Sejmowe oświadczenie szefa NIK. Czego nie powiedział Marian Banaś?


W środę szef Najwyższej Izby Kontroli wygłosił z kartki oświadczenie. Opinia publiczna nie usłyszała jednak odpowiedzi na wiele pytań stawianych od ponad dwóch miesięcy. Marian Banaś nie wytłumaczył m.in. "niejasnych przepływów sporych sum" między nim a pasierbem krakowskiego przestępcy. Nie wspomniał, że jego współpracownicy, zwolnieni z resortu finansów urzędnicy, zamieszani - zdaniem prokuratury - w wyłudzenia VAT, uniknęli dyscyplinarek. Nie mówił o tym, że w 2005 roku umowę na dzierżawę krakowskiej kamienicy podpisał z firmą syna.

W środę szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś na sejmowej komisji ds. kontroli państwowej przedstawiał kandydatury nowych wiceprezesów NIK: Tadeusza Dziuby i Marka Opioły. Odpowiadali oni na pytania posłów.

Padło również wiele pytań do szefa NIK, dotyczących jego oświadczeń majątkowych, nieruchomości, kontroli Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz zawiadomienia Ministerstwa Finansów do prokuratury, związanego z dzierżawą lokalu należącego do Banasia. Szef komisji upominał jednak posłów, że punktu dotyczącego wątpliwości wokół majątku prezesa NIK nie ma w porządku obrad.

Na końcu posiedzenia Marian Banaś wygłosił jednak z kartki oświadczenie, po czym prowadzący obrady szef komisji Wojciech Szarama z Prawa i Sprawiedliwości zamknął obrady. Szef NIK nie odpowiedział na żadne pytania dziennikarzy zarówno przed, jak i po posiedzeniu.

Szef NIK Marian Banaś w Sejmie
Szef NIK Marian Banaś w Sejmietvn24

Środowe oświadczenie szefa NIK nie odpowiedziało na wiele pytań, stawianych od wrześniowej emisji reportażu "Superwizjera TVN" i późniejszych publikacji medialnych. Bertold Kittel przyjrzał się w nim kamienicy w krakowskim Podgórzu, której właścicielem był Marian Banaś, jego oświadczeniom majątkowym, a także prowadzonej w kamienicy działalności hotelu na godziny.

Koszt dzierżawy nie zmienia się przez lata

Marian Banaś mówił w środę posłom między innymi właśnie o kamienicy przy ul. Krasickiego 24 w Krakowie, której został właścicielem na mocy umowy dożywocia zawartej w 2001 roku z Henrykiem Stachowskim, byłym żołnierzem Armii Krajowej. Z chwilą podpisania dokumentu stał się jej właścicielem.

Jak ujawnił w połowie października Wojciech Bojanowski w "Faktach TVN", wraz z kamienicą - w zamian za opiekę - Marian Banaś otrzymał też działkę i dom w Szczepanowie (gmina Brzesko). Stachowski zmarł w czerwcu 2007 roku.

- Do roku 2004 kamienica (przy ul. Krasickiego 24 - red.) została wyremontowana i przeznaczona na akademik, który prowadził mój syn - Jakub, a następnie na działalność hotelowo-turystyczną - powiedział posłom w środę Marian Banaś. Następnie poinformował, że wskutek "zmiany planów zawodowych syna", przez ogłoszenie znalazł nowego dzierżawcę, z którym podpisał 19 marca 2014 roku umowę "na 10-letnią dzierżawę kamienicy z ustalonym na 4 tys. zł czynszem, ale po stronie dzierżawcy zostały wszelkie koszty związane z utrzymaniem nieruchomości".

Marian Banaś nie powiedział posłom, że 5 kwietnia 2005 roku zawarł umowę najmu i dzierżawy kamienicy przy ul. Krasickiego 24 z firmą swojego syna π (Pi) Investment, która została wpisana do KRS zaledwie miesiąc wcześniej.

Cała rozmowa z Bertoldem Kittelem o oświadczeniu Mariana Banasia
Cała rozmowa z Bertoldem Kittelem o oświadczeniu Mariana Banasiatvn24

W dokumencie czynsz określono na 12 tys. zł płatne kwartalnie. Umowę zawarto na pięć lat. Jej kopię, a także aneks, otrzymaliśmy z Małopolskiego Urzędu Marszałkowskiego.

