Maląg podaje "główną przyczynę" spadku liczby urodzeń. A jak jest naprawdę?

Źródło:
Konkret24
Prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak o sytuacji demograficznej w Polsce
Prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak o sytuacji demograficznej w PolsceTVN24
wideo 2/8
Prof. Agnieszka Chłoń-Domińczak o sytuacji demograficznej w PolsceTVN24

Minister rodziny Marlena Maląg przekonuje, że "główną przyczyną spadku liczby urodzeń jest spadek liczby kobiet w wieku rozrodczym". Badacze - także ci, na których pracach oparto rządową strategię demograficzną - zwracają uwagę, że czynników decydujących o tym, iż Polki odkładają decyzję o posiadaniu dziecka, jest jednak dużo więcej.

Minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg opublikowała 8 listopada w serwisie X post: "Główną przyczyną spadku liczby urodzeń jest spadek liczby kobiet w wieku rozrodczym. Liczba kobiet w wieku rozrodczym w Polsce wynosiła w 1995 r. 10,1 mln. W 2022 r. - 8,7 mln". A jako ilustrację dołączyła wykres przedstawiający dynamikę liczby kobiet w wieku rozrodczym w Polsce w latach 1995-2022. Grafikę tę opatrzono logiem Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej.

Wpis minister Marleny Maląg z 8 listopada 2023 rokux.com

Z wykresu wynika, że w 1995 roku kobiet w wieku rozrodczym (czyli w wieku 15-49 lat) było w Polsce niewiele ponad 10 mln. W 1998 roku było ich ok. 10,2 mln - to najwięcej w analizowanym okresie. Potem zaczął się spadek. Pięć lat później kobiet w wieku prokreacyjnym było mniej niż 10 mln. W 2011 roku ta liczba spadła poniżej 9,5 mln; w 2018 roku spadła do 9 mln. W 2022 roku było już tylko 8,7 mln. Ani we wpisie, ani na grafice nie podano źródła danych.

Post minister Maląg wywołał dużo komentarzy. "No ale przecież '500 plus' miało pomóc - dlaczego więc nie pomogło? PiS dopiero teraz, po wyborach, przyznaje się do katastrofy demograficznej?"; "A to już nie przez to ze kobiety dają w szyje?"; "A główną przyczyną spadku bezrobocia jest coraz mniejsza liczba osób w wieku produkcyjnym"; "Kobiety boją się rodzić dzieci przez Was! Nie jedna kobieta mi to mówi od 3 lat..."; "Nie wiem kto robił te badania, ale widać straszne zakłamanie albo niewiedzę: Spadek liczby urodzeń to złożony problem, który nie ogranicza się wyłącznie do spadku liczby kobiet w wieku rozrodczym. W krajach zachodnich, w tym w Polsce, obserwuje się szereg czynników przyczyniających się do niższej dzietności" - pisali użytkownicy serwisu X (pisownia postów oryginalna).

Jak słusznie zauważali niektórzy, spadająca liczba Polek w wieku prokreacyjnym nie jest główną przyczyną spadku dzietności. Badacze sytuacji demograficznej Polski w różnych opracowaniach zwracają uwagę na szereg innych, powiązanych ze sobą czynników wpływających na statystyki urodzeń.

Liczba kobiet w wieku rozrodczym w Polsce a liczba urodzeń

Wykres pokazany przez minister Maląg najprawdopodobniej przygotowano na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego. Poniżej przedstawiamy dwa wykresy: pierwszy pokazuje liczbę kobiet w wieku rozrodczym w Polsce w latach 1995-2022, drugi - liczbę urodzeń żywych od 1995 do pierwszej połowy 2023 roku. Dane pochodzą z GUS - z Banku Danych Lokalnych i kolejnych wydań "Rocznika Statystycznego GUS". Statystyki dotyczące kobiet w wieku prokreacyjnym odpowiadają tym, które zaprezentowała minister rodziny.

Warto zauważyć, że w analizowanym okresie liczba urodzeń żywych ma inną dynamikę niż liczba kobiet w wieku rozrodczym (no i trzeba pamiętać o różnicy skali). Jak wspomnieliśmy, trend spadkowy liczby kobiet w wieku rozrodczym rozpoczął się już na początku XXI wieku i utrzymuje się do teraz. W 2000 roku było to 10,09 mln kobiet między 15. a 49. rokiem życia, w 2011 - niecałe 9,5 mln, w 2022 roku - 8,7 mln.

