Już w grudniu rząd wiedział, że zapasy węgla są niewystarczające, ale nawet po wybuchu wojny zapewniał, że surowca nie braknie i nawet bez rosyjskiego importu sobie poradzimy. Dopiero z czasem przyznał, że prowadzi program zakupu węgla i będzie "dużo problemów w najbliższych tygodniach, miesiącach". Prześledziliśmy, jak zmieniła się narracja rządu na temat dostępności węgla wobec tego, co mówił wcześniej.
Tej zimy węgla w Polsce nie zabraknie" – powiedział we wtorek 19 lipca w Programie I Polskiego Radia Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. To oświadczenie jest częścią trwającej dyskusji o dostępności węgla w Polsce. Temat stał się gorący po tym, jak na początku czerwca pojawiły się publicznie informacje o braku możliwości kupienia węgla w składach i jego bardzo wysokich cenach, na co rząd zareagował przygotowaniem specjalnej ustawy.
Dziś okazuje się, że mimo wiedzy o piętrzących się problemach z dostępnością węgla przedstawiciele rządu długo twierdzili publicznie, że surowiec w okresie jesienno-zimowym na pewno będzie dostępny. Dopiero niedawno przyznali, że będą kłopoty. Prześledziliśmy, jaką narrację w sprawie węgla prowadził rząd w ostatnich miesiącach.
Przypomnijmy: już w 2015 roku prezydent Andrzej Duda zapewniał, że węgiel "to nasz podstawowy surowiec energetyczny, którego wystarczy na najbliższe 200 lat". Później powtarzał to jeszcze w 2018 roku na Szczycie Klimatycznym ONZ – COP24 w Katowicach. Wtedy mówił, że węgiel jest surowcem "własnym, o który nikogo nie musimy prosić, którego od nikogo nie musimy kupować. Możemy go wydobywać sami". "To w jaki sposób będziemy go wydobywali, w jaki sposób będziemy działali wobec naszego przemysłu wydobywczego, jest naszą decyzją i naszą sprawą. Ale jest też odpowiedzialnością rządzących. Dobre prowadzenie spraw polskiego górnictwa jest wielką odpowiedzialnością polskich władz" - mówił prezydent.
Gdy po inwazji Rosji na Ukrainę sytuacja dotycząca bezpieczeństwa energetycznego Polski zmieniła się, temat dostępności surowców energetycznych, w tym węgla, stał się palący. Polska przed wybuchem wojny najwięcej tego surowca importowała właśnie z Rosji. Za sprawą unijnych sankcji w kwietniu polski rząd zakazał jednak importu rosyjskiego węgla. Mimo to rządzący uspokajali, że "czarnego złota" w polskich domach nie braknie.
Ta narracja nie była zbieżna z tym, co wcześniej mówili - i co wiedzieli.
22 grudnia 2021. Minister Sasin powołuje zespół ds. niskich zapasów węgla
Dziś przedstawiciele rządu podkreślają, że powodem problemów z węglem jest rosyjska agresja na Ukrainę i sankcje - a tymczasem już 22 grudnia 2021 roku minister aktywów państwowych Jacek Sasin powołał zespół kryzysowy do spraw monitorowania zagrożeń w sektorze elektroenergetyki i gazu. Portal biznesalert.pl informował wtedy, że "zespół zbada przyczynę niewystarczających zapasów węgla". Chodziło przede wszystkich o niewystarczające zapasy przy elektrowniach, co zmuszało je do czasowego wyłączania bloków energetycznych. Jako potencjalne powody wymieniano wzrost aktywności gospodarczej, poluzowanie restrykcji pandemicznych i chłodną grudniową aurę.
10 marca 2022. Minister Moskwa: "mamy duże zapasy, jeśli chodzi o paliwa, gaz i węgiel"
W marcu po wybuchu wojny Polska rekomendowała Unii Europejskiej, by wprowadziła embargo na dostawy rosyjskiego węgla, paliw i gazu. Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, pytana w Radiu Plus o rezygnację z tych surowców w Polsce, odpowiedziała: "Mamy duże zapasy, jeśli chodzi o paliwa, gaz i węgiel. Bylibyśmy gotowi z dnia na dzień podjąć taką decyzję. Być może wymagałoby to chwilowych drobnych ograniczeń, ale nieodczuwalnych z perspektywy zwykłego obywatela".
Te słowa padły 10 marca, a "Dziennik Gazeta Prawna" ujawnił 15 lipca, że już 24 lutego - czyli w dniu wybuchu wojny w Ukrainie - Anna Moskwa ostrzegała wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina o potencjalnym braku dostaw węgla kamiennego z Rosji. Informowała też, że planuje wnioskować do premiera o zwiększenie zapasów węgla przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych lub utworzenie specjalnej rezerwy. Jacek Sasin odpowiedział na początku marca i uznał postulat Anny Moskwy za uzasadniony, zasugerował nawet, by RARS rozważyła zakup węgla z importu w uzupełnieniu do innych działań - zwiększenia wydobycia czy importu węgla przez państwowe spółki.
Jak podał "Dziennik Gazeta Prawna", niedługo później minister Anna Moskwa zwróciła się do premiera o pilne podjęcie decyzji o utworzeniu rezerwy strategicznej węgla kamiennego (poza programem rezerw strategicznych). Podkreśliła, że wniosek popiera również wicepremier Sasin. Wspólnie postulowali rozważenie zakupu węgla z importu i zaangażowanie RARS w jego magazynowanie i transport.
Z kolei w pismach wymienianych przez ministrów Sasina i Moskwę - opublikowanych przez Mariusza Gierszewskiego z Radia Zet - wicepremier już 1 marca ostrzegał, że "niedobór wyniesie około 3 mln ton węgla kamiennego". Mówiąc więc, że "mamy duże zapasy, jeśli chodzi o paliwa, gaz i węgiel", minister Moskwa wiedziała o niedoborze.
22 marca. Minister Moskwa: "jesteśmy w stanie sobie kolejną zimę zabezpieczyć"
Jeszcze przed wprowadzeniem unijnych sankcji i podpisaniem przez prezydenta ustawy wprowadzającej zakaz importu rosyjskiego węgla o to, czym go zastąpić, była pytana w TVP Info minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Powtórzyła, że "wprowadzenie przez UE embarga byłby bardzo dobrym scenariuszem", a Polska jest w stanie się przygotować do samowystarczalności jeśli chodzi o węgiel. "Jako państwo zabezpieczymy alternatywne zapasy, aby móc przekazać obywatelom przed sezonem jesienno-zimowym węgiel inny niż rosyjski. Z niewielką ilością z zewnętrznych dostaw jesteśmy w stanie sobie kolejną zimę zabezpieczyć" – zapewniła minister.
30 marca. Minister Moskwa: "nie przewidujemy żadnego zaburzenia rynku"
Również pod koniec marca minister Anna Moskwa - w Polsat News - twierdziła, że 8 mln ton węgla, które do tej pory Polska importowała z Rosji, "to nie jest dużo", a "do kolejnego sezonu jesienno-zimowego, zarówno poprzez zwiększenie własnego wydobycia, ale też zwiększenie importu zamorskiego jesteśmy w stanie uzupełnić zapasy i zapewnić bezpieczeństwo energetyczne".
Zapowiedziała zwiększenie wydobycia w polskich kopalniach i "działania dywersyfikacyjne z innych kierunków, z których już sprowadzamy ten węgiel". "To nie są dla nas nowe rynki, to nie są dla nas nowe transakcje, te ceny też znamy, nie przewidujemy tutaj żadnego zaburzenia rynku, chociaż oczywiście na pewno Putin i strona rosyjska chciałaby żebyśmy powtarzali takie komunikaty, że nam to nie zapewni bezpieczeństwa, ceny będą wysokie. Nie poddajemy się tej propagandzie, tylko konsekwentnie przygotowujemy się do sezonu" – zapewniała.
