Podstawowe wynagrodzenie prezesa NBP jest ponad dwukrotnie wyższe od średniej zarobków pracowników banku centralnego – wynika z dokumentów, jakie przeanalizował Konkret24. W 2017 r. wzrosła kwota, jaką NBP przeznacza na wynagrodzenia, przy niewielkim spadku zatrudnienia.
O zarobkach w Narodowym Banku Polskim zrobiło się głośno po publikacji "Gazety Wyborczej" o wynagrodzeniu dyrektor Departamentu Komunikacji i Promocji. O dane, dotyczące zarobków prezesa i członków Zarządu, jak i pracowników NBP, poprosiliśmy biuro prasowe. Czekając na oficjalne informacje, sprawdziliśmy w dostępnych dokumentach, jak kształtują się zarobki w banku centralnym.
Pół miliarda na pensje
Zasady wynagradzania pracowników banku ustala jego zarząd. Z ubiegłorocznego (2017 r.) sprawozdania finansowego NBP wynika, że na płace 3281 pracowników bank wydał blisko pół miliarda złotych – 486,9 mln złotych. Same wynagrodzenia to 388,7 mln, pozostała kwota to rezerwa na przyszłe zobowiązania wobec pracowników (z tytułu odpraw emerytalnych, rentowych, nagród jubileuszowych, niewykorzystanych urlopów wypoczynkowych) oraz narzuty na wynagrodzenia związane z pracowniczym programem emerytalnym.
Mimo niewielkiego spadku zatrudnienia w porównaniu z rokiem 2016 – 15 etatów – w 2017 r. nastąpił wzrost o ok. 9 mln zł kosztów wynagrodzeń. "W 2017 r. wyższe koszty wynagrodzeń wynikały głównie z przyjętej polityki kadrowo-płacowej" – stwierdzono w sprawozdaniu NBP.
Średnia miesięcznych zarobków w NBP w 2017 r. (bez narzutów na wynagrodzenia) wyniosła więc 9,8 tys. złotych. (388,7 mln/3281/12), w 2016 r. ok. 200 złotych mniej - 9,6 tys. W 2015 r. (ostatni pełny rok, kiedy prezesem był Marek Belka) średnie zarobki w NBP wynosiły 9,1 tys. a w 2014 r. 8,8 tys. złotych.
6,2 razy kwota bazowa
W sprawozdaniach finansowych próżno szukać informacji o zarobkach prezesa i członków zarządu NBP. Zgodnie z przepisem ustawy o NBP, "wynagrodzenie Prezesa i wiceprezesów NBP ustalane jest na podstawie przepisów o wynagradzaniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe". Ta ustawa pochodzi jeszcze z czasów PRL, bo została uchwalona 31 lipca 1981 r. Od tego czasu była zmieniana prawie 50 razy.
Zarobki prezesa i jego zastępców składają się z wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego. Jeden z przepisów ustawy stwierdza: "wynagrodzenie osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe ustala się na podstawie kwoty bazowej, której wysokość ustaloną według odrębnych zasad określa ustawa budżetowa". To generalne zasada. Szczegóły wynagradzania VIPów ustala prezydent w specjalnym rozporządzeniu. Wysokość pensji ustala się mnożąc kwotę bazową przez odpowiednie wskaźniki, określone w rozporządzeniu prezydenta. W przypadku prezesa NBP, mnożnik wynagrodzenia zasadniczego (na podstawie obowiązującego rozporządzenia prezydenta z 25 stycznia 2002 r.) wynosi 6,2, mnożnik dodatku funkcyjnego – 4.
Kwota bazowa, określona w ustawie budżetowej na 2018 r. wyniosła 1789,42 złotych. Po wykonaniu odpowiedniego mnożenia, podstawowe zarobki prezesa NBP to 18 252,08 złotych. Prezesowi NBP, tak jak innym urzędnikom, przysługuje też dodatek za "wysługę lat", maksymalnie 20 proc. miesięcznego wynagrodzenia. Zakładając maksymalny poziom tego dodatku, zarobki prezesa NBP rosną do 21 902,49 złotych. Tyle można ustalić na podstawie dostępnych źródeł. Nie można też wykluczyć innych składników zarobków prezesa NBP, jak choćby nagrody.
Majątkowa lustracja według PO
Więcej o dochodach prezesa NBP moglibyśmy się dowiedzieć z jego oświadczenia majątkowego. Tak, jak kilkanaście innych osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, zgodnie z tzw. "ustawą antykorupcyjną" z 1997 r., swoje oświadczenie majątkowe składa I Prezesowi Sądu Najwyższego. Co ważne, informacje te, zgodnie z ustawą "stanowią tajemnicę prawnie chronioną i podlegają ochronie przewidzianej dla informacji niejawnych o klauzuli tajności 'zastrzeżone', określonej w przepisach o ochronie informacji niejawnych, chyba że osoba, która złożyła oświadczenie, wyraziła pisemną zgodę na ich ujawnienie". W Biuletynie Informacji Publicznej NBP brak jest oświadczenia jego prezesa.
Taka zgoda nie byłaby wymagana, gdyby uchwalono ustawę "o oświadczeniach o stanie majątkowym osób pełniących funkcje publiczne", którą przygotował rząd PO-PSL w lipcu 2014 r. Ten projekt do katalogu osób pełniących takie funkcje zaliczył 79 kategorii urzędników, rozszerzał grupę osób zobowiązanych do składania oświadczeń z 500 tys. do 830 tys. Ich oświadczenia majątkowe miałby być jawne z mocy prawa i publikowane w Biuletynie Informacji Publicznej. Z tego obowiązku mieliby być zwolnieni funkcjonariusze służb specjalnych.
Swoje opinie do projektu przedstawiło kilkanaście instytucji: m.in. Sąd Najwyższy ("niekonstytucyjne przepisy"); ABW ("nierówność wobec prawa"); Prokuratura Generalna ("wewnętrznie sprzeczny"). NBP nie zajął stanowiska. Zdecydowanie negatywną opinię wystawiła Rada Służby Cywilnej w styczniu 2015 r. I na tym zakończono prace nad projektem.
Majątkowa lustracja wg PiS
Dwa lata później, lustrację majątkową urzędników chciał przeprowadzić kolejny rząd, tym razem PiS. W październiku 2017 r. koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński skierował pod obrady rządu projekt ustawy "o jawności życia publicznego". Ten projekt, podobnie jak poprzedni z czasów PO, zakłada zwiększenie liczby osób składających oświadczenia majątkowe – w pierwotne wersji wymienia 151 różnych grup zawodowych. Wg szacunków, majątkowa lustracja dotyczyłaby ok. 1,5 mln osób. Również ten projekt zakładał jawność oświadczeń. I dotyczyłoby to także takich osób jak egzaminatorzy na prawo jazdy, strażnicy miejscy, urzędnicy służby cywilnej czy pracownicy Państwowej Straży Pożarnej.
Blisko 250 organizacji pozarządowych, a także ministerstwa i urzędy wysłały swoje opinie do projektu, z reguły krytyczne. MSWiA stwierdziło, że przepisy mogą być zachętą do szantażu, Komisja Nadzoru Finansowego podkreślała, że ustawa w tej formie może zwiększać ryzyko korupcji. Dobitnie podsumował ten projekt Rzecznik Praw Obywatelskich, który napisał, że "nie chodzi tu o jawność życia publicznego, lecz w istocie o lustrację majątkową obywateli".
W sierpniu 2018 r. rzecznik ministra – koordynatora ds. służb poinformował, że projekt ustawy "wymaga dodatkowych wyjaśnień", po czym prace nad nim zamarły.
Autor: Piotr Jaźwiński / Źródło: Konkret24; zdjęcie: Jakub Kamiński / PAP