Według podpisanego 27 września 2005 roku aneksu, ustalono, że czynsz w wysokości 4 tys. zł będzie płatny miesięcznie, a umowa będzie obowiązywać dziesięć lat (czyli do 2015 roku). Nie mamy informacji, czy umowa była potem aneksowana, kiedy przestała obowiązywać, ani czy wysokość czynszu była zmieniana. Na umowie i aneksie jest podpis podobny do tego, jakie Marian Banaś składa na oświadczeniach majątkowych.

Marian Banaś powiedział posłom, że na mocy umowy podpisanej w 2014 roku z nowym najemcą, miesięczny czynsz najmu kamienicy ustalono na 4 tys. zł. Z dokumentów, do jakich dotarliśmy, wynika więc, że taką samą stawkę płaciła firma syna Banasia, ale na mocy umowy podpisanej dziewięć lat wcześniej.

Niejasności w sprawie telefonu "do Banasia"

2 września reporter "Superwizjera TVN" Bertold Kittel odwiedził kamienicę przy ulicy Krasickiego 24, w której działał hotel na godziny. Jak teraz wiemy, nieruchomość została wcześniej - 17 sierpnia - sprzedana przez Mariana Banasia za 4,5 mln zł. Jak podała w październiku "Rzeczpospolita", kupcem była firma JGH z Nowego Sącza. To spółka specjalizująca się w renowacji nieruchomości.

Reporter chciał rozmawiać z osobami zajmującymi się pensjonatem. Siedzący na recepcji mężczyzna, który właśnie liczył pieniądze, odmówił. W pewnym momencie stwierdził, że "zadzwoni do Banasia". Gdy nawiązał połączenie, nie przedstawił się, powiedział do słuchawki "no cześć" i opisał, po co dzwoni. Do swojego rozmówcy zwracał się na "ty". Po krótkiej rozmowie w obecności reportera przekazał, że osoba z którą przed chwilą rozmawiał, nie życzy sobie żadnej rozmowy z nim dziennikarzem.

"Pancerny Marian i pokoje na godziny". Pierwsza część reportażu "Superwizjera"
"Pancerny Marian i pokoje na godziny". Pierwsza część reportażu "Superwizjera"Superwizjer TVN

W Sejmie Marian Banaś powiedział, że to on był po drugiej stronie telefonu. Jak tłumaczył, nie miał wpływu na to, komu dzierżawca kamienicy udostępnił jego numer telefonu. - Gdy zorientowałem się, że rozmawiam z inną osobą niż dzierżawca, natychmiast zerwałem połączenie - oznajmił w środę szef NIK.

Zgodnie jednak z nagraniem "Superwizjera", rozmowa trwała 25 sekund. Z zarejestrowanej wypowiedzi gangstera można wywnioskować, że Banaś nie zerwał natychmiast połączenia, a przed odłożeniem telefonu dopytał o szczegóły.

Pojawia się także pytanie, co na recepcji robiła osoba związana z dzierżawcą, skoro kamienica - jak przekazał w środę posłom Marian Banaś - zmieniła właściciela dwa tygodnie wcześniej. Szef NIK tego nie wyjaśnił. Nie powiedział też, za ile sprzedał kamienicę.

Czy coś łączyło Mariana Banasia z krakowskimi przestępcami?

To z jednym z braci K. - Wiesławem ps. Simon, znanym krakowskim przestępcą rozmawiał Bertold Kittel w czasie swojej wizyty w kamienicy przy ul. Krasickiego 24.

Razem z bratem Januszem, ps. Paolo, Wiesław K. zajmował się w stolicy Małopolski prowadzeniem agencji towarzyskich. Simon groził gwałtem młodej dziewczynie, straszył ludzi piłą mechaniczną (został za to skazany przez sąd w Elblągu), a rodzina K. terroryzowała sąsiadów gazem.

08.10.2019 | Atak gazem na sąsiadów. Nowe nagranie w sprawie Wiesława K., pseudonim Simon
08.10.2019 | Atak gazem na sąsiadów. Nowe nagranie w sprawie Wiesława K., pseudonim SimonWojciech Bojanowski | Fakty TVN

W 2005 roku bracia K. brali udział w krwawych porachunkach między grupami sutenerów. Uzbrojeni w niebezpieczne przedmioty bandyci starli się w rejonie krakowskiego Kazimierza. W czasie zajść ranny został policjant. Bracia zostali prawomocnie skazani za udział w porachunkach grup sutenerskich oraz za groźby karalne użyte przy próbie egzekucji długu.

