Karta Lokalizacji Pasażera: dane osobowe zbierane niezgodnie z procedurami

Karta Lokalizacji PasażeraShutterstock

Pasażerowie samolotów, wypełniając formularz zwany Kartą Lokalizacji Pasażera, nie wiedzą, gdzie trafiają ich dane oraz kto nimi administruje. Sam formularz jest niezgodny z przepisami RODO. Załogi samolotów często źle informują pasażerów bądź nie informują wcale, komu przekazują karty.

Wprowadzony zaraz na początku pandemii system ewidencji pasażerów samolotów, polegający na wypełnianiu specjalnych formularzy na pokładzie, ma pozwolić szybciej reagować służbom sanitarnym w razie wykrycia zakażenia wśród podróżujących. Od początku wzbudza jednak wątpliwości – nikt nie sprawdza procedur, a pasażerowie boją się o bezpieczeństwo swoich danych.

Gdy chcieliśmy sprawdzić, gdzie wypełnione formularze są gromadzone i czy dane są odpowiednio zabezpieczane - okazało się, że to nie takie proste.

Czerwiec: przywrócone loty międzynarodowe
Czerwiec: przywrócone loty międzynarodowetvn24

Karta Lokalizacji Pasażera: "pracownicy służby zdrowia poproszą Cię"

Pani Beata wracała na początku lutego samolotem Lufthansy z Walencji do Krakowa. - Na pokładzie rozdano nam jakieś formularze i kazano wypełnić. Na nasze pytania, co to jest i dla kogo, usłyszeliśmy tylko, że "to decyzja polskiego rządu" – opowiada. W Polsce jeszcze wtedy nie wykryto żadnego przypadku koronawirusa. Pasażerowie tego samolotu, którzy zauważyli, że na formularzu nie ma informacji o tym, kto jest administratorem danych i brakuje informacji o RODO, odmówili wypełnienia. Pani Beata jednak wypełniła. - Chociaż byłam wściekła, że muszę podać tyle danych, nie wiedząc, gdzie trafią. Zrobiłam sobie jednak zdjęcie tego formularza, bo zauważyłam, że jest datowany na 2018 rok - opowiada.

Wątpliwości co do Kart Lokalizacji Pasażera (tak nazywają się formularze, jakie widzieliśmy) miało coraz więcej Polaków wracających do kraju samolotami. Już 11 marca "Dziennik Gazeta Prawna" pisał, że "od ponad tygodnia pasażerom samolotów lądujących na lotnisku Chopina wręczane są do wypełnienia karty lokalizacyjne. To jeden z elementów walki z koronawirusem". Polacy dziwili się, że nie od wszystkich karty są odbierane i że nikt im nie tłumaczy, gdzie dane trafiają.

Karta Lokalizacji Pasażera rozdawana w samolotachKonkret24

U góry formularza jest tylko wstęp: "Karta Lokalizacji Pasażera: W celu ochrony Twojego zdrowia, pracownicy służby zdrowia poproszą Cię o wypełnienie tego formularza jeśli istnieje podejrzenie wystąpienia choroby zakaźnej na pokładzie tego samolotu, którym leciałeś/łaś". Kolejne zdanie informuje, że karta pozwoli pracownikom służby zdrowia na kontakt z pasażerem, jeśli doszło do narażenia na chorobę zakaźną. Jest prośba o wypełnienie całego druku dokładnie i w całości. Oraz lakoniczne zdanie: "Twoje dane będą zabezpieczone zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych i użyte jedynie do ochrony zdrowia publicznego".

Poniżej - cała strona rubryk do wypełnienia: dane pasażera (m.in. adres stały i tymczasowy, telefon, e-mail), dane osoby do kontaktu w wyjątkowej sytuacji, imiona i nazwiska towarzyszy podróży, w przypadku dzieci trzeba podać wiek. Na niektórych wydrukach jest "data wydania: 20.02.2018". Na odwrotnej stronie jest to samo w języku angielskim.

Lotnisko Chopina: "administratorem danych jest PGIS w Warszawie"

W marcu "DGP" pisał, że Lotnisko Chopina w Warszawie poinformowało, iż administratorem danych z kart jest Państwowy Graniczny Inspektor Sanitarny (PGIS) w Warszawie. W tekście zarzuty wobec wyglądu druków wysuwali prawnicy. Adam Sanocki, rzecznik prasowy Urzędu Ochrony Danych Osobowych stwierdził, że nie ma "podstawy do wyłączenia obowiązku wskazania tak podstawowej informacji jak to, kto jest administratorem danych podawanych przez pasażerów na formularzu".

