Demografia na minusie. Sprawdzamy słowa Beaty Szydło

W 2918 r. urodziło się mniej dzieci niż w 2017 r.pexels.com

W programie Gość Radia Zet wicepremier Beata Szydło stwierdziła, że choć obserwuje się wzrost urodzeń, maleje liczba kobiet w wieku, w którym mogłyby mieć dzieci. Miała rację co do drugiej części wypowiedzi - kobiet w wieku rozrodczym jest i będzie w najbliższym czasie coraz mniej. Jednak w 2018 r. nie zanotowano wzrostu urodzeń.

W trakcie środowego programu w Radiu Zet, na uwagę prowadzącej, że mimo że program 500+ miał być prodemograficznym, to "w 2018 r. tego nie widać", wicepremier Beata Szydło odpowiedziała, że "wzrost urodzeń jest, natomiast zmniejsza nam się też grupa mam, które są w tym okresie, kiedy mogą rodzić dzieci".

Beata Szydło w Radiu Zet o 500 plus
Beata Szydło w Radiu Zet o 500 plusGość Radia Zet

Wypowiedź tę można podzielić na dwa stwierdzenia do osobnego zweryfikowania. Wzrostu liczby urodzeń między 2017 r. a rokiem 2018 nie odnotowano ani w liczbach bezwzględnych, ani w przeliczeniu na 1000 ludności. Natomiast liczba potencjalnych matek rzeczywiście się zmniejsza. Warto jednak popatrzeć na ten temat szerzej.

Liczba ludności - coraz niższa

Pomocą w ocenie wypowiedzi byłej premier może służyć wydany niedawno duży raport Głównego Urzędu Statystycznego "Informacja o sytuacji społeczno-gospodarczej kraju w 2018 r.", a konkretnie jego część zatytułowana "Sytuacja demograficzna Polski".

Najsuchszą daną demograficzną dotyczącą Polski jest liczba ludności kraju. Ta pod koniec 2018 r. była o ok. 22 tys. mniejsza niż na koniec roku 2017 i wyniosła 38 412 tys. osób. Maleje ona od 2012 r. z przerwą na rok 2017, gdy minimalnie wzrosła.

Przyrost naturalny - ujemny

To, że liczba ludności Polski w ostatnich latach się zmniejsza, wynika przede wszystkim z ujemnego przyrostu naturalnego, czyli tzw. "ubytku naturalnego", który obserwuje się od 2013 r.

"Przyrost naturalny" oznacza różnicę między liczbą urodzeń żywych (dalej: urodzeń) a zgonów w branym pod uwagę okresie. W 2018 r., którego dotyczyła rozmowa w Radiu Zet, było to ok. 388 tys. urodzeń, od których odjąć należy 414 tys. zgonów. Daje to ujemny bilans: - 26 tys. Tak dużą liczbę zgonów, jaką odnotowano w ubiegłym roku, GUS przewidywał dopiero w czwartej dekadzie XXI wieku.

W 2017 r. urodzeń było o 14 tys. więcej niż w 2018 r., zgonów natomiast o 11 tys. mniej. Przyrost był wtedy minimalnie ujemny, wynosił mniej więcej -0,9 tys. osób. W 2016 r. urodziło się w przybliżeniu 382 tys., a odeszło 388 tys. Ostatnim rokiem "na plusie" był 2012, gdy urodziło się 386 tys. osób, a zgonów odnotowano 384 tys.

Sam końcowy wynik, jakim jest przyrost naturalny, zależy od dużej liczby czynników - nie tylko liczby podejmowanych decyzji o urodzeniu dziecka, ale także np. od tego, jak liczna w porównaniu do grupy noworodków jest w tym czasie grupa osób zbliżających się do końca życia. A ta druga, choć do tej pory odpowiadała liczbie urodzeń - liczbie bardzo małej - w ostatnich latach w Polsce się powiększa, m.in dlatego, że w wiek poprodukcyjny zaczął wchodzić powojenny wyż demograficzny.

Ekspert o czynnikach przyczyniających się do wzrostu liczby urodzeń
Ekspert o czynnikach przyczyniających się do wzrostu liczby urodzeńTVN24 BiS

Coraz mniej potencjalnych matek

Żeby zbadać skuteczność polityki prodemograficznej, nie powinno zatem odwoływać się ani do samej liczby ludności, ani do samego przyrostu naturalnego. Jednak również i sama liczba urodzeń w danym roku, a było ich w:

2014 r. - 375 tys.,

2015 r. - 369 tys.,

2016 r. - 382 tys.,

2017 r. - 402 tys.,

2018 r. - najprawdopodobniej 388 tys.,

co w przeliczeniu na 1000 osób wynosiło:

2014 r. - 9,7 urodzeń,

2015 r. - 9,6 urodzeń,

2016 r. - 9,9 urodzeń,

2017 r. - 10,5 urodzeń,

2018 r. - najprawdopodobniej 10,1 urodzeń,

nie mówi wiele, gdyż jest zależna od tego, jak liczna jest grupa potencjalnych matek.

I w tym sensie, choć - wbrew temu co mówiła w Radiu Zet Beata Szydło, wzrostu liczby urodzeń ani proporcji urodzeń do liczby ludności w 2018 r. nie odnotowano, była premier ma rację, zwracając uwagę na zależność tych wyników od liczby matek. Ma również słuszność co do konkretnego rozstrzygnięcia w tej kwestii: ostatnimi laty liczba osób w wieku mobilnym (wg definicji GUS, wiek mobilny to wiek produkcyjny obejmujący ludność w wieku 18-44 lata) się bowiem zmniejsza. Przykładowo: w 2010 r. było ich 15 424 tys., natomiast w 2018 r. liczba ta wyniosła najprawdopodobniej 14 677 tys.

Co więcej, istnieje aktualnie tzw. "nadpodaż" mężczyzn w polskim społeczeństwie w grupie osób do wieku 50 lat: na 100 z nich przypada 97 kobiet.

Proporcje te zmieniają się radykalnie powyżej tego wieku. Z powodu tzw. "nadumieralności mężczyzn" od wieku 50 lat wzwyż, tzw. współczynnik "feminizacji" wynosi 126, a w wieku 70 lat i więcej aż 175. Przez to, mimo że rodzi się więcej chłopców, średnio w Polsce przypada 107 kobiet na 100 mężczyzn.

Od 1990 r. widać wyraźną tendencję do zwiększania się udziału liczby osób w wieku poprodukcyjnym w społeczeństwie, co nazywa się "starzeniem społeczeństwa". Jest ich coraz więcej w stosunku do liczby osób w wieku przedprodukcyjnym (0-17 lat), ale i w wieku mobilnym.

Gdy po transformacji ustrojowej najmłodsi stanowili 29 proc społeczeństwa, osoby w wieku mobilnym - 40 proc., a osoby w wieku poprodukcyjnym - prawie 13 proc., tak w 2018 r. szacuje się, że jest to odpowiednio 18 proc., 38 proc. i 21 proc.

Najstarsza mieszkanka gminy Resko świętuje 111. urodziny
Najstarsza mieszkanka gminy Resko świętuje 111. urodzinyFakty po południu

Stąd, by móc wyciągnąć jakiekolwiek wnioski na temat skuteczności polityki prodemograficznej w chwili bieżącej, należy odwołać się także do wartości względnych dotyczących dzietności - w odniesieniu jednak nie do liczby urodzeń na 1000 ludności, a do liczby kobiet, które znajdują się w wieku reprodukcyjnym.