Umowę dzierżawy krakowskiej kamienicy Marian Banaś podpisał w 2014 roku z Dawidem O. Z ustaleń oko.press wynika, że Janusz K. to ojczym dzierżawcy.

Pytanie o charakter znajomości Mariana Banasia z przestępcami, których krewny wynajmował od niego kamienicę, padało wielokrotnie po emisji reportażu.

- Przez ogłoszenie znalazłem nowego dzierżawcę - tak o początku znajomości z Dawidem O. mówił posłom w środę Marian Banaś. - Nie budził żadnych obaw. Był osobą niekaraną i zainteresowany odkupieniem kamienicy, na czym także mi zależało - podkreślił szef NIK.

Odniósł się również do zarzutów, że w należącej do niego nieruchomości działał hotel na godziny.

- W Krakowie jest wiele hoteli, gdzie można wynająć pokój na godziny po to, żeby na przykład odpocząć w trakcie podróży albo przed nią, lub przygotować się zaplanowanego spotkania. Można to sprawdzić w prosty sposób w internecie - powiedział. Mocno podkreślił, że przez cały okres dzierżawy nie otrzymał żadnych sygnałów o jakichkolwiek nieprawidłowościach w kamienicy. Ani od sąsiadów, ani od policji, ani ze strony straży miejskiej.

- Jest osiem okien i w trzech jednocześnie na przykład są pary uprawiające seks na łóżkach tuż przy oknach. Na dodatek to słychać - mówiła anonimowo pod koniec października w "Faktach TVN" sąsiadka Wiesława K. - Okna nie są zasłaniane - dodawała inna.

"Dziewczyny w miniówkach, interwencje policji i krzyki na ulicy - takie zdarzenia opisują sąsiedzi kamienicy Mariana Banasia, w której prowadził 'hotel na godziny'. Turyści, korzystający z usług pensjonatu, są podobnego zdania" - pisała pod koniec września "Gazeta Krakowska".

Prezydent o sprawie Mariana Banasia
Prezydent o sprawie Mariana Banasiatvn24

Rozliczenia z dzierżawcą. "Niejasne przepływy sporych sum"

Po emisji reportażu pojawiły się zarzuty, że Marian Banaś pobierał zbyt niski czynsz za najem kamienicy, by zmniejszyć w ten sposób wysokość koniecznych do zapłacenia podatków.

- Na pierwszy rzut oka jak najbardziej wstępna kwalifikacja: unikanie opodatkowania. I to jest jeden czyn, który tu widzę. Prokurator Generalny z urzędu powinien wszcząć postępowanie, a jeżeli nie prokuratura, to urząd skarbowy. I zweryfikować rzetelność podatkową deklarowaną przez pana Banasia - oceniał anonimowo w połowie października w rozmowie z Wojciechem Bojanowskim były funkcjonariusz CBA.

Po emisji reportażu "Superwizjera", szef NIK przyznał w TVP Info, że czynsz płacony przez dzierżawcę za najem budynku był niższy niż powinien. - Ta niższa cena wzięła się stąd, że kamienica miała być kupiona na podstawie umowy przedwstępnej i w finale, później, już przy rozliczeniu, ta cena miała być wyrównana - powiedział.

Podobnie to tłumaczył w środę. - Umowa (dzierżawy - red.) zawarta została z osobą, która odpowiedziała na ogłoszenie i zgodziła się ponosić koszty utrzymania budynku, jak również deklarowała chęć szybkiego kupna całej nieruchomości. Wpłynęło to na wynegocjowaną przez nią wysokość czynszu dzierżawy - oświadczył szef NIK.

Poinformował, że 19 marca 2014 roku prócz umowy dzierżawy (z Dawidem O.) podpisał z nim również umowę przyrzeczenia sprzedaży kamienicy, a 19 grudnia 2015 roku zawarł notarialną, przedwstępną umowę sprzedaży kamienicy.

Jak podał szef NIK, dzierżawca zobowiązał się do wpłacenia zadatku i zaliczek na poczet kupna kamienicy. - W przypadku, gdyby zrezygnował z zakupu, zadatek nie podlegałby zwrotowi, ale jego wysokość kompensowała dotychczas pobierany czynsz. Sugerowanie, że w ten sposób usiłowałem dokonać optymalizacji podatkowej, jest bezpodstawnym i zniesławiającym kłamstwem - podkreślił.

