Liczenie głosów elektorskich w amerykańskim Kongresie. Jak wygląda ogłoszenie nowego prezydenta USA?


Obie izby amerykańskiego Kongresu - Senat i Izba Reprezentantów - zebrały się 6 stycznia, by policzyć głosy elektorskie oddane na Donalda Trumpa i Joe Bidena. Wyjaśniamy, jak wygląda procedura ogłoszenia nowego prezydenta USA oraz co się stanie, jeśli pojawi się sprzeciw wobec ważności któregoś głosu elektorskiego.

Pokazujemy, co jest prawdą, a co fałszem
Weryfikujemy fake newsy, sprawdzamy dane, analizujemy informacje z sieci

W wyborach prezydenckich w USA kandydat demokratów Joe Biden otrzymał 306 głosów elektorskich, a kandydat republikanów, urzędujący prezydent Donald Trump – 232. Wymagana większość wynosi 270. Potwierdzeniem tego wyniku będzie – jak wymaga tego amerykańska konstytucja i ustawy – zliczenie głosów elektorskich na wspólnym posiedzeniu obu izb amerykańskiego Kongresu: Senatu i Izby Reprezentantów 6 stycznia 2020 roku.

Na tej podstawie przewodniczący Senatu - czyli urzędujący wiceprezydent Stanów Zjednoczonych, którym jest obecnie Mike Pence - ogłosi oficjalnie wybór nowego prezydenta i wiceprezydenta USA.

Elektorzy wybierają, Kongres zatwierdza

Wybory prezydenckie w USA są wyborami pośrednimi: obywatele w każdym stanie wybierają najpierw elektorów. Ich liczba jest równa liczbie deputowanych w Izbie Reprezentantów i Senacie USA (dystrykt Kolumbia, który nie ma reprezentacji w parlamencie, ma trzech elektorów). W sumie elektorów jest 538.

14 grudnia 2020 roku elektorzy w każdym z 50 stanów i w stołecznym Dystrykcie Kolumbia wybrali Joe Bidena na prezydenta i - w osobnym głosowaniu - Kamalę Harris na wiceprezydenta USA. Elektorzy zobowiązani są sporządzić sześć poświadczonych dokumentów z rezultatami głosowania. Jeden wysyłają do przewodniczącego Senatu, którym zawsze jest urzędujący wiceprezydent USA; dwa otrzymuje miejscowy sekretarz stanu, kolejne dwa trafiają do archiwum państwowego. Szósty dokument przekazywany jest federalnemu sędziemu z dystryktu, w którym obradowali elektorzy.

Procedura liczenia elektorskich głosów wynika z 12 poprawki do amerykańskiej konstytucji z 1803 roku i z uchwalonej w 1887 roku (nowelizowanej w 1948) ustawy o liczeniu głosów elektorskich (Electoral Count Act). Według tych przepisów liczenie odbywa się w czasie wspólnych obrad obu izb Kongresu, które zawsze rozpoczynają się co cztery lata 6 stycznia (jeśli jest to niedziela – dwa dni wcześniej lub dwa dni później) o godzinie 13 w hallu Izby Reprezentantów. Prowadzi je przewodniczący Senatu (wiceprezydent USA).

Dokumenty nadesłane przez elektorów są przechowywane w specjalnych mahoniowych skrzynkach. Koperty otwiera przewodniczący Senatu i przekazuje je czterem sekretarzom (tellers) powołanym wcześniej w równej liczbie przez każdą z izb. Są to z reguły członkowie komisji administracji Izby Reprezentantów i Senatu.

Dokumenty są otwierane i głosy są liczone w porządku alfabetycznym: jako pierwsze odczytywane przez sekretarzy na głos są rezultaty głosowania elektorów z Alabamy, jako ostatnie – ze stanu Wyoming. Sekretarze sporządzają oddzielnie listę głosów oddanych przez elektorów na prezydenta oraz wiceprezydenta i po zakończeniu całej procedury przekazują ją przewodniczącemu Senatu, który ogłasza ostateczne wyniki wyborów.

Jeżeli kandydat na prezydenta, a także kandydat na wiceprezydenta, uzyskali wymaganą przez konstytucję liczbę głosów – czyli: "większość ogólnej liczby wyznaczonych elektorów" (a majority of the whole of Electors appointed) – przewodniczący obradom ogłasza, że takie osoby zostały wybrane odpowiednio na urząd prezydenta i wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych. Deklaracja przewodniczącego Senatu ma charakter wiążący i przesądza o wyniku wyborów.

