FAŁSZ

Procedura nadmiernego deficytu. PiS: to wina rządu Tuska. Nieprawda

Źródło:
Konkret24
Polska objęta procedurą nadmiernego deficytu
Polska objęta procedurą nadmiernego deficytuTVN24
wideo 2/5
Polska objęta procedurą nadmiernego deficytuTVN24

Opozycja oskarża rząd Donalda Tuska, że "w kilka miesięcy doprowadził do otwarcia procedury nadmiernego deficytu". To fałsz, bo wszczęcie takiej procedury wobec Polski jest skutkiem polityki rządów Zjednoczonej Prawicy. Przypominamy, o czym należy wiedzieć, jeśli chodzi o obecny stan polskiego budżetu i ostatnią decyzję Rady Unii Europejskiej.

Państwa członkowskie w Radzie Unii Europejskiej zdecydowały 26 lipca o uruchomieniu procedury nadmiernego deficytu wobec Polski i sześciu innych państw członkowskich (Francji, Włoch, Belgii, Węgier, Malty i Słowacji). Procedura rozpoczęła się 19 czerwca 2024 roku, gdy Komisja Europejska (KE) opublikowała sprawozdanie dotyczące państw członkowskich, w którym oceniła poziom ich deficytu. Według KE opublikowane sprawozdanie uzasadnia wszczęcie procedury nadmiernego deficytu wobec wspomnianych wyżej siedmiu krajów. Objęcie procedurą oznacza, że każde z państw będzie musiało przedstawić plan działań naprawczych, które zamierza podjąć, by obniżyć deficyt (Polska w 2023 roku miała deficyt sektora finansów publicznych na poziomie 5,1 proc. PKB). Rekomendacje dotyczące tego, jak wyjść z procedury, KE opublikuje w listopadzie. Państwa będą miały cztery do siedmiu lat na realizację działań naprawczych.

Już 25 lipca, czyli dzień przed potwierdzeniem decyzji o uruchomieniu procedury wobec Polski, były premier, obecnie poseł PiS Mateusz Morawiecki w poście na platformie X ogłosił, że "rząd Tuska odziedziczył bardzo dobrą sytuację budżetową po rządach PiS i w kilka miesięcy doprowadził do otwarcia procedury nadmiernego deficytu".

25 lipca temat ten był bowiem dyskutowany w Sejmie. Na posiedzeniu poseł PiS Henryk Kowalczyk twierdził między innymi: "My zmniejszaliśmy ten dług i zmniejszamy cały czas. Więc czyje długi tak naprawdę spłacaliśmy? Spłacaliśmy długi ośmiu lat rządów Platformy Obywatelskiej. (..) Tak naprawdę okazuje się, że to nie myśmy oszukiwali obywateli w kwestii budżetu, tylko wy oszukaliście wszystkich, którzy 15 października wam uwierzyli, bo po ośmiu latach pewnie już pozapominali poprzednie rządy". Zaś poseł PiS Robert Gontarz ocenił, że "realizacja budżetu przez większość 2023 roku wyglądała należycie". Posłanka PiS Urszula Rusecka mówiła: "Tylko naiwni myśleli, że będzie inaczej, bo przecież Polska pod rządami Koalicji Obywatelskiej jak zwykle, bo przecież z tą sytuacją już mieliśmy do czynienia, objęta została procedurą nadmiernego deficytu, ponieważ jeżeli chodzi o środki finansowe, to nie bardzo potrafi nimi zarządzać".

Ewentualne wszczęcie procedury nadmiernego deficytu wobec Polski politycy opozycji już wcześniej przedstawiali jako efekt polityki obecnego rządu. Tak np. 7 lipca w "Śniadaniu Rymanowskiego" w Polsat News senator Koalicji Obywatelskiej Grzegorz Schetyna tłumaczył, że "pieniądze na wojsko, na bezpieczeństwo muszą się znaleźć", mimo że "jesteśmy w procedurze nadmiernego zadłużenia, do którego doprowadził poprzedni rząd". Wtedy poseł PiS Radosław Fogiel zareagował: "To bardzo ciekawe, co mówi pan marszałek, bo jest nagranie rzecznika rządu (szefa kancelarii premiera - red.) Jana Grabca jeszcze sprzed wyborów, który mówił, że rząd Mateusza Morawieckiego zostawia nadwyżkę, kilkadziesiąt miliardów nadwyżki w budżecie. Teraz się okazuje, że wam brakuje w tym budżecie. Więc dziwnym trafem to nie tamten rząd [PiS] doprowadził do procedury, tylko dziwnym trafem jak wy rządzicie, to nigdy nie ma pieniędzy".

Z kolei 9 lipca do tematu stanu budżetu państwa odniósł się prezydent Andrzej Duda. W wywiadzie dla Telewizji Republika mówił, że gdy za rządów Zjednoczonej Prawicy "były naprawdę bardzo trudne momenty, gospodarka, praktycznie rzecz biorąc, stała", to rząd dokładał miliard dziennie, żeby utrzymać miejsca pracy. Przekonywał, że były pieniądze na podwyżkę 500 plus do 800 plus, wypłacać 13. i 14. emeryturę - a teraz: "Albo mamy do czynienia z ludźmi, którzy pozwalają kraść i, nie wiem, uczestniczą w tym procederze, albo mamy do czynienia z ludźmi, którzy po prostu pozwalają kraść, bo nie umieją sobie poradzić i, tak czy siak, oznacza to, że są niedołęgami, że nie umieją zarządzać polskim państwem, jeżeli się okaże, że nie ma pieniędzy" - stwierdził.