30 marca. Minister Sasin: "bez węgla rosyjskiego sobie poradzimy"
Odpowiedzialny za państwowe spółki węglowe minister aktywów państwowych Jacek Sasin w wywiadzie dla TVP1 pod koniec marca potwierdził, że zakazał spółkom Skarbu Państwa importu rosyjskiego węgla. Pytany, w jaki sposób rząd planuje go zastąpić, odpowiedział: "Jako rząd nie umywamy rąk od tego, nie zostawiamy tych odbiorców bez wsparcia. Jesteśmy tutaj w kontakcie z innymi dostawcami. Mogę zapewnić, że to ubycie węgla rosyjskiego z polskiego rynku nie spowoduje perturbacji, czyli nie spowoduje, że te ciepłownie nie będą, czy indywidualni odbiorcy nie będą mieli dostępu do węgla".
Pytany, czy rząd pomoże także samorządom w znalezieniu innego źródła węgla, dodawał: "Tak. Ponieważ tego typu kontrakty, tego typu zamówienia, też są dogadywane nie tylko na poziomie firma-firma. W tym przypadku byłoby to trudno, żeby indywidualny odbiorca szukał dzisiaj zagranicznego dostawcy, tutaj to musi wziąć na siebie rząd. I takie zapewnienia już bardzo konkretne, i bardzo konkretne dostawy mamy przygotowane, one przez polskie porty będą płynęły. Także bez tego węgla rosyjskiego sobie poradzimy".
Jednak już w kwietniu z branży węglowej płynęły sygnały, że zakaz importu rosyjskiego węgla spowoduje kłopoty dla odbiorców indywidualnych. W wywiadzie z 12 kwietnia dla Business Insider prezes Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Rogala stwierdził: "Wprowadzenie embarga, potrzebne w obliczu rosyjskiej agresji, zwiększa nacisk na dostawy z innych krajów, obok zwiększenia produkcji krajowej tego paliwa". I ostrzegł: "W kłopotach mogą być też gospodarstwa domowe – węgla opałowego na rynku będzie mniej, a jego cena już teraz drastycznie wzrosła".
20 maja. Minister Sasin: "wydaje mi się, że nie zabraknie węgla"
Mimo tych sygnałów wicepremier Jacek Sasin, pytany w maju w Radiu Plus, czy w Polsce nie zabraknie węgla przed sezonem zimowym, odpowiedział: "nie powinno zabraknąć". "Nie jestem jasnowidzem, bo żyjemy w świecie, w którym pewne procesy, które wydawało się, że są procesami przewidywalnymi, nie są dzisiaj przewidywalne. Ale dzisiaj mogę powiedzieć, że wydaje mi się, że nie zabraknie węgla" - powiedział. Zapewnił, że polskie kopalnie mogą zwiększyć wydobycie o 1-2 mln ton węgla.
29 maja. Minister Sasin: "węgiel na pewno będzie dostępny"
Kilka dni później Jacek Sasin w Programie I Polskiego Radia znowu był pytany o bezpieczeństwo energetyczne Polaków jesienią i zimą. Zapewnił, że "na jesieni ten węgiel dla indywidualnych odbiorców na pewno będzie dostępny". "Na szczęście okres grzewczy mamy za sobą. Do następnego okresu mamy jeszcze trochę czasu. Mamy możliwości alternatywnych źródeł importu węgla i na pewno je wykorzystamy" - dodał. Zaapelował, żeby "nie ulegać panice", bo rząd pracuje nad zwiększeniem dostaw i pozyskiwaniem węgla z innych kierunków niż rosyjski.
1 czerwca. Minister Moskwa: "mamy zabezpieczone 8 mln ton, jesteśmy po bezpiecznej stronie"
Minister Anna Moskwa odniosła się do tej kwestii ponownie 1 czerwca. W twitterowym wpisie zapewniła: "Wraz ze Spółkami Skarbu Państwa prowadzimy skuteczne działania, które zapełniły lukę węglową po decyzji o zakazie importu tego surowca z Federacji Rosyjskiej. Na dziś mamy zabezpieczone ponad 8 mln ton węgla. Jesteśmy po bezpiecznej stronie".
Dzień później zaapelowała do opozycji "o odpowiedzialną komunikację ze społeczeństwem". "Wprowadzanie nieuzasadnionej paniki, że nie wystarczy węgla, zachęca nieuczciwych uczestników rynku do spekulacji cenowych" - napisała na Twitterze.
