Premier Mateusz Morawiecki pochwalił się w mediach społecznościowych, że Orlen już nie sprowadza do Polski rosyjskiej ropy, podczas gdy za rządów PO w 2015 roku było to 100 proc. Premier nie wspomina przy tym, że to Rosja do zera odcięła dostawy. Część polityków PiS powielała przekaz premiera, ale pisali o "prawie" 100 proc. ropy. Sprawdziliśmy więc, ile wynosi to "prawie 100 proc".
W sobotę 25 lutego PKN Orlen poinformował, że nie otrzymuje dostaw ropy naftowej z Rosji. Dodano, że dostawy rurociągiem Przyjaźń do Polski zostały wstrzymane przez stronę rosyjską. W poniedziałek 27 lutego, rosyjska agencja RIA Nowosti, cytowana przez Onet, poinformowała, że firma Transnieft wstrzymała dostawy ropy do naszego kraju dlatego, że Polska nie zapłaciła za dostawę.
Krwawa ropa
Po tym, jak pojawiła się informacja, że to strona rosyjska, a nie Polska, "zakręciła kurek" z rosyjską ropą na profilach polityków opozycji w mediach społecznościowych pojawiły się komentarze, które miały pokazać hipokryzję obecnej władzy w sprawie importu ropy z Rosji. "Nie ma większego kłamcy i hipokryty, niż Morawiecki. Rok temu pouczał Zachód, w tym Brukselę, aby przestał importować ropę, a sam robił do dzisiaj z Orlenem. Człowiek absolutnie pozbawiony wstydu.#krwawaropa #bloodyoil" – napisał 26 lutego na Twitterze europoseł Koalicji Obywatelskiej Andrzej Halicki (pisownia wszystkich wpisów oryginalna).
Wtórował mu poseł KO Jan Grabiec: "W listopadzie 2022 Orlen zamówił od Rosji 3 mln ton ropy na 2023 rok. Ropa płynęła w styczniu i lutym i miała płynąć dalej, ale Rosjanie zakręcili kurek. Tak wygląda prawdomówność Morawieckiego i PiSu". Oba wpisy polityków Platformy Obywatelskiej były opatrzone tym samym zdjęciem premiera Mateusza Morawieckiego stojącego na tle banneru w języku angielskim: "#Bloodoil funds Russia’s genocide in Ukraine" (ang. Krwawa ropa finansuje rosyjskie ludobójstwo w Ukrainie).
Zdjęcie premiera pochodziło z jego konferencji prasowej z 23 kwietnia 2022 roku, na której Mateusz Morawiecki inaugurował rządową kampanię "#StopRussiaNow" ("Powstrzymać Rosję teraz"), która kosztowała ponad 23 mln złotych. Miała ona na celu, jak mówił wtedy premier, "budzić sumienia" polityków w zachodniej Europie dla zaprzestania importu rosyjskiej ropy.
100 procent czy prawie 100 procent?
Pięć godzin po wpisie Andrzeja Halickiego premier Mateusz Morawiecki opublikował na Twitterze ilustrację, na której przy zdjęciu Donalda Tuska napisano "2015 (z logo PO) Orlen sprowadza 100% ropy z Rosji". Z kolei przy zdjęciu Mateusza Morawieckiego zamieszczono tekst: "2023 (logo PiS) Orlen sprowadza 0% ropy z Rosji". Premier dodał też komentarz: "Platformo, NIE KŁAM. Przez lata sprzyjaliście Rosji, uzależniliście nas niemal w 100% od putinowskiej ropy i gazu. My to zmieniliśmy i dzisiaj jesteśmy niezależni. Przypadek?". W kolejnym wpisie dodał: "Jesteście jak słaby bokser, znoszeni po raz kolejny z ringu po ciężkim nokaucie. Wystarczy nie łgać i nie mamić. Działać dla dobra Polski. I na rzecz wolnej Ukrainy".
Mateusz Morawiecki zmienił nieco przekaz podczas konferencji prasowej w trakcie wizyty w Gryfowie Śląskim. Powiedział wtedy: "W czasach już kiedy Putin napadł na Krym, napadł na wschodnią Ukrainę, czyli rok 2015, 2016, bez żadnych przeszkód Platforma Obywatelska ściągała 25 milionów ton ropy, około 90 procent całej ropy". Podane przez premiera liczby odnoszą się do importu rosyjskiej ropy przez wszystkie podmioty, nie tylko realizowanego przez PKN Orlen.
Godzinę po premierze 26 lutego swoją wersję przekazu o imporcie rosyjskiej ropy zamieścił na Twitterze prezes PKN Orlen Daniel Obajtek. W porównaniu ze wpisem premiera, szef naftowej spółki dodał słowo "prawie" i zamianie zdjęć. W tej wersji informacja brzmiała, że w 2015 roku "Orlen sprowadza prawie 100% ropy i gazu z Rosji". Natomiast zdanie o 2023 roku: "ORLEN nie sprowadza ropy i gazu z Rosji". Zamiast zdjęć Donalda Tuska i Mateusza Morawieckiego pojawiły się zdjęcia Jacka Krawca - prezesa Orlenu z 2015 roku i obecnego prezesa - Daniela Obajtka.
Później na Twitterze odezwał się wicepremier, minister aktywów państwowych Jacek Sasin. "Ekipa Tuska ściągała od Putina niemal 100% ropy i gazu. Teraz krytykują nas za strategiczne zdywersyfikowanie dostaw surowców do Polski. Bezczelność bez granic. Piekło zamarza" - napisał wicepremier Sasin.
We wpisie premiera można doszukać się kilku manipulacji. Po pierwsze, w 2015 roku Donald Tusk nie był już szefem polskiego rządu, premierem była Ewa Kopacz, a Donald Tusk od 1 grudnia 2014 roku był przewodniczącym Rady Europejskiej. Po drugie, na ilustracji opublikowanej na koncie Mateusza Morawieckiego pada informacja, że w 2015 roku Orlen sprowadził 100 proc. rosyjskiej ropy, a w komentarzu premier pisze "o niemal 100 proc." uzależnieniu od "putinowskiej ropy i gazu". Po trzecie, także w odniesieniu do importu gazu ziemnego z Rosji premier się myli. Najwięcej gazu z kierunku wschodniego, o czym pisaliśmy w Konkret24, Polska importowała w 2010 roku - było to 89,6 proc. całości importu tego surowca. Później ten udział spadał - w 2015 roku było to 72,6 proc. Po czwarte, premier porównuje dane za cały rok 2015 z dwoma pierwszymi miesiącami 2023 roku, podczas których - jak wiemy z oficjalnych oświadczeń PKN Orlen - udział rosyjskiej ropy w całym imporcie wynosił ok. 10 proc.
"Prawie 100 proc." = 95 proc.
Dla sprawdzenia ile w przekazie PiS jest "prawie 100 proc." importu rosyjskiej ropy do Polski sięgnęliśmy do publikowanych od 2010 roku przez Polską Organizację Przemysłu i Handlu Naftowego rocznych raportów "Przemysł i handel naftowy".
Z zawartych w nich danych wynika, że w roku 2010 import z Rosji do wszystkich polskich rafinerii tzw. ropy REBCO (Russian Export Blend Crude Oil) stanowił ok. 90,4 proc. całego importu tego surowca; w roku 2013 był na najwyższym poziomie - 93,3 proc., natomiast w ostatnim roku rządów PO-PSL – w 2015 roku wyniósł 88,5 proc. To właśnie te "około 90 procent", o których premier mówił na konferencji prasowej w czasie wizyty na Dolnym Śląsku. W latach rządów PiS udział rosyjskiej ropy w imporcie malał z 81,4 proc. w 2016 roku do 60,9 proc. w 2021 roku. Wyjątkiem jest tu rok 2020, kiedy import rosyjskiej ropy wzrósł w porównaniu z 2019 rokiem i wyniósł 69,7 proc.
Jeśli zaś chodzi o udział rosyjskiej ropy w zaopatrzeniu Orlenu, to w 2015 roku wynosił on 95 proc. Czyli w przekazie PiS to jest to "prawie 100 proc.".
W kolejnych latach udział ten malał i w 2021 roku wyniósł 55 proc. POPHiN nie ma danych za rok 2022 – ale w grudniu 2022 roku PKN Orlen informował, że zredukował udział rosyjskiej ropy w imporcie do 30 proc. Tymczasem, jak pisaliśmy w październiku 2022 roku w Konkret 24, w kolejnych miesiącach po wybuchu wojny w Ukrainie import rosyjskiej ropy do Polski rósł nawet względem tych samych okresów poprzedniego roku. Od początku lutego 2023 roku, po wygaśnięciu kontraktu z firmą Rosnieft, dostawy rosyjskiej ropy pokrywały ok. 10 proc. zapotrzebowania Orlenu na ten surowiec. Były to wyłącznie dostawy rurociągowe, na które nie zostały wprowadzone międzynarodowe sankcje.
30 marca 2022 roku premier Morawiecki mówił, że Polska ma "najbardziej radykalny w Europie plan odejścia od rosyjskiej ropy - do końca tego roku. Będziemy robili wszystko, by do końca tego roku odejść od rosyjskiej ropy".
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24