Tak więc w analizowanym okresie dynamika urodzeń żywych była różna: liczba trzykrotnie spadała i dwukrotnie rosła. Druga połowa lat 90. i początek wieku to czas, gdy tych urodzeń ubywało: z 433 tys. w 1995 roku do 351 tys. w 2003. Kolejne sześć lat to wzrost liczby urodzeń - w 2009 było ich już 417,6 tys. Następnie, do 2015 roku, znowu był spadek: w 2014 roku do 375,2 tys.; w 2015 roku do 369,3 tys.

Przez kolejne dwa lata znowu przybywało urodzeń: w 2016 do 382,3 tys., a w 2017 roku do prawie 402 tys. (przypomnijmy, że rzekomo prodemograficzny program Rodzina 500 plus wszedł w życie 1 kwietnia 2016 roku). Jednak następne lata przyniosły wyraźny trend spadkowy: w 2019 urodziło się 375 tys. dzieci; w 2021 - 331,5 tys.; a w 2022 roku - 305,1 tys. W pierwszej połowie 2023 roku w Polsce urodziło się 139 tys. dzieci.

"Ogólnie rzecz biorąc, w latach 1990. i 2000. liczba urodzeń spadała mimo dość licznej grupy kobiet w wieku do 34 r.ż., urodzonych na przełomie lat 1970. i 1980. Obserwowany w latach 2004-2010 wzrost płodności i liczby urodzeń był związany głównie z realizacją odroczonych urodzeń przez te kobiety, przede wszystkim urodzeń pierwszych i drugich" - pisała w lipcu 2020 roku dr Anita Abramowska-Kmon, kierowniczka Zakładu Demografii w Instytucie Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie (SGH) w artykule "Dlaczego mamy niż demograficzny?". Analizowała powiązania między liczbą urodzeń a liczbą kobiet w wieku rozrodczym i ich płodnością w ostatnich 30 latach.

"Wzrost liczby urodzeń w latach 2015-2017 wynikał też ze zmiany tzw. kalendarza urodzeń, czyli przyśpieszenia decyzji o urodzeniu drugiego i kolejnego dziecka. Pary planujące kolejne dziecko urodziły je wcześniej, niż początkowo zamierzały - w ogólnej liczbie urodzeń zwiększył się udział dzieci drugich i trzecich" - wyjaśniała dr Abramowska-Kmon.

Ekspert o tezie Maląg: "nie jest kłamstwem, ale jednocześnie nie pozwala dostrzec prawdy"

Pytany o twierdzenie minister Maląg zawarte w jej poście, dr hab. Krzysztof Tymicki z Zakładu Demografii SGH mówi, że nie pozwala ono prawidłowo ocenić aktualną sytuację demograficzną. - Istotnie, liczba urodzeń spada, ponieważ liczba kobiet w wieku reprodukcyjnym spada, ale w demografii nikt nie patrzy tylko na tak zwane wartości bezwzględne, czyli na liczbę kobiet i na liczbę dzieci. To, co jest ważne, to relacje między tymi wartościami - stwierdza.

- To, że dziś mamy małą liczbę kobiet w wieku reprodukcyjnym, jest kwestią pokoleń. Mamy rok 2023, więc w dorosłe życie wchodzą osoby urodzone około 2003-2005 roku. W 2003 roku urodzeń było bardzo mało, około 350 tysięcy. Lata 2003-2004 to był pierwszy najgłębszy niż urodzeń od drugiej wojny światowej w Polsce. Młodych z tych roczników jest po postu mało. Więc trudno oczekiwać, że tak niewielka grupa będzie odpowiedzialna za urodzenia dużej liczby dzieci - wyjaśnia ekspert.

Dla naukowca cytowany wpis minister Maląg ma charakter wizerunkowy. - Nie jest kłamstwem, ale jednocześnie nie pozwala dostrzec prawdy. Z jednej strony, nie zarzucimy jej, że mówi nieprawdę, bo prawdą jest, że dzieci rodzi się mniej, bo jest mniej kobiet. Ale nie jest to główny czynnik. To tylko jeden z wielu czynników. Pytanie, dlaczego tych kobiet w wieku prokreacyjnym jest mniej? Jest ich mniej, bo w kolejnych pokoleniach po 1989 roku było systematycznie coraz mniej dzieci - konkluduje.

Niska dzietność w Polsce: przyczyn wiele, demografia to tylko jedna z nich

Przeanalizowaliśmy, co w ostatnich latach eksperci pisali o przyczynach spadku liczby urodzeń w Polsce i niskiej dzietności. W przypadku dzietności chodzi o współczynnik dzietności (ang. total fertility rate, TFR). Jego wartość oznacza liczbę dzieci, które urodziłaby przeciętnie kobieta w ciągu całego okresu rozrodczego (za GUS). Przeanalizowane materiały obejmują publikacje naukowe, artykuły monograficzne, analizy oraz badania opinii społecznej. Ich autorzy zwracają uwagę na szereg przyczyn spadku liczby urodzeń w Polsce. Wniosek: ważny jest nie tylko czynnik demograficzny, ale też czynniki społeczne, związane z polityką rodzinną, ekonomiczne i kulturowe.

W 2021 roku Instytutu Badań Strukturalnych (IBS) opublikował policy paper, czyli publikację skierowaną m.in. do decydentów kreujących określony wycinek polityki gospodarczo-społecznej, przedstawicieli organizacji non profit, branżowych publicystów i naukowców. Tytuł brzmiał: "Czy zwiększenie dzietności w Polce jest możliwe?". Autorka tej pracy, dr hab. Małgorzata Sikorska z Katedry Socjologii Ekonomicznej i Spraw Publicznych na Wydziale Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, wyjaśniała, że na niską dzietność wpływają:

1) sytuacja demograficzna – w kolejnych pokoleniach maleje liczba kobiet w wieku rozrodczym; 2) nieefektywna i niestabilna polityka rodzinna; 3) czynniki społeczne – np. poczucie niepewności, którego doświadcza wiele młodych par oraz różnego rodzaju 'koszty' macierzyństwa, które mogą mieć wpływ na dalsze decyzje prokreacyjne kobiet (chodzi o sytuację matek na rynku pracy, ich 'potrójne obciążenie' oraz o istnienie wzoru 'poświęcającej się' matki i związane z nim presje społeczne).

Socjolożka zwróciła też uwagę na wyniki badań CBOS z 2017 roku pt. "Rodzina Plus. Sytuacja polskich rodzin i oceny polityki prorodzinnej". "Głównymi powodami niskiej dzietności w Polsce – według opinii publicznej – są poczucie niepewności oraz czynniki ekonomiczne" - ocenia. Tak omawia wyniki badań CBOS: "Respondenci wskazywali na: brak stabilności finansowej i niepewność co do przyszłości (59 proc. badanych wybrało tę odpowiedź), ograniczenia związane z sytuacją mieszkaniową (44 proc.) oraz obawy kobiet przed utratą pracy (42 proc.). Rzadziej wskazywano: chęć robienia kariery zawodowej przez kobiety i upowszechnienie się modelu kobiety niezależnej finansowo (27 proc.), trudności z pogodzeniem obowiązków rodzinnych i zawodowych (26 proc.) oraz poczucie braku wsparcia ze strony państwa (m.in. w zakresie edukacji oraz opieki medycznej nad dziećmi - 23 proc.)".

Z kolei z sondażu zrealizowanego w grudniu 2021 roku przez Ipsos dla redakcji OKO.press wynika, że najczęściej wskazywanym powodem, dla którego kobiety nie chcą mieć dzieci, była obawa o pracę (41 proc. odpowiedzi). Respondenci obu płci często wskazywali także na wydatki związane z utrzymaniem dziecka (39 proc.), ryzyko związane z zajściem w ciążę (33 proc.), a także zbyt małe mieszkanie (24 proc.) oraz obawę, że ojciec dziecka im nie pomoże po narodzinach dziecka (19 proc). Każdy respondent mógł wybrać dwie jego zdaniem najistotniejsze odpowiedzi.

"Zmienność liczby urodzeń to zjawisko naturalne i powtarzalne, określane jako falowanie demograficzne, wyznaczane przez wyże i niże urodzeniowe. Istotne dla rozwoju demograficznego są natężenie i skala zmian, które – oprócz przyczyn naturalnych wynikających ze struktury wieku danej populacji – są także wynikiem oddziaływania bodźców ekonomicznych, społecznych, a nawet kulturowych. Podobnym wpływom podlegają wszystkie zjawiska demograficzne" - zauważają Małgorzata Cierniak-Piotrowska i Dorota Szałtysa w artykule pt. "Wybrane wskaźniki z zakresu dzietności w latach 1980–2021". Ten opublikowano w wydanej w 2023 roku monografii podsumowującej III Kongres Demograficzny "Uwarunkowania dzietności".

Dr hab. Dorota Kornas-Biela z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w artykule opublikowanym we wspomnianej monografii skupiła się na kulturowo-społecznych uwarunkowaniach niskiej dzietności w Polsce. "Trudno uwzględnić w tym opracowaniu wszystkie czynniki społeczno-kulturowe, które mają wpływ na dzietność, zwłaszcza że są one ze sobą wzajemnie powiązane, np. związane ze sferą edukacji i wychowania, jak instytucjonalizacja wychowania od najwcześniejszego dzieciństwa, przedłużona edukacja ludzi młodych, wzrost poziomu wykształcenia kobiet, a tym samym ukierunkowanie ich aspiracji życiowych poza macierzyństwo" - zauważa na początku pracy. "Ponadto czynniki kulturowo-społeczne nie działają w izolacji od czynników działających w innych obszarach, są również powiązane z czynnikami rozwojowo-wychowawczymi, edukacyjnymi i psychospołecznymi, które mają bardziej lub mniej bezpośredni wpływ na dzietność Polaków" - dodaje.

"Do stymulowania rozwoju demograficznego powinny służyć nie tylko transfery pieniężne, potrzebne są przede wszystkim działania łagodzące negatywne skutki przemian społeczno-kulturowych mające wpływ na sytuację demograficzną" - zauważyła Paulina Kucharska w artykule opublikowanym w 2021 roku w "Zeszytach Naukowych Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie". Jej praca oceniała skuteczność programu Rodzina 500 plus w zakresie ograniczenia ubóstwa i zwiększenia dzietności w Polsce. Powołując się na GUS-owską "Prognozę ludności na lata 2014-2050", autorka zauważyła, że "do 2050 r. tendencja spadkowa liczby urodzeń w Polsce będzie się utrzymywała, co wynika przede wszystkim ze zmniejszania się populacji kobiet w wieku rozrodczym oraz przesuwania w czasie decyzji o założeniu rodziny i posiadaniu dzieci".

"Rezygnacja kobiet z powiększenia rodziny w obawie przed negatywnymi konsekwencjami dla rozwoju kariery zawodowej wpisuje się w przemiany o charakterze społeczno-kulturowym, którym w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat podlegają kraje rozwinięte i rozwijające się. Zmieniła się rola kobiet w rodzinie i wzrosła ich niezależność dzięki coraz lepszemu dostępowi do edukacji i rynku pracy. Aktywizacja zawodowa kobiet jest procesem nieodwracalnym i należy się spodziewać jej dalszego wzrostu nie tylko ze względu na zmiany społeczno-kulturowe, ale także na czynniki demograficzne" - stwierdza Kucharska. Jak dodaje: "współcześnie istotną rolę w podejmowaniu decyzji prokreacyjnych odgrywają przemiany społeczno-kulturowe, w tym wzrost niezależności kobiet".

Rządowa "Strategia Demograficzna 2040": dlaczego Polki odkładają decyzję o dziecku

W 2022 roku rząd Zjednoczonej Prawicy ogłosił "Strategię Demograficzną 2040", której głównym celem jest zwiększenie poziomu dzietności w Polsce. "Projekt strategii został opracowany na podstawie dokładnej analizy czynników, które wpływają na dzietność w Polsce w oparciu o dane i wiedzę z ponad 650 źródeł z Polski i zagranicy w tym artykułów naukowych, raportów i badań opinii" - czytamy na rządowej stronie. Omówiono tam materiały źródłowe, na których oparto "Strategię Demograficzną 2040". W ramach strategii zidentyfikowano dziesięć obszarów "najsilniej wpływających na decyzję o posiadaniu dzieci".

Te dziesięć obszarów w "Strategii Demograficznej 2040" nazwano "wyzwaniami dla rozwoju demograficznego Polski". Są to: 1. Przeciwdziałanie obniżaniu standardu życia rodziny wraz z urodzeniem kolejnych dzieci. 2. Zwiększenie stopnia zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych rodzin. 3. Ułatwianie łączenia pracy z opieką nad dziećmi. 4. Podniesienie jakości edukacji. 5. Poprawa stanu zdrowia Polaków. 6. Zwiększanie kapitału społecznego, w tym wzmacnianie więzi rodzinnych. 7. Rozwój infrastruktury i usług przyjaznych rodzinie. 8. Efektywniejsze wykorzystanie potencjału samorządów terytorialnych i organizacji sektora obywatelskiego. 9. Przeciwdziałanie nierównościom regionalnym. 10. Zapewnienie stabilnych, spójnych i efektywnych polityk publicznych.

