Falę komentarzy wzbudziła wypowiedź rzeczniczki resortu spraw wewnętrznych Karoliny Gałeckiej podczas konferencji prasowej. A konkretnie: chodzi o fragment jej wystąpienia, który w mediach społecznościowych zaprezentował właściciel Kanału Zero. Oburzenie wywołał fakt, jak jedno zdanie wykorzystał on do manipulacji.
"Dymisja od razu", "do dymisji", "dymisja!!" - piszą internauci o rzeczniczce Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Karolinie Gałeckiej. Inni komentują oburzeni: "rzeczniczka MSWiA pytana, dlaczego alerty RCB o ataku dronów do obywateli zostały wysłane zbyt późno powiedziała, że gdyby dostała taki komunikat, to uciekłaby z Polski"; "rzeczniczka MSWiA bardzo profesjonalna powiedziała że mamy tak wspaniała obronę ze sama by się spakowała i dala drapaka"; "Nie jest jej rolą sianie paniki" (pisownia wszystkich wpisów oryginalna).
Skąd te ataki na rzeczniczkę? Otóż są to komentarze do krótkiego nagrania zamieszczonego 10 września po południu przez Krzysztofa Stanowskiego, założyciela Kanału Zero, kandydata w wyborach prezydenckich. Jego post z tym nagraniem w nieco ponad dobę wygenerował 2,2 mln wyświetleń; zebrał 2,4 tys. komentarzy, ponad 2 tys. razy podano go dalej.
Na filmie oglądamy, jak Karolina Gałecka na konferencji wypowiada zdanie: "Ja, szczerzę mówiąc, gdybym dostała - jako obywatel - taką komunikację, to pomyślałabym sobie, że muszę pakować dzieci, brać samochód i uciekać z kraju". Stanowski skomentował: "To jest jedna z najbardziej niefortunnych wypowiedzi, jakie słyszałem. Karolina Gałecka, rzeczniczka Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, powiedziała, że gdyby dostała alert RCB to uciekłaby z Polski. Niebywałe".
Do krytyki Gałeckiej dołączyli też politycy. Europoseł PiS Waldemar Buda komentował: "Jeżeli w rządzie i ministerstwie, które ma dbać o bezpieczeństwo jest myślenie o ucieczce z Polski na wieść o nadlatujących dronach to nie możemy czuć się bezpiecznie!". "Pani rzecznik musiała studiować 'złote myśli' byłej premier Ewy Kopacz" - napisał wiceszef PiS Joachim Brudziński. A poseł Michał Woś wezwał cały rząd do złożenia rezygnacji: "Ciężko o gorszą wypowiedź w takim momencie. Karolina Gałecka, rzecznik prasowy MSWiA, po alercie RCB uciekałaby z Polski. Cała ta ekipa Tuska jak najszybciej powinna odejść".
Tyle że Stanowski, a za nim inni użytkownicy mediów społecznościowych - w tym politycy - zmanipulowali wypowiedź Karoliny Gałeckiej.
Rosyjskie drony nad Polską i konferencja rzeczników
Co widzimy na nagraniu? To fragment briefingu prasowego z godz. 11.30, który 10 września prowadziła dwójka rzeczników - obok Karoliny Gałeckiej stoi rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych ppłk Jacek Goryszewski. Przed siedzibą MSWiA przy ul. Batorego w Warszawie opowiadali o sytuacji związanej z kilkunastoma rosyjskimi dronami, które naruszyły polską przestrzeń powietrzną w nocy z 9 na 10 września. Część z nich zestrzelono, część spadła. Całość briefiengu można zobaczyć w mediach społecznościowych MSWiA, na przykład na YouTube.
Podczas briefingu dziennikarz radia RMF FM Krzysztof Zasada pytał (w 22. minucie powyższego nagrania) rzeczniczkę prasową MSWiA o alerty Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. "Pierwszy alert RCB pojawił się przed godziną 7, ostatni dron został zneutralizowany o 6.30. Alerty powinny ostrzegać. RCB tłumaczy, że wojsko zdecydowało o tym, że ono będzie podawać informacje do mediów - pani mówi, że alerty nie trafiły do odbiorców, by nie siać paniki. Jednak od godzin nocnych na mediach spoczęło informowanie o tym, co dzieje się w polskiej przestrzeni powietrznej. RCB sprawia takie wrażenie, jakby obudziło się dopiero o 7. Dlaczego?" - pytał Zasada.