Od kilku lat w okres rozrodczy wchodzi pokolenie niżu demograficznego. W roku 2000 kobiet w wieku 15-49 lat było w Polsce ok. 10 milionów, natomiast w roku 2018 miało być ich ok. miliona mniej. Znaczna większość z nich to kobiety między 31. a 49. rokiem życia. Jak można przeczytać w raporcie GUS-u, obserwuje się "przesunięcie wieku zakładania rodziny. Obecnie najwyższa płodność cechuje kobiety w wieku 26-31 lat", czyli średnio o 6-8 lat później niż początku lat 90.

Jak komentowała w rozmowie z tvn24bis.pl prof. SGH Irena Kotowska, wzrastają cząstkowe wskaźniki płodności kobiet w wieku 30-34 lata, a także, choć nieco słabiej, kobiet w wieku 35-39 lat. "Przełożyło się to na wzrost urodzeń, ale dotyczył tylko urodzeń drugich dzieci, czyli tych, na których ustawodawcom najbardziej zależało w programie 500 plus. Zaobserwowaliśmy również wzrost liczby urodzeń dzieci trzecich. Niestety, niepokoi fakt, że zmniejsza się liczba urodzeń pierwszych. Po nieznacznym wzroście tych urodzeń w 2016 roku o 1 procent w stosunku do 2015 roku, nastąpił powrót do tendencji spadkowej, którą obserwujemy od 2010 roku. Udział urodzeń pierwszych dzieci zmniejszył się z 48,7 procent w 2010 roku do 42,9 procent w 2017 roku", mówiła.

Współczynnik dzietności - rośnie, ale wciąż za niski

"Współczynnik dzietności" oddaje, ile kobieta będzie miała przeciętnie dzieci w swoim życiu. W raporcie GUS wyniki przedstawiane są w liczbie dzieci na 100 kobiet w wieku rozrodczym. Współczynnik ten odwołuje się tylko i wyłącznie do kobiet i ich decyzji w okresie, kiedy mogą mieć dzieci. To pozwala uniknąć zaburzenia obrazu, który powodują zjawiska takie jak niże demograficzne.

W raporcie mówi się, że optymalną wielkością tego współczynnika jest 2,10-2,15 - dopiero taka jego wartość zapewnia prostą zastępowalność pokoleń. Oznacza to, że w czasie życia na 100 kobiet powinno przypadać 210-215 urodzonych dzieci.

W Polsce rejestruje się jednak od prawie 30 lat zjawisko negatywne. Od początku lat 90. kobiety rodzą w czasie życia średnio mniej niż dwójkę dzieci, przez co ich pokolenia nie "zastąpi" pokolenie ich potomstwa.

Nie ma jeszcze danych na temat wysokości współczynnika dzietności za rok 2018. Według danych GUS-u, od 2015 r., gdy wynosił 1,29, przez kolejne dwa lata wzrósł aż do poziomu najwyższego od lat 90., a mianowicie do 1,45. W tym sensie można uznać, że następował między 2015 a 2017 r. "wzrost urodzeń" - średnio na jedną kobietę w wieku rozrodczym. Problem jednak w tym, że 1,45 jest poziomem i tak bardzo niskim.

Wg różniących się nieznacznie od tych GUS-u danych Banku Światowego oraz OECD, sięgających 2016 r., oraz Eurostatu obejmujących już 2017 r., polski współczynnik dzietności (ang. total fertility rate) jest niższy niż średni w Unii Europejskiej. Ten dla 28 unijnych krajów wynosił w 2017 r. wg Eurostatu 1,59. Najwyższym współczynnikiem dzietności mogła wówczas pochwalić się Francja - wynosił on 1,9. Najniższym - Matla (1,26).

