Maląg podaje "główną przyczynę" spadku liczby urodzeń. A jak jest naprawdę?

Źródło:
Konkret24
Prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak o sytuacji demograficznej w Polsce
Prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak o sytuacji demograficznej w PolsceTVN24
wideo 2/8
Prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak o sytuacji demograficznej w PolsceTVN24

Minister rodziny Marlena Maląg przekonuje, że "główną przyczyną spadku liczby urodzeń jest spadek liczby kobiet w wieku rozrodczym". Badacze - także ci, na których pracach oparto rządową strategię demograficzną - zwracają uwagę, że czynników decydujących o tym, iż Polki odkładają decyzję o posiadaniu dziecka, jest jednak dużo więcej.

Minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg opublikowała 8 listopada w serwisie X post: "Główną przyczyną spadku liczby urodzeń jest spadek liczby kobiet w wieku rozrodczym. Liczba kobiet w wieku rozrodczym w Polsce wynosiła w 1995 r. 10,1 mln. W 2022 r. - 8,7 mln". A jako ilustrację dołączyła wykres przedstawiający dynamikę liczby kobiet w wieku rozrodczym w Polsce w latach 1995-2022. Grafikę tę opatrzono logiem Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej.

Wpis minister Marleny Maląg z 8 listopada 2023 rokux.com

Z wykresu wynika, że w 1995 roku kobiet w wieku rozrodczym (czyli w wieku 15-49 lat) było w Polsce niewiele ponad 10 mln. W 1998 roku było ich ok. 10,2 mln - to najwięcej w analizowanym okresie. Potem zaczął się spadek. Pięć lat później kobiet w wieku prokreacyjnym było mniej niż 10 mln. W 2011 roku ta liczba spadła poniżej 9,5 mln; w 2018 roku spadła do 9 mln. W 2022 roku było już tylko 8,7 mln. Ani we wpisie, ani na grafice nie podano źródła danych.

Post minister Maląg wywołał dużo komentarzy. "No ale przecież '500 plus' miało pomóc - dlaczego więc nie pomogło? PiS dopiero teraz, po wyborach, przyznaje się do katastrofy demograficznej?"; "A to już nie przez to ze kobiety dają w szyje?"; "A główną przyczyną spadku bezrobocia jest coraz mniejsza liczba osób w wieku produkcyjnym"; "Kobiety boją się rodzić dzieci przez Was! Nie jedna kobieta mi to mówi od 3 lat..."; "Nie wiem kto robił te badania, ale widać straszne zakłamanie albo niewiedzę: Spadek liczby urodzeń to złożony problem, który nie ogranicza się wyłącznie do spadku liczby kobiet w wieku rozrodczym. W krajach zachodnich, w tym w Polsce, obserwuje się szereg czynników przyczyniających się do niższej dzietności" - pisali użytkownicy serwisu X (pisownia postów oryginalna).

Jak słusznie zauważali niektórzy, spadająca liczba Polek w wieku prokreacyjnym nie jest główną przyczyną spadku dzietności. Badacze sytuacji demograficznej Polski w różnych opracowaniach zwracają uwagę na szereg innych, powiązanych ze sobą czynników wpływających na statystyki urodzeń.

Liczba kobiet w wieku rozrodczym w Polsce a liczba urodzeń

Wykres pokazany przez minister Maląg najprawdopodobniej przygotowano na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego. Poniżej przedstawiamy dwa wykresy: pierwszy pokazuje liczbę kobiet w wieku rozrodczym w Polsce w latach 1995-2022, drugi - liczbę urodzeń żywych od 1995 do pierwszej połowy 2023 roku. Dane pochodzą z GUS - z Banku Danych Lokalnych i kolejnych wydań "Rocznika Statystycznego GUS". Statystyki dotyczące kobiet w wieku prokreacyjnym odpowiadają tym, które zaprezentowała minister rodziny.

Warto zauważyć, że w analizowanym okresie liczba urodzeń żywych ma inną dynamikę niż liczba kobiet w wieku rozrodczym (no i trzeba pamiętać o różnicy skali). Jak wspomnieliśmy, trend spadkowy liczby kobiet w wieku rozrodczym rozpoczął się już na początku XXI wieku i utrzymuje się do teraz. W 2000 roku było to 10,09 mln kobiet między 15. a 49. rokiem życia, w 2011 - niecałe 9,5 mln, w 2022 roku - 8,7 mln.