Czy rzeczywiście to obecny rząd zachwiał budżetem państwa, przez wobec Polski wszczęto procedurę nadmiernego deficytu? - jak twierdzą posłowie Fogiel czy Morawiecki. Czy rację ma prezydent Duda, mówiąc, że przez osiem lat rządów PiS "pieniądze były" i rząd dobrze gospodarował?

Już pod cytowanym tu postem Morawieckiego komentujący zauważali: "Przecież procedura nadmiarowa w 2024 została wprowadzona na podstawie wyników za 2023. Przypomnisz łgarzu kto wtedy był premierem, kto zostawił 'dobrą' sytuację budżetową"; "Rozpisał Pan budżet na prawie 200 mld zł deficytu, Pan naprawdę ma Polaków za głupków"; "Procedura o której piszesz dotyczy 2023 roku. Ty wtedy rządziłeś. Naprawdę nie wstyd Ci tak kłamać?" (pisownia postów oryginalna).

Na wpis byłego premiera zareagował też Sławomir Dudek, prezes i główny ekonomista Instytutu Finansów Publicznych. Przypomniał: "Już w 2023 pytałem @MorawieckiM dlaczego zostawia nas z procedurą nadmiernego deficytu. Już wówczas dla ekspertów było jasne, że EDP (Excessive Deficit Procedure, procedura nadmiernego deficytu - red.) będzie wprowadzone. Nie dajcie się oszukać przez zawodowego kłamcę. Próbowali to ukryć, ale @MorawieckiM już wiosną 2023 w planach fiskalnych wysyłanych do Brukseli zakładał wprowadzenie EDP". Jako dowód ekonomista wskazał, że rząd Mateusza Morawieckiego założył dostosowanie się do grożącej Polsce procedury nadmiernego deficytu w swojej strategii zarządzania długiem.

Procedura nadmiernego deficytu: powód

Procedura nadmiernego deficytu uruchamiana zostaje na podstawie rekomendacji Komisji Europejskiej (KE), jeśli w danym kraju członkowskim deficyt przekroczył 3 proc. PKB lub dług jest wyższy niż 60 proc. PKB. Polska już dwukrotnie była objęta tą procedurą - w latach 2004-2008 (procedura została wszczęta w stosunku do Polski z uwagi na poziom deficytu budżetowego wynoszący 4,1 proc. PKB w 2003 roku; nie wzięto przy tym pod uwagę kosztów trwającej reformy systemu rent i emerytur) oraz 2009-2015 (deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w Polsce w 2008 roku wyniósł 3,9 proc.).

Deficyt finansów publicznych jako procent PKB w Unii EuropejskiejPrognozy Komisji Europejskiej na 2024 rok (brak prognozy dla Portugalii, Irlandii, Danii i Cypru)PAP/Mateusz Krymski

Już 19 czerwca minister finansów Andrzej Domański przypomniał w serwisie X: "Gdy w 2015 roku PiS przejmował władzę odziedziczył deficyt na poziomie 2,6% PKB. W 2023 gdy władzę stracił…5,1%PKB". "Procedura nadmiernego deficytu została uruchomiona z powodu wysokiego deficytu w ostatnim roku rządów PiS" - dodał (pisownia oryginalna).

Polski rząd w rozmowach z Komisją Europejską jako uzasadnienie dla wysokiego deficytu wskazał przede wszystkim na duże wydatki na armię i obronność. Zgodnie z nowymi, obowiązującymi od 30 kwietnia 2024 roku regułami fiskalnymi, nakłady na obronność są jednym z "czynników łagodzących", które Komisja ma brać pod uwagę, oceniając stan finansów poszczególnych krajów, podobnie jak środki wydawane na zielone technologie i transformację energetyczną. Wydatki na armię nie uchroniły jednak Polski przed objęciem procedurą nadmiernego deficytu. Źródło w KE - cytowane przez Polską Agencję Prasową - przekazało, że przy podejmowaniu decyzji w tej sprawie według rozporządzenia uwzględniane są tylko inwestycje w obronność, a nie wydatki na ten sektor. "Dlatego poziom inwestycji, które Polska przedstawiła, nie był na tyle wysoki, żeby wyjaśnić skalę przekroczenia progu traktatowego" - zaznaczyło źródło. Według wstępnych szacunków za 2023 rok wydatki Polski na obronność wyniosły 2,1 proc. PKB, a wartość inwestycji w ten obszar szacuje się na 0,7 proc. PKB.