Gdy przyjrzeć się temu współczynnikowi i liczbie ludności w kolejnych okresach historii Polski widać, jak mylącym może być określenie "nieujemny", czy też "dodatni przyrost naturalny". Jest on wciąż na podobnym poziomie, gdyż w tym momencie odchodzą pokolenia ludzi urodzonych w czasach, gdy ludność Polski liczyła mniej niż 25 milionów osób. Jednak osoby te spowodowały powojenny wyż, ustanawiając współczynnik dzietności na zdecydowanie wyższym niż 2,15 poziomie. Ten wyż, gdy dorósł, spowodował kolejny - mniej więcej w latach 80. Pokolenia te zastąpiły się ze sporą nawiązką.

Jednak od lat 90. obserwuje się tzw. "depresję urodzeniową". A ta objawi się wielkim ubytkiem naturalnym, choć z dużym opóźnieniem: dopiero, gdy osoby urodzone w latach 80. zaczną się starzeć.

Wszystkie te zjawiska bardzo dobrze widać na "piramidzie" zatytułowanej "Struktura ludności według wieku od 1970 r.", udostępnionej przez GUS.

Podsumowując

liczba potencjalnych mam rzeczywiście się zmniejsza. Wzrostu liczby urodzeń między 2017 r. a rokiem 2018 się nie odnotowano ani w liczbach bezwzględnych, ani w przeliczeniu na 1000 ludności. Współczynnik dzietności za rządów PiS jednak wzrósł r. (brak danych za 2018 r.).

Autor: Oskar Breymeyer-Darski / Źródło: Konkret24; tvn24bis.pl; zdjęcie: pexels

Źródło zdjęcia głównego: pexels.com

Pozostałe wiadomości

Zdaniem opozycji kandydujący do Parlamentu Europejskiego członkowie rządu "uciekają" z Polski - lecz według innych teorii mają tylko "pociągnąć wynik", by potem zrzec się mandatu europosła i wrócić na stanowiska. Czy to możliwe? A co z ich mandatami poselskimi? Sprawdziliśmy procedury.

Ministrowie kandydują do PE. Czy można się zrzec mandatu europosła i wrócić do Sejmu?

Ministrowie kandydują do PE. Czy można się zrzec mandatu europosła i wrócić do Sejmu?

Źródło:
Konkret24

Pracownicy konsulatu Ukrainy mieli prowadzić podziemną drukarnię i legalizować fałszywe ukraińskie paszporty - dowiadujemy się z rozpowszechnianego w mediach społecznościowych filmu. Ma on logo ukraińskiej organizacji rządowej i wygląda jak oficjalny materiał. Ale to fałszywka: zarówno pod względem informacyjnym, jak i montażowym.

Ukraiński konsulat, podziemna drukarnia, fałszywe paszporty. Nic się nie zgadza

Ukraiński konsulat, podziemna drukarnia, fałszywe paszporty. Nic się nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Informacja, jakoby w Katowicach obywatele Ukrainy protestowali przeciwko poborowi do ukraińskiego wojska również tych mężczyzn, którzy są teraz w Polsce, wywołała komentarze w sieci. Nie jest prawdziwa, taki protest się nie odbył. Ten fake news jest jednak wykorzystywany teraz w antyukraińskiej narracji.

Ukraińcy przeciwko poborowi mężczyzn przebywających w Polsce? Takiego protestu nie było

Ukraińcy przeciwko poborowi mężczyzn przebywających w Polsce? Takiego protestu nie było

Źródło:
Konkret24

"Czym ci biedni ludzie mają palić"? - komentują internauci, którzy uwierzyli w rzekomy nowy zakaz planowany w Unii Europejskiej. Krążący w sieci przekaz jest skutkiem sugestii zbudowanej na bazie tytułu jednego z tekstów w specjalistycznym serwisie. Uspokajamy: w UE nie ma takich planów.

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Nowy "zakaz Unii Europejskiej" dotyczy ogrzewania pelletem i drewnem? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

 W Kanadzie za "mówienie dobrze o samochodach spalinowych" grozi "dwa lata odsiadki", bo to "propaganda antyklimatystyczna" - twierdzą bohaterowie nagrań, które mają tysiące wyświetleń w sieci. Po pierwsze, to nieprawda. Po drugie, internauci mylą promowanie paliw kopalnych z chwaleniem samochodu.