Tak więc w analizowanym okresie dynamika urodzeń żywych była różna: liczba trzykrotnie spadała i dwukrotnie rosła. Druga połowa lat 90. i początek wieku to czas, gdy tych urodzeń ubywało: z 433 tys. w 1995 roku do 351 tys. w 2003. Kolejne sześć lat to wzrost liczby urodzeń - w 2009 było ich już 417,6 tys. Następnie, do 2015 roku, znowu był spadek: w 2014 roku do 375,2 tys.; w 2015 roku do 369,3 tys.

Przez kolejne dwa lata znowu przybywało urodzeń: w 2016 do 382,3 tys., a w 2017 roku do prawie 402 tys. (przypomnijmy, że rzekomo prodemograficzny program Rodzina 500 plus wszedł w życie 1 kwietnia 2016 roku). Jednak następne lata przyniosły wyraźny trend spadkowy: w 2019 urodziło się 375 tys. dzieci; w 2021 - 331,5 tys.; a w 2022 roku - 305,1 tys. W pierwszej połowie 2023 roku w Polsce urodziło się 139 tys. dzieci.

"Ogólnie rzecz biorąc, w latach 1990. i 2000. liczba urodzeń spadała mimo dość licznej grupy kobiet w wieku do 34 r.ż., urodzonych na przełomie lat 1970. i 1980. Obserwowany w latach 2004-2010 wzrost płodności i liczby urodzeń był związany głównie z realizacją odroczonych urodzeń przez te kobiety, przede wszystkim urodzeń pierwszych i drugich" - pisała w lipcu 2020 roku dr Anita Abramowska-Kmon, kierowniczka Zakładu Demografii w Instytucie Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie (SGH) w artykule "Dlaczego mamy niż demograficzny?". Analizowała powiązania między liczbą urodzeń a liczbą kobiet w wieku rozrodczym i ich płodnością w ostatnich 30 latach.

"Wzrost liczby urodzeń w latach 2015-2017 wynikał też ze zmiany tzw. kalendarza urodzeń, czyli przyśpieszenia decyzji o urodzeniu drugiego i kolejnego dziecka. Pary planujące kolejne dziecko urodziły je wcześniej, niż początkowo zamierzały - w ogólnej liczbie urodzeń zwiększył się udział dzieci drugich i trzecich" - wyjaśniała dr Abramowska-Kmon.

Ekspert o tezie Maląg: "nie jest kłamstwem, ale jednocześnie nie pozwala dostrzec prawdy"

Pytany o twierdzenie minister Maląg zawarte w jej poście, dr hab. Krzysztof Tymicki z Zakładu Demografii SGH mówi, że nie pozwala ono prawidłowo ocenić aktualną sytuację demograficzną. - Istotnie, liczba urodzeń spada, ponieważ liczba kobiet w wieku reprodukcyjnym spada, ale w demografii nikt nie patrzy tylko na tak zwane wartości bezwzględne, czyli na liczbę kobiet i na liczbę dzieci. To, co jest ważne, to relacje między tymi wartościami - stwierdza.

- To, że dziś mamy małą liczbę kobiet w wieku reprodukcyjnym, jest kwestią pokoleń. Mamy rok 2023, więc w dorosłe życie wchodzą osoby urodzone około 2003-2005 roku. W 2003 roku urodzeń było bardzo mało, około 350 tysięcy. Lata 2003-2004 to był pierwszy najgłębszy niż urodzeń od drugiej wojny światowej w Polsce. Młodych z tych roczników jest po postu mało. Więc trudno oczekiwać, że tak niewielka grupa będzie odpowiedzialna za urodzenia dużej liczby dzieci - wyjaśnia ekspert.

Dla naukowca cytowany wpis minister Maląg ma charakter wizerunkowy. - Nie jest kłamstwem, ale jednocześnie nie pozwala dostrzec prawdy. Z jednej strony, nie zarzucimy jej, że mówi nieprawdę, bo prawdą jest, że dzieci rodzi się mniej, bo jest mniej kobiet. Ale nie jest to główny czynnik. To tylko jeden z wielu czynników. Pytanie, dlaczego tych kobiet w wieku prokreacyjnym jest mniej? Jest ich mniej, bo w kolejnych pokoleniach po 1989 roku było systematycznie coraz mniej dzieci - konkluduje.

Niska dzietność w Polsce: przyczyn wiele, demografia to tylko jedna z nich

Przeanalizowaliśmy, co w ostatnich latach eksperci pisali o przyczynach spadku liczby urodzeń w Polsce i niskiej dzietności. W przypadku dzietności chodzi o współczynnik dzietności (ang. total fertility rate, TFR). Jego wartość oznacza liczbę dzieci, które urodziłaby przeciętnie kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego (za GUS). Przeanalizowane materiały obejmują publikacje naukowe, artykuły monograficzne, analizy oraz badania opinii społecznej. Ich autorzy zwracają uwagę na szereg przyczyn spadku liczby urodzeń w Polsce. Wniosek: ważny jest nie tylko czynnik demograficzny, ale też czynniki społeczne, związane z polityką rodzinną, ekonomiczne i kulturowe.

W 2021 roku Instytutu Badań Strukturalnych (IBS) opublikował policy paper, czyli publikację skierowaną m.in. do decydentów kreujących określony wycinek polityki gospodarczo-społecznej, przedstawicieli organizacji non profit, branżowych publicystów i naukowców. Tytuł brzmiał: "Czy zwiększenie dzietności w Polce jest możliwe?". Autorka tej pracy, dr hab. Małgorzata Sikorska z Katedry Socjologii Ekonomicznej i Spraw Publicznych na Wydziale Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, wyjaśniała, że na niską dzietność wpływają:

1) sytuacja demograficzna – w kolejnych pokoleniach maleje liczba kobiet w wieku rozrodczym; 2) nieefektywna i niestabilna polityka rodzinna; 3) czynniki społeczne – np. poczucie niepewności, którego doświadcza wiele młodych par oraz różnego rodzaju 'koszty' macierzyństwa, które mogą mieć wpływ na dalsze decyzje prokreacyjne kobiet (chodzi o sytuację matek na rynku pracy, ich 'potrójne obciążenie' oraz o istnienie wzoru 'poświęcającej się' matki i związane z nim presje społeczne).

Socjolożka zwróciła też uwagę na wyniki badań CBOS z 2017 roku pt. "Rodzina Plus. Sytuacja polskich rodzin i oceny polityki prorodzinnej". "Głównymi powodami niskiej dzietności w Polsce – według opinii publicznej – są poczucie niepewności oraz czynniki ekonomiczne" - ocenia. Tak omawia wyniki badań CBOS: "Respondenci wskazywali na: brak stabilności finansowej i niepewność co do przyszłości (59 proc. badanych wybrało tę odpowiedź), ograniczenia związane z sytuacją mieszkaniową (44 proc.) oraz obawy kobiet przed utratą pracy (42 proc.). Rzadziej wskazywano: chęć robienia kariery zawodowej przez kobiety i upowszechnienie się modelu kobiety niezależnej finansowo (27 proc.), trudności z pogodzeniem obowiązków rodzinnych i zawodowych (26 proc.) oraz poczucie braku wsparcia ze strony państwa (m.in. w zakresie edukacji oraz opieki medycznej nad dziećmi - 23 proc.)".

Z kolei z sondażu zrealizowanego w grudniu 2021 roku przez Ipsos dla redakcji OKO.press wynika, że najczęściej wskazywanym powodem, dla którego kobiety nie chcą mieć dzieci, była obawa o pracę (41 proc. odpowiedzi). Respondenci obu płci często wskazywali także na wydatki związane z utrzymaniem dziecka (39 proc.), ryzyko związane z zajściem w ciążę (33 proc.), a także zbyt małe mieszkanie (24 proc.) oraz obawę, że ojciec dziecka im nie pomoże po narodzinach dziecka (19 proc). Każdy respondent mógł wybrać dwie jego zdaniem najistotniejsze odpowiedzi.

"Zmienność liczby urodzeń to zjawisko naturalne i powtarzalne, określane jako falowanie demograficzne, wyznaczane przez wyże i niże urodzeniowe. Istotne dla rozwoju demograficznego są natężenie i skala zmian, które – oprócz przyczyn naturalnych wynikających ze struktury wieku danej populacji – są także wynikiem oddziaływania bodźców ekonomicznych, społecznych, a nawet kulturowych. Podobnym wpływom podlegają wszystkie zjawiska demograficzne" - zauważają Małgorzata Cierniak-Piotrowska i Dorota Szałtysa w artykule pt. "Wybrane wskaźniki z zakresu dzietności w latach 1980–2021". Ten opublikowano w wydanej w 2023 roku monografii podsumowującej III Kongres Demograficzny "Uwarunkowania dzietności".

Dr hab. Dorota Kornas-Biela z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w artykule opublikowanym we wspomnianej monografii skupiła się na kulturowo-społecznych uwarunkowaniach niskiej dzietności w Polsce. "Trudno uwzględnić w tym opracowaniu wszystkie czynniki społeczno-kulturowe, które mają wpływ na dzietność, zwłaszcza że są one ze sobą wzajemnie powiązane, np. związane ze sferą edukacji i wychowania, jak instytucjonalizacja wychowania od najwcześniejszego dzieciństwa, przedłużona edukacja ludzi młodych, wzrost poziomu wykształcenia kobiet, a tym samym ukierunkowanie ich aspiracji życiowych poza macierzyństwo" - zauważa na początku pracy. "Ponadto czynniki kulturowo-społeczne nie działają w izolacji od czynników działających w innych obszarach, są również powiązane z czynnikami rozwojowo-wychowawczymi, edukacyjnymi i psychospołecznymi, które mają bardziej lub mniej bezpośredni wpływ na dzietność Polaków" - dodaje.

"Do stymulowania rozwoju demograficznego powinny służyć nie tylko transfery pieniężne, potrzebne są przede wszystkim działania łagodzące negatywne skutki przemian społeczno-kulturowych mające wpływ na sytuację demograficzną" - zauważyła Paulina Kucharska w artykule opublikowanym w 2021 roku w "Zeszytach Naukowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie". Jej praca oceniała skuteczność programu Rodzina 500 plus w zakresie ograniczenia ubóstwa i zwiększenia dzietności w Polsce. Powołując się na GUS-owską "Prognozę ludności na lata 2014-2050", autorka zauważyła, że "do 2050 r. tendencja spadkowa liczby urodzeń w Polsce będzie się utrzymywała, co wynika przede wszystkim ze zmniejszania się populacji kobiet w wieku rozrodczym oraz przesuwania w czasie decyzji o założeniu rodziny i posiadaniu dzieci".

"Rezygnacja kobiet z powiększenia rodziny w obawie przed negatywnymi konsekwencjami dla rozwoju kariery zawodowej wpisuje się w przemiany o charakterze społeczno-kulturowym, którym w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat podlegają kraje rozwinięte i rozwijające się. Zmieniła się rola kobiet w rodzinie i wzrosła ich niezależność dzięki coraz lepszemu dostępowi do edukacji i rynku pracy. Aktywizacja zawodowa kobiet jest procesem nieodwracalnym i należy się spodziewać jej dalszego wzrostu nie tylko ze względu na zmiany społeczno-kulturowe, ale także na czynniki demograficzne" - stwierdza Kucharska. Jak dodaje: "współcześnie istotną rolę w podejmowaniu decyzji prokreacyjnych odgrywają przemiany społeczno-kulturowe, w tym wzrost niezależności kobiet".

Rządowa "Strategia Demograficzna 2040": dlaczego Polki odkładają decyzję o dziecku

W 2022 roku rząd Zjednoczonej Prawicy ogłosił "Strategię Demograficzną 2040", której głównym celem jest zwiększenie poziomu dzietności w Polsce. "Projekt strategii został opracowany na podstawie dokładnej analizy czynników, które wpływają na dzietność w Polsce w oparciu o dane i wiedzę z ponad 650 źródeł z Polski i zagranicy w tym artykułów naukowych, raportów i badań opinii" - czytamy na rządowej stronie. Omówiono tam materiały źródłowe, na których oparto "Strategię Demograficzną 2040". W ramach strategii zidentyfikowano dziesięć obszarów "najsilniej wpływających na decyzję o posiadaniu dzieci".

Te dziesięć obszarów w "Strategii Demograficznej 2040" nazwano "wyzwaniami dla rozwoju demograficznego Polski". Są to: 1. Przeciwdziałanie obniżaniu standardu życia rodziny wraz z urodzeniem kolejnych dzieci. 2. Zwiększenie stopnia zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych rodzin. 3. Ułatwianie łączenia pracy z opieką nad dziećmi. 4. Podniesienie jakości edukacji. 5. Poprawa stanu zdrowia Polaków. 6. Zwiększanie kapitału społecznego, w tym wzmacnianie więzi rodzinnych. 7. Rozwój infrastruktury i usług przyjaznych rodzinie. 8. Efektywniejsze wykorzystanie potencjału samorządów terytorialnych i organizacji sektora obywatelskiego. 9. Przeciwdziałanie nierównościom regionalnym. 10. Zapewnienie stabilnych, spójnych i efektywnych polityk publicznych.

W "Strategii Demograficznej 2040" czytamy, że "na zdolność do posiadania dzieci przez rodziny wpływa zróżnicowany zestaw czynników, które oddziałując długoterminowo, kształtują faktyczny poziom dzietności". W innym fragmencie rządowego dokumentu jego autorzy stwierdzili: "Decyzja o prokreacji jest podejmowana na poziomie indywidualnym, jednak wpływ na nią ma zarówno bliskie środowisko, społeczne normy jak i polityka prowadzona na szczeblu lokalnym i centralnym. Dlatego dla powodzenia działań w tym obszarze wymagana jest współpraca, zrozumienie i ogólnospołeczna akceptacja".

Z takim podejściem zgadza się dr hab. Krzysztof Tymicki. Jako strukturalny problem wymienia np. odkładanie przez kobiety decyzji o posiadaniu dziecka. - Obserwujemy w Polsce utrzymujący się od wielu lat trend wzrostu średniego wieku rodzenia pierwszego dziecka. W konsekwencji mamy mniejszą liczbę urodzeń - mówi ekspert. Do przyczyn o charakterze indywidualnym zalicza m.in. uwarunkowania ekonomiczne i geopolityczne. - Gdy pytamy w sondażach, ile Polacy chcą mieć dzieci, najczęściej odpowiadają, że dwójkę, ale to nie znaczy, że dwójkę dzieci posiadają. W ostatnich trzech-czterech latach mamy taki splot wydarzeń, które są naprawdę bardzo niesprzyjające z punktu widzenia decyzji o posiadaniu dziecka. Pandemia COVID-19 była takim pierwszym dużym bodźcem, który spowodował, że ludzie zatrzymali się w swoich intencjach prokreacyjnych: chcą mieć dzieci, ale nie teraz. Potem doszła do tego wojna w Ukrainie, inflacja, wzrost cen energii oraz mieszkań. Dostępność mieszkań to kolejna ważna kwestia w podjęciu decyzji o potomstwie. Ich dostępność w Polsce spada, jest utrudniona - analizuje ekspert.

Na koniec jeszcze jeden dowód, że twierdzenie z cytowanego wyżej posta minister Maląg nie przedstawia całej prawdy. Otóż Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej na potrzeby opracowania "Strategii Demograficznej 2040" zleciło badanie warunków do poprawy kondycji demograficznej Polski. Badanie wykonało ASM - Centrum Badań i Analiz Rynku. W raporcie końcowym, który opublikowano w czerwcu 2021 roku, stwierdzono, że "najważniejszymi barierami społeczno-ekonomicznymi, które sprawiają, że Polki i Polacy odkładają decyzję o posiadaniu dziecka (lub też rezygnują z posiadania dziecka) są przede wszystkim:

1. Czynniki finansowo-bytowe, do których należą: zarobki, pomoc finansowa państwa dla rodzin, warunki mieszkaniowe. 2. Czynniki zawodowe (w tym prawne), takie jak urlop macierzyński, rodzaj zatrudnienia, godziny pracy. 3. Czynniki związane z opieką wychowawczo-zdrowotną, system opieki zdrowotnej oraz prenatalnej i okołoporodowej, dostępność żłobków. 4. Czynniki rodzinne, związane z posiadaniem małego dziecka, wsparciem partnera lub bliskością zamieszkania dziadków, a także doświadczenia osobiste związane z rodziną pochodzenia".

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Nie tylko politycy opozycji, ale i koalicji rządzącej zarzucają Włodzimierzowi Czarzastemu, że jego pomysł stosowania "weta marszałkowskiego" to "niekonstytucyjna zamrażarka". Prawnicy potwierdzają, że to może to budzić wątpliwości.

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Weto marszałkowskie. Czy Sejmowi grozi "niekonstytucyjna zamrażarka"?

Źródło:
Konkret24

Większość kont wspierających ruch Donalda Trumpa działa w krajach muzułmańskich, głównie w Afryce i na Bliskim Wschodzie - taki wniosek miał wynikać z mapy krążącej w mediach społecznościowych. Tylko że widać na niej coś zupełnie innego.

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

"Muzułmanie kontrolują MAGA"? Co pokazuje ta mapa

Źródło:
Konkret24

Prezydent Francji pokazuje "odwróconą mapę Ukrainy" - drwią niektórzy polscy internauci. Podobny przekaz głosiła już rosyjska propaganda. Tymczasem Emmanuel Macron wcale nie zaliczył wpadki.

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Macron "z mapą Ukrainy do góry nogami"? Jak polscy internauci powielają rosyjską propagandę

Źródło:
Konkret24

Błękit metylenowy w sieci uchodzi za cudowny środek poprawiający pracę mózgu, zwalczający raka czy spowalniający starzenie. Sprawdzamy, co nauka o nim mówi i jakie zagrożenie niesie przyjmowanie tej substancji na własną rękę.

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Błękit metylenowy: cudowny eliksir czy ryzykowna moda? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

"Ciekawe, ile w tym prawdy" - zastanawiają się internauci, którzy przeczytali, że na chińskiej pustyni pod panelami słonecznymi wyrosła trawa, a do jej koszenia wykorzystuje się owce. Okazuje się, że prawdy jest całkiem sporo.

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Fotowoltaika, pustynia i owce. Co się wydarzyło w Chinach

Źródło:
Konkret24

Unia Europejska rzekomo chce wprowadzić nowe reguły i kary - tym razem wymierzone w kierowców za hamowanie silnikiem. Internauci oburzają się, ale nie mają racji. Chodzi o konkretne przypadki i to daleko od Europy. Wyjaśniamy.

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

"Mandat za hamowanie silnikiem". Ale gdzie?

Źródło:
Konkret24

Grok, model sztucznej inteligencji od Elona Muska przekonywał, że komory gazowe w obozach zagłady były "przeznaczone do dezynfekcji", ale po interwencji Muzeum Auschwitz-Birkenau zapewniał, że nie neguje Holokaustu. Anatomia działania modeli AI pokazuje, że należy podchodzić do nich z rezerwą.

Jak Grok neguje Holokaust i zaprzecza, że to robi. Dlaczego sztuczna inteligencja zmienia zdanie

Źródło:
Konkret24

Mimo ujawnienia, że obywatele Ukrainy odpowiedzialni za akty dywersji na kolei działali na zlecenie Rosji, to przez polską sieć przetaczają się przekazy o "ukraińskim sabotażu". Ma to dowodzić "ukraińskiej niewdzięczności". Pokazujemy, jak Rosjanie realizują ten efekt poboczny swoich działań i jak mu przeciwdziałać.

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Dlaczego to akurat oni? Jak wygląda rosyjski mechanizm obrzydzania Ukraińców

Źródło:
Konkret24

"A kto będzie miał powyżej, zostanie rozstrzelany", "lewacki gulag" - pisali internauci w reakcji na krążący w sieci przekaz. Wzburzyły ich informacje o rzekomych surowych karach grożących za utrzymywanie zbyt wysokiej temperatury w mieszkaniach. Pomysłodawcą kar jakoby była Komisja Europejska. Skąd wzięły się te informacje i ile wspólnego mają z rzeczywistością.

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Do więzienia za więcej niż 19 stopni w mieszkaniu? To nie pomysł Komisji Europejskiej

Źródło:
Konkret24

Czy poseł może pracować w instytucjach państwowych, w tym podległych rządowi? Politycy PiS twierdzą, że nie i podkreślają, że poseł Henryk Smolarz, który jednocześnie jest szefem Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, łamie prawo. Sprawdzamy.

"Poseł nie ma prawa pracować w państwowych instytucjach"? A gdzie może pracować

"Poseł nie ma prawa pracować w państwowych instytucjach"? A gdzie może pracować

Źródło:
Konkret24

Akty dywersji w Polsce błyskawicznie stały się narzędziem propagandy w Rosji i Białorusi. Obie machiny tworzą własne przekazy wokół wydarzeń w naszym kraju, by realizować wewnętrzne cele polityczne. Sprawdziliśmy z ekspertem, jak to robią i po co.

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

"W Polsce już działa podziemna partyzantka"? Jak akt dywersji rozgrywa rosyjska i białoruska propaganda

Źródło:
Konkret24

W sieci krążą doniesienia o szkodliwości fluoru. Możemy się natknąć na informacje o rzekomych chorobach, które czekają po umyciu zębów, czy wypiciu wody z kranu. Ile jest w nich prawdy? Eksperci ostrzegają przed takimi uproszczeniami.

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Woda z kranu i pasta do zębów szkodzą? "Jednozdaniowe mity" o fluorze

Źródło:
Konkret24

Jeszcze zanim premier Donald Tusk zapowiedział, że "dopadnie sprawców" aktu dywersji na kolei, w mediach społecznościowych wskazywano Ukraińców jako tych "sprawców". To kolejna taka kampania dezinformacji po głośnym, medialnym wydarzeniu.

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

"Ukraiński sabotaż" na kolei? Kolejna kampania dezinformacji

Źródło:
Konkret24

Ujawnienie gwałtów, demaskowanie fałszu mediów i pokazywanie przestępstw imigrantów - za takie "przestępstwa" rzekomo był skazywany brytyjski aktywista Tommy Robinson, który uczestniczył w Marszu Niepodległości. A przynajmniej tak twierdzą prawicowi politycy. Wyjaśniamy, za co naprawdę pięciokrotnie trafiał do więzienia.

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak naprawdę łamał prawo gość europosła PiS

Więzienie "za ujawnienie gwałtów"? Jak naprawdę łamał prawo gość europosła PiS

Źródło:
Konkret24

Historia śmierci pacjenta we Wrocławiu wywołała w sieci duże emocje. Pojawiły się twierdzenia, że do tragedii przyczyniła się słaba znajomość języka polskiego personelu medycznego. Przekaz ten powielali internauci, media i niektórzy prawicowi politycy. Sprawdziliśmy, co naprawdę wiadomo o tym zdarzeniu. Do sprawy odniosła się prokuratura.

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Pacjent zmarł, bo personel nie znał dobrze polskiego? Prokuratura: "nierzetelne informacje"

Źródło:
Konkret24

Zdjęcia dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości po polsku i białorusku wywołały w sieci gorącą dyskusję. Nie zabrakło komentarzy o "ukrainizacji Polski" i zagrożeniu "rozbiorami". Tymczasem stojące od lat tablice są efektem prawa chroniącego mniejszości narodowe i etniczne.

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

"Przygotowanie do rozbiorów Polski", "Ukraińcy wymusili". Skąd się wzięły dwujęzyczne tablice w Podlaskiem

Źródło:
Konkret24

Szczepienie przeciw COVID-19 rzekomo zwiększa ryzyko zachorowania na raka, co potwierdzać ma koreańskie badanie - wynika z popularnych przekazów, powielanych przez niektórych prawicowych polityków. Publikacja nie potwierdza takiego wniosku, a zastosowana metodologia budzi spore wątpliwości.

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

"Szczepienie na COVID-19 zwiększa ryzyko raka"? To badanie tego nie dowodzi

Źródło:
Konkret24

Policjanci za pracę 11 listopada jakoby mieli dostać dodatkowe pieniądze - dwa tysiące złotych. Rzekomo ma to być "gratyfikacja" za utrudnianie Marszu Niepodległości w Warszawie i "przechwytywanie autokarów". Wyjaśniamy, jakie pieniądze i za co dostaną policjanci.

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

"Policjanci dostają dwa tysiące dodatku za pracę" 11 listopada? Nic się tu nie zgadza

Źródło:
Konkret24

Wpisy o tym, że mężczyzna, który uratował spadające dziecko, został pozwany i skazany za złamanie mu ręki, mają setki tysięcy wyświetleń. Jest co najmniej kilka powodów, dla których ta historia nie może być prawdziwa.

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

"Musi zapłacić 300 tysięcy dolarów za uratowanie dziecka"? Uwaga na tę historię

Źródło:
Konkret24

Internauci bulwersują się informacjami o rzekomym skandalu w szczecińskim oddziale ZUS. Pracująca tam Ukrainka jakoby miała opóźniać wydawanie decyzji o emeryturach. Tyle że kobieta wcale nie istnieje.

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

"Ukrainka z ZUS opóźnia procedury Polakom"? Zmyślone oskarżenia

Źródło:
Konkret24

Poseł PiS Marek Gróbarczyk pisze o "końcu budowy" i "wyrzuceniu do kosza" projektu terminala kontenerowego w Świnoujściu. Tymczasem resort infrastruktury i zarząd portu tłumaczą: w miejsce starego projektu ma powstać coś znacznie większego.

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Terminal w Świnoujściu do kosza? Resort infrastruktury i port odpowiadają na słowa Gróbarczyka

Źródło:
Konkret24

Bywa, że mają problemy z odpowiedzią na pytanie, kto jest teraz papieżem. Nie potrafią wyjaśnić, dlaczego prezydent Ukrainy nie nosi garnituru. Zaprzeczają, że astronauci NASA utknęli w kosmosie. Najpopularniejsze chatboty - coraz częściej pytane o bieżące tematy - zmyślają i wprowadzają w błąd. Nie są to ich jedyne słabości, jeśli chodzi o newsy.

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Papież żyje, choć umarł, a Putina wybrano demokratycznie. (Nie)prawda chatbotów

Źródło:
Konkret24

Prezydent Karol Nawrocki oraz politycy Prawa i Sprawiedliwości straszą, że rząd Donalda Tuska chce wprowadzić cenzurę w internecie - a sposobem na to ma być ustawa wdrażająca unijne regulacje. Lecz choć opozycja grzmi o "cenzorskich gilotynach", to zdaniem ekspertów ustawa właściwie nie zakaże niczego więcej, niż to, co już dziś jest zakazane.

Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Nawrocki i PiS: rząd Tuska chce "cenzury w internecie". O co chodzi z DSA

Źródło:
Konkret24

Oburzenie, krytyka polskiego rządu i fala antyukraińskich komentarzy, w tym pełnych nienawiści - to reakcje na platformach społecznościowych na rozpowszechniane nagranie spod szpitala w Stalowej Woli. Co robili tam ukraińscy żołnierze? Tłumaczą starosta, szpital oraz resorty obrony i zdrowia.

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Żołnierze z Ukrainy "leczą się w polskich szpitalach"? Mamy wyjaśnienie

Źródło:
Konkret24

Setki tysięcy wyświetleń w sieci notuje nagranie "dowodzące", jakoby Wołodymyr Zełenski kupił niedawno w USA ranczo warte 79 milionów dolarów. Historia wydaje się wiarygodna: są szczegóły, nazwiska i informacja na stronie pośrednika. Jednak kluczowe elementy opowieści zostały zmyślone, a "dowody" sfabrykowane.

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Zełenski, ranczo za 79 milionów dolarów i znikająca strona. Skąd to znamy?

Źródło:
Konkret24

Miliony wyświetleń w sieci i setki tysięcy podań dalej osiągają wpisy o raporcie, który rzekomo ujawnia prawdę o związkach między szczepionkami a autyzmem. Przestrzegamy: został umiejętnie przygotowany właśnie po to, by go promować. Bazą są materiały wycofane za manipulacje, a w tle jest działalność Andrew Wakefielda, któremu udowodniono oszustwa.

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

"Raport" o autyzmie i szczepionkach. Pięć rzeczy, które musisz wiedzieć, zanim przeczytasz

Źródło:
TVN24+

Czy zaszczepieni przeciwko grypie rzeczywiście częściej na nią chorują niż niezaszczepieni? Nie. Takie błędne wnioski wyciągnięto z pewnych amerykańskich badań i rozpowszechnia się je teraz w polskiej sieci. Ekspert wyjaśnia słabości zarówno samego badania, jak i jego raportowania.

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Szczepienie na grypę "zwiększa ryzyko zakażenia"? Autorzy badania się tłumaczą

Źródło:
Konkret24