Politycy opcji rządzącej ostrzegają Polaków, że wprowadzenie euro jako waluty w naszym kraju miałoby negatywne skutki. Przekonywał o tym europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk, podając za przykład Słowację jako kraj, który rzekomo stracił na wejściu do strefy euro. Tylko że statystyki tego nie potwierdzają.
O tym, że obecne władze w Polsce są przeciwne wprowadzeniu euro, Zbigniew Kuźmiuk mówił 28 maja w "Porannej Rozmowie RMF". "Jest doskonałe porównanie ze Słowacją (…). Po dziewięciu latach bycia w strefie euro - nawet nie dziewięciu: kilkunastu, bo oni weszli w dwa tysiące dziewiętnastym roku (to przejęzyczenie, Słowacja przyjęła euro w 2009 – red.) - ich poziom zamożności jest niższy niż przed wejściem do strefy euro, co oznacza, że stracili te kilkanaście lat" – stwierdził europoseł PiS. Dalej mówił, że: "PKB na głowę mieszkańca mierzone siłą nabywczą pieniądza na Słowacji jest niższy niż w momencie wejścia do strefy euro. To jest ciężkie doświadczenie tego kraju". Potem dodał: "My osiągamy już siedemdziesiąt dziewięć procent unijnej średniej, zyskaliśmy w tym czasie dwanaście punktów procentowych, mając własną walutę".
Dane Eurostatu, Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego nie potwierdzają tezy europosła PiS.
Według Eurostatu: PKB Słowacji na mieszkańca wzrosło o 36 proc.
Z wypowiedzi polityka PiS wynika, że poziom zamożności mieszkańców Słowacji określa on na podstawie "siły nabywczej pieniądza", którą odnosi do unijnej średniej – czyli PKB na jednego mieszkańca w całej Unii Europejskiej. A to pokazują dane Eurostatu. W statystykach tej europejskiej agencji jest zestawienie "GDP per capita in PPS" – czyli Produkt Krajowy Brutto na głowę wyrażony w PPS. Zaś PPS - purchasing power parity - to sztuczna jednostka walutowa, której używa się do porównań siły nabywczej w poszczególnych krajach Unii Europejskiej po to, by zniwelować różnice wynikające z kursów walutowych. Teoretycznie za jeden PPS można kupić taką samą ilość towarów i usług w każdym kraju.
W tym zbiorze jest zestawienie pokazujące PKB per capita w odniesieniu do średniej UE, gdzie średnia równa się 100. I tak: w 2009 roku - czyli po przyjęciu euro - PKB per capita Słowacji wynosiło 72 proc. średniej UE; w 2015 roku - 79 proc.; w 2022 roku – 67 proc. Ta ostatnia liczba potwierdzałaby tezę europosła Kuźmiuka, że PKB na głowę mieszkańca Słowacji jest obecnie niższe niż w roku wejścia do strefy euro.
Ale Eurostat w opisie tych danych stwierdza: "Należy pamiętać, że wskaźnik obliczony na podstawie danych PPS i wyrażony w odniesieniu do EU27_2020 = 100 jest przeznaczony do porównań między krajami, a nie do porównań czasowych". Czyli nie powinno się porównywać roku 2022 z rokiem 2009 (co zrobił Zbigniew Kuźmiuk), a tylko sytuację poszczególnych krajów w danym roku.
Eurostat podaje bowiem również nominalne wartości PKB per capita wyrażone w jednostkach PPS. I tak: w 2009 roku PKB na głowę mieszkańca Słowacji wynosiło 17 300 PPS, a w 2022 już 23 600. Czyli nastąpił wzrost o 36 proc.
Statystyki OECD i MFW także pokazują wzrosty
Przejrzeliśmy także dane dotyczące PKB dostępne na portalu statystycznym Organizacji Współpracy i Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Posługuje się ona również parytetem siły nabywczej na głowę mieszkańca, wyrażonym w cenach bieżących w dolarach amerykańskich.
Tak więc według danych OECD w 2009 roku PKB per capita Słowacji wynosiło 22 947 dolarów i rosło do 2015 roku, do 30 062 dolarów. W kolejnym roku nastąpiło lekkie załamanie, po czym PKB per capita znowu rosło - do 37 359 dolarów w 2022 roku.
Podobną tendencję widać w statystykach Międzynarodowego Funduszu Walutowego. W 2009 według jego danych PKB w Słowacji na głowę mieszkańca wynosiło 16 592 dolarów, w kolejnych latach były spadki i wzrosty, ale w 2021 roku przekroczyło 20 tys., a w 2023 roku jest prognozowane na 23 458.
"Chaos inflacyjny" w Chorwacji? Inflacja jednak spadła
Słowacja nie jest jedynym krajem UE, którego przykład jest wykorzystywany w rządowej propagandzie przeciwko wprowadzeniu euro. Z początkiem roku do strefy euro weszła Chorwacja. Wówczas premier Mateusz Morawiecki publicznie przestrzegał zwolenników euro. "Chciałbym przedstawić nasze spojrzenie na wejście Chorwacji do strefy euro - mają oni teraz do czynienia z chaosem cenowym, rosną gwałtownie ceny paliwa" – mówił 10 stycznia na konferencji prasowej. "Chaos inflacyjny, który daje się we znaki Chorwatom, jest dla nas bardzo poważnym ostrzeżeniem" – podkreślił.
Wtedy były znane dane o inflacji w Chorwacji z grudnia 2022 roku. Wynosiła ona - jak podawał Eurostat - 12,7 proc.
A w kolejnych miesiącach spadała do: 12,5 proc. w styczniu 2023 roku 11,7 proc. w lutym 10,5 proc. w marcu 8,9 proc. w kwietniu 8,3 proc. w maju.
Liczona przez Eurostat inflacja dla Polski w tym samym czasie wyniosła: 15,9 proc. w styczniu 17,2 proc. w lutym 15,2 proc. w marcu 14 proc. w kwietniu 12,5 proc. w maju. Ten ostatni wynik to po Węgrzech (21,9 proc.) najwyższy poziom inflacji w całej Unii Europejskiej.
Nie spełniamy kryteriów strefy euro
Zgodnie z unijnymi traktatami, by wejść do strefy euro, każde państwo UE musi spełnić cztery kryteria gospodarcze i jedno prawne. Kryteria gospodarcze to: 1. Stabilne ceny - stopa inflacji może najwyżej o 1,5 punktu procentowego przekraczać inflację trzech najstabilniejszych pod tym względem państw członkowskich; 2. Długotrwała równowaga finansów publicznych - zainteresowane państwo nie powinno być objęte procedurą nadmiernego deficytu; 3. Stabilny kurs walutowy - zainteresowane państwo musi od co najmniej dwóch lat uczestniczyć w specjalnym mechanizmie kursowym; w tym czasie jego waluta nie może wykazywać silnych wahań względem centralnego kursu euro; 4. Stabilne długoterminowe stopy procentowe - długoterminowe stopy procentowe mogą najwyżej o 2 punkty procentowe przekraczać stopy trzech najstabilniejszych pod względem cen państw członkowskich.
Kryterium prawne polega na dostosowaniu przepisów krajowych do traktatów, w tym statut banku centralnego powinien być zgodny z przepisami Europejskiego Systemu Banków Centralnych i Europejskiego Banku Centralnego. Według Komisji Europejskiej Polska spełnia tylko jedno kryterium: stabilnych finansów publicznych.
Źródło: Konkret24