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

W tym kraju nie wolno mówić "fajna fura" o aucie spalinowym? Nieporozumienie

Źródło:
Konkret24

Polscy policjanci będą od maja sprawdzać legalność pobytu w Polsce Ukraińców w wieku poborowym i jeśli trzeba, "eskortować" ich do ukraińskiej ambasady - taki przekaz rozpowszechniają polscy internauci. Nie jest to prawda, a film pokazywany jako rzekomy dowód jest klasyczną fałszywką.

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Policja "rozpocznie masowe kontrole" Ukraińców w wieku poborowym? MSWiA dementuje

Źródło:
Konkret24

Wielu internautów wierzy w rozpowszechniany w sieci przekaz, jakoby środki z Krajowego Planu Odbudowy zostały nam wypłacone po bardzo zawyżonym kursie i że Polska będzie spłacała to przez pół wieku. Tyle że to nieprawda.

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Pieniądze z KPO według kursu 7,43 zł za 1 euro? Błąd w liczeniu

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w mediach społecznościowych ma nagranie pokazujące, jak mężczyzna podbiega do zatkniętej w polu flagi Autonomii Palestyńskiej, kopie ją - i tym samym aktywuje ukrytą bombę. Czy to się zdarzyło naprawdę? Czy film jest prawdziwy? Czy on przeżył? Internauci pytają, a udzielane odpowiedzi są rozbieżne. Wyjaśniamy więc.

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

"Przeżył?". "Fejk jak byk". Odpowiedzi są dwie. Różne

Źródło:
Konkret24

Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Maciej Świrski uważa, że nikt nie będzie mógł go zastąpić, jeśli zostanie zawieszony po ewentualnym postawieniu przed Trybunałem Stanu. Przestrzega, że nie będzie komu podpisywać dokumentów, a rynek medialny zostanie wręcz "zatrzymany", tak jak i działania koncesyjne. Prawnicy oceniają, że przewodniczący KRRiT się myli.

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Świrski: nikt nie może zastąpić przewodniczącego KRRiT. Prawnicy: może

Źródło:
Konkrtet24

Po głośnej imprezie w hotelu poselskim Łukasz Mejza tłumaczył z mównicy sejmowej, że w nocy bronił "tradycji polegających na wspólnym, chóralnym śpiewaniu". A w rozmowie z TVN24 tłumaczył się całodniową pracą w sejmowych komisjach i na posiedzeniach. Sprawdziliśmy więc aktywność parlamentarną tego posła PiS. Nie jest to długa analiza.

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Mejza tłumaczy nocną imprezę: "skoro się pracuje cały dzień....". Jak on pracuje?

Źródło:
Konkret24

To nie ściema kampanijna - tłumaczył minister nauki Dariusz Wieczorek, pytany o obiecane przez Lewicę tysiąc złotych dla studenta. I wyjaśniał, że nie była to obietnica, że "to jest pewien błąd, który wszyscy popełniamy". Przypominamy więc, kto z Lewicy publicznie obiecywał to w kampanii wyborczej.

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Minister pytany o obietnicę "tysiąc złotych dla studenta": "to pewien błąd". A kto obiecywał?

Źródło:
Konkret24

"Wystarczy spojrzeć na dane historyczne i zobaczyć, że zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i Platforma Obywatelska, to frekwencja jest niższa" - przekonywał dzień po drugiej turze wyborów samorządowych szef gabinetu prezydenta RP Marcin Mastalerek. Dane PKW o frekwencji nie potwierdzają jego słów.