Lotnisko Chopina na swojej stronie internetowej opublikowało wtedy wyjaśnienia dotyczące Karty Lokalizacyjnej Pasażera (użyło nazwy nieco innej niż na druku). I tak port w Warszawie informował 10 marca, że:

- Karta Lokalizacyjna Pasażera jest standardowym międzynarodowym dokumentem wprowadzanym w przypadku ryzyka epidemii. Gdyby na pokładzie samolotu znajdowała się osoba zakażona, dane z karty umożliwią szybkie dotarcie do współpasażerów lotu, co pomoże ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa.

- Obowiązek stosowania Karty Lokalizacyjnej Pasażera wynika z załącznika nr 9 "Międzynarodowe Normy i Zalecane Metody Postępowania" będącego wykonaniem art. 37 Konwencji o międzynarodowym lotnictwie cywilnym podpisanej w Chicago 7 grudnia 1944 roku.

Poniżej cytujemy stosowny zapis z tego załącznika z rozdziału 8: "Inne postanowienia dotyczące ułatwień":

8.15.1 Zalecenie. - W sytuacji, gdy zidentyfikowano zagrożenie dla zdrowia publicznego i władze publiczne, odpowiedzialne za zdrowie publiczne Umawiającego się Państwa, wymagają informacji dotyczących planu podróży pasażerów i/lub załogi lub informacji kontaktowych dla celów wyśledzenia osób, które mogą być narażone na zetknięcie się z chorobą zakaźną, Umawiające się Państwo powinno zaakceptować "Kartę służącą lokalizowaniu podróżnych dla celów zdrowotnych", dostarczoną w Załączniku 13, jako jedyny dokument dla tego celu. Załącznik nr 9 do konwencji chicagowskiej, 2015 rok, rozdz. 8 pkt E

Rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego Jan Bondar potwierdził nam, że wprowadzenie kart lokalizacyjnych w samolotach wynika z załącznika nr 9 konwencji chicagowskiej. Wzór formularza został ogłoszony w Dzienniku Urzędowym Urzędu Lotnictwa Cywilnego 3 lipca 2015 roku (załącznik nr 13 do obwieszczenia nr 7 prezesa ULC). Ten wzór różni się jednak wstępem u góry oraz układem rubryk od karty opisanej wyżej.

Załącznik 13 do obwieszczenia nr 7 prezesa ULC z 3 lipca 2015 roku edziennik.ulc.gov.pl

Ponadto Lotnisko Chopina na swojej stronie internetowej informowało:

- Administratorem danych osobowych pasażerów jest PGIS w Warszawie i to on gwarantuje, że dane osobowe są chronione zgodnie z RODO

- PGIS w Warszawie będzie dysponował takimi danymi przez 14 dni, po którym to okresie dane osobowe zostaną zniszczone. Klauzula informacyjna umieszczona jest na stronie internetowej Granicznej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie https://gssewarszawa.pl.

Informacja na stronie Lotniska Chopina o tym, kto jest administratorem danych osobowych (pytani i odpowiedź usunięto po 27 sierpnia)www.lotnisko-chopina.pl

Taką samą informację o tym, kto jest administratorem danych osobowych z kart, przesłało nam 24 sierpnia biuro prasowe PPL LOT – gdy zapytaliśmy tę firmę m.in. o to, do kogo trafiają dane.

Kiedy jednak wysłaliśmy pytania do Państwowego Granicznego Inspektora Sanitarnego w Warszawie, ze strony internetowej Lotniska Chopina zniknęła informacja na temat administratora danych.

Ale o tym za chwilę.

UODO: "RODO ma pierwszeństwo przed każdą ustawą"

Dlaczego na Kartach Lokalizacji Pasażera nie ma informacji o RODO? Lotnisko Chopina na swojej stronie internetowej wyjaśnia, że zgodnie z art. 6 pkt 1 ustawy z 10 maja 2018 roku o ochronie danych osobowych ustawy tej i rozporządzenia 2016/679 (RODO) nie stosuje się do przetwarzania danych osobowych przez jednostki sektora finansów publicznych w zakresie, w jakim przetwarzanie to jest konieczne do realizacji zadań mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa narodowego, którego jednym z elementów składowych jest ochrona indywidualna i zbiorowa obywateli przed zagrożeniami dla ich życia i zdrowia (ochrona zdrowia w kontekście rozpoznawania i przeciwdziałania zagrożeniom bezpieczeństwa zdrowotnego).

Lotnisko Chopina tłumaczy, że pozyskiwanie danych osobowych poprzez Kartę Lokalizacji Pasażera jest zgodne z art. 6 ust. 1c-d rozporządzenia 2016/679 (RODO). Mówi on:

Przetwarzanie jest zgodne z prawem wyłącznie w przypadkach, gdy – i w takim zakresie, w jakim – spełniony jest co najmniej jeden z poniższych warunków: (…) c) przetwarzanie jest niezbędne do wypełnienia obowiązku prawnego ciążącego na administratorze; d) przetwarzanie jest niezbędne do ochrony żywotnych interesów osoby, której dane dotyczą, lub innej osoby fizycznej. (…) Rozporządzenie PE i Rady UE 2016/679 z 27 kwietnia 2016 roku

Skonsultowaliśmy to wyjaśnienie ze specjalistami od RODO oraz Urzędem Ochrony Danych Osobowych.