Głosy elektorskie oddane na Donalda Trumpa w styczniu 2017 rokucongress.gov

Amerykańskie ustawodawstwo nie przewiduje w tej procedurze żadnej debaty ani głosowania. Dlatego z reguły trwa to krótko: 8 stycznia 2009 roku liczenie elektorskich głosów (większość oddanych na Baracka Obamę) trwało 35 minut; a 4 stycznia 2013 roku - 23 minuty.

Sprzeciw tylko na piśmie, z poparciem senatora

Wydawać by się mogło, że rola Kongresu w potwierdzaniu wyborczego wyniku jest ceremonialna, tym bardziej, że początkowo amerykańska konstytucja nie przewidywała, by na szczeblu federalnym ktokolwiek mógł kwestionować legalność głosów elektorskich. Dopiero w 1887 roku w ustawie o liczeniu głosów elektorskich uregulowano tę kwestię.

Podstawą do podważenia legalności elektorskiego głosu może być uznanie, że nie został on "prawidłowo oddany" (was not regularly given). Jak zauważa w pracy "Amerykański system pośrednich wyborów prezydenckich" dr Tomasz Wieciech, prof. Uniwersytetu Jagiellońskiego w Instytucie Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych, "przesłanki wskazujące na nieprawidłowość głosu elektorskiego nie zostały opisane w ustawie. Ocena tego, czy w konkretnym przypadku można ją stwierdzić, należy więc do Kongresu".

Sprzeciw wobec policzenia głosu musi być złożony na piśmie i podpisany przez przynajmniej jednego kongresmena i jednego senatora. Protesty mogą być wnoszone po odczytaniu przez przewodniczącego Senatu rezultatów głosowania elektorów z każdego ze stanów.

Gdy cztery lata temu liczono głosy elektorskie, przewodniczący obradom Kongresu ówczesny wiceprezydent Joe Biden odrzucił osiem wniosków kongresmenów o stwierdzenie nieważności głosów elektorskich, bo wnioski te nie były podpisane przez senatora. Przez co procedura liczenia głosów i ogłoszenia, że Donald Trump został 45. prezydentem USA, nieco się wydłużyła i trwała 41 minut.

Dwie godziny na debatę izb, czy głos jest nieważny

Co się dzieje, gdy wniosek o stwierdzenie nieważności głosów elektorskich w danym stanie spełnia jednak formalne wymogi? Przewodniczący Senatu przerywa obrady, obie izby zbierają się oddzielnie w celu rozpatrzenia zgłoszonych sprzeciwów. Debata w każdej z izb nie może przekroczyć dwóch godzin. Dany kongresmen lub senator mogą w jej trakcie zabierać głos tylko jeden raz i tylko przez pięć minut. Oddzielne obrady izb kończą się podjęciem większością głosów uchwały o uznaniu lub odrzuceniu kwestionowanego głosu. Co ważne: obie izby muszą być zgodne w swoich decyzjach. Po podjęciu decyzji wznawiane są obrady Kongresu; sekretarze obu izb informują o wynikach głosowania.

6 stycznia 1969 roku, gdy przyszło do liczenia głosów elektorów z Karoliny Północnej, kongresmen James O'Hara i senator Edwarda Muski zgłosili sprzeciw wobec policzenia głosu oddanego przez jednego z republikańskich elektorów wybranych w Karolinie Północnej, który zamiast na kandydata tej partii Richarda Nixona zagłosował na George'a Wallace'a. Obie izby Kongresu w trakcie osobnych obrad odrzuciły sprzeciw. Po przerwie Kongres w pełnym składzie kongresmenów i senatorów dokończył liczenie głosów w pozostałych stanach.

Podobnie było 6 stycznia 2005 roku, gdy demokratki Stephanie Tubbs Jones z Izby Reprezentantów i senator Barbara Boxer zgłosiły zastrzeżenia do ważności głosów elektorskich z Ohio, powołując się na różne nieprawidłowości podczas wyborów w tym stanie. Obie izby Kongresu ten wniosek odrzuciły.

A jeśli Senat i Izba Reprezentantów zgodzą się, że w jakimś stanie głosy elektorskie nie zostały prawidłowo oddane? Obecnie, gdy większość w Izbie Reprezentantów mają demokraci, a w Senacie republikanie, osiągnięcie zgodności uchwał obu izb nie wydaje się możliwe. Lecz gdyby do tego doszło, zakwestionowane głosy elektorskie zostaną odjęte od tych, które otrzymał kandydat.

Teoretycznie więc – jak stwierdza w rozmowie z Konkret24 dr Maciej Turek z Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych Uniwersytetu Jagiellońskiego – gdyby zakwestionowano głosy elektorskie oddane na Joe Bidena np. w Georgii i Pensylwanii (w sumie 36), Biden i tak miałby wymaganą konstytucyjnie większość 270 z 538 głosów.

Jeżeli nikt nie ma większości, wybierają kongresmeni

Amerykańska konstytucja przewiduje sytuację, w której żaden z kandydatów nie uzyskał wymaganej większości albo liczba oddanych głosów elektorskich jest równa. Wtedy do akcji wkraczają kongresmeni i to oni wybierają prezydenta. 11 lutego 1801 roku dopiero w 36. głosowaniu Izba Reprezentantów wybrała Thomasa Jeffersona na prezydenta.

Dwa lata później Kongres przyjął 12. poprawkę do konstytucji, która modyfikowała proces wyboru prezydenta i wiceprezydenta. Według niej jeżeli nikt nie uzyskał wymaganej większości głosów elektorskich, "Izba Reprezentantów niezwłocznie wybiera w głosowaniu za pomocą kartek prezydenta spośród trzech osób zamieszczonych na liście, które w głosowaniu na prezydenta uzyskały najwięcej głosów". Przy takim wyborze liczy się głosy stanami, a każdemu stanowi przysługuje jeden głos; quorum wynosi dwie trzecie stanów, z których każdy reprezentowany jest choćby przez jednego przedstawiciela, a dla wyboru trzeba uzyskać głosy ponad połowy stanów. To oznacza, że kongresmeni z danego stanu muszą w swoim gronie uzgodnić, na kogo oddadzą swój głos. W ten sposób izba w głosowaniu 9 lutego 1825 roku wybrała prezydentem Johna Quincy Adamsa.

Natomiast jeśli żaden z kandydatów na wiceprezydenta nie uzyska wymaganej większości głosów elektorskich, wiceprezydenta wybierają senatorowie spośród dwóch osób, które uzyskały najwięcej głosów; quorum wynosi wówczas dwie trzecie ogółu senatorów, a dla wyboru trzeba zdobyć ponad połowę głosów ogółu senatorów.

Cały proces wyborów prezydenckich zawsze kończy się 20 stycznia - wtedy mija kadencja urzędującego prezydenta. Tego samego dnia nowo wybrany prezydent powinien złożyć na stopniach Kapitolu prezydencką przysięgę.

Autor: Piotr Jaźwiński / Źródło: Konkret24; zdjęcie: EDWARD M. PIO RODA/EPA/PAP

Pozostałe wiadomości

Zaostrza się spór kompetencyjny o prowadzenie polityki zagranicznej między rządem a prezydentem. Tym razem chodzi nie tylko o osobne wizyty szefa MSZ i prezydenta w USA, ale także o "stanowisko rządu RP", które otrzymał Karol Nawrocki. O co tu chodzi? Wyjaśniamy.

"Notatka" czy "instrukcja" MSZ dla prezydenta? Kwestia "dogadania się dwóch ośrodków"

"Notatka" czy "instrukcja" MSZ dla prezydenta? Kwestia "dogadania się dwóch ośrodków"

Źródło:
Konkret24

"Jawna prowokacja" - grzmi opozycja, pokazując, jak rzekomo w Berlinie rząd Niemiec upamiętnił rocznicę napaści na Polskę. Tylko że politycy posługują się manipulacyjnym kadrem prawicowej telewizji i powielają jej przekaz. Fałszywy.

Rząd Niemiec "w krótkich spodniach upamiętnił" rocznicę? Tak to wyglądało  

Rząd Niemiec "w krótkich spodniach upamiętnił" rocznicę? Tak to wyglądało  

Źródło:
Konkret24

Tysiące stron akt rzekomo dowodzą, że ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski wraz ze współpracownikami stworzył sieć służącą do prania pieniędzy, by kupować luksusowe domy w Europie. Jednak nikt nie pokazał ani jednej z tych stron. Oto jak zbudowano tę nieprawdopodobną historię.