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Mastalerek: "zawsze kiedy rządzi Donald Tusk i PO, to frekwencja jest niższa". Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

Politycy Prawa i Sprawiedliwości forsują w mediach przekaz, że wraz z powrotem Donalda Tuska na fotel premiera źle się dzieje na ryku pracy. Mateusz Morawiecki jako "dowód" pokazuje mapę z firmami, które zapowiedziały zwolnienia grupowe. Jak sprawdziliśmy, takich zwolnień nie jest więcej, niż było za zarządów Zjednoczonej Prawicy. Eksperci tłumaczą, czego są skutkiem.

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Narracja PiS o grupowych zwolnieniach i "powrocie biedy". To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Ukraińcy mają większe prawa w Polsce niż Polacy" - stwierdził jeden z internautów, który rozsyłał przekaz o przyjęciu przez Senat uchwały "o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi". Posty te zawierają szereg nieprawdziwych informacji.

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

"Senat przyjął uchwałę o zwolnieniu z podatku dochodowego obywateli Ukrainy i Białorusi"? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

"Coś się szykuje" - przekazują zaniepokojeni internauci, rozsyłając zdjęcie zawiadomienia o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie samochodu jako świadczenia na rzecz jednostki wojskowej. Uspokajamy: dokument wygląda groźnie, lecz nie jest ani niczym nowym, ani wyjątkowym.

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Masz SUV-a, "to go stracisz"? Kto i dlaczego rozsyła takie pisma 

Źródło:
Konkret24

Po pogrzebie Damiana Sobola, wolontariusza, który zginął w izraelskim ostrzale w Strefie Gazy, internauci zaczęli dopytywać, co wokół jego trumny robiły swastyki i czy były prawdziwe. Sprawdziliśmy.

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Swastyki pod trumną Polaka zabitego w Strefie Gazy? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Tysiące wyświetleń w mediach społecznościowych ma fotografia dwóch mężczyzn jedzących coś na ulicy przed barem. Jeden to prezydencki doradca Marcin Mastalerek, drugi stoi bokiem, twarzy nie widać. Internauci informują, że to prezydent Duda, który podczas pobytu w Nowym Jorku poszedł ze swoim doradcą na pizzę do baru. Czy na pewno?

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Duda i Mastalerek jedzą pizzę na ulicy? Kto jest na zdjęciu

Źródło:
Konkret24

Według krążącego w sieci przekazu po zmianie prawa Ukraińcom łatwiej będzie uzyskać u nas kartę pobytu na trzy lata. A to spowoduje, że "do Polski będą ściągać jeszcze większe ilości Ukraińców". Przekaz ten jest manipulacją - w rzeczywistości planowane zmiany mają uniemożliwić to, by wszyscy Ukraińcy mogli uzyskiwać karty pobytu i pozostawać u nas trzy lata.

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

"Każdy, kto zechce" z Ukrainy dostanie kartę pobytu w Polsce? No właśnie nie

Źródło:
Konkret24

Ponad milionowe zasięgi generuje w polskiej sieci przekaz, że od początku lipca nie będzie można w Niemczech w weekendy jeździć samochodami osobowymi. Powodem ma być troska o środowisko. Uspokajamy: nie ma takich planów.

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

W Niemczech od lipca "całkowity zakaz jazdy w weekendy"? To "nieuzasadnione obawy"

Źródło:
Konkret24

Czy Amerykański Czerwony Krzyż nie przyjmuje krwi od osób zaszczepionych przeciw COVID-19? Taką teorię, na podstawie pytań z formularza tej organizacji, wysnuli polscy internauci. Kwestionariusz jest prawdziwy, teoria już nie.

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Amerykański Czerwony Krzyż "odmawia przyjmowania krwi" od zaszczepionych? Nie

Źródło:
Konkret24

Internauci i serwisy internetowe podają przekaz, że polskie wojsko wysyła pracującym pierwsze powołania - że dostają "pracownicze przydziały mobilizacyjne". Wyjaśniamy, o co chodzi.

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Pracownikom wysłano "pierwsze powołania do wojska"? Nie, wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24