Szef NIK nie podał jednak ani wysokości zadatku, ani wysokości zaliczek przekazanych mu przez Dawida O. Nie odniósł się również do podanych dzień przed posiedzeniem komisji przez radio RMF FM nieoficjalnych informacji o "niejasnych przepływach sporych sum między Marianem Banasiem a braćmi K." Mieli je odkryć urzędnicy Ministerstwa Finansów. Dziennikarze stacji poinformowali, że ​resort zawiadomił prokuraturę w sprawie braci K. Udało im się ustalić, że zawiadomienie dotyczy "wyjątkowo niskiego czynszu za najem kamienicy, z którego się prawidłowo nie rozliczono".

26 września posłowie PO-KO złożyli zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa, dotyczące "rażąco niskiej kwoty" wynajmu trzech nieruchomości przez prezesa NIK. We wtorek został w tej sprawie przesłuchany Jan Grabiec, rzecznik PO.

Pytania o majątek Mariana Banasia

Bojanowski: Nie jest tak, że jest jedna kamienica na godziny. Ten majątek jest o wiele większy
Bojanowski: Nie jest tak, że jest jedna kamienica na godziny. Ten majątek jest o wiele większytvn24

Podczas środowego posiedzenia komisji Marian Banaś nie wyjaśnił posłom wprost, skąd miał pieniądze na kupowanie nieruchomości.

- Były funkcjonariusz CBA, z którym rozmawiałem, mówi, że trudno zrozumieć, w jaki sposób urzędnik państwowy - zakładajmy, który zarabia 10 tysięcy złotych miesięcznie albo i więcej - może zgromadzić przez lata taki majątek - mówił na antenie TVN24 w połowie października Wojciech Bojanowski. - Śledząc karierę Mariana Banasia i to, gdzie pracował - i też te zarobki nie są nieznane - można to spróbować połączyć z tymi ruchami na rynku nieruchomości, które on przez lata wykonywał - podkreślił.

Przed tą rozmową "Rzeczpospolita" podała nieoficjalne informacje, że wyniki kontroli przeprowadzanej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne są dla Banasia niekorzystne. Dotyczyła jego oświadczeń majątkowych. - Oficjalne dochody nie do końca "spinają" się z rozmiarami posiadanego majątku, oszczędności i wydatków - twierdziło zbliżone do CBA źródło dziennika.

Marian Banaś w latach 1992-2005 pracował w Najwyższej Izbie Kontroli jako urzędnik na różnych stanowiskach (między innymi głównego specjalisty i doradcy prawnego).

W styczniu 2002 roku Banaś kupił mieszkanie w przetargu od urzędu miejskiego w Krakowie o powierzchni 82,5 m kw. Jak podał posłom, w sierpniu 2004 kupił połowę udziałów w kamienicy przy ul. Krasickiego 26, sąsiadującej z budynkiem o numerze 24, który wówczas posiadał.

Po wygranych przez Prawo i Sprawiedliwość wyborach w 2005 roku do początku 2008 roku Banaś był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów. Od listopada 2005 także szefem Służby Celnej.

W połowie 2007 roku sprzedał działkę i dom w Szczepanowie, które otrzymał na podstawie umowy dożywocia razem z kamienicą przy ul. Krasickiego 24. Szef NIK nie podał, za ile.

W listopadzie 2015 roku ponownie został podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów, a w następnym miesiącu - sekretarzem stanu oraz szefem Krajowej Administracji Skarbowej i Służby Celnej. Pełnił również funkcje Generalnego Inspektora Informacji Finansowej oraz Pełnomocnika Rządu do Spraw Zwalczania Nieprawidłowości Finansowych na Szkodę Rzeczypospolitej Polskiej lub Unii Europejskiej.

W oświadczeniu majątkowym, wypełnionym wg stanu na 19 listopada 2015 roku, Banaś wpisał oszczędności w wysokości pół miliona złotych oraz 5 tys. dolarów. Według kolejnego i stanu na koniec roku, doszło jeszcze 400 euro.

W 2016 roku sprzedał kupione kilka lat wcześniej działki w Myślenicach. Jego oszczędności - według złożonego pod koniec grudnia oświadczenia majątkowego - wzrosły - z 500 tys. do 550 tys. zł i z 400 do 1 tys. euro. Niezmiennie deklarował posiadanie 5 tys. dolarów.

