Artystyczna kreacja? Nagradzana blogerka zmyśliła tragiczną historię swojej rodziny

22 zmyślone ofiary HolokaustuShutterstock

Niemiecka historyczka i nagradzana blogerka Marie Sophie Hingst przez kilka lat pisała o tragicznych losach swojej rodziny. 22 jej krewnych żydowskiego pochodzenia miało stracić życie jako ofiary Holokaustu. Opowieści Hingst okazały się oszustwem. Tylko troje bohaterów jej historii istniało w rzeczywistości, żadna z tych osób nie była żydowskiego pochodzenia, żadna nie była ofiarą nazistowskich zbrodni.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

Marie Sophie Hingst pochodzi z Wittenbergi, w niemieckim kraju związkowym Saksonia-Anhalt. Studiowała historię w Berlinie, Lyonie i w Los Angeles. W 2013 r. rozpoczęła studia w Irlandii na Trinity College w Dublinie. Tam również zaczęła pisać bloga "Read on my dear, read on" [tłum. – Czytaj dalej kochanie, czytaj dalej], który miał blisko 240 tysięcy stałych czytelników.

W publikowanych wpisach Hingst wspominała o tragicznych losach swojej rodziny podczas II wojny światowej. Zgodnie z relacjami na blogu, jej pradziadek wraz z całą rodziną miał zostać zamordowany w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau.

W 2017 r. Hingst otrzymała tytuł blogerki roku Der Goldenen Blogger, inicjatywy nagradzającej najlepsze blogi, podcasty i najciekawsze pomysły, pojawiające się w sieci. W 2018 r. Hingst dostała nagrodę "Financial Times" Przyszłość Europy w konkursie na esej. Podczas wręczania nagrody miała mówić o cierpieniu swojej rzekomo żydowskiej rodziny. Ich los porównała do tragedii współczesnych uchodźców.

Zgłoszenie do Yad Vashem

8 września 2013 r. Hingst wysłała do archiwum Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem w Jerozolimie 15 wypełnionych formularzy z informacjami o członkach swojej rodziny – jak twierdziła – ofiarach Holokaustu. Kolejne siedem ankiet wysłała drogą elektroniczną. Dokumenty, które wypełniła Hingst, dostępne są w sieci. Może z nich skorzystać każdy, kto chce przesłać Yad Vashem informacje o losach osób pochodzenia żydowskiego w czasach II wojny światowej.

Przez lata Marie Sophie Hingst dbała o rozpowszechnianie swojej wersji rodzinnej historii. Angażowała się w inicjatywy lokalnych społeczności żydowskich, zarówno w Niemczech, jak i po przeprowadzce do Dublina. Hingst moderowała dyskusje organizowane przez mecenasów berlińskiego pomnika ofiar Holokaustu, pracowała dla berlińskiego Centrum Studiów Żydowskich Selmy Stern, a także angażowała się w aktywność społeczności żydowskiej na Trinity College.

Legendy pani z Dublina

Na nieścisłości historyczne w relacjach rozpowszechnianych przez Marie Sophie Hingst zwróciła uwagę niemiecka historyczka Gabriele Bergner. Wątpliwości co do prawdziwości rozpowszechnianych przez Hingst informacji pojawiły się także w komentarzach na jej blogu.

Doniesieniami zajęli się dziennikarze niemieckiego tygodnika "Der Spiegel". Dzięki ich dochodzeniu udało się udowodnić, że rodzinna historia Marie Sophie Hingst została przez nią sfałszowana. Dziennikarze rozpoczęli pracę od zweryfikowania informacji o krewnych kobiety w archiwum miasta Stralsund.

Podczas spotkania z dziennikarzem "Der Spiegel" pracownicy archiwum nazwali kobietę "panią z Dublina", która rozpowszechniała "legendy" o mieszkańcach Stralsundu i nadawała im sfałszowaną tożsamość.

Nie udało się potwierdzić nie tylko prawdziwości informacji podawanych przez Hingst, ale nawet istnienia niektórych, zgłoszonych do Yad Vashem, członków jej rodziny od strony ojca. Archiwum w Stralsund nie dysponowało jakimikolwiek informacjami na ich temat.

Pradziadek ewangelik

W zbiorach placówki udało się jednak odnaleźć materiały dotyczące dwóch innych członków rodziny blogerki – jej pradziadka Hermanna Hingsta i jego żony Marie. Obojgu Hingst przypisywała korzenie żydowskie. Mieli zginąć w 1942 r. zamordowani przez nazistów.

Tej ostatniej informacji przeczyły jednak odnalezione dokumenty. Archiwum dysponowało ankietą, wypełnioną przez Hermanna Hingsta w 1947 r. w związku z pracą podejmowaną w sowieckiej strefie okupacyjnej.

Dokument zawierał informację o jego ewangelickim wyznaniu, a także o dzieciach. Hermann Hingst miał dwie córki i urodzonego w 1917 r. syna Rudolfa. Od 1956 Rudolf Hingst był ewangelickim pastorem. Zmarł w 1977 r. Jego żona również była wyznania ewangelickiego.

Jak informuje "Der Spiegel", w oficjalnych źródłach udało się potwierdzić istnienie tylko trzech osób z 22 zgłoszonych przez Marie Sophie Hingst Yad Vashem jako ofiary Holokaustu.

Szpital w New Delhi

W czasie pracy nad identyfikacją fałszerstw blogerki, na światło dzienne wyszło inne rozpowszechniane przez nią kłamstwo. Na swoim blogu Hingst zamieszczała także notki poświęcone jej aktywności w Indiach. Wraz z przyjacielem miała założyć małą klinikę w slumsach New Dehli. Jej relacje z Indii nie były jednak szczegółowe. Brakowało informacji o adresie placówki, a także zdjęć potwierdzających jej istnienie. Pojawiały się też nieścisłości. Według jednych relacji, Hingst sama założyła klinikę, według innych, podjęła pracę w już istniejącej placówce.

Oprócz pomocy medycznej, klinika miała prowadzić także działalność w obszarze edukacji seksualnej. W styczniu 2017 r. na swoim blogu Hingst napisała, że doświadczenia edukatorki wykorzystała w pracy z młodymi uchodźcami w - niewymienionym z nazwy - małym niemieckim mieście. Wpis przykuł uwagę mediów. Hingst udało się nawet opublikować artykuł na ten temat w Zeit Online.

Czytelnicy kwestionowali prawdziwość relacji, a pod opublikowanym pod pseudonimem tekstem Hingst zamieszczali krytyczne komentarze. Dopiero po interwencji "Der Spiegel", redakcja przyznała że opublikowane w artykule informacje nie zostały dostatecznie zweryfikowane.

Kreacja artystyczna

Marie Sophie Hingst początkowo bardzo nerwowo zareagowała na pytania "Der Spiegel", związane z wojennymi losami jej rodziny. Bez słowa opuściła spotkanie z dziennikarzem tygodnika. Później, telefonicznie przeprosiła za swoje zachowanie. Jej stanowisko trafiło do redakcji za pośrednictwem prawnika.

W przekazanym redakcji oświadczeniu poinformowano, że treści rozpowszechniane przez blogerkę były wyrazem "wolności artystycznej". - Chodzi w tym przypadku o literaturę, nie o dziennikarstwo, czy o piśmiennictwo historyczne – cytuje "Der Spiegel" oświadczenie.

Napisano w nim także, że Hingst nie weryfikowała informacji o swojej rodzinie, przekazanych Instytutowi Yad Vashem. Relacje o 22 ofiarach Holokaustu, związanych z jej rodziną, miały bazować na informacjach pochodzących od jej zmarłej babci.

Po ujawnieniu fałszerstwa, przedstawiciele inicjatywy Der Goldenen Blogger poinformowali o odebraniu Hingst nagrody blogerki roku 2017. Przedstawiciele władz miasta Stralsund wystąpili do niemieckiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych z prośbą o przekazanie szczegółów sprawy Instytutowi Yad Vashem.