"Imperium Zełenskiego", pranie pieniędzy, luksusowe domy. Co to za historia

"Imperium Zełenskiego", pranie pieniędzy, luksusowe domy. Co to za historia

Źródło:
Konkret24

Niespodziewanie bohaterem dyskusji o cenach prądu została... limuzyna Karola Nawrockiego. Rządzący utrzymują, że prezydent wybrał sobie nowe luksusowe auto. Opozycja, że ten samochód kupiono dla Rafała Trzaskowskiego. W tle jest maybach Andrzeja Dudy i - jakby chaosu było mało - limuzyna Donalda Tuska. Ile w tym wszystkim jest prawdy?

"Bestia" Nawrockiego i maybach Dudy. A może jednak odwrotnie?

"Bestia" Nawrockiego i maybach Dudy. A może jednak odwrotnie?

Źródło:
Konkret24

Wśród przywilejów dla górników jest ponoć i taki, że po ślubie mogą dostać 100 tysięcy złotych pożyczki "na start", a po pięciu latach pracy w kopalni dług ten zostaje umorzony. Sprawdziliśmy - taki przepis istnieje. Ale nie obowiązuje, choć wyjaśnienia powodów są różne.

100 tysięcy złotych pożyczki dla górnika, której nie musi zwracać? Wyjaśniamy

100 tysięcy złotych pożyczki dla górnika, której nie musi zwracać? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

"Pomimo że są tak daleko, to miga. Dziadostwo" - mówi kobieta na nagraniu mającym pokazywać, jakie problemy mają właściciele domów stojących niedaleko wiatraków. Film notuje miliony wyświetleń w sieci i budzi skrajne komentarze. Uspokajamy: to efekt bardzo rzadki i nie wpływa negatywnie na zdrowie.

"Życie 500 metrów od wiatraka". Co to za efekt?

"Życie 500 metrów od wiatraka". Co to za efekt?

Źródło:
Konkret24

Polscy pogranicznicy mają rzekomo zmuszać Ukraińców na granicy do rozbierania się aż do bielizny, bo szukają banderowskich tatuaży. To dezinformacja generowana przez rosyjską propagandę, ale wykorzystująca bieżące wydarzenia w Polsce.

Polacy "rozbierają Ukraińców do bielizny"? Kreml gra nastrojami w Polsce

Polacy "rozbierają Ukraińców do bielizny"? Kreml gra nastrojami w Polsce

Źródło:
Konkret24

Przeciwnicy farm wiatrowych triumfują: oto rolnik wziął sprawy w swoje ręce i zwalił wiatrak postawiony na jego terenie. Nagranie robi furorę w sieci, a rolnik opisywany jest jako bohater. Nieważne, że nie zgadzają się ani wskazywany kraj, ani podawane powody zdarzenia. Gdy obraz odpowiada emocjom i pasuje do przekazu - szczególnie politycznego - prawda przegrywa.

Rolnik się wkurzył i wiatrak zburzył. Dlaczego? Nieważne, ale pasuje do tezy

Rolnik się wkurzył i wiatrak zburzył. Dlaczego? Nieważne, ale pasuje do tezy

Źródło:
TVN24+

"Najtańsza ze wszystkich" jest energia produkowana z węgla z kopalni "Bogdanka" - uważa poseł Radosław Fogiel. Jedną sprawą jest jednak koszt wydobycia surowca, a zupełnie inną - koszt wytworzenia z niego energii.

Energia z "Bogdanki" jest "najtańsza ze wszystkich"? Co myli poseł PiS

Energia z "Bogdanki" jest "najtańsza ze wszystkich"? Co myli poseł PiS

Źródło:
Konkret24

Po zawetowaniu przez prezydenta ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy niektórzy zwracają uwagę na fakt, że Ukraińcy nie tylko korzystają z naszej pomocy, ale też zasilają polski budżet. Według dostępnych danych w 2024 roku tylko z podatków i składek przez nich płaconych wpłynęło ponad 18 miliardów złotych.

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Miliardy złotych. Jak Ukraińcy zasilają polski budżet

Źródło:
Konkret24

Rzekomy zakaz wywieszania flag Wielkiej Brytanii i Anglii na Wyspach Brytyjskich zainteresował wielu polskich internautów. Szczególnie że miał o nim informować brytyjski premier. W rzeczywistości mówił jednak o zupełnie innej sprawie.