Rok później kupił 40-metrowe mieszkanie w Warszawie. W 2018 roku kolejne, znów w przetargu, o powierzchni 78,7 m kw. Tym razem jednak w Krakowie, obok swojego krakowskiego mieszkania.

W czerwcu 2019 roku został ministrem finansów. W związku z tym złożył oświadczenie majątkowe. Wykazał w nim znaczne zmniejszenie oszczędności w złotówkach, z 550 tys. do "około" 121 tys. zł. Wzrosła wartość posiadanych dolarów, z 5 do 7,3 tys. Przybył 500 euro.

W tym ostatnim upublicznionym oświadczeniu majątkowym Banaś zadeklarował, że z wynajmu dwóch mieszkań i 400-metrowej kamienicy w 2018 roku zarobił 65,7 tysięcy złotych. To oznacza średni miesięczny dochód w wysokości 5475 złotych.

17 sierpnia 2019 roku sprzedał nowosądeckiej spółce kamienicę przy ul. Krasickiego 24. Jak podaje "Rzeczpospolita", za 4,5 mln zł.

Dwa tygodnie później Banaś został szefem NIK. Nie zgodził się na upublicznienie złożonego wówczas oświadczenia majątkowego. Jest to zgodne z przepisami.

Mafia VAT-owska w resorcie

W październiku "Rzeczpospolita" ujawniła, że Zachodniopomorski Wydział Prokuratury Krajowej w Szczecinie oraz Centralne Biuro Śledcze Policji od dwóch lat prowadzą duże śledztwo ws. wyłudzeń VAT dokonywanych przez grupę przestępczą kierowaną przez wysokich urzędników resortu finansów.

Dotąd zarzuty usłyszało 15 osób, w tym dwóch podwładnych Marina Banasia, z czasów gdy pracował w MF, i szef jednego z największych w kraju urzędów skarbowych.

- Łączenie mnie z działalnością osób podejrzanych o popełnienie przestępstw karno-skarbowych, a zatrudnionych wcześniej w resorcie finansów, jest manipulacją i nadużyciem. W chwili gdy dotarły do mnie jako szefa Krajowej Administracji Skarbowej informacje o potencjalnych nieprawidłowościach dotyczących osób pracujących w Ministerstwie Finansów, natychmiast podjąłem decyzję o odwołaniu ich z zajmowanych stanowisk i rozwiązaniu umów o pracę - oświadczył w środę Banaś. Podkreślił, że "stało się to wiele miesięcy przed ich zatrzymaniem".

Nie powiedział jednak wprost, skąd się dowiedział o tej sprawie. Wspomniał jedynie, że "powyższe było możliwe także dzięki powołaniu przeze mnie wiosną 2017 roku biura inspekcji wewnętrznej KAS. Komórki wcześniej nieznanej w służbach skarbowych, której głównym zadaniem jest działanie przeciwko każdej osobie pracującej w administracji skarbowej, która dopuszcza się działań niezgodnych z prawem".

Szef NIK nie powiedział również posłom, że choć faktycznie urzędnicy z resortu zostali zwolnieni, to - jak podała pod koniec października "Rzeczpospolita"- nie dyscyplinarnie, więc zachowali odprawy. "Dwóch z nich zostało aresztowanych w czasie, kiedy przebywali na wypowiedzeniu – a więc formalnie byli pracownikami ministerstwa", napisała "Rz".

Na zakończenie swojego oświadczenia szef NIK podkreślił: - Nigdy nie sprzeniewierzyłem się swoim obowiązkom wykonywanym dla dobra publicznego i nie podejmowałem działań niezgodnych z prawem. Twierdzenia, że jest inaczej traktuję jako naruszenie moich chronionym prawem dóbr osobistych. Na takie szkalowanie mojego dobrego imienia będę zdecydowanie reagował.

Całe oświadczenie Mariana Banasia
Całe oświadczenie Mariana Banasiatvn24

Kontrola CBA

Marian Banaś przekazał CBA swoje wyjaśnienia do zastrzeżeń zawartych w raporcie tej instytucji, która musi je teraz przeanalizować. Zgodnie z przepisami, nie ma na to żadnego terminu. Pisaliśmy o tym w październiku. CBA kontrolowała oświadczenia majątkowe Banasia z lat 2015-19.

