"Misje obserwacyjne przy wyborach to coś normalnego"? Tak, jeśli są powody

Źródło:
Konkret24
Cimoszewicz o apelach ws. kontroli OBWE: to jest sygnał, że wszyscy są zaniepokojeni, czy wybory będą uczciwe
Cimoszewicz o apelach ws. kontroli OBWE: to jest sygnał, że wszyscy są zaniepokojeni, czy wybory będą uczciweTVN24
wideo 2/5
Cimoszewicz o apelach ws. kontroli OBWE: to jest sygnał, że wszyscy są zaniepokojeni, czy wybory będą uczciweTVN24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości przyjęli teraz narrację, że misje obserwacyjne wyborów to całkowicie normalna sytuacja, dlatego nie ma co przejmować się wezwaniem Parlamentu Europejskiego do wysłania takiej misji do Polski. Wcześniej zaś dyskredytowano tę rezolucję i potrzebę obecności w kraju przedstawicieli OBWE podczas jesiennego głosowania do Sejmu i Senatu. Wokół misji obserwacyjnej, która będzie sprawdzać przebieg wyborów w Polsce, narosło sporo niejasności. Tłumaczymy więc, kto może przyjechać do Polski je obserwować i jak taki proces przebiega.

We wtorek 11 lipca Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której skrytykował powołanie w Polsce komisji weryfikacyjnej do spraw wpływów rosyjskich, nazywanej "lex Tusk", oraz nowelizację polskiego Kodeksu wyborczego. Zaapelował też do Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) o zorganizowanie "pełnowymiarowej misji obserwacyjnej wyborów na nadchodzące wybory parlamentarne w Polsce". Za przyjęciem rezolucji byli europosłowie Platformy Obywatelskiej, Polski 2050 i Lewicy. Eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu, a europosłowie PiS byli przeciwko.

Już w trakcie debaty nad rezolucją, a także po jej przyjęciu, politycy PiS krytykowali europosłów za ich decyzję. "Parlament Europejski, domagając się misji obserwacyjnej OBWE w Polsce, rozpoczął nowy etap w pisaniu czarnej legendy o naszym kraju. Organizacja skupiająca takie kraje jak Kazachstan, Turkmenistan, Tadżykistan czy Uzbekistan będzie nadzorować demokratyczne procesy w Polsce. Tego nie wymyśliłby nawet Monty Python, ale jak widać w Parlamencie Europejskim nie ma granic absurdu, których nie można przekroczyć" - mówiła po głosowaniu Izabela Kloc, europosłanka PiS, w rozmowie z PAP.

Poseł PiS Radosław Fogiel w "Rozmowie Piaseckiego" na antenie TVN24 zarzucał autorom rezolucji, że "w większości nie mają zielonego pojęcia, jak wygląda sytuacja w Polsce" i "nie wiedzą, że są wpuszczani w maliny przez naszych kolegów z opozycji". "Parlament Europejski jest ciałem politycznym i w związku z tym wydaje z siebie oświadczenia polityczne. My nie jesteśmy w żaden sposób nimi związani" - twierdził dzień po głosowaniu w europarlamencie.

Od "pisania czarnej legendy" do "nie ma żadnego problemu"

Poseł opozycji, Michał Gramatyka z Polski 2050, 12 lipca na antenie Polskiego Radia 24 przekonywał jednak, że "misje obserwacyjne przy wyborach to jest coś normalnego w nowoczesnych systemach". "Przecież polskie posłanki i polscy posłowie jeżdżą na misje obserwacyjne wyborów na przykład do Mołdawii albo do innych krajów Unii Europejskiej i spoza Unii Europejskiej. Oni też tam coś robią, prawda? Obserwują proces wyborczy. No to dlaczego inne reguły miałyby dotyczyć Polski?" - pytał.

Narrację o tym, że misja obserwacyjna przy wyborach "to coś normalnego", przejęli w następnych dniach także politycy PiS. Przestali twierdzić, że Parlament Europejski "nie ma granic absurdu, których nie można przekroczyć" i "wydaje z siebie oświadczenia polityczne", a zaczęli mówić, tak jak 16 lipca minister z kancelarii premiera Łukasz Schreiber w Polsat News, że "co do samej misji OBWE, w tym to nie ma nic jakby strasznego, dziwnego ani czegoś, co nas powinno niepokoić. Przypominam, że przy ostatnich wyborach w Stanach Zjednoczonych też była misja OBWE, nawet Polka stała na jej czele. To nie ma żadnego znaczenia, my nie mamy nic do ukrycia".