Ekspert FOR: PiS obiecywało więcej niż KO czy Trzecia Droga

O wyjaśnienie, jakie działania doprowadziły do uruchomienia procedury nadmiernego deficytu wobec Polski, poprosiliśmy Marcina Zielińskiego, głównego ekonomistę Forum Obywatelskiego Rozwoju. W przesłanej Konkret24 analizie przypomniał, że w latach 2020–2023 stosowanie procedury było zawieszone - najpierw z powodu pandemii, następnie ze względu na inwazję Rosji na Ukrainę. Następnie Zieliński tłumaczy:

"Zgodnie z art. 126 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej państwa członkowskie mają obowiązek unikania nadmiernego deficytu i długu publicznego. Konkretny poziom deficytu i długu, jaki mają utrzymywać, został określony w Pakcie Stabilności i Wzrostu oraz protokole nr 12 w sprawie procedury nadmiernego deficytu na poziomach odpowiednio 3 proc. PKB i 60 proc. PKB. Komisja Europejska ma obowiązek nadzorować przestrzegania przytoczonych reguł przez państwa członkowskie, a w przypadku stwierdzenia ich naruszenia - informuje o tym Radę Unii Europejskiej. Rada (ECOFIN) dokonuje oceny sytuacji fiskalnej państwa członkowskiego, a w przypadku stwierdzenia nadmiernego deficytu kieruje do państwa naruszającego zalecenia w trybie niejawnym. Zalecenia mogą zostać podane do publicznej wiadomości jedynie w przypadku, gdy państwo nie obniża deficytu zgodnie z wytycznymi Rady. Nałożone mogą też zostać kary – ograniczenie pożyczek z Europejskiego Banku Inwestycyjnego, złożenie przez państwo określonej kwoty na nieoprocentowanym depozycie lub grzywna" - pisze Zieliński.

"W raporcie (z 19 czerwca - red.) Komisja Europejska zwraca uwagę, że wydatki pierwotne (tj. wydatki bez kosztów obsługi długu publicznego) polskiego sektora finansów publicznych mają w 2024 roku wzrosnąć o 12,8 proc. w stosunku do poziomu z ubiegłego roku, co stanowi przekroczenie dopuszczalnego wzrostu wydatków. Wskazano na wysokie koszty programów dopłat do cen energii – wydatki na ten cel według Komisji Europejskiej podniosą deficyt o 0,5 proc. PKB w 2024 roku. Komisja Europejska prognozuje wzrost długu sektora finansów publicznych do 53,7 proc. PKB w 2024 roku i 57,7 proc. PKB w 2025 roku". Jak zauważa ekspert: "Według projekcji w 2034 roku dług sektora instytucji rządowych i samorządowych wyniesie aż 85 proc. PKB."

Według Marcina Zielińskiego "wszczęcie procedury nadmiernego deficytu jest efektem rozdętych wydatków publicznych wprowadzonych przez poprzedni rząd". "Niestety wiele wydatków socjalnych wprowadzano przy poparciu niemal całego parlamentu, również [ówczesnej] opozycji" - zauważa ekonomista.

"Niemniej budżet na ten rok jest w dużej mierze budżetem rządu PiS, aczkolwiek nie można zapominać, że nowa koalicja rządząca deficyt jeszcze powiększyła. Jeśli jednak wziąć pod uwagę obietnice złożone w przedwyborczym festiwalu populizmu, to można śmiało postawić tezę, że gdyby PiS utrzymało się u władzy, to deficyt wzrósłby jeszcze bardziej – PiS obiecywało więcej niż KO czy Trzecia Droga" - uważa Zieliński.

Obecny budżet? Spadek po rządach Zjednoczonej Prawicy

A co na ten temat mówią dane i raporty dotyczące budżetu państwa? Należy tu przypomnieć - jak wspomniał ekonomista FOR - że to rząd Mateusza Morawieckiego przygotował podstawy pod aktualny budżet, na 2024 rok. Został on przekazany prezydentowi po poprawkach 25 stycznia (do Sejmu wpłynął 19 grudnia, po niecałym tygodniu od zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska) - jednak powstał na podstawie projektu budżetu stworzonego przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Potwierdził to zresztą były premier Mateusz Morawiecki, który na konferencji w Sejmie 18 stycznia twierdził m.in.: "Wszystko, co w tym budżecie dobrego, odziedziczyli po nas".

Sam Morawiecki, jeszcze jako premier, w sierpniu 2023 roku, informował, że deficyt budżetu wyniesie 164,8 miliarda złotych. Wzrost PKB w 2024 roku przyjęto wówczas na poziomie 3 proc., a inflację - na poziomie 6,6 proc. Morawiecki ocenił wtedy, że to "bezpieczny budżet dla Polski". Z kolei 25 października potwierdzał, że "w budżecie państwa są pieniądze na sfinansowanie wszystkich obietnic wyborczych Prawa i Sprawiedliwości".

Deficyt budżetowy w Polsce w latach 2000-2024Mateusz Krymski/PAP

Tymczasem na stan budżetu, już w listopadzie 2023 roku, zwracali uwagę ekonomiści i analitycy i branżowi dziennikarze.

Jak rząd Morawieckiego "nie przekroczył" progu 60 proc. PKB

14 listopada 2023 roku portal Money.pl informował, że Ministerstwo Finansów wiedziało (resortem kierowała wtedy Magdalena Rzeczkowska), iż dług przekroczy 60 proc. PKB. W tekście przypomniano, że pod koniec września rząd Mateusza Morawieckiego opublikował "Strategię zarządzania długiem sektora finansów publicznych w latach 2024-2027", według której relacja długu Polski do PKB (wg metodologii Unii Europejskiej) ma wzrosnąć z 49,3 proc. w 2023 roku do 58,7 proc. w 2027 roku. "Ministerstwo Finansów (MF), zapisując takie, a nie inne szacunki, uniknęło sytuacji, w której dług przebiłby pułap 60 proc." - zauważono (jak piszemy wyżej: 60 proc. jest progiem, po którego przekroczeniu KE może uruchomić wobec danego państwa procedurę nadmiernego deficytu).

Portal Money.pl ujawnił: "Ministerstwo Finansów wiedziało, że w kasie państwa zaraz mogą zapalić się lampki bezpieczeństwa, a dług przekroczy 60 proc. PKB. PiS, aby ukryć ten fakt, zapisało olbrzymie cięcia, którymi rząd się nie chwalił". Autor tekstu wyjaśniał: "Przed wyborami MF nie mogło dopuścić do wycieku tej informacji. W strategii zarządzenia długiem od 2025 r. zaordynowano więc zwiększone cięcia wydatków, tak by utrzymać dług poniżej wspomnianego poziomu. Rząd wprowadził tzw. dostosowanie fiskalne rzędu 1 pkt. proc. każdego roku. Co to oznacza? W skrócie: albo na stałe ścięcie wydatków, albo podwyżkę podatków. Mowa o dziesiątkach miliardów złotych. Przed wyborami z ust przedstawicieli rządu nie słyszeliśmy o tym ani słowa".

W tekście tym czytamy też, że "urzędnicy musieli zapisać także tzw. naturalne oszczędności na poziomie 1,1 proc. PKB. 'Oznacza to, że wartość referencyjna relacji długu EDP (czyli liczonego według metodologii unijnej - przyp. red.) do PKB na poziomie 60 proc. nie zostanie w horyzoncie Strategii przekroczona' - pisał resort finansów". Autor materiału zauważa jednak, że "rząd nie zatarł wszystkich śladów". "W oczy rzuca się rażąca niespójność tego zapisu z założeniami równolegle wniesionego do parlamentu uzasadnienia projektu ustawy budżetowej" - pisał. 

To, jak za czasów Morawieckiego nie doszło do przekroczenia pułapu długu 60 proc. wobec PKB, wyjaśnili w raporcie o "strategii zarządzania długiem" analitycy Instytutu Finansów Publicznych (IFP). 13 listopada 2023 roku opisali plany budżetowe rządu Mateusza Morawieckiego na lata 2025-2027.

Instytut - podobnie jak Money.pl - przypomniał o opublikowanej przez rząd Morawieckiego "Strategii zarządzania długiem sektora finansów publicznych w latach 2024-2027", która - jak zauważono - "jednoznacznie wskazuje radykalne cięcia wydatków lub wzrost podatków" na nadchodzące lata. "Łącznie oszczędności i cięcia na koniec 2027 r. to nawet 180 mld zł, z czego 129 mld zł to systemowe cięcie wydatków lub podnoszenie podatków, a 45-50 mld zł to tzw. 'naturalne oszczędności'. Jak dokładnie dokonane będą cięcia i oszczędności? Tego strategia nie precyzuje. Choć powinna. Prognozy opracowane bez uwzględnienia tego planu cięć wskazują na wyższy poziom długu. Gdyby nie te cięcia i naturalne oszczędności, dług już w 2026 r. przebiłby wartość 63% PKB, a w 2027 r. wyniósłby 67,4% PKB" - opisano .Z danych tych wynika, że "oprócz nadmiernego deficytu, pojawiłby się dodatkowo nadmierny dług", czyli coś nowego w przypadku Polski.

W raporcie zauważono, że plan cięć nie został pokazany razem z projektem ustawy budżetowej w sierpniu 2023 roku, a dużo później - w momencie wnoszenia budżetu do parlamentu (IFP zwrócił tu uwagę, że to problem systemowy), czyli na kilkanaście dni przed wyborami parlamentarnymi, które odbyły się 15 października 2023 roku. Postulowano też, że strategia powinna być poddawana konsultacjom w Radzie Dialogu Społecznego razem z projektem budżetu, a także powinna "w sposób jawny pokazywać deficyt finansów publicznych i strukturę koniecznego dostosowania wydatków i podatków". "Brak tych konsultacji i wyjaśnienia koniecznych dostosowań poważnie narusza przejrzystość i jawność procesu budżetowego" - argumentowano.

Strategia zarządzania długiem jest ważna, bo - tłumaczy IFP - pokazuje "ścieżkę poziomu zadłużenia, kosztów jego obsługi i innych uwarunkowań kształtowania się długu publicznego w horyzoncie czterech kolejnych lat", a "spojrzenie na finanse publiczne na kilka lat do przodu może ukazać problemy finansów publicznych, które są niewidoczne w budżecie na rok kolejny".