W Wielkiej Brytanii już nie można wieszać flag? Co powiedział premier

W Wielkiej Brytanii już nie można wieszać flag? Co powiedział premier

Źródło:
Konkret24

Tam, gdzie stoi najwięcej wiatraków, tam jest najdroższy prąd - przekonują ci, którzy popierają zawetowanie nowelizacji ustawy wiatrakowej przez prezydenta. Jako dowód na swoją tezę wskazują ceny energii w Niemczech i Danii. Wyjaśniamy, dlaczego ta teza jest jednak fałszywa.

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Im więcej wiatraków, tym droższy prąd? Nie. Inny "cichy bohater" kształtuje ceny

Źródło:
Konkret24

Jarosław Kaczyński na spotkaniach z elektoratem krytykuje rząd Donalda Tuska - między innymi za politykę obronną. Twierdzi, że kupujemy mniej czołgów, niż planowano, że wyłączono instalację antydronową, a Fundusz Wspierania Sił Zbrojnych "ma już nie funkcjonować". Jak jest naprawdę?

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Kaczyński opowiada o "obcinaniu i ograniczaniu" armii. Trzy razy nieprawda

Źródło:
Konkret24

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz postuluje, by rządzący wypowiedzieli unijny system ETS, skoro im "tak bardzo zależy na obniżce cen prądu". Pomysł chwytliwy, ale eksperci nie pozostawiają złudzeń.

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Berkowicz: rządzący mogą wypowiedzieć ETS. Co by to oznaczało?

Źródło:
Konkret24

O powitaniu przez Ochotniczą Straż Pożarną w Lewiczynie na Mazowszu dwóch samochodów napisał pod koniec sierpnia marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik. Tyle że wozy trafiły do jednostki już jakiś czas temu.

Marszałek Struzik: "druhowie powitali dwa wozy". Tak, ale wcześniej

Marszałek Struzik: "druhowie powitali dwa wozy". Tak, ale wcześniej

Źródło:
Konkret24

Według medialnych doniesień ma się to wydarzyć już w 2026 roku: Chiny staną się pierwszym krajem, w którym roboty będą rodzić dzieci. Ma to być efekt pracy naukowców, a cena takiego robota ma sięgać 14 tysięcy dolarów. Sprawdziliśmy, o jaki projekt chodzi i co o nim wiadomo. Jak się okazuje, niewiele. W dodatku w Chinach obecnie nie można wprowadzić na rynek robota-surogatki.

W Chinach "robot urodzi dziecko". Ile w tym prawdy, ile science fiction

W Chinach "robot urodzi dziecko". Ile w tym prawdy, ile science fiction

Źródło:
TVN24+

Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz twierdzi, że olimpijska medalistka w boksie Imane Khelif zakończyła karierę. Sprawdziliśmy, skąd te doniesienia i co na ten temat twierdzi sama zawodniczka.

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Imane Khelif zakończyła karierę? Poseł Konfederacji nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu Ukrainiec zakładający firmę ma otrzymywać "na start" niemal 300 tysięcy złotych, a Polak - prawie sześć razy mniej. Informacja wzbudza oburzenie wśród internautów i krytykę polityki rządu - bezpodstawnie. Po pierwsze, kwoty zestawiono manipulacyjnie. Po drugie, dotyczą różnych etapów działalności. Po trzecie, Polacy otwierający firmy mogą liczyć na wiele wyższe wsparcie.

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

300 tysięcy złotych "na start" dla Ukraińca, dla Polaka mniej? Potrójna manipulacja

Źródło:
Konkret24

Pomoc przekazana Ukrainie i Ukraińcom przez Polskę według niektórych internautów jest zbyt dużym obciążeniem dla budżetu. To nie tylko manipulacja, ale i błędna interpretacja danych.

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Pomoc dla Ukraińców. Aż niemal siedem procent PKB? Nie

Źródło:
Konkret24

W dyskusji o rosyjskim dronie, który spadł na terytorium Polski, poseł Marek Suski skrytykował ministra obrony za jego rzekomą wypowiedź o tym, że "deszcz pada i też drony spadają". Tylko że te słowa pochodzą z przerobionego filmiku.

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Suski: minister opowiada, że deszcz pada i drony też spadają. Na co się nabrał?

Źródło:
Konkret24

"Zakończyłem sześć wojen" - powtarza wielokrotnie prezydent USA Donald Trump podczas rozmów z szefami różnych państw. Analiza sytuacji w krajach wskazywanych przez Trumpa pokazuje jednak, że jego deklaracje są na wyrost. Obecnemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych nie można odmówić jednak tego, że jako szef supermocarstwa ma świadomość posiadania narzędzi globalnej polityki.