Adam Klimowski, prawnik i specjalista ds. ochrony danych osobowych, zwraca uwagę, że cytowany przepis polskiej ustawy o ochronie danych osobowych, który miałby zwalniać PGIS w Warszawie ze stosowania RODO, omija istotny fragment. "Jest prawdą, że jednostki sektora finansów publicznych mogą przetwarzać dane osobowe bez stosowania RODO w zakresie, w jakim przetwarzanie to jest konieczne do realizacji zadań mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa narodowego - ale jedynie wtedy, 'jeżeli przepisy szczególne przewidują niezbędne środki ochrony praw i wolności osoby, której dane dotyczą'" – tłumaczy w przesłanej Konkret24 odpowiedzi.

"Niewskazanie tych przepisów szczególnych, jak również wewnętrzna sprzeczność komunikatu (z jednej strony informuje się, że do przetwarzania danych przez PGIS w Warszawie nie stosuje się przepisów RODO, z drugiej jednak zapewnia, że stosowanie karty pozostaje w zgodności z art. 6 ust. 1 lit. c-d RODO), może budzić wątpliwości co do tego, czy inspektor graniczny rzeczywiście jest wyłączony ze stosowania RODO" – dodaje Adam Klimowski.

Jego zdaniem na Karcie Lokalizacji Pasażera (lub na oddzielnej kartce rozdawanej z kartą) "powinna się znaleźć minimum informacja o tym, kto dokładnie gromadzi te dane (kto jest administratorem danych osobowych) i gdzie można dowiedzieć się czegoś więcej". Zdaniem Adama Klimowskiego ogólne powołanie się na "pracowników służby zdrowia" jest niewystarczające.

Czy RODO działa w czasie epidemii? Łukasz Bernatowicz odpowiada
Czy RODO działa w czasie epidemii? Łukasz Bernatowicz odpowiadatvn24

Również dr Paweł Litwiński, adwokat w kancelarii Barta Litwiński, mówi: – Uważam, że takie formularze powinny być objęte RODO i nie spełniają wymogów rozporządzenia o ochronie danych osobowych. Mecenas Litwiński tłumaczy, że podczas pandemii trudno mówić o działaniach mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa narodowego, a w przepisie przywołanym na stronie Lotniska Chopina chodzi np. o służby specjalne czy zwalczanie terroryzmu. - Obowiązek informacyjny wynikający z artykułu 13 RODO powinien zostać spełniony – podkreśla.

Rzecznik Urzędu Ochrony Danych Osobowych Adam Sanocki w przesłanej nam odpowiedzi pisze, że "wątpliwości budzi uznanie zadań pełnionych przez granicznego inspektora sanitarnego (...) jako zadań mających na celu zapewnienia bezpieczeństwa narodowego". Odnosząc się do informacji, jakie były na stronie lotniska Chopina w kwestii wyłączenia stosowania RODO, rzecznik informuje: "Należy wskazać, że prawo do ochrony danych osobowych jest jednym z podstawowych praw każdego człowieka. (...) W ocenie organu ochrony danych osobowych sam fakt przetwarzania danych przez jednostkę z sektora finansów publicznych nie wyłącza w całości stosowania przepisów RODO".

Adam Sanocki podkreśla, że "RODO ma pierwszeństwo przed każdą ustawą; z przepisu art. 13 RODO jasno wynika, że każdy administrator danych ma obowiązek poinformowania o podstawowych, wymienionych w tym przepisie okolicznościach dotyczących przetwarzania danych. Musi to być przekaz jasny i przejrzysty".

Dane osobowe muszą być: a) przetwarzane zgodnie z prawem, rzetelnie i w sposób przejrzysty dla osoby, której dane dotyczą ("zgodność z prawem, rzetelność i przejrzystość"). Rozporządzenie PE i Rady UE 2016/679 z 27 kwietnia 2016 roku, art. 5 ust. 1

"W ocenie UODO nie jest wystarczające odesłanie pasażerów (osób, których dane dotyczą) wyłącznie do treści umieszczonych na stronie internetowej" – kończy Adam Sanocki.

Pasażerowie: "co się dzieje z tymi kartkami?"

