstawowych wolności wyborczych.

Członkowie misji oceny potrzeb na podstawie tych kryteriów decydują następnie o wysłaniu jednego z trzech rodzajów misji obserwacyjnych organizowanych przez OBWE. Są to: misja obserwacyjna ("pełnoskalowa", jak nazwał ją Parlament Europejski, z ang. election observation mission), ograniczona misja obserwacyjna (ang. limited election observation mission) i misja oceny wyborów (ang. election assessment mission).

"Pełnoskalową" misję obserwacyjną wysyła się, jeśli członkowie wcześniejszej misji oceny potrzeb stwierdzą, że zaufanie do administracji wyborczej i samego przebiegu wyborów jest ograniczone, czyli mają zastrzeżenia do niektórych elementów krajobrazu wyborczego. Jak tłumaczy OBWE, członkowie takiej misji wysłani do kraju na sześć-osiem miesięcy przed wyborami "śledzą wszystkie kluczowe aspekty procesu wyborczego", m.in. rejestrację kandydatów i wyborców, kampanię wyborczą, rolę mediów (w tym kompleksowy monitoring mediów), a w dniu wyborów sam proces głosowania, liczenia głosów, ogłaszania wyników, a także powyborcze skargi i odwołania.

Ograniczona misja obserwacyjna jest wysyłana tam, gdzie członkowie misji oceny potrzeb stwierdzili, że "poważne i powszechne problemy w dniu wyborów na poziomie lokali wyborczych są mało prawdopodobne, ale obserwacja całego długoterminowego procesu jest konieczna". W tym celu do stolicy kraju wysyła się główny zespół analityków, a mniejsze zespoły obserwatorów, tzw. zespoły długoterminowe, udają się do poszczególnych regionów i tam m.in. monitorują media pod kątem relacjonowania kampanii wyborczej. W tej misji mniejszy nacisk kładziony jest na obserwację samego dnia wyborów, np. pracy komisji wyborczych, a większy na długoterminowe otoczenie wyborów, czyli np. wcześniejsze zmiany prawa wyborczego lub relacje mediów.

Jeszcze niższym poziomem jest misja oceny wyborów. Jest ona wysyłana przez OBWE wtedy, kiedy na wcześniejszym etapie oceniono, że całościowy przebieg wyborów budzi zaufanie, ale są konkretne elementy, które należy obserwować. Mogą to być np. ramy prawne dotyczące wyborów, środowisko medialne, prawa mniejszości, finansowanie kampanii, wykorzystanie nowych technologii w procesach głosowania i liczenia głosów lub rozstrzyganie sporów wyborczych. Taka misja jest mniej liczna, w jej składzie nie ma deputowanych do ZP OBWE i ZP RE, trwa krócej, a w raporcie końcowym skupia się wyłącznie na opisaniu wniosków z obserwacji konkretnych elementów, nie zaś całego procesu wyborczego.

OBWE rekomenduje w Polsce misję ograniczoną

To rozróżnienie jest szczególnie istotne w związku z rezolucją Parlamentu Europejskiego, który zaapelował o "pełnoskalową" misję obserwacyjną w Polsce. Mianowicie misja oceny potrzeb (ang. needs assessment mission) gościła już w Polsce w maju tego roku i oceniła, że podczas nadchodzących wyborów konieczne będzie wysłanie do Polski ograniczonej misji obserwacyjnej (ang. limited election observation mission). Oznacza to, że pracownicy ODIHR mieli zastrzeżenia do sytuacji przedwyborczej w Polsce, ale dotyczące ogólnego krajobrazu przedwyborczego, a nie potencjalnych nieprawidłowości w dniu wyborów.

Swoje zastrzeżenia wymienili w raporcie: "Odnotowano ogólne zaufanie do postępowania administracji wyborczej, chociaż rozmówcy zgłosili obawy związane z wdrażaniem ostatnich zmian w prawie wyborczym, w szczególności centralizacji rejestru wyborców na krótko przed wyborami. (...) Zwrócono również uwagę na relacje medialne z wyborów, skuteczność nadzoru nad finansowaniem kampanii wyborczej, możliwe nadużycia zasobów państwowych, w tym na szczeblu lokalnym, oraz rolę sądownictwa w rozstrzyganiu spraw wyborczych jako obszary budzące szczególne obawy".

Nie do końca prawdą jest więc, że "misje obserwacyjne przy wyborach to coś normalnego", "są prowadzone w bardzo wielu krajach" i "nie ma w tym nic nadzwyczajnego". Żeby OBWE wysłało misję obserwacyjną, "pełnoskalową" czy ograniczoną, wysłannicy organizacji do danego kraju muszą mieć zastrzeżenia do sytuacji przedwyborczej, a od ich ilości i powagi zależy typ wysyłanej misji.

Wystarczy powiedzieć, że w 2022 roku w większości przypadków OBWE wysłało tylko misję oceny wyborów, czyli najniższy format misji, w której ocenia się tylko pojedyncze elementy krajobrazu wyborczego. Ten typ misji wysyłano w większości do krajów unijnych: Łotwy, Francji, Słowenii i Włoch. Obserwatorów nie wysłano na wybory w Austrii, Holandii i Turkmenistanie (problemy logistyczne). Wspominana przez polityków PiS misja obserwacyjna na wybory w trakcie trwania kadencji (ang. midterms) w Stanach Zjednoczonych miała natomiast charakter ograniczony, a więc taki, jaki rekomenduje się obecnie na tegoroczne wybory w Polsce.

Podobnie w 2023 roku: na 18 wyborów w krajach OBWE organizacja wysłała "pełnoskalowe" misje obserwacyjne tylko do sześciu państw: Albanii, Bułgarii, Czarnogóry (prezydenckie i parlamentarne), Kazachstanu, Turcji i Uzbekistanu.

Posłanka Koalicji Obywatelskiej Agnieszka Pomaska, która wielokrotnie wyjeżdżała na misje obserwacyjne wyborów, w rozmowie z Konkret24 tłumaczy, że "ta obserwacja jest nie tylko po to, żeby obserwować dzień wyborów, ale po to, żeby posłowie ze wszystkich krajów OBWE zapoznali się w ogóle z sytuacją w Polsce. Temu służą zawsze trzy dni briefingów". - Więc ja się dziwię reakcji na tę rezolucję Parlamentu Europejskiego, ponieważ to zawsze kraj, który ma coś do ukrycia, boi się obserwacji wyborów. Generalnie moje doświadczenie jest takie, że kraje organizujące wybory starają się pokazać, że u nich jest wszystko okej, poza Węgrami. Na Węgrzech czuło się taką atmosferę, że nie wszyscy chcieli przyjść na te briefingi, nie chcieli być odsłuchiwani. Tam na przykład partia Fidesz czy telewizja publiczna nie pojawiła się na briefingach - wspomina.

Polscy parlamentarzyści na wszystkich obserwowanych wyborach

W misjach OBWE udział biorą m.in. posłowie, a konkretnie parlamentarzyści delegowani do Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE lub Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. W Polsce do ZP OBWE delegowanych jest 8 parlamentarzystów (6 posłów i 2 senatorów), a do ZP RE 12 parlamentarzystów (9 posłów i 3 senatorów). Na misje organizowane przez Parlament Europejski mogą natomiast wyjeżdżać europosłowie, a jeden z nich musi pełnić funkcję głównego obserwatora (ang. chief observer).

To właśnie ci polscy posłowie i senatorowie mogą wyjeżdżać na misje obserwacyjne. Jak mówił Michał Gramatyka, jeżdżą oni "na przykład do Mołdawii albo do innych krajów Unii Europejskiej i spoza Unii Europejskiej". To prawda. W 2022 roku OBWE wysłała sześć misji obserwacyjnych i we wszystkich brali udział polscy posłowie.

Na przykład wybory parlamentarne na Węgrzech w kwietniu 2022 obserwowała cała ósemka polskich parlamentarzystów z ZP OBWE: Rafał Adamczyk (Lewica), Barbara Bartuś (PiS), Grzegorz Bierecki (senator, PiS), Robert Dowhan (senator, KO), Joanna Lichocka (PiS), Agnieszka Pomaska (KO), Dariusz Rosati (KO) i Dariusz Stefaniuk (PiS).

Nawet na wyborach w Bułgarii polski parlament miał swoją przedstawicielkę mimo tego, że delegacja OBWE w tym samym czasie obserwowała wybory w Bośni i Hercegowinie. Z misją Rady Europy do Bułgarii pojechała mianowicie Mirosława Nykiel (KO).

W misjach obserwacyjnych w 2022 roku brali udział także z ramienia OBWE Agnieszka Soin (PiS), Radosław Fogiel (PiS), Kazimierz Kleina (senator, KO), Piotr Polak (PiS) i Jacek Włosowicz (senator, PiS), a z ramienia Rady Europy Aleksander Pociej (senator, KO) i Andrzej Szejna (Lewica).

Michał Gramatyka nie bez powodu wspomniał także Mołdawię, ponieważ na organizowane tam w 2021 roku przedterminowe wybory parlamentarne polski Sejm wysłał własną misję obserwacyjną. Dlatego poza polskimi delegatami do OBWE i RE (A. Pomaska, B. Bartuś, R. Fogiel, R. Kwiatkowski, J. Lichocka, K. Truskolaski) do Mołdawii pojechało również ośmiu posłów: Witold Czarnecki (PiS), Przemysław Drabek (PiS), Konrad Frysztak (KO), Tomasz Głogowski (KO), Wojciech Kossakowski (PiS), Andrzej Szlachta (PiS), Jan Szopiński (Lewica) i Piotr Zgorzelski (PSL-Koalicja Polska).

O tym, na czym polega praca parlamentarzystów podczas misji obserwacyjnych, mówi Agnieszka Pomaska, wiceprzewodnicząca delegacji do ZP OBWE. - Najpierw są trzy dni briefingów, czyli wysłuchań polityków różnych opcji czy przedstawicieli mediów. Potem jest obserwacja w dniu wyborów, zaczynająca się w momencie otwarcia lokali wyborczych. Wtedy wypełniamy szczegółowe ankiety z otwarcia lokali wyborczych i potem w ciągu dnia odwiedzamy od kilku do kilkunastu lokali wyborczych i też za każdym razem wypełniamy tam taką ankietę dotyczącą weryfikacji wyborców, tajności głosowania i tego, czy wszystko było przejrzyste. Na koniec są jeszcze ankiety z zamknięcia lokali. I naszym obowiązkiem jest zdanie tych ankiet - tłumaczy posłanka. - Następnego dnia po wyborach organizowana jest wstępna konferencja i przedstawia się wstępne konkluzje z tej obserwacji. Czyli na przykład informuje się o incydentach, czy o możliwych nieprawidłowościach. Potem wydawany jest raport końcowy, ale jego sporządzenie trwa jakiś czas, ponieważ w nim dodaje się również oceny od długoterminowych obserwatorów, którzy byli w kraju już przed wyborami - dodaje.

Autorka/Autor:Michał Istel

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Przemysław Drabek/Kancelaria Sejmu

Pozostałe wiadomości

Nie tylko politycy opozycji, ale i koalicji rządzącej zarzucają Włodzimierzowi Czarzastemu, że jego pomysł stosowania "weta marszałkowskiego" to "niekonstytucyjna zamrażarka". Prawnicy potwierdzają, że to może to budzić wątpliwości.

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Źródło:
Konkret24

Film przedstawiający rzekomo chińskie działo "strzelające 7 razy szybciej niż dźwięk" rozchodzi się w sieci - opublikował go na przykład poseł Konrad Berkowicz. Na uwagi, że to fake news, na razie nie zareagował. A wideo zostało wygenerowane przez AI i wpisuje się narrację chińskiej propagandy.

Chińskie działo "strzela 7 razy szybciej niż dźwięk"? To Berkowicz strzela kulą w płot

Chińskie działo "strzela 7 razy szybciej niż dźwięk"? To Berkowicz strzela kulą w płot

Źródło:
Konkret24

Większość kont wspierających ruch Donalda Trumpa działa w krajach muzułmańskich, głównie w Afryce i na Bliskim Wschodzie - taki wniosek miał wynikać z mapy krążącej w mediach społecznościowych. Tylko że widać na niej coś zupełnie innego.

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

Źródło:
Konkret24

Prezydent Francji pokazuje "odwróconą mapę Ukrainy" - drwią niektórzy polscy internauci. Podobny przekaz głosiła już rosyjska propaganda. Tymczasem Emmanuel Macron wcale nie zaliczył wpadki.

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Źródło:
Konkret24

Błękit metylenowy w sieci uchodzi za cudowny środek poprawiający pracę mózgu, zwalczający raka czy spowalniający starzenie. Sprawdzamy, co nauka o nim mówi i jakie zagrożenie niesie przyjmowanie tej substancji na własną rękę.

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

"Ciekawe, ile w tym prawdy" - zastanawiają się internauci, którzy przeczytali, że na chińskiej pustyni pod panelami słonecznymi wyrosła trawa, a do jej koszenia wykorzystuje się owce. Okazuje się, że prawdy jest całkiem sporo.

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Źródło:
Konkret24

Unia Europejska rzekomo chce wprowadzić nowe reguły i kary - tym razem wymierzone w kierowców za hamowanie silnikiem. Internauci oburzają się, ale nie mają racji. Chodzi o konkretne przypadki i to daleko od Europy. Wyjaśniamy.

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

Źródło:
Konkret24

Grok, model sztucznej inteligencji od Elona Muska przekonywał, że komory gazowe w obozach zagłady były "przeznaczone do dezynfekcji", ale po interwencji Muzeum Auschwitz-Birkenau zapewniał, że nie neguje Holokaustu. Anatomia działania modeli AI pokazuje, że należy podchodzić do nich z rezerwą.

Jak Grok neguje Holokaust i zaprzecza, że to robi. Dlaczego sztuczna inteligencja zmienia zdanie

Źródło:
Konkret24

Mimo ujawnienia, że obywatele Ukrainy odpowiedzialni za akty dywersji na kolei działali na zlecenie Rosji, to przez polską sieć przetaczają się przekazy o "ukraińskim sabotażu". Ma to dowodzić "ukraińskiej niewdzięczności". Pokazujemy, jak Rosjanie realizują ten efekt poboczny swoich działań i jak mu przeciwdziałać.

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Źródło:
Konkret24

"A kto będzie miał powyżej, zostanie rozstrzelany", "lewacki gulag" - pisali internauci w reakcji na krążący w sieci przekaz. Wzburzyły ich informacje o rzekomych surowych karach grożących za utrzymywanie zbyt wysokiej temperatury w mieszkaniach. Pomysłodawcą kar jakoby była Komisja Europejska. Skąd wzięły się te informacje i ile wspólnego mają z rzeczywistością.

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Źródło:
Konkret24

Czy poseł może pracować w instytucjach państwowych, w tym podległych rządowi? Politycy PiS twierdzą, że nie i podkreślają, że poseł Henryk Smolarz, który jednocześnie jest szefem Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, łamie prawo. Sprawdzamy.

"Poseł nie ma prawa pracować w państwowych instytucjach"? A gdzie może pracować

"Poseł nie ma prawa pracować w państwowych instytucjach"? A gdzie może pracować

Źródło:
Konkret24

Akty dywersji w Polsce błyskawicznie stały się narzędziem propagandy w Rosji i Białorusi. Obie machiny tworzą własne przekazy wokół wydarzeń w naszym kraju, by realizować wewnętrzne cele polityczne. Sprawdziliśmy z ekspertem, jak to robią i po co.

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

Źródło:
Konkret24

W sieci krążą doniesienia o szkodliwości fluoru. Możemy się natknąć na informacje o rzekomych chorobach, które czekają po umyciu zębów, czy wypiciu wody z kranu. Ile jest w nich prawdy? Eksperci ostrzegają przed takimi uproszczeniami.

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Źródło:
Konkret24

Jeszcze zanim premier Donald Tusk zapowiedział, że "dopadnie sprawców" aktu dywersji na kolei, w mediach społecznościowych wskazywano Ukraińców jako tych "sprawców". To kolejna taka kampania dezinformacji po głośnym, medialnym wydarzeniu.

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

Źródło:
Konkret24

Ujawnienie gwałtów, demaskowanie fałszu mediów i pokazywanie przestępstw imigrantów - za takie "przestępstwa" rzekomo był skazywany brytyjski aktywista Tommy Robinson, który uczestniczył w Marszu Niepodległości. A przynajmniej tak twierdzą prawicowi politycy. Wyjaśniamy, za co naprawdę pięciokrotnie trafiał do więzienia.

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak gość Tarczyńskiego łamał prawo

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak gość Tarczyńskiego łamał prawo

Źródło:
Konkret24

Historia śmierci pacjenta we Wrocławiu wywołała w sieci duże emocje. Pojawiły się twierdzenia, że do tragedii przyczyniła się słaba znajomość języka polskiego personelu medycznego. Przekaz ten powielali internauci, media i niektórzy prawicowi politycy. Sprawdziliśmy, co naprawdę wiadomo o tym zdarzeniu. Do sprawy odniosła się prokuratura.

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Źródło:
Konkret24

Zdjęcia dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości po polsku i białorusku wywołały w sieci gorącą dyskusję. Nie zabrakło komentarzy o "ukrainizacji Polski" i zagrożeniu "rozbiorami". Tymczasem stojące od lat tablice są efektem prawa chroniącego mniejszości narodowe i etniczne.

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

Źródło:
Konkret24

Szczepienie przeciw COVID-19 rzekomo zwiększa ryzyko zachorowania na raka, co potwierdzać ma koreańskie badanie - wynika z popularnych przekazów, powielanych przez niektórych prawicowych polityków. Publikacja nie potwierdza takiego wniosku, a zastosowana metodologia budzi spore wątpliwości.

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

Źródło:
Konkret24

Policjanci za pracę 11 listopada jakoby mieli dostać dodatkowe pieniądze - dwa tysiące złotych. Rzekomo ma to być "gratyfikacja" za utrudnianie Marszu Niepodległości w Warszawie i "przechwytywanie autokarów". Wyjaśniamy, jakie pieniądze i za co dostaną policjanci.

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Wpisy o tym, że mężczyzna, który uratował spadające dziecko, został pozwany i skazany za złamanie mu ręki, mają setki tysięcy wyświetleń. Jest co najmniej kilka powodów, dla których ta historia nie może być prawdziwa.

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

Źródło:
Konkret24

Internauci bulwersują się informacjami o rzekomym skandalu w szczecińskim oddziale ZUS. Pracująca tam Ukrainka jakoby miała opóźniać wydawanie decyzji o emeryturach. Tyle że kobieta wcale nie istnieje.

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marek Gróbarczyk pisze o "końcu budowy" i "wyrzuceniu do kosza" projektu terminala kontenerowego w Świnoujściu. Tymczasem resort infrastruktury i zarząd portu tłumaczą: w miejsce starego projektu ma powstać coś znacznie większego.

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Źródło:
Konkret24

Bywa, że mają problemy z odpowiedzią na pytanie, kto jest teraz papieżem. Nie potrafią wyjaśnić, dlaczego prezydent Ukrainy nie nosi garnituru. Zaprzeczają, że astronauci NASA utknęli w kosmosie. Najpopularniejsze chatboty - coraz częściej pytane o bieżące tematy - zmyślają i wprowadzają w błąd. Nie są to ich jedyne słabości, jeśli chodzi o newsy.

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki oraz politycy Prawa i Sprawiedliwości straszą, że rząd Donalda Tuska chce wprowadzić cenzurę w internecie - a sposobem na to ma być ustawa wdrażająca unijne regulacje. Lecz choć opozycja grzmi o "cenzorskich gilotynach", to zdaniem ekspertów ustawa właściwie nie zakaże niczego więcej, niż to, co już dziś jest zakazane.

Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Źródło:
Konkret24

Oburzenie, krytyka polskiego rządu i fala antyukraińskich komentarzy, w tym pełnych nienawiści - to reakcje na platformach społecznościowych na rozpowszechniane nagranie spod szpitala w Stalowej Woli. Co robili tam ukraińscy żołnierze? Tłumaczą starosta, szpital oraz resorty obrony i zdrowia.

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci notuje nagranie "dowodzące", jakoby Wołodymyr Zełenski kupił niedawno w USA ranczo warte 79 milionów dolarów. Historia wydaje się wiarygodna: są szczegóły, nazwiska i informacja na stronie pośrednika. Jednak kluczowe elementy opowieści zostały zmyślone, a "dowody" sfabrykowane.

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w sieci i setki tysięcy podań dalej osiągają wpisy o raporcie, który rzekomo ujawnia prawdę o związkach między szczepionkami a autyzmem. Przestrzegamy: został umiejętnie przygotowany właśnie po to, by go promować. Bazą są materiały wycofane za manipulacje, a w tle jest działalność Andrew Wakefielda, któremu udowodniono oszustwa.

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

Źródło:
TVN24+

Czy zaszczepieni przeciwko grypie rzeczywiście częściej na nią chorują niż niezaszczepieni? Nie. Takie błędne wnioski wyciągnięto z pewnych amerykańskich badań i rozpowszechnia się je teraz w polskiej sieci. Ekspert wyjaśnia słabości zarówno samego badania, jak i jego raportowania.

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Źródło:
Konkret24