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

(Nie)skończone wojny Trumpa. Jak mówi prezydent USA, a jak jest naprawdę

Źródło:
TVN24+

Nagranie, na którym brytyjscy policjanci zatrzymują nastolatkę, obejrzało miliony osób. W sieci zawrzało - internauci twierdzili, że uczennicę zatrzymano za wejście po godzinie 17 do baru fast food. Jednak przyczyna była inna.

Nastolatka aresztowana za wejście do baru po godzinie 17? Internauci w szoku, rzeczywistość jest inna

Nastolatka aresztowana za wejście do baru po godzinie 17? Internauci w szoku, rzeczywistość jest inna

Źródło:
Konkret24, Reuters

Były premier Mateusz Morawiecki twierdzi, że deficyt budżetowy jest o ponad 100 miliardów złotych wyższy, niż podaje rzecznik rządu Adam Szłapka. Alarmuje, że "cel deficytu na grudzień został osiągnięty niemal w całości w lipcu". To nieprawda.

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

157 czy 261 miliardów złotych? Ile wynosi polski deficyt

Źródło:
Konkret24

Głodujące palestyńskie dziecko przedstawiane jako jazydka. Aktualne fotografie tłumaczone jako stare. Lokalizacje biolaboratoriów w Ukrainie, które nie istnieją. Fake newsy? Owszem, w odpowiedziach generowanych przez sztuczną inteligencję. Ośrodki wpływu próbują manipulować treściami, które trafiają do modeli językowych - przestrzegają eksperci. Oto jak się to robi.

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

"Ja nie wiem, co jest prawdą". Sztuczna inteligencja bije się w piersi - i nadal kłamie

Źródło:
TVN24+

Zamieszanie mogły wprowadzić pozornie sprzeczne komunikaty po konferencji Karola Nawrockiego. Strona rządowa pisze o "zawetowaniu tańszego prądu dla Polaków", a Kancelaria Prezydenta o "podpisaniu projektu zamrażającego ceny energii elektrycznej". A to dwie różne decyzje.

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Zamrożenie cen energii. Co podpisał, a czego nie podpisał Nawrocki

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki podpisał projekt ustawy o zwolnieniu rodziców co najmniej dwójki dzieci z podatku PIT. Według ministra Marcina Przydacza z kancelarii prezydenta jest to odpowiedź na kryzys demograficzny w Polsce, bo jesteśmy "najmniej dzietnym społeczeństwem w całej Unii Europejskiej". A co na to dane?

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Przydacz: jesteśmy najmniej dzietnym społeczeństwem w UE. Sprawdzamy dane

Źródło:
Konkret24

Podczas gdy przywódcy europejskich krajów byli jeszcze w Białym Domu na spotkaniu z Donaldem Trumpem, w sieci furorę robiła już fotografia mająca pokazywać, jak wszyscy oni siedzieli grzecznie przed drzwiami, oczekując na to spotkanie. Publikujący zdjęcie kpili, że "widać na nim wyraźnie potęgę Unii Europejskiej". Fake newsa publikowali między innymi zwolennicy PiS, a także konta Kanału Zero. Popularność tego obrazu pokazała jednak co najwyżej potęgę rosyjskiej dezinformacji. Także w Polsce.

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

"Zdjęcie, które przejdzie do historii"? Tak, siły rosyjskiej propagandy

Źródło:
Konkret24

Dzień po rozmowach liderów europejskich krajów z Donaldem Trumpem zorganizowano spotkanie państw należących do tak zwanej koalicji chętnych. Ta grupa krajów Europy powstała kilka miesięcy temu. Jednak wbrew rozpowszechnianej teraz narracji nie wyłącznie po to, by wysyłać wojska do walczącej Ukrainy. Przedstawiamy, co wiadomo o celach tej politycznej inicjatywy.

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Koalicja chętnych. Kto i w jakim celu się spotykał

Źródło:
Konkret24

Wojskowy pojazd szturmujący ukraińskie pozycje, a na nim zatknięte flagi Rosji i Stanów Zjednoczonych - taki film rozchodzi się w sieci, wywołując masę komentarzy. Rosyjska propaganda podaje, że ukraińska armia "zaatakowała amerykański transporter opancerzony z amerykańską flagą". Ukraińcy piszą o "maksymalnej bezczelności", a internauci pytają o prawdziwość nagrania.

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Flagi Rosji i USA na transporterze. "Znak przyjaźni"?

Źródło:
Konkret24