Jarosław Kaczyński przekonywał w Białymstoku, że w ramach dyskutowanego w Brukseli paktu migracyjnego "każda gmina dostaje przydział". Opowiadał, że jeśli do władzy dojdzie opozycja, migranci trafią w różne zakątki Polski, a "niebezpieczeństwa będą wszędzie". To kolejny element fałszywej narracji PiS o "przymusowej relokacji imigrantów".
7 października podczas spotkania wyborczego w Białymstoku prezes PiS Jarosław Kaczyński ponownie straszył imigrantami. Wspomniał o trwających w Unii Europejskiej dyskusjach wokół paktu migracyjnego. To, co opowiadał o owych negocjacjach, wprowadzało jednak w błąd. Prezes PiS mówił m.in.:
Oni się na pewno zgodzą na relokację, a relokacja wygląda w ten sposób, że każda gmina dostaje przydział. To już przecież próbowano w 2015 roku planować. Wiceminister Huskowski już wydawał odpowiednie dyrektywy. Niech nikt nie sądzi, także jeśli mieszka gdzieś na prowincji głębiej, że tego uniknie. Nie, te niebezpieczeństwa będą wszędzie.
Jarosław Kaczyński opowiadał więc, że przyjmowanie imigrantów przez poszczególne kraje (to jedna z opcji proponowanych w projekcie paktu migracyjnego) miałoby polegać na "przydziale" i żadne państwo tego nie uniknie. Słowa prezesa PiS prezentują forsowaną od tygodni tezę Prawa i Sprawiedliwości, jakoby relokacja imigrantów miała się opierać na przymusowym ich rozdzieleniu pomiędzy państwa członkowskie UE. Takiego scenariusza nie zakładają jednak żadne dotychczasowe unijne uzgodnienia.
Ale teraz do tej znanej narracji prezes PiS wprowadził nowy element, że "każda gmina dostaje przydział". Powołuje się przy tym na dokument z podpisem byłego ministra administracji i cyfryzacji z czasów rządów PO-PSL. Dokument ten nie dowodzi jednak tezy Kaczyńskiego.
"Przymusowy mechanizm"? Nic takiego nie ustalono
Temat migrantów jest jednym z dominujących w przekazie Prawa i Sprawiedliwości. Właśnie imigracji dotyczy pierwsze pytanie referendum planowanego na 15 października: "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską". Zwróćmy uwagę: w pytaniu wspomniano o rzekomym "przymusowym mechanizmie". Ten przekaz PiS podbijany jest opowieściami o niebezpieczeństwie, jakie migranci powodują na Zachodzie. Politycy manipulują, mieszając różne wydarzenia: wojny gangów w Szwecji, problem biednych przedmieść we Francji i obecny napływ migrantów z Afryki na włoską wyspę Lampedusa. Wszystko, by podkręcać wśród wyborców atmosferę strachu przed migrantami.
Pakt migracyjny to rozporządzenie przyjęte 8 czerwca przez ministrów państw członkowskich UE na Radzie Unii Europejskiej - przy sprzeciwie Polski i Węgier. Wprowadza on mechanizm solidarnościowy, czyli różne formy solidarnej pomocy dla krajów zmagających się z problemem nasilonej migracji spoza Unii Europejskiej.
PiS przekonuje, że Komisja Europejska jest autorem mechanizmu przymusowej relokacji. Tymczasem ta sama Komisja podkreśla, że takiego przymusu nie będzie. To wynika wprost z projektu unijnego rozporządzenia, w którym czytamy, że relokacja migrantów z innego kraju członkowskiego jest tylko jednym z trzech sposobów uczestnictwa w mechanizmie solidarnościowym - zamiast niej można wesprzeć kraje poddane presji migracyjnej finansowo lub operacyjnie. Ta ostatnia forma wsparcia oznacza np. wysłanie polskich strażników granicznych do pomocy w patrolowaniu granic zewnętrznych Unii Europejskiej. Co więcej, wbrew twierdzeniom powtarzanym przez polityków PiS w projekcie rozporządzenia Komisji zapisano, że relokacja ma "charakter dobrowolny".
"Nigdy nie było, nie ma i nie będzie przymusu relokacji uchodźców do Polski" – powiedziała w czerwcu Ylva Johansson, unijna komisarz ds. wewnętrznych odpowiedzialna m.in. za migrację, w rozmowie z reporterem "Faktów" TVN Michałem Traczem. "Polska gości milion uchodźców z Ukrainy. To Polska mogłaby korzystać na europejskiej solidarności i do niczego nie będzie zmuszana" - zapewniła.
4 października w Brukseli ambasadorowie 27 państw członkowskich osiągnęli porozumienie w sprawie "regulacji kryzysowej" dotyczącej nadzwyczajnych środków, które kraj może podjąć w przypadku masowego, nieprzewidzianego przepływu migrantów w kierunku swoich granic. Polska i Węgry zagłosowały przeciw; Słowacja, Czechy i Austria wstrzymały się od głosu - podała Polska Agencja Prasowa, powołując się na źródło unijne. Oznacza to, że kraje członkowskie mają już stanowisko negocjacyjne w rozmowach z Parlamentem Europejskim nad ostatecznym kształtem paktu migracyjnego.
"Każda gmina dostaje przydział"? Nie ma podstaw do takiego twierdzenia
Tak jak nie ma dowodu na "przymusowy mechanizm relokacji narzucany przez biurokrację europejską", tak samo nie ma dowodu na to, że w ramach paktu migracyjnego "każda gmina dostaje przydział". Bo takich rozwiązań nie ma w planowanym rozporządzeniu. Nie znaleźliśmy również żadnych doniesień sugerujących taki scenariusz ani wypowiedzi przywódców państw Unii Europejskiej czy unijnych urzędników.
Jarosław Kaczyński próbuje podeprzeć swoją tezę informacją, że "to już przecież próbowano w 2015 roku planować". Odpowiednie dyrektywy miał wydawać Stanisław Huskowski, były wiceminister administracji i cyfryzacji. Prawdopodobnie chodzi o dokument, który w lipcu tego roku pokazywał Mateusz Morawiecki na wiecu w Sianowie w województwie zachodniopomorskim. "Szanowni Państwo, to jest specjalne pismo ministra Platformy Obywatelskiej, ministra administracji, który 5 września 2015 roku pisze do wszystkich wojewodów, żeby zarezerwowali miejsca pracy dla uchodźców, dla nielegalnych imigrantów. Żeby każdy wojewoda, każdy wojewoda szukał miejsc w całym województwie, minimum 50 osób w jednym miejscu" - mówił Morawiecki
Na dokument Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji już przed laty zwrócili uwagę posłowie PiS. W październiku 2015 roku pytał o niego w sejmowej debacie poseł Arkadiusz Mularczyk. Był to szczytowy okres kryzysu migracyjnego i masowego napływu uchodźców i imigrantów na południe Europy. We wrześniu 2015 roku ministrowie spraw wewnętrznych Unii Europejskiej zdecydowali o rozdysponowaniu pomiędzy kraje członkowskie 120 tys. uchodźców, z czego ok. 6,5 tys. miało trafić do Polski.
Mularczyk powoływał się na doniesienia medialne, z których miało wynikać, że imigranci zostaną relokowani i przesiedleni do ośrodków dla cudzoziemców w Polsce, a także do mieszkań komunalnych czy noclegowni w gminach, których wójtowie wyrazili wolę ich przyjęcia. W tym kontekście poseł pytał o pismo z Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji do wojewodów, którzy z kolei mieli rozesłać własne pisma do wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Mularczyk mówił, że w pismach tych "zażądano informacji o możliwości przyjęcia obcokrajowców oraz podania ich konkretnej liczby" (wszystkie cytaty za sejmowym stenogramem).
"Próbowano w 2015 roku planować"? Chodziło o aktualizację bazy danych
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów przesłała nam 18 lipca skan tego dokumentu. Pismo nie dowodzi niczego, co w wystąpieniu w Białymstoku sugerował Jarosław Kaczyński. W piśmie podpisanym przez wiceministra Huskowskiego jest tylko prośba o weryfikację danych o obiektach, które mogą zostać przeznaczone na zakwaterowanie cudzoziemców. Nie ma tam słowa o przydziale imigrantów dla każdej gminy czy w ogóle o przydzielaniu imigrantów. Czytamy w nim:
W nawiązaniu do ustaleń z posiedzenia Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, które odbyło się w dniu 5 września 2015 r. poświęconego, m.in. omówieniu sytuacji migracyjnej w Europie oraz przygotowaniu Polski do przyjęcia uchodźców w ramach relokacji, a także w przypadku nagłego, zwiększonego ich napływu, oraz w związku z wystąpieniem Szefa Urzędu ds. Cudzoziemców, zwracam się o dokonanie weryfikacji zgłoszonych przez Państwa w 2014 roku obiektów z potencjalnym przeznaczeniem na zakwaterowanie cudzoziemców ubiegających się o ochronę międzynarodową w Polsce. Kluczowe kryteria wskazane przez Urząd do Spraw Cudzoziemców, które powinny spełniać obiekty, to: możliwość zakwaterowania powyżej 50 osób w systemie całorocznym, dobry stan techniczny, możliwość zapewnienia wyżywienia (własna kuchnia lub przez firmę cateringową).
W październiku 2015 roku odpowiedzi na pytania Arkadiusza Mularczyka udzielali Rafał Rogala, były szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców oraz były minister administracji i cyfryzacji Andrzej Halicki. Z ich wyjaśnień wynika, że pismo nie było wynikiem posiedzenia rządowego zespołu zarządzania kryzysowego. W związku z doniesieniami o kryzysie migracyjnym Urząd do Spraw Cudzoziemców chciał zaktualizować bazę danych miejsc potencjalnego zakwaterowania uchodźców stworzoną w 2014 roku w związku z sytuacją w Ukrainie.
W 2015 roku wojewodowie pytali gminy o bazę lokalową dla ewentualnych uchodźców, ale nikt do niczego nie zmuszał
W czasie kryzysu 2015 roku większość wojewodów wysłała do samorządów pisma z pytaniem, czy są gotowe na przyjęcie uchodźców i zagwarantowanie im lokali socjalnych lub innych mieszkań, a jeśli tak, to jaką potencjalnie liczbę osób mogą przyjąć. Takie pytania skierowali do samorządów m.in. wojewodowie świętokrzyski, dolnośląski i pomorski. Niektórzy wojewodowie, np. zachodniopomorski i warmińsko-mazurski, poprosili jedynie o weryfikację i uaktualnienie listy obiektów zgłoszonych w poprzednim roku w związku z trudną sytuacją na Ukrainie jako miejsc, gdzie można ewentualnie zakwaterować uchodźców.
22 września 2015 roku Zbigniew Ziobro, wówczas prezes Solidarnej Polski, powołał się na konferencji prasowej na przykład świętokrzyskiej gminy Piekoszów. Mówił m.in. o tym, że samorządy otrzymały od wojewody "polecenie", by znaleźć u siebie "miejsca do zakwaterowania dla uchodźców". Następnego dnia rzeczniczka wojewody świętokrzyskiego Agata Wojda powiedziała, że pismo do świętokrzyskich samorządowców zostało wysłane kilka dni wcześniej na prośbę resortu pracy i polityki społecznej. "Chodzi o wstępne rozeznanie, czy któryś z samorządów byłby zainteresowany i miał możliwość ewentualnego przyjęcia u siebie uchodźców" – tłumaczyła Wojda. Zastrzegła, że nie ma tu żadnego nakazu czy wywierania presji.
Jak relacjonował 24 września 2015 roku serwis tvn24.pl, już wówczas część samorządów dała wojewodom odpowiedź, że nie jest w stanie przyjąć uchodźców. Wiele z nich uzasadniało to brakiem lokali socjalnych.
Prośbę o dodatkowe wyjaśnienia wysłaliśmy do biura prasowego PiS oraz do biura komitetu wyborczego PiS. Przed publikacją tekstu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Zdjęcia organizatora