"Ciekawe, ile w tym prawdy" - zastanawiają się internauci, którzy przeczytali, że na chińskiej pustyni pod panelami słonecznymi wyrosła trawa, a do jej koszenia wykorzystuje się owce. Okazuje się, że prawdy jest całkiem sporo.
"Bogatemu to zawsze szczęście sprzyja" - napisał jeden z użytkowników serwisu X, publikując 15 listopada 2025 roku dwie ilustracje. Na jednej widać rzędy paneli fotowoltaicznych ustawionych na wysuszonym słońcem, brązowym podłożu. Na drugim pod panelami widać już bujną, zieloną trawę, stoją na niej owce. Internauta opisał tę zmianę tak: "Chińczycy postawili gigantyczną elektrownię fotowoltaiczną na pustyni Talatan na obrzeżach Gobi. Miała robić prąd… a zrobiła jeszcze bonusowego 'ekologicznego patcha' (ang. patch - łata, łatka; łatać, naprawiać - red.) . Co się stało: Cień paneli schłodził ziemię. Mniej parowania, mniej wiatru, mniej erozji. Mycie paneli dało minimalną wilgoć. Zaczęła rosnąć trawa. Na pustyni. Serio" (pisownia oryginalna).
I kontynuował: "Pojawiły się owce, bo trzeba było tę trawę kontrolować, żeby nie zasłaniała słońca panelom koszenie za dużo kosztowało. Efekt końcowy: Elektrownia w środku pustyni zaczęła rewitalizować teren jak jakiś ekologiczny cheat-code (kod wpisywany w grze komputerowej, najczęściej by ją sobie ułatwić - red.). Trawa wróciła, owce wróciły, piasek zaczął znikać. I to wszystko dlatego, że Chińczycy chcieli taniego prądu. Słowem: fotowoltaika, która miała tylko działać, przypadkiem odtworzyła ekosystem".
Historia brzmi dosyć nieprawdopodobnie, a ilustracje przyciągały uwagę - w kilka dni wpis wyświetliło ponad 250 tys. użytkowników. W komentarzach wielu internautów nie dowierzało jednak, że historia o trawie, która wyrosła na pustyni "przez panele słoneczne" jest prawdziwa. "Nie wierzcie we wszystko co przeczytacie w Internetach..."; "Ciekawe ile w tym prawdy"; "Wygląda na fejk"; "nigdzie w sieci nie ma o tym wzmianki, posty wyssany z palca i siejący dezinformacje" - pisali (pisownia wszystkich wpisów oryginalna). Część komentujących miała wątpliwości co do autentyczności załączonych fotografii. "To fejkowe zdjęcie przeklejane jest jako ilustracja już do któregoś z rzędu posta na różnych kontach" - twierdził jeden z odbiorców.
Niektórzy pytali Groka, narzędzie sztucznej inteligencji platformy X, czy ta historia jest prawdziwa. Ten potwierdzał, że rzeczywiście takie zjawisko jest możliwe, ale pytający często i tak odrzucali jego twierdzenia, pisząc np. że pustynia Talatan w ogóle nie istnieje.
Wyjaśniamy, co w tej historii jest prawdą, a co może wprowadzać w błąd.
"Trawa wydaje się zawłaszczać pustynię"
Wystarczy wpisać słowa kluczowe takie jak "owce", "pustynia Talatan", "panele słoneczne" do wyszukiwarki, żeby już w pierwszym wyniku natrafić na anglojęzyczny artykuł chińskiej państwowej agencji informacyjnej Xinhua. Opublikowany 22 października 2025 roku tekst zatytułowano "Panele słoneczne na pustyni wspierają działania na rzecz zazieleniania i hodowli zwierząt".
Autor tekstu pisze o tym, co dzieje się na chińskiej "pustyni Talatan". Jak słusznie zauważali niektórzy komentujący, taka pustynia nie istnieje i jest touproszczenie, bo Talatan to nazwa elektrowni z panelami słonecznymi na zachodnim krańcu pustyni Gobi w prowincji Qinghai w północno-zachodnich Chinach. To jeden z największych pod względem powierzchni parków słonecznych na świecie: zajmuje około 300 kilometrów kwadratowych, czyli niewiele mniej niż Kraków czy wyspiarska Malta.
Treść artykułu potwierdza natomiast to, co napisano we wpisie na platformie X. Gęsto ustawione panele fotowoltaiczne osłaniają glebę przed słońcem, wiatrem i piaskiem. Dzięki temu pod nimi tworzy się chłodniejszy mikroklimat, który ogranicza parowanie. Użyta do okresowego czyszczenia paneli woda spływa na glebę, co dodatkowo ją ożywia.