27.01.2019 | "Psy, wilczury szczekające. Ruch. Strach. Lęk. Krzyk". Byli więźniowie opisują Auschwitz
27.01.2019 | "Psy, wilczury szczekające. Ruch. Strach. Lęk. Krzyk". Byli więźniowie opisują AuschwitzMagda Łucyan | Fakty TVN

Fałszerstwa związane z Holokaustem

Historia Marie Sophie Hingst przypomina podobne próby fałszowania opowieści związanych z Holokaustem. W ubiegłym roku, również za sprawą "Der Spiegel", na światło dzienne wyszła sprawa Wolfganga Seiberta, wieloletniego lidera wspólnoty żydowskiej w niemieckim mieście Pinneberg. Seibert miał wprowadzić w błąd współpracowników, mówiąc o swoim żydowskim pochodzeniu. W rzeczywistości urodził się w rodzinie protestanckiej.

Jednym z najbardziej spektakularnych przykładów fałszerstwa Holokaustu jest sprawa Mishy Defoneski, która w rzekomo autobiograficznej powieści "Misha: A Mémoire of the Holocaust Years" (polski tytuł – "Przeżyć z wilkami") opisała nieprawdziwe wydarzenia rzekomo z historii swojej rodziny. Autorka w wieku ośmiu lat miała wyruszyć w poszukiwaniu rodziców, aresztowanych przez nazistów. Miała przejść pieszo przez okupowaną Belgię i Niemcy, docierając aż do Polski.

W 2008 roku okazało się, że historia tej podróży została zmyślona. Po zakwestionowaniu historii przez belgijski "Le Soir" Mischa Defonesca przyznała, że nie jest Żydówką. Później wyjaśniała, że choć książka nie odnosi się do rzeczywistości, to jest "jej rzeczywistością". Tłumaczyła, że czasem trudno jest jej odróżnić prawdę od jej wewnętrznego świata.

W grudniu w Konkret24 pisaliśmy o bestsellerowej powieści "Tatuażysta z Auschwitz". Książka autorstwa Heather Morris została przetłumaczona na kilkanaście języków. To opowieść o losach słowackiego Żyda Lale Sokołowa, a właściwie Ludwiga Eisenberga. Autentyczność części zawartych w opowieści opisów wydarzeń podważyło Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Muzeum Auschwitz o weryfikowaniu przeszłości

Muzeum Auschwitz współpracuje z Instytutem Yad Vashem, między innymi w zakresie wymiany informacji archiwalnej. - Zdarzało się zatem także, iż udzielano informacji o więźniach Auschwitz, również my korzystaliśmy z danych Yad Vashem - napisał w mailu do Konkret24 Paweł Sawicki z biura prasowego Muzeum. Zaznaczył jednocześnie, że obecnie placówka dysponuje ok. 5 procentami oryginalnych poobozowych dokumentów. Tym samym informacje o wszystkich zarejestrowanych więźniach mogą nie być dostępne.

Przy weryfikowaniu informacji dotyczących historii obozu, w badaniach historycznych Muzeum Auschwitz wykorzystuje różne rodzaje źródeł, w tym dokumenty wykonane w czasie istnienia obozu przez administrację SS, materiały wykonane przez więźniarski ruch oporu, raporty uciekinierów. - Dysponujemy także relacjami byłych więźniów i różnymi innymi dokumentami wykonywanymi po wojnie - podkreśla Sawicki.

W badaniach korzysta się także z innych zasobów archiwalnych ze względu na to, iż np. listy transportowe do Auschwitz mogą znajdować się w innych archiwach, a także więźniowie Auschwitz byli przenoszeni do innych obozów. W korespondencji z Konkret24 Paweł Sawicki zwraca też uwagę na wagę ogólnej i szczegółowej wiedzy o historii. - W naszym przypadku (historii - red.) obozu Auschwitz, która pozwala, choć nie w 100 procentach, zweryfikować pewne informacje - podsumowuje.

Muzeum Auschwitz odnosi się również do pojawiających się w przestrzeni publicznej fałszywych informacji związanych z szeroko pojętą pamięcią o Auschwitz. W obszernym tekście dostępnym na stronach muzeum można przeczytać m.in. o powielanych w mediach doniesieniach o istnieniu rzekomego zakazu wykonywania polskiego hymnu i odprawiania mszy świętych na terenie muzeum, czy wnoszenia na teren muzeum polskich flag.