Przechodząc do pokazania tego zagadnienia na przykładzie, Instytut wypunktował, że "w projekcie ustawy budżetowej na 2024 r. rząd Zjednoczonej Prawicy w celu realizacji obietnic wyborczych pokazał duży wzrost deficytu budżetu" i że "według rządu ma on wynieść w 2024 r. 165 mld zł". Dalej zauważono, że deficyt ten nie uwzględnia wydatków pozabudżetowych (Instytut Finansów Publicznych w innym opracowaniu "Prawdziwy budżet 2024" wyliczył, że prawdziwy deficyt budżetu państwa jest zaniżony o 112 mld zł i wynosi prawie 277 mld zł).

IFP - przypominając o szerokim budżecie PiS, który obejmował między innymi o 800 plus, 300 plus, "trzynastki" i "czternastki", czy wydatki zbrojeniowe - podkreślił, że Mateusz Morawiecki nie przekazał obywatelom informacji, iż cały "hojny pakiet socjalny" nie może być utrzymany na dłuższą metę przy planowanym wzroście wydatków militarnych. "Widzimy to jednak w wyliczeniach rządu Mateusza Morawieckiego, w jego własnym dokumencie, tj. w strategii zarządzania długiem. To jest bowiem dokument przeznaczony w dużej mierze dla rynków finansowych, a te w reakcji na 'ściemnianie' mogłyby gwałtownie i negatywnie zareagować podwyższeniem oczekiwanych rentowności papierów skarbowych" - wyjaśniono.

O tym, że rząd Morawieckiego po wyborach zaplanował cięcia wydatków lub podnoszenie podatków, świadczy chociażby - podali analitycy - rozbieżność między zapisem we wspomnianej strategii zarządzania długiem a projektem ustawy budżetowej. Zapis ten dotyczy założenia o corocznym dostosowaniu fiskalnym, o którym mowa w art. 112a ustawy o finansach publicznych. Różnice widać na grafice poniżej:

Porównanie zapisu w strategii zarządzania długiem oraz projektem ustawy budżetowejgov.pl, tvn24.pl

To zdaniem Instytutu oznaczało, że "w jednym pakiecie dokumentów, w jednym druku sejmowym identyczne odwołanie do art. 112a zawiera dwie kompletnie inne liczby, różniące się o dziesiątki miliardów złotych", co jest dowodem "nie tylko rażącej niespójności i nierzetelności, ale też najprawdopodobniej celowej manipulacji i rozmyślnego oszustwa budżetowego". "Bez tego oszustwa rząd musiałby przed wyborami pokazać, że dług przebija 60 proc. PKB" - podsumowano (pogrubienie od redakcji).

"Prawdziwy stan państwowej kasy na koniec 2023 roku" przedstawiło także Ministerstwo Finansów rządu Donalda Tuska. W kwietniu 2024 roku opublikowało "Stan Polskich Finansów Publicznych 2016-2023. Biała Księga". Także z tej analizy wynika, że "dług publiczny według metodologii Unii Europejskiej znalazł się na ścieżce do przekroczenia progu 60% Produktu Krajowego Brutto" (pisownia oryginalna).

Dług sektora instytucji rządowych i samorządowych (procent PKB)gov.pl

Dalej w analizie wymieniono między innymi, że: - program 500 plus wprowadzano "bez zapewnienia stabilnego, strukturalnego źródła finansowania" (wszystkie pogrubienia od redakcji); - to samo zarzucono przy wprowadzaniu trzynastej i czternastej emerytury; przypomniano, że przed wyborami parlamentarnymi skorzystano z możliwości ustalania wysokości czternastki w wyniku rozporządzenia, podnosząc jednorazowo świadczenie do 2650 zł brutto (przy emeryturze minimalnej wynoszącej 1588,44 zł brutto) oraz zauważono, że aby sfinansować te świadczenia w 2023 roku, Fundusz Solidarnościowy zaciągnął pożyczkę w wysokości 5 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej, której spłata rozpocznie się w 2026 i będzie trwać do 2037 roku; - polityka rządu doprowadziła do niepewnej sytuacji finansowej zakładów opieki zdrowotnej, których poziom zobowiązań finansowych wzrósł w trzecim kwartale 2023 roku do 21,3 mld zł; - na skutek nałożonych przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej na Polskę kar w sprawie kopalni Turów i Izby Dyscyplinarnej utracono około 2,9 mld zł w latach 2022-2023; - w 2023 roku Polska zajęła 22. miejsce na 27 państw unijnych pod względem wysokości kosztów obsługi długu publicznego; - w latach 2016-2022 wprowadzono 22 nowe podatki (daniny, opłaty i inne obciążenia, które zgodnie z międzynarodową metodyką rachunków narodowych są definiowane jako podatki).

Wzrost obciążeń podatkowo-składkowych (procent PKB)gov.pl

Jak więc pokazują powyższe analizy, to nie obecny rząd odpowiada za dług przekraczający 60 proc. PKB i objęcie Polski procedurą nadmiernego deficytu.

