Liderzy dezinformacji. Dlaczego Big Techom się to opłaci?

Źródło:
Konkret24
Przegalińska o programie ochrony wyborów przed cyberzagrożeniami i dezinformacją
Przegalińska o programie ochrony wyborów przed cyberzagrożeniami i dezinformacjąTVN24
wideo 2/4
Przegalińska o programie ochrony wyborów przed cyberzagrożeniami i dezinformacjąTVN24

Im więcej czasu użytkownicy spędzają na platformach internetowych - takich jak Facebook, Instagram, YouTube, X czy TikTok - tym większy jest ich zysk. Platformom zależy więc na faworyzowaniu treści sensacyjnych lub emocjonalnych, a przez to często dezinformacyjnych, które bardziej przyciągają uwagę. Wyjaśniamy, jak wielkie firmy technologiczne zorientowały się, że mogą zarabiać na dezinformacji.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

"To próba powrotu do zaangażowania na rzecz wolności wypowiedzi" - zapewniała spółka Meta, gdy w styczniu 2025 roku informowała o rezygnacji z zewnętrznych weryfikatorów informacji na Facebooku i Instagramie. Zmiany ogłoszono na dwa tygodnie przed zaprzysiężeniem Donalda Trumpa na prezydenta Stanów Zjednoczonych, a ich wdrażanie rozpoczęto właśnie od rynku amerykańskiego. Zewnętrzni fact-checkerzy mają jednak stopniowo znikać z Facebooka i Instagrama także w kolejnych krajach, w tym państwach europejskich.

Ich miejsce zajmą tzw. notatki społeczności, czyli system już wcześniej wprowadzony przez Elona Muska na platformie X. Polega na dopisywaniu informacji kontekstowych przez użytkowników, które - jeśli zdobędą odpowiednią popularność - wyświetlą się pod wpisami. Meta przekazała, że notatki społeczności nie będą jednak przykrywać oryginalnych wpisów, tak jak robiły to ostrzeżenia o fake newsach, a przede wszystkim zasięgi postów podważonych przez użytkowników nie będą ograniczane. Tak więc nawet jeśli dana informacja będzie totalną bzdurą, pod którą pojawi się weryfikująca notatka społeczności, wciąż będzie mogła dotrzeć do szerokiego grona odbiorców "z etykietą wskazującą, że są dodatkowe informacje dla tych, którzy chcą je zobaczyć".

Dlatego tę decyzję skrytykowała m.in. Europejska Sieć Standardów Fact-checkingowych (EFCSN). "Platformy wycofujące się z walki z wprowadzaniem w błąd i dezinformacją umożliwiają, a potencjalnie nawet zachęcają do ingerencji w wybory, zwłaszcza ze strony podmiotów zagranicznych" - ostrzeżono w oświadczeniu. Po tej zmianie wiele osób zadawało sobie jednak pytanie: czy "walka z wprowadzaniem w błąd i dezinformacją" jest w ogóle w interesie platform internetowych, tzw. Big Techów? I dlaczego, mimo nieustających zapewnień o tej walce, użytkownicy niemal codziennie spotykają się z dezinformacją w mediach społecznościowych? Odpowiedzią może być model biznesowy platform internetowych, który eksperci od dezinformacji nazywają "ekonomią uwagi".

"Bardzo ograniczone" wysiłki na rzecz walki z dezinformacją

Największe platformy internetowe działające na terytorium Unii Europejskiej od 2023 roku muszą raportować swoje postępy w walce z dezinformacją. Zobowiązuje je do tego Kodeks Postępowania w Zakresie Dezinformacji (CoPD), który od lipca 2025 roku włączono w ramy unijnego Aktu o Usługach Cyfrowych (DSA).

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Oceny raportów platform w lipcu 2025 roku podjęło się Europejskie Obserwatorium Mediów Cyfrowych (EDMO). Eksperci przeanalizowali działania na rzecz walki z dezinformacją, które Meta, Google, Microsoft i TikTok zadeklarowały w pierwszej połowie 2024 roku. Wnioski były niepokojące. "Jeśli chodzi o skuteczność inicjatyw i działań największych platform i wyszukiwarek, ankieta przeprowadzona wśród ekspertów sugeruje, że dotychczasowe wysiłki są nadal bardzo ograniczone, brakuje im spójności i znaczącego zaangażowania" - stwierdzili analitycy z EDMO. "Nawet jeśli istnieją formalne porozumienia, ich wdrażanie często nie spełnia oczekiwań. W rezultacie obecne wysiłki rzadko przekładają się na długoterminowe, systemowe wsparcie dla strategii przeciwdziałania dezinformacji" - alarmowali.