Autor: kjab / Źródło: Konkret24, Der Spiegel; zdjęcie tytułowe: Shutterstock

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Przeciwnicy farm wiatrowych triumfują: oto rolnik wziął sprawy w swoje ręce i zwalił wiatrak postawiony na jego terenie. Nagranie robi furorę w sieci, a rolnik opisywany jest jako bohater. Nieważne, że nie zgadzają się ani wskazywany kraj, ani podawane powody zdarzenia. Gdy obraz odpowiada emocjom i pasuje do przekazu - szczególnie politycznego - prawda przegrywa.

Rolnik się wkurzył i wiatrak zburzył. Dlaczego? Nieważne, ale pasuje do tezy

Rolnik się wkurzył i wiatrak zburzył. Dlaczego? Nieważne, ale pasuje do tezy

Źródło:
TVN24+

Wśród przywilejów dla górników jest ponoć i taki, że po ślubie mogą dostać 100 tysięcy złotych pożyczki "na start", a po pięciu latach pracy w kopalni dług ten zostaje umorzony. Sprawdziliśmy - taki przepis istnieje. Ale nie obowiązuje, choć wyjaśnienia powodów są różne.

100 tysięcy złotych pożyczki dla górnika, której nie musi zwracać? Wyjaśniamy

100 tysięcy złotych pożyczki dla górnika, której nie musi zwracać? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

"Pomimo że są tak daleko, to miga. Dziadostwo" - mówi kobieta na nagraniu mającym pokazywać, jakie problemy mają właściciele domów stojących niedaleko wiatraków. Film notuje miliony wyświetleń w sieci i budzi skrajne komentarze. Uspokajamy: to efekt bardzo rzadki i nie wpływa negatywnie na zdrowie.

"Życie 500 metrów od wiatraka". Co to za efekt?

"Życie 500 metrów od wiatraka". Co to za efekt?

Źródło:
Konkret24

Polscy pogranicznicy mają rzekomo zmuszać Ukraińców na granicy do rozbierania się aż do bielizny, bo szukają banderowskich tatuaży. To dezinformacja generowana przez rosyjską propagandę, ale wykorzystująca bieżące wydarzenia w Polsce.

Polacy "rozbierają Ukraińców do bielizny"? Kreml gra nastrojami w Polsce

Polacy "rozbierają Ukraińców do bielizny"? Kreml gra nastrojami w Polsce

Źródło:
Konkret24

"Najtańsza ze wszystkich" jest energia produkowana z węgla z kopalni "Bogdanka" - uważa poseł Radosław Fogiel. Jedną sprawą jest jednak koszt wydobycia surowca, a zupełnie inną - koszt wytworzenia z niego energii.

Energia z "Bogdanki" jest "najtańsza ze wszystkich"? Co myli poseł PiS

Energia z "Bogdanki" jest "najtańsza ze wszystkich"? Co myli poseł PiS

Źródło:
Konkret24

Po zawetowaniu przez prezydenta ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy niektórzy zwracają uwagę na fakt, że Ukraińcy nie tylko korzystają z naszej pomocy, ale też zasilają polski budżet. Według dostępnych danych w 2024 roku tylko z podatków i składek przez nich płaconych wpłynęło ponad 18 miliardów złotych.

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Źródło:
Konkret24

Rzekomy zakaz wywieszania flag Wielkiej Brytanii i Anglii na Wyspach Brytyjskich zainteresował wielu polskich internautów. Szczególnie że miał o nim informować brytyjski premier. W rzeczywistości mówił jednak o zupełnie innej sprawie.

W Wielkiej Brytanii już nie można wieszać flag? Co powiedział premier

W Wielkiej Brytanii już nie można wieszać flag? Co powiedział premier

Źródło:
Konkret24

Tam, gdzie stoi najwięcej wiatraków, tam jest najdroższy prąd - przekonują ci, którzy popierają zawetowanie nowelizacji ustawy wiatrakowej przez prezydenta. Jako dowód na swoją tezę wskazują ceny energii w Niemczech i Danii. Wyjaśniamy, dlaczego ta teza jest jednak fałszywa.