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Źródło zdjęcia głównego: Paweł Supernak/PAP

Pozostałe wiadomości

Były pytania o mieszkania - te budowane i te przejmowane. Było o Zielonym Ładzie, migrantach czy stosunku do Ukrainy. Ostatnia przed pierwszą turą wyborów debata prezydencka pokazała, że wciąż warto sprawdzać, co mówią wyborcom kandydaci. I tym razem padały - jak to określił jeden z uczestników - "fake newsy, półprawdy, a często ordynarne kłamstwa".

Ostatnia debata prezydencka. "Fake newsy, półprawdy, kłamstwa"

Ostatnia debata prezydencka. "Fake newsy, półprawdy, kłamstwa"

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń generuje nagranie, które jakoby pokazuje, jak papież Leon XIV "sprytnie uniknął" flagi społeczności LGBT+, którą powiewał jeden z wiernych. Tyle że to wcale nie była "flaga dumy".

Papież "odwraca się" od flagi LGBT? To inna flaga

Papież "odwraca się" od flagi LGBT? To inna flaga

Źródło:
Konkret24

Wrócił, czy nie wrócił? Spór o losy znaku Polski Walczącej, który niegdyś wysiał w Ministerstwie Klimatu i Środowiska, na moment rozgrzał ostatnią prezydencką debatę. Kandydaci Marek Jakubiak i Szymon Hołownia przedstawiali odmienne wersje wydarzeń. Więc sprawdziliśmy.

Usunięty znak Polski Walczącej. Kto ma rację: Jakubiak czy Hołownia?

Usunięty znak Polski Walczącej. Kto ma rację: Jakubiak czy Hołownia?

Źródło:
Konkret24

Tusz z długopisów w lokalach wyborczych można usunąć za pomocą zapalniczki - sugerują internauci, pokazując jako "dowód" pewne nagranie. Zalecają, by na wybory zabrać własny długopis. Uwaga: to jedna z odsłon dezinformacji o planowanym fałszerstwie wyborczym. Wyjaśniamy.

"Weź długopis na wybory"? Uwaga: dezinformacja

"Weź długopis na wybory"? Uwaga: dezinformacja

Źródło:
Konkret24

Ostatnia debata prezydencka przed wyborami, która odbędzie się 12 maja, wywołuje dodatkowe emocje z powodu przekazu polityków PiS. W mediach społecznościowych sugerują, jakoby losowanie kolejności wypowiedzi zostało ustawione na korzyść kandydata KO Rafała Trzaskowskiego. Podobnie mówili na porannej konferencji prasowej. To nieprawda.

PiS o "skandalicznym losowaniu" kolejności w debacie. Bezpodstawny zarzut

PiS o "skandalicznym losowaniu" kolejności w debacie. Bezpodstawny zarzut

Źródło:
Konkret24

Paczuszka z białym narkotykiem i łyżeczka do jego zażywania - to według internautów miało leżeć na stole, przy którym w pociągu do Kijowa spotkali się Emmanuel Macron, Friedrich Merz i Keir Starmer. Przestrzegamy, to prorosyjska dezinformacja.

Macron, Merz, Starmer w pociągu. Co ukryto przed kamerami?

Macron, Merz, Starmer w pociągu. Co ukryto przed kamerami?

Źródło:
Konkret24

Internauci z oburzeniem komentują rzekomy nowy zakup Wołodymyra Zełenskiego - ma to być willa na Florydzie warta 20 milionów dolarów. Twierdzą, że zapłacono za nią środkami przekazanymi Ukrainie na walkę z Rosją. To nieprawda, kolejny fake news prorosyjskiej propagandy.

Willa Zełenskiego na Florydzie? To nie jego

Willa Zełenskiego na Florydzie? To nie jego

Źródło:
Konkret24

Podczas ostatniej telewizyjnej debaty prezydenckiej marszałek Sejmu Szymon Hołownia oznajmił, że w Sejmie nie ma projektu ustawy o asystencji osobistej. W sieci oburzyli się politycy PiS, twierdząc, że projekt jest już od dawna, tylko został zamrożony. Wyjaśniamy, o co chodzi.

Hołownia asystencji osób z niepełnosprawnościami: projektu nie mamy w Sejmie. Opozycja: jest. Tłumaczymy

Hołownia asystencji osób z niepełnosprawnościami: projektu nie mamy w Sejmie. Opozycja: jest. Tłumaczymy

Źródło:
Konkret24

Masz swoje hipotezy, dobierasz do nich pasujące ci zdarzenia, podkręcasz emocje - i teoria gotowa. To nic, że nieprawdziwa, byle znalazła zwolenników. Tak się właśnie stało z blackoutem w Hiszpanii i Portugalii. Przeciwnicy zielonej energii obarczyli winą Europejski Zielony Ład, a politycy stali się pasem transmisyjnym tej nowej teorii spiskowej. Zadział efekt potwierdzenia.