Wtórowała mu tego samego dnia posłanka PiS Mirosława Stachowiak-Różecka, która w "Kawie na ławie" w TVN24 stwierdziła, że "nie ma żadnego problemu z tym, że przyjedzie tutaj prawda jakaś reprezentacja i będzie badać rzetelność naszych wyborów. My nie mamy się czego wstydzić. (...) Chce OBWE przyjechać sprawdzać wybory - lepiej dla wyborów, lepiej dla Polaków, będą pewniejsi, że wszystko z tym w porządku. Nie mamy z tym problemu".

Nawet sam Radosław Fogiel, który dzień po przyjęciu rezolucji mówił, że Polska nie jest w żaden sposób związana "oświadczeniami politycznymi" Parlamentu Europejskiego, 16 lipca w rozmowie z PAP stwierdził, że "w samej idei obserwacji wyborów nie ma nic złego. Wprost przeciwnie, im więcej otwartości, przejrzystości w procesie wyborczym, tym lepiej dla demokracji. Dość powiedzieć, że OBWE, w tym również Zgromadzenie Parlamentarne OBWE, gdzie mam zaszczyt być członkiem polskiej delegacji, bardzo często obserwuje wybory w różnych krajach. Obserwowaliśmy je również jesienią zeszłego roku w Stanach Zjednoczonych, co dowodzi, że w bardzo wielu krajach te misje są prowadzone i nie ma w tym nic nadzwyczajnego".

Sprawdziliśmy więc, jak wygląda proces decydowania o wysłaniu misji obserwacyjnej wyborów i czy rzeczywiście "nie ma w tym nic jakby strasznego, dziwnego ani czegoś, co nas powinno niepokoić".

Trzy rodzaje misji obserwacyjnych OBWE

Najważniejszą organizacją odpowiedzialną za międzynarodową obserwację wyborów jest wspomniana w rezolucji europarlamentu Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. To ona może wysyłać misje obserwacyjne do krajów Unii Europejskiej. Sama Unia również wysyła swoje misje, ale tylko do państw, w których nie działa OBWE. To dlatego europosłowie zwrócili się właśnie do tej organizacji z apelem o wysłanie pełnowymiarowej misji do Polski. Poza OBWE i Unią misje obserwacyjne mogą wysyłać także np. parlamenty poszczególnych krajów lub organizacje pozarządowe, takie jak amerykańskie National Democratic Institute (NDI) lub International Republican Institute (IRI). Te dwie organizacje często organizują wspólne misje obserwowania wyborów na świecie.

W kalendarzu na stronie OBWE zapisano, że w 2022 roku w krajach członkowskich organizacji odbyło się 19 różnych wyborów. Misje obserwacyjne zostały wysłane do sześciu z nich: dwie do krajów UE (Bułgarii i Węgier) oraz cztery do krajów spoza UE (Bośni i Hercegowiny, Kazachstanu, Serbii i Stanów Zjednoczonych).

Wysłanie sześciu misji obserwacyjnych w 2022 roku nie oznacza jednak, że reszta wyborów nie zainteresowała OBWE. Wręcz przeciwnie: do 18 z 19 krajów wysłano wcześniej tzw. misję oceny potrzeb (ang. needs assessment mission). To początkowy etap decydujący o wysłaniu przyszłej misji obserwacyjnej: członkowie takiej misji, najczęściej pracownicy Biura Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka w Warszawie (ODIHR), przyjeżdżają do danego kraju kilka miesięcy przed wyborami i spotykają się z przedstawicielami różnych instytucji, m.in. politykami, dziennikarzami lub członkami organizacji pozarządowych. Na tej podstawie oceniają m.in. zaufanie publiczne do procesu wyborczego, pluralizm polityczny, przejrzystość procesu wyborczego, pluralizm środowiska medialnego czy poszanowanie podstawowych wolności wyborczych.

Członkowie misji oceny potrzeb na podstawie tych kryteriów decydują następnie o wysłaniu jednego z trzech rodzajów misji obserwacyjnych organizowanych przez OBWE. Są to: misja obserwacyjna ("pełnoskalowa", jak nazwał ją Parlament Europejski, z ang. election observation mission), ograniczona misja obserwacyjna (ang. limited election observation mission) i misja oceny wyborów (ang. election assessment mission).

"Pełnoskalową" misję obserwacyjną wysyła się, jeśli członkowie wcześniejszej misji oceny potrzeb stwierdzą, że zaufanie do administracji wyborczej i samego przebiegu wyborów jest ograniczone, czyli mają zastrzeżenia do niektórych elementów krajobrazu wyborczego. Jak tłumaczy OBWE, członkowie takiej misji wysłani do kraju na sześć-osiem miesięcy przed wyborami "śledzą wszystkie kluczowe aspekty procesu wyborczego", m.in. rejestrację kandydatów i wyborców, kampanię wyborczą, rolę mediów (w tym kompleksowy monitoring mediów), a w dniu wyborów sam proces głosowania, liczenia głosów, ogłaszania wyników, a także powyborcze skargi i odwołania.

Ograniczona misja obserwacyjna jest wysyłana tam, gdzie członkowie misji oceny potrzeb stwierdzili, że "poważne i powszechne problemy w dniu wyborów na poziomie lokali wyborczych są mało prawdopodobne, ale obserwacja całego długoterminowego procesu jest konieczna". W tym celu do stolicy kraju wysyła się główny zespół analityków, a mniejsze zespoły obserwatorów, tzw. zespoły długoterminowe, udają się do poszczególnych regionów i tam m.in. monitorują media pod kątem relacjonowania kampanii wyborczej. W tej misji mniejszy nacisk kładziony jest na obserwację samego dnia wyborów, np. pracy komisji wyborczych, a większy na długoterminowe otoczenie wyborów, czyli np. wcześniejsze zmiany prawa wyborczego lub relacje mediów.

Jeszcze niższym poziomem jest misja oceny wyborów. Jest ona wysyłana przez OBWE wtedy, kiedy na wcześniejszym etapie oceniono, że całościowy przebieg wyborów budzi zaufanie, ale są konkretne elementy, które należy obserwować. Mogą to być np. ramy prawne dotyczące wyborów, środowisko medialne, prawa mniejszości, finansowanie kampanii, wykorzystanie nowych technologii w procesach głosowania i liczenia głosów lub rozstrzyganie sporów wyborczych. Taka misja jest mniej liczna, w jej składzie nie ma deputowanych do ZP OBWE i ZP RE, trwa krócej, a w raporcie końcowym skupia się wyłącznie na opisaniu wniosków z obserwacji konkretnych elementów, nie zaś całego procesu wyborczego.

OBWE rekomenduje w Polsce misję ograniczoną

To rozróżnienie jest szczególnie istotne w związku z rezolucją Parlamentu Europejskiego, który zaapelował o "pełnoskalową" misję obserwacyjną w Polsce. Mianowicie misja oceny potrzeb (ang. needs assessment mission) gościła już w Polsce w maju tego roku i oceniła, że podczas nadchodzących wyborów konieczne będzie wysłanie do Polski ograniczonej misji obserwacyjnej (ang. limited election observation mission). Oznacza to, że pracownicy ODIHR mieli zastrzeżenia do sytuacji przedwyborczej w Polsce, ale dotyczące ogólnego krajobrazu przedwyborczego, a nie potencjalnych nieprawidłowości w dniu wyborów.

Swoje zastrzeżenia wymienili w raporcie: "Odnotowano ogólne zaufanie do postępowania administracji wyborczej, chociaż rozmówcy zgłosili obawy związane z wdrażaniem ostatnich zmian w prawie wyborczym, w szczególności centralizacji rejestru wyborców na krótko przed wyborami. (...) Zwrócono również uwagę na relacje medialne z wyborów, skuteczność nadzoru nad finansowaniem kampanii wyborczej, możliwe nadużycia zasobów państwowych, w tym na szczeblu lokalnym, oraz rolę sądownictwa w rozstrzyganiu spraw wyborczych jako obszary budzące szczególne obawy".

Nie do końca prawdą jest więc, że "misje obserwacyjne przy wyborach to coś normalnego", "są prowadzone w bardzo wielu krajach" i "nie ma w tym nic nadzwyczajnego". Żeby OBWE wysłało misję obserwacyjną, "pełnoskalową" czy ograniczoną, wysłannicy organizacji do danego kraju muszą mieć zastrzeżenia do sytuacji przedwyborczej, a od ich ilości i powagi zależy typ wysyłanej misji.

Wystarczy powiedzieć, że w 2022 roku w większości przypadków OBWE wysłało tylko misję oceny wyborów, czyli najniższy format misji, w której ocenia się tylko pojedyncze elementy krajobrazu wyborczego. Ten typ misji wysyłano w większości do krajów unijnych: Łotwy, Francji, Słowenii i Włoch. Obserwatorów nie wysłano na wybory w Austrii, Holandii i Turkmenistanie (problemy logistyczne). Wspominana przez polityków PiS misja obserwacyjna na wybory w trakcie trwania kadencji (ang. midterms) w Stanach Zjednoczonych miała natomiast charakter ograniczony, a więc taki, jaki rekomenduje się obecnie na tegoroczne wybory w Polsce.

Podobnie w 2023 roku: na 18 wyborów w krajach OBWE organizacja wysłała "pełnoskalowe" misje obserwacyjne tylko do sześciu państw: Albanii, Bułgarii, Czarnogóry (prezydenckie i parlamentarne), Kazachstanu, Turcji i Uzbekistanu.

Posłanka Koalicji Obywatelskiej Agnieszka Pomaska, która wielokrotnie wyjeżdżała na misje obserwacyjne wyborów, w rozmowie z Konkret24 tłumaczy, że "ta obserwacja jest nie tylko po to, żeby obserwować dzień wyborów, ale po to, żeby posłowie ze wszystkich krajów OBWE zapoznali się w ogóle z sytuacją w Polsce. Temu służą zawsze trzy dni briefingów". - Więc ja się dziwię reakcji na tę rezolucję Parlamentu Europejskiego, ponieważ to zawsze kraj, który ma coś do ukrycia, boi się obserwacji wyborów. Generalnie moje doświadczenie jest takie, że kraje organizujące wybory starają się pokazać, że u nich jest wszystko okej, poza Węgrami. Na Węgrzech czuło się taką atmosferę, że nie wszyscy chcieli przyjść na te briefingi, nie chcieli być odsłuchiwani. Tam na przykład partia Fidesz czy telewizja publiczna nie pojawiła się na briefingach - wspomina.

Polscy parlamentarzyści na wszystkich obserwowanych wyborach

W misjach OBWE udział biorą m.in. posłowie, a konkretnie parlamentarzyści delegowani do Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE lub Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. W Polsce do ZP OBWE delegowanych jest 8 parlamentarzystów (6 posłów i 2 senatorów), a do ZP RE 12 parlamentarzystów (9 posłów i 3 senatorów). Na misje organizowane przez Parlament Europejski mogą natomiast wyjeżdżać europosłowie, a jeden z nich musi pełnić funkcję głównego obserwatora (ang. chief observer).

To właśnie ci polscy posłowie i senatorowie mogą wyjeżdżać na misje obserwacyjne. Jak mówił Michał Gramatyka, jeżdżą oni "na przykład do Mołdawii albo do innych krajów Unii Europejskiej i spoza Unii Europejskiej". To prawda. W 2022 roku OBWE wysłała sześć misji obserwacyjnych i we wszystkich brali udział polscy posłowie.

Na przykład wybory parlamentarne na Węgrzech w kwietniu 2022 obserwowała cała ósemka polskich parlamentarzystów z ZP OBWE: Rafał Adamczyk (Lewica), Barbara Bartuś (PiS), Grzegorz Bierecki (senator, PiS), Robert Dowhan (senator, KO), Joanna Lichocka (PiS), Agnieszka Pomaska (KO), Dariusz Rosati (KO) i Dariusz Stefaniuk (PiS).

Nawet na wyborach w Bułgarii polski parlament miał swoją przedstawicielkę mimo tego, że delegacja OBWE w tym samym czasie obserwowała wybory w Bośni i Hercegowinie. Z misją Rady Europy do Bułgarii pojechała mianowicie Mirosława Nykiel (KO).

W misjach obserwacyjnych w 2022 roku brali udział także z ramienia OBWE Agnieszka Soin (PiS), Radosław Fogiel (PiS), Kazimierz Kleina (senator, KO), Piotr Polak (PiS) i Jacek Włosowicz (senator, PiS), a z ramienia Rady Europy Aleksander Pociej (senator, KO) i Andrzej Szejna (Lewica).

Michał Gramatyka nie bez powodu wspomniał także Mołdawię, ponieważ na organizowane tam w 2021 roku przedterminowe wybory parlamentarne polski Sejm wysłał własną misję obserwacyjną. Dlatego poza polskimi delegatami do OBWE i RE (A. Pomaska, B. Bartuś, R. Fogiel, R. Kwiatkowski, J. Lichocka, K. Truskolaski) do Mołdawii pojechało również ośmiu posłów: Witold Czarnecki (PiS), Przemysław Drabek (PiS), Konrad Frysztak (KO), Tomasz Głogowski (KO), Wojciech Kossakowski (PiS), Andrzej Szlachta (PiS), Jan Szopiński (Lewica) i Piotr Zgorzelski (PSL-Koalicja Polska).

O tym, na czym polega praca parlamentarzystów podczas misji obserwacyjnych, mówi Agnieszka Pomaska, wiceprzewodnicząca delegacji do ZP OBWE. - Najpierw są trzy dni briefingów, czyli wysłuchań polityków różnych opcji czy przedstawicieli mediów. Potem jest obserwacja w dniu wyborów, zaczynająca się w momencie otwarcia lokali wyborczych. Wtedy wypełniamy szczegółowe ankiety z otwarcia lokali wyborczych i potem w ciągu dnia odwiedzamy od kilku do kilkunastu lokali wyborczych i też za każdym razem wypełniamy tam taką ankietę dotyczącą weryfikacji wyborców, tajności głosowania i tego, czy wszystko było przejrzyste. Na koniec są jeszcze ankiety z zamknięcia lokali. I naszym obowiązkiem jest zdanie tych ankiet - tłumaczy posłanka. - Następnego dnia po wyborach organizowana jest wstępna konferencja i przedstawia się wstępne konkluzje z tej obserwacji. Czyli na przykład informuje się o incydentach, czy o możliwych nieprawidłowościach. Potem wydawany jest raport końcowy, ale jego sporządzenie trwa jakiś czas, ponieważ w nim dodaje się również oceny od długoterminowych obserwatorów, którzy byli w kraju już przed wyborami - dodaje.

Autorka/Autor:Michał Istel

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Przemysław Drabek/Kancelaria Sejmu

Pozostałe wiadomości

Po ogłoszeniu projektu budżetu na 2025 rok podniosły się głosy oburzenia, że rząd Donalda Tuska dał jeszcze więcej pieniędzy Kancelarii Prezydenta, Krajowej Radzie Sądownictwa czy Trybunałowi Konstytucyjnemu. Premier i minister finansów tłumaczą, że to tak zwane budżetowe "święte krowy". O które instytucje chodzi i jak rosły ich budżety w ostatnich latach? Wyjaśniamy.

Budżety "świętych krów". Jak rosły?

Budżety "świętych krów". Jak rosły?

Źródło:
Konkret24

Skąd się wzięła opowieść o uleczeniu salcesonem pewnej wegetarianki przez księdza Michała O.? Jego obrońca twierdzi teraz, że to "totalnie bzdurna historia". A my sięgnęliśmy do książki, którą napisał sam egzorcysta.

Salceson i egzorcyzmy. "Totalnie bzdurna historia"? Oto słowa księdza

Salceson i egzorcyzmy. "Totalnie bzdurna historia"? Oto słowa księdza

Źródło:
Konkret24

Według posła Janusza Kowalskiego po odrzuceniu przez PKW sprawozdania komitetu wyborczego PiS będzie można "w sposób skuteczny windykować członków PKW z własnych majątków za straty związane z tą decyzją". Czyli że za straty finansowe partii mieliby odpowiadać osobiście członkowie PKW. Prawnicy, pytani o taką możliwość, nie mają złudzeń.

Kowalski chce "windykować Ryszarda Kalisza do ostatniej złotówki". To możliwe?

Kowalski chce "windykować Ryszarda Kalisza do ostatniej złotówki". To możliwe?

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy w szkołach podstawowych ruszył rozszerzony program szczepień przeciw wirusowi HPV, w mediach społecznościowych rozkręca się dezinformacja na temat ich skuteczności. Według jednego z przekazów szczepienia na HPV w Australii wcale nie przyniosły skutku. Tłumaczymy, na czym polega manipulacja przy cytowaniu tych danych - i nie tylko.

Po szczepieniach na HPV "liczba zachorowań nie zmalała"? Manipulacja na danych

Po szczepieniach na HPV "liczba zachorowań nie zmalała"? Manipulacja na danych

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marek Suski na mazowieckich dożynkach rozprawiał o "pomysłach obecnej władzy", a jako przykład podał "podręcznik do pierwszej klasy, gdzie dzieciom tłumaczy się, co to jest LGBT, lesbijki, geje i tak dalej". MEN wyjaśnia, że to "dezinformacja ze strony PiS" i że wciąż obowiązują podręczniki zatwierdzone przez poprzedni rząd. Wypowiedź posła Suskiego to powielanie fałszywego przekazu z mediów społecznościowych.

Suski opowiada o "podręczniku do pierwszej klasy". Co poseł mógł zobaczyć

Suski opowiada o "podręczniku do pierwszej klasy". Co poseł mógł zobaczyć

Źródło:
Konkret24

Szczepienie, którego miało nie być. Strzykawka bez igły. Film mający to pokazywać, jest rozsyłany znowu w sieci jako dowód, że Kamala Harris wcale nie przyjęła szczepionki na koronawirusa. Nagranie jest prawdziwe, ale towarzyszący mu przekaz to fake news.

Kamala Harris, szczepienie i "oszustwo na światową skalę"? Tajemnica strzykawki

Kamala Harris, szczepienie i "oszustwo na światową skalę"? Tajemnica strzykawki

Źródło:
Konkret24

Posłowie opozycji alarmują, że Donald Tusk "szykuje totalną cenzurę w sieci", przygotowując ustawę o specjalnych uprawnieniach dla szefa ABW. Rzeczywiście, miałby on otrzymać możliwość usuwania niektórych przekazów z internetu. Wyjaśniamy, skąd pomysł tego prawa i o co w nim chodzi.

Uprawnienia ABW to "totalna cenzura"? Co zmieni nowa ustawa

Uprawnienia ABW to "totalna cenzura"? Co zmieni nowa ustawa

Źródło:
Konkret24

Ponad dwadzieścia fałszywych bądź wprowadzających w błąd wypowiedzi padło podczas debaty telewizyjnej kandydatów na prezydenta Stanów Zjednoczonych Kamali Harris i Donalda Trumpa. Więcej nieprawd wypowiadał były prezydent, ale i kandydatka demokratów nie zawsze wyrażała się precyzyjnie. Przedstawiamy fact-checking wybranych fragmentów tego pojedynku.

Debata Harris-Trump. W pojedynku na fałszywe tezy wygrany jest pewny

Debata Harris-Trump. W pojedynku na fałszywe tezy wygrany jest pewny

Źródło:
Konkret24, CNN, PolitiFact, AP, New York Times

Komentarze o "wychudzonym", "zmaltretowanym psychicznie" księdzu Michale O. podbijają emocjonalnie tezę polityków PiS i Suwerennej Polski, jakoby duchowny został niewinnie aresztowany. Opozycja podaje dwa "dowody" na takie twierdzenie - oba są manipulacją.

PiS o Funduszu Sprawiedliwości: zasady takie same, ksiądz siedzi za "zły statut". Dwie nieprawdy

PiS o Funduszu Sprawiedliwości: zasady takie same, ksiądz siedzi za "zły statut". Dwie nieprawdy

Źródło:
Konkre24

"Mam zamiar zrobić niezłą awanturę" - zapowiedział na swoim profilu poseł klubu Konfederacji Roman Fritz na początku września. Chodzi mu o dwa przedmioty w szkole podstawowej: "Kultura i historia Niemiec" oraz "Historia i kultura Ukrainy". Według niego są obowiązkowe. To nieprawda. Wyjaśniamy, skąd się wzięły na liście.

Poseł chce "zrobić niezłą awanturę" o dwa przedmioty. I manipuluje

Poseł chce "zrobić niezłą awanturę" o dwa przedmioty. I manipuluje

Źródło:
Konkret24

Seria wpisów w serwisie X wywołała dyskusję o tym, że Donald Tusk i jego rząd zatrzymują inwestycję w Centralny Port Komunikacyjny, by skorzystały na tym Niemcy. Niemiecki przewoźnik towarowy ogłosił bowiem rozbudowę portu cargo we Frankfurcie nad Menem. Wyjaśniamy, dlaczego tej inwestycji i budowy CPK nie należy porównywać.

"Niemieckie CPK" we Frankfurcie. Fałsz i manipulacja o inwestycji Lufthansy

"Niemieckie CPK" we Frankfurcie. Fałsz i manipulacja o inwestycji Lufthansy

Źródło:
Konkret24

Popularność w sieci zdobył film pokazujący, jakoby - według komentarzy internautów - aktywista klimatyczny zablokował autem rolnikowi wjazd na farmę, więc ten usunął samochód za pomocą wózka widłowego. Zdarzenie nie miało jednak związku z aktywistami klimatycznymi, a nagranie jest sprzed trzech lat, nie pochodzi z Polski.

Aktywista klimatyczny zablokował rolnikowi wjazd na farmę? Co to za nagranie

Aktywista klimatyczny zablokował rolnikowi wjazd na farmę? Co to za nagranie

Źródło:
Konkret24

"Prawda zwyciężyła", "ostateczny dowód na zbrodnie globalistów" - tak internauci komentują doniesienia o rzekomym wyroku Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, który miał uznać, że szczepionki na COVID-19 nie są szczepionkami. Nie pierwszy raz ten przekaz jest rozpowszechniany w sieci. Jest nieprawdziwy.

Szczepionki na COVID-19 "nie są szczepionkami"? Sąd w USA tak nie stwierdził

Szczepionki na COVID-19 "nie są szczepionkami"? Sąd w USA tak nie stwierdził

Źródło:
Konkret24

- Nie dotykaliśmy publicznych pieniędzy - oświadczyła ministra edukacji Barbara Nowacka, odpowiadając na pytanie o finansowanie Campusu Polska Przyszłości w 2023 roku. Jak jednak sprawdziliśmy, zarówno w tamtym, jak i w tym roku samorządy wspierały finansowo organizację Campusu. W 2024 roku zapłaciły w sumie ponad 840 tysięcy złotych.

Campus Polska. "Ani złotówki pieniędzy publicznych"? Sprawdziliśmy

Campus Polska. "Ani złotówki pieniędzy publicznych"? Sprawdziliśmy

Źródło:
Konkret24

Prezydencki minister Marcin Mastalerek, podkreślając osiągnięcia Andrzeja Dudy jako prezydenta, przypomniał, że Duda jest "jedynym prezydentem od wielu lat, który zwiększył swoje kompetencje". To prawda. Mastalerek nie wyjaśnił jednak, dzięki czemu te zmiany były możliwe i jak naruszają prawo. Przypominamy więc.

"Prezydent, który zwiększył swoje kompetencje". Oto jak bardzo

"Prezydent, który zwiększył swoje kompetencje". Oto jak bardzo

Źródło:
Konkret24

W ramach zbiórki na PiS partia zebrała już ponad cztery miliony złotych, a jej politycy chwalą się w sieci dokonanymi przelewami. Były prezes Orlenu, a teraz europoseł PiS Daniel Obajtek deklaruje, że może wpłacać nawet więcej, niż prosił Jarosław Kaczyński. Na jego przykładzie tłumaczymy, ile rzeczywiście posłowie PiS mogą przelać na konto partii.

Obajtek: mogę wpłacić na PiS "więcej niż 5 tysięcy złotych". Może?

Obajtek: mogę wpłacić na PiS "więcej niż 5 tysięcy złotych". Może?

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych - również w polskich - generuje nagranie z lotniska na Wyspach Kanaryjskich. Według internautów film pokazuje, że rząd Hiszpanii "zamknął wszystkie lotniska" na tych wyspach i wpuszcza na kontynent tylko migrantów z Afryki. Wielu wierzy w ten fałszywy, wręcz absurdalny przekaz.

Lotniska na Wyspach Kanaryjskich zamknięte z powodu imigrantów? Sprawdzamy

Lotniska na Wyspach Kanaryjskich zamknięte z powodu imigrantów? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

"Powielaczowe prawo minister Leszczyny", "furtka Tuska" - tak komentowane są opublikowane kilka dni temu wytyczne Ministerstwa Zdrowia w sprawie dostępu do aborcji. Czy słusznie? Prawnicy tłumaczą, o co w nich chodzi. I dlaczego "zmiana realiów" nie oznacza wcale zmiany prawa.