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Źródło:
Konkret24

Jarosław Kaczyński na spotkaniach z elektoratem krytykuje rząd Donalda Tuska - między innymi za politykę obronną. Twierdzi, że kupujemy mniej czołgów, niż planowano, że wyłączono instalację antydronową, a Fundusz Wspierania Sił Zbrojnych "ma już nie funkcjonować". Jak jest naprawdę?

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Źródło:
Konkret24

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz postuluje, by rządzący wypowiedzieli unijny system ETS, skoro im "tak bardzo zależy na obniżce cen prądu". Pomysł chwytliwy, ale eksperci nie pozostawiają złudzeń.

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Źródło:
Konkret24

O powitaniu przez Ochotniczą Straż Pożarną w Lewiczynie na Mazowszu dwóch samochodów napisał pod koniec sierpnia marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik. Tyle że wozy trafiły do jednostki już jakiś czas temu.

Marszałek Struzik: "druhowie powitali dwa wozy". Tak, ale wcześniej

Marszałek Struzik: "druhowie powitali dwa wozy". Tak, ale wcześniej

Źródło:
Konkret24

Według medialnych doniesień ma się to wydarzyć już w 2026 roku: Chiny staną się pierwszym krajem, w którym roboty będą rodzić dzieci. Ma to być efekt pracy naukowców, a cena takiego robota ma sięgać 14 tysięcy dolarów. Sprawdziliśmy, o jaki projekt chodzi i co o nim wiadomo. Jak się okazuje, niewiele. W dodatku w Chinach obecnie nie można wprowadzić na rynek robota-surogatki.

W Chinach "robot urodzi dziecko". Ile w tym prawdy, ile science fiction

W Chinach "robot urodzi dziecko". Ile w tym prawdy, ile science fiction

Źródło:
TVN24+

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz twierdzi, że olimpijska medalistka w boksie Imane Khelif zakończyła karierę. Sprawdziliśmy, skąd te doniesienia i co na ten temat twierdzi sama zawodniczka.

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu Ukrainiec zakładający firmę ma otrzymywać "na start" niemal 300 tysięcy złotych, a Polak - prawie sześć razy mniej. Informacja wzbudza oburzenie wśród internautów i krytykę polityki rządu - bezpodstawnie. Po pierwsze, kwoty zestawiono manipulacyjnie. Po drugie, dotyczą różnych etapów działalności. Po trzecie, Polacy otwierający firmy mogą liczyć na wiele wyższe wsparcie.

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

Źródło:
Konkret24

Pomoc przekazana Ukrainie i Ukraińcom przez Polskę według niektórych internautów jest zbyt dużym obciążeniem dla budżetu. To nie tylko manipulacja, ale i błędna interpretacja danych.

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Źródło:
Konkret24

W dyskusji o rosyjskim dronie, który spadł na terytorium Polski, poseł Marek Suski skrytykował ministra obrony za jego rzekomą wypowiedź o tym, że "deszcz pada i też drony spadają". Tylko że te słowa pochodzą z przerobionego filmiku.

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Źródło:
Konkret24

"Zakończyłem sześć wojen" - powtarza wielokrotnie prezydent USA Donald Trump podczas rozmów z szefami różnych państw. Analiza sytuacji w krajach wskazywanych przez Trumpa pokazuje jednak, że jego deklaracje są na wyrost. Obecnemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych nie można odmówić jednak tego, że jako szef supermocarstwa ma świadomość posiadania narzędzi globalnej polityki.

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

Źródło:
TVN24+

Nagranie, na którym brytyjscy policjanci zatrzymują nastolatkę, obejrzało miliony osób. W sieci zawrzało - internauci twierdzili, że uczennicę zatrzymano za wejście po godzinie 17 do baru fast food. Jednak przyczyna była inna.

Nastolatka aresztowana za wejście do baru po godzinie 17? Internauci w szoku, rzeczywistość jest inna

Nastolatka aresztowana za wejście do baru po godzinie 17? Internauci w szoku, rzeczywistość jest inna

Źródło:
Konkret24, Reuters

Były premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że deficyt budżetowy jest o ponad 100 miliardów złotych wyższy, niż podaje rzecznik rządu Adam Szłapka. Alarmuje, że "cel deficytu na grudzień został osiągnięty niemal w całości w lipcu". To nieprawda.