Blackout w Hiszpanii a Zielony Ład. Jak działa "efekt potwierdzenia"

Blackout w Hiszpanii a Zielony Ład. Jak działa "efekt potwierdzenia"

Źródło:
Konkret24

Rafał Trzaskowski w kampanii prezydenckiej wielokrotnie odwoływał się do swoich doświadczeń i sukcesów jako prezydenta Warszawy. Chwalił się 14 tysiącami mieszkań - raz były "wybudowane", raz "oddane", a innym razem "nowe". Kandydat ze swoich wypowiedzi tłumaczy się brakiem precyzji. Wyjaśniamy, ile mieszkań komunalnych powstało w Warszawie za kadencji polityka KO.

Trzaskowski i 14 tysięcy mieszkań w Warszawie. O jakie lokale chodzi

Trzaskowski i 14 tysięcy mieszkań w Warszawie. O jakie lokale chodzi

Źródło:
Konkret24

Do tegorocznej parady w Dzień Zwycięstwa w Moskwie rosyjskie wojsko miało się przygotowywać, ćwicząc na czołgach "wypożyczonych w Kazachstanie" - twierdzą internauci, pokazując jako "dowód" pewnie nagranie. To, co na nim widać, przeczy jednak ich tezie.

Czołgi "wypożyczone z Kazachstanu" na paradzie w Moskwie?

Czołgi "wypożyczone z Kazachstanu" na paradzie w Moskwie?

Źródło:
Konkret24

Karol Nawrocki "zachęcił wszystkich kontrkandydatów" w wyborach prezydenckich do opublikowania oświadczeń majątkowych. Tylko że większość z nich to zrobiła, są publicznie dostępne. Jeden z kandydatów nie deklaruje własności żadnego mieszkania czy domu, inni mają po kilka mieszkań. Co jeszcze wiemy?

Po kilka mieszkań, działki, akcje, obrazy. Oświadczenia majątkowe kandydatów na prezydenta

Po kilka mieszkań, działki, akcje, obrazy. Oświadczenia majątkowe kandydatów na prezydenta

Źródło:
Konkret24

Szefowa kancelarii prezydenta Małgorzata Paprocka broni Andrzeja Dudy jako strażnika konstytucji. Według niej "nie było żadnego wyborów sędziów dublerów". Przypominamy więc, jak w 2015 roku wybrano sędziów do Trybunału Konstytucyjnego.

Nieprawda minister Paprockiej. Dotyczy sędziów dublerów

Nieprawda minister Paprockiej. Dotyczy sędziów dublerów

Źródło:
Konkret24

Kilka godzin po tragedii na Uniwersytecie Warszawskim w mediach społecznościowych zaczęła krążyć informacja, jakoby sprawcą ataku był Ukrainiec. Przestrzegamy przed rozpowszechnianiem takich pogłosek, nie są prawdziwe.

Tragedia na uniwersytecie. Dezinformacja o sprawcy

Tragedia na uniwersytecie. Dezinformacja o sprawcy

Źródło:
Konkret24

Niedługo po ataku Indii na Pakistan zaczęto rozpowszechniać w sieci nagrania mające przedstawiać moment ataku. Jak często bywa w przypadku konfliktów zbrojnych, nie wszystkie publikowane teraz nagrania są aktualne. Przestrzegamy.

Indie bombardują Pakistan? To inne zdarzenie

Indie bombardują Pakistan? To inne zdarzenie

Źródło:
Konkret24

Jedni straszą hordami migrantów; drudzy twierdzą, że Polska jest wyłączona z lokowania migrantów. Jedni alarmują, że pakt migracyjny już działa; drudzy uspokajają, że nie wejdzie w życie. Wyborca może odnieść wrażenie, że Unia Europejska właśnie decyduje w sprawie paktu migracyjnego - nic bardziej mylnego. To kampanijna gra. Ekspert tłumaczy, dlaczego się opłaca.

Pakt migracyjny w ogniu kampanii. Faulują obie strony

Pakt migracyjny w ogniu kampanii. Faulują obie strony

Źródło:
TVN24+

Spór o referendum w sprawie prawa aborcyjnego był jednym z gorętszych momentów debaty Szymona Hołowni i Magdaleny Biejat. Marszałek Sejmu przekonywał, że w obecnej sytuacji "optymalne będzie referendum". Wyjaśniamy, dlaczego samo referendum nie przesądzi o zmianie prawa. 

Hołownia o prawie do aborcji: niech "naród zdecyduje". To tak nie działa

Hołownia o prawie do aborcji: niech "naród zdecyduje". To tak nie działa

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci generuje nagranie z fragmentem przemówienia Donalda Tuska w Holandii. Na jego podstawie internauci twierdzą, że polski premier o wybuch drugiej wojny światowej obwinił... Polskę. Lecz Tusk powiedział coś innego.

Tusk o "polskim ataku na Westerplatte"? Skąd taka wersja

Tusk o "polskim ataku na Westerplatte"? Skąd taka wersja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy masowo ruszyli po polskie obywatelstwo" - ogłosił na nagraniu europoseł Konfederacji Marcin Sypniewski. Według niego w 2024 roku 40 tysięcy z nich dostało polski paszport. Nieprawda, o wiele mniej.