W czwartek rzecznik rządu Piotr Mueller poinformował, że premier Mateusz Morawiecki się z tym raportem zapoznał. Ani raport, ani wyjaśnienia szefa NIK nie zostały ujawnione.

Tego samego dnia wieczorem, wicerzecznik PiS Radosław Fogiel poinformował na Twitterze, że z szefem NIK spotkał się prezes PiS Jarosław Kaczyński oraz wiceprezes Michał Kamiński. "Władze partii wyraziły wobec prezesa Banasia oczekiwanie złożenia dymisji z zajmowanej funkcji" - poinformował Fogiel.

Autor: Jan Kunert, współpraca Michał Istel / Źródło: Konkret24; zdjęcie: PAP/Mateusz Marek

Pozostałe wiadomości

"To jest mocne" - napisał rzecznik rządu Adam Szłapka, publikując w mediach społecznościowych "wyciąg z systemu wizowego", który miał udowadniać, że za rządów Zjednoczonej Prawicy nie kontrolowano migracji do Polski. Tylko że akurat nie te dane to pokazują.

Adam Szłapka pokazuje dane o "niekontrolowanej migracji". Manipuluje

Adam Szłapka pokazuje dane o "niekontrolowanej migracji". Manipuluje

Źródło:
Konkret24

Po rocznicy rzezi wołyńskiej w sieci pojawiło się zdjęcie, które rzekomo przedstawia szczątki ofiar w zbiorowej mogile. Drastyczny opis informuje o "10 000 czaszkach małych dzieci". Fotografia nie ma jednak nic wspólnego z ludobójstwem na Wołyniu. Wyjaśniamy, co wiadomo o grobie i ofiarach, które się w nim znajdują.

"10 000 czaszek małych dzieci" zabitych podczas rzezi wołyńskiej? Co widać na zdjęciu

"10 000 czaszek małych dzieci" zabitych podczas rzezi wołyńskiej? Co widać na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

"Biurokratyczny zamordyzm w plastikowym wydaniu" - grzmiał w Sejmie poseł Konfederacji Witold Tumanowicz, twierdząc, że szwedzka fundacja wykazała wzrost liczby wyrzucanych nakrętek po tym, jak Unia Europejska nakazała przytwierdzać je do butelek. Tylko że to nieprawda.

"Unijne nakrętki". Konfederacja cytuje szwedzki raport. Oto jak zmyśla

"Unijne nakrętki". Konfederacja cytuje szwedzki raport. Oto jak zmyśla

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy polski polityk wprost podważa zbrodnie popełnione w Auschwitz-Birkenau, w sieci rozpowszechniane są grafiki AI, które mają imitować autentyczne obrazy pokazujące sceny z tego obozu zagłady. Powstają często na bazie prawdziwych, zachowanych zdjęć. "Manipulowanie takim obrazem dla rozrywki bezcześci go" - przestrzega muzeum. Apeluje o niepodawanie dalej takich postów.

Nieautentyczne obrazy o Auschwitz. Muzeum apeluje do internautów

Nieautentyczne obrazy o Auschwitz. Muzeum apeluje do internautów

Źródło:
Konkret24

Iga Świątek pokonała Amandę Anisimovą w finale Wimbledonu, przechodząc do historii tenisa. Jej zwycięstwo skomentował premier Donald Tusk, lecz nie ustrzegł się przy tym wpadki.

Tusk o Świątek: "jeszcze nikt nigdy" nie wygrał tak finału Wimbledonu. Wygrał

Tusk o Świątek: "jeszcze nikt nigdy" nie wygrał tak finału Wimbledonu. Wygrał

Źródło:
Konkret24

W gorącej dyskusji na temat migrantów "przerzucanych" przez niemiecką granicę politycy opozycji stawiają za wzór Danię i Luksemburg. Według nich te dwa kraje mają nie przyjmować żadnych migrantów z Niemiec. Sprawdziliśmy więc, jak to jest. Publikujemy najnowsze niemieckie statystyki.

Nie tylko do Polski. Do których krajów Niemcy zawracają migrantów. Mamy dane

Nie tylko do Polski. Do których krajów Niemcy zawracają migrantów. Mamy dane

Źródło:
Konkret24

Te historie poruszają. Szczególnie tych rodziców, którzy stracili dzieci, a teraz widzą zdjęcia nastolatków i czytają, że zginęli w wypadkach, lecz ich organy posłużyły do przeszczepów. Autorzy takich wpisów "błagają o udostępnienia" - a my ostrzegamy: to fake newsy.