Przykładowo działania na rzecz weryfikacji faktów na TikToku oceniono jako "bardzo słabe". Żadnej badanej platformie, zdaniem ekspertów EDMO, nie udało się wyposażyć użytkowników w narzędzia skutecznie pomagające im identyfikować dezinformację. Czy takie wnioski powinny jednak dziwić? Nie, jeśli znało się treść wcześniejszych analiz i raportów dotyczących rozpowszechniania nieprawdziwych informacji w mediach społecznościowych.

Dezinformacja i "czysty przekaz". Akcja ma uwrażliwić Polaków na fake newsy
Dezinformacja i "czysty przekaz". Akcja ma uwrażliwić Polaków na fake newsyTVN24

Platformy internetowe jako "trampoliny dla kampanii dezinformacyjnych"

Podawanie wyłącznie prawdziwych informacji niekoniecznie leży w interesie platform internetowych, a mechanizmy napędzające ruch w mediach społecznościowych mogą wręcz wspomagać rozpowszechnianie dezinformacji - takie najważniejsze wnioski można było wysnuć z raportów dotyczących platform tworzonych przez organizacje pozarządowe lub naukowców w ostatnich latach. Wiele z nich było firmowanych przez instytucje państwowe czy międzynarodowe.

Najczęściej o promowanie nieprawdziwych treści kosztem rzetelnych informacji autorzy oskarżali algorytmy działające na platformach internetowych. To właśnie te automatyczne systemy rekomendacji w dużej mierze decydują, na jakie informacje i wiadomości natrafiamy, przeglądając media społecznościowe. Znając mechanizm ich działania, think tank Globsec już w styczniu 2024 roku apelował do ONZ i UE, że regulacje mediów społecznościowych "powinny koncentrować się na regulacji algorytmów, (...) ponieważ coraz więcej badań dowodzi, że systemy rekomendacji oparte na algorytmach przyczyniają się do rozpowszechniania dezinformacji i szkodliwych treści".

Powołano się przy tym na badania dr Irene Pasquetto z Uniwersytetu Michigan. W swojej pracy "Dezinformacja jako infrastruktura: tworzenie i podtrzymywanie teorii spiskowej QAnon we włoskich mediach cyfrowych" (ang: "Disinformation as Infrastructure: Making and Maintaining the QAnon Conspiracy on Italian Digital Media") z 2022 roku opisała ona, jak media społecznościowe i ich algorytmy zostały wykorzystane do rozpowszechniania dezinformacji przez zwolenników teorii spiskowych z ruchu QAnon. Pisała:

Platformy działają jak trampoliny dla kampanii dezinformacyjnych, a im dłużej zwlekają z interwencją, tym trudniej jest wyeliminować infrastrukturę dezinformacji.

Jako przykład badaczka podała nieprawdziwe informacje o pandemii COVID-19 rozpowszechniane na Facebooku i Twitterze od wiosny 2020 roku przez konta powiązane z ruchem QAnon. Jak ustaliła dr Pasquetto, platformy zaczęły usuwać je dopiero jesienią 2020 roku, co jej zdaniem było spóźnioną reakcją, ponieważ wtedy już infrastruktura tej dezinformacji była "szeroko rozpowszechniona".

CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Plotki, stygmatyzacja i teorie spiskowe. Infodemia o COVID-19 jest niczym wirus

Pasquetto w 2021 roku współtworzyła też opracowanie pt. "Co powinniśmy zrobić w związku z algorytmicznym wzmacnianiem dezinformacji?" (ang. "What should we do about the algorithmic amplification of disinformation?") opublikowane w "Columbia Journalism Review". Świeżo po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych i pandemii COVID-19 postawiono w nim mocną tezę: "Jednymi z największych źródeł dezinformacji są platformy społecznościowe, na których spędzamy znaczną część naszego życia - Facebook, Twitter (obecnie X - red.) i YouTube. Na tych platformach teorie spiskowe i oszustwa rozprzestrzeniają się z prędkością bliską prędkości światła dzięki algorytmom rekomendacji, z których korzystają wszystkie te usługi". Krytykowano też Facebooka za brak odpowiednich działań w tej sprawie: "Chociaż Facebook szczególnie chętnie chwali się, ilu ma użytkowników w innych krajach, nie zawsze realizuje usługi, które mogłyby pomóc w moderacji treści".

"Nie masz kontroli nad tym, co widzisz na swojej tablicy"

Przez kolejne lata - mimo zapewnień platform - w kwestii ograniczania algorytmów działo się jednak niewiele. Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2024 roku amerykański think tank Integrity Institute ostrzegał więc, że "głównym czynnikiem wpływającym na dezinformację wyborczą - i kluczowym aspektem platform mediów społecznościowych wykorzystywanych przez nieuczciwych graczy - są algorytmy". To o tyle ważne słowa, że napisali je analitycy, którzy pracowali dla Mety w celu zapewnienia uczciwości wyborów. Po swoich doświadczeniach stwierdzili wprost:

Nie masz tak naprawdę kontroli nad tym, co widzisz na swojej 'tablicy', mimo zapewnień, że jest inaczej. Kontrolę sprawują właściciele mediów społecznościowych. Systemy te były wielokrotnie wykorzystywane jako broń: złoczyńcy wykorzystywali je do siania zamętu, atakowania pracowników wyborczych i wyborców, wzmacniania dezinformacji.

W tym samym roku sam właściciel Facebooka przyznał, że jego systemy rekomendacji mogą przyczyniać się do dystrybucji dezinformacji. W sprawozdaniu z sierpnia 2024 roku, które Meta musiała złożyć do Komisji Europejskiej na podstawie przepisów DSA, stwierdzono: "Chociaż systemy rekomendacji stanowią kluczową funkcję naszej platformy i dysponujemy rozbudowanym ekosystemem mechanizmów kontroli, które pozwalają nimi zarządzać, niektóre potencjalnie problematyczne treści, które nie naruszają naszych wytycznych, mogą zostać zarekomendowane, zanim zdążymy je wykryć i usunąć, a niektóre konta naruszające zasady mogą ominąć nasze technologie wykrywania i zostać zarekomendowane. Ten czynnik może mieć wpływ na wszystkie obszary ryzyka systemowego". Jako jeden z tych obszarów wymieniono właśnie dezinformację.

Fundacja Panoptykon zajmująca się m.in. kontrolą działalności platform, która analizowała potem treść tego raportu, komentowała: "Największe przełożenie na widoczność treści mają algorytmy, które ze względu na cele biznesowe platformy podbijają treści sensacyjne, polaryzujące, nierzadko szkodliwe. W swoim sprawozdaniu Meta wspomina wprawdzie, że systemy rekomendacyjne mają wpływ na dystrybucję dezinformacji i eksponowanie użytkowniczek/użytkowników na treści dotyczące samobójstw czy samookaleczania, ale to i tak grube niedopowiedzenie".

TikTok poleca filmiki AI przed wyborami

W tym samym czasie opublikowano dowody na to, że szczególnie podatne na dezinformację są algorytmy TikToka. Przypomnijmy, że EDMO ocenił działania na rzecz weryfikacji faktów na tej platformie jako "bardzo słabe".

W lipcu 2024 roku ukazał się artykuł portalu BBC, w którym opisano, jak algorytmy TikToka przed wyborami w Wielkiej Brytanii polecały młodym użytkownikom dezinformację lub fałszywe filmy generowane przez sztuczną inteligencję przedstawiające liderów partii politycznych. Dzięki temu setki tysięcy użytkowników zobaczyło nieprawdziwe wypowiedzi Rishiego Sunaka z Partii Konserwatywnej o rzekomym wysyłaniu młodych Brytyjczyków na wojny w Ukrainie i Strefie Gazy oraz fałszywe informacje, jakoby Keir Starmer z Partii Pracy ponosił odpowiedzialność za brak ścigania seryjnego pedofila.

Oczywiście nie były to pierwsze zarzuty pod adresem TikToka za nieskuteczną walkę z dezinformacją. W listopadzie 2023 roku, a więc jeszcze przed startem kampanii wyborczej w Wielkiej Brytanii, naukowcy z amerykańskiego Capitol University of Technology alarmowali: "Konstrukcja TikToka, w którym przyszłe treści są w dużej mierze oparte na wcześniejszych interakcjach z podobnymi treściami, przyczynia się do szybkiego rozprzestrzeniania się dezinformacji".

Antonina Długosińska z tvn24.pl o tym, czym jest TikTok i czy jest bezpieczny
Antonina Długosińska z tvn24.pl o tym, czym jest TikTok i czy jest bezpiecznyTVN24

Na podobne zagrożenia wskazywała też dr Ika Idris, która pracuje na indonezyjskim kampusie australijskiego Monash University. W sierpniu 2024 roku pisała dla Australijskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych: "Unikalne połączenie rozrywki i atrakcyjności wizualnej sprawiło, że TikTok stał się potężnym narzędziem kształtowania opinii publicznej, a tym samym podatnym gruntem do rozpowszechniania dezinformacji". Podawała też trzy powody, dla których informacje na TikToku mają większy wpływ na użytkowników niż na innych platformach. To dłuższy czas spędzany na oglądaniu z pozoru niewinnych materiałów wideo, przyciąganie młodych ludzi i format treści sprzyjający zapamiętywaniu, a tym samym kształtowaniu opinii użytkowników.

Model biznesowy "sprzyja fałszywym wiadomościom"

Algorytmy platform internetowych nie proponują użytkownikom nieprawdziwych informacji ze względu na to, że są nieprawdziwe, ale przez to, że mogą potencjalnie budzić większe zainteresowanie internautów. A właśnie na tym zyskują platformy, co również opisano w różnych badaniach i raportach na ich temat.

"Strategia biznesowa czołowych firm technologicznych, polegająca na przyciąganiu i monetyzowaniu uwagi użytkowników, może dodatkowo wpływać na rozpowszechnianie dezinformacji. W tym modelu (...) prawda schodzi na dalszy plan, a priorytetem jest dostarczanie treści, które rezonują z emocjami użytkowników" - stwierdziło trzech naukowców z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie w ich pracy opublikowanej w styczniu 2025 roku w czasopiśmie "Media i Społeczeństwo".

Tę zależność odnotowała już w 2018 roku Komisja Europejska. W opracowaniu zleconym prof. Divinie Frau-Meigs z Uniwersytetu Sorbonne-Nouvelle postawiono tezę, że platformy korzystają na popularności emocjonalnych treści, w tym dezinformacji, ze względu na wyświetlane przy nich reklamy. "Reklama może być bezpośrednio powiązana z dezinformacją rozpowszechnianą za pośrednictwem mediów społecznościowych ze względu na model biznesowy oparty na algorytmach, które nie uwzględniają dokładności i obiektywności witryn informacyjnych, ale skupiają się raczej na zaangażowaniu w historie (zweryfikowane lub fałszywe)" - podkreślała autorka raportu. A pisząc o systemach sprzedawania reklam na platformach, stwierdziła wprost:

Ten model biznesowy, oparty częściowo na monetyzacji treści generowanych przez użytkowników, sprzyja 'fałszywym wiadomościom', ponieważ generują one zaangażowanie i ruch oparty na nastrojach społecznych, a tym samym przychody z reklam.

Szczegółowo ten mechanizm opisała dr Mihaela Popa-Wyatt z Uniwersytetu w Manchesterze w swoim opracowaniu stworzonym na zamówienie brytyjskiego parlamentu. Badaczka pisze wprost, że modele biznesowe platform mediów społecznościowych zachęcają do rozpowszechniania szkodliwych treści, w tym dezinformacji.

"Główną przyczyną jest fakt, że platformy priorytetowo traktują zaangażowanie użytkowników ze względów komercyjnych. W 'ekonomii uwagi' platformy konkurują o uwagę użytkowników, aby generować przychody z reklam. Im więcej czasu użytkownicy spędzają na platformie, tym większy jest jej zysk. Prowadzi to do tworzenia algorytmów, które faworyzują treści sensacyjne lub nacechowane emocjonalnie, niezależnie od ich prawdziwości lub akceptowalności, ponieważ takie treści zazwyczaj generują zaangażowanie" - tłumaczy dr Popa-Wyatt. I dodaje:

Platformy takie jak Meta i YouTube w dużym stopniu opierają się na algorytmach selekcjonujących treści, które promują dezinformację i treści ekstremistyczne ze względu na ich zdolność do angażowania użytkowników.

Ekspert: "platformy korzystają na emocjonalnych, choć nieprawdziwych treściach"

O "ekonomii uwagi" jako jednym z powodów ciągłej obecności dezinformacji na platformach internetowych pisze także w analizie przesłanej Konkret24 prof. Dariusz Jemielniak z Akademii Leona Koźmińskiego, socjolog i badacz sieciowej dezinformacji. Na wstępie zauważa, że "pomimo deklarowanych działań moderacyjnych, algorytmy największych platform nadal eksponują treści dezinformacyjne", a podstawowym mechanizmem, który za tym stoi, jest "konflikt między modelem biznesowym a jakością informacji".

"Algorytmy są zaprojektowane do maksymalizacji czasu spędzonego na platformie i interakcji. Treści dezinformacyjne często generują silniejsze reakcje emocjonalne, co przekłada się na wyższe zaangażowanie" - tłumaczy działanie "ekonomii uwagi". I dodaje:

Można powiedzieć, że platformy społecznościowe korzystają na tym, że znajdują się na nich emocjonalne, choć nieprawdziwe treści.

Zgadza się z tym także dr Katarzyna Bąkowicz, medioznawczyni z Uniwersytetu SWPS i członkini rządowej komisji ds. wpływów rosyjskich i białoruskich. "Platformy społecznościowe żyją dzięki naszej uwadze oraz temu, że spędzamy na nich coraz więcej czasu. Nie ma większego znaczenia, co tam robimy. Grunt, żeby przebywać tam jak najdłużej, ponieważ wtedy stajemy się odbiorcami większej liczby reklam" - pisze w komentarzu dla Konkret24.

Dr Bąkowicz: dezinformacja karmi się chaosem
Dr Bąkowicz: dezinformacja karmi się chaosemTVN24

"Zatrzymanie uwagi użytkownika nie jest jednak takie proste i odbywa się nie zawsze etycznie. Praktyki platform często opierają się na mechanizmach uzależnienia oraz pobudzenia emocjonalnego. Tym, co nas w taki stan wprowadza, są treści, które właśnie dużo emocji zawierają. Często są to teksty, zdjęcia lub filmy, w których wyrażane są na przykład polaryzujące emocje albo dezinformacja, różnego rodzaju manipulacje" - zauważa ekspertka. I stwierdza:

Algorytmy nie patrzą na prawdziwość treści, ale jej zasięg i klikalność, które sukcesywnie wzmacniają. Dlatego platformy społecznościowe same z siebie nie będą miały interesu w tym, abyśmy chcieli weryfikować fakty, czy spokojnie przeglądać publikowane treści. To wiązałoby się z dobrowolną rezygnacją z zysków.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Poseł PiS Marek Gróbarczyk pisze o "końcu budowy" i "wyrzuceniu do kosza" projektu terminala kontenerowego w Świnoujściu. Tymczasem resort infrastruktury i zarząd portu tłumaczą: w miejsce starego projektu ma powstać coś znacznie większego.

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Źródło:
Konkret24

Bywa, że mają problemy z odpowiedzią na pytanie, kto jest teraz papieżem. Nie potrafią wyjaśnić, dlaczego prezydent Ukrainy nie nosi garnituru. Zaprzeczają, że astronauci NASA utknęli w kosmosie. Najpopularniejsze chatboty - coraz częściej pytane o bieżące tematy - zmyślają i wprowadzają w błąd. Nie są to ich jedyne słabości, jeśli chodzi o newsy.

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki oraz politycy Prawa i Sprawiedliwości straszą, że rząd Donalda Tuska chce wprowadzić cenzurę w internecie - a sposobem na to ma być ustawa wdrażająca unijne regulacje. Lecz choć opozycja grzmi o "cenzorskich gilotynach", to zdaniem ekspertów ustawa właściwie nie zakaże niczego więcej, niż to, co już dziś jest zakazane.

Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Źródło:
Konkret24

Oburzenie, krytyka polskiego rządu i fala antyukraińskich komentarzy, w tym pełnych nienawiści - to reakcje na platformach społecznościowych na rozpowszechniane nagranie spod szpitala w Stalowej Woli. Co robili tam ukraińscy żołnierze? Tłumaczą starosta, szpital oraz resorty obrony i zdrowia.

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci notuje nagranie "dowodzące", jakoby Wołodymyr Zełenski kupił niedawno w USA ranczo warte 79 milionów dolarów. Historia wydaje się wiarygodna: są szczegóły, nazwiska i informacja na stronie pośrednika. Jednak kluczowe elementy opowieści zostały zmyślone, a "dowody" sfabrykowane.

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w sieci i setki tysięcy podań dalej osiągają wpisy o raporcie, który rzekomo ujawnia prawdę o związkach między szczepionkami a autyzmem. Przestrzegamy: został umiejętnie przygotowany właśnie po to, by go promować. Bazą są materiały wycofane za manipulacje, a w tle jest działalność Andrew Wakefielda, któremu udowodniono oszustwa.

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

Źródło:
TVN24+

Czy zaszczepieni przeciwko grypie rzeczywiście częściej na nią chorują niż niezaszczepieni? Nie. Takie błędne wnioski wyciągnięto z pewnych amerykańskich badań i rozpowszechnia się je teraz w polskiej sieci. Ekspert wyjaśnia słabości zarówno samego badania, jak i jego raportowania.

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Źródło:
Konkret24

Najpierw w sieci pojawiły się zdjęcia billboardów z hasłem po angielsku i hebrajsku. Potem zaczęło się oskarżanie rządu o rozpoczęcie "akcji przesiedleńczej Żydów do Polski". W efekcie wylała się fala antysemickich komentarzy. Oto historia, jak ludzka dezorientacja doprowadziła do politycznej dezinformacji.

"Przyjedź i osiedl się w Polsce". Napisał to po hebrajsku. I się zaczęło

"Przyjedź i osiedl się w Polsce". Napisał to po hebrajsku. I się zaczęło

Źródło:
TVN24+

"To jest wiara!", "tak Polacy powinni reagować na zdejmowanie krzyży" - komentują internauci wideo, które rzekomo przedstawia setki drewnianych krzyży ustawionych przy drodze gdzieś na Korsyce. Tak mieszkańcy mieli zareagować na wyrok dotyczący usunięcia krzyża z przestrzeni publicznej. Jednak nie wszystkie elementy tego przekazu są prawdziwe.

W proteście "postawili setki nowych krzyży"? To nie bunt mieszkańców

W proteście "postawili setki nowych krzyży"? To nie bunt mieszkańców

Źródło:
Konkret24

"System zniewolenia człowieka"; "nazistowskie rozwiązanie"; "stała inwigilacja non stop" - tak internauci reagują na doniesienia o unijnym urzędzie rzekomo kontrolującym wydatki obywateli i mającym możliwość zamykania ich kont. Tyle że działalność urzędu dotyczy czegoś innego.

"Bruksela będzie zamykać nasze konta?". Czym zajmuje się nowy unijny urząd

"Bruksela będzie zamykać nasze konta?". Czym zajmuje się nowy unijny urząd

Źródło:
Konkret24

Kordon samochodów, ogrodzenie i betonowe zapory - w takim otoczeniu ma się rzekomo odbywać tegoroczny świąteczny jarmark w belgijskim mieście Brugia. Choć trudno w ten widok uwierzyć - wielu wierzy, więc obraz generuje tysiące wyświetleń w sieci. Nie tylko polskiej.

Jarmark świąteczny "strzeżony jak granica"? Nie, to nie jest "nowoczesna Europa"

Jarmark świąteczny "strzeżony jak granica"? Nie, to nie jest "nowoczesna Europa"

Źródło:
Konkret24

Słowa Jarosława Kaczyńskiego z konwencji PiS rozgrzały scenę polityczną. Prezes straszył, że Unia Europejska chce zniszczyć Polskę jako suwerenny kraj. Politycy PiS ochoczo tłumaczą, że dokona się to poprzez zmiany traktatów. A ponieważ to temat skomplikowany i wyborcom mało znany - łatwo można go sprowadzić do prostych tez. Fałszywych.

Kaczyński straszy "utratą suwerenności". Trzy fałszywe filary tej tezy

Kaczyński straszy "utratą suwerenności". Trzy fałszywe filary tej tezy

Źródło:
Konkret24

"Wierna służąca Ukrainy" - piszą o minister edukacji Barbarze Nowackiej internauci, komentując jej rzekomą decyzję wprowadzenia języka ukraińskiego na maturę. Jednak to nie ona podpisała stosowne rozporządzenie - i nie jest to jedyne przekłamanie dotyczące tej reformy.

Ukraiński na maturze. Kto w końcu go wprowadził?

Ukraiński na maturze. Kto w końcu go wprowadził?

Źródło:
Konkret24

"Wezwał Ukrainę do uznania Krymu za rosyjski", jego "słowa mogą być sygnałem, że kraje Unii Europejskiej zaczną deportować Ukraińców" - informują rosyjskie media. O kogo chodzi? O Leszka Millera. Niektóre wypowiedzi byłego premiera o wojnie w Ukrainie brzmią bowiem jak echa przekazów Kremla. Powiela fałszywe narracje rosyjskiej propagandy, tłumacząc to "prawem obywatela".

Leszek Miller o wojnie w Ukrainie. Wypowiedzi, które cieszą Kreml

Leszek Miller o wojnie w Ukrainie. Wypowiedzi, które cieszą Kreml

Źródło:
Konkret24

"Zabrać resztki suwerenności narodowej i stworzyć z UE superpaństwo zarządzane z Brukseli" - to ma być cel przegłosowanej rezolucji Parlamentu Europejskiego. To znaczy tak interpretuje to europosłanka Konfederacji Ewa Zajączkowska-Hernik, bo rzeczywistość jest nieco inna.

