Liderzy dezinformacji. Dlaczego Big Techom się to opłaci?

Źródło:
Konkret24
Przegalińska o programie ochrony wyborów przed cyberzagrożeniami i dezinformacją
Przegalińska o programie ochrony wyborów przed cyberzagrożeniami i dezinformacjąTVN24
wideo 2/4
Przegalińska o programie ochrony wyborów przed cyberzagrożeniami i dezinformacjąTVN24

Im więcej czasu użytkownicy spędzają na platformach internetowych - takich jak Facebook, Instagram, YouTube, X czy TikTok - tym większy jest ich zysk. Platformom zależy więc na faworyzowaniu treści sensacyjnych lub emocjonalnych, a przez to często dezinformacyjnych, które bardziej przyciągają uwagę. Wyjaśniamy, jak wielkie firmy technologiczne zorientowały się, że mogą zarabiać na dezinformacji.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

"To próba powrotu do zaangażowania na rzecz wolności wypowiedzi" - zapewniała spółka Meta, gdy w styczniu 2025 roku informowała o rezygnacji z zewnętrznych weryfikatorów informacji na Facebooku i Instagramie. Zmiany ogłoszono na dwa tygodnie przed zaprzysiężeniem Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych, a ich wdrażanie rozpoczęto właśnie od rynku amerykańskiego. Zewnętrzni fact-checkerzy mają jednak stopniowo znikać z Facebooka i Instagrama także w kolejnych krajach, w tym państwach europejskich.

Ich miejsce zajmą tzw. notatki społeczności, czyli system już wcześniej wprowadzony przez Elona Muska na platformie X. Polega na dopisywaniu informacji kontekstowych przez użytkowników, które - jeśli zdobędą odpowiednią popularność - wyświetlą się pod wpisami. Meta przekazała, że notatki społeczności nie będą jednak przykrywać oryginalnych wpisów, tak jak robiły to ostrzeżenia o fake newsach, a przede wszystkim zasięgi postów podważonych przez użytkowników nie będą ograniczane. Tak więc nawet jeśli dana informacja będzie totalną bzdurą, pod którą pojawi się weryfikująca notatka społeczności, wciąż będzie mogła dotrzeć do szerokiego grona odbiorców "z etykietą wskazującą, że są dodatkowe informacje dla tych, którzy chcą je zobaczyć".

Dlatego tę decyzję skrytykowała m.in. Europejska Sieć Standardów Fact-checkingowych (EFCSN). "Platformy wycofujące się z walki z wprowadzaniem w błąd i dezinformacją umożliwiają, a potencjalnie nawet zachęcają do ingerencji w wybory, zwłaszcza ze strony podmiotów zagranicznych" - ostrzeżono w oświadczeniu. Po tej zmianie wiele osób zadawało sobie jednak pytanie: czy "walka z wprowadzaniem w błąd i dezinformacją" jest w ogóle w interesie platform internetowych, tzw. Big Techów? I dlaczego, mimo nieustających zapewnień o tej walce, użytkownicy niemal codziennie spotykają się z dezinformacją w mediach społecznościowych? Odpowiedzią może być model biznesowy platform internetowych, który eksperci od dezinformacji nazywają "ekonomią uwagi".

"Bardzo ograniczone" wysiłki na rzecz walki z dezinformacją

Największe platformy internetowe działające na terytorium Unii Europejskiej od 2023 roku muszą raportować swoje postępy w walce z dezinformacją. Zobowiązuje je do tego Kodeks Postępowania w Zakresie Dezinformacji (CoPD), który od lipca 2025 roku włączono w ramy unijnego Aktu o Usługach Cyfrowych (DSA).

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Oceny raportów platform w lipcu 2025 roku podjęło się Europejskie Obserwatorium Mediów Cyfrowych (EDMO). Eksperci przeanalizowali działania na rzecz walki z dezinformacją, które Meta, Google, Microsoft i TikTok zadeklarowały w pierwszej połowie 2024 roku. Wnioski były niepokojące. "Jeśli chodzi o skuteczność inicjatyw i działań największych platform i wyszukiwarek, ankieta przeprowadzona wśród ekspertów sugeruje, że dotychczasowe wysiłki są nadal bardzo ograniczone, brakuje im spójności i znaczącego zaangażowania" - stwierdzili analitycy z EDMO. "Nawet jeśli istnieją formalne porozumienia, ich wdrażanie często nie spełnia oczekiwań. W rezultacie obecne wysiłki rzadko przekładają się na długoterminowe, systemowe wsparcie dla strategii przeciwdziałania dezinformacji" - alarmowali.

Przykładowo działania na rzecz weryfikacji faktów na TikToku oceniono jako "bardzo słabe". Żadnej badanej platformie, zdaniem ekspertów EDMO, nie udało się wyposażyć użytkowników w narzędzia skutecznie pomagające im identyfikować dezinformację. Czy takie wnioski powinny jednak dziwić? Nie, jeśli znało się treść wcześniejszych analiz i raportów dotyczących rozpowszechniania nieprawdziwych informacji w mediach społecznościowych.

Dezinformacja i "czysty przekaz". Akcja ma uwrażliwić Polaków na fake newsy
Dezinformacja i "czysty przekaz". Akcja ma uwrażliwić Polaków na fake newsyTVN24

Platformy internetowe jako "trampoliny dla kampanii dezinformacyjnych"

Podawanie wyłącznie prawdziwych informacji niekoniecznie leży w interesie platform internetowych, a mechanizmy napędzające ruch w mediach społecznościowych mogą wręcz wspomagać rozpowszechnianie dezinformacji - takie najważniejsze wnioski można było wysnuć z raportów dotyczących platform tworzonych przez organizacje pozarządowe lub naukowców w ostatnich latach. Wiele z nich było firmowanych przez instytucje państwowe czy międzynarodowe.

Najczęściej o promowanie nieprawdziwych treści kosztem rzetelnych informacji autorzy oskarżali algorytmy działające na platformach internetowych. To właśnie te automatyczne systemy rekomendacji w dużej mierze decydują, na jakie informacje i wiadomości natrafiamy, przeglądając media społecznościowe. Znając mechanizm ich działania, think tank Globsec już w styczniu 2024 roku apelował do ONZ i UE, że regulacje mediów społecznościowych "powinny koncentrować się na regulacji algorytmów, (...) ponieważ coraz więcej badań dowodzi, że systemy rekomendacji oparte na algorytmach przyczyniają się do rozpowszechniania dezinformacji i szkodliwych treści".

Powołano się przy tym na badania dr Irene Pasquetto z Uniwersytetu Michigan. W swojej pracy "Dezinformacja jako infrastruktura: tworzenie i podtrzymywanie teorii spiskowej QAnon we włoskich mediach cyfrowych" (ang: "Disinformation as Infrastructure: Making and Maintaining the QAnon Conspiracy on Italian Digital Media") z 2022 roku opisała ona, jak media społecznościowe i ich algorytmy zostały wykorzystane do rozpowszechniania dezinformacji przez zwolenników teorii spiskowych z ruchu QAnon. Pisała:

Platformy działają jak trampoliny dla kampanii dezinformacyjnych, a im dłużej zwlekają z interwencją, tym trudniej jest wyeliminować infrastrukturę dezinformacji.

Jako przykład badaczka podała nieprawdziwe informacje o pandemii COVID-19 rozpowszechniane na Facebooku i Twitterze od wiosny 2020 roku przez konta powiązane z ruchem QAnon. Jak ustaliła dr Pasquetto, platformy zaczęły usuwać je dopiero jesienią 2020 roku, co jej zdaniem było spóźnioną reakcją, ponieważ wtedy już infrastruktura tej dezinformacji była "szeroko rozpowszechniona".

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Plotki, stygmatyzacja i teorie spiskowe. Infodemia o COVID-19 jest niczym wirus

Pasquetto w 2021 roku współtworzyła też opracowanie pt. "Co powinniśmy zrobić w związku z algorytmicznym wzmacnianiem dezinformacji?" (ang. "What should we do about the algorithmic amplification of disinformation?") opublikowane w "Columbia Journalism Review". Świeżo po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych i pandemii COVID-19 postawiono w nim mocną tezę: "Jednymi z największych źródeł dezinformacji są platformy społecznościowe, na których spędzamy znaczną część naszego życia - Facebook, Twitter (obecnie X - red.) i YouTube. Na tych platformach teorie spiskowe i oszustwa rozprzestrzeniają się z prędkością bliską prędkości światła dzięki algorytmom rekomendacji, z których korzystają wszystkie te usługi". Krytykowano też Facebooka za brak odpowiednich działań w tej sprawie: "Chociaż Facebook szczególnie chętnie chwali się, ilu ma użytkowników w innych krajach, nie zawsze realizuje usługi, które mogłyby pomóc w moderacji treści".

"Nie masz kontroli nad tym, co widzisz na swojej tablicy"

Przez kolejne lata - mimo zapewnień platform - w kwestii ograniczania algorytmów działo się jednak niewiele. Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2024 roku amerykański think tank Integrity Institute ostrzegał więc, że "głównym czynnikiem wpływającym na dezinformację wyborczą - i kluczowym aspektem platform mediów społecznościowych wykorzystywanych przez nieuczciwych graczy - są algorytmy". To o tyle ważne słowa, że napisali je analitycy, którzy pracowali dla Mety w celu zapewnienia uczciwości wyborów. Po swoich doświadczeniach stwierdzili wprost:

Nie masz tak naprawdę kontroli nad tym, co widzisz na swojej 'tablicy', mimo zapewnień, że jest inaczej. Kontrolę sprawują właściciele mediów społecznościowych. Systemy te były wielokrotnie wykorzystywane jako broń: złoczyńcy wykorzystywali je do siania zamętu, atakowania pracowników wyborczych i wyborców, wzmacniania dezinformacji.

W tym samym roku sam właściciel Facebooka przyznał, że jego systemy rekomendacji mogą przyczyniać się do dystrybucji dezinformacji. W sprawozdaniu z sierpnia 2024 roku, które Meta musiała złożyć do Komisji Europejskiej na podstawie przepisów DSA, stwierdzono: "Chociaż systemy rekomendacji stanowią kluczową funkcję naszej platformy i dysponujemy rozbudowanym ekosystemem mechanizmów kontroli, które pozwalają nimi zarządzać, niektóre potencjalnie problematyczne treści, które nie naruszają naszych wytycznych, mogą zostać zarekomendowane, zanim zdążymy je wykryć i usunąć, a niektóre konta naruszające zasady mogą ominąć nasze technologie wykrywania i zostać zarekomendowane. Ten czynnik może mieć wpływ na wszystkie obszary ryzyka systemowego". Jako jeden z tych obszarów wymieniono właśnie dezinformację.

Fundacja Panoptykon zajmująca się m.in. kontrolą działalności platform, która analizowała potem treść tego raportu, komentowała: "Największe przełożenie na widoczność treści mają algorytmy, które ze względu na cele biznesowe platformy podbijają treści sensacyjne, polaryzujące, nierzadko szkodliwe. W swoim sprawozdaniu Meta wspomina wprawdzie, że systemy rekomendacyjne mają wpływ na dystrybucję dezinformacji i eksponowanie użytkowniczek/użytkowników na treści dotyczące samobójstw czy samookaleczania, ale to i tak grube niedopowiedzenie".

TikTok poleca filmiki AI przed wyborami

W tym samym czasie opublikowano dowody na to, że szczególnie podatne na dezinformację są algorytmy TikToka. Przypomnijmy, że EDMO ocenił działania na rzecz weryfikacji faktów na tej platformie jako "bardzo słabe".

W czerwcu 2024 roku ukazał się artykuł portalu BBC, w którym opisano, jak algorytmy TikToka przed wyborami w Wielkiej Brytanii polecały młodym użytkownikom dezinformację lub fałszywe filmy generowane przez sztuczną inteligencję przedstawiające liderów partii politycznych. Dzięki temu setki tysięcy użytkowników zobaczyło nieprawdziwe wypowiedzi Rishiego Sunaka z Partii Konserwatywnej o rzekomym wysyłaniu młodych Brytyjczyków na wojny w Ukrainie i Strefie Gazy oraz fałszywe informacje, jakoby Keir Starmer z Partii Pracy ponosił odpowiedzialność za brak ścigania seryjnego pedofila.

Oczywiście nie były to pierwsze zarzuty pod adresem TikToka za nieskuteczną walkę z dezinformacją. W listopadzie 2023 roku, a więc jeszcze przed startem kampanii wyborczej w Wielkiej Brytanii, naukowcy z amerykańskiego Capitol University of Technology alarmowali: "Konstrukcja TikToka, w którym przyszłe treści są w dużej mierze oparte na wcześniejszych interakcjach z podobnymi treściami, przyczynia się do szybkiego rozprzestrzeniania się dezinformacji".

Antonina Długosińska z tvn24.pl o tym, czym jest TikTok i czy jest bezpieczny
Antonina Długosińska z tvn24.pl o tym, czym jest TikTok i czy jest bezpiecznyTVN24

Na podobne zagrożenia wskazywała też dr Ika Idris, która pracuje na indonezyjskim kampusie australijskiego Monash University. W sierpniu 2024 roku pisała dla Australijskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych: "Unikalne połączenie rozrywki i atrakcyjności wizualnej sprawiło, że TikTok stał się potężnym narzędziem kształtowania opinii publicznej, a tym samym podatnym gruntem do rozpowszechniania dezinformacji". Podawała też trzy powody, dla których informacje na TikToku mają większy wpływ na użytkowników niż na innych platformach. To dłuższy czas spędzany na oglądaniu z pozoru niewinnych materiałów wideo, przyciąganie młodych ludzi i format treści sprzyjający zapamiętywaniu, a tym samym kształtowaniu opinii użytkowników.

Model biznesowy "sprzyja fałszywym wiadomościom"

Algorytmy platform internetowych nie proponują użytkownikom nieprawdziwych informacji ze względu na to, że są nieprawdziwe, ale przez to, że mogą potencjalnie budzić większe zainteresowanie internautów. A właśnie na tym zyskują platformy, co również opisano w różnych badaniach i raportach na ich temat.

"Strategia biznesowa czołowych firm technologicznych, polegająca na przyciąganiu i monetyzowaniu uwagi użytkowników, może dodatkowo wpływać na rozpowszechnianie dezinformacji. W tym modelu (...) prawda schodzi na dalszy plan, a priorytetem jest dostarczanie treści, które rezonują z emocjami użytkowników" - stwierdziło trzech naukowców z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie w ich pracy opublikowanej w styczniu 2025 roku w czasopiśmie "Media i Społeczeństwo".

Tę zależność odnotowała już w 2018 roku Komisja Europejska. W opracowaniu zleconym prof. Divinie Frau-Meigs z Uniwersytetu Sorbonne-Nouvelle postawiono tezę, że platformy korzystają na popularności emocjonalnych treści, w tym dezinformacji, ze względu na wyświetlane przy nich reklamy. "Reklama może być bezpośrednio powiązana z dezinformacją rozpowszechnianą za pośrednictwem mediów społecznościowych ze względu na model biznesowy oparty na algorytmach, które nie uwzględniają dokładności i obiektywności witryn informacyjnych, ale skupiają się raczej na zaangażowaniu w historie (zweryfikowane lub fałszywe)" - podkreślała autorka raportu. A pisząc o systemach sprzedawania reklam na platformach, stwierdziła wprost:

Ten model biznesowy, oparty częściowo na monetyzacji treści generowanych przez użytkowników, sprzyja 'fałszywym wiadomościom', ponieważ generują one zaangażowanie i ruch oparty na nastrojach społecznych, a tym samym przychody z reklam.

Szczegółowo ten mechanizm opisała dr Mihaela Popa-Wyatt z Uniwersytetu w Manchesterze w swoim opracowaniu stworzonym na zamówienie brytyjskiego parlamentu. Badaczka pisze wprost, że modele biznesowe platform mediów społecznościowych zachęcają do rozpowszechniania szkodliwych treści, w tym dezinformacji.

"Główną przyczyną jest fakt, że platformy priorytetowo traktują zaangażowanie użytkowników ze względów komercyjnych. W 'ekonomii uwagi' platformy konkurują o uwagę użytkowników, aby generować przychody z reklam. Im więcej czasu użytkownicy spędzają na platformie, tym większy jest jej zysk. Prowadzi to do tworzenia algorytmów, które faworyzują treści sensacyjne lub nacechowane emocjonalnie, niezależnie od ich prawdziwości lub akceptowalności, ponieważ takie treści zazwyczaj generują zaangażowanie" - tłumaczy dr Popa-Wyatt. I dodaje:

Platformy takie jak Meta i YouTube w dużym stopniu opierają się na algorytmach selekcjonujących treści, które promują dezinformację i treści ekstremistyczne ze względu na ich zdolność do angażowania użytkowników.

Ekspert: "platformy korzystają na emocjonalnych, choć nieprawdziwych treściach"

O "ekonomii uwagi" jako jednym z powodów ciągłej obecności dezinformacji na platformach internetowych pisze także w analizie przesłanej Konkret24 prof. Dariusz Jemielniak z Akademii Leona Koźmińskiego, socjolog i badacz sieciowej dezinformacji. Na wstępie zauważa, że "pomimo deklarowanych działań moderacyjnych, algorytmy największych platform nadal eksponują treści dezinformacyjne", a podstawowym mechanizmem, który za tym stoi, jest "konflikt między modelem biznesowym a jakością informacji".

"Algorytmy są zaprojektowane do maksymalizacji czasu spędzonego na platformie i interakcji. Treści dezinformacyjne często generują silniejsze reakcje emocjonalne, co przekłada się na wyższe zaangażowanie" - tłumaczy działanie "ekonomii uwagi". I dodaje:

Można powiedzieć, że platformy społecznościowe korzystają na tym, że znajdują się na nich emocjonalne, choć nieprawdziwe treści.

Zgadza się z tym także dr Katarzyna Bąkowicz, medioznawczyni z Uniwersytetu SWPS i członkini rządowej komisji ds. wpływów rosyjskich i białoruskich. "Platformy społecznościowe żyją dzięki naszej uwadze oraz temu, że spędzamy na nich coraz więcej czasu. Nie ma większego znaczenia, co tam robimy. Grunt, żeby przebywać tam jak najdłużej, ponieważ wtedy stajemy się odbiorcami większej liczby reklam" - pisze w komentarzu dla Konkret24.

Dr Bąkowicz: dezinformacja karmi się chaosem
Dr Bąkowicz: dezinformacja karmi się chaosemTVN24

"Zatrzymanie uwagi użytkownika nie jest jednak takie proste i odbywa się nie zawsze etycznie. Praktyki platform często opierają się na mechanizmach uzależnienia oraz pobudzenia emocjonalnego. Tym, co nas w taki stan wprowadza, są treści, które właśnie dużo emocji zawierają. Często są to teksty, zdjęcia lub filmy, w których wyrażane są na przykład polaryzujące emocje albo dezinformacja, różnego rodzaju manipulacje" - zauważa ekspertka. I stwierdza:

Algorytmy nie patrzą na prawdziwość treści, ale jej zasięg i klikalność, które sukcesywnie wzmacniają. Dlatego platformy społecznościowe same z siebie nie będą miały interesu w tym, abyśmy chcieli weryfikować fakty, czy spokojnie przeglądać publikowane treści. To wiązałoby się z dobrowolną rezygnacją z zysków.

Czytaj część drugą cyklu "Big Techy - big biznes na naszych umysłach". Big Techy i fake newsy. Skoro jest dobrze, to dlaczego jest źle?

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Tam "możecie wszędzie mówić po polsku", "czujecie się lepiej niż w domu", bo to "jest naprawdę piękne miasto". Tak przekonują polscy vlogerzy, którzy pojechali do Moskwy, zachwycili się nią i wrzucają do sieci film za filmem. Relacje publikują też z innych rosyjskich miast. W ten sposób dołączyli do długiej listy osób, które dały się oczarować bombonierką Kremla. Są na niej znakomite nazwiska.

"Normalne, fajne państwo". Witajcie na mistrzostwach świata w mydleniu oczu

"Normalne, fajne państwo". Witajcie na mistrzostwach świata w mydleniu oczu

Źródło:
TVN24+

Przystawia zapaloną świecę do jednej z tych na choince - i wszystkie kolejne zapalają się potem niemal jednocześnie. Taką scenę widzimy na popularnym nagraniu krążącym w sieci. Żadna z gałęzi nie zajmuje się ogniem, więc wielu internautów zastanawia się, czy to prawda. Skąd ten film?

"Choinka się nie zapali? Jak to?" Tym razem to nie cuda

"Choinka się nie zapali? Jak to?" Tym razem to nie cuda

Źródło:
Konkret24

170 milionów złotych miał według internautów wydać polski Narodowy Fundusz Zdrowia na leczenie HIV w Ukrainie. Przekaz niesie się w sieci szeroko, lecz chodzi o zupełnie inne pieniądze. Mamy wyjaśnienie NFZ.

"Okradli Polaków ze składek zdrowotnych"? NFZ wyjaśnia

"Okradli Polaków ze składek zdrowotnych"? NFZ wyjaśnia

Źródło:
Konkret24

"Zatrważające", "jedzenie cię zatruwa" - zaniepokojeni internauci komentują doniesienia o rzekomej szkodliwości papieru do pieczenia. Ekspertka uspokaja i wyjaśnia, czy i kiedy takie zagrożenie występuje.

"Papier do pieczenia może być toksyczny"? Ile w tym prawdy

"Papier do pieczenia może być toksyczny"? Ile w tym prawdy

Źródło:
Konkret24

Unijni sędziowie stawiają się ponad polskim systemem konstytucyjnym, Trybunał Sprawiedliwości "zakazał Polsce powoływania się na swoją konstytucję" - tak politycy PiS przedstawiają wyrok TSUE dotyczący Trybunału Konstytucyjnego. Grzmią, że to próba odebrania Polsce suwerenności. Konstytucjonaliści tłumaczą: to nieprawda.

Politycy PiS: TSUE "zakazał powoływać się na konstytucję". Nieprawda

Politycy PiS: TSUE "zakazał powoływać się na konstytucję". Nieprawda

Źródło:
Konkret24

Do budynku urzędu wchodzi mężczyzna, a wraz z nim krowa, lama i kozy. Film pokazujący taką scenę krąży w sieci z wyjaśnieniem, że to rolnik, który z powodu umowy Unii Europejskiej z Mercosur nie daje już rady płacić podatków. Po pierwsze, ta umowa jeszcze nie obowiązuje. Po drugie..., rzeczywiście, coś takiego się wydarzyło, ale nie teraz.

"Przyszedł do urzędu skarbowego zapłacić podatki zwierzętami". Co to za historia

"Przyszedł do urzędu skarbowego zapłacić podatki zwierzętami". Co to za historia

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń generują w polskiej sieci nagrania pokazujące protesty rolników we Francji - te prawdziwe i te fałszywe. Tak szerokie zastosowanie sztucznej inteligencji do tworzenia fake newsów na bazie prawdziwego wydarzenia spowodowało, że internauci już sami nie wiedzą, co jest prawdą, a co fałszem. I nawet w dobrej wierze dezinformują - też z pomocą AI.

"Tego w mediach nie zobaczycie". Rzeczywiście, coś tu śmierdzi

"Tego w mediach nie zobaczycie". Rzeczywiście, coś tu śmierdzi

Źródło:
Konkret24

"Chrześcijańskie szczucie na bliźniego" - komentują jedni. A inni wierzą i podają tę informację dalej. Chodzi o nagranie polityka Konfederacji Korony Polskiej, w którym insynuuje on, że w jednej z gdyńskich szkół zabroniono klasowej wigilii ze względu na uczniów z Ukrainy. Sam nic nie wie, nie sprawdził - ale mówi.

"Wigilii w szkole nie organizować". Świąteczna "szczuj-narracja" polityka prawicy

"Wigilii w szkole nie organizować". Świąteczna "szczuj-narracja" polityka prawicy

Źródło:
Konkret24

"Niemądra decyzja", minister "przekroczył swoje uprawienia", "samodzielnie nie może przekazać takiej kwoty" - grzmią politycy opozycji, krytykując decyzję ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego o przeznaczeniu 100 milionów dolarów na zakup amerykańskiego sprzętu dla Ukrainy. I dywagują, z jakich funduszy pójdzie ta pomoc. MSZ odpowiedział nam na to pytanie.

Sikorski: "dam 100 milionów dolarów Ukrainie". Z czego? Mamy odpowiedź MSZ

Sikorski: "dam 100 milionów dolarów Ukrainie". Z czego? Mamy odpowiedź MSZ

Źródło:
Konkret24

"To już jawna okupacja" - piszą internauci, oburzeni rzekomym planem pilnowania polskich granic przez niemieckie wojsko. O tym "skandalu" poinformował Robert Bąkiewicz. Lecz to żaden skandal, tylko zwykły fake news.

Bąkiewicz: "niemieckie wojsko ma pilnować polskich granic". Nie, nie po to przyjadą

Bąkiewicz: "niemieckie wojsko ma pilnować polskich granic". Nie, nie po to przyjadą

Źródło:
Konkret24

Roztrzęsiony rolnik żali się do kamery: "Nie mamy już nic. Traktują nas jak śmieci". A potem oglądamy, jak policja rekwiruje jakieś bydło. Ta przejmująca scena ma przedstawiać trwające we Francji protesty rolników. Wydaje się rzeczywista - lecz nie jest.

"Policja konfiskuje bydło rolnikowi". Ale nie temu i nie te krowy

"Policja konfiskuje bydło rolnikowi". Ale nie temu i nie te krowy

Źródło:
Konkret24

"Jest dość stary, ale nie zdawałam sobie sprawy, że był obecny przy narodzinach Jezusa" - tak internauci kpią z okładki książki o narodzinach Jezusa, na której znalazł się Donald Trump. Prezydent USA ma też być rzekomo lektorem tej historii. Wielu komentujących wątpi jednak, czy taka publikacja istnieje: "Serio? To jest naprawdę?".

"Narodziny Jezusa" według Trumpa? Skąd prezydent w stajence

"Narodziny Jezusa" według Trumpa? Skąd prezydent w stajence

Źródło:
Konkret24

"Całe narody nie wyginęły", mimo że wcale nie muszą się szczepić - przekonują ci, którzy walczą z obowiązkowymi szczepieniami w Polsce. Także polscy politycy. Rzeczywiście, inne europejskie narody jakoś nie wyginęły, choć większość szczepień u nich jest dobrowolna. Paradoks - czy jednak jest coś, o czym antyszczepionkowcy wam nie mówią?

"Szczepienia dobrowolne". Brzmi dobrze, gdy chcą tobą manipulować

"Szczepienia dobrowolne". Brzmi dobrze, gdy chcą tobą manipulować

Źródło:
TVN24+

Izraelski paszport Wołodymyra Zełenskiego mieli znaleźć funkcjonariusze ukraińskiej agencji antykorupcyjnej - taki przekaz rozpowszechniany jest w ostatnich dniach w polskiej sieci. To zbudowana na fałszywkach narracja, której celem jest zdyskredytowanie prezydenta Ukrainy.

Zełenski i "odkryta kolekcja paszportów". O co im tym razem chodzi

Zełenski i "odkryta kolekcja paszportów". O co im tym razem chodzi

Źródło:
Konrket24

Ta historia wydaje się nieprawdopodobna. Ale dla tych, do których ją wymyślono, może być przekonująca - bo potwierdzi ich przekonania. Połączenie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, Billa Cosby'ego i Jeffreya Epsteina nie jest przypadkowe w tej kolejnej odsłonie rosyjskiej dezinformacji.

Bill Cosby, Zełenski i rezydencja w Nowym Jorku. Jak oni to połączyli

Bill Cosby, Zełenski i rezydencja w Nowym Jorku. Jak oni to połączyli

Źródło:
Konkret24

Dyskusja o ubogiej dekoracji choinki w Londynie rozgrzewa internet - nie pierwszy raz. Teraz powodem stało się nagranie na polskim profilu. Dominuje teza, że taki wygląd choinki jest efektem napływu muzułmanów do miasta czy nawet pochodzenia burmistrza Londynu. Internauci nie znają bądź celowo nie wspominają o niemal 80-letniej tradycji.

"Upadek Londynu"? Polityka z choinką w tle

"Upadek Londynu"? Polityka z choinką w tle

Źródło:
Konkret24

Ponad setka osób z postawionymi zarzutami, lecz aktów oskarżenia nieco ponad 30, a wyroków skazujących tylko kilka - po dwóch latach rządu Donalda Tuska najgłośniejsze afery Zjednoczonej Prawicy wciąż nie zostały rozliczone. Choć prace wymiaru sprawiedliwości przyspieszyły, byli rządzący skutecznie sypią piasek w tryby, a Polacy niecierpliwią się coraz bardziej. Oto jak wygląda stan rozliczeń.

Półmetek rządu Tuska. Jak idą rozliczenia afer Zjednoczonej Prawicy?

Półmetek rządu Tuska. Jak idą rozliczenia afer Zjednoczonej Prawicy?

Źródło:
TVN24+

W kampanii wyborczej Donald Tusk zapowiadał - w razie wygranej - odchudzenie rządu. Nie udało się. Z kolei tegoroczna rekonstrukcja jego gabinetu miała być wręcz "systemową zmianą". Na półmetku kadencji sprawdzamy, co zostało z tych obietnic.

Rząd Tuska miał być mniejszy i tańszy. No to policzyliśmy

Rząd Tuska miał być mniejszy i tańszy. No to policzyliśmy

Źródło:
TVN24+

Nagranie parowej lokomotywy w Kijowie krąży w sieci jako dowód, że problemy z dostawami energii przygniatają walczącą Ukrainę. Promuje to rosyjska propaganda, a internauci rozpowszechniają. Otóż parowozy rzeczywiście wyjechały na tory w Kijowie, lecz powód był inny.

W Kijowie brakuje prądu, więc wyciągnęli parowozy? Co to jest Magic Express  

W Kijowie brakuje prądu, więc wyciągnęli parowozy? Co to jest Magic Express  

Źródło:
Konkret24

"Zachód upada", "Europa staje się skansenem", my dyskutujemy o nakrętkach do plastikowych butelek, a Chiny otwierają kolejny wiadukt dla superszybkich pociągów. Gdzieś już to czytaliście? Zapewne nie raz, nawet niektórzy polscy politycy wchodzą w tę narrację. A partia Xi Jinpinga tylko zaciera ręce. Nie tylko ona.

"Ultranowoczesny kraj". Jak wpadliśmy w paszczę chińskiego smoka propagandy

"Ultranowoczesny kraj". Jak wpadliśmy w paszczę chińskiego smoka propagandy

Źródło:
TVN24+

Zgoda Komisji Europejskiej na wsparcie budowy elektrowni jądrowej z polskiego budżetu uruchomiła wśród polityków PiS narrację, że Polska "nisko upadła". Kpią, że skoro musimy pytać Brukselę o zgodę na wydanie własnych pieniędzy, to "tak właśnie wygląda suwerenność Polski w praktyce". O istotnej rzeczy nie informują.

Teraz twierdzą: "nisko upadliśmy". A jak było, gdy rządzili?

Teraz twierdzą: "nisko upadliśmy". A jak było, gdy rządzili?

Źródło:
Konkret24

Władze Chersonia szykują się do ucieczki, wysyłają już swoje rodziny do Polski - tak ma wynikać z posiedzenia rady miasta, z którego zapis rzekomo wyciekł do sieci. Nagranie rzeczywiście istnieje, lecz reszta to rosyjska fałszywka. Jej główne cele są trzy.

"Trzeba się zbierać, dokumenty do kominka". Radni nie wyłączyli mikrofonu?

"Trzeba się zbierać, dokumenty do kominka". Radni nie wyłączyli mikrofonu?

Źródło:
Konkret24

Elon Musk - wspierany przez czołowych amerykańskich polityków - bije na alarm i oskarża Komisję Europejską o próbę cenzurowania platformy X. Za cenzurę uznał bowiem nałożoną na serwis przez Brukselę dotkliwą karę. Wyjaśniamy, dlaczego X ją otrzymał i co naprawdę leży u podstaw takiej decyzji KE.

Musk oskarża Unię o cenzurę. Oto za co naprawdę go ukarano

Musk oskarża Unię o cenzurę. Oto za co naprawdę go ukarano

Źródło:
Konkret24

Zdjęcie z Lublina ma być rzekomym dowodem na niedawne spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z Grzegorzem Braunem. Obraz ten wpisuje się w debatę o ewentualnej koalicji PiS z Konfederacją Korony Polskiej - lecz wielu internautów ostrzega, że nie jest prawdziwy. Analiza za pomocą narzędzi do weryfikacji materiałów AI nie pozostawia wątpliwości.

Kaczyński spotkał się z Braunem? "Ot, niespodzianka"

Kaczyński spotkał się z Braunem? "Ot, niespodzianka"

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń generuje w mediach społecznościowych nagranie, w którym ojciec i brat irlandzkiego nauczyciela opowiadają, że dostał on wyrok dożywocia za odmowę używania wobec uczniów wskazanych zaimków. W całej tej historii zgadza się tylko to, że nauczyciel w Irlandii trafił do więzienia.

Religia, transpłciowy uczeń i nauczyciel "skazany na dożywocie". Ile w tym prawdy

Religia, transpłciowy uczeń i nauczyciel "skazany na dożywocie". Ile w tym prawdy

Źródło:
Konkret24

Oszuści działający na największych platformach społecznościowych takich jak Facebook, Instagram czy X pozostają często bezkarni. Właściciele serwisów wykazują raczej bierność w walce z nimi. Eksperci przyznają: odpowiednie mechanizmy prawne istnieją, jednak bez realnej międzynarodowej presji szans na poprawę tej sytuacji nie ma.

Raj dla oszustów. Dlaczego Big Techy zawodzą w ochronie użytkowników

Raj dla oszustów. Dlaczego Big Techy zawodzą w ochronie użytkowników

Źródło:
Konkret24

Na bożonarodzeniowym jarmarku we Francji zamachowiec rzekomo wjechał autem w tłum i zabił 10 osób - takie informacje krążą w sieci. Informację podał też Elon Musk. Ale nie jest ona prawdziwa. Wyjaśniamy, co się stało i gdzie.

Dziesięć osób zabitych na jarmarku bożonarodzeniowym we Francji? Jak było naprawdę

Dziesięć osób zabitych na jarmarku bożonarodzeniowym we Francji? Jak było naprawdę

Źródło:
Konkret24