Filmik z brytyjskim wartownikiem uderzającym mężczyznę, który wcześniej go prowokował, za pośrednictwem konta rzecznika policji Mariusza Ciarki trafił do polskich stacji telewizyjnych jako ostrzeżenie przed możliwymi konsekwencjami takich zachowań. W rzeczywistości nagranie było częścią eksperymentu społecznego, który miał tylko zbadać reakcje świadków. Brali w nim udział aktorzy.
Filmik trwa niecałą minutę. Od samego początku w centrum uwagi znajduje się żołnierz na warcie, ubrany w charakterystyczny czerwony strój i wysoką czarną czapkę. Najpierw nie daje się sprowokować mężczyźnie, który próbuje rozproszyć jego uwagę, ale ostatecznie nie wytrzymuje i uderza napastliwego cywila w twarz.
W poniedziałek, 11 listopada, nagranie na swoim twitterowym profilu opublikował Rzecznik Prasowy Komendanta Głównego Policji Mariusz Ciarka. "‹‹Niewinne›› naśmiewanie się z żołnierza pełniącego wartę honorową w Wielkiej Brytanii. Tak tu tylko zostawiam dla porównania..." - skomentował nagranie.
Rzecznik nawiązał tym samym do wydarzeń z poprzedniego dnia, kiedy grupa osób z Lotnej Brygady Opozycji zorganizowała happening, w którym m.in. mężczyzna w kartonowym czołgu jeździł za żołnierzami odbywającymi wartę przy Grobie Nieznanego Żołnierza na placu Piłsudskiego w Warszawie.
Grupa jest popularna w sieci m.in. ze względu na swoją akcję przeprowadzoną niedawno w siedzibie Najwyższej Izby Kontroli.
Za rzecznikiem "Wiadomości" TVP1 i Polsat News
Wpis Mariusza Ciarki zyskał dużą popularność wśród internautów. W ciągu jednego dnia od opublikowana polubiło go ponad 3,3 tys. osób, a ponad 780 podało dalej. Łącznie wideo wyświetliło ponad 70 tys. użytkowników.
Za pośrednictwem rzecznika policji nagranie trafiło także na ekrany telewizorów. W poniedziałkowych "Wiadomościach" TVP wyemitowano cały materiał dotyczący akcji Lotnej Brygady Opozycji. Kończy się on właśnie filmikiem z konta Mariusza Ciarki, który opatrzony jest komentarzem autora materiału: "Tak, dla porównania, skończyły się podobne żarty z gwardzisty pełniącego wartę honorową w Wielkiej Brytanii".
Nagranie bez prawidłowego kontekstu wyjaśniającego okoliczności jego powstania wyemitowała też stacja Polsat News.
W programie "Punkt widzenia", również w odniesieniu do wydarzeń z placu Piłsudskiego, pokazano krótki fragment filmiku, o którym prowadzący program powiedział, że "tak wyglądają takie sprawy w Wielkiej Brytanii. Ściągnąłem ten filmik z profilu twitterowego rzecznika policja Mariusza Ciarki. Jest człowiek, który naigrywa się z żołnierza, próbuje go prowokować. Zobaczcie, jak to wygląda w Wielkiej Brytanii... przyjrzycie się... I za chwilę będzie reakcja żołnierza. [W tym momencie wartownik uderza mężczyznę - red.] I myślę, że w tej sprawie nie wyciągnięto żadnych konsekwencji. [...] I bardzo bym chciał, żeby w Polsce policja reagowała dokładnie w taki sam sposób. Żeby ci żołnierze, z których się naigrywuje grupka jakichś ludzi, dokładnie tak reagowała".
Eksperyment społeczny
Samo nagranie z Wielkiej Brytanii nie jest nowe. Ma już ponad cztery lata. Opublikowano je w czerwcu 2015 roku na profilu "Trollstation" w serwisie YouTube. Już w tytule wyjaśniono, że filmik nie przedstawia spontanicznych, nieprzygotowanych wydarzeń: "Zróbcie miejsce dla eksperymentu społecznego Brytyjskiej Gwardii Królewskiej".
Całe oryginalne nagranie jest dłuższe niż fragment, który opublikował rzecznik polskiej policji. Składa się z trzech osobnych scenek, w których różni mężczyźni prowokują tego samego aktora grającego wartownika w różnych miejscach. W dwóch przypadkach ostatecznie żołnierz nie wytrzymuje i uderza cywila, a pod bramą pałacu Westminster sytuacja się odwraca i to mężczyzna powala gwardzistę. Po tym ostatnim wydarzeniu zebrani gapie chcą wzywać na miejsce policję, ale osoby biorące udział w eksperymencie wyjawiają wtedy, że cała sytuacja była zaplanowana, a osoba w mundurze wartownika i napastnik to podstawieni aktorzy.
Cel tego eksperymentu szerzej wyjaśniał między innymi brytyjski tabloid "Daily Mail". W artykule z 2016 roku autorzy tłumaczą, że grupa zaangażowana w akcję chciała sprawdzić, jak na zachowanie mężczyzny zareagują zebrani wokół ludzie. Wnioski były bardzo alarmujące.
Podczas prowokowania, które pokazano we fragmencie odświeżonym przez rzecznika Ciarkę, uwagę mężczyźnie zwróciła zaledwie jedna osoba. Kilkanaście pozostałych gapiów albo pozostało biernych, albo wręcz nagrywało telefonami to nietypowe zajście. Podobnie przy dwóch pozostałych scenkach. Przy pierwszej ludzie nie robili nic, żeby zapobiec prowokacji, a następnie żeby rozdzielić walczących na ziemi aktorów. Dopiero po uderzeniu żołnierza pod bramą pałacu Westminster, niektórzy z oglądających całe zdarzenie ludzi zaczęli wzywać policję. Ostatecznie zapewnienie, że cała sytuacja była wyreżyserowanym eksperymentem, uspokoiło tłum.
"Szacunek jest bardzo ważny"
Na wpis rzecznika policji w krótkim czasie zareagowała duża grupa internautów, którzy zwracali uwagę, że wideo nie przedstawia prawdziwych wydarzeń, a jest "ustawką".
Niektórzy z nich zwracali także uwagę na to, że mundur aktora grającego rolę gwardzisty jest inny od tego używanego przez Brytyjską Gwardię Królewską. Bohater nagrania nie ma charakterystycznego białego pasa, jego czapka nie posiada metalowego zapięcia na brodzie oraz nie trzyma on karabinu.
Do tych zarzutów w jednym z komentarzy odniósł się także sam rzecznik Mariusz Ciarka. "Tu nie chodzi o to czy ustawka czy nie. Chodzi o pokazanie, że szacunek dla żołnierza polskiego (każdego przedstawiciela Państwa) jest bardzo ważny" - napisał w odpowiedzi na wpis byłego dyplomaty Jana Wojciecha Piekarskiego.
Autor: Michał Istel / Źródło: Konkret24; Zdjęcie tytułowe: Youtube
Źródło zdjęcia głównego: Youtube