Karolina Gałecka odpowiedziała: "Odpowiadając na pytanie redaktora Zasady. Panie redaktorze, tak jak powiedziałam i podkreślam: zawsze komunikat RCB jest wydawany i decyzja o wysłaniu takiego komunikatu do mieszkańców w sytuacji, kiedy mamy zagrożenie, w tym przypadku oczywiście, w tej konkretnej sytuacji, o której mówimy, gdyby było zagrożenie życia i zdrowia".
I dalej: "Proszę sobie wyobrazić, że wysyłamy komunikaty - czy RCB wysyła komunikat - do mieszkańca o godzinie 2-3 w nocy. Czy pan się zastanowił, jaka mogłaby być reakcja połowy społeczeństwa? Gdzie nie było konieczności ucieczki, ewakuacji, wychodzenia z domu. Ja myślę, że taki komunikat u części mieszkańców, obywateli Polski spowodowałby kompletną panikę. I reakcję na wyrost pod wpływem emocji. Jest to rzecz naturalna, jesteśmy ludźmi, reagujemy emocjonalnie. Ja, szczerzę mówiąc, gdybym dostała - jako obywatel - taką komunikację, to pomyślałabym sobie, że muszę pakować dzieci, brać samochód i uciekać z kraju. W związku z tym...".
Tu Zasada przerwał jej: "Wojsko od rana informowało o tym media. Czy wojsko przejęło rolę RCB?".
Gałecka mówiła dalej: "Ale proszę, panie redaktorze. Pan pytał, ja teraz odpowiadam. Więc proszę sobie wyobrazić, czy pan chce państwa, które w nocy informuje mieszkańców o sytuacji, że neutralizuje drony, gdzie tak naprawdę mieszkaniec nie wie - tak jak powiedziałam - czy ma brać dzieci, pakować się i uciekać i wyjeżdżać z kraju? Czy ma pozostać w domu i czekać na dalsze komunikaty? Czy pan sobie wyobraża w sytuacji, w której dyrektorzy szpitali, różnego rodzaju nie wiedzą, czy mają podejmować decyzje o ewakuacji pacjentów, którzy są w różnym stanie, są na OIOM-ach, są pacjentami onkologicznymi... Państwo musi być odpowiedzialne. MSWiA również musi decydować, czy wojewodowie, którzy są podlegli MSWiA, [powinni informować] o konkretnym przekazie, który jest wiarygodny, nie wprowadza paniki. Zapewniam pana, że jeżeli byłaby sytuacja, w której życie, bezpieczeństwo Polaków byłoby zagrożone, to oczywiście my jesteśmy odpowiedzialni za to, żeby niezwłocznie informować o tym obywateli. Nawet jeżeli to byłaby 2 czy 3 w nocy. Natomiast w tej sytuacji wysyłanie takich komunikatów, które spowodowałyby tylko panikę, jest po prostu nieodpowiedzialne. W związku z tym taka decyzja nie zapadła. Komunikaty pierwsze zostały wysłane przed godziną 7 rano, kiedy drony były już zneutralizowane i zapewniam pana, że wszyscy tutaj jak stoimy - ale i nie tylko - byliśmy, że tak powiem, od wczesnych godzin nocnych nawet i porannych wszyscy na nogach".
Cała wypowiedź Gałeckiej trwa więc 2,5 minuty, a nie dziewięć sekund, które opublikował Krzysztof Stanowski. Z pełnej wypowiedzi widać, na czym polega manipulacja dokonana przez właściciela Kanału Zero. Rzeczniczka mówiła o sytuacji hipotetycznej - o tym jak przeciętny Polak, który dostałby w nocy powiadomienie z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, mógłby zareagować. Taki był cały sens jej wypowiedzi.
Na manipulacje Stanowskiego zwracało zresztą uwagę wielu użytkowników serwisu X. Jeden z internautów napisał: "Przecież od razu widać że wycięte z kontekstu". Inny zwrócił się do Stanowskiego: "Lubię Was i regularnie oglądam KZ (Kanał Zero - red.), ale tutaj odleciałeś. Każdy kto nie rozumie pełnej wypowiedzi tej Pani jest chyba po prostu kretynem. Chodzi o to by bez poważnego zagrożenia nie wzbudzać w ludziach paniki".
Analityk Adam Traczyk pisał o "bezbeckiej manipulacji", a komentując przytoczony wyżej wpis Waldemara Budy, nie przebierał w słowach: "to jest sk*******stwo". Wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat wyjaśniała: "Rzeczniczka MSWiA tłumaczyła, jak MOGLIBY zareagować obywatele, gdyby o 3 w nocy dostali alert o rosyjskich dronach. Można było po prostu skupić się na podawaniu rzetelnych informacji w czasie kryzysu. Albo, jak pan Stanowski, rozsiewać fejki dla lajków".