"To środowisko okazało się idealne do wzrostu trawy. Wraz z powrotem roślinności, wilgotność gleby poprawiła się do tego stopnia, że trawa czasami rośnie tak wysoko, iż wydaje się wręcz zawłaszczać pustynię" - informują Chińczycy.
"Zawłaszczanie pustyni" przez trawę oczywiście wydaje się wbrew naturze, ale farma słoneczna Talatan leży na zachodnim skraju pustyni Gobi, w górzystym regionie, gdzie warunki do rozwoju roślinności są znacznie lepsze niż w centralnych częściach pustyni. Świadczą o tym zarówno pola uprawne zlokalizowane niedaleko paneli słonecznych, jak i położony obok duży zbiornik wodny Longyang.
Owce pod panelami nie tylko w Chinach
Rosnąca pod panelami trawa z czasem zaczęła jednak powodować problemy, bo zasłaniała dostęp słońca do paneli. Dlatego właśnie do "kontrolowania" poziomu traw "zatrudniono" owce.
Korzystają na tym obie strony. Pasterze nie muszą szukać odległych pastwisk, o które trudno w pustynnym regionie, a właściciele farmy słonecznej nie muszą kosić trawy ręcznie, maszynowo lub używać chemikaliów. W trudniej dostępnych częściach farmy pasterze sami koszą trawę, którą zabierają później jako paszę na zimę.
Chińczycy szczycą się swoim ekologicznym rozwiązaniem i chętnie zapraszają różnych dziennikarzy na pustynną farmę słoneczną, żeby pokazać im "pracę" owiec. Takie wykorzystanie zwierząt przy panelach nie jest jednak wyłącznie chińską innowacją i dostało już nawet swoją międzynarodową nazwę - solar grazing (pl. wypas przy panelach słonecznych). W sieci można znaleźć dziesiątki artykułów o takiej praktyce na farmach słonecznych w wielu rozwiniętych krajach świata, takich jak Stany Zjednoczone, Japonia, Australia czy kraje Europy Zachodniej.
Zdjęcie nie z Chin, a ze Stanów Zjednoczonych
Mimo że sama historia o panelach, trawie i owcach jest prawdziwa, niektórym internautom ciężko było w nią uwierzyć, ponieważ załączone zdjęcia wydawały się im nieprawdopodobne. Rzeczywiście pełnią one raczej rolę ilustracyjną, bo tylko jedno z nich pochodzi z Chin. Nie wiadomo jednak, czy pokazuje farmę słoneczną Talatan, ponieważ w banku zdjęć podpisano je jedynie jako "duża farma fotowoltaiczna w głębi Chin".
Drugie zdjęcie z owcami również mogło budzić podejrzenia internautów, ponieważ przez niską jakość wyglądało jak wytwór sztucznej inteligencji. Jest to prawdziwa fotografia, ale wykonana kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych na potrzeby Amerykańskiego Stowarzyszenia Solar Grazingu (American Solar Grazing Association, AGSA).
Aktualne zdjęcia z farmy słonecznej w prowincji Qinghai w Chinach można znaleźć w artykule agencji Xinhua. Widać na nich, że obszary z bujną trawą stanowią mniejszość powierzchni farmy, a na większości dominuje wysuszony słońcem krajobraz z bladą, niewysoką roślinnością.
Żart o Irlandii
W niektórych komentarzach pod wpisem o chińskiej farmie słonecznej pojawiały się sugestie, że zdjęcia pochodzą nie z Chin, a z Irlandii. "Dziś to widziałem że to irlandia i że [panele] zrobiły pustynię. ehhh"; "To jest zdjęcie z Irlandii" - pisali internauci.
Autorzy takich komentarzy natrafili najprawdopodobniej na wpis z tymi samymi zdjęciami również 15 listopada, w którym rzeczywiście podpisano je jako pochodzące z Irlandii. "W Irlandii, hodowca owiec, dał się namówić na fotowoltaikę. Po jednym sezonie letnim, owce wyżarły trawę, resztę wypaliła fotowoltaika, powstała pierwsza pustynia w Irlandii. Pojawiły się skorpiony, grzechotniki, skoczki pustynne" - brzmiał wpis.
To jednak żart. Sam autor pod wpisem o Chinach napisał, że "bierze i przerobi po swojemu", a potem załączył swój humorystyczny post. Ci internauci, którzy zobaczyli go jako pierwszy, mogli czuć się zdezorientowani, ale wyjaśniamy: historia o trawie i owcach w chińskiej farmie słonecznej jest prawdziwa, choć zdjęcie zwierząt pochodzi nie z Chin, a ze Stanów Zjednoczonych.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock