Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Źródło:
Konkret24
Pożar w lokalu gastronomicznym na wrocławskim Rynku
Pożar w lokalu gastronomicznym na wrocławskim RynkuUrząd Miejski Wrocławia
wideo 2/2
Pożar w lokalu gastronomicznym na wrocławskim RynkuUrząd Miejski Wrocławia

Historia śmierci pacjenta we Wrocławiu wywołała w sieci duże emocje. Pojawiły się twierdzenia, że do tragedii przyczyniła się słaba znajomość języka polskiego personelu medycznego. Przekaz ten powielali internauci, media i niektórzy prawicowi politycy. Sprawdziliśmy, co naprawdę wiadomo o tym zdarzeniu. Do sprawy odniosła się prokuratura.

W mediach społecznościowych oraz w niektórych serwisach zaczęła krążyć informacja o śmierci pacjenta we Wrocławiu. W przekazach sugerowano, że do zdarzenia doszło, ponieważ personel medyczny słabo znał język polski.

"We Wrocławiu zmarł Polak podczas badań. Medycy zza wschodniej granicy nie potrafili się z nim dogadać po polsku. Jak to się mogło stać, że lekarze bez perfekcyjnej znajomości języka polskiego pracowali w szpitalu w Polsce? Pracowali w szpitalu w Polsce, przyjmowali polskich pacjentów, a nie potrafili porozumieć się w języku polskim?" - 10 listopada pyta jeden z użytkowników serwisu X. Jest znany z rozpowszechniania wprowadzających w błąd przekazów, często zgodnych z kremlowską propagandą.

W poście dalej stwierdza, że "jak ujawnił Paweł Wróblewski, prezes Dolnośląskiej Rady Lekarskiej, ukraińska ekipa medyków nie potrafiła dogadać się z nim po polsku". Miała się nie dowiedzieć, że mężczyzna "miał wcześniej zagrażający życiu wstrząs anafilaktyczny". Na koniec anonimowy autor podał, że wypowiedź Wróblewskiego padła w rozmowie z lokalnym portalem TuWroclaw.com.

Wprowadzający w błąd post opublikowany 10 listopada 2025 roku w serwisie Xx.com

Prawicowi politycy: "Obok tego nie wolno przejść obojętnie!"; "nieznajomość polskiego przez lekarzy ze wschodu przyczyną śmierci polskiego pacjenta!?"

Sprawę nagłaśniali też niektórzy prawicowi politycy. "Obok tego nie wolno przejść obojętnie! We Wrocławiu zmarł pacjent, bo zatrudnieni tam medycy z Ukrainy i Białorusi... nie znali dość dobrze języka polskiego!" - 13 listopada w obszernym poście pisała Ewa Zajączkowska-Hernik, europosłanka Konfederacji.

"Personel złożony z ukraińskich i białoruskich obywateli nie zdołał porozumieć się z pacjentem i dowiedzieć się, że w przeszłości przeżył wstrząs anafilaktyczny. Podano mu kontrast, po którym wystąpiła silna reakcja alergiczna. Medycy nie wiedzieli, jak udzielić pomocy ani jak wezwać pogotowie. Pacjent zmarł..." - opisywała polityczka. "To niebywałe do jakich tragicznych zdarzeń dochodzi z powodu patologicznej polityki łatwego dopuszczania zagranicznych lekarzy do pracy w Polsce" - stwierdziła. Jak dodała, "sprawę ujawnił dr Paweł Wróblewski, prezes Dolnośląskiej Rady Lekarskiej, który podkreślił, że różnice w systemie kształcenia oraz bariera językowa stanowią realne zagrożenie dla pacjentów, a obowiązujący wymóg znajomości języka polskiego na poziomie B1 jest zdecydowanie niewystarczający do bezpiecznego kontaktu z chorym". Na koniec zapytała: "Czy tylko ja uważam, że temu dziadostwu, tym patologiom i ich autorom trzeba powiedzieć won?".

Fragmenty wpisów Ewy Zajączkowskiej-Hernik i Pawła Usiądka opublikowane w pierwszej połowie listopada 2025 roku w serwisie X x.com

"Nieznajomość polskiego przez lekarzy ze wschodu przyczyną śmierci polskiego pacjenta!?" - 12 listopada pytał Paweł Usiądek, polityk Konfederacji i członek zarządu głównego Ruchu Narodowego. "Z ustaleń Dolnośląskiej Rady Lekarskiej wynika, że zespół medyczny składający się z obywateli Ukrainy i Białorusi nie był w stanie porozumieć się z pacjentem z powodu bariery językowej. W efekcie doszło do podania środka kontrastowego osobie, która wcześniej przeszła wstrząs anafilaktyczny. Brak komunikacji, błędy proceduralne i opóźniona reakcja w sytuacji kryzysowej doprowadziły do śmierci człowieka" - opisywał polityk. Podobnie jak Ewa Zajączkowska-Hernik powołał się na relację prezesa Dolnośląskiej Rady Lekarskiej, Pawła Wróblewskiego.

Niektórzy relacjonowali podobne zdarzenie z Wrocławia w znacznie skróconej i uproszczonej formie, sugerując, że odpowiedzialność za śmierć pacjenta miał ponosić ukraiński lekarz. "Wrocław: pacjent zmarł, bo… lekarz Ukrainiec nie rozumiał po polsku. Brak języka – brak życia. Tak wygląda efekt importu kadr bez weryfikacji. Państwo, które wpuszcza tutaj 'doktorów' ze Wschodu bez żadnych wymagań, bierze na siebie odpowiedzialność za każdą taką śmierć" - 12 listopada w serwisie X przekonywał Konrad Berkowicz, poseł Konfederacji. Jego post wyświetlono 102 tys. razy.

Wpisy Konrada Berkowicza i Włodzimierza Skalika opublikowane 12 listopada 2025 roku w serwisie Xx.com

"We Wrocławiu zmarł pacjent, bo ukraiński lekarz nie znał polskiego" - tego samego dnia przekonywał poseł Konfederacji Korony Polskiej Włodzimierz Skalik. "Państwo polskie zawiodło. Zepchnęli nas - Polaków - do obywateli drugiej kategorii. Winni za taki stan rzeczy muszą ponieść karę. Jeśli nie, to niedługo to my będziemy musieli uczyć się ukraińskiego, by przeżyć" - ocenił. Wpis wyświetlono ponad 30 tys. razy.

Z popularnych wpisów, mimo iż powołują się na słowa lekarza opublikowane w lokalnym portalu, nie wiadomo kiedy dokłanie doszło do opisywanego zdarzenia.

Internauci: "to jest skandal!" vs. "wygląda to na fejk"

Wielu internautów nie kryło oburzenia. "Tak się leczy dziś Polaków... rzygam na ten rząd..."; "Gdzie jest minister zdrowia??? Nie zdmisjonowany jeszcze???"; "Boże, widzisz i nie grzmisz? Dokąd to wszystko zmierza?"; "Rodzina powinna wnieść pozew wobec skarbu państwa za narażenie pacjenta na utratę życia"; "To jest skandal! Ilu jeszcze Polaków musi zginąć?" - komentowali.

Niektórzy zwracali uwagę, że do sytuacji doszło w prywatnej placówce. "Pracowali u prywaciarza, nie w szpitalu"; "Ale to była prywatna placówka. To wy cały czas gadacie o wolnym rynku i że jak się sprywatyzuje służbę zdrowia to będzie lepiej"; "Czemu nie napisałeś że to była prywatna placówka tylko siejesz dezinformację jakoby to był państwowy szpital?" - pisali.

Pojawiły się też sceptyczne głosy: "Wygląda to na fejk. Żeby lekarz nie potrafił wezwać karetki? Sorry, ale to można zrobić nawet po ukraińsku czy białorusku, bo brzmi to niemal identycznie. Jak się nazywa klinika? Kiedy to się stało?"; "Jak zwykle dezinformacja i antagonizowanie społeczeństwa"; "Nie ma takich oficjalnych doniesień więc jest to fejk".

Sprawdziliśmy, więc skąd wzięły się te doniesienia i co wiadomo o sprawie.

Wróblewski: "niestety zmarł pacjent, ponieważ była białorusko-ukraińska ekipa i nie potrafili się dogadać"

Na początku listopada o sprawie zrobiło się głośno, po tym jak opowiedział o niej dr n. med. Paweł Wróblewski. To znany w regionie Dolnego Śląska chirurg, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej we Wrocławiu oraz Dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu. To też były samorządowiec. W latach 2004-2006 był marszałkiem województwa dolnośląskiego, później w latach 2015-2018 był przewodniczącym Sejmiku Województwa Dolnośląskiego.

Historię śmierci wrocławskiego pacjenta Wróblewski przedstawił w trwającej ponad pół godziny rozmowie opublikowanej 7 listopada na kanale YouTube "Arkadiusz Franas - Pod prąd". Jednym z wątków wywiadu byli lekarze zza granicy, w tym z Ukrainy. "Czy to jest problem dla Dolnośląskiej Izby Lekarskiej? Bo dla pacjentów powoli tak" - zapytał prowadzący rozmowę. "Problem jest dla pacjentów" - zgodził się Wróblewski. I kontynuował: "Cały system jakby wpuszczania lekarzy ukraińskich do Polski jest, znaczy, był patologiczny i niestety dalej jest. I to nie chodzi o to, że my ich nie chcemy, bo naprawdę to jeśli chodzi o to młode pokolenie, to są bardzo wartościowi młodzi ludzie i oni już powoli, bo to już ta wojna trochę trwa, oni się powoli rzeczywiście dostosowują". Następnie zwrócił uwagę na dwa problemy: na "zupełnie inny system kształcenia" w Ukrainie i kwestię języka polskiego. "Najgorsze - bariera językowa. Oni nie muszą mówić po polsku - teraz dopiero ten rząd zmienił ostatnio przepisy, że jednak na poziomie B1 musi się porozumiewać. Ale co to jest na poziomie B1?" - pytał Wróblewski.

Chwilę później lekarz przeszedł do przykładu. "Mamy niestety tego konsekwencje, bo już tam nie będę stygmatyzował, ale jedna z prywatnych pracownic diagnostycznych na terenie Wrocławia, no niestety zmarł [tam] pacjent, ponieważ była białorusko-ukraińska ekipa i nie potrafili się dogadać, że on miał kiedyś wstrząs anafilaktyczny. No to pacjent dostał kontrast, dostał wstrząsu. To potem nie wiedzieli, co z nim robić, nie wiedzieli, jak zadzwonić na pogotowie i pacjent zmarł" - opowiadał Wróblewski. "No, że sprawa jest oczywiście w sądzie. Nikt nie mówi o tym, że to dotyczy akurat lekarzy z zagranicy, bo to jest niepoprawne politycznie, ale tak jest. Także mamy olbrzymi kłopot" - podsumował.

Dzień później, 8 listopada rozmowę tę omówił portal TuWroclaw.com., którego Arkadiusz Franas jest redaktorem naczelnym. Tekst zatytułowano "Prosto z mostu o medykach z Ukrainy, pandemii, lekarskiej 'liście nienawiści' i... prezydencie Wrocławia". Już w leadzie tekstu czytamy: "Białorusko-ukraińska ekipa w jednej z prywatnych pracowni diagnostycznych we Wrocławiu nie potrafiła się dogadać z pacjentem, bo nie znała za dobrze polskiego. Nie dowiedziała się, że miał kiedyś wstrząs anafilaktyczny. Dostał kontrast. Doznał wstrząsu. Załoga pracowni nie wiedziała, co z nim robić. Nie wiedzieli, jak zadzwonić na pogotowie. I pacjent zmarł. Nikt nie mówi o tym, że to dotyczy lekarzy z zagranicy, bo to jest niepoprawne politycznie. Ale tak jest - mówi nam dr n. med. Paweł Wróblewski, prezes Dolnośląskiej Rady Lekarskiej". W podobny sposób wypowiedź lekarza przytaczana jest dalej w tekście.

Omówienie rozmowy z Pawłem Wróblewskim 8 listopada opublikowano na portalu TuWroclaw.comTuWroclaw.pl

W artykule nie podano, o jaką placówkę chodzi i kiedy miało dojść do zdarzenia, nie ujawniono też żadnych danych medyków, którzy mieli brać w całej sytuacji udział. Sprawę podchwyciły ogólnokrajowe media. "Pracownicy wrocławskiej przychodni nie znali dobrze polskiego. Pacjent nie żyje" - alarmował 14 listopada Fakt.pl. "W przychodni nie znali dobrze polskiego. Pacjent zmarł" -brzmi tytuł artykułu Wirtualnej Polski z tego samego dnia. "Po podaniu kontrastu doznał wstrząsu anafilaktycznego. Ratowanie życia utrudniła bariera językowa" - podał 11 listopada Medonet.pl. Na prawicowym portalu Kresy.pl 11 listopada opublikowano artykuł, którego tytuł informuje: "Pacjent zmarł po podaniu kontrastu. Lekarze z Ukrainy i Białorusi nie znali polskiego". "Lekarze ze wschodu nie znali polskiego, pacjent zmarł. 'Niepoprawne politycznie'" - podał natomiast dzień wcześniej Nczas.info. Te portale powoływały się jedynie na informacje z Tuwroclaw.com.

Artykuły o zmarłym pacjencie z Wrocławia

Prokuratura: wypowiedzi i artykuły w sprawie są nierzetelne

"Informacje zawarte w wypowiedzi wskazanej osoby i następnie w publikacjach prasowych są nierzetelne" - 14 listopada przekazała Konkret24 rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, prokurator Karolina Stocka-Mycek. Dalej poinformowała, że Prokuratura Rejonowa dla Wrocławia Fabryczna prowadzi śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania w dniu 24 stycznia 2023 roku we Wrocławiu śmierci Dominika K. w wyniku tzw. błędu medycznego, tj. o czyny z art. 155 kk i inne. "Śledztwo w przedmiotowej sprawie pozostaje zawieszone z uwagi na oczekiwanie na uzupełniającą opinię zespołu biegłych ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach" - informuje rzeczniczka.

Tego samego dnia Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu wydała oświadczenie. "W związku z publikacjami prasowymi, które zostały umieszczone na licznych stronach internetowych, opartych na wypowiedzi Prezesa Dolnośląskiej Rady Lekarskiej, a dotyczących śmierci pacjenta w jednej z przychodni we Wrocławiu po podaniu kontrastu oraz zaistniałej bariery językowej ze strony personelu medycznego przychodni, co miało przyczynić się do śmieci pacjenta, Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu oświadcza, że wymienione we wskazanej wypowiedzi i artykułach prasowych informacje nie znajdują żadnego potwierdzenia w ustaleniach faktycznych dokonanych w toku śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową dla Wrocławia – Fabryczna" (pogrubienie od redakcji).

Dalej przedstawiane są ustalenia śledztwa. "W toku postępowania ustalono bowiem, że w dniu 24 stycznia 2023 roku Dominik K. zgłosił się do przychodni we Wrocławiu celem przeprowadzenia badania jamy brzusznej rezonansem magnetycznym z podaniem kontrastu. Przed przystąpieniem do badania, personel przychodni w obecności lekarza przeprowadził ankietę i rozpytanie pacjenta. Pacjent nie zgłaszał żadnych uczuleń ani chorób przewlekłych. Badanie przeprowadzone bez podania kontrastu przebiegło prawidłowo. Po podaniu 10 mililitrów kontrastu, praktycznie od razu, pacjent skorzystał z guzika alarmowego, zgłaszał duszności, kaszlał. Po chwili stracił przytomność. Personel przychodni oraz lekarz przystąpili natychmiast do reanimacji pacjenta. W tym czasie technik pozostawał w stałym kontakcie telefonicznym z dyspozytorem Pogotowia Ratunkowego. Po chwili akcję ratunkową kontynuował Zespół Ratownictwa Medycznego. Mimo podjętych czynności medycznych, po przewiezieniu pacjenta do szpitala, stwierdzono jego zgon".

"Nieprawdziwe i mogące wprowadzać w błąd odbiorców publikacji, są informacje o tym, że personel medyczny wskazanej przychodni nie potrafił posługiwać się językiem polskim i że z tego powodu doszło do zaniedbań skutkujących w konsekwencji zgonem pacjenta" - stwierdzono. Na koniec prokuratura dodaje, że "śledztwo w przedmiotowej sprawie pozostaje zawieszone z uwagi na oczekiwanie na uzupełniającą opinię zespołu biegłych ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach".

Historię 49-letniego pana Dominika, który zmarł po podaniu kontrastu, w marcu 2024 przedstawiła reporterka redakcji "Uwagi! TVN", Aleksandra Rek. Już wtedy trwało postępowanie prokuratury w tej sprawie, ale ta nie zdradza zbyt wielu szczegółów. Z reportażu wiemy, że sprawą zainteresował się również Rzecznik Praw Pacjenta, który stwierdził liczne uchybienia. "Pacjent wyraził zgodę na badanie w oparciu o niepełne informacje dotyczące możliwych powikłań. Po drugie, rzecznik zwrócił uwagę, że nie zostały podane pacjentowi wszystkie leki, które były do wykorzystania. Brak podania leków można skategoryzować jako brak należytej staranności. Być może one uratowałyby życie tego pacjenta" - tłumaczył Jacek Jaworski z biura Rzecznika Praw Pacjenta.

Personel medyczny spoza UE. Od kiedy muszą udowodnić znajomość języka polskiego

Zarówno pandemia COVID-19 jak i napływ uchodźców wojennych po agresji Rosji na Ukrainę, wymagały wprowadzenia nadzwyczajnych rozwiązań również w systemie ochrony zdrowia. Jak przypomina Naczelna Izba Lekarska (NIL), w tamtym okresie stworzono przepisy umożliwiające Ministerstwu Zdrowia przyznawanie lekarzom i lekarzom dentystom spoza Unii Europejskiej prawa wykonywania zawodu w ograniczonym zakresie. Izba zwraca uwagę, że wprowadzając te regulacje, Ministerstwo Zdrowia nie wymagało potwierdzenia znajomości języka polskiego żadnym egzaminem ani oficjalnym zaświadczeniem.

To zmieniło się dopiero 25 października 2024 roku, gdy Ministerstwo Zdrowia wydało komunikat o obowiązku przedłożenia dokumentu poświadczającego znajomość języka polskiego przynajmniej na poziomie B1 przez lekarzy i lekarzy dentystów, którzy uzyskali zgodę resortu na wykonywanie zawodu w ramach procedury uproszczonej. Niemal miesiąc później 13 listopada 2024 roku resort podał, że podobny obowiązek ciąży na pielęgniarkach i położnych, które uzyskały zgodę na wykonywanie zawodu w ramach procedury uproszczonej. Obie grupy zawodowe takie zaświadczenia miały przedstawić do 24 listopada 2024 roku.

Zgodnie z ustawą o zawodzie ratownika medycznego oraz samorządzie ratowników medycznych zawód ratownika medycznego może wykonywać osoba, która "posiada znajomość języka polskiego w mowie i w piśmie w zakresie niezbędnym do wykonywania" tego zawodu (art. 2 ust. 3).

Doktor Wróblewski: "nie było moim celem przypominanie tej sprawy"

Skontaktowaliśmy się z doktorem Pawłem Wróblewskim, którego wypowiedzi przywoływał portal TuWroclaw.com i inne media. Zapytany o artykuł na lokalnym portalu powiedział: - No nie, to wersja dziennikarza, ale na podstawie moich słów.

- Mówiłem, że rzeczywiście była taka sytuacja i że pacjent umarł. Mówiłem to w kontekście kłopotów językowych z lekarzami zza wschodniej granicy. To redaktor włożył w moje usta, jak to lekarze ukraińscy i białoruscy zabili pacjenta - dodał.

Wróblewski zapytany o stanowisko prokuratury, mówi, że "być może po dwóch latach prokuratura ma inne dane". Podkreśla, że to, co mówił w rozmowie z Arkadiuszem Franasem opierało się na wiedzy sprzed ponad roku. - Chyba w komentarzu pod audycją, czy artykułem Radia Wrocław, to jest nawet komentarz, że się nie dogadali, bo lekarze byli tam z Ukrainy - mówił.

- W ogóle nie było moim celem przypominanie tej sprawy, tylko mówiłem o problemach językowych, niestety, z lekarzami spoza wschodniej granicy - tłumaczył. Przyznał, że informację o tym, że w zespole medycznym byli obcokrajowcy ma od adwokatki (nie mówi, o kogo chodzi), z którą rozmawiał, która "o tej sprawie coś wiedziała". Dodał, że nie jest odpowiedzialny za interpretację jego słów przez autora artykułu lokalnego portalu.

Dokładny zapis tego, co powiedział dr Wróblewski w wywiadzie, zamieszczamy wyżej. Omówienie tej rozmowy zamieszczone przez TuWroclaw.com, pokrywa się z tym, co mówił na nagraniu.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Svitlana Hulko/Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Zdjęcia dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości po polsku i białorusku wywołały w sieci gorącą dyskusję. Nie zabrakło komentarzy o "ukrainizacji Polski" i zagrożeniu "rozbiorami". Tymczasem stojące od lat tablice są efektem prawa chroniącego mniejszości narodowe i etniczne.

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

Źródło:
Konkret24

Szczepienie przeciw COVID-19 rzekomo zwiększa ryzyko zachorowania na raka, co potwierdzać ma koreańskie badanie - wynika z popularnych przekazów, powielanych przez niektórych prawicowych polityków. Publikacja nie potwierdza takiego wniosku, a zastosowana metodologia budzi spore wątpliwości.

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

Źródło:
Konkret24

Media społecznościowe nie są neutralnym źródłem informacji i wiedzy - rządzą nimi algorytmy zaprojektowane tak, by promować emocje, nie prawdę. To środowisko sprzyja fake newsom i dezinformacji, a raz zasiane fałsze zostają nawet po ich sprostowaniu.

Big Techy i fake newsy. Skoro jest dobrze, to dlaczego jest źle?

Big Techy i fake newsy. Skoro jest dobrze, to dlaczego jest źle?

Źródło:
Konkret24

Policjanci za pracę 11 listopada jakoby mieli dostać dodatkowe pieniądze - dwa tysiące złotych. Rzekomo ma to być "gratyfikacja" za utrudnianie Marszu Niepodległości w Warszawie i "przechwytywanie autokarów". Wyjaśniamy, jakie pieniądze i za co dostaną policjanci.

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Wpisy o tym, że mężczyzna, który uratował spadające dziecko, został pozwany i skazany za złamanie mu ręki, mają setki tysięcy wyświetleń. Jest co najmniej kilka powodów, dla których ta historia nie może być prawdziwa.

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

Źródło:
Konkret24

Internauci bulwersują się informacjami o rzekomym skandalu w szczecińskim oddziale ZUS. Pracująca tam Ukrainka jakoby miała opóźniać wydawanie decyzji o emeryturach. Tyle że kobieta wcale nie istnieje.

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

Źródło:
Konkret24

Im więcej czasu użytkownicy spędzają na platformach internetowych - takich jak Facebook, Instagram, YouTube, X czy TikTok - tym większy jest ich zysk. Platformom zależy więc na faworyzowaniu treści sensacyjnych lub emocjonalnych, a przez to często dezinformacyjnych, które bardziej przyciągają uwagę. Wyjaśniamy, jak wielkie firmy technologiczne zorientowały się, że mogą zarabiać na dezinformacji.

Liderzy dezinformacji. Dlaczego Big Techom się to opłaci?

Liderzy dezinformacji. Dlaczego Big Techom się to opłaci?

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marek Gróbarczyk pisze o "końcu budowy" i "wyrzuceniu do kosza" projektu terminala kontenerowego w Świnoujściu. Tymczasem resort infrastruktury i zarząd portu tłumaczą: w miejsce starego projektu ma powstać coś znacznie większego.

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Źródło:
Konkret24

Bywa, że mają problemy z odpowiedzią na pytanie, kto jest teraz papieżem. Nie potrafią wyjaśnić, dlaczego prezydent Ukrainy nie nosi garnituru. Zaprzeczają, że astronauci NASA utknęli w kosmosie. Najpopularniejsze chatboty - coraz częściej pytane o bieżące tematy - zmyślają i wprowadzają w błąd. Nie są to ich jedyne słabości, jeśli chodzi o newsy.

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki oraz politycy Prawa i Sprawiedliwości straszą, że rząd Donalda Tuska chce wprowadzić cenzurę w internecie - a sposobem na to ma być ustawa wdrażająca unijne regulacje. Lecz choć opozycja grzmi o "cenzorskich gilotynach", to zdaniem ekspertów ustawa właściwie nie zakaże niczego więcej, niż to, co już dziś jest zakazane.

Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Źródło:
Konkret24

Oburzenie, krytyka polskiego rządu i fala antyukraińskich komentarzy, w tym pełnych nienawiści - to reakcje na platformach społecznościowych na rozpowszechniane nagranie spod szpitala w Stalowej Woli. Co robili tam ukraińscy żołnierze? Tłumaczą starosta, szpital oraz resorty obrony i zdrowia.

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci notuje nagranie "dowodzące", jakoby Wołodymyr Zełenski kupił niedawno w USA ranczo warte 79 milionów dolarów. Historia wydaje się wiarygodna: są szczegóły, nazwiska i informacja na stronie pośrednika. Jednak kluczowe elementy opowieści zostały zmyślone, a "dowody" sfabrykowane.

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w sieci i setki tysięcy podań dalej osiągają wpisy o raporcie, który rzekomo ujawnia prawdę o związkach między szczepionkami a autyzmem. Przestrzegamy: został umiejętnie przygotowany właśnie po to, by go promować. Bazą są materiały wycofane za manipulacje, a w tle jest działalność Andrew Wakefielda, któremu udowodniono oszustwa.

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

Źródło:
TVN24+

Czy zaszczepieni przeciwko grypie rzeczywiście częściej na nią chorują niż niezaszczepieni? Nie. Takie błędne wnioski wyciągnięto z pewnych amerykańskich badań i rozpowszechnia się je teraz w polskiej sieci. Ekspert wyjaśnia słabości zarówno samego badania, jak i jego raportowania.

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Źródło:
Konkret24

Najpierw w sieci pojawiły się zdjęcia billboardów z hasłem po angielsku i hebrajsku. Potem zaczęło się oskarżanie rządu o rozpoczęcie "akcji przesiedleńczej Żydów do Polski". W efekcie wylała się fala antysemickich komentarzy. Oto historia, jak ludzka dezorientacja doprowadziła do politycznej dezinformacji.

"Przyjedź i osiedl się w Polsce". Napisał to po hebrajsku. I się zaczęło

"Przyjedź i osiedl się w Polsce". Napisał to po hebrajsku. I się zaczęło

Źródło:
TVN24+

"To jest wiara!", "tak Polacy powinni reagować na zdejmowanie krzyży" - komentują internauci wideo, które rzekomo przedstawia setki drewnianych krzyży ustawionych przy drodze gdzieś na Korsyce. Tak mieszkańcy mieli zareagować na wyrok dotyczący usunięcia krzyża z przestrzeni publicznej. Jednak nie wszystkie elementy tego przekazu są prawdziwe.

W proteście "postawili setki nowych krzyży"? To nie bunt mieszkańców

W proteście "postawili setki nowych krzyży"? To nie bunt mieszkańców

Źródło:
Konkret24

"System zniewolenia człowieka"; "nazistowskie rozwiązanie"; "stała inwigilacja non stop" - tak internauci reagują na doniesienia o unijnym urzędzie rzekomo kontrolującym wydatki obywateli i mającym możliwość zamykania ich kont. Tyle że działalność urzędu dotyczy czegoś innego.

"Bruksela będzie zamykać nasze konta?". Czym zajmuje się nowy unijny urząd

"Bruksela będzie zamykać nasze konta?". Czym zajmuje się nowy unijny urząd

Źródło:
Konkret24

Kordon samochodów, ogrodzenie i betonowe zapory - w takim otoczeniu ma się rzekomo odbywać tegoroczny świąteczny jarmark w belgijskim mieście Brugia. Choć trudno w ten widok uwierzyć - wielu wierzy, więc obraz generuje tysiące wyświetleń w sieci. Nie tylko polskiej.

Jarmark świąteczny "strzeżony jak granica"? Nie, to nie jest "nowoczesna Europa"

Jarmark świąteczny "strzeżony jak granica"? Nie, to nie jest "nowoczesna Europa"

Źródło:
Konkret24

Słowa Jarosława Kaczyńskiego z konwencji PiS rozgrzały scenę polityczną. Prezes straszył, że Unia Europejska chce zniszczyć Polskę jako suwerenny kraj. Politycy PiS ochoczo tłumaczą, że dokona się to poprzez zmiany traktatów. A ponieważ to temat skomplikowany i wyborcom mało znany - łatwo można go sprowadzić do prostych tez. Fałszywych.

Kaczyński straszy "utratą suwerenności". Trzy fałszywe filary tej tezy

Kaczyński straszy "utratą suwerenności". Trzy fałszywe filary tej tezy

Źródło:
Konkret24

"Wierna służąca Ukrainy" - piszą o minister edukacji Barbarze Nowackiej internauci, komentując jej rzekomą decyzję wprowadzenia języka ukraińskiego na maturę. Jednak to nie ona podpisała stosowne rozporządzenie - i nie jest to jedyne przekłamanie dotyczące tej reformy.

Ukraiński na maturze. Kto w końcu go wprowadził?

Ukraiński na maturze. Kto w końcu go wprowadził?

Źródło:
Konkret24

"Wezwał Ukrainę do uznania Krymu za rosyjski", jego "słowa mogą być sygnałem, że kraje Unii Europejskiej zaczną deportować Ukraińców" - informują rosyjskie media. O kogo chodzi? O Leszka Millera. Niektóre wypowiedzi byłego premiera o wojnie w Ukrainie brzmią bowiem jak echa przekazów Kremla. Powiela fałszywe narracje rosyjskiej propagandy, tłumacząc to "prawem obywatela".

Leszek Miller o wojnie w Ukrainie. Wypowiedzi, które cieszą Kreml

Leszek Miller o wojnie w Ukrainie. Wypowiedzi, które cieszą Kreml

Źródło:
Konkret24

Resort zdrowia chce, aby od 2027 roku szczepienia przeciwko HPV były obowiązkowe między 9. a 15. rokiem życia. Wśród przeciwników szczepień wywołuje to kolejną falę medycznej dezinformacji - budowanej między innymi na starym piśmie z Ministerstwa Zdrowia.

Szczepionki na HPV. Pismo z resortu zdrowia wykorzystane do fałszywego przekazu

Szczepionki na HPV. Pismo z resortu zdrowia wykorzystane do fałszywego przekazu

Źródło:
Konkret24

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Sebastian Kaleta twierdzi, że polski sędzia odmówił wydania Niemcom Wołodymyra Żurawlowa, ponieważ uznał niemieckich sędziów za upolitycznionych. A jako "dowód" swojej tezy, opublikował nagranie. Brzmi sensacyjnie, ale to manipulacja.

Jak poseł Kaleta słowa obrońcy Ukraińca przypisał sędziemu. "To jest grube"

Jak poseł Kaleta słowa obrońcy Ukraińca przypisał sędziemu. "To jest grube"

Źródło:
Konkret24

"Rząd Tuska masowo ściąga imigrantów!", "zalew imigrantów pod rządami Tuska" - alarmują politycy Konfederacji i PiS. A Sławomir Mentzen grzmi, że "Tusk niczym się tu nie różni od Kaczyńskiego". Jako rzekomy dowód na tę tezę podawane są liczby: a to o pozwoleniach na pracę, a to o wizach pracowniczych. Mylone i błędnie intepretowane. Bo rzeczywiste liczby tezy opozycji nie potwierdzają.

"Tusk ściąga dziesiątki tysięcy imigrantów"? Ostra manipulacja liczbami

"Tusk ściąga dziesiątki tysięcy imigrantów"? Ostra manipulacja liczbami

Źródło:
Konkret24

Według europosła PiS Waldemara Budy kandydujący na prezydenta Karol Nawrocki obiecał podczas kampanii wyborczej "ustawę o obniżce prądu" w sto dni po objęciu urzędu. Czy naprawdę to obiecał?

Obniżenie cen prądu. Co Nawrocki obiecał, a co Buda zapamiętał

Obniżenie cen prądu. Co Nawrocki obiecał, a co Buda zapamiętał

Źródło:
Konkret24

Europoseł PiS Bogdan Rzońca obarczył Donalda Tuska winą za przejęcie Ursusa przez ukraińskiego inwestora. Przypominamy, jak naprawdę wyglądała historia kłopotów i upadłości polskiego przedsiębiorstwa. Bo ta przypada na lata rządów Zjednoczonej Prawicy.

"Brawo za 'repolonizację' panie Tusk". Jak polityk PiS przekręca historię upadku Ursusa

"Brawo za 'repolonizację' panie Tusk". Jak polityk PiS przekręca historię upadku Ursusa

Źródło:
Konkret24

"Zabrać resztki suwerenności narodowej i stworzyć z UE superpaństwo zarządzane z Brukseli" - to ma być cel przegłosowanej rezolucji Parlamentu Europejskiego. To znaczy tak interpretuje to europosłanka Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik, bo rzeczywistość jest nieco inna.

"Chcą odebrać Polsce prawo weta"? Czym straszy europosłanka

"Chcą odebrać Polsce prawo weta"? Czym straszy europosłanka

Źródło:
Konkret24

Kancelaria Prezydenta RP ma być najbardziej oszczędną i zatrudniać najmniej pracowników w porównaniu do innych najważniejszych instytucji w kraju - Kancelarii Sejmu, Kancelarii Senatu i kancelarii premiera. Tak uważa Zbigniew Bogucki, który chwali zaradność kierowanego przez siebie organu. Czy ma rację? Przyglądamy się tym czterem instytucjom.

Bogucki: Kancelaria Prezydenta "najbardziej oszczędna" i zatrudnia najmniej? Wcale nie

Bogucki: Kancelaria Prezydenta "najbardziej oszczędna" i zatrudnia najmniej? Wcale nie

Źródło:
Konkret24

Internauci komentują w sieci od kilku dni pomysł, by bezdzietne Polki pracowały do 65. roku życia tak jak mężczyźni. Jedni wskazują plusy, inni minusy takiego rozwiązania. Czy jednak projekt opóźnienia wieku emerytalnego dla bezdzietnych kobiet powstał w Kancelarii Prezydenta?

Bezdzietne Polki i "praca do 65. roku życia". To nie projekt prezydencki

Bezdzietne Polki i "praca do 65. roku życia". To nie projekt prezydencki

Źródło:
Konkret24

"I jak tu nie popierać Nawrockiego?" - stwierdzają internauci, komentując medialne doniesienia o "nowym świadczeniu 1000 plus", które miał już zatwierdzić nowy prezydent. W tekstach czytamy, jakoby Karol Nawrocki "podpisał ustawę", "wprowadził PIT-0", "dał rodzinom ogromny bonus" itp. Tylko że takiego pomysłu nawet nie było.

Prezydent "podpisał ustawę", "wprowadził 1000 plus"? Co podpisał Nawrocki

Prezydent "podpisał ustawę", "wprowadził 1000 plus"? Co podpisał Nawrocki

Źródło:
Konkret24