"Chcą odebrać Polsce prawo weta"? Czym straszy europosłanka

"Chcą odebrać Polsce prawo weta"? Czym straszy europosłanka

Źródło:
Konkret24

Resort zdrowia chce, aby od 2027 roku szczepienia przeciwko HPV były obowiązkowe między 9. a 15. rokiem życia. Wśród przeciwników szczepień wywołuje to kolejną falę medycznej dezinformacji - budowanej między innymi na starym piśmie z Ministerstwa Zdrowia.

Szczepionki na HPV. Pismo z resortu zdrowia wykorzystane do fałszywego przekazu

Szczepionki na HPV. Pismo z resortu zdrowia wykorzystane do fałszywego przekazu

Źródło:
Konkret24

Poseł Prawa i Sprawiedliwości Sebastian Kaleta twierdzi, że polski sędzia odmówił wydania Niemcom Wołodymyra Żurawlowa, ponieważ uznał niemieckich sędziów za upolitycznionych. A jako "dowód" swojej tezy, opublikował nagranie. Brzmi sensacyjnie, ale to manipulacja.

Jak poseł Kaleta słowa obrońcy Ukraińca przypisał sędziemu. "To jest grube"

Jak poseł Kaleta słowa obrońcy Ukraińca przypisał sędziemu. "To jest grube"

Źródło:
Konkret24

"Rząd Tuska masowo ściąga imigrantów!", "zalew imigrantów pod rządami Tuska" - alarmują politycy Konfederacji i PiS. A Sławomir Mentzen grzmi, że "Tusk niczym się tu nie różni od Kaczyńskiego". Jako rzekomy dowód na tę tezę podawane są liczby: a to o pozwoleniach na pracę, a to o wizach pracowniczych. Mylone i błędnie intepretowane. Bo rzeczywiste liczby tezy opozycji nie potwierdzają.

"Tusk ściąga dziesiątki tysięcy imigrantów"? Ostra manipulacja liczbami

"Tusk ściąga dziesiątki tysięcy imigrantów"? Ostra manipulacja liczbami

Źródło:
Konkret24

Według europosła PiS Waldemara Budy kandydujący na prezydenta Karol Nawrocki obiecał podczas kampanii wyborczej "ustawę o obniżce prądu" w sto dni po objęciu urzędu. Czy naprawdę to obiecał?

Obniżenie cen prądu. Co Nawrocki obiecał, a co Buda zapamiętał

Obniżenie cen prądu. Co Nawrocki obiecał, a co Buda zapamiętał

Źródło:
Konkret24

Europoseł PiS Bogdan Rzońca obarczył Donalda Tuska winą za przejęcie Ursusa przez ukraińskiego inwestora. Przypominamy, jak naprawdę wyglądała historia kłopotów i upadłości polskiego przedsiębiorstwa. Bo ta przypada na lata rządów Zjednoczonej Prawicy.

"Brawo za 'repolonizację' panie Tusk". Jak polityk PiS przekręca historię upadku Ursusa

"Brawo za 'repolonizację' panie Tusk". Jak polityk PiS przekręca historię upadku Ursusa

Źródło:
Konkret24

Kancelaria Prezydenta RP ma być najbardziej oszczędną i zatrudniać najmniej pracowników w porównaniu do innych najważniejszych instytucji w kraju - Kancelarii Sejmu, Kancelarii Senatu i kancelarii premiera. Tak uważa Zbigniew Bogucki, który chwali zaradność kierowanego przez siebie organu. Czy ma rację? Przyglądamy się tym czterem instytucjom.

Bogucki: Kancelaria Prezydenta "najbardziej oszczędna" i zatrudnia najmniej? Wcale nie

Bogucki: Kancelaria Prezydenta "najbardziej oszczędna" i zatrudnia najmniej? Wcale nie

Źródło:
Konkret24

Internauci komentują w sieci od kilku dni pomysł, by bezdzietne Polki pracowały do 65. roku życia tak jak mężczyźni. Jedni wskazują plusy, inni minusy takiego rozwiązania. Czy jednak projekt opóźnienia wieku emerytalnego dla bezdzietnych kobiet powstał w Kancelarii Prezydenta?

Bezdzietne Polki i "praca do 65. roku życia". To nie projekt prezydencki

Bezdzietne Polki i "praca do 65. roku życia". To nie projekt prezydencki

Źródło:
Konkret24

"I jak tu nie popierać Nawrockiego?" - stwierdzają internauci, komentując medialne doniesienia o "nowym świadczeniu 1000 plus", które miał już zatwierdzić nowy prezydent. W tekstach czytamy, jakoby Karol Nawrocki "podpisał ustawę", "wprowadził PIT-0", "dał rodzinom ogromny bonus" itp. Tylko że takiego pomysłu nawet nie było.

Prezydent "podpisał ustawę", "wprowadził 1000 plus"? Co podpisał Nawrocki

Prezydent "podpisał ustawę", "wprowadził 1000 plus"? Co podpisał Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Przystąpienie przez Polskę do Europejskiej Tarczy Antyrakietowej, zwanej potocznie żelazną kopułą, było jednym z ważniejszych tematów w kwietniu 2024 roku. Deklaracja o dołączeniu do tej inicjatywy była powtarzana przez czołowych polityków obozu rządzącego, ale jakiś czas temu temat ucichł. Sprawdzamy, co z przystąpieniem Polski do europejskiej żelaznej kopuły.

"Żelazna kopuła" miała być pilnym rozwiązaniem. Odpowiedź MON zaskakuje

"Żelazna kopuła" miała być pilnym rozwiązaniem. Odpowiedź MON zaskakuje

Źródło:
Konkret24

Czy kobiety w Iranie nie muszą już zasłaniać głów hidżabem? Polski internauta przekonuje, że informacje o zmianach w prawie pochodzą od irańskich władz. Okazuje się jednak, że to doniesienie jest nieprawdziwe, a jego podstawą są słowa jednej osoby.

W Iranie nie trzeba nosić hidżabu? Skąd wziął się ten fake news

W Iranie nie trzeba nosić hidżabu? Skąd wziął się ten fake news

Źródło:
Konkret24

Europoseł Prawa i Sprawiedliwości zarzuca ministrowi sprawiedliwości, że zarządził utajnienie oświadczeń majątkowych prokuratorów, co ma być złamaniem prawa. Tyle że działanie Waldemara Żurka dotyczy zupełnie innej kwestii.

Waldemar Żurek "utajnia oświadczenia majątkowe prokuratorów"? Co myli Mariusz Kamiński

Waldemar Żurek "utajnia oświadczenia majątkowe prokuratorów"? Co myli Mariusz Kamiński

Źródło:
Konkret24

Debata o pakcie migracyjnym wróciła wraz ze zbliżaniem się terminu decydowania o mechanizmie solidarnościowym. Poseł PiS Jarosław Sellin, przekonując, że prezydent Karol Nawrocki nigdy się na relokację migrantów do Polski nie zgodzi, przekonywał, że w tym celu może on nawet zamknąć polskie granice. Czy głowa państwa naprawdę ma takie kompetencje?

Sellin o prezydencie: może zamknąć "wszystkie granice". O jednym zapomniał

Sellin o prezydencie: może zamknąć "wszystkie granice". O jednym zapomniał

Źródło:
Konkret24

Coraz częściej w politycznych dyskusjach pada stwierdzenie, że nie da się rozwiązać problemów z wymiarem sprawiedliwości bez resetu konstytucyjnego. Z tym że co innego rozumie pod tym określeniem Konfederacja, co innego prezes PSL, a nad czym innym debatują senatorowie koalicji rządzącej. Eksperci tłumaczą podstawy prawne i zwracają uwagę na tak zwany moment konstytucyjny.

Reset konstytucyjny: o co w tym chodzi. Wizje są, ale konkretów brak

Reset konstytucyjny: o co w tym chodzi. Wizje są, ale konkretów brak

Źródło:
Konkret24

Były miejski radny z Poznania twierdzi, że przez ograniczenie prawa do świadczenia 800 plus dla cudzoziemców, ukraińskie dzieci przestają chodzić do polskich szkół. Jednak dwa fakty przeczą temu, by zmiana prawa już wpłynęła na ilość uczniów z Ukrainy.

Mniej ukraińskich uczniów przez zmiany w 800 plus? Podwójna manipulacja

Mniej ukraińskich uczniów przez zmiany w 800 plus? Podwójna manipulacja

Źródło:
Konkret24

Zdjęcia zrujnowanego dworu mającego być rzekomo domem rodzinnym Fryderyka Chopina wywołały w sieci burzę komentarzy. Tylko że rozpowszechniane są z błędnym opisem.

Ta ruina to "dwór rodzinny Chopina"? Oto jego historia

Ta ruina to "dwór rodzinny Chopina"? Oto jego historia

Źródło:
Konkret24