Pani Irina wracała w sierpniu samolotem Ryanair z Sewilli do Warszawy. Gdy rozdano Karty Lokalizacji Pasażera, podobnie jak inni pasażerowie zauważyła, że nie ma na nich informacji, komu przekazuje się dane. - Dopytywaliśmy stewardessę drobiazgowo: kto zarządza tymi danymi, kto je przetwarza, do kogo trafią – opowiada. - Stewardesa odpowiedziała: "Chyba Ministerstwo Zdrowia to otrzymuje". "Chyba?" pytaliśmy. "Nie wiem", odpowiedziała. - Stewardesy tłumaczyły się, że kazano im to rozdać i zebrać, ale nie są w stanie odpowiedzieć na nasze pytania – kończy pani Ira. Nie wszyscy wypełnili karty, a niektórzy z tych, którzy wypełnili, nie oddali ich stewardesom. Te zaś nie nalegały. - Nikt nie sprawdzał, kto wypełnił, a kto nie – podkreśla pani Irina.

Skontaktowaliśmy się z ponad 30 pasażerami (imiona i nazwiska wszystkich cytowanych w tekście znane redakcji), którzy w ostatnich miesiącach otrzymali do wypełnienia Karty Lokalizacji Pasażera. Lecieli liniami: LOT, Ryanair, Wizzair, Enter Air, Lufthansa, Air France.

"Wypełniłam nieczytelnie. Przecież mają dokładną listę z numerami miejsc i dokumentami tożsamości" – wspomina pasażerka lotu Warszawa-Nicea (LOT). "[Karty] Zbierały stewardessy, ale niczego nie sprawdzały ani nie prosiły o uzupełnienie. Też wiedziały, że to kompletnie bez sensu" – dodaje.

"Na samym początku pandemii wracałam z Malagi do Krakowa. Dostałam [kartę] w samolocie, zbierała stewardesa, wszyscy byli zdezorientowani. Z tego, co pamiętam, to załoga też wtedy niewiele wiedziała" – wspomina pasażerka linii Ryanair. Inny pasażer tych linii: "Ja nie wypełniłem w całości. Nie rozumiem, po co komu te wszystkie dane? Jak będą wykorzystane? Jak są zabezpieczone? Ilość danych, o które proszą, nie ma żadnej podstawy prawnej. Nawet nie wiadomo, kto prosi. Nie ma nazwy żadnej instytucji, podpisu. Co się dzieje z tymi kartkami? Gdzie lądują?".

Pasażerka Lufthansy: "Poproszono o wypełnienie dokumentu, informując jedynie, że wymaga tego polskie Ministerstwo Zdrowia".

"Na trasie powrotnej [Katania-Katowice] w samolocie personel pokładowy rozdawał takie właśnie formularze i prosił o wypełnienie. Następnie je zebrał. Nie podawano informacji, gdzie zostaną przekazane, co z tym się stanie. Tylko że należy je wypełnić w związku z zaistniałą sytuacją na świecie, jaką jest pandemia" – to relacja pasażerki linii Wizzair. Inna pasażerka tych linii ma takie wspomnienie: "Wracając z UK, otrzymałam formularz lokacyjny na pokładzie samolotu. Osoby, które miały wątpliwości co do zasadności wypełniania, zostały poinformowane, że w przypadku braku zgłosi się po nie SG (Straż Graniczna - red.) i będą musiały tak czy owak wypełnić, a do tego dostaną mandaty w wysokości 500 zł". O straszeniu mandatami i wezwaniem policji informują też pasażerowie linii Ryanair.

Ryanair: "na wniosek polskich władz"

Biuro prasowe linii Wizzair nie odpowiedziało na nasze pytania. Biuro prasowe Ryanair wyjaśniło: "Wszyscy pasażerowie podróżujący do Polski są zobowiązani do wypełnienia formularzy lokalizatorów pasażerskich, stworzonych przez WHO, w celu wjazdu do Polski. Dokonuje się tego na wniosek polskich władz. W przypadku niezastosowania się do tych nowych środków, klientom może zostać odmówiony wstęp na pokład".

Rzeczywiście, na stronie Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) jest wzór karty lokalizacyjnej pasażera - identyczny z tym, jaki otrzymują pasażerowie samolotów. Pochodzi z 2017 roku (przepisy RODO jeszcze nie obowiązywały). Kartę przygotowała nieformalna grupa robocza ds. transportu powołana przez WHO. "Ta karta lokalizacyjna pasażera zapewnia odpowiednią metodę szybkiego gromadzenia danych kontaktowych pasażerów i jest zalecana do stosowania, gdy organy zdrowia publicznego podejrzewają możliwość przeniesienia choroby na pokładzie statku powietrznego i późniejszą potrzebę ustalenia kontaktu" – czytamy na stronie WHO.

Kadry z filmiku na TikToku umieszczonego przez pasażera, który dziwi się dacie powstania formularza

Czy fakt, że wzór formularzy powstał zanim w życie weszło RODO, usprawiedliwia jego stosowanie? Andrzej Klimowski odpowiada: "Realizacja obowiązku informacyjnego związanego z ochroną danych osobowych nie jest nowym pomysłem, mającym źródło w RODO, ale była konieczna już na podstawie ustawy z 29 sierpnia 1997 roku o ochronie danych osobowych. Już zatem Karty Lokalizacji Pasażerów, będące w obiegu przed 25 maja 2018 roku, powinny mieć wskazanie administratora danych osobowych oraz sposobu uzyskania dodatkowych informacji przez telefon, e-mail lub stronę internetową".