40 tysięcy Ukraińców z polskim paszportem w ciągu roku? Polityk Konfederacji zmyśla

40 tysięcy Ukraińców z polskim paszportem w ciągu roku? Polityk Konfederacji zmyśla

Źródło:
Konkret24

Karol Nawrocki, odpowiadając na pytania dotyczące swoich mieszkań, zapewnił, że "nie ma nic do ukrycia". Mówił, że opublikuje swoje oświadczenie majątkowe, jeśli tylko będzie taka możliwość prawna. Tylko że zdaniem ekspertów już może to zrobić. Oto dlaczego zależy to od samego prezesa IPN.

Nawrocki o ujawnieniu oświadczenia majątkowego: "jeśli będzie możliwość prawna". Przecież jest

Nawrocki o ujawnieniu oświadczenia majątkowego: "jeśli będzie możliwość prawna". Przecież jest

Źródło:
Konkret24

Czy premier kiedykolwiek zapowiadał, że będzie obchodził polskie prawo? Tak w kontekście dyskusji o przestrzeganiu konstytucji twierdzą posłowie PiS Zbigniew Bogucki i Michał Wójcik. Tylko że manipulują głośną już wypowiedzią Donalda Tuska.

Politycy PiS: Tusk zapowiadał "łamanie prawa". Manipulują cytatem

Politycy PiS: Tusk zapowiadał "łamanie prawa". Manipulują cytatem

Źródło:
Konkret24

Pożar kościoła, do którego doszło w Walii, wywołał kolejną falę antyimigranckich komentarzy - także w polskiej sieci. Powodem jest stworzony na bazie tego wydarzenia fake news, jakoby ogień podłożyło dwoje Pakistańczyków. Policja jednak zaprzecza.

Pożar kościoła w Walii. Internauci winią migrantów, policja dementuje 

Pożar kościoła w Walii. Internauci winią migrantów, policja dementuje 

Źródło:
Konkret24

W sieci krążą dwa niemal identyczne zdjęcia z uroczystości w ogrodzie Białego Domu. Na jednym z nich wśród gości widać Karola Nawrockiego, na drugim - w tym samym miejscu stoi zupełnie inny, nieznany mężczyzna. Sprawdziliśmy, które z tych zdjęć jest autentyczne, a które jest przeróbką.

Nawrocki w Białym Domu. "Które zdjęcie jest prawdziwe"?

Nawrocki w Białym Domu. "Które zdjęcie jest prawdziwe"?

Źródło:
Konkret24

Pismo jednego z polskich dowódców wojskowych ma być dowodem, że Polska wyśle "korpus interwencyjny" na Ukrainę - tak twierdzą posłowie Roman Fritz i Konrad Berkowicz. Dowództwo operacyjne zaprzecza tym informacjom i pisze o "pożywce dla rosyjskich ośrodków propagandowych".

Posłowie dezinformują o polskich żołnierzach na Ukrainie. Wyjaśniamy

Posłowie dezinformują o polskich żołnierzach na Ukrainie. Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Temat bykowego, czyli podatku dla osób bezdzietnych, wrócił w publicznej debacie za sprawą petycji, która trafiła do Sejmu. Ten pomysł forsuje również kandydujący na prezydenta Marek Jakubiak. Jako wzór wskazuje Niemcy. Porównanie jest niewłaściwe, a ekspert tłumaczy, dlaczego bykowe kłóci się z konstytucją.

Bykowe: Jakubiak nawołuje, petycja w Sejmie. Czy to w ogóle możliwe?

Bykowe: Jakubiak nawołuje, petycja w Sejmie. Czy to w ogóle możliwe?

Źródło:
TVN24+

"Niesamowite, Polska się budzi!" - ogłosił europoseł PiS Waldemar Buda, publikując zdjęcie dwóch plakatów na jakimś ogrodzeniu. Wynika z niego, że na jednym banerze ktoś "przeprasza za baner" obok z wizerunkiem Rafała Trzaskowskiego. Śmieszne? Przede wszystkim nieprawdziwe. Bazowe dla tej przeróbki zdjęcie istnieje i już wcześniej intrygowało internautów.

"Przepraszam za baner". Wyborcza wojna na plakaty i... fejki

"Przepraszam za baner". Wyborcza wojna na plakaty i... fejki

Źródło:
Konkret24

Sławomir Mentzen twierdzi, że Ukraińcy przebywający w Polsce w świadczeniach socjalnych dostają więcej, niż wpłacają do budżetu państwa w podatkach. Dostępne opracowania pokazują jednak coś odwrotnego.

Mentzen o tym, ile wydajemy na Ukraińców, a ile zyskujemy. Nie ma racji

Mentzen o tym, ile wydajemy na Ukraińców, a ile zyskujemy. Nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Prezydent Andrzej Duda wykorzystał zaproszenie na konwencję Karola Nawrockiego w Łodzi, żeby chwalić osiągnięcia rządów Zjednoczonej Prawicy i skrytykować działania gabinetu Donalda Tuska. W niektórych kwestiach mijał się jednak z prawdą, wprowadzając opinię publiczną w błąd.

Duda na konwencji Nawrockiego. Cztery nieprawdy

Duda na konwencji Nawrockiego. Cztery nieprawdy

Źródło:
Konkret24