3 czerwca zapewnienie o zabezpieczonych 8 mln ton węgla powtórzyła wiceminister klimatu i środowiska Małgorzata Golińska. Pytana w Polskim Radiu Koszalin o obawy Polaków związane z ogrzewaniem mieszkań w sezonie jesienno-zimowym, wyjaśniła, że węgiel sprowadzany z Rosji "można zastąpić - i zastępujemy - surowcem krajowym i tym, który jest sprowadzany między innymi z Kolumbii, Australii czy RPA". Powtórzyła, że zabezpieczone jest ponad 8 mln ton węgla, czyli "dokładnie tyle ile sprowadzaliśmy rocznie z kierunku rosyjskiego".
Na przełomie maja i czerwca informacji o braku węgla w składach przybywało, a jego cena była niekiedy nawet trzy razy wyższa niż przed rokiem. To skłoniło rząd do stworzenia specjalnej ustawy, która miała gwarantować ceny węgla na poziomach znanych sprzed kryzysu. Pierwsze informacje o pracach nad takimi rozwiązaniami przedstawił 3 czerwca wiceminister finansów Artur Soboń, a oficjalne potwierdził ją prezes PiS Jarosław Kaczyński, który na konwencji partii 4 czerwca powiedział: "Podjęliśmy decyzję, że ludziom, którzy opalają węglem swoje domy, zapewnimy cenę na poziomie tej, która była jeszcze do niedawna".
9 czerwca. Premier Morawiecki: "prowadzimy program zakupu węgla i zwiększenia wydobycia"
Przemawiając na początku czerwca w Sejmie, premier Mateusz Morawiecki przyznał wprost: "Prowadzimy program zakupu węgla i zwiększenia wydobycia węgla w polskich kopalniach". Następnie dodał: "Chcemy, żeby w momencie, gdy rozpoczną się zakupy na sezon grzewczy jesienno-zimowy, cena była taka jak przed gwałtowną zwyżką cen węgla związaną z nałożonym embargiem na Rosję. I zrobimy to. Pracujemy dzisiaj nie tylko nad zakupami, ale także nad mechanizmami dystrybucji, po to żeby ominąć łańcuszek pośredników, po to żeby nie zarabiali na tym pośrednictwie, tak żeby po prostu Polacy mieli jak najtańszy węgiel".
Cztery dni później premier podał termin, po którym mają zacząć obowiązywać nowe rozwiązania: "Pani minister Anna Moskwa, pan minister Jacek Sasin budują dzisiaj program, który będzie gwarantował, że ceny węgla będą cenami sprzed tej gwałtownej zwyżki cen z ostatnich kilku miesięcy. Chcemy, żeby ten program był gotowy najpóźniej od sierpnia".
23 czerwca: ustawa o dopłatach do węgla
Na posiedzeniu 23 czerwca Sejm przyjął rządową ustawę o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców niektórych paliw stałych w związku z sytuacją na rynku tych paliw. Ustalono w niej, że maksymalna cena tony węgla może wynosić 996,60 zł. Zapowiedziano także rekompensaty dla przedsiębiorców, którzy będą sprzedawać węgiel gospodarstwom domowym. Ustawa trafiła do Senatu, ten wniósł do niej poprawki odrzucone potem przez Sejm, a ostatecznie prezydent 11 lipca podpisał ustawę.
30 czerwca. Minister Wójcik: "Polska ma zbadane i potwierdzone złoża na 200 lat"
Prezydencką tezę o złożach węgla na 200 lat powtórzył 30 czerwca w programie "Onet opinie" Michał Wójcik, minister w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Jego partia - Solidarna Polska - od dłuższego czasu mocno opowiada się za nieodchodzeniem od polskiego węgla i oparciu na nim polskiego miksu energetycznego. "Uważamy, że Polska ma zbadane i potwierdzone złoża na dwieście lat, chociażby węgla jako tego nośnika energii. Na dwieście lat, jedne z największych na świecie złóż mamy" - mówił Wójcik.