"Odszedł z tego świata". Fałszywe zdjęcia i prawdziwe żerowanie na uczuciach

"Odszedł z tego świata". Fałszywe zdjęcia i prawdziwe żerowanie na uczuciach

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS postanowił zaalarmować o wzroście bezrobocia wśród młodych ludzi w Polsce. Choć posłużył się wiarygodnymi danymi, to przedstawił je w taki sposób, że czytelnik może wyciągać błędne wnioski. Wyjaśniamy.

Poseł PiS zrobił wykres wzrostu bezrobocia. Co policzył, a czego nie?

Poseł PiS zrobił wykres wzrostu bezrobocia. Co policzył, a czego nie?

Źródło:
Konkret24

Opozycja krytykuje rząd za wprowadzenie zakazu lotów dronami nad zachodnią granicą. Według niej ten zakaz ułatwi "przerzucanie" migrantów z Niemiec. A ponadto politycy opozycji twierdzą, że nie ma podstawy prawnej tej decyzji. Wyjaśniamy.

Zakaz dronów na zachodniej granicy. Jest, czy go nie ma

Zakaz dronów na zachodniej granicy. Jest, czy go nie ma

Źródło:
Konkret24

Posłowie Konfederacji grzmią, że prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski postanowił przeznaczyć 700 tysięcy złotych na postawienie na Placu Zbawiciela tęczy. Instalacja ma być symbolem społeczności LGBTQ+. Politycy - a za nimi internauci - zarzucają prezydentowi Warszawy marnowanie pieniędzy. Tylko że on nie ma z tym nic wspólnego.

"Tęcza Trzaskowskiego za 700 tysięcy"? Kto zadecydował

"Tęcza Trzaskowskiego za 700 tysięcy"? Kto zadecydował

Źródło:
Konkret24

"Grok zerwał się z łańcucha", "Grok zwariował" – przestrzegają użytkownicy platformy X należącej do Elona Muska. Rzeczywiście, chatbot oparty na sztucznej inteligencji obraża Tuska i Giertycha, a pozytywnie pisze o Braunie czy Hitlerze. O co chodzi z tym Grokiem? 

Obraża Tuska i Giertycha, chwali Brauna. Co się stało z Grokiem?

Obraża Tuska i Giertycha, chwali Brauna. Co się stało z Grokiem?

Źródło:
TVN24+

"Germanizacja w pełni" - tak internauci i niektóre media komentują rzekomą zmianę nazwy mostu Grunwaldzkiego we Wrocławiu z polskiej na niemiecką. Konserwator zabytków i urząd miasta zaprzeczają, a my tłumaczymy, skąd wziął się ten fałszywy przekaz.

"Chcą zmienić nazwę Mostu Grunwaldzkiego na niemiecką"? O co chodzi

"Chcą zmienić nazwę Mostu Grunwaldzkiego na niemiecką"? O co chodzi

Źródło:
Konkret24

Wygląda jak lokalny serwis, ale nim nie jest. Zamiast informować, strona ta szerzy antymigrancki hejt. W rzekomej trosce o bezpieczeństwo mieszkańców karmi ich strachem. Promują ją politycy, a firmuje człowiek z komitetu poparcia Karola Nawrockiego. Portal Gazeta Zielonogórska to modelowe źródło dezinformacji niemedialnej. Na czym polega to zjawisko? 

Redakcja widmo i niewidzialni migranci. Kto gra strachem w Zielonej Górze

Redakcja widmo i niewidzialni migranci. Kto gra strachem w Zielonej Górze

Źródło:
TVN24+

Prawica rozpowszechnia przekaz o tysiącach "nielegalnych imigrantów" z Afryki, czy Bliskiego Wschodu zawróconych z Niemiec do Polski. Dane - także te najnowsze - pokazują coś zupełnie innego.

Kogo Niemcy zawracają do Polski? Jedna narodowość dominuje

Kogo Niemcy zawracają do Polski? Jedna narodowość dominuje

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji grzmią w mediach społecznościowych, że "ludzie Bodnara chcieli zapewnić sobie bezkarność". Jako dowód rozsyłają rzekomy zapis, który miał się znaleźć w ustawie przygotowywanej w Ministerstwie Sprawiedliwości. Resort już się do tego odniósł, a my wyjaśniamy, co dało początek tej narracji.

"Ustawa bezkarnościowa". Skąd się wziął wirtualny paragraf 

"Ustawa bezkarnościowa". Skąd się wziął wirtualny paragraf 

Źródło:
Konkret24

Zdjęcie wykonane nocą niedaleko granicy z Niemcami przez umieszczoną w lesie fotopułapkę wywołało oburzenie w sieci. Polityczka Konfederacji uznała bowiem, że kamera pokazała niemiecki patrol po polskiej stronie granicy. Wyjaśniamy, kogo naprawdę widać na fotografii.

Czy to "niemieccy żołnierze po polskiej stronie granicy"? Mamy odpowiedź

Czy to "niemieccy żołnierze po polskiej stronie granicy"? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Po głośnym pożarze budynku w podwarszawskich Ząbkach w mediach społecznościowych pojawiły się teorie, że jego przyczyną były panele fotowoltaiczne. Jako potwierdzenie tej tezy publikowano nawet zdjęcia satelitarne. Straż pożarna dementuje ten przekaz.

Pożar w Ząbkach. Fotowoltaika jako "podajnik ognia"? Nie wierzcie w to

Pożar w Ząbkach. Fotowoltaika jako "podajnik ognia"? Nie wierzcie w to

Źródło:
Konkret24

"Wszyscy powinni bić na alarm", "dlaczego zbiorniki retencyjne są pełne", "nie spuszczają wody"... - takie komentarze pojawiły się w sieci po informacjach o zbliżających się ulewach. Internauci alarmują, że zbiorniki retencyjne są już zapełnione, a Wody Polskie na to nie reagują. Przedsiębiorstwo zarządzające zbiornikami odpowiada, że "tworzący alternatywne teorie" internauci nie mają racji.

Zbiorniki retencyjne "pełne po brzegi"? Internauci alarmują, Wody Polskie odpowiadają

Zbiorniki retencyjne "pełne po brzegi"? Internauci alarmują, Wody Polskie odpowiadają

Źródło:
Konkret24

Internauci dyskutują, czy na nagraniu z płonącym samochodem, które krąży w sieci, rzeczywiście płonie auto elektryczne. Sprawdzamy, więc co o całym zajściu wiadomo.

"Płonie elektryk" w Koszalinie? Co to za auto

"Płonie elektryk" w Koszalinie? Co to za auto

Źródło:
Konkret24

Kolejne państwa strefy Schengen przywracają kontrole graniczne, dlatego coraz częściej można usłyszeć głosy o "końcu" czy nawet "zabiciu Schengen". Eksperci wymieniają jednak zaskakujące powody, dla których ich zdaniem strefa nie tylko przetrwa, ale będzie się rozszerzać.

Koniec strefy Schengen? "Składanie do grobu jest przedwczesne"

Koniec strefy Schengen? "Składanie do grobu jest przedwczesne"

Źródło:
TVN24+

Internauci, ale też poseł Marek Jakubiak oburzają się na zdjęcie polskiego policjanta, który na ramieniu ma naszywkę z flagą unijną. Wyjaśniamy, co to za naszywka.

"Europejska policja"? Co oznacza naszywka na mundurze

"Europejska policja"? Co oznacza naszywka na mundurze

Źródło:
Konkret24

Politycy opozycji utrzymują, że polski rząd nie przedstawia prawdziwych danych o liczbie migrantów "przerzucanych" z Niemiec do Polski, podczas gdy według władz niemieckich są to "duże liczby, tysiące w skali jednego miesiąca". Publikujemy więc najnowsze statystyki otrzymane z niemieckiej policji - nie potwierdzają takich twierdzeń.

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Ilu migrantów odesłano do Polski? Nowe dane z Niemiec

Źródło:
Konkret24

Szef MSZ oferuje Karolowi Nawrockiemu "możliwość zbriefowania" go, jeśli chodzi o politykę zagraniczną rządu. W odpowiedzi przyszły rzecznik kancelarii prezydenta poucza, co należy do prerogatyw głowy państwa. Tak więc w nowej politycznej rzeczywistości wróci stary spór, a konstytucja się przecież nie zmieniła. Wyjaśniamy.

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

"Gest kurtuazji" kontra "rząd ma obowiązek". Nowy prezydent, stary spór

Źródło:
Konkret24