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

Źródło:
Konkret24

Głodujące palestyńskie dziecko przedstawiane jako jazydka. Aktualne fotografie tłumaczone jako stare. Lokalizacje biolaboratoriów w Ukrainie, które nie istnieją. Fake newsy? Owszem, w odpowiedziach generowanych przez sztuczną inteligencję. Ośrodki wpływu próbują manipulować treściami, które trafiają do modeli językowych - przestrzegają eksperci. Oto jak się to robi.

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

Źródło:
TVN24+

Zamieszanie mogły wprowadzić pozornie sprzeczne komunikaty po konferencji Karola Nawrockiego. Strona rządowa pisze o "zawetowaniu tańszego prądu dla Polaków", a Kancelaria Prezydenta o "podpisaniu projektu zamrażającego ceny energii elektrycznej". A to dwie różne decyzje.

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki podpisał projekt ustawy o zwolnieniu rodziców co najmniej dwójki dzieci z podatku PIT. Według ministra Marcina Przydacza z kancelarii prezydenta jest to odpowiedź na kryzys demograficzny w Polsce, bo jesteśmy "najmniej dzietnym społeczeństwem w całej Unii Europejskiej". A co na to dane?

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy przywódcy europejskich krajów byli jeszcze w Białym Domu na spotkaniu z Donaldem Trumpem, w sieci furorę robiła już fotografia mająca pokazywać, jak wszyscy oni siedzieli grzecznie przed drzwiami, oczekując na to spotkanie. Publikujący zdjęcie kpili, że "widać na nim wyraźnie potęgę Unii Europejskiej". Fake newsa publikowali między innymi zwolennicy PiS, a także konta Kanału Zero. Popularność tego obrazu pokazała jednak co najwyżej potęgę rosyjskiej dezinformacji. Także w Polsce.

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

Źródło:
Konkret24

Dzień po rozmowach liderów europejskich krajów z Donaldem Trumpem zorganizowano spotkanie państw należących do tak zwanej koalicji chętnych. Ta grupa krajów Europy powstała kilka miesięcy temu. Jednak wbrew rozpowszechnianej teraz narracji nie wyłącznie po to, by wysyłać wojska do walczącej Ukrainy. Przedstawiamy, co wiadomo o celach tej politycznej inicjatywy.

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Źródło:
Konkret24

Wojskowy pojazd szturmujący ukraińskie pozycje, a na nim zatknięte flagi Rosji i Stanów Zjednoczonych - taki film rozchodzi się w sieci, wywołując masę komentarzy. Rosyjska propaganda podaje, że ukraińska armia "zaatakowała amerykański transporter opancerzony z amerykańską flagą". Ukraińcy piszą o "maksymalnej bezczelności", a internauci pytają o prawdziwość nagrania.

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Źródło:
Konkret24

Minister finansów i gospodarki Andrzej Domański uważa, że rząd spełnia obietnice. Według niego "dowiezionych konkretów jest naprawdę bardzo, bardzo dużo" i już w czasie pierwszych stu dni rządzenia wiele z nich zrealizowano. Fakty temu przeczą.

Domański: "wiele ze 100 konkretów zostało zrealizowane". No nie

Domański: "wiele ze 100 konkretów zostało zrealizowane". No nie

Źródło:
Konkret24

Pielgrzymki na Jasną Górę jak co roku obfitowały wieloma zdjęciami i filmami publikowanymi w internecie. Szczególne zainteresowanie wzbudziła fotografia grupki pielgrzymów trzymających rzekomo obraz z Karolem Nawrockim. "Paranoja", "to się nie dzieje", "polska wersja katolicyzmu" - komentowali internauci. Bo wielu uwierzyło, że to prawda.

Obraz z Nawrockim na pielgrzymce? Niesłusznie uwierzyli

Obraz z Nawrockim na pielgrzymce? Niesłusznie uwierzyli

Źródło:
Konkret24