Także inni internauci bronili Gałeckiej. Pisali: "Argumentowała, że taki komunikat o takiej porze mógłby u części osób wywołać panikę w sytuacji, w której nie było podstaw do ucieczki czy ewakuacji"; "Stanowski zarzuca jej, że ona jako rzeczniczka MSWiA uciekłaby gdyby dostała taki alert, dodatkowo wycinając urywek wypowiedzi. Wyraźnie powiedziała, że 'jako obywatel', czyli stawiała się w roli przeciętnego obywatela i co by zrobił gdyby dostał taki alert w środku nocy".
Na wpis Stanowskiego odpowiedziała też sama Karolina Gałecka: "Manipulowanie moją wypowiedzią tylko dla klikalności w sytuacji, kiedy rolą mediów powinno być zwłaszcza teraz rzetelne informowanie i uspokajanie ludzi. Jest z Pana strony nieodpowiedzialne. Proszę załączyć całą moją wypowiedź" - i linkowała do całej konferencji prasowej.
Stanowski szedł jednak w zaparte, wdał się w nią w dyskusję i utrzymywał, że nie dokonał manipulacji: "Proszę Pani, stanęła Pani obok żołnierza, przed kamerami i jako państwowy urzędnik powiedziała, że pomyślałaby Pani o ucieczce z Polski, gdyby dostała ostrzeżenie RCB. Nie wiem, czy mam puścić Pani godzinną wypowiedź, półgodzinną czy może puścić wszystkie Pani wypowiedzi z 2025 roku. Nie zmienia to faktu, że to właśnie pani powiedziała". Uznał, że Gałecka może przeprosić, "zamiast wmawiać innym manipulację".
Zdanie wyjęte z kontekstu - stary mechanizm manipulacji
W Konkret24 wielokrotnie opisywaliśmy manipulacje wypowiedziami polityków lub urzędników polegające na wyjęciu z ich wypowiedzi jednego zdania bądź frazy, które bez kontekstu mogły być opatrznie rozumiane. Jedną z najbardziej znanych tego typu manipulacji jest przekaz o tym, że Sławomir Nitras z Koalicji Obywatelskiej w 2021 roku miał zapowiedzieć, że jak jego partia zdobędzie władzę, to dojdzie do "piłowania katolików" - w domyśle: ataków na osoby wyznające katolicyzm.
Tyle że jest to przeinaczona wersja cytatu Sławomira Nitrasa. Bo Nitras mówił o tym, że Kościołowi katolickiemu należy odebrać przywileje: "Uważam, że dojdzie za naszego życia, może nawet w tym pokoleniu, do tego, kiedy katolicy w Polsce staną się mniejszością. Ale dobrze, żeby stało się to, mówiąc uczciwie, w sposób nie gwałtowny. Żeby to się stało w sposób racjonalny, a nie na zasadzie pewnej zemsty, ale na zasadzie: to jest uczciwa kara za to, co się stało. To znaczy: musimy was opiłować z pewnych przywilejów, dlatego że jeżeli nie, to znowu podniesiecie głowę, jeżeli się cokolwiek zmieni".
Inną znaną manipulacją cytatem - tym razem słowami Donalda Tuska - jest stworzenie przez Jarosława Kaczyńskiego tzw. zasady Tuska. Według prezesa PiS obecny premier miał obwieścić na początku kadencji, że będzie stosował "prawo tak jak my je rozumiemy". Tę manipulację również wyjaśnialiśmy w Konkret24.
Równie znaną manipulacją wypowiedzią jest ta, że według polityków prawicy minister skarbu Włodzimierz Karpiński (w poprzednim rządzie Donalda Tuska) miał lekceważąco wypowiadać się o mieszkańcach Polski Wschodniej. Na nagraniach ujawnionych w trakcie afery taśmowej Karpiński jakoby miał powiedzieć: "ch... z tą Polską Wschodnią". Tyle że polityk jedynie relacjonował słowa innej osoby wypowiedziane podczas innej rozmowy, w której miał uczestniczyć.
By nie dać się manipulować wyjętymi z kontekstu cytatami, najlepiej z ostrożnością traktować szeroko rozpowszechniane tak zwane "mocne cytaty", zdania niepełne, przedstawiane od razu z jakąś interpretacją osób je publikujących. Warto sprawdzać, jak brzmiała cała wypowiedź danej osoby na dany temat.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Leszek Szymański