15 lipca. Krzysztof Sobolewski: "nie powinniśmy mieć obaw o to, czy wystarczy węgla"
Równocześnie z tymi publicznymi uspokojeniami padającymi ze strony rządu premier nakazał dwóm państwowym spółkom interwencyjny zakup 4,5 mln ton węgla na zimę. W połowie lipca o potencjalne problemy z dostępnością surowca zapytano w TVP1 sekretarza generalnego PiS Krzysztofa Sobolewskiego. Odpowiedział, że "wchodzi w życie ustawa, którą podpisał pan prezydent o wsparciu dla osób, które korzystają z węgla" i uspokajał: "z moich informacji wynika, że nie powinniśmy mieć obaw o to, czy wystarczy węgla na zimę".
"Jedna rzecz jest ważna, jeśli w sierpniu wszyscy będą chcieli zaopatrzyć się w węgiel, to oczywiście może być w tym momencie problem, by wszyscy mogli go kupić tyle, ile będą chcieli. Nie będzie reglamentacji, natomiast będzie problem, bo w tej chwili węgiel musimy sprowadzać z zagranicy, zwiększamy wydobycie. Krajowe wydobycie jest za małe na zaspokojenie wszystkich potrzeb. Już wrzesień, październik będzie możliwość zakupu, nie będzie obawy o to, że będzie brakować węgla" - zapewnił Sobolewski.
17 lipca. Premier Morawiecki: "Polska będzie mieć dużo problemów z węglem"
Znacząca zmiana narracji rządu na temat węgla nastąpiła 17 lipca na spotkaniu premiera Mateusza Morawieckiego z mieszkańcami Turowa. Szef rządu przyznał wtedy, że z dostępnością węgla Polska będzie mieć "dużo problemów w najbliższych tygodniach, miesiącach". O tę sytuację oskarżył składy węgla, w których "nie ma woli współpracy".
"Rzeczywiście jest problem na styku naszej próby zbudowania systemu, który doprowadzi do tego, że będzie można kupić węgiel po tej ustalonej cenie, a wolnym rynkiem, rynkiem składów węgla, które musiałyby w odpowiedni sposób zareagować. Tego typu problemy z innych części kraju też do mnie docierają, że w składach węgla nie ma tej woli współpracy, jaką zakładaliśmy na początku" – mówił Morawiecki. Zaznaczył, że rząd myśli nad "innymi, dodatkowymi uwarunkowaniami, jeszcze innymi elementami tego systemu", by w najbliższym czasie węgiel był dostępny.
"To wszystko było mydlenie oczu"
Ta wypowiedź premiera wywołała komentarze. "Co premier miał na myśli, wprowadzając cenę tysiąc złotych za tonę węgla? Miał to na myśli, że nie miał rozeznania sytuacji, nie miał węgla, z związku z tym na tydzień uspokoił atmosferę. Tylko że kłamstwo ma krótkie nogi, a w wypadku pana premiera kłamstwo nóg nie ma wcale" - mówił dziennikarzom w Sejmie Włodzimierz Czarzasty z Lewicy. Jego kolega z partii Krzysztof Śmiszek dodał: "To wszystko było mydlenie oczu, to było takie czasowe uspokajanie nastrojów, że będzie dobrze, że państwo czuwa, że państwo będzie sprzedawało węgiel po dziewięćset złotych, kiedy cena rynkowa to jest trzy tysiące".
Przedstawiciele Konfederacji na swojej konferencji w Sejmie mówili, że niedobór węgla nie jest wynikiem działań zbrojnych w Ukrainie, lecz braku przygotowań ze strony rządu. "Jak to jest, że w Polsce mówiliśmy, że mamy węgla na dwieście lat, że właściwie na nim śpimy, że jesteśmy energetycznie zabezpieczeni - a teraz, kiedy przychodzi pierwszy lepszy kryzys, to okazuje się, że możemy marznąć tej zimy w domu?" - pytał rzecznik prasowy partii Korwin Wojciech Machulski.
18 lipca Morawiecki, zapytany podczas wizyty w Żywcu, czy nie za późno nakazał spółkom Skarbu Państwa pilne sprowadzenie do Polski dodatkowego surowca (zrobił to w połowie lipca), odpowiedział: "W ramach Rady Ministrów już wcześniej mówiliśmy o tym, że jest konieczność ściągania węgla. Tylko, rzecz jasna, ten proces musi trwać".
Autor: Michał Istel, Krzysztof Jabłonowski, Piotr Jaźwiński, Bartosz Chyż / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Shutterstock
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock