"A czy państwo otrzymali już powołanie na ćwiczenia wojskowe..." - tego typu komentarze krążą w mediach społecznościowych w reakcji na publikowane w sieci karty powołań do wojska. Według nagłaśnianego przekazu wojsko ma teraz wysyłać więcej takich kart i to do osób "z łapanki". Uspokajamy i wyjaśniamy.
Ponad pół miliona wyświetleń w dwa dni osiągnął post opublikowany 13 czerwca na platformie X na koncie Mateusza Jarosiewicza. Pokazał w nim kartę powołania, który miał otrzymać jeden z polskich obywateli z Wojskowego Centrum Rekrutacji Warszawa-Śródmieście. Imię i nazwisko na dokumencie jest widoczne - my je na poniższej ilustracji zakryliśmy. Treść posta brzmiała natomiast: "Otrzymałem: 'Uwaga, Uwaga. Właśnie zapukało do mnie wojsko i osobiście wręczyli 'Kartę powołania' na ćwiczenia. Tak, że już nie pocztą Polską tylko osobiście do łapki z łapanki. Uważaj kto dzwoni domofonem, aleeeeeeeee wczoraj zadzwoniła pani w celu potwierdzenia adresu czy aby na pewno tam mieszkam. Potwierdziłem a na pytanie co jest na rzeczy, 'uzupełniają bazę danych'. Ktoś coś?" (pisownia wszystkich postów oryginalna).
Na karcie widać, że została wystawiona 17 maja 2024 roku. Wymieniony z imienia i nazwiska mężczyzna został wezwany do stawienia się jednostce wojskowej w Zegrzu na ćwiczenia krótkotrwałe w okresie 3-7 czerwca 2024 roku.
Mateusz Jarosiewicz to aktywny internauta, współtwórca facebookowej strony Neos - Nowy system dla Polski. Niejednokrotnie wprowadzał w błąd swoimi postami. Twierdził np., że po zastrzeżeniu numeru PESEL w wypadku wybuchu wojny nie będziemy mieli dostępu do pieniędzy w banku - tego typu fałsze dotyczące nowej usługi weryfikowaliśmy w Konkret24. Jarosiewicz przekonywał też, że pożary hali targowej w Warszawie i składowiska odpadów w Siemianowicach Śląskich, do których doszło w maju, jak też informacje o konieczności zamknięcia okien i pozostania w domach to były celowe działania mające ograniczać wolność - co było fałszywym twierdzeniem. W marcu opublikował apel do prezydenta Rosji Władimira Putina z fałszywymi treściami. A ostatnio weryfikowaliśmy jako fake news przekaz przez niego szerowany, jakoby prezydent Wołodymyr Zełenski kupił kasyno i hotel na Cyprze.
"Stepy Ukrainy czekają" vs "kacapska słaba prowokacja"
Post wywołał falę komentarzy. Część internautów uwierzyła w treść i powiązała to z wojną za wschodnią granicą. Sugerują, że dokument pokazuje, iż jednak będą na nią wysyłani polscy żołnierze. Komentarze podlane są antyukraińskim przekazem. "Robi się gorąco"; "Stepy Ukrainy czekają. Ktoś musi zastąpić ten milion Ukraińców wyeliminowanych przez Rosjan"; "W ukrainie kończą im się konserwy mięsa armatniego"; "Ktoś musi bronić biednych, straumatyzowanych ukraińskich uchodźców, którzy zaszczycili nas swoim zaufaniem i zaludnili ulice polskich miast"; "Czyli NATO chce wysłać Polaków do walki a Niemcy odbudować Ukrainę. Czego tu nie rozumieć"; "Chcą Słowian depopulować" - piszą.
Jednak część internautów twierdzi, że albo dokument został sfabrykowany ("Kacapska słaba prowokacja"; "Ładnie spreparowany fejur"; "Won za don, słaba prowokacja"), albo że to zupełnie normalne ("Zwykłe szkolenie rezerwy"; "To chyba dobrze, że ćwiczymy społeczeństwo niż mielibyśmy dopiero tworzyć bazy jak wybuchnie wojna"; "To są tylko ćwiczenia. Każdy obywatel powinien raz na parę lat dostawać takie wezwania"; "Wzywają na ćwiczenia, nic nowego"). Jeszcze inni wątpią w prawdziwość pokazanego pisma, zauważając, że ktoś został powołany na zaledwie kilka dni.
Ktoś zauważył, że w sieci krąży też inna karta powołania - wystawiona przez Szefa Centrum Rekrutacji w Żaganiu. Wzywa on 21 maja na ćwiczenia 15-16 czerwca 2024 roku kogoś na stanowisko elektryka.
Prawo przewiduje nawet jednodniowe ćwiczenia rezerwistów
Wprawdzie Ministerstwo Obrony Narodowej na początku roku zapowiadało, że w 2024 roku chce powołać dwukrotnie więcej żołnierzy aktywnej rezerwy - to jednocześnie informowało, że niewielki odsetek wezwanych na ćwiczenia będą stanowili ci, którzy wcześniej nie odbyli szkolenia wojskowego, czyli osoby rezerwy pasywnej. Według zapowiedzi powołania na ćwiczenia wojskowe w tym roku miały dotyczyć głównie osób, którym zostały nadane przydziały mobilizacyjne – czyli przeszły już przeszkolenie wojskowe i złożyły przysięgę. Podawana wówczas liczba 200 tys. żołnierzy rezerwy przeznaczonych do odbycia ćwiczeń wojskowych nie odbiega zasadniczo od liczby powoływanych na takie same ćwiczenia 2022 i 2023 roku.
Ustawa o obronie Ojczyzny zgodnie z art. 248 pkt 1 nakłada na żołnierzy pasywnej rezerwy obowiązek odbycia ćwiczeń wojskowych. Natomiast art. 249 przewiduje, że:
Ćwiczenia wojskowe mogą być odbywane jako: 1) jednodniowe; 2) krótkotrwałe - trwające nieprzerwanie do 30 dni; 3) długotrwałe - trwające nieprzerwanie do 90 dni; 4) rotacyjne - trwające łącznie do 30 dni i odbywane z przerwami w określonych dniach w ciągu danego roku kalendarzowego.
Wynika więc z tego, że żołnierze rezerwy mogą być powołani na ćwiczenia rzeczywiście na bardzo krótki czas, nawet na jeden dzień.
Wojsko: "to naturalne działanie", "cały czas takie karty na ćwiczenia rezerwy wysyłamy"
Czy zatem publikowane w sieci karty powołań są autentyczne i czy w ostatnim czasie wystawia się ich więcej? Zapytaliśmy o to oba Wojskowe Centra Rekrutacji, których nazwy są na tych kartach. Zarówno jednostka z warszawskiego śródmieścia, jak i ta z Żagania odesłały nas do Ministerstwa Obrony Narodowej.
Wysłaliśmy więc pytania do MON. W odpowiedzi odesłano nas do komunikatu opublikowanego 14 czerwca na stronie Centralnego Centrum Rekrutacji pt. "Powoływania żołnierzy rezerwy na szkolenia to naturalne działanie związane z utrzymaniem ich działalności bojowej". Komunikat szczegółowo wyjaśnia, kto i dlaczego może być powoływany na ćwiczenia. Informuje tak jak wcześniej podano, że "powołania na ćwiczenia wojskowe w 2024 r. dotyczą głównie osób, którym zostały nadane przydziały mobilizacyjne – miały już wcześniejsze przeszkolenie wojskowe i złożyły przysięgę wojskową".
Nie możemy potwierdzić, że karty krążące w sieci są autentyczne. Na pewno wzbudzają niepokój i dyskusje. Lecz cz.p.o. mjr Renata Mycio, rzeczniczka prasowa Centralnego Wojskowego Centrum Rekrutacji, w rozmowie z Konkret24 uspokaja: - Wysyłanie takich kart powołań to nic nadzwyczajnego ani nic nagłego. To naturalny, ciągły proces. My cały czas takie karty na ćwiczenia rezerwy wysyłamy - tłumaczy. Dodaje, że wojsko regularnie ćwiczy rezerwistów, także dlatego, że muszą zapoznawać się z nowym sprzętem.
- Nie ma żadnej zwiększonej liczby wystawianych takich kart - zapewnia mjr Renata Mycio. Podkreśla, że każde mądre państwo, które ma wojnę za swoją granicą, musi cały czas szkolić swoje wojsko, by było gotowe do odparcia wszelkich zagrożeń.
Źródło: Konkret24
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz Gągulski/PAP