Wielu Polaków ma oczywiście świadomość, że w związku z pandemią pewne procedury na pokładach samolotów zostały wprowadzone. Niektórych uspokaja krótkie tłumaczenie załogi, że karty muszą być wypełnione "dla celów państwowej inspekcji sanitarnej w związku z COVID".

Jedna ze stewardes LOT-u opowiada nam, że pasażerowie są sami sobie winni: bo nie słuchają. W polskich liniach obsługa - jak twierdzi stewardessa - czyta komunikat, co to za karty, kto jest administratorem danych, w jakim celu je trzeba wypełnić. Pracownicy LOT mają obowiązek taki komunikat czytać zawsze przed rozdaniem kart. Udało nam się pozyskać jego treść, jaka obowiązywała jeszcze w sierpniu:

Fragment instrukcji dla załogi LOT-u o tym, jakie informacje przeczytaćKonkret24

PGIS: "proszę się zwrócić do urzędu wojewódzkiego"

I tu wracamy do kwestii: kto jest administratorem danych i dlaczego Lotnisko Chopina usunęło tę informację ze swojej strony?

Jak wynika z opowieści stewardessy i informacji przekazanej nam przez PLL LOT, przez ostatnie miesiące załogi tych linii przekazywały pasażerom, że administratorem danych jest Państwowy Graniczny Inspektor Sanitarny w Warszawie. Tymczasem odpowiedź, jaką otrzymaliśmy z Granicznej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie (którą kieruje PGIS), temu przeczy.

Eryka Łydka z WSSE informuje, że "informacja [podawana przez LOT] pochodzi z okresu, w którym karty lokalizacji podróżnego pozyskiwał od pasażerów Państwowy Graniczny Inspektor Sanitarny w Warszawie za pomocą pracowników Lotniska Chopina".

Ale to był krótki okres. Zmieniło się to, gdy w życie weszło rozporządzenie Rady Ministrów z 29 maja w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii. W rozdziale 3 mowa jest o tym, że przewoźnik lotniczy może prowadzić działalność związaną z przewozem lotniczym pasażerskim pod warunkiem "(…) przekazania pasażerom, za pośrednictwem personelu pokładowego, do wypełnienia formularzy kart lokalizacji podróżnego dla celów zdrowotnych oraz odebrania wypełnionych kart – w przypadku gdy pasażer przekracza granicę państwową w celu udania się do swojego miejsca zamieszkania lub pobytu na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej". A dalej w pkt. 8 i 9 czytamy:

Personel pokładowy przekazuje karty lokalizacji podróżnego dla celów zdrowotnych (...) osobie wyznaczonej przez zarządzającego lotniskiem. Osoba wyznaczona przez zarządzającego lotniskiem przekazuje karty lokalizacji podróżnego dla celów zdrowotnych (...) właściwemu miejscowo wojewodzie w celu wprowadzenia zawartych w niej danych do systemu teleinformatycznego. Rozporządzenie z 29 maja 2020, rozdz. 3

W znowelizowanej wersji tego rozporządzenia - z 7 sierpnia - ten zapis zachowano. W zmianach z 13 sierpnia też go nie modyfikowano. Tak więc od 30 maja Karty Lokalizacji Pasażera powinny trafiać do odpowiednich wojewodów.

Rzecznik Urzędu Ochrony Danych Osobowych Adam Sanocki przyznaje, że w tej sytuacji przetwarzanie przez wojewodów danych osobowych pozyskanych zgodnie z przywołanym przepisem jest legalne, ale: "Nie oznacza to jednak, że wojewodowie w zakresie realizowanie wyżej wymienionych zadań nie są zobowiązani wypełniać obowiązków wynikających z rozporządzenia 2016/679" - zaznacza.

Po naszych pytaniach GSSE w Warszawie poprosiła Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze" o usunięcie ze strony internetowej Lotniska Chopina błędnej informacji o administratorze danych z kart.

Eryka Łydka poinformowała, że wszystkie Karty Lokalizacji Pasażera, jakie trafiły do PGIS do 29 maja, zostały zniszczone po 14 dniach. I odesłała nas do Wojewódzkiego Urzędu Mazowieckiego.

Urzędy wojewódzkie: informacje lakoniczne

Zapytaliśmy biura prasowe pięciu wojewodów (mazowieckiego, małopolskiego, śląskiego, dolnośląskiego i wielkopolskiego), kto na danym lokalnym lotnisku zbiera wypełnione przez pasażerów karty lokalizacyjne? Czy wojewoda ustalił procedury postępowania z tymi kartami? Gdzie trafiają? Kto przechowuje dane i jak długo?

Nie łatwo uzyskać konkretne odpowiedzi. A już na pewno nie ma w nich zapewnień, że dane osobowe są dobrze chronione. Rzeczniczka prasowa wojewody mazowieckiego Ewa Filipowicz przekazała tylko, że wojewoda zlecił sprawę kart Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej - odpowiedź otrzymaliśmy 3 września.

Joanna Narożniak, rzeczniczka prasowa Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, poinformowała, że zadanie zbierania kart zostało decyzją wojewody przekazane do realizacji WSSE w Warszawie 19 czerwca. Wypełnione formularze przekazywane są tam przez wyznaczone służby lotniskowe lotnisk (Okęcie i Modlin) w zabezpieczonych transportach. Dalej rzeczniczka wyjaśnia: "Inspektor Ochrony Danych WSSE w Warszawie rekomenduje przekazywanie danych jako współadministrowanie na podstawie zawartego porozumienia pomiędzy przewoźnikiem lotniczym a WSSE w Warszawie. Administratorem danych jest WSSE" (tu przywołuje art. 32 i 32 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi). Według Mazowieckiego Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego zgodnie z art. 6 lit. 1 RODO przetwarzanie jest niezbędne do ochrony żywotnych interesów osób, której dane dotyczą lub innej osoby fizycznej. "Dane gromadzone są w WSSE w Warszawie w wydzielonych strefach ochronnych, do których dostęp mają tylko upoważnieni pracownicy. Karty nie są archiwizowane, tylko sukcesywnie niszczone w niszczarkach spełniających odpowiednie normy" – zapewnia w odpowiedzi na nasze pytania Joanna Narożniak.

To jedynie tak obszerna odpowiedź. Biuro prasowe Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego odpowiedziało tylko, że: "wypełnione karty trafiają do Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego".

Alina Kucharzewska, rzecznika prasowa wojewody śląskiego, poinformowała: "Karty lokalizacyjne pasażerów są gromadzone przez zarządzającego lotniskiem w Pyrzowicach – GTL, który następnie zgodnie z wytycznymi GIS przekazuje je do właściwej miejscowo Państwowej Inspekcji Sanitarnej tj. PSSE Bytom". I poleciła kierować ewentualne pytania do do zarządzającego lotniskiem w Pyrzowicach tj. Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego GTL.

Co zrobić, gdy już się kupiło bilet?
Co zrobić, gdy już się kupiło bilet?tvn24

Anna Czuchra z oddziału mediów i komunikacji społecznej gabinetu wojewody wielkopolskiego w odpowiedzi odsyła nas też do zarządzającego lotniskiem. "Do osób obsługujących bazę EWP w WUW [Wielkopolski Urząd Wojewódzki] nie trafiają karty do wprowadzenia do systemu" - pisze. I dalej: "Zgodnie z par. 2 ust 3 pkt 1 rozporządzenia z dnia 7 sierpnia 2020 r. dostęp do systemu, do którego powinny trafiać dane z kart lokalizacji podróżnego ma także działająca na terenie lotniska Straż Graniczna". Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że na lotnisku w Poznaniu karty lokalizacyjne pasażerów trafiają do pracownika Lotniskowej Służby Ratowniczo-Gaśniczej, a średnio raz w tygodniu przyjeżdża inspektorat sanitarny i je zabiera.

Odpowiedzi z biura prasowego małopolskiego urzędu wojewódzkiego nie otrzymaliśmy. Na podstawie tych szczątkowych informacji z urzędów wojewódzkich można domniemywać, że formularze trafiają do stacji sanepidu.

Prawnik: "Odmowa nie będzie najlepszym pomysłem"

Podsumujmy:

wzór Karty Lokalizacji Pasażera nie jest zgodny z wymaganiami RODO

dane nie są przetwarzane "w sposób przejrzysty dla osoby, której dotyczą"

pasażerowie nie są dokładnie informowani, gdzie trafiają wypełnione formularze

nie wszyscy pasażerowie godzą się karty wypełniać i nikt tego nie sprawdza, więc procedura nie jest "odpowiednią metodą szybkiego gromadzenia danych kontaktowych pasażerów". To znaczy, że nie jest skuteczna.

Zdaniem Adama Klimowskiego główny dysponent danych z kart powinien wprowadzić (lub skontaktować się z innymi właściwymi organami w celu wprowadzenia) odpowiednie zmiany w treści druków.

Czy w takim razie pasażerowie powinni odmawiać wypełniania kart lokalizacyjnych w tej formie, jak wyglądają obecnie?

"Odmowa wypełnienia karty z podaniem jako uzasadnienia argumentu 'nie, bo RODO' nie będzie najlepszym pomysłem, ponieważ może utrudniać działania służb sanitarnych oraz narażać życie lub zdrowie pasażerów" – odpowiada Adam Klimowski. "Dopóki temat karty lokalizacyjnej pasażera nie zostanie należycie uregulowany z punktu widzenia ochrony danych osobowych, dopóty osobom zdeterminowanym można jedynie zarekomendować wypełnianie karty, a następnie wysyłanie pism lub skarg do UODO" – dodaje.

Autor: Renata Gluza / Źródło: Konkre24; zdjęcie: Konkret24

Autorka/Autor:

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Pozostałe wiadomości

Osoby wypłacające pieniądze na poczcie, nawet stosunkowo niewielkie sumy, rzekomo muszą wypełniać deklaracje do urzędu skarbowego i określić przeznaczenie pieniędzy - piszą internauci w mediach społecznościowych. To nieprawda, nie ma takiego obowiązku.

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Źródło:
Konkret24

"To takie ohydne", "to absolutnie nie pomaga zdławić tej historii" - to reakcje internautów na informację, że amerykańska agencja Associated Press usunęła ze swojej strony tekst na temat J.D. Vance'a. Był to fact-check dementujący pewną plotkę o kandydacie na republikańskiego wiceprezydenta. Skąd się wzięła? Wyjaśniamy.

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Źródło:
Konkret24

"W tym tygodniu w Niemczech zakazana została litera C" - wpis z takim komunikatem niesie się w polskiej sieci. I wprowadza w błąd. Bo wcale nie chodzi o literę. Wyjaśniamy.

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

Źródło:
Konkret24

Aktorzy Mel Gibson i Mark Wahlberg oraz przedsiębiorca Elon Musk razem rzekomo mają stworzyć filmową inicjatywę antylewicową w ramach walki ze zjawiskiem woke - twierdzą użytkownicy mediów społecznościowych. Musk ma w to zainwestować miliard dolarów. Nie jest to jednak prawda. 

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Musk, Gibson i Wahlberg zakładają studio filmowe antywoke? Aktorzy tłumaczą

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w sieci przekazu prezydent Wołodymyr Zełenski potwierdził, że Polska przekaże Ukrainie swoje myśliwce F-16. To jednak przekłamanie wynikające z błędnej interpretacji posta prezydenta Ukrainy. Tłumaczymy, jak powstało.

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Chcą "oddać Ukrainie nasze F-16"? Wyjaśniamy, skąd ten przekaz

Źródło:
Konkret24

Kilka dni po zamachu na Donalda Trumpa w sieci - także polskiej - zaczął krążyć przekaz, że w Stanach Zjednoczonych powstaje "armia weteranów". Mają oni "tłumić ewentualne niepokoje społeczne i zamieszki". Jako dowód rozpowszechniane jest wideo pokazujące rzekomą "armię". Tylko że przekaz jest fake newsem.

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Po zamachu na Trumpa "formują armię weteranów"? Kogo widać na tym filmie

Źródło:
Konkret24

"Religia", "kolejna ideologia" - tak poseł PiS Piotr Kaleta przedstawiał problem dziury ozonowej. Sugerował, że został on wymyślony, a na dowód pytał ironicznie: "co się z nią stało?". Otóż dziura wciąż jest.

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Poseł Kaleta: "co się stało z dziurą ozonową"? Odpowiadamy

Źródło:
Konkret24

"Ale dać Polakowi to rozdawnictwo", "złodziejstwo" - to reakcje internautów na przekaz w sieci, jakoby "przeciętna ukraińska rodzina" miała dostawać 10 tysięcy złotych miesięcznie w ramach różnego rodzaju świadczeń. To fake news stworzony poprzez manipulację danymi.

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

10 tysięcy złotych miesięcznie dostaje "przeciętna ukraińska rodzina"? To manipulacja

Źródło:
Konkret24

"Brawo uśmiechnięta Polska", "Tusk przysłany przez Niemców wykończy Polskę" - piszą internauci, komentując upadłość Browaru Kościerzyna. Tylko że historia ta działa się za poprzedniego rządu. Wyjaśniamy.

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Browar Kościerzyna upadł "po pół roku rządów Tuska"? Co to za historia

Źródło:
Konkret24

Prokremlowska dezinformacja nie ustaje w podważaniu faktu, że Rosja stoi za zbombardowaniem szpitala dziecięcego w Kijowie. Wykorzystuje do tego stosowaną od początku wojny metodę: fałszywy fact-checking. Kolejną jego odsłoną jest nagranie, które ma być dowodem, że to Ukraińcy zainscenizowali sceny z lekarzem na gruzach szpitala.

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

"Koszmarny show" i sztuczna krew. Znowu fałszywy fact-checking

Źródło:
Konkret24

Zdaniem Prawa i Sprawiedliwości po zmianie rządu nowe kierownictwo resortu obrony "zmarnowało szanse", które stworzyły podpisane przez ministra Mariusza Błaszczaka umowy na dostawy uzbrojenia. Z odpowiedzi MON dla Konkret24 wynika jednak, że tak nie jest. Każda z tych umów jest kontynuowana.

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

PiS pyta MON: "co z pięcioma umowami zbrojeniowymi"? Mamy odpowiedź

Źródło:
Konkret24

Według rozpowszechnianego w mediach społecznościowych przekazu w dwóch amerykańskich stanach Joe Biden otrzymał nominację i nie można już go skreślić z listy kandydatów na prezydenta. Tłumaczymy, że tak nie jest i dlaczego.

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Nevada i Wisconsin: tam Bidena nie można już zmienić? Wyjaśniamy

Źródło:
Konkret24

Według polityków Konfederacji przyjęta przez Parlament Europejski rezolucja zmusza Polskę i pozostałe państwa unijne do wspierania Ukrainy w wysokości co najmniej 0,25 proc. PKB rocznie. Ale rezolucja nie ma mocy prawnej i jest jedynie "formą pewnej woli politycznej". Wyjaśniamy.

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Konfederacja: europarlament zmusza Polskę "do stałego finansowania Ukrainy". Nie zmusza

Źródło:
Konkret24

"Za pieniądze podatników Mastalerek zakleił sobie ucho?" - ironizują internauci, komentując fotografię, na której widać szefa gabinetu prezydenta z opatrunkiem na uchu. W domyśle jest przekaz, że Marcin Mastalerek, goszcząc na konwencji republikanów w USA, w ten sposób pokazał solidarność z Donaldem Trumpem.

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Mastalerek na konwencji w USA "zakleił sobie ucho"? Skąd to zdjęcie

Źródło:
Konkret24

Na krążącym w mediach społecznościowych zdjęciu grupa kilkuletnich dzieci oraz ich nauczycielki stoją roześmiani na tle napisu "Kochamy Tuska". Internauci się oburzają, piszą o indoktrynacji dzieci w szkołach, porównują Polskę do Korei Północnej. Ale zdjęcie nie jest prawdziwe.

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

"Przedszkole na Jagodnie"? Te osoby nie istnieją, napis też

Źródło:
Konkret24

Niedługo po pożarze jednej z najpiękniejszych katedr na świecie w mediach społecznościowych zaczęła krążyć mapa Francji mająca przedstawiać, ile jest tam rzekomo "podpalonych, sprofanowanych, zdemolowanych" kościołów. Tylko że opis tej mapy wprowadza w błąd, a ona sama nie jest aktualna.

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

"Podpalone, sprofanowane, zdemolowane" kościoły? Ta mapa pokazuje co innego

Źródło:
Konkret24

13 milionów, 20 milionów, a nawet 22 miliony złotych mieli rzekomo już otrzymać w ramach premii ministrowie i wiceministrowie obecnego rządu - taki przekaz rozsyłany jest w mediach społecznościowych. Powstał po artykule jednego z dzienników, którego informacje zostały jednak przeinaczone.

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

22 miliony złotych nagród dla ministrów i wiceministrów? Nie, "nie otrzymywali"

Źródło:
Konkret24

Według rozsyłanego w sieci przekazu dzięki liberalnemu prawo aborcyjnemu w Czechach przyrost naturalny jest dużo wyższy niż w Polsce. Jednak pomieszano różne dane i wskaźniki. A wiązanie prawa aborcyjnego z przyrostem naturalnym lub współczynnikiem dzietności jest błędem. Wyjaśniamy.

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Prawo do aborcji a przyrost naturalny w Polsce i Czechach. Co się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Politycy Konfederacji zarzucają premierowi złamanie konstytucji i domagają się postawienia Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. Chodzi o podpisanie porozumienia między Polską a Ukrainą. Konstytucjonaliści, z którymi konsultował się Konkret24, w większości nie dostrzegają w tym przypadku złamania prawa - choć mają uwagi.

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Umowa rządowa czy międzynarodowa? Eksperci oceniają, co podpisał Tusk z Zełenskim

Źródło:
Konkret24

"Muzeum Narodowe rozprawiło się również z Maryją", "zamiarem tej władzy jest usunięcie nie tylko krzyży" - piszą oburzeni internauci, komentując informację, jakoby z obrazu Jana Matejki wymazano postać Matki Boskiej. W tym rozpowszechnianym między innymi przez Roberta Bąkiewicza fake newsie nie zgadza się nic - z wyjątkiem nazwy muzeum.

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Bąkiewicz: z obrazu Matejki usunięto Matkę Boską. To nieprawda

Źródło:
Konkret24

Po wizycie niemieckiego kanclerza Olafa Scholza w Warszawie wrócił temat reparacji wojennych. Jednak w trwającej debacie publicznej politycy raz mówią o "reparacjach", innym razem o "odszkodowaniach". Oba terminy oznaczają jednak inne pieniądze i dla kogo innego. Wyjaśniamy.

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Polska i Niemcy: reparacje vs odszkodowania. Co mylą politycy

Źródło:
Konkret24