"Furtka Tuska"? Czy wytyczne rządu w sprawie aborcji zmieniają prawo

"Furtka Tuska"? Czy wytyczne rządu w sprawie aborcji zmieniają prawo

Źródło:
Konkret24

Sławomir Mentzen zaczął już swoją kampanię jako kandydat na prezydenta w wyborach w 2025 roku. Prowadząc taką autopromocję czy prekampanię, polityk Konfederacji wykorzystuje - zdaniem ekspertów - "szarą strefę polskiej polityki". A raczej polskiego prawa, bo żadne przepisy tego nie zakazują i żadne nie przewidują kar.

Mentzen ruszył z kampanią,"łamiąc prawo"? Oto "szara strefa polskiej polityki"

Mentzen ruszył z kampanią,"łamiąc prawo"? Oto "szara strefa polskiej polityki"

Źródło:
Konkret24

Poseł Marcin Warchoł ogłosił, że rząd "wprowadzi nowy podatek audiowizualny". To nieprawda. W rządowych dokumentach postuluje się likwidację abonamentu radiowo-telewizyjnego i finansowanie mediów publicznych wprost z budżetu państwa. Samego projektu odpowiedniej ustawy jeszcze nie ma.

Rząd Tuska wprowadza "nowy podatek audiowizualny"? Wyjaśniamy

Rząd Tuska wprowadza "nowy podatek audiowizualny"? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Jak to jest z liczebnością obecnego rządu Donalda Tuska? Według opozycji za czasów Zjednoczonej Prawicy gabinety nie były tak liczne jak teraz. A według ministry Katarzyny Kotuli liczebność rządu Tuska wcale nie jest rekordowa. Policzyliśmy więc - do rekordu brakuje niewiele.

"Rekordowo" liczny rząd Tuska? Policzyliśmy

"Rekordowo" liczny rząd Tuska? Policzyliśmy

Źródło:
Konkret24

Po tym, jak w Southport nożownik zabił troje dzieci, przez Wielką Brytanię przeszła fala protestów, w ich wyniku niektórym uczestnikom wytoczono sprawy sądowe. Zapadające teraz wyroki są wykorzystywane do szerzenia fałszywych, antymigranckich przekazów, jakoby za wymachiwanie brytyjską flagą czy okrzyki o "odzyskaniu kraju" karano obywateli więzieniem. To nieprawda, wyroki dotyczą innych czynów.

Kara więzienia za patriotyczne zachowania obywateli? Nie za to

Kara więzienia za patriotyczne zachowania obywateli? Nie za to

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych generuje zdjęcie rzekomo zrobione w pociągu polskim kibicom jadącym na mecz piłkarski. Uwagę przyciąga stolik między fotelami. Jednak nie są to polscy kibice.

"Zakupy młodzieży w Warsie"? To nie Wars i nie pociąg Warszawa-Szczecin

"Zakupy młodzieży w Warsie"? To nie Wars i nie pociąg Warszawa-Szczecin

Źródło:
Konkret24

Zaczęła się zbiórka na PiS. Partia po odrzuceniu przez PKW sprawozdania jej komitetu wyborczego podała konto do wpłat. Prosi wpłacających o podanie numeru PESEL - co budzi wątpliwości ekspertów. Na co zezwala prawo, jeśli chodzi o finansowe wpieranie partii, a czego zabrania? Wyjaśniamy.

"Narodowa zrzuta" na PiS. Co jest, a co nie jest prawnie dozwolone

"Narodowa zrzuta" na PiS. Co jest, a co nie jest prawnie dozwolone

Źródło:
Konkret24

"Zabrali PiS całą subwencję", "PiS pozbawione subwencji w całości" - taki przekaz niesie się w sieci, a podgrzewają go politycy partii Jarosława Kaczyńskiego. To jednak błędna interpretacja decyzji PKW o odrzuceniu sprawozdania Komitetu Wyborczego PiS. Bo decyzja o rocznej subwencji dla partii PiS jeszcze nie zapadła.

PiS "pozbawiony całej subwencji"? Jeszcze nie

PiS "pozbawiony całej subwencji"? Jeszcze nie

Źródło:
Konkret24

Decyzja Państwowej Komisji Wyborczej sprawia, że w najbliższych latach Prawo i Sprawiedliwość może stracić kilkadziesiąt milionów złotych. Pokazujemy, ile dokładnie.

PKW odrzuciła sprawozdanie z kampanii PiS. Ile straci partia?

PKW odrzuciła sprawozdanie z kampanii PiS. Ile straci partia?

Źródło:
Konkret24