W "Strategii Demograficznej 2040" czytamy, że "na zdolność do posiadania dzieci przez rodziny wpływa zróżnicowany zestaw czynników, które oddziałując długoterminowo, kształtują faktyczny poziom dzietności". W innym fragmencie rządowego dokumentu jego autorzy stwierdzili: "Decyzja o prokreacji jest podejmowana na poziomie indywidualnym, jednak wpływ na nią ma zarówno bliskie środowisko, społeczne normy jak i polityka prowadzona na szczeblu lokalnym i centralnym. Dlatego dla powodzenia działań w tym obszarze wymagana jest współpraca, zrozumienie i ogólnospołeczna akceptacja".

Z takim podejściem zgadza się dr hab. Krzysztof Tymicki. Jako strukturalny problem wymienia np. odkładanie przez kobiety decyzji o posiadaniu dziecka. - Obserwujemy w Polsce utrzymujący się od wielu lat trend wzrostu średniego wieku rodzenia pierwszego dziecka. W konsekwencji mamy mniejszą liczbę urodzeń - mówi ekspert. Do przyczyn o charakterze indywidualnym zalicza m.in. uwarunkowania ekonomiczne i geopolityczne. - Gdy pytamy w sondażach, ile Polacy chcą mieć dzieci, najczęściej odpowiadają, że dwójkę, ale to nie znaczy, że dwójkę dzieci posiadają. W ostatnich trzech-czterech latach mamy taki splot wydarzeń, które są naprawdę bardzo niesprzyjające z punktu widzenia decyzji o posiadaniu dziecka. Pandemia COVID-19 była takim pierwszym dużym bodźcem, który spowodował, że ludzie zatrzymali się w swoich intencjach prokreacyjnych: chcą mieć dzieci, ale nie teraz. Potem doszła do tego wojna w Ukrainie, inflacja, wzrost cen energii oraz mieszkań. Dostępność mieszkań to kolejna ważna kwestia w podjęciu decyzji o potomstwie. Ich dostępność w Polsce spada, jest utrudniona - analizuje ekspert.

Na koniec jeszcze jeden dowód, że twierdzenie z cytowanego wyżej posta minister Maląg nie przedstawia całej prawdy. Otóż Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej na potrzeby opracowania "Strategii Demograficznej 2040" zleciło badanie warunków do poprawy kondycji demograficznej Polski. Badanie wykonało ASM - Centrum Badań i Analiz Rynku. W raporcie końcowym, który opublikowano w czerwcu 2021 roku, stwierdzono, że "najważniejszymi barierami społeczno-ekonomicznymi, które sprawiają, że Polki i Polacy odkładają decyzję o posiadaniu dziecka (lub też rezygnują z posiadania dziecka) są przede wszystkim:

1. Czynniki finansowo-bytowe, do których należą: zarobki, pomoc finansowa państwa dla rodzin, warunki mieszkaniowe. 2. Czynniki zawodowe (w tym prawne), takie jak urlop macierzyński, rodzaj zatrudnienia, godziny pracy. 3. Czynniki związane z opieką wychowawczo-zdrowotną, system opieki zdrowotnej oraz prenatalnej i okołoporodowej, dostępność żłobków. 4. Czynniki rodzinne, związane z posiadaniem małego dziecka, wsparciem partnera lub bliskością zamieszkania dziadków, a także doświadczenia osobiste związane z rodziną pochodzenia".

Autorka/Autor:

Źródło: Konkret24

Pozostałe wiadomości

Europosłanka Hanna Gronkiewicz-Waltz z Koalicji Obywatelskiej przekonuje, że prezydent Andrzej Duda złamał konstytucję, bo na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego zaprosił prezydenta elekta. Konstytucjonaliści oceniają to jednoznacznie.

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

"Prezydent Duda, zapraszając Nawrockiego jako prezydenta elekta, złamał konstytucję"? Eksperci nie mają wątpliwości

Źródło:
Konkret24

Polacy rzekomo zostali zatrzymani przez ukraińską służbę bezpieczeństwa "za pokazywanie polskich symboli", jakoby oskarżono ich "o naruszanie integralności ukraińskich terytoriów i szerzenie idei separatystycznych". Dowodem ma być krótkie nagranie, które udostępniają niektórzy internauci. Według eksperta to przykład nieudolnej rosyjskiej prowokacji.

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

"Polacy zatrzymani na Ukrainie za pokazywanie polskich symboli"? Nic w tym filmie nie pasuje

Źródło:
Konkret24

Pytany o krytykę ze strony Magdaleny Biejat, szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że jej frustracja "pewnie wynika z tego, że Grzegorz Braun dostał więcej głosów kobiet" niż kandydatka Lewicy. Ale to nieprawda.

Kosiniak-Kamysz reaguje na "uszczypliwości tiktokowe" Biejat. Nie ma racji

Kosiniak-Kamysz reaguje na "uszczypliwości tiktokowe" Biejat. Nie ma racji

Źródło:
Konkret24

Najpierw za spłatę przez Polskę ukraińskich odsetek oberwało się premierowi Donaldowi Tuskowi. Potem tłumaczyć się z tego musiał były premier Mateusz Morawiecki. Zamieszanie - i jednocześnie akcję dezinformacyjną w internecie - wywołał jeden z posłów Konfederacji, ukrywając istotny szczegół w swoim przekazie.

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

"Polska spłaca ukraińskie odsetki". Poseł Konfederacji uderzył w Tuska, tłumaczy się Morawiecki

Źródło:
TVN24+

Niemiecki czarnoskóry europoseł miał skrytykować Polskę i stwierdzić, że wybory prezydenckie zostały sfałszowane. Taka informacja, okraszona zdjęciem rzekomego polityka, wywołała w sieci antyunijne i rasistowskie komentarze. Tylko że na zdjęciu jest ktoś inny, przekaz miał być żartem - ale za prawdziwy wziął go nawet poseł PiS.

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

"Niemiecki europoseł" i "sfałszowane wybory". Miał być żart, jest hejt

Źródło:
Konkret24

Rząd przygotowuje rzekomo ustawę, dzięki której nielegalni migranci będą przejmować mieszkania komunalne - tak twierdzą politycy PiS. Ministerstwo rozwoju ocenia ten przekaz dosadnie: jako "oderwany od rzeczywistości", nastawiony na "wzbudzanie niepokoju Polaków".

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Mieszkania komunalne "dla nielegalnych migrantów"? "Kompletna bzdura"

Źródło:
Konkret24

Ukraiński rzekomo ma zostać wprowadzony jako drugi język obcy do szkół podstawowych. Miałby zastąpić hiszpański, niemiecki czy francuski. Byłby przedmiotem obowiązkowym. W dodatku stałby się częścią egzaminu ósmoklasisty.... Takie nieprawdziwe twierdzenia rozpowszechniają politycy i internauci. Przestrzegamy przed ich powielaniem, bo to fake newsy.

Ukraiński obowiązkowy? Zamiast niemieckiego czy francuskiego? Trzy nieprawdy

Ukraiński obowiązkowy? Zamiast niemieckiego czy francuskiego? Trzy nieprawdy

Źródło:
Konkret24

Z informacji Sądu Najwyższego przekazanych we wtorek po południu wynika, że wówczas zarejestrowano już ponad pięć tysięcy protestów wyborczych i wciąż były "worki do otwarcia". Politycy PO przekonują, że liczba protestów wskazuje na konieczność dokładnego sprawdzenia przebiegu głosowania. A europoseł PiS na to, że teraz "jest mniej protestów niż w poprzednich wyborach". Sprawdziliśmy.

Protesty wyborcze. Mniej czy więcej niż dawniej? Jeden rok się wybija

Protesty wyborcze. Mniej czy więcej niż dawniej? Jeden rok się wybija

Źródło:
Konkret24

"Obrzydliwe"; "hajs od sponsorów"; "sprzedaliście się" - tak internauci komentują wpis, który jakoby napisali organizatorzy Parady Równości. W poście mieli oni wyrazić swoją sympatię do deweloperów i zachęcać do ich wspierania. Ale jedna rzecz się nie zgadza.

Parada Równości przychylnie o deweloperach? To już nie ich konto

Parada Równości przychylnie o deweloperach? To już nie ich konto

Źródło:
Konkret24

Według europosłanki KO Marty Wcisło możemy się pochwalić najniższą inflacją w Europie. Ale według europosła PiS Michała Dworczyka Polska ma jeden z najgorszych wyników w UE. Kto ma rację? Dane pokazują, jak narracje polityków z dwóch obozów rozjeżdżają się z rzeczywistością.

Inflacja w Polsce. "Najniższa w Europie" czy jedna z najwyższych?

Inflacja w Polsce. "Najniższa w Europie" czy jedna z najwyższych?

Źródło:
Konkret24

Ataki Izraela na Iran oraz te odwetowe spowodowały, że w mediach społecznościowych pojawiło się mnóstwo zdjęć i nagrań mających dokumentować ten konflikt. Są prawdziwym poligonem dla ludzkiej inteligencji - bo wiele z nich zostało wygenerowanych przez tę sztuczną. Która wygra w tej wojnie na fake newsy?

"Zestrzelony" F-35 czy "duży samolot"? Nasila się wojenna dezinformacja

"Zestrzelony" F-35 czy "duży samolot"? Nasila się wojenna dezinformacja

Źródło:
Konkret24

Europoseł Michał Szczerba przekonuje, że protest wyborczy sztabu Rafała Trzaskowskiego jest zasadny. Między innymi dlatego, że na ponad stu tysiącach kart do głosowania postawiono dwa znaki "x". Według Szczerby to "gigantyczna liczba".

"Gigantyczna liczba" kart z dwoma krzyżykami? Jak było wcześniej

"Gigantyczna liczba" kart z dwoma krzyżykami? Jak było wcześniej

Źródło:
Konkret24

Polska inwestuje w rozwój odnawialnych źródeł energii, a mimo to ceny prądu nie spadają. Ministra klimatu nie potrafiła podać powodów takiej sytuacji, dlatego zamiast niej zrobili to eksperci.

Mamy więcej energii z OZE, a cena prądu nie spada. Dlaczego?

Mamy więcej energii z OZE, a cena prądu nie spada. Dlaczego?

Źródło:
TVN24+

Trzy raporty wskazują na poważne problemy TikToka podczas kampanii prezydenckiej w Polsce: od stronniczości algorytmu, po niedostateczne oznaczanie wprowadzających w błąd treści. Prezentujemy kluczowe ustalenia, opinię eksperta oraz stanowisko samej platformy.

TikTok a wybory: trzy raporty o dezinformacji i wpływie na kampanię

TikTok a wybory: trzy raporty o dezinformacji i wpływie na kampanię

Źródło:
Konkret24

Cena prądu ma się jakoby zwiększyć aż o 100 zł miesięcznie - twierdzą niektórzy internauci. Zestawiają to z rzekomą podwyżką płacy minimalnej o 3,70 zł albo 4,70 zł. Ale żadna z tych kwot nie jest prawdziwa. Wyjaśniamy.

"Podwyżka cen prądu o 100 zł, podwyżka płacy minimalnej o 4,70 zł". Dwie nieprawdy

"Podwyżka cen prądu o 100 zł, podwyżka płacy minimalnej o 4,70 zł". Dwie nieprawdy

Źródło:
Konkret24

"Kalifat w Polsce Tuska"; "zaczyna się" - tak wzburzeni internauci komentują wideo rzekomo nakręcone w Łodzi. Widać na nim modlący się tłum muzułmanów. Mieli do Polski przyjechać w ramach paktu migracyjnego. To nieprawda.

"Beneficjenci paktu migracyjnego Tuska" w Łodzi? Nieprawda

"Beneficjenci paktu migracyjnego Tuska" w Łodzi? Nieprawda

Źródło:
Konkret24

"Komuna atakuje!"; "cyfrowy kaganiec"; "inwigilacja" - tak internauci komentują doniesienia o aplikacji opracowywanej przez Komisję Europejską. Według nich już od 1 lipca nie będzie można bez niej używać mediów społecznościowych. Podobnie podały też niektóre media, co tylko wzmogło chaos informacyjny. Wyjaśniamy więc.

Od lipca "weryfikacja wieku" na platformach obowiązkowa? Dezinformacja o aplikacji

Od lipca "weryfikacja wieku" na platformach obowiązkowa? Dezinformacja o aplikacji

Źródło:
Konkret24

Oburzenie w sieci. "To jest kpina i nieszanowanie wyborców"; "wyjątkowo szybkie orzekanie" - komentują internauci przekazywaną informację, jakoby posiedzenia izby Sądu Najwyższego rozstrzygającej protesty wyborcze miały trwać zaledwie minutę. Wyjaśniamy.

Sąd Najwyższy i plany posiedzeń. "Minuta na protest wyborczy"?

Sąd Najwyższy i plany posiedzeń. "Minuta na protest wyborczy"?

Źródło:
Konkret24

Przez ostatnie lata to Polska spośród krajów UE wydawała najwięcej pierwszych zezwoleń na pobyt dla cudzoziemców. Najnowsze dane Eurostatu - za 2024 rok - pokazują duży spadek takich pozwoleń wydanych przez nasz kraj. Było ich najmniej od dziesięciu lat. Widać też zmianę, jeśli chodzi o narodowość obcokrajowców, którzy je najczęściej otrzymywali.

Pozwolenia dla cudzoziemców na pobyt w Polsce. Znaczący spadek

Pozwolenia dla cudzoziemców na pobyt w Polsce. Znaczący spadek

Źródło:
Konkret24

Przed głosowaniem nad wotum zaufania dla rządu premier Donald Tusk wygłosił w Sejmie godzinne exposé. Sprawdziliśmy istotne tezy i dane z tego wystąpienia - nie wszystkie się potwierdzają, niekiedy brak kontekstu powodował, że premier wprowadzał w błąd.

Exposé Donalda Tuska. Nie wszystko się zgadza

Exposé Donalda Tuska. Nie wszystko się zgadza

Źródło:
Konkret24

Internauci prześcigają się w domysłach, dlaczego podczas drugiej tury przybyło ponad pół miliona wyborców. Pretekstem są nagrania sprzed głosowania i już po nim, gdy przewodniczący PKW podał znacząco różniące się liczby wyborców. Dla części komentujących to dowód na "skręcenie wyborów". Poprosiliśmy PKW o wyjaśnienia.

Zmiany liczby wyborców "w trakcie głosowania". Mamy wyjaśnienie PKW

Zmiany liczby wyborców "w trakcie głosowania". Mamy wyjaśnienie PKW

Źródło:
Konkret24

W środę, 11 czerwca, głosowanie nad wotum zaufania, które zdecyduje o przyszłości rządu Donalda Tuska. Niektórzy posłowie Koalicji Obywatelskiej chcieli pokazać, że krytykowany za opieszałość rząd ma sukcesy i opublikowali ich listę. Problem w tym, że zawiera ona liczne nieścisłości i nie wszystko, co na niej jest, to wyłączna zasługa obecnego rządu.

Oto "co rząd zrobił w tej kadencji"? Sprawdzamy

Oto "co rząd zrobił w tej kadencji"? Sprawdzamy

Źródło:
Konkret24

O "anomaliach wyborczych" i "cudach nad urną" dyskutują od kilku dni internauci, komentując różne publikowane w sieci "analizy przepływów" elektoratów między pierwszą a drugą turą wyborów prezydenckich. Przestrzegamy przed ich powielaniem, bo mają błędy metodologiczne. Specjalnie dla Konkret24 ekspert sporządził analizę fachową - na tyle, na ile pozwalają dostępne dane.

"Cuda przy urnach", "anomalie"? Co pokazują wyniki głosowania

"Cuda przy urnach", "anomalie"? Co pokazują wyniki głosowania

Źródło:
TVN24+

Były minister obrony przekonuje, że potencjał chętnych do armii "jest marnowany". Mariusz Błaszczak mówi już wręcz o "zapaści" wśród ochotników. Sprawdziliśmy. Dane Ministerstwa Obrony Narodowej nie potwierdzają żadnej z tych tez.

"Zapaść" wśród chętnych do armii? Mamy najnowsze dane

"Zapaść" wśród chętnych do armii? Mamy najnowsze dane

Źródło:
Konkret24

Przestrzegamy: w mediach społecznościowych rozpowszechniane jest pismo nakazujące zatrudniać Ukraińców jako tłumaczy w warszawskich komisariatach policji. Rzekomy dokument opublikował między innymi poseł Marek Jakubiak. To fałszywka. Sprawę dementują zarówno warszawski ratusz, jak też sama policja.

Warszawa "nakazuje komisariatom policji" zatrudniać Ukraińców? To fałszywka

Warszawa "nakazuje komisariatom policji" zatrudniać Ukraińców? To fałszywka

Źródło:
Konkret24

Dyskusja o aplikacji do sprawdzania numerów zaświadczeń o prawie do głosowania rozgrzała internet w dniu drugiej tury wyborów prezydenckich. Politycy PiS alarmowali, że korzystanie z niej przez członków komisji wyborczych pozwoli uniknąć sfałszowania wyborów. Cała ta akcja wygląda jednak na wyborczą dezinformację.

Aplikacja do "sprawdzania zaświadczeń". Wyborcza dezinformacja PiS

Aplikacja do "sprawdzania zaświadczeń". Wyborcza dezinformacja PiS

Źródło:
Konkret24

Rozpowszechniany w sieci przekaz głosi, jakoby Niemcy spowodowały, że Polska "nie została dopuszczona" do nowego europejskiego projektu rakietowego. Tłumaczymy: ani nas nie zablokowano, ani Niemcy nie podejmowały decyzji w tej sprawie.

Niemcy "zablokowały wejście Polski" do programu rakietowego? Dwa razy fałsz

Niemcy "zablokowały wejście Polski" do programu rakietowego? Dwa razy fałsz

Źródło:
Konkret24