Od kilku dni internauci rozpowszechniają w sieci zdjęcie zniszczonego w Krakowie pomnika Danuty Siedzikówny "Inki". W ślad za nimi o wydarzeniu poinformowały media. Ale nic takiego ostatnio się nie zdarzyło.
Zdjęcie pomnika Danuty Siedzikówny "Inki" w Krakowie oblanego czerwoną farbą pojawiło się w niedzielę 21 lutego na Twitterze. "Co wam ta dziewczynka zrobiła?!" - napisał jeden z internautów, zamieszczając fotografię. Ten wpis polubiło już ponad 450 użytkowników Twittera, a udostępniło ponad 200.
Komentarze były pełne emocji. "Stalinowskie bydło znów zniszczyło Pomnik Inki"; "Ubywatele ciągle czynni"; "Tyle lat po Jej zamordowaniu wciąż kłuje ich sumienia" - pisali internauci na Twitterze, zdając się wierzyć, że do dewastacji doszło. Właśnie teraz. Tylko pojedyncze osoby wyrażały sceptycyzm. "Czy to z tego roku? W Krakowie?" - dopytywał jeden z komentujących.
fałsz
Media podchwytują "newsa", policja dementuje
Podobna dyskusja wywiązała się na Facebooku, gdy we wtorek 23 lutego jeden z internautów zamieścił tam to samo zdjęcie zdewastowanego pomnika "Inki". "Nie wiem co mam napisać. Brak słów" - napisał. "Od 5 lat ministrem oświaty jest człowiek z PiSu.... czy w podręcznikach, dla odpowiednich klas jest mowa o Żołnierzach Niezłomnych, o Ince itd. o barbarzyństwie komunistów?" - oburzał się autor jednego z komentarzy.
Facebookowy wpis zauważyli dziennikarze. 23 lutego portal O2 zamieścił artykuł, w którym powołał się na autora z Facebooka. "Zdewastowano pomnik 'Inki' w Krakowie" - brzmiał tytuł. W leadzie i w treści artykułu autor podkreślił, że to nie pierwszy raz, kiedy zniszczono pomnik bohaterki.
Informację za o2.pl tego samego dnia podał lokalny portal Krknews.pl. 24 lutego notatka o prowadzonym w tej sprawie dochodzeniu policyjnym pojawiła się w krakowskim dodatku dziennika "Fakt".
"Nikt z tych redakcji nie kontaktował się w tej kwestii z policją celem zweryfikowania tego doniesienia" - napisał w odpowiedzi na pytania Konkret24 mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. "Informuję, że to fake news. Na przestrzeni ostatnich lat nie odnotowano takiego zdarzenia, a zdjęcie obrazuje akt wandalizmu na tym pomniku, ale z 2013 roku" - dodał.
17 lutego 2013 roku portal Tvn24.pl i inne media informowały o dewastacji pomnika Danuty Siedzikówny. W mediach lokalnych można odnaleźć wiele zdjęć pokazujących tamte zniszczenia. Plamy z czerwonej farby widoczne na tamtych fotografiach są takie same jak plamy na zdjęciu rozpowszechnianym teraz przez internautów.
Autorem popularnej teraz fotografii jest Józef Wieczorek - działacz środowiska akademickiego i publicysta. Zdjęcie opublikował 16 lutego 2013 roku na swoim blogu.
prawda
- Byłem jedną z pierwszych osób, która wówczas była na miejscu i o tym napisała - wyjaśnia w rozmowie z Konkret24 Józef Wieczorek. Wie, że internauci rozsyłają teraz fake newsa o dewastacji monumentu. - Byłem wczoraj przy pomniku, to po prostu nieprawda - zapewnia. - Zdjęcie rozpowszechniane w internecie jest z tamtego zdarzenia kilka lat temu - dodaje.
Jak informował 16 kwietnia 2013 roku portal Tvn24.pl, krakowska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie znieważenia i zdewastowania pomnika sanitariuszki AK Danuty Siedzikówny "Inki". Powodem było niewykrycie sprawców.
Pomnik "Inki" odsłonięto w sierpniu 2012 roku w krakowskim Parku Jordana. Jest 19. ze znajdującej się tam serii "Wielkie postacie 20. wieku". "Inka" była sanitariuszką 5. Wileńskiej Brygady AK. Wczesną wiosną 1946 roku nawiązała kontakt z ppor. Zdzisławem Badochą "Żelaznym", dowódcą jednego ze szwadronów "Łupaszki". Służyła w tym szwadronie jako łączniczka i sanitariuszka, uczestnicząc w akcjach przeciwko NKWD i UB. Aresztowana w lipcu 1946 roku przez UB, została oskarżona o udziału w związku zbrojnym mającym na celu obalenie siłą władzy ludowej oraz mordowanie milicjantów i żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku wydał wyrok śmierci.
W przesłanym siostrom grypsie z więzienia Siedzikówna napisała: "Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba". Zdanie to - według badaczy - należy tłumaczyć nie tylko przebiegiem śledztwa, lecz także odmową podpisania prośby o ułaskawienie. Prośbę taką do ówczesnego prezydenta Bolesława Bieruta skierował za nią jej obrońca. Bierut nie skorzystał z prawa łaski. 28 sierpnia 1946 roku niespełna 18-letnia Siedzikówna została zabita strzałem w głowę.
Autor: Krzysztof Jabłonowski, Jan Kunert / Źródło: Konkret24, Tvn24.pl, PAP; zdjęcie: Twitter/Józef Wieczorek